Dominacja
ocena: +14+x

Drażniący pisk małego głośnika zaczął rozbrzmiewać w momencie, kiedy Badgaj puszczał kolejną serię w stronę terrorysty. Alarm spełnił swoje zadanie, skutecznie uniemożliwiając trafienie strzelcowi w cel, co wywołało w nim jeszcze większą frustrację.

Kurwa, nie teraz

Szybko wstał z krzesła, zamykając laptopa z nadal włączoną grą. Szybkim krokiem ruszył do stojącej obok ławeczki treningowej, jednocześnie klnąc pod nosem. Musiał się spieszyć, nie zostało dużo czasu.

Kolejny pisk, jeszcze wyższy, przedzierał się przez pomieszczenie, gdy Badgaj podnosił właśnie 148 kilogramów hartowanej stali. Słysząc sygnał, krzyknął najgłośniej jak potrafił.

Czterdzieści dwa!

Ciągle krzykiem kontynuował liczenie swoich serii. Kiedy był przy czterdziestu ośmiu, do kwatery wszedł mężczyzna w kitlu. Był stary, podsiwiałe włosy i duże zmarszczki zdradzały jednak nie tylko podeszły wiek, ale również wysoki stres.

— Przepraszam że przeszkad…—

Kurwa nie widzisz że robię serię?

Odwracając się do intruza warknął Badgaj. Z udawaną wściekłością odrzucił na bok ciężary. Ich huk o podłogę skutecznie odwrócił uwagę doktora, dzięki czemu Badgaj miał okazję zamaskować swój wysiłek i głębiej złapać oddech.

Widząc, jak przerażony i niepewny jest intruz, Badgaj przeszedł do kontrataku.

Czego

— Pańskie umiejętności są niezbędne. Mamy potężnego manipulatora rzeczywistości, zagraża on stabilności świata, jest pan naszą jedyną nadzieją —


Nie obchodziło go, że sprzedał swoją duszę. Nie obchodziło go, że musiał podpisać cyrograf krwią członków swojej rodziny. Nie obchodziło go, że dostał uczulenia na mleko. No, to z mlekiem trochę mu przeszkadzało, dość je lubił. Tym bardziej z płatkami czekoladowymi na śniadanie. I obiad. i kolację.

Teraz jednak był Panem Wszechświata™! Mógł robić to, co zechciał! Absolutnie rządził wszystkimi istotami! Gdyby nie uczulenie na mleko, byłby Bogiem! I gdyby nie fakt, że obecnie mordował wszystkich swoich potencjalnych wyznawców, otwierając wrota do czeluści piekielnych. Był dosyć zawiedziony, ciskane kule ognia były dosyć niecelne, a mieczem machało się trudniej, niż przypuszczał. Super szybkość nie zawierała super hamowania ani super stabilności. Nie wspominając o ludziach. W kilka sekund wszyscy uciekli, pochowali się bądź zmarli. Zupełnie nie tak wyobrażał sobie podbój świata. Mimo to, efekt był zadowalający.

— Klękajcie przede mną! Jam jest Pan Wszechświata™!—

Unosząc się nad ziemią nie był słyszalny przez uciekających ludzi. Głównie dlatego, że ludzie krzyczeli w panice.


System operacyjny MR-2000 jest najcenniejszym i najskuteczniejszym narzędziem Fundacji. W połączeniu z najwyższą technologią, anomaliami najwyższej jakości, i najlepszemu co w gatunku ludzkim, powstała maszyna nie-zniszczenia. Jest w stanie skutecznie odpowiedzieć na każde zagrożenie, przed jakim może zostać postawiona Fundacja. Korzystając z generatorów pola antyfalowego, anomalii wymiarowych i męskości człowieka, system MR-2000 skutecznie powstrzymał scenariusz XK Końca świata z roku 2000. Uszkodzenia po starciu z Ardźuną zostały szybko naprawione, a projekt uznano za udany.


Zakładanie kombinezonu odbywało się prze w pełni zautomatyzowaną procedurę. Jedyne co musiał robić Badgaj, to stać nieruchomo. Oczywiście, personel badawczy znając dobrze operatora wprowadził odpowiednie poprawki z procedurę, które umożliwiały zakładanie segmentów nawet wtedy, kiedy Badgaj się niecierpliwie wiercił. W międzyczasie rozsuwany sufit otwierał się, a zewnętrzni agenci Fundacji przekierowywali loty samolotów, zapewniając wolną trasę MR'owi.

Po podłączeniu wszystkich części, potwierdzeniu komunikacji, przedstawieniu obrysu sytuacji i wstawieniu odpalonego cygara w usta, cała kontrola została oddana Badgajowi. Podniósł ze stojaka strzelbę, upewnił się, że mikrofon znajduje się dosyć blisko, po czym ją przeładował. Mechaniczny dźwięk, skutecznie wzmocniony przez głośniki, rozległ się po całej hali. Pięciu pracowników przed komputerami przełączyli aktywny mikrofon na ten znajdujący się wewnątrz pancerza i oczekiwali zakończenia operacji startu MR-2000.

We can do this the hard way, or my way… They're basically the same thing.


Pan Wszechświata™ przerwał na moment swoje podboje i ludobójstwo, zwracając uwagę na rezultat dotychczasowych działań. Nie było tyle krwi, nie było tyle zniszczeń ile oczekiwał. Najwyraźniej dużo się musi nauczyć o anihilacji. Znaleźć większe skupiska ludzi, najlepiej blisko jednostek wojskowych.

Obiecano mu nieograniczoną moc. Miał samym spojrzeniem niszczyć gwiazdy, a musiał się tak namęczyć z marnym miasteczkiem. Chociaż było to przyjemne, nie tego oczekiwał. Zaczęły targać nim wątpliwości, czy nie powinien poprosić o stanie się mityczną abominacją, esencją nienawiści bądź po prostu Czystą Energią Złaⓒ. Jako człowiek z super potęgą wciąż targały nim pewne ograniczenia, ale musiał się z tym pogodzić.

Zobaczył w oddali spadający obiekt. Z długą, jasną poświatą, ów tajemniczy obiekt świecił się wyraźnie na nieboskłonie. Leciał w kierunku ziemi.

Gwiazda! Spadająca gwiazda!

Wbrew temu, co nakazuje tradycja wobec dostrzeżenia spadającej gwiazdy, Pan Wszechświata™ ani nie pomyślał życzenia, ani nie poszedł szukać niemowlaka w stajni. Uśmiechnął się najszerzej, jak potrafił (w tej kwestii jego moc również nie była nieskończona), i roześmiał się tak głośno, jak myślał, że potrafi.

— Tak, TAK, jam jest Pan Wszechświata™, nawet gwiazdy uginają się pod moją potęgą —krzyknął radośnie Pan Wszechświata™

Nie zauważył, że gwiazda spada w jego kierunku.

I nie była to gwiazda. Chyba że gwiazdy są ubrane w pancerz i wysuwają przed siebie pięść, jak lecą.


Skomplikowane połączenie technologii, anomalii i męskości, wraz ze wsparciem ponad dwóch tysięcy członków personelu projektu pozwala na wytworzenie roboczo zwanej "sztucznej rzeczywistości". MR-2000 potrafi przenieść dowolny byt bądź obiekt do kontrolowanego świata pomiędzy wymiarowego i czasoprzestrzennego, aby toczyć z nim walkę wszelkim dostępnym arsenałem. Operator MR-2000 we współpracy z personelem kontrolującym rzeczywistość jest w stanie pokonać każde możliwe zagrożenie, sprowadzając walkę do równych zasad, bądź działających na jego korzyść. Wszelka przewaga anomalii nie jest brana pod uwagę w sztucznej rzeczywistości.


Niedoszły Pan Wszechświata™, pomimo poważnych ran, utraty nóg i czterokrotnym złamaniu kręgosłupa, spojrzał na swojego oprawcę. Ubrana w ciężki pancerz postać, skrywająca swoją twarz za hełmem, spojrzała w dół, na leżącą ofiarę.

Nie tak miało być. To się nie trzyma kupy, pomyślał. Zawsze przed przybyciem Wybrańcaⓒ jest starożytna przepowiednia, następnie Wybraniecⓒ musi cudem ujść z życiem, a dopiero w ostatniej walce, po wygłoszeniu złowieszczego monologu przez antagonistę, może cudem zwyciężyć.

Ten tutaj koleś łamał wszystkie zasady.

— Kim Ty jesteś, jakim cudem jesteś potężniejszy ode mnie? —w ostatnich chwilach swego życia zapytał Niedoszły Pan Wszechświata™.

Pytania, wiecznie pytania, pomyślał Badgaj. Dlaczego Ci nemezis zawsze muszą być tak romantyczni i biedni na koniec. Dlaczego za każdym razem musi to przechodzić?

Otworzył swój hełm, wypluł w stronę leżącego cygaro Olsen. Z wnętrza kombinezonu zdawała się dobiegać muzyka Rock& Roll.

Die when I kill you!


O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported