Opowiadanie inspirowane serialem animowanym Samuraj Jack.
Z dedykacją dla ZeroStrider, na którego prośbę utwór powstał.
Lektura obowiązkowa
Baza danych SCP
Biblioteka SCP
Odkrywaj
Witryny
Społeczność
SCP Polska Filia CC BY-SA 3.0
Informacje licencyjne
Opowiadanie inspirowane serialem animowanym Samuraj Jack.
Z dedykacją dla ZeroStrider, na którego prośbę utwór powstał.
Generalnie, wciągnęło mnie to na tyle, że przeczytałem znaczną część tej opowieści cięgiem w środku nocy, a skoro w takich okolicznościach nie stwierdziłem "meh, dokończę jutro", to coś jest na rzeczy. I to z pewnością pozytywnego.
Fabuła mi się podobała, pomysł na połączenie dwóch uniwersów zrealizowany był bardzo ciekawie.
Było jednak kilka problemów.
Po pierwsze- jak czytałem to w nocy, to widziałem tam kilka literówek, tych szczególnie wrednych, które trudno zauważyć podczas sprawdzania pracy przed publikacją. Postaram się je później wypisać lub nawet je popoprawiać, choć nie wiem, czy tego drugiego byś chciał. Nie jest to duży problem, domyślnie po prostu mózg przekształcał mi to we właściwy wyraz.
Po drugie (i ostatnie)- zdania były czasami… dziwne. W sensie, widać było momentami, jakby była to integralna część poprzedniego zdania, która z jakiegoś powodu została poza nie wypchnięta. Tak samo jak wcześniej- niezbyt mam jak teraz podać Ci przykłady, jeśli nie zapomnę, to zrobię to później. Też nie jest to jakaś wielka rzecz, po prostu rzuciło mi się to w oczy.
Już w nocy poleciał plus. Dobra robota :D
Dzięki za miłe słowa. :) Będę wdzięczny za wskazanie błędów. Czasem próbowałem skrócić zdania wielokrotnie złożone i może z tego wynikły dziwne podziały.
Jeśli chodzi o literówki możesz poprawić od razu w tekście jeśli chcesz.
W razie czego, pisz.
Poprawiłem te literówki, które wydawały mi się oczywiste, bo z miejsca brzmiały po prostu bezsensownie (strzelam, że winę za to ponosi autokorekta) lub widać było, że zabrakło jakiejś jednej literki. Jednej jednak nie jestem pewien, choć może to być tylko jakiś lag mózgu mój:
Fragment 3, akapit 3
"[…] obok której wlała się zawartość damskiej torebki, odezwał się:"
To brzmi trochę dziwnie i najprawdopodobniej to błąd, choć zawsze mogła to być metafora, nie wiem, temu wolę się upewnić.
Fragment 2, akapit 5
"Pysk i pazury zbliżające się do bezradnego człowieka. Dały radę zerwać gogle z jego twarzy, odsłaniając skośne oczy."
"Nieruchomo stojące stworzenie za jego plecami. Przewróciło się na bok."
Fragment 3, akapit 5 (akapity czasem łączyłem w "klasyfikacji" dla większej swojej wygody, więc od tego momentu może to nie być dokładne, powiedziałbym bardziej, że jest to w tych okolicach)
"Światło zamigało twierdząco nad dystrybutorem z wodą, w którego baniaku znajdował się zastygnięty bąbel powietrza, przecinający wodę. Stojący obok szczelnie zamkniętych stalowych drzwi z napisem „Ochrona”."
To po prostu brzmi dziwnie. Tutaj chyba wystarczyłoby zamienić "Stojący" na "Stał" lub nawet "Stał on", bo wiadomo, że to o baniak chodzi.
Fragment 4, akapit 8 (znów- w tych okolicach przez moje dziwne porządkowanie tego w głowie)
"I właśnie z tej nieprzeniknionej czerni wychynęły liczne czarne ręce i pochwyciły go. Na kilka sekund, po których uwoli się z ich uchwytu bez większych problemów."
Tutaj rozdzielenie tego na dwa zdania tworzy, według mnie, niepotrzebny "wdech", tudzież pauzę. Lepiej w tym przypadku zachować płynność.
Fragment 4, akapit 12 (okolice końcówki, ten akapit przed ostatnim dialogiem)
"Mrok natychmiastowo zareagował, gromadząc się na wysokości głowy samuraja. Gotowy by wystrzelić."
Lepiej by było to scalić.
Więcej tego typu rzeczy nie znalazłem, z tego co mam wynotowane. Mogło mi coś jednak umknąć, zwłaszcza, że tę robotę rozbiłem na dwa dni- część zrobiłem wczoraj wieczorem, część dzisiaj rano.
Dzięki za pomoc :) Pomyślę jak można by zmienić fragmenty, które wskazałeś, by brzmiały lepiej.
Co do poniższego:
Fragment 3, akapit 3
"[…] obok której wlała się zawartość damskiej torebki, odezwał się:"
"Walać się" znaczy tyle, co "być rzuconym byle gdzie" (źródło: link), także nie ma tu błędu. Przyznaję jednak, że nie jest to najpiękniejsze określenie. Pomyślę nad ewentualnym przeredagowaniem tego fragmentu.
Czyli chodziło Ci o "walała się", jednak trochę dobrze myślałem. Chodzi o to, że jest napisane "wlała się" :D
Teraz zmieniłem na "leżała rozsypana zawartość damskiej torebki". Mimo wszystko, może tak będzie ładniej literacko.
Postarałem się też poprawić wskazane przez Ciebie fragmenty i zmieniłem numer z PL-273 na PL-1273, zgodnie ze słuszną sugestią Silnika.
Obu Wam dziękuję za pomoc i opinie.
Praca jest dobra, lubię soczyste opisy i akcję. Aczkolwiek mam z pracą kilka problemów, które choć trochę uciążliwe to nie odwiodły mnie od plusa.
Po pierwsze, moim zdaniem lekko źle zinterpretowałeś postać Jacka. Może to być tylko moja opinia i możliwe iż jest nie trafna, ale przedstawiony tutaj Jack jest jakiś nie teges. Myślę, że jest za bardzo rozmowny. Jack nigdy nie odzywa się kiedy nie musi, a nawet czasem, gdyby się przydało to siedzi cicho (pamiętam momenty, gdzie dosłownie zamiast jakiejś kwestii dialogowej był kreskówkowy dźwięk przerzucania oczami). Wiem, że jest to opowiadanie i nie ma tu luksusu zrobienia takiego efektu, ale i tak Jack zdaje mi się tutaj zbyt rozgadany. Dodatkowo spora część jego wypowiedzi to zacięta płyta w odniesieniu do "powrotu do przeszłości". Oczywiście Jack był zafiksowany na tym punkcie i przez całą serię można było to zauważyć, że często o tym gada jako głównym celu. Jednak nigdy nie było to robione za często na łamach jednego odcinak, więc nie powodowało to takiego zacięcia, jak tutaj. Plus jeszcze dochodzi sprawa z użyciem miecza jako dźwigni. Rozumiem że trzeba było to zrobić, by popchnąć akcję dalej, ale czy honorowy do bólu samuraj traktujący swój miecz jako największy skarb (metaforycznie i fizycznie, bo to była jedyna broń zdolna zabić Aku) użyłby go niczym łomu? Po co wyciągał miecz z pochwy, nie mógł podważyć drzwi pochwą? Normalnie nie czepiałbym się tak tego, ale tutaj nie zrobiłeś zwykłego nawiązania do postaci, a bardzo nakreśliłeś, że to jest Jack.
Po drugie, trochę zepsuty time travel. Nie wiem czy wzorowałeś się na tym z Jacka, ale tam to miało opóźnienie (i to sporę), a nawet gdyby nie było opóźnienia to co z całym ciągiem przyczynowo skutkowym? Zakładasz, że rzeczy zmienione w przeszłości wpływają na przyszłość dopiero z perspektywy punktu inicjującego zmianę czasu, czy jak? Nie mówię, że jest to zła interpretacja , po prostu jestem ciekaw.
Po trzecie i ostatnie, radzę wybrać jakieś inne oznaczenie niż "PL-273". Bo nie wiem czy jesteś na bieżąco, ale lista 200-299 jest już otwarta i tak jakby w każdej chwili może pojawić się SCP-PL-273 w wersji kanonicznego raportu. To może doprowadzić do późniejszych konfuzji i błędnej interpretacji prac przez czytelników.
To chyba tyle ode mnie. Jak coś mi się jeszcze przypomni to dam znać.
Dzięki za opinię :) Masz rację z numerem. Jak będę wprowadzał zmiany, zmodyfikuję i to.
Odnosząc się do działania "łącza" (spojler dla tych co nie czytali ;) ). Użycie "łącza" powoduje powstanie zupełnie nowej linii czasu, która biegnie równolegle do linii dzwoniącego (którym zawsze jest osoba z przyszłości), o czym wspomina jedna z postaci: "utworzy się nowa linia czasu, niezależna od twojej.". Nowa linia czasu tworzy się w momencie nawiązania połączenia, a linie czasu rozdzielają się w punkcie, w którym znajduje się odbierający połączenie (który zawsze jest w przeszłości). Dopóki ono trwa dotychczasowa linia jest w stanie wpływać na bieg nowo powstałej. W chwili zakończenia połączenia linie zostają rozdzielone na dobre. Istnieją równocześnie i biegną od siebie zupełnie niezależnie, nie mogąc na siebie wpływać. W mojej ocenie pozwala to uniknąć paradoksu bo przeszłość dzwoniącego pozostaje niezmieniona.
Mam nadzieję, że dałem radę to jakoś przejrzyście opisać. W razie dalszych pytań chętnie doprecyzuję.
Swoją drogą, faktycznie jest to słabo zasygnalizowane w opowiadaniu. W mojej opinii takie głębsze wyjaśnienia kompletnie by nie pasowały, a na dobrą sprawę nie ma to znaczenia dla historii.
Na końcu odnosząc się do przedstawienia Jacka. Korzystanie z serialowych postaci ma tę wadę, że każdy widzi je trochę inaczej. Zetknąłem się z tym zjawiskiem, kiedy napisałem opowiadanie inspirowane KND. Jedni nie wyrazili zastrzeżeń co do oddania postaci, kto inny zaś stwierdził, że inaczej je pamięta. I jest to ok, bo każdy ma prawo spojrzeć na fikcyjnych bohaterów jak chce. W sumie na tym można by poprzestać, ale jeśli jesteś zainteresowany dalej postaram się przedstawić swój punkt widzenia.
Kreskówka rzeczywiście operowała bardziej obrazem niż słowem i starałem się to oddać w opowiadaniu. Jack odzywał się w nim, w mojej ocenie, tylko kiedy to było niezbędne. Być może poczucie, że jest tu zbyt rozmowny wynika z tego, że prawie do samego końca jego rozmówcy nie mogli mu odpowiedzieć nic albo ograniczali się do "tak" i "nie". Siłą rzeczy Jack musi trochę mówić za obu rozmówców. Dochodzi do tego jeszcze brak komunikacji niewerbalnej ze względu na naturę rozmówców Jacka, a także pewna niepewność jak się do nich zwracać. Innymi słowy można to traktować jak dostosowanie się Jacka do sytuacji, która wymusiła na nim by mówił więcej niż zwykle. Poza tym w serialu potrafił pozmawiać jeśli była potrzeba np. z psami w pierwszym odcinku albo negocjując z Aku warunki potyczki.
Co do miecza jako dźwigni - powrót do przeszłości był dla niego na tyle ważny, że w wersji Adult Swim doprowadził go do utraty broni. Jeśli takie użycie miecza ma pozwolić na ocalenie świata przed Aku to czy narusza honor Samuraja? Nie wiem też czy pochwa dałaby radę z drzwiami. Miecz był magiczny, ciął gorsze rzeczy i nie było ryzyka uszkodzenia. Do tego Jack musiał działać szybko i nie miał wielu opcji.
Jeszce raz dzięki za opinię. Cieszę się, że w ostatecznym rozrachunku utwór zasłużył u Ciebie na plusa.