
Obiekt zaskoczył mnie pozytywnie. Spodziewałem się próby wykorzystania pluszaka w jakiś ironiczny sposób: archetyp spokoju i przytulania, a także element związany z dorastaniem wielu dzieci, który miałby mordować pracowników Fundacji? Lubię taki humor i bardzo prawdopodobne, że to by mnie urzekło, gdyby autor postanowił właśnie tę cechę uwypuklić w dziele.
Jakże się jednak myliłem…
SCP-1048 stawia na oryginalność i zrywa z przypuszczeniami. Nie ma "ironii", jest naiwność. Naukowców nie zabija dziecięca zabawka, tylko ich próby pozbawienia jej wolności i możliwości reprodukcji. Gdyby nie fakt, że 1048 lubi się rozmnażać w co najmniej niedopuszczalny sposób, można by obiekt ten przypisać do archetypu nie pluszowego misiaczka, a bojownika o wolność… Którego wrogowie zrobią wszystko, by zniszczyć jego wizerunek. Czy było to zamierzeniem autora, czy nie, w przyjemny dla mnie sposób uchwycił on atrybuty towarzyszące człowiekowi od zawsze. To do czytelnika należy wybór, czy poprze Imperium czy Rebeliantów. I jak zazwyczaj w życiu — najlepsze wybory są najtrudniejsze.
+