Po Prostu Się Roztrzaskało
ocena: +6+x

– To nie jest strukturalnie możliwe.

– Cóż, dokładnie. Dlatego właśnie cię wezwaliśmy. O co z tym chodzi?

– Nie mam kurwa pojęcia.

Agent Green zapalił papierosa i zaczął gestykulować w kierunku dzieła.

– Mógłbyś tu proszę nie palić?

– To oczywiste, że to coś jest nie-Euklidesowe. Możliwe, że trzeba się trochę martwić opadami.

– Co ty, myślisz że to jest radioaktywne czy coś?

– Nie, mam na myśli, to może dosłownie wypaść na zewnątrz. To byłby problem. Jest tu coś nadzwyczaj wartościowego?

– Sir, to galeria sztuki.

– Więc nic, wspaniale. Pewnie będziemy musieli to wysadzić. Nie ma opcji żeby to przenieść, mogłoby rozerwać przestrzeń wokół siebie. To byłby problem.

– Wysadzić? Nie ma takiej możliwości. Zbyt niebezpieczne. Jeszcze zniszczyłbyś cały budynek.

Agent Green skierował swój wzrok na rozsierdzonego kustosza.

– Masz pojęcie, że masz tu obiekt niepodlegający prawom fizyki, prawda? To dziesięć lat w więzieniu, minimum.

Kustosz jakby lekko się zmieszał.

– Nonsens.

– To jedno z tych głupich praw których nikt nie bierze na poważnie. Rzeczy jak jazda na rowerze w basenie albo karmienie królika serem z dłoni. Długa lista pierdół ukrywa paskudne rzeczy które faktycznie się dzieją. Więc albo mi pomożesz to rozwalić, albo idziesz do więzienia na bardzo długo.

Agent Green wydmuchał znaczną ilość dymu w kierunku krętej, szklanej statuy. Dym oblókł zawijasy, unosząc się w górę wąskiej kolumny. Przyspieszał i zwalniał, pojawiał się i znikał, przemieszczając się przez zakrzywioną przestrzeń.

– To, to jest dosyć złożone. Nie ma opcji by to stąd usunąć bez zniszczenia. Pewnie samo zakrzywia przestrzeń, więc jak się tego pozbędziemy to będzie po problemie.

Pod piedestałem znajdowała się mała tabliczka z brązu:
Wiem Że To Rozpierdolicie, Wy Dupki, Czemu Po Prostu Nie Umiecie Nauczyć Się By Zostawiać Dobre Rzeczy W Spokoju, Niektórzy Z Nas Starają Się Coś Zrobić I Nie Brać Udziały W Durnym Konkursie Na Długość Kutasa Próbując Jednocześnie Być Królami Placu Zabaw, Ale Jebać To, Chyba Mogę Powiedzieć Że Zmuszanie Was Do Zniszczenia Tego Jest Sztuką Samą W Sobie, Więc Dobra Robota, Super, Obroniliście Niezliczonych Cywilów Niszcząc To, A W Tym Czasie Ja Robię Kolejne Dziesięć Takich Jak To W Innych Galeriach Gdy Wy Staracie Się Mnie Dogonić, Pierdolone Durne Cipki, Po Prostu Się Odpierdolcie, Kurwa
autor: Ruiz Duchamp

– Ten Duchamp. Spotkałeś go kiedykolwiek?

– Tylko raz, jak tu przyszedł.

– Zostawił jakiś numer, czy coś?

– Niestety nie. Wszedł z ulicy i złożył to przy ludziach. To było dosyć dezorientujące, przyprawiło opiekunów o ból głowy. Mnie w zasadzie też.

– Widziałeś jak to składał?

Agent Green wyrzucił papierosa na podłogę, następnie gasząc go butem. Wreszcie, naoczny świadek.

– A, tak. I zanim zapytasz, nie mamy nagrań. Wszystkie po prosty zmieniły się na czarny tekst na białym tle, mówiący "Ni pdglądać". Nie wiem jak on to zrobił.

Agent Green spojrzał na delikatną, szklaną strukturę i ciężko westchnął. Trochę zbyt ciężko. Zakrzywiona przestrzeń przyjęła jego westchnięcie, wzmocniła je i przekierowała w akurat właściwym kierunku by pochylić dzieło. Upadło na ziemię w zwolnionym tempie i gdy w końcu uderzyło -

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported