Art is Dead
Art is Dead
Byㅤ Drzony13Drzony13
Published on 11 Mar 2023 23:55
ocena: +3+x

What this is

A bunch of miscellaneous CSS 'improvements' that I, CroquemboucheCroquembouche, use on a bunch of pages because I think it makes them easier to deal with.

The changes this component makes are bunch of really trivial modifications to ease the writing experience and to make documenting components/themes a bit easier (which I do a lot). It doesn't change anything about the page visually for the reader — the changes are for the writer.

I wouldn't expect translations of articles that use this component to also use this component, unless the translator likes it and would want to use it anyway.

This component probably won't conflict with other components or themes, and even if it does, it probably won't matter too much.

Usage

On any wiki:

[[include :scp-wiki:component:croqstyle]]

This component is designed to be used on other components. When using on another component, be sure to add this inside the component's [[iftags]] block, so that users of your component are not forced into also using Croqstyle.

Related components

Other personal styling components (which change just a couple things):

Personal styling themes (which are visual overhauls):

CSS changes

Reasonably-sized footnotes

Stops footnotes from being a million miles wide, so that you can actually read them.

.hovertip { max-width: 400px; }

Monospace edit/code

Makes the edit textbox monospace, and also changes all monospace text to Fira Code, the obviously superior monospace font.

@import url('https://fonts.googleapis.com/css2?family=Fira+Code:wght@400;700&display=swap');
 
:root { --mono-font: "Fira Code", Cousine, monospace; }
#edit-page-textarea, .code pre, .code p, .code, tt, .page-source { font-family: var(--mono-font); }
.code pre * { white-space: pre; }
.code *, .pre * { font-feature-settings: unset; }

Teletype backgrounds

Adds a light grey background to <tt> elements ({{text}}), so code snippets stand out more.

tt {
  background-color: var(--swatch-something-bhl-idk-will-fix-later, #f4f4f4);
  font-size: 85%;
  padding: 0.2em 0.4em;
  margin: 0;
  border-radius: 6px;
}

No more bigfaces

Stops big pictures from appearing when you hover over someone's avatar image, because they're stupid and really annoying and you can just click on them if you want to see the big version.

.avatar-hover { display: none !important; }

Breaky breaky

Any text inside a div with class nobreak has line-wrapping happen between every letter.

.nobreak { word-break: break-all; }

Code colours

Add my terminal's code colours as variables. Maybe I'll change this to a more common terminal theme like Monokai or something at some point, but for now it's just my personal theme, which is derived from Tomorrow Night Eighties.

Also, adding the .terminal class to a fake code block as [[div class="code terminal"]] gives it a sort of pseudo-terminal look with a dark background. Doesn't work with [[code]], because Wikidot inserts a bunch of syntax highlighting that you can't change yourself without a bunch of CSS. Use it for non-[[code]] code snippets only.

Quick tool to colourise a 'standard' Wikidot component usage example with the above vars: link

:root {
  --c-bg: #393939;
  --c-syntax: #e0e0e0;
  --c-comment: #999999;
  --c-error: #f2777a;
  --c-value: #f99157;
  --c-symbol: #ffcc66;
  --c-string: #99cc99;
  --c-operator: #66cccc;
  --c-builtin: #70a7df;
  --c-keyword: #cc99cc;
}
 
.terminal, .terminal > .code {
  color: var(--c-syntax);
  background: var(--c-bg);
  border: 0.4rem solid var(--c-comment);
  border-radius: 1rem;
}

Debug mode

Draw lines around anything inside .debug-mode. The colour of the lines is red but defers to CSS variable --debug-colour.

You can also add div.debug-info.over and div.debug-info.under inside an element to annotate the debug boxes — though you'll need to make sure to leave enough vertical space that the annotation doesn't overlap the thing above or below it.

…like this!

