Idę swoją drogą
ocena: +13+x

No więc jeśli mam opisać co się stało…

Nie sir, nie okłamałbym pana. Ograniczę się do samych faktów. Tak sir. Nie sir. Tak, kałamarnica była faktem. Mam zdjęcia. Nie sir, nie było kałamarnic w wiosce.

W każdym razie, czekaliśmy na skipa kiedy ci chuje z Gock się pokazali. Przepraszam za język sir. Nie wiedziałem, że jest pan wrażliwy. Postaram się też taki być.

No więc Gocksi. Pojawili się. Próbowali się skradać, ale szybko ich wykryliśmy. Czarny to słaby kolor do kamuflowania się. To nic, że jest ciemno, potrzeba trochę szarego by zamazać kontury. Oczywiście, Johnson kichnął. Tak sir. Wypomnę mu to podczas czuwania. Na pewno wdowa po nim doceni konstruktywną krytykę.

Padło kilka strzałów, ale żadnych ofiar. To było raczej coś w stylu potrząśnięcia dłonią. Tak sir, wiem, że nie mam uprawnień by inicjować agresję z Organizacjami. Tak tylko do siebie przyjaźnie postrzelaliśmy.

Dowódca Gocksów zapytał czego tu szukamy i zasugerował, byśmy zostawili skipa im. Zasugerowałem, by znaleźli sobie innego skipa do zabicia, bo byliśmy zainteresowani właśnie tym, który miał się tam pojawić.

Rozmowa trwała, zapytał o zdrowie i jakość moich partnerów seksualnych. Odpowiedziałem uprzejmie, pytając czy jego matka badała w praktyce branie zwierzęcia za męża, bo wyglądał jak ktoś z farmerską krwią. Ciepło i uprzejmość jaką sobie okazaliśmy stopiłaby pańskie serce.

Rozmawialiśmy o wielu aspektach nie związanych z tematem tej dyskusji, więc nie będę ich przytaczał, jednakże dowiedziałem się, że moi ludzie mają znacznie szerszy zasób słów, niż sądziłem. Oni naprawdę są chlubą dla Fundacji.

Jakieś pięć minut później okna zaczęły krwawić i zorientowaliśmy się, że skip jest blisko. Bez patrzenia na własne bezpieczeństwo ustawiliśmy się w pozycjach o najwyższych wartościach taktycznych w wypadku wejścia skipa. Dużym zbiegiem okoliczności te pozycje chroniły nas również przed Gocksami.

I wtedy się zorientowaliśmy, że nasz wywiad znowu zjebali.

Przepraszam sir. Nie wiedziałem, że jest pan szpie- agentem wywiadu. Miałem na myśli, że pomimo ich wielkich wysiłków, które na pewno niosły ze sobą wiele godzin ryzyka spędzonych na walce z zacięciami papierem za biurkiem, nie zauważyli, że ten skurwiel je światło.

Tak, przepraszam sir. Chciałem powiedzieć, ten fascynujący i wartościowy obiekt.

W każdym razie, stało się ciemno. Gocksi się tego chyba spodziewali, mały szczegół o którym warto wspomnieć pana dawnym kolegom z wywiadu. Mieli noktowizory i chyba byli pewni, że są odpowiednio wyposażeni by poradzić sobie ze skipem. Mogę tylko spekulować w oparciu o ich krzyki, że nikt nie powiedział im o tym, że skip jest wrażliwy na srebro. Więc, ten, niektóre rzeczy są uniwersalne.

Więc zaczęliśmy strzelać na ślepo w kierunku hałasu. Myślę, że zabiliśmy kilku z nich, ale pan ich nie słyszał. Na pewno by się nie skarżyli.

Potem posprzątaliśmy i się wynieśliśmy. Kiedy Gock jest wkurzony, cóż, naskakuje na nasze akcje. Znali ryzyko, tak jak my. Jeśli wszystko potoczyłoby się chociaż trochę inaczej, to my byśmy byli tymi, którzy zostaliby rozsypani po Angoli. To też nie byłaby ich wina. Proszę wybaczyć łacinę, ale, kurwa, no bywa.

Więc, kto właściwie wygrał? Cóż, większość nas nie zginęła, ale terminowaliśmy skipa. Więc powiedzmy, że remis.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported