— Tylko ty i ja.
Nie wiadomo czy to stres, czy rzeczywistość się wcześniej zapadła i ponownie odbudowała, ale czuję, że obudziłem się w momencie zrozumienia tego zdania. Nie wiem co tutaj robię, a tym bardziej czemu przede mną leży rewolwer.
— Chciałeś się czegoś ode mnie dowiedzieć, prawda? Hm, to było…
Sam nie pamiętam czego od niego chciałem. Sam nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tego człowieka widział na oczy. Grawitacja sytuacji próbuje przekazać mi tylko jedno: mam przejebane.
— A, teraz już pamiętam!
W tym samym momencie chwycił za pistolet i sprawdził zawartość bębna. Jedna kula. Ta jedna kula była powodem jego szerokiego uśmiechu — nienaturalnego uśmiechu — który, gdyby spróbował, połknąłby mnie w całości jak wąż swoją ofiarę. Tylko węże to robią, żeby przetrwać, a ten facet był po prostu ostro jebnięty. Zakręcił bębnem, który wydał obrotowe rekwiem dla przyszłego zwycięzcy naboju. Odstawił rewolwer na miejsce i spojrzał mi w oczy.
— Śmierć. Chciałeś dowiedzieć się jak to jest umrzeć.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
— Ale na spokojnie! Nie zamierzam cię oceniać! To nie jest mój pierwszy raz, kiedy ktoś chce zakosztować pocałunku kostuchy. A tym bardziej jego ekscytującej formy!
Rozmawiam ze Żniwiarzem. Rozmowa… na pewno kogoś ze śmiercią. Tylko kogo?
— Jak ci w ogóle na imię?
Imię. Słowo, na które reagujesz uwagą.
— Dan.
— Hm, Dan, Danny, Daniel. Nieważne w sumie. Co cię skłoniło do zbadania odwiecznej tajemnicy istnienia?
— Sam nie wiem.
Jego szeroki uśmiech właśnie się skrócił do proporcji normalnych ust normalnej twarzy normalnego człowieka. Chyba go zakłopotałem. Czy dokonałem czegoś niemożliwego?
— Przyszedłeś do mnie dowiedzieć się czym jest śmierć i nie znasz powodu?
— Najwyraźniej?
Zgrywanie teraz głupa nie jest najlepszą opcją, ale co mam teraz, kurwa, zrobić? Wstać i wyjść? Domagać się oddania pieniędzy czy czegokolwiek co zaproponowałem mu jako zapłatę? Wątpię, żeby się na coś takiego zgodził.
— Pierwszy raz mi się taki przypadek zdarzył. Często ludzie przychodzą do mnie z ciążącymi klątwami, brakiem powodu do dalszego życia czy się po prostu chcą zabawić. Ty jesteś inny, brudny. Śmierdzisz brakiem celu, ale nie takim jak u samobójców, bo ich cel jest przyćmiony chorobą.
Niezbyt miłe, ale chyba ma rację. Nie wiem co chcę robić i po co tu przyszedłem. Może naprawdę chcę oberwać kulką w łeb?
— No ale skoro się już rzekło…





