Fortepian
ocena: +12+x

Huk wystrzału rozlegał się echem po okolicy. Spalone drzewa niemal uginały się pod wpływem tej, jakże słabej, fali dźwiękowej. Nielicznie ocalałe zwierzęta rozpoznały charakterystyczny odgłos wieszczący zagrożenie, ale i posiłek. Psy z powyrywanymi kłakami sierści, lśniąc żądzą krwi z oczu, pobiegły małą watahą w kierunku jedzenia, mając nadzieję, że zdążą przed krukami. O ile do niedawna ptaki uciekały ze strachem przed większymi drapieżnikami to obecna walka o przetrwanie zmusiła ich do agresywniejszych metod poszukiwań posiłku.

W samym centrum miejsca, gdzie już za chwilę pojawią się okoliczne bestie, szabrownicy i zwykli ciekawscy, leżało dwóch ludzi, trzymających strzelby w zaciśniętych, przemarzniętych dłoniach. Jeden z nich, ubrany w grubą, niegdyś ciepłą, a obecnie postrzępioną i rozerwaną kurtkę, spoglądał na drugiego mężczyznę, który zaś odwzajemniał spojrzenie spod małej chatki. Z nagłą ulgą, i cichym jękiem wysiłku, postać wstała, ukazując swoją postarzałą, pełną zmarszczek, plam krwi i brudu zmieszanego z potem twarz, jak również puste oczy. Leżący w przeraźliwie chłodnym błocie nawet nie drgnął, pozwalając, by krew wypływająca z jego czaszki wymieszała się z potem na czole.

O5-8 resztką sił załadował ostatni nabój do strzelby. Oszczędzał je pieczołowicie; o ile SCP-PL-634 pozwalał mu nie spać tygodniami, zaś SCP-PL-830 zminimalizował potrzeby fizjologiczne do picia własnego moczu, to niestety żaden z ocalałych artefaktów nie służył do tworzenia amunicji. Żałował, że Przezorny Ochroniarz został uwięziony w podrzeczywistości Mroku: służył mu wiernie przez dobre 465 lat.

Był to czwarty najeźdźca w tym roku. Stali się zuchwalsi i pewni siebie, pomyślał O5-8. Mają zapewne nadzieję, że rany po walce z O5-11 jeszcze się nie zagoiły, a wirus Anomalnej Trzęsawki nadal panoszy się po jego organizmie. Mieli trochę racji, SCP-PL-129 nadal wywoływał swój efekt, ale było to do zniesienia. Podobnie jak chłód zniszczonej Ziemi.

Czasami zastanawiał się, ilu ludzi zostało przy życiu. W końcu to tylko jakieś 100 kilometrów kwadratowych, reszta globu jest absolutnie skażona anomaliami. Ameryka północna tonie pod kolejnymi warstwami 089, na południowej zaś 002-A toczą wieczną wojnę z duszami poległych MFO. Australia powinna mijać teraz kappa Andromedae, Antarktyda została zbombardowana większą liczbą atomówek, niż jest tam płatków śniegu. Afryka nigdy nie istniała, i jedyne jej ślady spłonęły w ogniskach ocalałych, jako książki i zapiski. Azja zmniejszyła swój rozmiar do ziarnka piasku, które być może wraz z wiatrem przywędrowało do oka jakiegoś wędrowca. Europa zaś skończyła najgorzej.

Postrzępiona wszelkimi możliwymi anomaliami, poprzecinana dziurami czasoprzestrzennymi i nieskończonymi wymiarami. Katalonia cofnęła się do Wielkiego wybuchu, zaś Skandynawia doświadczyła końca czasu. Obecny świat przestał istnieć.

O5-8 doszedł do wniosku, że na świecie żyje około 14 humanoidów, z czego być może dwóch to ludzie.

Leżący nieopodal trup wzbił się z powietrze, podrywając ze sobą do lotu fragmenty błota i strugi wody. Nim zniknął z zasięgu wzroku, O5-8 obserwował go przez 2 sekundy, co wystarczyło by przekląć to widowisko.

Miał nadzieję, że SCP-PL-965 przetrwa śmierć użytkownika. Chciał zrobić z niego dobry użytek, pułapka memetyczno- wirusowa nieopodal Wiecznego Trupa Boba potrzebowała usprawnień: pieprzone psy znowu nauczyły się tak oddzielić głowę od ciała, by znaleźć się przy samej chacie.

Upewniając się, że w najbliższym czasie nikt nie naruszy jego terytorium, wszedł do chaty, chroniąc siebie przed przeraźliwym wiatrem, wiejącym anomalnie ze wszystkich stron. Jak również chroniąc Artefakt.

9 miliardów ludzi straciło życie, nie licząc klonów i biofabrykantów. 4 i pół rzeczywistości przestały istnieć, a 26 linii czasowych zatrzymało się, zaczęło się cofać bądź pominęło kilka epizodów.

Dość mało jak na ten rok, pomyślał O5-8, w zeszłym było o wiele gorzej, nie wspominając o 372.

Kontrolując pomiary bezpieczeństwa, małą klepsydrę wyznaczającą czas do kolejnej emisji fal endoanomalnych, mimowolnie spojrzał na stojący na środku pokoju, zabezpieczony na wszelkie możliwe, i kilka niemożliwych, sposoby, fortepian.

Zaczęło się niewinnie, gdy dwóch agentów odmówiło przekazania obiektu, mimo dostarczenia go do placówki, po ówczesnej neutralizacji właściciela.

Ochroniarze zabijali personel D, gdy na autoryzowanych testach zbliżali się oni do obiektu.

Wymiana ognia z jednostką MFO, która próbowała odzyskać obiekt trwała dobre pół godziny.

Gdy wrogie grupy dowiedziały się o artefakcie, blisko połowa placówek musiała być ewakuowana. Mniej więcej wtedy bitwa przemieniła się w wojnę.

Każdy uważał fortepian za najważniejszą rzecz, i był gotów chronić jej od innych. Bracia strzelali do sióstr, rodzice do dzieci, a wnukowie do dziadków.

Kiedy światem rządziła anarchia, ludobójstwo mające wykazać, kto przetrwa chroniąc fortepian, rada O5 zwołała nadzwyczajne posiedzenie.

O5-8 nie wie, jak się skończyło. Był zajęty wpakowywaniem O5-3 do czarnej dziury, jednocześnie unikając wiązek lasera dezintegracji O5-13.

W końcu, gdy świat przestał istnieć, i jedyne co się zachowało to Fortepian i wszechobecna chęć posiadania go, O5-8, chroniąc go przez tyle lat i rzeczywistości, poczuł ból w sercu.

SCP-PL-811 przestaje działać. Zostało mu mniej niż 2 minuty życia.

O5-8 postanowił spędzić ostatnią chwilę przy fortepianie, siadając przy nim, niczym pianista gotowy do koncertu. Stare, skruszone stawy i nienaoliwione części mechaniczne stanowiły poważne wyzwanie dla wewnętrznego generatora atomowego, jednak udało mu się usiąść i otworzyć klapę, przykrywającą klawisze.

Nikt nigdy na nich nie grał, mało kto je widział, lecz każdy ich pragnął.

Powykrzywiane, połamane we wszystkich możliwych miejscach palce O5-8 delikatnie, resztką sił umierającego starca nacisnęły kilka klawiszy.

Głośne tony rozległy się po chatce. Były one nadzwyczajne dla tego brutalnego świata, ale zupełnie normalne dla tego fortepianu, nie było w nich nic anomalnego.

Wdychając ostatni haust powietrza O5-8 poczuł, że fortepian nie jest już dla niego ważny, ze to zwykły fortepian, niczym się nie wyróżniający, i zupełnie nieanomalny.

A w ostatnim tchu wszystko zrozumiał, i ogarnął go ból. I wieczna ciemność.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported