Im dłużej tu siedzę, tym bardziej przytłacza mnie ilość opowiadań, skipów itd. Nie da rady wszystkiego ogarnąć. Często do jednego raportu odnosi się kilka raportów, a do tamtych raporrów jeszcze inne… i tak to się ciągnie. Jak sobie radzicie z tym poczuciem, że zobaczycie i tak jedynie ułamek tego całego przedsięwzięcia?
Nie zastanawiałem się nad tym nigdy. Jak czytam raporty, to staram się z nich po prostu coś tam wyciągać, bo z reguły te informacje, które musisz mieć o innym skipie (jeśli są ze sobą związane), by zrozumieć dany raport, są podane.
A co do tego ogromu, to nie powoduje to u mnie żadnego zrezygnowania. Wręcz przeciwnie, jak się wciągnę, to mam chęć chłonąć więcej i więcej. Satysfakcjonuje mnie w dodatku, że widzę jasno ścieżki, którymi mogę podążyć.
Jak sobie więc z tym ogromem uniwersum poradzić? Według mnie jest to zwyczajnie kwestia podejścia. Nie podchodź do tego z niepewnością, daj się pochłonąć ciekawości i daj się jej ciągnąć za rękę, zamiast hamować ją rozmyślaniem o tym, ile tego wszystkiego jest
Osobiście traktuje każdą historię indywidualnie, chyba że są one częścią serii lub kanonu. Wtedy patrzę z innej perspektywy.
Dlaczego tak? Ano nawet jeśli jedna praca wykorzystuje w swojej historii elementy z 10 innych prac, to mnie to nie przytłacza, ponieważ tak długo jak nie wynika to z bycia częścią serii czy kanonu, tak jest to dla mnie to po prostu indywidualna historia wykorzystująca istniejące już elementy.
Jeśli jest to część serii lub kanonu to inna sprawa. Tutaj patrzę z szerszej perspektywy, szczególnie jeśli jakieś prace nawet względem serii czy kanonu nie są kanoniczne, ponieważ nie są zgodne z główną osią fabularna, tylko korzystają z tych konkretnych elementów. Więc prace które są ze sobą zgodnie traktuje jako całościową, wielowątkową historię, a te luźniejsze traktuje jako spin-offy, które fajnie jest przeczytać, ale nie są specjalnie ważne dla całości reszty.
Tak jak kiedyś mądry człowiek powiedział: "Skoro nie znasz prawa to nie istnieje". Akurat niewiedza w całych tych światach jest cnotą. Dzięki temu rozbudowujesz swój kanon, zastanawiasz się dlaczego tak a nie inaczej, próbujesz stworzyć jakiś cykl przyczynowo - skutkowy i ewentualnie piszesz o tym albo na forum albo nawet próbujesz sił w opowiadaniu.
Ja tak przynajmniej do tego podchodzę i uważam to za nie najgorszy pomysł. Światotwórstko w tym uniwersum jest elementarną umiejętnością, którą zarówno pisarz jak i czytający powinien mieć. A jeżeli ktoś tego nie potrafi, wszystko przed nim. Tak jak to było w moim przypadku: metoda prób i błędów. Albo twój głupkowaty pomysł będzie głupi i alogiczny. Albo konkretnie na odwrót…
A jak się czuję? Nijak. Moja wiedza wpływa na mój powiedzmy kanon a inne opowiadania i raporty które mówią coś kompletnie innego pozwalają mi spojrzeć na coś z innej strony i ewentualnie coś zmienić w mojej wizji świata.
Całego ogromu Fundacji raczej pojedyncza osoba nie zrozumie i w pełni zapamięta. Lecz ta cecha czyni to miejsce egzotycznym oraz pełnym wielu ciekawych jak i mrocznych tajemnic.
Cóż, chyba mogę wtrącić w to swoje trzy grosze.
Moim zdanie fundacja (Szczególnie oficjalna, anglojęzyczna filia) ma jeden, jedyny problem z rozmiarem. Brak porządku.
Wsio ryba, jeśli w opowiadaniu X wątki z opowiadania Y są jedynie wspomniane. Gorzej, jeśli serię opowiadań mają wyraźną chronologię, a autor jedyne, co zrobił to zaznaczył je tagiem X. Np. spróbuj poznać historie SCP-105/Iris Thompson. Opowiadania nie są zaznaczone, należą do paru kanonów. Klikniesz w opowiadanie X i okaże sie, że chronologicznie jest jeszcze opowiadanie Y, Z
Ogólnie przydałoby się stworzyć jakąmś oś czas różnych serii.