.debug-mode, .debug-mode *, .debug-mode *::before, .debug-mode *::after {
  outline: 1px solid var(--debug-colour, red);
  position: relative;
}
.debug-info {
  position: absolute;
  left: 50%;
  transform: translateX(-50%);
  font-family: 'Fira Code', monospace;
  font-size: 1rem;
  white-space: nowrap;
}
.debug-info.over { top: -2.5rem; }
.debug-info.under { bottom: -2.5rem; }
.debug-info p { margin: 0; }
/* source: http://ah-sandbox.wikidot.com/component:collapsible-sidebar-x1 */
 
#top-bar .open-menu a {
        position: fixed;
        top: 0.5em;
        left: 0.5em;
        z-index: 5;
        font-family: 'Nanum Gothic', san-serif;
        font-size: 30px;
        font-weight: 700;
        width: 30px;
        height: 30px;
        line-height: 0.9em;
        text-align: center;
        border: 0.2em solid #888;
        background-color: #fff;
        border-radius: 3em;
        color: #888;
        pointer-events: auto;
}
 
@media not all and (max-width: 767px) {
 
    #top-bar .mobile-top-bar {
        display: block;
        pointer-events: none;
    }
 
    #top-bar .mobile-top-bar li {
        display: none;
    }
 
    #main-content {
        max-width: 708px;
        margin: 0 auto;
        padding: 0;
        transition: max-width 0.2s ease-in-out;
    }
 
    #side-bar {
        display: block;
        position: fixed;
        top: 0;
        left: -20em;
        width: 17.75em;
        height: 100%;
        margin: 0;
        overflow-x: hidden;
        overflow-y: auto;
        z-index: 10;
        padding: 1em 1em 0 1em;
        background-color: rgba(0,0,0,0.1);
        transition: left 0.4s ease-in-out;
 
        scrollbar-width: thin;
    }
 
    #side-bar:target {
        left: 0;
    }
    #side-bar:focus-within:not(:target) {
        left: 0;
    }
 
    #side-bar:target .close-menu {
        display: block;
        position: fixed;
        width: 100%;
        height: 100%;
        top: 0;
        left: 0;
        margin-left: 19.75em;
        opacity: 0;
        z-index: -1;
        visibility: visible;
    }
    #side-bar:not(:target) .close-menu { display: none; }
 
    #top-bar .open-menu a:hover {
        text-decoration: none;
    }
 
    /* FIREFOX-SPECIFIC COMPATIBILITY METHOD */
    @supports (-moz-appearance:none) {
    #top-bar .open-menu a {
        pointer-events: none;
    }
    #side-bar:not(:target) .close-menu {
        display: block;
        pointer-events: none;
        user-select: none;
    }
 
    /* This pseudo-element is meant to overlay the regular sidebar button
    so the fixed positioning (top, left, right and/or bottom) has to match */
 
    #side-bar .close-menu::before {
        content: "";
        position: fixed;
        z-index: 5;
        display: block;
 
        top: 0.5em;
        left: 0.5em;
 
        border: 0.2em solid transparent;
        width: 30px;
        height: 30px;
        font-size: 30px;
        line-height: 0.9em;
 
        pointer-events: all;
        cursor: pointer;
    }
    #side-bar:focus-within {
        left: 0;
    }
    #side-bar:focus-within .close-menu::before {
        pointer-events: none;
    }
    }
}

Art is Dead
Autorstwa Drzony13Drzony13
Opublikowane 12.03.2023

UWAGA!

To jest część serii "Oliwia". Nie radzę tego czytać bez znajomości poprzednich części, gdyż możesz nie wiedzieć, o co chodzi. Zawsze możesz też zacząć od początku.

A jeśeli już zapoznałeś/-aś się z poprzednimi częściami, to cóż, miłej lektury!


ocena: +3+x

3j8xDYi.png
OoWshB5.png

Drzwi otwierają się. Andrzej wchodzi do domu. Zdejmuje buty, kładzie swój plecak na schodach i idzie do kuchni. Zagląda do lodówki i szafek, nie wiedząc, co by mógł zjeść.

— Cześć Andrzej. — Odezwał się lekko ochrypły, zmęczony głos Grażyny.

Chłopiec spogląda na leżącą na kanapie w salonie kobietę, która je chipsy z ogromnej miski.

— H-Hej, mamo.

— Jak tam w szkole, synku?

— Dobrze…

— To super.

Andrzej patrzy na ławę i widzi na niej kilka butelek wody, z czego większość jest pusta.

Vn2lq4x.png

Chłopiec odwraca wzrok i zaczyna znowu szperać w kuchni. Znajduje paczkę prażynek i idzie z nią do góry, biorąc ze sobą przy okazji plecak. Wchodzi do pokoju, w którym to na ścianach wisi dosyć dużo jego zdjęć. Cóż, mama je tutaj powiesiła już dawno temu, ale nie żeby Andrzej narzekał, więc ich nie zdejmie. Plus, nie będzie robił mamie przykrości.

Andrzej siada przed biurkiem, na którym to stoi szklana kula. Chłopiec odpala ją i zaczyna grać w gierki.


Cóż, to już kolejny dzień jednego z tych epizodów Grażyny. Andrzej wiedział, że to jest ten moment, kiedy trzy dni temu mama wróciła z pracy z sześciopakiem piwa w reklamówce. Jednakże poczuł się jeszcze bardziej zaalarmowany, kiedy kobieta poszła do łazienki, a chłopiec zajrzał do reklamówki i zobaczył, że jedna puszka była już pusta i zgnieciona. Mama dopiero, co przyniosła tę reklamówkę, więc nie miała, jak się napić teraz. Na dodatek, ona tu przyjechała samochodem.

Kiedy kobieta wyszła z łazienki, Andrzej natychmiast ją zawołał.

— M-Mamo… Mam pytanko…

— No?

— Ej słuchaj, wracałaś samochodem, szłaś piechotą, czy ktoś cię zawiózł do domu?

— Samochodem.

— Ale że prowadziłaś, czy…

— Prowadziłam, a co?

— Hej, bo zauważyłem, że jedna puszka tutaj jest pusta.

— No, jest pusta, a co?

— Właśnie czemu jest pusta?

— Koleżanka wypiła.

— W pracy, tak?

— Nie, byłam u niej na moment. Kupiłam sześciopak i się napiła.

— To czemu nie wyrzuciła tego do śmieci i musiałaś to przywieść w reklamówce?

— Nie wiem.

— Nie wiesz?

— No nie.

— Nie, dobra, zapytam wprost. Czy prowadziłaś po alkoholu?

Kobieta podeszła i pogłaskała go.

— Zapewniam cię, że nie prowadziłam po alkoholu.

— Czyli mogę być spokojny?

— Jak najbardziej.

Grażyna zabrała się za robienie obiadu, a Andrzej zrobił się nieco spokojniejszy, choć nie do końca wierzył matce.

Jeszcze wtedy nic nie mówił tacie, bo nie chciał robić mamie problemu. Teraz natomiast nic nie mówił, bo bał się, że tata będzie zły, że Andrzej od trzech dni to przed nim ukrywał.

Cóż, najlepsze, co Andrzej może zrobić, to zaczekać, aż mama znowu przestanie pić. A patrząc na to, że to już trzy dni, to Andrzej może obstawiać tak kolejne trzy dni maks, zanim mama otrzeźwieje.


— Siemasz Andrzej! — Chłopiec usłyszał wołanie Mariusza.

Andrzej schodzi na dół i widzi swojego tatę na korytarzu. Mężczyzna akurat wiesza kurtkę i idzie do kuchni.

8Q7l2wE.png

— Hej, Tato.

— Jak tam w szkole?

— A dobrze.

— Miło mi to słyszeć. Ej, a nie spóźniłeś się?

— Nie.

— No i super.

Mariusz spogląda na zegarek.

— Cóż, to już piętnasta, wiesz, co to oznacza.

Andrzej odwraca wzrok.

— Tak…

— Za godzinkę schodzisz na dół i odrabiasz lekcje.

— Tia…

Mariusz idzie do łazienki, a Andrzej otwiera szufladę w kuchni.

— Nie spóźniłeś się, co? — Spytała się Grażyna bełkotliwym, zmęczonym tonem.

Chłopiec odwraca się w kierunku matki.

— N-Nie…

— Jak się nie spóźniłeś, co? Miałeś na ósmą, a wstałeś o siódmej czterdzieści. Więc?

Andrzej milczy.

— No? Ojcu móżesz tak kłamać, ale mnie nie nabierzesz.

Chłopiec nic nie mówi.

— Andrzej.

— Tak?

— Dobry z ciebie chłopak.

Andrzej nie odpowiada. Jedynie bierze miskę, wsypuje do niej czekoladowe kulki i zalewa mlekiem, po czym wraca do góry. Płatki je z zawrotną prędkością, po czym odstawia pustą miskę na komodę, na której już stają ze trzy inne brudne miski. Mama lub tata później to sprzątną. Zawsze sprzątają.


— ANDRZEJ!

Andrzej podskakuje. Sprawdza godzinę na szklanej kuli i widzi, że to już szestnasta. Palnął się w głowę. Jezu, to już?!

Chłopiec z podskokiem bierze plecak i zbiega na dół, gdzie zastaje wnerwionego Mariusza.

— Andrzej do cholery jasnej, z dziesięć razy cię wołam!

— P-Przepraszam, nie słyszałem.

Mariusz burczy.

— Tia… Za każdym razem nie słyszysz.

Mężczyzna milknie na kilka sekund.

— Hej czekaj, a może ty słyszysz, a tylko udajesz, ze nie słyszysz.

Chłopiec podskakuje.

— N-Nie, w życiu! Ja naprawdę nie słyszałem!

Mariusz prycha.

— Ta, jasne… Siadaj.

Andrzej idzie do kuchni i siada przy stole, a Mariusz staje nad nim. Chłopiec wypakowuje podręczniki i po kolei zaczyna odrabiać lekcje. Zaczyna od polskiego, potem historia, później muzyka. Następnie magia, którą to odrobił wręcz śpiewająco. Ale na końcu matematyka. Andrzej nigdy nie lubił matematyki. Nie dość, że jest trudna, to na dodatek nudna. A jeszcze ostatnio robią w szkole trudne działania.

1Qldx1F.png

Chłopiec zagląda do zeszytu, by sprawdzić, co jest zadane. Trzy ćwiczenia, dosyć dużo. Ale cóż, pora się brać do roboty.

Z pierwszymi dwoma nawet sobie poradził, nie były zbyt trudne. Ale potem spojrzał na trzecie. Tu są działania na dużych liczbach.

Pierwszy przykład, "5*230 =".

— Ee, tato, ile to jest?

— No nie wiem, ty mi powiedz.

— A-Ale… Jak to zrobić?

— No ile to jest pięć razy dwieście trzydzieści?

— N—Nie wiem…

Mariusz chwyta się za czoło.

— Nosz…

Mężczyzna bierze wdech.

— Ile to dwa razy dwieście trzydzieści?

— Umm… Pięćset trzydzieści?

— Nosz, nie zgaduj tylko licz!

— Umm… To będzie… Czekaj…

Mariusz zaciska pięści.

— No już, nie mamy całego dnia!

Chłopiec próbuje liczyć palcami.

— To będzie… Dwieście plus dwieście… To czterysta… I…

Andrzej się wzdryga.

— Trzydzieści… Plus trzydzieści to… um… To będzie czterysta sześćdziesiat.

— No! I co, takie to było trudne? A teraz ile to trzy razy dwieście trzydzieści?

— To um… to… Pię… nie, czekaj, to będzie…

No czekam.

— To będzie…. Sześćset osięmdziesiąt?

— Co ty wygadujesz! To sześćset dziewięćdziesiąt!

— No powiedziałem.

— Nie, ty powiedziałeś sześćset osiemdziesiąt. To jest różnica.

— Ajj, sory, przejęzyczyłem się.

— No, to ile jest sześćset osiemdziesiąt plus czterysta sześćdziesiąt?

Andrzej wytrzeszcza oczy.

— T-To… To będzie…

Mariusz stuka palcem w stół.

— To będzie… Um… To będzie tysiąc dwieście dziesięć?

Mariusz uderza w stół. Andrzej odskakuje.

— Nosz ja pierdolę! NIE ZGADUJ, TYLKO LICZ!

— P-Przepraszam…

— Weź mnie nie przepraszaj, tylko się ogarnij!

— D-Dobrze…

Chłopiec znowu próbuje liczyć palcami.

— T-Tysiąc… Tysiąc sto cz-czterdzieści.

— No? Takie to było trudne?

— N-Nie…

Chłopiec patrzy na następne działanie. "250 : 50 =". Andrzej wzdycha z ulgą i wpisuje "50".

Mariusz zaciska zęby.

— Co to jest?

Andrzej milczy.

— Pytam się, co to jest?

— C-Coś nie tak?

— Czy coś nie tak?! No ile to dwieście pięćdziesiąt podzielić na pięć?!

— No pięćdziesią-

— Nosz do cholery jasnej, co jest z tobą nie tak?!

— N-Nic…

— Jak to nic?! JAK TO NIC?! Patrz na to, co wpisałeś!

— Ale ja do-

— Gówno, a nie dobrze! Ile to jest dwadzieścia pięć podzielić na pięć?!

— P-Pięć…

— No, to ile to dwieście pięćdziesiąt podzielić na pięćdziesiąt?

Chłopiec się zastanawia.

— P-Pięćdziesią-

— Nosz ja pierdolę! Pięć! PIĘĆ!

Andrzej przekreśla wpisany wynik trzęsącą się ręką, po czym wpisuje poprawny. Mariusz burczy pod nosem.

— No dobra, co jest następne?

— D-Dwa r-r-razy s-s-s-s-

— Weź się uspokój, chłopie! Trzęsiesz się i panikujesz! Czy ja cię biję czy co?!

— N-Nie…

— To się zachowuj!

— D-Dobrze…

— Nie dobrze, tylko rób zadanie! Jakie działanie teraz?!

— Dwa r-razy…

Andrzej zaczyna sie drapać, czytając.

— Weź się nie drap, do cholery jasnej! Co ja, biję cię, czy co?! Bo tak sie właśnie zachowujesz!

Andrzej nie przestaje się drapać, chociaż próbuje. Z jego oczu zaczynają napływać łzy. Mariusz przysuwa sie do niego.

Jak się zaraz nie uspokoisz, to ci łapy powykręcam i obiję mordę, ROZUMIESZ?

Chłopcu jakoś sie udaje przestać drapać i patrzy na następne działanie.

— D-dwa razy s-sto pięćdziesiąt.

— No, TO ILE TO JEST?!

Andrzej wpatruje się w działanie, trzymając długopis przy znaku równości. Ręka mu sie trzęsie, a z jego czoła spływa pot. Jego źrenice biegają w tę i we wtę.

— No błagam cię, weź się ogarnij, przecież to jest proste, jak drut!

Chłopiec nadal nic nie pisze. Lewą ręką łapie się za czoło.

— Cholera jasna, NO PISZ!

— A-a-a-ale… Ale ja n-n-n-nie w-w-wiem.

Mariusz znowu uderza w stół, po czym andrzej odskakuje i wytrzeszcza oczy. Mężczyzna burczy.

— A ile to jest dwa razy piętnaście?

— T-Trzydzieści…

— No! A ile to dwa razy sto pięćdziesiąt?

— Trzy tysiące?

Mariusz znowu uderza w biurko.

— Cholera jasna, co ty wygadujesz?! Czy ty naprawdę jesteś takim gamoniem, czy tylko udajesz?!

— J-J-Ja… Ja nie…

— To ile to jest?!

Andrzej się jąka.

— Błagam cię dzieciaku, to jest proste!

Chłopiec wpisuje trzysta. Mariusz tylko burczy pod nosem.

— No, w końcu jakkolwiek użyłeś mózgu.

Mężczyzna odchodzi.

— Ty tylko siedzisz w tej szklanej kuli, grasz w te swoje gry i masz we wszystko wyjebane! A kiedy przychodzi czas na naukę, to chuja umiesz! A może ty przez cały ten czas tylko o tych swoich grach myślałeś, co?! NO POCHWAL SIĘ!

Andrzej milczy.

— Ty absolutnie nic nie umiesz! Ryśkowi jakoś nie musiałem pomagać przy takich banałach! I popatrz na niego!

Mężczyzna wskazuje na zdjęcie brata Andrzeja z dyplomem w ręku.

YycrEuZ.png

— Ukończył najlepsze studia magii w województwie! I on jakoś nie miał problemu z czymś tak prostym!

Mariusz snowu uderza ręką w stół.

— Koniec! Od jutra zero szklanej kuli, zero wychodzenia z domu, zero wszystkiego! Wszystkiego ci zabronię! Od jutra uczysz się na pamięć tabliczki mnożenia! Nie do stu, do tysiąca! I wtedy może się do czegokolwiek nadasz! Jak ty niby chcesz skończyć szkołę, jak nie potrafisz czegoś TAK PROSTEGO?!

Andrzej zaczyna płakać. Mariusz przybliża się do niego.

Nie rycz mi tutaj, tylko weź się ogarnij!

Mariusz odchodzi, opiera się o blat i odwraca się do leżącej na kanapie Grażyny.

— Widziałaś kiedyś coś takiego, Grażyna! Andrzej absolutnie nic nie umie! Cholera jasna, on jest do niczego! Ten kretyn nawet nie wie, ile to siedem razy osiem!

— To pięćdziesiąt sześć. — Odezwał się Andrzej

— ZAMKNIJ SIĘ!

Chłopiec odwraca wzrok i wpatruje się w stół.

— On tylko gra w te swoje gry i się nie uczy! Popatrz na niego! A teraz tylko beczy i się trzęsie! Jakbym go bił, czy coś! Beksa!

Mężczyzna odwraca się do Andrzeja.

— A ty co?! Coś jeszcze masz do zrobienia?

— N-Nie… T-T-To wszystko.

— Więc co tu jeszcze robisz?! Pakuj się i MARSZ DO POKOJU!

Andrzej pakuje wszystkie zeszyty do plecaka i z podskokiem tupta po schodach do góry.


Mariusz stoi w kuchni, patrząc na schody. Potem prycha i bierze deskę do krojenia. Robi sobie dwie kanapki z serem i ogórkiem, które przekraja na pół. Następnie posypuje je solą i pieprzem i idzie do salonu. Nie kładł kanapek na talerz. Z deski będzie jadł.

Mężczyzna siada na kanapie naprzeciwko Grażyny i kładzie deskę na ławie. Zaczyna jeść kanapki, wpatrując się a to w kobietę jedzącą prażynki, a to w puszki piwa i butelki wody.

— Mariusz?

Mariusz przerywa jedzenie i spogląda na żonę.

— Tia?

— Słuchaj, nie jesteś może zbyt ostry dla Andrzeja?

Mężczyzna marszczy brwi.

— Tak się na niego darłeś, poniżałeś. Nie zapominaj, że to jeszcze dziecko. On dopiero się uczy, a takie rzeczy mają prawo być dla niego trudne. Może byś okazał trochę wsparcia, zamiast się na niego wydzierać. Nie pamiętasz, co się stało z Ryśkiem? Powinieneś być bardziej cierpliwy.

Mariusz prycha.

Ty byś to powiedziała, prawda?

Grażyna marszczy brwi.

— O co ci chodzi?

— Ty już dobrze wiesz, o co!

Mężczyzna wstaje.

— Popatrz na siebie! Ty od trzech dni nic nie robisz, tylko leżysz i się upijasz!

Kobieta zaczyna się trząść.

— Nieprawda!

— Błagam cię! Myślisz, że ktokolwiek się nabiera na te butelki wody?! Pochwal się, czy ty w ogóle byłaś dzisiaj w pracy?! Chcesz, aby cię kurwa wylali?!

Grażynie napływają do oczu łzy.

— SPIERDALAJ!

Mariusz zaczyna się śmiać.

— Ja mam spierdalać, tak?! TAK?! To czekaj. Czekaj, ja ci coś zaraz pokażę!

Mężczyzna idzie z przytupem do garderoby. Po chwili wychodzi.

Wraca do salonu i stawia na podłodze trzy puszki piwa, siedem pustych butelek po wodzie, trzy puste setki spirytusu, jedną pustą dwusetkę spirytusu oraz pustą butelkę po winie.

UgQlgN0.png

Grażynie serce wali, jak młot. Kobieta spogląda wytrzeszczonymi oczami a to na butelki, a to na męża.

— Co to jest? Pochwal się! CO TO JEST?!

Kobieta zaczyna dyszeć.

— Wczoraj przeszukaliśmy z Andrzejem całą chatę. Wszędzie były pochowane.

Mężczyzna podnosi butelkę po winie.

— A to? To znalazłem w twojej torebce!

Grzebałeś w moich rzeczach?

— A myślisz, że nie?! Nie widzisz, w jakim jesteś stanie? Kobieto, ty masz problem! Pewnie, że grzebałem! I czytałem twoje wiadomości w szklanej kulce! Andrzejowi też je pokazywałem! Co, nie mogłaś wyjść z domu, ani prowadzić, więc do koleżaneczek piszesz, by ci przywoziły alko? A co, jakby ludzie się dowiedzieli o twoim problemie?!

— Przestań…

— Straciłabyś pracę! Wszyscy znajomi by się od ciebie odwrócili. Plus, straciłabyś wszelkie możliwości zawodowe! Kobieto, my mamy dziecko na utrzymaniu!

Przestań.

— Albo przestajesz pić, albo zabieram Andrzeja i się wyprowadzamy.

— Spierdalaj!

Mariusz prycha.

Ja ci dam spierdalaj.

Zaczyna podnosić po kolei plastikowe butelki i rzucać nimi w Grażynę.

— PRZESTAŃ!

— Przestań chlać!

— Gnój!

Pijaczka!


Andrzej siedzi przed biurkiem i wpatruje się w szklaną kulę. Chłopiec słyszy, jak rodzice się kłócą. Zawsze słyszy.

Nagle słyszy głośne trzaski i stukoty. Cóż, tata pewnie znowu wysypał mamie wszystko z torebki.

Chłopiec wzdycha i robi to, co zawsze robi w takich sytuacjach. Zakłada słuchawki i przybliża się do szklanej kuli.

BZ72LGz.png

...

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported