Food Truck
Food Truck
Byㅤ Drzony13Drzony13
Published on 05 Mar 2023 23:29

ocena: +6+x

What this is

A bunch of miscellaneous CSS 'improvements' that I, CroquemboucheCroquembouche, use on a bunch of pages because I think it makes them easier to deal with.

The changes this component makes are bunch of really trivial modifications to ease the writing experience and to make documenting components/themes a bit easier (which I do a lot). It doesn't change anything about the page visually for the reader — the changes are for the writer.

I wouldn't expect translations of articles that use this component to also use this component, unless the translator likes it and would want to use it anyway.

This component probably won't conflict with other components or themes, and even if it does, it probably won't matter too much.

Usage

On any wiki:

[[include :scp-wiki:component:croqstyle]]

This component is designed to be used on other components. When using on another component, be sure to add this inside the component's [[iftags]] block, so that users of your component are not forced into also using Croqstyle.

Related components

Other personal styling components (which change just a couple things):

Personal styling themes (which are visual overhauls):

CSS changes

Reasonably-sized footnotes

Stops footnotes from being a million miles wide, so that you can actually read them.

.hovertip { max-width: 400px; }

Monospace edit/code

Makes the edit textbox monospace, and also changes all monospace text to Fira Code, the obviously superior monospace font.

@import url('https://fonts.googleapis.com/css2?family=Fira+Code:wght@400;700&display=swap');
 
:root { --mono-font: "Fira Code", Cousine, monospace; }
#edit-page-textarea, .code pre, .code p, .code, tt, .page-source { font-family: var(--mono-font); }
.code pre * { white-space: pre; }
.code *, .pre * { font-feature-settings: unset; }

Teletype backgrounds

Adds a light grey background to <tt> elements ({{text}}), so code snippets stand out more.

tt {
  background-color: var(--swatch-something-bhl-idk-will-fix-later, #f4f4f4);
  font-size: 85%;
  padding: 0.2em 0.4em;
  margin: 0;
  border-radius: 6px;
}

No more bigfaces

Stops big pictures from appearing when you hover over someone's avatar image, because they're stupid and really annoying and you can just click on them if you want to see the big version.

.avatar-hover { display: none !important; }

Breaky breaky

Any text inside a div with class nobreak has line-wrapping happen between every letter.

.nobreak { word-break: break-all; }

Code colours

Add my terminal's code colours as variables. Maybe I'll change this to a more common terminal theme like Monokai or something at some point, but for now it's just my personal theme, which is derived from Tomorrow Night Eighties.

Also, adding the .terminal class to a fake code block as [[div class="code terminal"]] gives it a sort of pseudo-terminal look with a dark background. Doesn't work with [[code]], because Wikidot inserts a bunch of syntax highlighting that you can't change yourself without a bunch of CSS. Use it for non-[[code]] code snippets only.

Quick tool to colourise a 'standard' Wikidot component usage example with the above vars: link

:root {
  --c-bg: #393939;
  --c-syntax: #e0e0e0;
  --c-comment: #999999;
  --c-error: #f2777a;
  --c-value: #f99157;
  --c-symbol: #ffcc66;
  --c-string: #99cc99;
  --c-operator: #66cccc;
  --c-builtin: #70a7df;
  --c-keyword: #cc99cc;
}
 
.terminal, .terminal > .code {
  color: var(--c-syntax);
  background: var(--c-bg);
  border: 0.4rem solid var(--c-comment);
  border-radius: 1rem;
}

Debug mode

Draw lines around anything inside .debug-mode. The colour of the lines is red but defers to CSS variable --debug-colour.

You can also add div.debug-info.over and div.debug-info.under inside an element to annotate the debug boxes — though you'll need to make sure to leave enough vertical space that the annotation doesn't overlap the thing above or below it.

…like this!

.debug-mode, .debug-mode *, .debug-mode *::before, .debug-mode *::after {
  outline: 1px solid var(--debug-colour, red);
  position: relative;
}
.debug-info {
  position: absolute;
  left: 50%;
  transform: translateX(-50%);
  font-family: 'Fira Code', monospace;
  font-size: 1rem;
  white-space: nowrap;
}
.debug-info.over { top: -2.5rem; }
.debug-info.under { bottom: -2.5rem; }
.debug-info p { margin: 0; }

Food Truck
Autorstwa Drzony13Drzony13
Ilustrowane przez densefishdensefish
Opublikowane 06.03.2023

ocena: +6+x

Jest niedziela, więc wyjątkowo plac miejski jest dzisiaj zawalony ludźmi. Jedni siedzą na ławkach, drudzy łażą po placu, a trzeci zajadają w restauracjach lub stoją w kolejce w żabce. Może i jest w żabkach w ciul drogo, ale hej! Przez niedzielę niehandlową to jedyny otwarty sklep w okolicy. A też, i tak jedyne co z reguły kupują, to puszka coli lub najohydniejsze zbiorowisko toksyn, śmieci i odpadków, jakie ktoś miał czelność nazwać hot dogiem.

I wtedy na plac podjeżdża furgonetka z wielkim, nadrukowanym na ścianie hamburgerem. Ludzie od razu spoglądają w jej kierunku. Furgonetka zatrzymuje się i wysiada z niej przygruby, łysy mężczyzna w średnim wieku, z krzaczastą brodą. Nosi na sobie ciemno-szary T-shirt, spodnie dżinsowe, adidasy i ciemno-zielony fartuch.

Mężczyzna otwiera drzwi z tyłu furgonetki i wchodzi do środka. Otwiera okienko, po czym wychodzi z dwoma tablicami z menu. Jedna z jedzeniem, a druga z napojami. Na menu znajdują się różnorodne potrawy, od burgerów, po hot dogi, zapiekanki, a nawet pizze.

Wiesza obie tablice na furgonetce, po obu stronach okienka. Zrobiwszy to, wchodzi z powrotem do furgona i zamyka tylne drzwi. Wyciąga kasę fiskalną, włącza kuchenkę i przygotowuje składniki.

Przygotowawszy wszystko, z dumą zawiesza pod okienkiem małą tabliczkę, z napisanym markerem "OTWARTE".

Od razu pod food truckiem zbierają się pierwsi klienci. Cóż, jako pierwsi zbierają się stali klienci, później dopiero pozostali.

Pierwszy klient podchodzi do okienka.

— Dzień dobry.

Kucharz od razu się uśmiecha.

— No dzień dobry! To co zawsze, duży cheeseburger bez ogórka, frytki cola?

— Jak najbardziej!

— Robi się!

Okienko się zamyka, a tak z minutkę później otwiera się z powrotem. Kucharz podaje jedzenie klientowi, który płaci odliczoną kwotę oraz jak zawsze, daje piątaka napiwku. Ustawia się następna osoba w kolejce.

I tak kucharz obsłużył już kilka osób. Stali klienci się skończyli i teraz już są ci, którzy nie są częstymi bywalcami, ale jednak mężczyzna w furgonetce obsługiwał ich już raz lub dwa.

Potem już są same osoby, które mężczyzna obsługuje pierwszy raz.

Dziewczyna podchodzi do okienka i patrzy na menu.

— Hmmm… Poproszę, ummm… Niech będzie burrito z kurczakiem, frytki, cheeseburger, cola i kawałek pizzy.

— Spoko, robi się.

Okienko się zamyka. Klienci za dziewczyną patrzą się na nią krzywo. Już są gotowi odejść od kolejki, by pójść gdzie indziej i nie stać godzinę jak durnie w kolejce do food trucka.

Z minutkę później, okienko się nagle otwiera. Kucharz podaje klientce reklamówkę z trzema pudełkami, butelką pepsi. Do tego, podaje jej papierowy talerzyk z kawałkiem pizzy. Oczy dziewczyny wytrzeszczają się. A klienci za nią spoglądają w szoku.

— T-To…

— To wszystko.

— A-Ale że tak szybko?

— Jak najbardziej! Sześćdziesiąt pięć osiemdziesiąt dwa się należy.

Klientka daje stówę, a mężczyzna w furgonetce wydaje jej resztę. Dziewczyna w niedowierzaniu bierze na szybko gryza kawałka pizzy.

— Jezu, to… To jest naprawdę dobre! J-Jak pan to zrobił tak szybko!?

Kucharz uśmiecha się.

— To tajemnica.


Robi się ciemno. Już nikt nie przychodzi do furgonetki. Krystian wygląda z okienka i rozgląda się po opustoszałym placu.

Mężczyzna wzdycha i wychodzi z food trucka. Zdejmuje wszystkie trzy tabliczki i zabiera je do środka. Sprząta stanowisko, odwiesza płaszcz, śmieci wrzuca do worka, a nieużyte, choć nadające się do użytku, składniki wsadza do lodóweczki. Zamyka okienko, gasi światło i wychodzi. Otwiera przednie drzwi pojazdu i siada za kółko.

Mężczyzna odjeżdża i zatrzymuje się na stacji benzynowej, gdzie musi zatankować. Za każdym razem Krystian żałuje, że wziął furgona na benzynę, a nie na diesla, bo nie dość, że benzyna jest droższa, to jeszcze takie furgonetki mają dosyć pojemne baki. Już nawet nie wspominając o tym, jak przez ostatni rok wzrosły ceny paliwa.

