Coś tu Śmierdzi

Logo autorstwa Soulless11#2545 na licencji
CC-BY 3.0

ocena: +7+x
Były to godziny wieczorne w mieście Arlende, gdy złociste Słońce postanowiło udać się na spoczynek, zaś srebrzysty Księżyc szykował się do leniwej wędrówki po ciemnym nieboskłonie. Przyodziana w złociste, bogato zdobione szaty, Królowa Mab przemierzała opustoszałe korytarze pałacowe, po których rozchodziło się echo jej nader prędkich kroków. Zaledwie kilka minut temu skończyła wygłaszać przemowę do obywateli jej wspaniałego Imperium. Pomarańczowe światło Słońca oświetlało jej surową twarz przez strzeliste, zdobione i gigantyczne okna znajdujące się w korytarzu. Z każdym krokiem mijała kolejnych strażników w ciężkich zbrojach, którzy to bili pokłony widząc swoją władczynię. Pomimo, iż te wszystkie plugawe zwierzęta śmiejące zwać się inteligentnymi, były z daleka od niej, królowa wolała mieć się na baczności. Praktycznie wszędzie w Pałacu znajdowała się jej straż. Poza jednym pomieszczeniem do którego to właśnie zmierzała władczyni, by zaznać chwili spokoju w błogiej kąpieli. Przekroczyła progi niezwykle bogato zdobionej łazienki, po czym zamknęła wrota za sobą, nie pozwalając nikomu na podglądanie. Zaczęła na prędce zdejmować swoje szaty, aż ku jej zaskoczeniu zauważyła iż kąpiel była już dla niej gotowa. Co jednak wywołało jej większe zdziwienie - w środku znajdował się karp.

Mimo niezłomnej ciekawości, czuła narastającą w piersi irytację. Któż mógłby być na tyle odważny, a przy tym pozbawiony wyobraźni, by drwić w taki sposób z niej? Z należytą jej gracją przycupnęła na brzegu wanny, zamiatając złocistymi tkaninami marmurową podłogę i spojrzała w stronę zwierzęcia, które lewinie, aczkolwiek beztrosko pływało w nadzwyczaj obszernej wannie.

— Z pewnością nie jesteś skory do udzielenia mi odpowiedzi, kto to uczynił? — Królowa odchyliła się lekko do tyłu, mierząc wzrokiem wodne zwierzę z lekko przekrzywioną głową. Ryba zamachała trzykrotnie ogonem, powoli podpływając bliżej przyglądającej się jej kobiety i nieznacznie zadarła swój łebek, wynurzając go lekko z wody, chociaż nie powinno to być możliwe ze względu na anatomię ryby. Mimo tego, rzecz która nastąpiła potem była na tyle dziwna, iż ta sprawa poszła w niepamięć.

— Odpowiedziałbym z przyjemnością, gdyby nie fakt, że sam nie mam pewności jak się tu znalazłem — niski bas rozszedł się echem po pomieszczeniu, odbijając się od ścian pokrytych klejnotami, metalami szlachetnymi i płaskorzeźbami. Nawet przy jej oczytaniu i tym, w jak elokwentny sposób potrafiła prowadzić rozmowy, nie była w stanie wykrzesać z siebie ani jednego słowa.

Przez chwilę wpatrywali się tak w siebie, nie do końca pewni co zrobić w tej sytuacji. Cząstka Mab miała ochotę wezwać straże, znaleźć i ukarać winowajcę, zaś karpia przerobić na niezwykłą kolację, jednak przeważająca jej część była zmęczona oraz ciekawa tego niespodziewanego gościa. Karp natomiast czuł konfuzję, nie wiedział skąd się tu pojawił, co się dokładnie stało i dlaczego znajduje się teraz przed wielce dostojną Królową. Na dodatek tego będąc w jej łazience. Pomimo bycia rybą, karp był jednak spostrzegawczy, widział malujące się na twarzy Mab zmęczenie, spowodowane dzisiejszym dniem. Odezwał się zatem.

— Wydaje mi się, iż nie jestem zbyt wielkim okazem, znajdzie się również miejsce i dla szanownej damy — powiedział zachęcająco i z gracją karp.

Jego głos działał zaskakująco kojąco na dostojną kobietę, a jego ton był muzyką dla jej uszu. Nie należący do gatunków wybitnych, a równie szarmancki niczym sum, budził jej zaufanie i pewien rodzaj sympatii do tego wodnego zwierzęcia. Królowa przysunęła się nieco bliżej, delikatny uśmiech błąkał na jej wydatnych, aksamitnych wargach.

— Czyż nie będę przeszkadzać szanownemu jegomościowi? Rozumie pan… — Złocista tkanina delikatnie zsunęła się z jej ramienia, odsłaniając jedwabiście gładką skórę. — Nie chciałabym osaczyć nikogo swoją obecnością.

Karp, mimo widocznego na rybim pysku zaskoczenia i zakłopotania, postanowił nie wystawiać na szwank swej reputacji gentlemana. Pokornie pochylił łeb, i wynurzył pyszczek na powrót.

— Nie śmiałbym nigdy myśleć tak o jakże przepięknej i dostojnej kobiecie, która mimo mojej prezencji jako intruza, postanowiła potraktować mnie z szacunkiem. — Ukłonił się ponownie, tym razem zostając pod wodą. — Byłby to dla mnie najwyższy z zaszczytów, jeżeli i Wasza Wysokość nie miałaby nic przeciwko temu. — Mimo lekkich problemów i zmodulowanego głosu, Królowa Mab słyszała go perfekcyjnie. Nie potrzebowała już wiedzieć niczego więcej.

Pozbyła się swych szat, w całości zrzucając je na podłogę i ostrożnie dotknęła palcami stopy wody w wannie. Była ona przyjemnie i kojąco ciepła, nie za gorąca, ani nie za chłodna. Zanurzyła w pełni nogę, po czym dołączyła do niej druga, a kobieta zaczęła zanurzać się cała. Karp przepływał obok niej, zerkając co chwila na Fae. Królowa dopiero zauważyła zapalone świeczki na brzegach wanny, których to światło odbiło się od bogato zdobionych ścian. Przez moment poczuła śliską skórą karpia która dotknęła jej nogi, i mimo nieprzemożonej ochoty zabicia go za takie zniesławienie, ciepło wody oraz ogólna atmosfera uspokoiła ją, do tego stopnia iż oto wielka królowa uśmiechnęła się w stronę ryby.

— Czy być może mogę poznać pana imię? — zapytałą Mab sięgając ręką po wykonaną przez najlepszych rzemięślników Fae gąbkę do mycia.

— Le Fishe, droga pani — odpowiedział karp, wyłaniając się pyszczkiem nad taflę wody, centralnie przed królową. W rzeczywistości nie pamiętał swojego imienia, to była pierwsza rzecz jaka przyszła mu do głowy.

— Skądże się wywodzisz więc, panie La, Fiszę…?

— Le Fishe — odparła spokojnie ryba.

— Oczywiście, proszę wybaczyć. — Lekki róż wstąpił na policzki kobiety, która postanowiła ukryć twarz za kaskadą lśniących, bursztynowych fal. Z każdym kojącym ruchem na jej skórze i uspokajającymi, delikatnymi wirami wodnymi wywołanymi przez owego rybiego gościa, czuła błogi spokój i odprężenie, w którym pragnęła się zanurzyć po nos.

— Nadal jednak nie usłyszałam odpowiedzi na me pytanie. — Łagodnie odchyliła się do tyłu, opierając głowę w specjalnie wyrzeźbionym zagłębieniu. Karp natychmiast podpłynął nieco bliżej, uważając jednak, by nie narażać się na gniew ognistej kobiety i nie dotknąć jej przypadkowo.

— Jest to kraina bardzo odległa i równie okrutna, co piękna. Nie jest to świat, w którym przetrwają jednostki słabe, zaś najsilniejsi muszą każdego dnia udowadniać swoją siłę. — Gdyby był w stanie, karp uroniłby łzę, jednak nawet mimo całego absurdu tej sytuacji, taka skrajność nie była możliwa, gdyż był on rybą z gatunku Cyprinus carpio. Królowa Mab nie była jednak w pełni obojętna na wyznanie upłetwionego kompana. Wiadomość ta poruszyła jej zlodowaciałym sercem, pozwalając jej doświadczyć czegoś, czego nigdy wcześniej nie czuła - współczucie.

— Najdroższy mój gościu, czy nie miałbyś zatem nic przeciwko zostaniu u mojego boku na dłużej? — zadała pytanie Mab, była zdziwiona słowami karpia, w końcu wszystkie krainy były podbite przez nią.

Postanowiła jednak chwilowo zaufać swemu niespodziewanemu gościowi. Była wszak istotą o wielkiej mocy i potędze, z jej magią nie mógł się równać nikt, gdy tysięczne armie padały przez lekkie skinienie jej dłoni. Le Fishe nie był dla niej zagrożeniem, a być może istniała szansa na zostanie przydatnym kompanem. Mab ujęła gąbkę raz jeszcze i zaczęła myć swoje ciało, wykonując delikatne ruchy.

— Byłby to dla mnie wielki zaszczyt — odpowiedział Le Fishe na propozycję królowej. Przepływał koło niej, okazjonalnie zerkając na jej perfekcyjne ciało oraz jędrny, obfity biust, nie umknęło to jednak uwadze królowej.

Ta zaś, zauważając wyraźne i wygłodniałe spojrzenie słodkowodnego towarzysza, uśmiechnęła się lekko, a w jej oku pojawił się niebezpieczny błysk.

— Widzę, że czegoś ci brakuje, mój najdroższy towarzyszu. — Zaakcentowała to, wyciskając wodę z gąbki na jej dystyngowane krągłości. Gdyby tylko mógł, karp przełknąłby ślinę nerwowo, jednakże ograniczony swoim mięsnych więzieniem, jedynie odwrócił się, opuszczając spojrzenie z zakłopotaniem.

— Pokornie proszę o wybaczenie, moja pani. Mimo bycia podróżnikiem i widzenia tak wielu cudów świata, ty jesteś najwspanialszym z nich — skwitował, nadal nie ośmielając się na spojrzenie na królową. Na twarz kobiety wstąpił wpierw wyraz zaskoczenia, by potem zastąpił go łagodny wyraz adoracji i zadowolenia. Wydatne wargi koloru morelowego ułożyły się w delikatną podkowę, ciemne oczy, chociaż zimne i groźne, nabrały delikatności i czułym spojrzeniem obdarowały rybę obecnie pływającą w jej wannie.

Le Fishe zatrzymał się na chwilę wyłaniając swój pyszczek nad taflę wody, oczy jego spotkały się z wielką królową. Pomimo tego iż znali się zaledwie chwilę, coś poczuł w środku do niej. Dotykając lekko jej nogi, podpłynął bliżej. Mab sięgnęła swoją ręką, przez ułamek sekundy Le Fishe myślał, że to już jego koniec, że królowa go zabije tą ręką. Jednakże się mylił - ta dotknęła go, przesuwając delikatnie rękę po jego boku i sprawiając mu niewyobrażalną przyjemność. Sięgnęła po chwili również drugą ręką, przesuwając rybę bliżej siebie. Delikatnie przytuliła Le Fishe do swojego aksamitnego, nagiego ciała.

Uczucie ciepła i gładkości jej skóry na jego zimnym, nieco oślizgłym ciele pokrytym łuskami było niebiańskie, jej piękno z bliska było jeszcze bardziej porażające, zaś jej dotyk, mimo iż stanowczy, był również delikatny i ostrożny, gdyż nie chciał zrobić krzywdy swemu gościowi. Le Fishe był oszołomiony, czuł się jakby został zaklęty, jednakże czy tak właśnie nie było? Ta dostojna kobieta, jej wdzięk i powab, to wszystko powodowało, że z trudnością formował logiczne myśli, nie potrafił się skupić na niczym innym prócz tych jędrnych, jakże miękkich ust. Nie mógł przemóc tej narastającej ochoty, płomienna żądza tliła się w jego rybich wnętrznościach. Bez chwili namysłu, wykorzystał to, czym obdarowała go natura i wyślizgując się nieznacznie z uścisku królowej, zbliżył się do niej, łącząc jego rybie i jej Fae usta w pocałunku.

Zaskoczona tym i jednocześnie pod wrażeniem odwagą karpia, Mab utonęła w pocałunku. Jej delikatne wargi stały się jednością ze śliskimi, jednakże pełnymi gracji wargami Le Fishe. Pomagając mu utrzymać się, królowa podtrzymała rybę obiema rękoma. Zamknęła swe oczy i skupiła się na magii chwili, zostawiając daleko z tyłu głowy swoją siostrę, Imperium oraz wszystkie problemy związane z jej stanowiskiem. Liczyła się tylko ta chwila.

Le Fishe, będąc w tej błogiej chwili nie poczuł tego, jednak znacznie się zaczął zmieniać. Na jego skórze pojawiły się grubsze płyty kostne, a same jego ciało zaczęło rosnąć w gwałtownym tempie. Razem z nim także powiększała się bogato zdobiona wanna, w której oboje się znajdowali, aż się zatrzymała na wielkości małego basenu. Mab powoli przerwała pocałunek spoglądając na nowego, przemienionego Le Fishe. Całując go ostrożnie w czoło oplotła go przytulając się cała do jego ciała.

— Pochodzisz z okrutnych krain, byłeś słaby. Teraz jednak u mojego boku będziesz silniejszy, niż ktokolwiek z twego gatunku mógł sobie wyobrazić — wyszeptała Mab do ryby pancernej, jaką teraz był Le Fishe.

Czując ogrom sił witalnych rozsadzających jego rybią pierś, Le Fishe czuł się niepokonany. Wiedział, że nic nigdy nie będzie już w stanie mu zagrozić, zaś on w podzięce dla Wspaniałej, obroni ją chociażby i ostatnią łuską swego nowego pancerza. Królowa Mab odsunęła od siebie karpia minimalnie, a dwoje kochanków poczęło patrzeć sobie głęboko w oczy. Nie chcąc rujnować tej pięknej chwili, rybi wojownik otworzył swe usta i powiedział:

— Wdzięcznym ci będę po kres mego żywota, zaś gdy oboje odejdziemy w niepamięć, będę twym stróżem i przewodnikiem. Składam ci o to śluby lojalności po kres mego żywota, Wasza Wysokość — zakończył uroczyste przemówienie pokornym skinięciem głowy, czekając na błogosławieństwo swej władczyni. Ta zaś obdarowała go łagodnym uśmiechem, delikatnie odkładając do wody.

— Le Fishe z Krain Nieprzebytych, przyjmuję twój hojny dar i wyrażam zachwyt twoją chęcią wstąpienia w progi mojej osobistej armii. — Sięgnęła po nieopodal leżący wśród warstw mieniących się złotem tkanin i wyjęła delikatny, zdobiony sztylet z kości lamparta morskiego. Uniosła go nad głowę karpia i zamknęła oczy, by lepiej się skupić.

— Od dziś, do czasu mojej śmierci i o jeden dzień dłużej, pełnił będziesz służbę jako moja prawa ręka w szeregach wojskowych. Nadaje ci imię Sunovreth gdyż będziesz niepokonany — powiedziała Mab, następnie wyszeptała kilka potężnych zaklęć.

Sztylet, który królowa trzymała w ręku, zaczął mienić się na wszystkie znane kolory, blask odbijał się od kamieni szlachetnych w ścianach łazienki. Strumień energii oplótł królową oraz Sunovretha, łącząc ich oboje w więzi na tysiące lat, które miały nadejść i być znane jako lata rozkwitu Imperium. Mab podeszła bliżej, po czym usiadła na grzbiecie ryby, przytuliła się do swego towarzysza czule i wbiła sztylet w bok ryby, obejmując ją swoim nagim ciałem. Sunovreth nie czuł jednak bólu, czuł tylko i wyłącznie rozkosz oraz radość z możliwości przebywania z królową. Po wyjęciu sztyletu poczuł przepełnienie energią której w siebie wcześniej nie miał, uniósł się ponad taflę wody trzymając władczynię na swoim grzbiecie. Mab położyła się na rybie po czym ucałowała Sunovretha czule w głowę. Ryba pomimo posiadania twardych płyt kostnych była jednak w stanie poczuć pocałunek i lekko się zarumieniła.

— Razem zniszczymy wielu wrogów — wyszeptała Mab.
















Nadzorca badania: Dr Ryszard Kot

Śmierć obiektu anomalnego 69-249 ("Zombie Dunkleosteus") nastąpiła o godzinie 14:43 na skutek oddzielenia obiektu od zwłok humanoida 69-1. Wszelkie zdolności anomalne obiektu wraz z jego śmiercią przestały istnieć. Dalsze badania zwłok humanoida zalecane. W chwili śmierci wiek obiektu jest szacowany na około 275 tysięcy lat… czytaj dalej


O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported