Mieszkańcy wymiaru Epsilon-Gamma-11 posiadają spaczone podejście co do posiadania potomstwa. Aby mieszkańcy nie spędzali zbyt wiele czasu, który mogliby poświęcić pracy, na wychowanie dziecka, kobieta najczęściej stara się o jedno dziecko w całym swoim życiu, najlepiej z kilkoma mężczyznami naraz. Jeżeli zdarzy się jej urodzić bliźniaki, bądź większą liczbę dzieci, to nadmiar zostaje przekazany innej opiekunce, która będzie wychowywać je zgodnie z doktrynami.
Dla dobra wspólnego poświęca się tam istnienie rodziny jako podstawowej komórki społecznej. Relacja rodzic-dziecko w zasadzie tam nie występuje. Zadaniem "rodziców" nie jest wychowanie dziecka w atmosferze miłości i akceptacji, a jedynie wyżywienie ich i socjalizacja.
Stąd dziwi więc fakt istnienia pewnego konkretnego zdarzenia. Otóż każdego wieczoru, dokładnie o godzinie 19:00 czasu lokalnego, wszystkie opiekunki dzieci w wieku 6 lat, zaczynają opowiadać im przed snem bajkę propagandową na dobranoc.1 Jest to zastanawiające, z uwagi na wyżej wymieniony fakt, ale również praktycznie zerowy aspekt kulturowy obszaru ZSRZ, który powinien nie doprowadzić do produkcji wszelkiej fantastyki literackiej, w tym bajek. Ponadto biorąc pod uwagę istnienie fal Zeta, jakakolwiek potrzeba edukowania młodzieży w kierunku doktryny komunistycznej przez rodziców jest zbyteczna. Samo wydarzenie wydaje się zatem całkowicie niepotrzebnym z perspektywy ustroju.
A jednak ktoś musiał je rozprzestrzenić. Pomimo braku istnienia w wymiarze fizycznej kopii opowiadania, każdy opiekun recytuje ją w dokładnie tych samych słowach, zachowując również tę samą intonację. Sugeruje to zatem (podobnie jak w wypadku śpiewanego przez mieszkańców hymnu) ingerencję obiektu SCP-PL-126-2 w co wieczorną recytację bajki.
Poniżej znajduje się treść bajki, zwanej potocznie "Bajką o człowieku wyzwolonym". Przetłumaczona przez badacza Gabriela Bagińskiego.
Dawno, dawno temu, na zachodzie istniała pewna przedziwna kraina. Panowały tam bowiem niezrozumiałe zasady na temat wolności. Mieszkańcom bowiem wmawiało się, że mogą być w życiu kim chcą, jednak panowali tam również ludzie, którzy umieszczali się ponad resztą, trzymając żelazny bat ponad tymi, którzy chcieli wznieść się wyżej.
I w tym właśnie kraju, pełnym nierówności, narodził się pewien mądry chłopiec. Urodził się on w dobrym domu, gdzie wszyscy bez przerwy chwalili jego inteligencję i wiele umiejętności, które posiadał. Wychowano go ponad biedniejszymi ludźmi, których nie było nawet stać na jedzenie. Mimo to, czasem chłopiec patrzył na nich, zastanawiając się dlaczego spotkał ich taki los i jak bardzo ich życie różni się od jego własnego.
Gdy chłopiec skończył osiemnaście lat, zgodnie z panującym tam obyczajem, zmuszony on został do wyboru własnej pracy. Chłopakowi jednak wybór ten nie przychodził łatwo. Był on bowiem inteligentny, jednak na tyle skromny, że nie posiadał on preferencji co do jakiejkolwiek rzeczy na świecie. Chciał przysłużyć się społeczeństwu, jednak nie miał pojęcia, jaka rola jest do tego najlepsza. Stając przed wielkim wyborem, nie był on w stanie go dokonać, jednak nie było nikogo, kto byłby w stanie podjąć ją za niego, gdyż każdy nakazywał mu wybierać samemu. Jednak chłopak nie potrafił go dokonać.
W końcu, po dwóch latach nie podjęcia przez niego żadnej pracy, całe jego otoczenie uznało, że chłopak nie jest tak inteligentny, za jakiego go wcześniej uważano. Został on przez to uznany za niepotrzebnego i wyrzucony z domu, zmuszony mieszkać na ulicy i błagać o żywność, której nie mógł zakupić.
Jednak pewnego dnia, do smutnego chłopca podszedł pewien przyjazny człowiek. Miał on na sobie strój zwykłego robotnika i uśmiechał się szczerze od ucha do ucha. Przedstawił się mu jako Gospodin.
— Co tutaj robisz, chłopcze? — spytał — Przecież wokół jest tyle pracy do zrobienia!
— Nie wiem — odpowiedział chłopak — nie wiem co mam robić w życiu. Chciałbym być potrzebny, ale… umiem bardzo dużo rzeczy i nie wiem, które z nich mogę wykorzystać najlepiej.
— Aha. Rozumiem. — odpowiedział mężczyzna. Uśmiech nie schodził z jego twarzy. — Chodź zatem ze mną. Ja powiem ci co masz robić!
A zatem nasz chłopiec poszedł za Gospodinem, który zawiózł go daleko na wschód, do swojej cywilizacji. Była to piękna kraina. Każdy był tam traktowany równo, co sprawiało, że wszyscy byli szczęśliwi. Każdy, niezależnie od swojego zdrowia, inteligencji, czy wieku, był w stanie pracować dla wspólnego dobra.
— Witaj w moim kraju! — rzekł mężczyzna — Tutaj odnajdziesz się bardzo szybko. Zaraz wszystko ci pokażę.
I chłopak zamieszkał w krainie Pana. Pracował on sumiennie razem z Gospodinem i innymi w rozbudowie swojej nowej ojczyzny. Był szczęśliwy, bo jego potencjał w końcu został wykorzystany i nie musiał się przy tym niczym martwić, gdyż niczego mu już nie brakowało. Po raz pierwszy w życiu czuł się wyzwolony; szczęśliwy.
Pewnego dnia jednak przypomniał sobie o kraju który zostawił. Poszedł więc z tym problemem do Gospodina.
— Panie — spytał chłopak — ostatnio dużo myślałem nad krainą, z której pochodzę. Tam wciąż panują zepsucie i nierówności. Tam ludzie wciąż nie mogą być szczęśliwi. Czy to źle, że chciałbym im jakoś pomóc? Czy ty nie zechciałbyś przekazać im twoich idei i marzeń o utopii?
— Ależ chłopcze. — odpowiedział Gospodin — Oczywiście, że chciałbym przekazać moją ideę innym. Oni jednak nie chcą jej przyjąć. — mężczyzna westchnął — Otóż muszę ci się do czegoś przyznać. Idea, którą kieruje się nasze państwo, nie została wymyślona przeze mnie. Istniała już dawno dawno temu, a dawni rządcy tej krainy wypaczali ją przez całe lata. Rządzili źle, bo byli chciwi i nie zrozumieli wielkiej idei komunizmu. Przez nich zachód nie chce mnie słuchać, nawet jeżeli pokazałbym, że nasz kraj nijak ma się do reżimu poprzedników.
Chłopak przysłuchiwał się historii z zaciekawieniem.
— Ale teraz — kontynuował Gospodin — nareszcie mam już plan działania. Plan Wielkiej Rewolucji, która sprawi, że cały nasz świat ujrzy na własne oczy wolność, jaką zapewnia komunizm. Dobrze, że tu przyszedłeś. Chodź. Będziesz mi potrzebny. Czekają nas wielkie zmiany.
I tak Gospodin zapoznał chłopaka ze swoim wielkim planem. Planem Wielkiej Rewolucji. Chłopak z chęcią pomógł zebrać ludzi potrzebnych do projektu, po czym, gdy tylko plan ruszył, w jeden dzień, cały świat w końcu zrozumiał piękno komunizmu, a wszyscy żyli długo i będą żyć szczęśliwie już zawsze.
Notatka badacza Bagińskiego: Powyższą historię, nawet jako propagandę, ciężko tak naprawdę uznać za bajkę. Nikt nie zaplanował dokładnie historii, fabuła idzie szybko, po łebkach, wszystko jest niedbałe, nikt nie postarał się o ubranie tego w słowa odpowiednie dla dzieci. No i właśnie te niedbałości paradoksalnie sugerują mi, że… to nie jest przewidziany element. Całość nawet nie brzmi jak bajka, bo… autor najpewniej nie był bajkopisarzem. Na pewno był to ktoś powiązany z samym Gospodinem, czyli PL-126-2, skoro bajka wciąż istnieje w świadomości ludu Epsilon-Gamma-11, jednak ciężko o jakieś konkrety. Czy był to objaw buntu, a może nieudolna próba wprowadzenia dodatkowego czynnika propagandy? Być może historia ma bardziej osobisty aspekt? Ciężko cokolwiek stwierdzić na ten temat.
Warto jednak nadmienić jedną dziwną rzecz. Nasi agenci, ulokowani niedaleko terenów odpowiadających Stanom Zjednoczonym, zarejestrowali tam dwa dodatkowe zdania wypowiadane na koniec historyjki.
"I zapamiętaj moje słowa. Nieważne jak źle możesz się czuć, to i tak jest dla was wszystkich najlepsze."