Zatankował, zapłacił i ruszył dalej. Zajechał pod swój dom i zatrzymał się pod garażem. Wyciągnął pilota i otworzył bramę, po czym wjechał do środka. Wysiadł, zamknął garaż i wszedł do domu.

Poszedł do salonu, gdzie odpalił telewizor. Usiadł na kanapie i zaczął oglądać paradokument, który akurat leciał. Uhh, standard, jakiś typ zdradzał swoją żonę, czy inne barachło. Krystian nigdy nie lubił paradokumentów. Uważa je za najgorszy ściek, ale mimo wszystko ogląda to, bo one są takie złe, że można się z nich pośmiać.

Nagle słychać dzwonek do drzwi. Krystian odwraca się w ich kierunku. Wzdycha, wstaje, podchodzi do nich i otwiera je.

Po drugiej stronie stoi w miarę przypakowany mężczyzna w białej koszuli, dżinsach, z okularami na nosie i torbą zawieszoną na ramieniu.

— Hej Krystian.

— Ooo, siemasz Rysiek! Jezu, zapomniałem że to dzisiaj! Wchodź wchodź!

Ryszard wchodzi do środka. Krystian natomiast wychyla się za drzwi i rozgląda się, zanim je ostatecznie zamyka.

— Siadaj, siadaj. — Krystian wskazuje na stół w kuchni.

— Spoko, nie ma problemu.

Ryszard zajmuje miejsce przy stole. Krystian natomiast wchodzi za nim do kuchni.

— Chcesz coś może? Kawę, albo coś?

— A wiesz, że chętnie?

— No dobra, to już się robi!

Krystian nalewa wody do czajnika, który to włącza, a następnie szykuje kubek i słoik kawy rozpuszczalnej. Po chwili słyszy kliknięcie. Woda w czajniku się zagotowała. Mężczyzna wsypuje kawę rozpuszczalną do kubka.

— Więc, jak tam w Fundacji?

— Szczerze, to tak samo. Dzisiaj kolejny jajogłowy zginął od ketera, więc… Dzień jak co dzień. A co tam u ciebie?

Krystian nalewa zagotowaną wodę do połowy kubka.

— Też, dzień jak co dzień. Ale przynajmniej u mnie nikt nie ginie.

— Ehh, fajnie masz. Przyznam, że czasami chcę tą robotę rzucić w piździec. Dobrze sobie tutaj radzę, ale jednak. Widziałem rzeczy. Robiłem rzeczy. To pierdoli się z psychiką, Krystian. Ale hej, dobrze płacą przynajmniej. Bardzo dobrze.

Krystian zalewa kawę mlekiem, miesza i podaje Ryszardowi.

— Cóż, co zrobić. Przyznam że ja też jestem dosyć w dupie. Chciałbym mieć własną restaurację, ale z wiadomych powodów jestem skazany na food trucka.

— Tia… A swoją drogą, jak tam z twoimi anomaliami? Wszystko jest tak samo?

— Jak najbardziej. Gdyby coś było nie tak, to bym od razu dzwonił

— W sumie jo. A powiedz, nikt nie widział, jak gotujesz, prawda?

— W żadnym wypadku! Zawsze zamykam okienko kiedy gotuję, aby nikt nic nie widział.

— Dobrze. A nikt nie zadawał pytań?

— Cóż, klienci, których obsługiwałem przynajmniej raz nie zadają pytań. Nowi pytają, jak to robię tak szybko, ale zawsze wtedy mówię to samo. Że tajemnica. A oni wtedy takie aa okej i olewają to.

— No i super. Słuchaj, jakby się zdarzyło, że ktoś by się dowiedział o twoich zdolnościach, to dzwoń. Od razu.

— Nie ma sprawy! Ej ale… gdyby tak się stało, to nic byście takiej osobie nie zrobili, prawda?

— A w życiu! Po coś mamy amnestyki.

— W sumie racja. A też, całe szczęście dzięki wam nie muszę się użerać z sanepidem, więc też dobrze.

— Też prawda.

Ryszard wypija swój kubek kawy do końca. Krystian zabiera go i odstawia do zlewu.

— Hej Rysiek, chcesz może coś do jedzenia?

— A wiesz, że chętnie? Ej słuchaj, masz może pierś z kurczaka?

— Jak najbardziej!

— To wtedy te burrito, co zawsze robisz, kiedy tu jestem.

— No dobra, robi się!

Krystian zasłania okna, po czym podchodzi do lodówki i zatrzymuje się. Nagle wyrasta mu dodatkowa para rąk. Jedną ręką otwiera lodówkę, a dwoma chwyta pierś z kurczaka i pomidory w puszce. Trzecią łapie za koncentrat pomidorowy, po czym wszystkie trzy kładzie na ladzie i zamyka lodówkę. Za jednym zamachem przygotował też patelnię, nóż, deskę do krojenia, przyprawy i olej.

Jednocześnie sieka pierś z kurczaka i cebulę w drobną kosteczkę, po czym przyprawia mięso przyprawą uniwersalną i vegetą i całość rzuca na rozgrzaną patelnię, do której uprzednio wlał olej. Dwoma rękami trzyma patelnię i miesza jej zawartość, a pozostałymi dwoma myje deskę i nóż.

Smaży całość przez około minutki, zanim mięso i cebula ładnie się przypiekły, co każdej innej osobie zajęłoby z dwadzieścia minut.

Zalewa to potem pomidorami z puszki, dodając łyżkę koncentratu pomidorowego. Przyprawia to solą, pieprzem, bazylią i oregano, po czym smaży to przez pół minutki, wciąż mieszając. Skończywszy, zdejmuje patelnię z ognia.

jxCCQAB.png

Gotową mieszankę daje na tortillę, kładzie na to plasterek sera i zawija. Następnie na ogień kładzie czystą patelnię i daje na nią łyżeczkę masła. Kiedy masło się już rozpuściło, Krystian kładzie na niej zwiniętą tortillę i smaży to przez chwilę, po czym bierze ją na talerz i daje Ryszardowi.

Agent bierze gryza.

— Jezu stary, jakie to jest dobre!

— Dzięki!

— Nie no, ale serio! Wiem, że mówię to za każdym razem, ale to jest pyszne!

Ryszard przysuwa się do Krystiana.

— Słuchaj, Krysiu, nie myślałeś może, by się zatrudnić u nas w stołówce?

— Nie no, wiesz że chcę prowadzić mimo wszystko normalne życie. Chcę normalnie obsługiwać ludzi, bez mieszania się w Fundację.

Agent uśmiecha się.

— Kiedyś cię jeszcze przekonam. Powiem ci coś. Kucharz w naszym ośrodku zarabia dziesięć razy tyle, co ty, a on nam odgrzewa same kupne żarcie.

— Brzmi obiecująco, ale będę musiał zrezygnować. Może kiedyś, jak już będę u kresu życia, ale tak? Podoba mi się w food trucku.

— Dobra spoko, twoja decyzja.

Ryszard spogląda na zegarek.

— No cóż, wygląda na to, że na mnie pora.

Mężczyzna wyciąga z torby plastikowy pojemnik i wkłada do niego burrito od Krystiana.

— Dobrze, że jestem przygotowany na te wizyty. Wszamam to w robocie.

Agent wkłada pojemnik do torby, a następnie wyciąga z niej długopis i podkładkę biurową z przyczepioną do niej kartką, na której to zaczyna pisać.

— Rutynowe spotkanie uważam za zakończone. Wszystko jest w normie.

Skończywszy, wkłada wszystko z powrotem do torby, po czym Krystian odprowadza go do drzwi, które to otwiera.

— No dobra, to do następnego!

— Na razie!

Ryszard wychodzi, a Krystian zamyka za nim drzwi.

Mężczyzna wzdycha i idzie do kuchni. Bierze patelnię, w której jest jeszcze dużo sosu z kurczakiem, po czym daje to wszystko do plastikowego pojemnika i wkłada do lodówki. Będzie miał na najbliższe trzy dni.

Myje obie patelnie, po czym jedną kładzie z powrotem na kuchence.

Robi sobie szybką przekąskę. Chleb pita, a na to ser, siekany czosnek, szczypta soli, pieprzu i vegety. Całość smażona na patelni pod przykryciem, na niskim ogniu. Nie jest to najzdrowsze, ale raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Krystian już czuje jak cholesterol mu podskakuje po zjedzeniu.

Skończywszy, kładzie całość na talerzyk i odstawia patelnie. Później ją umyje.

Idzie ze swoim jedzeniem do salonu i siada na kanapie. Paradokument nawet się nie skończył, a patrząc na to, co się dzieje, to w sumie to Krystian i tak nic nie stracił. Tylko jakieś stare baby przekrzykują się nawzajem do takiego stopnia, że nie da się ich zrozumieć.

Mężczyzna prycha, po czym bierze gryza swojej przekąski. Jest pyszna.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported