O początkach medycyny altnormalnej
ocena: +27+x

Alternatywna medycyna anomalna

Prawda czy nonsens?


Z powodu ostatnich wydarzeń na scenie medycyny anomalnej, wielu zainteresowało się alternatywą. Jedna z większych aptek współpracujących z biznesem została zamknięta pod pretekstem rozprowadzania nielegalnych substancji szkodzących zdrowiu. Jarosław Zimorodek, twórca tego nurtu w protonauce stał się medialną postacią, często udzielającą się na konferencjach naukowych anormalnego świata. Porozmawialiśmy z nim, by dowiedzieć się o tej nowej dziedzinie oraz o co tak właściwie chodzi w tym fenomenie.

Witam panie Jarosławie. Może zacznie pan od opowiedzenia o tym, skąd wzięło się u pana zainteresowanie tą dziedziną?

To sięga jeszcze moich czasów studenckich. Byłem na akademii górniczo-hutniczej, już wtedy zacząłem zauważać, jak bardzo obecny system jest wadliwy. Zwykłe lekarstwa są wadliwe, po ich stosowaniu często jest nam o wiele gorzej niż przed nimi. W mojej rodzinie zawsze stosowano medycynę naturalną. Matka robiła syrop z cebuli, ojciec zawsze mówił, że najlepszy na przeziębienie jest rosół. Czas mijał i oczywiście te poglądy mam dalej po wejściu w biznes.

Jak dokładnie wszedł pan w świat anomalny?

Wiele osób wie, że zaczynałem w Fundacji, jest to jeden z głównych „argumentów” moich przeciwników. Sytuacja wyglądała prosto. Nie miałem wiele dróg kariery i wtedy odezwał się do mnie ich agent. Zatrudnili mnie do asystowaniu przy projekcie odkrywania jakiejś anomalnej kopalni, dużo z tych czasów nie pamiętam. Starość nie radość, proszę pani. Ostatecznie moje drogi z Fundacją się rozeszły, chociaż nie powiedziałbym, że uważam to za coś złego. Nie zgadzałem się z tą organizacją w wielu kwestiach. Musiałem się przez dłuższy czas chować przed ich czujnym okiem. Wtedy zrozumiałem jak tu się rzeczy mają i kto może zarobić na anomaliach najwięcej.

Krążą plotki o pana powiązaniu z MC&D w tamtym czasie. Czy są prawdziwe?

Nie, zdecydowanie są to bzdury. Zetknąłem się z nimi tylko parę razy, ale już za czasów pracy Fundacji wiedziałem, że są tak dwulicowi jak wszystkie inne podobne im organizacje. Sprzedawali też lekarstwa, właśnie to zainspirowało mnie żeby wprowadzić rewolucję alternatywnej medycyny także w anomalnym świecie.

Jak udało się rozpocząć panu biznes?

To była długa i ciężka droga. Przede wszystkim próbowałem zdobyć w swoje ręce anomalii o właściwościach leczniczych. Gdzieś w czerwcu osiemdziesiątego dziewiątego spotkałem się z pewnym taumaturgiem, nazywał się Achim Vahlen. Należał do pewnej organizacji zrzeszającej wielu z nich. Razem z nim wytworzyliśmy pierwsze anomalne leki na bazie witaminy C. Pozwoliły one na niesamowite rzeczy. Wtedy też mój wizerunek został podważony, po tym jak na rynku pojawiła się specjalna wersja anomalnej witaminy C oddziałująca na zęby. Spróchniałe zęby miały momentalnie wypadać, a na nich miejscu w ciągu paru godzin pojawiały się nowe, właściwe. Niestety, to była tylko teoria. Zamiast zębów klientom zaczęły wyrastać anomalne kły, nie wiedzieliśmy co się dzieje. Prawie zostaliśmy złapani przez Fundację. Upływały kolejne lata, a my próbowaliśmy zdobyć renomę. Achim ściągnął paru swoich znajomych, ja zajmowałem się promowaniem i dystrybucją leków. Parę razy ściągaliśmy na siebie uwagę większych organizacji, ale nie było to nic ważniejszego. Po kupieniu paru anomalii od byłej dywizji rosyjskiego wywiadu nasza oferta się rozrosła. Zrozumieliśmy że anomalie mogą dać dużo dla całego państwa. Młodzi ludzie w naszym kraju cierpią, i bogacą się na tym międzynarodowe firmy. My chcieliśmy tego zapobiec. Tak doszliśmy do stanu dzisiejszego. Dalej jesteśmy dość skromną organizacją, ale wiele ludzi w Polsce zgadza się ze mną i kupuje moje produkty. Jeżdżę na targi nauki anomalnej, chociaż nie jestem tak mile widziany, i właśnie tam widzę własnymi oczami że ludzie chcą zmian tak jak ja. Nie wielcy naukowcy, próbujący zapisać się na kartach historii, a zwykli ludzie. To oni zrozumieją moją ideę.

Co może pan powiedzieć o anomalnych produktach alternatywnej medycyny?

Proszę pani, główny zamysł jest taki, by konsument wszystko wiedział. Nie ukrywamy właściwości naszych leków przed klientami w przeciwieństwie do większych graczy na tej scenie. Nie są nafaszerowane chemią i nie niszczą organizmu. Zdecydowanie poleciłbym je wszystkim czytelnikom. Zapraszam ich zresztą na moją stronę, tam można dowiedzieć się więcej o temacie.

Julia Bar
Kurier Anomalny Warszawy

Amelia odłożyła gazetę na biurko i głośno westchnęła. Wyjęła telefon i szybko wstukała numer.
— Halo? Adam. Tak, znowu. Tak, to ci od altmedycyny. Ściągnij chłopaków z Eta-17 — spojrzała na nagłówek gazety i rozłączyła się.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported