Projekt "Paricia"
ocena: +6+x

Szanowny doktorze,

cieszy mnie fakt, że zwrócił się pan właśnie do mnie w tej sprawie. Nigdy nie starałem się ukryć mojego zainteresowania tym obiektem, (proszę to potraktować jako żart niźli przejaw efektu anomalnego w mojej osobie) przez co dużo rozmyślałem nad wszelkimi problemami, których wiele Pan poruszył. Z przyjemnością poddam je analizie poniżej mając nadzieję, że rzucą one trochę światła na tę sprawę.

  • Kontrola właściwości

Zgodnie z badaniami naszych szanownych współpracowników wiemy, iż obiekt nie sprawuje kontroli nad swoją anomalną właściwością: działanie to jest podświadome i spełniane jedynie pod czynnikiem skupienia się na danej czynności. Pozwolę sobie na małą dygresję i podkreślę słowo czynność: musimy pamiętać, że istnieje ograniczenie do właśnie aktywności fizycznych. Wszelkie pobudki emocjonalne czy stany myślowe nie mogą mieć tutaj miejsca. Stanowi to pierwszą przeszkodę w Pańskich planach, lecz odbiegam od tematu.

Jak pisałem obiekt nie posiada bezpośredniej władzy nad anomalią. Stanowi to z jednej strony przeszkodę, ale z drugiej ułatwienie. Pozwolę sobie to nazwać "potrzebą obrania innej ścieżki, niż ta nasuwająca się na pierwszy rzut oka". Dzięki temu aspektowi skutecznie negowana jest sytuacja, kiedy obiekt odmówi współpracy: nie może tego zrobić, skoro nie jest to od niej zależne. Naszym zadaniem zaś będzie skuteczna manipulacja bytem tak, aby z naszą minimalną kontrolą był w stanie wykonywać to, co od niej potrzebujemy. Pragnę przypomnieć, że warunkiem do wystąpienia anomalii jest skupienie się na danej akcji. Wszystko więc, co musimy zrobić, to pośrednio bądź bezpośrednio zmusić ją do tego, by sama chciała to robić.

  • Potrzeba obserwacji

Groteskowo powiem "niestety, nasz obiekt jest zagrożeniem poznawczym, nie informacyjnym". Jakkolwiek nie wpływa to pozytywnie na nasza główną misję jako organizacji i ułatwia zabezpieczenie, tak dla podanych przez Pana powodów znacznie utrudnia to sytuację. Duża ulga pochodzi ze strony globalizacji, internetu czy telefonii, które pozwalają na łatwe i inwazyjne udostępnianie obrazów, nagrań czy całych filmów. Kwestią problematyczną jest jednak potrzeba czasu, nim efekt anomalny dotknie obserwatora. Jest to jednak dość łatwe do rozwiązania, mianowicie przy połączeniu efektu głównego obiektu z dowolnej klasy czynnikiem kompulsji obserwowania. Dzięki temu w sztuczny sposób wymusimy na obserwatorze, by oglądał obiekt taką ilość czasu, jaka jest potrzebna do wywołania pożądanych efektów. Śmiem stwierdzić, iż ten problem można uznać za zażegnany.

  • Praktyczne wykorzystanie

Pozwolę się odnieść konkretnie do przykładów, które Pan podał w swojej wiadomości. Jak najbardziej zdaję sobie sprawę, iż nie jest to wyczerpanie potencjału ani nawet jego mała część, jednak wierzę, że na szczegóły przyjdzie czas po wyjaśnieniu tych najważniejszych aspektów.

Zastosowanie obiektu jako swoistego pacyfikatora przedstawia kilka dość poważnych problemów. Niestety w tym i dla mnie, gdyż nie jestem w stanie stwierdzić, do jakich programów ma Pan dostęp i ile sklasyfikowanych informacji mogę Panu podać, lecz postaram się opisać to w sposób zadowalający tak Pana jak i RAISA. Przechodząc do sedna: Fundacja jest w posiadaniu środków, zarówno wizualnych, jak i dźwiękowych chociażby, mogących dokonać dokładnie to, do czego proponował Pan wykorzystać obiekt poruszony w wiadomości. Uważam przez to, że specjalny nakład materiałów i zasobów ludzkich na rozwój projektu w tym kierunku jest po prostu pyrrusowy. Pomijając nawet ten aspekt muszę zauważyć, iż pierwszą metodą osiągnięcia danego celu byłoby pierwotne przyuczenie go do wyrządzania krzywd i walki, a następnie wywołanie w niej skupionej czynności zaprzestania tego i naprawiania szkód. Byłoby to ryzykowne, ale nie niemożliwe. Kolejną sprawą jest jednak fakt, iż przedstawienie tego wizualnie stanowiłoby wyzwanie dla personelu (pamiętając o ograniczonym czasie pracy ze względu na ryzyko zakażenia efektem anomalnym), gdzie sukces tego nie jest już taki pewny.

Odchodząc od kwestii militarnych i obronnych, pojawiła się od Pana propozycja wykorzystania obiektu jako źródła środka memetycznego. Ponownie muszę stwierdzić, iż posiadane już przez Fundację środki spełniają tę funkcję zadowalająco i nie widzę potrzeby, by pracować nad obiektem w tym kierunku. Jak najbardziej dostrzegam mnogość rozwiązań i potencjał, jednak problemy, o których pisałem akapit powyżej odnoszą się również i do tego aspektu. Chciałbym też dodać, że o ile jestem sceptyczny i niepewny takiego zastosowania, to mam tu na myśli głównie akcje na dużą skalę: wszelkie mniejsze działania są bardzo obiecujące.

W tym momencie chciałbym też Pana najmocniej przeprosić, gdyż zapomniałem o pewnym aspekcie obiektu, który mógł być głównym powodem Pańskiej wiadomości do mnie. Pozwolę sobie na cytat z dokumentacji: Jednakże towarzyszy temu efekt uzależniający i utrudniający odczuwanie satysfakcji; tester w ciągu kilku godzin uzna, że musi uatrakcyjnić swoją aktywność, np. zjeżdżając z rynny pobliskiego budynku. Jako że kompulsja oraz uzależnienie uniemożliwiają testerowi zaprzestanie wykonywania działań, prędzej czy później tester dozna zgonu. Przyczyną śmierci może być np. zmiażdżenie narządów witalnych na skutek upadku z dużej wysokości lub odwodnienie.

Pojawiają się tu dwa kolejne problemy, mianowicie eskalacja i tak zwana kompulsja paranoidalna. Chciałbym jednak uspokoić mogące narosnąć obawy, ponieważ zarówno jeden, jak i drugi aspekt znajdują wiele rozwiązań. O ile środki amnezjogenne czy odpowiedni czas trwania obserwacji pozwalają osłabić, czy wręcz zanegować, wystąpienie powyższych objawów, tak prowadzone badania nad obiektem każą sugerować, iż odpowiednie zasłonięcie czy okaleczenie obiektu pozwoli na zmniejszenie wpływu anomalnego. Stosując więc odpowiednie zabiegi plastyczne i materiały personel byłby w stanie zapewnić całkowite bezpieczeństwo widzów przy niskim uszczerbku na zdrowiu fizycznym i psychicznym obiektu.

  • Uległość obiektu

Tę sprawę zostawiłem na koniec, gdyż jest ona najmniej problematyczna i najlepiej przeze mnie (a przez to zapewne i odpowiedni personel) poznana. Obiekt już w przeszłości wykazał świadomość, a nawet zainteresowanie, swoimi właściwościami. Jednocześnie, dzięki młodemu wieku i odpowiedniemu podejściu do obiektu udało nam się zyskać swoistą sympatię i zaufanie w naszym kierunku. Prozaicznym, ale i dość ważnym, aspektem jest tutaj to, iż obiekt biologicznie jest identyczny z normalnym człowiekiem: kieruje się tym samym przywiązaniem, strachem, miłością i potrzebą spełnienia co każdy z nas, jednocześnie stale dorastając i potrzebując bliskiej osoby (tym bardziej ze względu na traumatyczne wspomnienia, które jednak są dość skutecznie wyciszane przez obiekt). Co typowe dla anomalnych humanoidów świadomych swojej anomalii, poszukuje ona również ujścia dla swojego efektu, który może zostać wyznaczony właśnie przez nas. Dość zabawne jest, że postanowił Pan napisać w takim okresie: jest to najlepszy czas, aby prowadzić manipulacje nad obiektem i ukierunkować ją na taką ścieżkę, która zostanie uznana przez nas za odpowiednią.


Podsumowując: uważam iż pańskie propozycje są obiecujące, ale co najważniejsze możliwe do zrealizowania. Jak każde narzędzie, obiekt ten wymaga odpowiedniego ukształtowania i rzemieślnika aby został osiągnięty sukces, lecz jak najbardziej leży to w granicach wykonalności. Pozwoliłem sobie przygotować kilka propozycji praktycznego wykorzystania obiektu i byłbym zaszczycony, gdyby zgodził się Pan je ze mną omówić. Istotnie, potencjał tkwiący w Pańskich propozycjach nie może zostać zmarnowany, tym bardziej przy tak skutecznym wykorzystaniu tej anomalii do wykorzystania.

Chciałbym już teraz napisać, że moją główną propozycją byłoby wykorzystanie anomalii do tworzenia materiałów pozytywnego manipulowania, jak zagrzewanie do pracy naszych przyjaciół naukowców czy dumne stawianie czoła największym niebezpieczeństwom tak potrzebne pracownikom klasy D. Zaczęcie od takich małych kroków uważam nie tylko za bezpieczne i owocne, ale i przede wszystkim korzystne bezpośrednio dla Fundacji. A osiągnięcie tego mało inwazyjnymi i mało szkodliwymi metodami to wręcz zaproszenie do wykorzystania tego narzędzia, o którym Pan do mnie napisał.

Chciałbym się również na koniec zapytać: jak Pana córce podoba się w szkole? Zdaje się, że jadąc ostatnio do pracy widziałem Ją z pozostałymi dziećmi, radośnie zjeżdżając na sankach z górki, gdzie sam w młodości spędziłem długie popołudnia. Powinniśmy się kiedyś spotkać po pracy wraz ze swoimi rodzinami: nasze dzieci z pewnością się dogadają. Może właśnie wtedy omówimy powyższy temat? Proszę traktować to jako zaproszenie.

Jeszcze raz bardzo dziękuję panu za wiadomość i zapraszam do kontaktu.
Profesor Remus

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported