Z tej strony Dr. Mann. Tych z was, którzy o tym nie wiedzą, informuję, że pracuję we Wspólnocie Wywiadów Stanów Zjednoczonych1 (wiedz, że nie jest to ani ciekawa, ani ekscytująca praca). Pomyślałem że podzielę się z wami pewnymi (nieklasyfikowanymi) fragmentami informacji. Będzie to dotyczyć podstawowej teorii i doktryn niźli czegokolwiek innego (z oczywistych powodów). Jeżeli masz jakiekolwiek pytania dotyczące specyficznych aspektów działań Wspólnoty Wywiadów, proszę skontaktuj się bezpośrednio z NSA2. Jestem pewny, że z przyjemnością Ci pomogą.
Przede wszystkim, istnieją dwa czynniki definiujące, czy masz dostęp czy nie, do danej informacji niejawnej. Pierwszy, z którym jesteś już zaznajomiony, to upoważnienie. Więc, jeżeli informacja oznaczona jest jako "Tajna", a Ty posiadasz jedynie upoważnienie "Poufne" nie rzucisz na nią okiem dopóki to się nie zmieni (poza sytuacjami nadzwyczajnymi, ale to wymaga olbrzymiej ilości papierkowej roboty). Drugi to "musi-wiedzieć". Prawdopodobnie słyszałeś to zdanie. Oznacza ono że pomimo posiadania upoważnienia pozwalającego na wgląd do dokumentu, jeśli nie posiadasz statusu "musi-wiedzieć", nie otrzymasz dostępu. Dla przykładu, posiadam upoważnienie "Ściśle tajne". Obecnie jest to najwyższy poziom upoważnienia. Nie oznacza to jednak, że mogę paradować po Ośrodku i przerzucać znajdujące się tam dokumenty, aby zobaczyć co mogę w nich znaleźć. Generalnie jestem ograniczony do informacji, które bezpośrednio dotyczą mojej pracy.
Jest jeszcze inny aspekt dotyczący obchodzenia się z informacjami niejawnymi. Kategorie dokumentów sklasyfikowanych umieszczane są w specjalnych programach dostępu. Otrzymanie dostępu do jednego z nich zwykle wymaga osobnej odprawy (a czasami nawet sprawdzenia przeszłości, na podstawie której otrzymałeś autoryzację) aby uzyskać dostęp do tej informacji. Dla przykładu, powiedzmy że pracujesz nad sterowcem wojennym. Większość ludzi wie tylko, że sterowce wojenne są w stanie wykryć obecność trebuszów. Jednak sposób, w jaki sterowce wojenne namierzają trebusze jest Ściśle Tajny. Również, co jest nieznane dla innych, Twój sterowiec wojenny potrafi wykryć obecność wrogich świstaków. Jest to oczywiście ważne, by utrzymać tą informację w sekrecie, aby przeciwnik nie podejrzewał, że używasz jego świstaków do namierzenia jego pozycji. Więc zdolności Twojego sterowca wojennego są objęte specjalnym programem dostępu. Aby uzyskać do niego dostęp musisz zostać zaklasyfikowany do programu tego sterowca wojennego. Programy bezpieczeństwa posiadają nazwy, zwykle zupełnie niezwiązane z ich przeznaczeniem (dokładnie tak samo jak kryptonimy misji i podobne). Kiedy już zostaniesz sklasyfikowany przez program możesz dowiedzieć się do czego jest zdolny sterowiec wojenny, co będzie niezbędne do pełnienia Twojej służby ochrony ojczyzny przed świstakami.
Istnieje więc coś takiego, jak OPSEC, lub Operarions Security3 OPSEC zajmuje się dbaniem o to, by przeciwnik nie uzyskał zbyt wielu informacji. Nawet nie sklasyfikowany materiał może być szkodliwy. Dla przykładu, kiedy będę kogoś wdrażał w dany temat, nie będę przekazywał zbyt wielu spostrzeżeń. Nie jest to sklasyfikowane, ale może to być użyteczne dla przeciwnika. Również niesklasyfikowane szczegóły na temat jakiejś broni (jak statku czy samolotu) mogą dać przeciwnikowi więcej informacji, niż byśmy chcieli. Pilot wpadł w kłopoty kilka lat temu, opowiadając o swoich lotach na F-23. Informacje były jawne, ale to nadal informacje, które wolimy zachować dla siebie. Szeregowy Snafu może nam przedstawić, jak małe detale mogą ułożyć całość na korzyść przeciwnika.
Więc, zastanówmy się, jakby to wyglądało w Fundacji. Przede wszystkim, rozmowa o czymkolwiek dotyczącym Fundacji byłoby bardzo słabym OPSEC, i najprawdopodobniej przełamaniem zabezpieczeń sklasyfikowanych informacji. Łatwo można się domyśleć szczegółów. Nawet najmniejsze, pozornie niegroźne detale ("Stambuł? Jadę tam w przyszłym tygodniu. Po co? A, sprawy zawodowe") mogą być szkodliwe we właściwych rękach. Załóżmy że CI4 dowiedziało się, że jesteś naukowcem Fundacji. Teraz już wiedzą, że Fundacja prowadzi działania i Instambule (ale nie w Konstantynopolu, to byłoby głupie). Wyobrażam sobie, że gdy Agenci wychodzą na drinka, robią to w grupach. Wtedy gdy jeden z nich spieprzy i zacznie gadać o złych rzeczach, pozostali mogą go uciszyć i zabrać do domu.
Co do poziomów upoważnienia, uważam że używają prostego systemu poziomów bezpieczeństwa. Podstawowe informacje o Fundacji oznaczone są 1 poziomem bezpieczeństwa, wzrastając aż do czwartego. Dodatkowo istniały by różne programy i typy sklasyfikowanych informacji. Dany SCP mógłby posiadać swój dedykowany program bezpieczeństwa bądź mogłyby istnieć programy dedykowane danemu rodzajowi obiektów ("Jesteś rozpoznawalny przez Burzową Pogodę, nasz program infekcji anomalnych"). Otrzymywałbyś dostęp do wszelkich programów związanych z Twoją pracą. Jeśli zajmowałbyś się systemami komputerowymi otrzymałbyś dostęp do informacji o obiektach dotyczących Fundacyjnego zabezpieczenia sieci komputerowej. Nie otrzymałbyś dostępu do programu bezpieczeństwa Autentycznego Wojownika SCP-098.
Informacje o charakterze CI, GOC5 i podobnych grupach byłyby ograniczone dla osób jedynie się nimi zajmującymi. Pozostali mogliby otrzymać generalną odprawę dla bezpieczeństwa, opisującą gdzie te grupy działają i jakie zagrożenie niosą, ale nie będą musieli wiedzieć, że CI zakupiła T-55. W końcu jeśli ta informacja wróci do CI to zaczną się zastanawiać skąd my wiemy o czołgu, i może odkryją że podkomendny Biff nie jest tak lojalny jak im się wydawało, co może kosztować nas kanał informacyjny.
Pamiętaj jednak, masz prawo ignorować z tego materiału ile tylko zapragniesz. Nie ma kanonu. Naturalnie wcale nie zachęcam do tworzenia wszystkich nazw w sposób losowy (uwielbiam niektóre z nazw MFO). Zachęcam jednak, abyś podczas pisania historii zastanowił się, czy dana postać powinien, czy też nie powinien, wiedzieć o danej rzeczy. Jeśli jest to kluczowe dla fabuły, wtedy jak najbardziej kontynuuj. Ale jeśli jesteś w stanie opracować inną drogę, dlaczego masz nie spróbować? Może to nadać interesujących komplikacji w historii. Postać podążająca za czymś, o czym wie jest o wiele mniej dramatyczna niż postać podążająca za czymś, o czym nie ma pojęcia (ponieważ nikt nie zakładał konfrontacji i nie posiada klauzuli musi-wiedzieć). I hej, czasami zmuszanie postaci do wykonywania skoków nad określonymi przeszkodami może uczynić historię prawdziwszą (oczywiście nie do momentu, gdzie historia ugrzęźnie przez to).
W każdym razie, mam nadzieję że będzie to dla was pomocne.