Identyfikator podmiotu: Obiekt nie otrzymał numeru systemowego. Nadano kryptonim: Prawdziwy Cel.
Klasa podmiotu: Bezpieczne
Specjalne Czynności Przechowawcze: Obiekt znajduje się w pomieszczeniu kryzysowym Rady O5, wewnątrz kasy pancernej. Jej otwarcie jest możliwe tylko po wprowadzeniu odpowiedniego kodu na panelu numerycznym w obecności wszystkich członków Rady O5.1 W razie stwierdzenia nieautoryzowanej próby dostępu, zastosowana zostanie procedura KATHARSIS-1 pomimo kategorycznego zakazu jej stosowania, wydanego przez Komitet ds. Etyki. Dostęp do obiektu przysługuje wyłącznie Radzie O5 jako całości, gdy na podstawie sytuacji stwarzającej zagrożenie co najmniej o charakterze końca cywilizacji, podejmie jednomyślną decyzję o jego użyciu.

Prawdziwy Cel
Opis: Artefakt to aktówka na dokumenty o wymiarach 32 x 24 centymetry. Wykonana jest z jagnięcej skóry, barwionej na czarno, wewnątrz której umieszczono tekturę dla usztywnienia. W jej budowie czy zastosowanych materiałach nie wykryto żadnych czynników mogących wywoływać anomalne działanie.
Obiekt został pozyskany przez docenta Antoniego Bielińskiego herbu Junosza,2 dnia 13 kwietnia 1868 roku.
Aby wywołać anomalne działanie podmiotu należy przyłożyć lub chwycić go co najmniej jedną dłonią, przy czym kontakt nie może być blokowany przez jakikolwiek materiał. Następnie konieczne jest otworzenie rzeczonej aktówki.
Gdy spełnione zostaną powyższe przesłanki, w jej wnętrzu znajdzie się dokładna instrukcja zawierająca informacje w jaki sposób zrealizować cel, o którym dana osoba myślała w momencie kontaktu. W razie braku takich rozważań, instrukcja będzie tyczyć się ostatniego analizowanego problemu.
Należy zaznaczyć, że uzyskane instrukcje zawsze są dostosowywane do możliwości odbiorcy. Oznacza to, że prezentowane w nich rozwiązania zawsze umożliwiają osiągnięcie danego celu w sposób możliwie najszybszy i najmniej dla niego uciążliwy. Jednocześnie są konstruowane tak aby nie możliwe było ich niewłaściwe zrozumienie. Użyte zwroty i sposób ich prezentacji zawsze uwzględniają poziom inteligencji, edukacji, umiejętności czy nawet skojarzeń i życiowych doświadczeń.3
Powyższe stwierdzenia są w całości opracowane na podstawie relacji testerów. Ich weryfikacja w sposób nie budzący wątpliwości nie jest możliwa ze względu na niemożność fizycznej obserwacji kartek, na których podawane są instrukcje.
Wchodzący w interakcje zgodnie twierdzą, że są one widoczne i materialne. Jednak zewnętrzny obserwator nie będzie w stanie ich dostrzec, wyczuć czy też wpłynąć na nie. Niepowodzeniem zakończyły się wszelki próby ich wykrycia przy użyciu środków dostępnych Fundacji. Podobnie zjawiska przyrodnicze czy fizyczne nie mają żadnego wpływu na rzeczone kartki.
W związku z powyższym omawianą materię próbuje się tłumaczyć jako specyficzną halucynację będącą wizualizacją wiedzy otrzymanej przez odbiorcę. Niemniej teoria ta spotyka się z wątpliwościami w związku z faktem, iż wedle relacji testerów, nie znają oni treści pozyskanych instrukcji dopóki się z nimi nie zapoznają. Nawet gdy to nastąpi możliwe jest ich zapomnienie lub pomylenie ich, szczególnie w przypadku długich porad. Co więcej, jeśli tester odłoży daną kartkę ta pozostanie w danym miejscu aż do ponownego podniesienia przez testera, niezależnie od jego innych działań, co sprawia, że możliwe jest zgubienie instrukcji przez testera. Ponadto jeśli dostęp do kartki zostanie fizycznie zablokowany, odbiorca nie będzie w stanie jej pozyskać.
Analizując zjawisko porad udzielanych przez artefakt należy zaznaczyć, że ich realizacja jest zupełnie dobrowolna i nie wywołuje samoistnie żadnych anomalnych zachowań.4 Nie stwierdzono by wchodzący w interakcje byli anomalnie przymuszani do ich realizacji czy też karani za zaprzestanie tej czynności.
Aby dany cel został osiągnięty konieczne jest dokładne wykonywanie podanych poleceń. Nie zastosowanie się do nich może spowodować zaburzenie zaprezentowanego w instrukcji procesu przez co dalsze zalecenia tracą sens.5 Jedynym sposobem ich dostosowania do zmienionych warunków jest ponowny kontakt z artefaktem i uzyskanie nowych porad.
Obiekt jest w stanie udzielać instrukcji tylko dla pojedynczego odbiorcy. Dlatego też chwycenie obiektu przez więcej niż jedną osobę w tym samym momencie nie wywoła żadnych anomalnych reakcji.
Po uzyskaniu instrukcji, w celu ponownego użycia obiektu, konieczne jest jego zamknięcie.
Uwagi Końcowe: Brak.
Załączniki
Poniżej zamieszczono zachowane materiały mówiące o artefakcie. Stanowią one część wyłącznego archiwum Rady O5 i nie posiadają kopii w żadnych innych zbiorach. Ich reprodukcja czy powielanie zawartej w nich wiedzy jest możliwe wyłącznie za specjalną zgodą Rady O5.
13 kwietnia roku pańskiego 1868
Dnia dzisiejszego byłem świadkiem niezwykłego zdarzenia. Otóż wybrałem się do Biblioteki Rady Miejskiej celem poinformowania, iż pomimo ich wcześniejszego wulgarnego zachowania, wciąż jestem gotów zasilić jej zasoby moimi traktatami na temat niezwykłości wymykających się prawom naturalnym. Gdy byłem już u jej wrót znienacka wyłonił się mój kolega, Mieczysław Różyński, badacz wielkiej klasy, którego szanuję, choć do prowadzonych przez mnie badań podchodzi z rezerwą. Tym bardziej mnie zdziwiło, gdy na wzór Archimedesa, począł wymachiwać pustą ręką i wznosząc przy tym donośne okrzyki radości. Po dłuższych dociekaniach udało mi się wywiedzieć, iż odnalazł on remedium na dręczący go od dawna problem natury naukowej, leżący w nietypowo wykonanej aktówce. Będąc na moim miejscu, słysząc takie deklaracje, zapewne sam kolega Różycki uznałby delikwenta za niechybnie szalonego. Jednakże będąc pełen doświadczeń i wiedząc, iż świat nasz tajemniczy i zaskakujący bywa, zdecydowałem się sprawę zbadać. Bez trudu odnalazłem rzeczony przedmiot. Faktycznie była to dziwna aktówka. Na podstawie wzrokowych oględzin stwierdziłem, iż wykonana musi być ze skóry czarnej lub barwionej na czarno przy użyciu niezwykłej klasy barwnika. Całość zszyta była niezwykle precyzyjnymi szwami. Jej wykonanie z pewnością było kosztowne tym bardziej dziwi brak zdobień i pozostawienie bez opieki w bibliotece wraz z ważną informacją wewnątrz. Zdecydowałem się zabrać tą niezwykłą aktówkę do mej rezydencji na dalsze badania przy zachowaniu niezbędnych środków ostrożności. Szczęśliwie zawsze posiadam ze sobą moją podwójnie wyplataną chustę, która zapewnia tymczasową ochronę zarówno przed płynami, pyłami jak i przed ogniem.
15 kwietnia roku pańskiego 1868
Pierwszych doświadczeń dokonałem wespół z moim wiernym ogrodnikiem, Teodorem. Muszę przyznać, iż ich wyniki są co najmniej intrygujące lecz zadowalające. Cokolwiek Teodor ujrzał w pustej aktówce uczyniło go niezwykle radym. Zdaje się, iż pośle w końcu w niepamięć, niefortunny incydent z amazońska rośliną, którą otrzymałem swego czasu w prezencie od towarzysza dzielącego me zainteresowania. Cieszy mnie to niezmiernie, gdyż o tak wykształconego ogrodnika niezwykle trudno.
18 kwietnia roku pańskiego 1868
Dzięki kolejnym eksperymentom doszedłem do wniosku, iż tajemniczy przedmiot obdarowuje niezwykłymi instrukcjami, zapisywanymi na niewidocznych arkuszach. Stanowią one największą zagwozdkę z jaką przyszło mi się mierzyć. Dotychczas wszelkie dziwactwa byłem w stanie dotknąć, zobaczyć czy też potraktować jakąś substancją, tak by możliwe stało się ich opisanie. Tymczasem ten tajemniczy papier za nic ma wszelkie moje starania. Próby przypalania go, polewania wodą, barwnikami spełzły na niczym. Jedynym ciekawym spostrzeżeniem jakie udało mi się poczynić jest zachowanie mego majordomusa, któremu kazałem pisać na wyciągniętym traktacie. Stwierdził on wówczas, iż pióro musiało ulec uszkodzeniu i nie pisze, choć w rzeczywistość cały czas brudziło one biurko.
22 kwietnia roku pańskiego 1868
Dzisiejsza próba z prochem strzelniczym ściągnęła na mnie uwagę władz, tak chętnie sprawującymi pieczę nad zagrabionymi ziemiami. Szczęśliwie udało mi się im wyperswadować, iż nie planuje udziału w zbrojnej rewolucji, a mój zakup ma jedynie podłoże naukowe. Po raz kolejny nie chcieli słuchać o mych niezwykłych odkryciach uznając je za ekscesy niegodne ich uwagi. Znów też pokojowe rozwianie wątpliwości, wymagało podzielenia się częścią mego rodzinnego majątku, z dzielnymi stróżami porządku.
5 maja roku pańskiego 1868
Dziś przekonałem się, iż z tej niezwykłej aktówki korzystać mogą także ludzie niepiśmienni, czego znamienitym przykładem stała się moja sprzątaczka. Wedle jej relacji otrzymała niezwykle pomocne „malunki”. Z każdym dniem dowiaduję się coraz to nowych rzeczy lecz to wciąż za mało by zaprezentować tenże przedmiot mym towarzyszom, podczas naszych, tradycyjnych już, obiadów czwartkowych. Jednak gdy zdobędę dostateczną wiedzę, me odkrycie przyćmi nawet „zabójczy posąg” Pana Tadeusza, który strzeże jego miłosnej poezji, z lat młodzieńczych.
14 maja roku pańskiego 1868
Dzisiaj dokonałem zdumiewającego odkrycia. Teodor bezczelnie zakradł się do mego gabinetu i próbował skorzystać z niezwykłej aktówki. Przyłapany zarzekał, iż ma ogromny problem z więdnącymi różami, a wszelkie jego wysiłki spełzły na niczym. Rzekomo, pomny wcześniejszych doświadczeń, zechciał sprawdzić czy i tym razem umieściłem w swej aktówce stosowne wskazówki. Ze względu na jego wcześniejszą wierność i pomoc przy wielu badaniach, udzieliłem mu jedynie reprymendy i zabroniłem kiedykolwiek zbliżać się do mego gabinetu. Ta sytuacja wzbudziła we mnie wątpliwości. Jak wielu z mojej, zdawałoby się, zaufanej służby jest w stanie złamać moje polecenia? Dlatego zdecydowałem się zastosować fortel. Za kilka dni ogłoszę, iż wybieram się w podróż po nowe narzędzia do badań, a służbie zabronię zbliżać się do niezwykłego przedmiotu. Sam zaś skryję się w tajemnym pokoju, o którym wiem tylko ja i przez specjalny wizjer będę obserwował mój gabinet. Wówczas okaże się kto naprawdę jest mi wierny.
27 maja roku pańskiego 1868
Wszyscy złamali mój zakaz. Ogrodnik, kucharka, sprzątaczka, a nawet Józef, mój zaufany majordomus. Chciałbym aby był to żart lecz powaga sytuacji nie daje na to nadziei. Przez całe lata ufałem tym ludziom. Wiedzieli o wszystkich moich badaniach, często brali w nich udział. I nigdy nie zdradzali ich osobom postronnym, choć nawet nie czyniłem im takich zakazów. Nawet gdy przywiozłem do rezydencji topielca, który po zmroku ożywał, nie wyrazili słowa sprzeciwu i nigdy nie próbowali zbliżyć się do niego bez pozwolenia, choćby i za dnia. A teraz przekonałem się, że ich wierność powodowana była jedynie strachem. Jedynym dla mnie pocieszeniem jest to, iż przezornie w gabinecie umieściłem kopię niezwykłej aktówki, a ją samą zabrałem ze sobą. Lecz wciąż nie wiem co począć. I czy po tym doświadczeniu, wciąż jestem gotów podzielić się mym odkryciem z towarzyszami cotygodniowego posiłku?
1 czerwca roku pańskiego 1868
Po kilkudniowych rozważaniach podjąłem decyzję. Skorzystam z pomocy niezwykłej aktówki. Jeśli moje wcześniejsze obserwacje są poprawne, nie będzie to stanowiło dla mnie żadnego zagrożenia, a może za to przynieść rozwiązanie problemu i ulgę dla ducha. Muszę jedynie poprawnie sformułować swe dążenie.
13 czerwca roku pańskiego 1868
Wiem już jaki problem przedstawić niezwykłej aktówce. Jeśli jednak się mylę to co osiągnę może przynieść skutek odwrotny od założonego. Ale teraz nie mogą pozwolić sobie na wątpliwości. Dziś muszę zaufać swym rozważaniom. Choć ostatnio zaufanie nie przychodzi mi łatwo.
12 lipca roku pańskiego 1868
Realizacja instrukcji wkroczyła dziś w decydujący moment. Przebywając, zgodnie z zaleceniami, w portowej tawernie, napotkałem niezwykłego podróżnika z ziem francuskich. Okazało się, iż nie tylko podziela moje zainteresowania i obawy, ale także jest członkiem organizacji zrzeszającej ludzi nam podobnych. Z radością zaoferowałem mu me wsparcie jak i zapewniłem, iż w najbliższy czwartek, przedstawię go mym towarzyszom. Jestem pewien, iż i oni będę chcieli wesprzeć sprawę międzynarodową. Niemniej, wciąż nie opuszczają mnie wątpliwości co do zaprezentowania im niezwykłej aktówki.
2. Materiały Polskiej Organizacji Pomocniczej Sprawy Międzynarodowej (lata 1869 – 1918)
(…)Dlatego też za cel przyjmujemy sobie być wiernym wymienionym powyżej celom Sprawy. Pozyskaną wiedzę i wszelkie niezwykłości używać będziemy tylko w celach szczytnych i dla nauk rozwoju. Jednocześnie strzec ich będziemy przed wzrokiem ludzi chciwych, małostkowych, ograniczonych i przyziemnych. Gdyż jak powiedział to założyciel nasz, darowując nam niezwykłą aktówkę wiedzą przepełnioną: „W ludziach nauki tę nadzieję można pokładać, iż dzięki swej mądrości, przeciwstawią się pokusom, którym zwykły lud bez słowa skargi ulega”.
Powyższych postanowień przyrzekamy przestrzegać, co złożonymi podpisami na wieki pieczętujemy:
- Docent Antoni Bieliński herbu Junosza
- Mieczysław Różyński
- Docent Marian Kasztelański
- Róża Abrahamowicz
- Docent Franciszek Kobal
- Docent Krzysztof Marczunik
- Józef GawronikGdańsk; 15 lutego roku pańskiego 1869
(…) Przyznać trzeba, iż artefakt ten wymyka się wszelkiemu zrozumieniu. Instrukcje jego zawsze są niezwykle dokładne i trafnie prowadzące do wykonania celu, choć drogą niekiedy wyboistą. Oddać jednak trzeba, że dzieje się tak tylko gdy prostszego rozwiązania nie sposób dostrzec.
Jasnym stało się, iż żeby zrozumieć źródło niezwykłej wiedzy przedmiotu jak i zapewnić jego bezpieczne, kontrolowane użycie, konieczne jest znalezienie sposobu najpierw na dostrzeżenie tworzonych przez niego arkuszy, a następnie odczytania prezentowanych na nich tekstów.
W tym celu zdecydowano się zastosować najlepszej klasy aparat fotograficzny, zdolny nawet do robienia zdjęć kolorowych. Niestety próba ta zawiodła pokładane w niej nadzieje. Nie tracąc ducha, postanowiono zastosować metodę nowszą, bo opracowaną ledwie 30 lat temu. Jednak i fotografia dagerotypowa nie podołała postawionemu przed nią zadaniu.
Wówczas to dzięki hojnej darowiźnie członka naszego, Pana Mieczysława Różyńskiego, zyskano możliwość zastosowania spektroskopu. Lecz choć widma promieniowania świetlnego analizowano we wszelkim zakresie, od podczerwieni do nadfioletu, urządzenie to nie przyniosło nam odpowiedzi żadnych.
(…)
Kolejną próbą wykrycia zmian w oczu budowie było zastosowanie oftalmoskopu, udostępnionego przez Pana Gałęzowskiego. Niestety badania dna oka nie doprowadziły do odkryć niezwykłych. Jedynie niektórym badaczom zalecono okularów zakup.
(…)
Podsumowując doświadczenia nasze, opisane szczegółowo w tymże traktacie, ze smutkiem stwierdzić trzeba, iż przedmiot ten jest dla nas nie do zgłębienia. Jak to było napisane, wszelkie środki użyte zawiodły: elektromagnes, fotokomórka, wszelkiego rodzaju soczewki, próby wykrycia w niższych temperaturach poprzez umieszczenie w chłodziarce sprężarkowej czy nawet próby tak śmiałe jak wysadzenie przy użyciu trotylu, nitrogliceryny i dynamitu.
Pozostaje nadzieję mieć, iż w czasie niedługim zyskamy nowe metody badawcze, które tajemnicę tą zgłębić pozwolą.
Jedynym wnioskiem pewnym, jaki z dociekań tych wyciągnąć można jest ten, iż przedmiot ten w stosowaniu jest bezpieczny zupełnie i korzystającemu przychylny w podpowiedziach dawanych, tak by jak najmniej uciążliwe dlań w realizacji były.
Docent Marian Kasztelański i Róża Abrahamowicz
Gdańsk; 17 marca roku pańskiego 1878
Drodzy badacze Polskiej Organizacji Pomocniczej Sprawy Międzynarodowej
W związku z tym, iż liczba nasza na polskich ziemiach, rozbitych pomiędzy trzech zaborców, wynosi obecnie 138, za radą delegata francuskiego, Pana Auguste Champollion, 20 stycznia A.D. 1880 odbyło się walne zgromadzenie. Na nim też wybrana została Rada O5, w skład której weszli, najznamienitsi z nas:
- Docent Antoni Bieliński herbu Junosza
- Róża Abrahamowicz
- Bogdan Brodnicki
- Docent Marian Kasztelański
- Jakub GderaczSiedziba Rady umiejscowiona została w Gdańsku, przy ulicy Kartaczowej 12. Do niej to zsyłane maja być oryginały wszelkich studiów przypadków, a także stanowić będzie miejsce przechowywania niezwykłej aktówki.
Rada O5 na swym pierwszym posiedzeniu podjęła następujące decyzje:
1. W związku z niefortunnym wypadkiem docenta Krzysztofa Marczunika, podczas prowadzonych badań, nakazuje się wszystkim członkom zatrudnić godnych zaufania pomocników. Mają oni przeprowadzać najbardziej niebezpieczne czynności tak by nie tracić niepotrzebnie cennych umysłów.
2. W uzasadnionych przypadkach Rada O5 może przyznać środki niezbędne do realizacji powyższego zalecenia, a także na pozyskanie niezbędnego sprzętu. Jeśli dany sprzęt jest w jej posiadaniu może go użyczyć bądź przy braku innych możliwości, wspomóc w jego zdobyciu. Wszelkie środki przeznaczane na powyższe cele, pochodzą ze składek ustanowionych podczas walnego zgromadzenia.3. Za sprzęt do prowadzenia badań uznaje się także niezwykła aktówkę. Rada O5 wypożycza ją członkom gdy będzie miało to związek z prowadzonymi dociekaniami nad rzeczami wykraczającymi poza prawa naturalne. Aby skorzystać z użyczonego przedmiotu konieczne jest osobiste stawienie się w siedzibie Rady.
4. Kandydaci na nowych członków od tej pory mają być przedstawiani Radzie. Wymaga się od nich odpowiedniej bystrości umysłu, wykształcenia i majętności pozwalającej na prowadzenie skutecznych badań. W szczególnych przypadkach Rada może odpowiednio modyfikować powyższe kryteria.
5. Niniejsze postanowienia mają zostać przedstawione wszystkim członkom Polskiej Organizacji Pomocniczej Sprawy Międzynarodowej.
Gdańsk; 25 stycznia A.D. 1880
Drodzy badacze Polskiej Organizacji Pomocniczej Sprawy Międzynarodowej
Być może dotarły do was wieści o smutnym odkryciu dokonanym przez delegata francuskiego, prowadzącego kontrolę naszej działalności. Dla tych, którym sprawa jest obca spieszymy z wyjaśnieniami.
Otóż, z pewnością słyszeliście o docencie Franciszku Kobali. Jest on jednym z badaczy, którzy organizację naszą zakładali. Powszechnie opinię ma człeka światłego i godnego zaufania.
Tym większy ból sprawia nam wieść, iż delegat francuski natrafił na jego korespondencję z niejakim Józefem Piłsudzkim, członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej. Z przechwyconych wiadomości wynika, iż docent Franciszek Kobala, wykorzystywał informacje pozyskane przez kontakt z niezwykłą aktówką by podpowiadać Panu Piłsudskiemu jakie działania należy podjąć by Rzeczpospolitą znów niepodległą uczynić.
Choć wielu spośród nas zapewne jest w stanie zrozumieć odruch serca docenta Kobali, powodowany miłością do Ojczyzny, nie możemy zapomnieć, iż popełnił on czyn karygodny. Nadużył naszego zaufania twierdząc, iż artefaktu używa dla celów badawczych, a także skłamał co do przedstawionego zapytania, w końcu przekazał pozyskane wiadomości osobie tego nie godnej. Złamał także naczelna zasadę, iż pozyskaną wiedzę dla celów szczytnych i nauk rozwoju stosować będziemy. Tymczasem została ona przeznaczona do realizacji celów politycznych konkretnej grupy, na co zgody być nie może.
Docent Franciszek Kobala zostaje więc wykluczony z grona członków Polskiej Organizacji Pomocniczej Sprawy Międzynarodowej. Aby pewność mieć, iż nigdy nie będzie on stosował wiedzy wcześniej nabytej w niewłaściwych celach, z wielkim żalem poddamy go działaniu substancji, która pamięć jego od ciężaru tych informacji uwolni. Dokładne działanie tej substancji jest nam nieznane, gdyż dostarczona została przez delegata francuskiego. Niemniej zapewnia on, iż często jest stosowana dla zabezpieczania Sprawy, tak by jak najmniejszą krzywdę wyrządzić osobom jej zagrażającym.
Rada O5 podejmuje także decyzje o ograniczeniu swobody dostępu do niezwykłej aktówki. Odtąd przyznawany on będzie tylko gdy zostanie wykazane, iż jest to absolutnie niezbędne do pchnięcia naprzód badań nad odstępstwami od praw naturalnych. Ponadto konieczne będzie zdanie relacji z realizacji instrukcji i przedstawienie ich skutków. Osoby korzystające z niezwykłej aktówki podlegać mogą kontroli ze strony Rady.
Gdańsk; 17 maja A.D 1904
3. Materiały Polskiego oddziału Fundacji SCP (lata 1919 – 1945)
Przedmiot badań: A-001
Stwarzane zagrożenie: Niskie
Cel eksperymentu: Zbadanie użyteczności przedmiotu dla zabezpieczania innych artefaktów. Próba zbadania niewidocznego papieru, rzekomo wytwarzanego przez przedmiot przy użyciu spektrometru mas (urządzenie wypożyczone od Wydziału Nauki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego).
Rejestracja eksperymentu: Obraz przy użyciu kinematografu; dźwięk zapisany na płytach gramofonowych.
Uczestnicy eksperymentu: Docent Bartłomiej Krześliński (Naukowiec Prowadzący); Pułkownik Maciej Bórskoń (Reprezentant Ministerstwa Spraw Wojskowych); Karol Powłóczka (Pracownik Fizyczny).
Data przeprowadzenia eksperymentu: 22.06.1919r.
Zapis przebiegu eksperymentu:
Karol Powłóczka stoi w przedsionku do magazynu zawierającego A-029. Na umieszczonym pośrodku pomieszczenia stoliku leży A-001. W pomieszczeniu znajdują się także pozostali uczestnicy eksperymentu. Naukowiec prowadzący dokonuje odprawy dla Pracownika Fizycznego:
NP(Naukowiec Prowadzący) - Panie Karolu, naszym zadaniem jest przeniesienie naszej zwodniczej piękności do nowego, mniejszego magazynu, bo w tym za bardzo się rozpanoszyła.
R (Reprezentant) – Panie docencie, proszę używać numeracji katalogowych. I starać się wydawać bardziej rzeczowe instrukcje.
NP – Oczywiście… W każdym razie. Niech będzie pan uprzejmy wziąć leżącą przed panem aktówkę…znaczy A-001….i powziąć sobie za cel jak naszą ślicznotkę bezpiecznie przenieść. Wszystko jasne?
F (Pracownik Fizyczny) - Mniej więcej. Czyli mam wziąć aktówkę i myśleć jak przenieść coś, co tam trzymacie… Ale moglibyście powiedzieć co to? Byłoby łatwiej.
NP – Oczywiście. Mówimy tutaj…
R – Żadnych zbędnych dywagacji! Pracowniku fizyczny, wykonać rozkaz!
F – Dobra… Po co od razu krzyczeć…
Pracownik Fizyczny bierze A-001 w ręce i stoi nieruchomo przez 34 sekundy.
F – Ok. Pomyślałem i co teraz?
NP – Myśl dalej o tym celu i otwórz teczkę.
F – Jasne… Dobra, w środku są jakieś papiery. Co dalej?
*NP –** Połóż je tutaj.
Naukowiec Prowadzący prowadzi badanie przy użyciu spektrometru mas.
NP – Niestety, badanie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. W takim razie weź, proszę, instrukcje i odczytaj na głos ich treść.
Pracownik Fizyczny wykonuje polecenie. Gdy kończy on i Naukowiec Prowadzący są wyraźnie zdenerwowani.
F – Ja mam to zrobić?!… Nikt mnie do tego nie przygotowywał…
R – Żadnych dyskusji! Zrealizuj instrukcję!
NP – Panie Macieju…znaczy pułkowniku, przepraszam… Naszym zadaniem jest chronić ludzi przed własna głupotą, a nie popychać ich w nią… Myślę, że to powinni wykonać wasi specjaliści.
R – Panie docencie, proszę o więcej profesjonalizmu. To właśnie ten pracownik został wyznaczony do realizacji tego zadania. I doskonale pan wie, że sobie poradzi.
NP – Teoretycznie… Ale co jeśli czegoś nie wiemy… Tu idzie o życie ludzkie…
R – Proszę nie dramatyzować. Robimy to dla ojczyzny i dla rozwoju nauki… Pracowniku Fizyczny! Wejść do magazynu i wykonać dokładnie instrukcje! Wówczas nic ci się nie stanie!
F – Ale-e…
R – Odmowa oznacza zdradę stanu! Stosowny wyrok zostanie wykonany natychmiastowo!
Reprezentant odpina kaburę pistoletu. Naukowiec Prowadzący i Pracownik Fizyczny patrzą przerażeni. Pracownik fizyczny wchodzi do magazynu. Reprezentant odsuwa żelazna przesłonę, która wcześniej kryła szybę, po czym staje przed nią. W tym czasie Naukowiec Prowadzący podchodzi do kinematografu. Następnie obraz staje się nie wyraźny, trzęsie się. W końcu stabilizuje się. [Na nagraniu dźwiękowym słychać odgłosy szurania. Najpewniej urządzenie nagrywające zostało umieszczone w specjalnie przygotowanej wypustce w ścianie, umożliwiającej jednoczesna rejestrację dźwięków zarówno z przedsionka jak i wnętrza magazynu]
Widać wnętrze magazynu o wymiarach 10 x 10 metrów. Pośrodku rośnie olbrzymi kwiat. Jego płatki zajmują niemal całe pomieszczenie. Zalążnia jest idealnie kolista. Wychodzi z niej 20 wysokich na metr pręcików.
Gdy stojący przy drzwiach Pracownik Fizyczny kończy wnikliwe studiowanie pustej ręki i robi krok w stronę A-029 ten zaczyna falować, jakby był poruszany przez delikatny podmuch wiatru.
F – Niesamowity widok… W życiu nie widziałem tak żywych barw… Tak soczystej zieleni, czerwieni pięknej niczym rubiny, a żółte wnętrze… czy w przyrodzie może być cokolwiek tak żółtego…
NP – Nie daj się zwieść… Jeśli temu ulegniesz, wówczas…
R – Skup się Pracowniku Fizyczny! Realizuj dane ci instrukcje!
F – Tak jest!
Pracownik fizyczny zatyka nos palcami, a następnie zbliża się do kwiatu. Sporadycznie zerka na wolną dłoń.
Niespodziewanie płatki kwiatu zaczynają falować intensywniej, choć wciąż spokojnie. Zarejestrowany zostaje bliżej nieokreślony dźwięk, na który składa się mieszanka agonalnych wrzasków i syczącego bulgotu.
Pracownik fizyczny zwalnia kroku, puszczając nos.
F – Nigdy… W żadnej operze… nie słyszałem tak pięknego śpiewu…
NP – Panie Karolu, niech pan uci…!
R – Realizuj instrukcje, Pracowniku Fizyczny!
Pracownik Fizyczny natychmiast zatyka z powrotem nos dłońmi. Jednak sekundę wcześniej z wnętrza kwiatu dobywa się chmura pyłu.
Pracownik Fizyczny otrzepuje się wolną ręką.
F – Do licha… Trochę dostało mi się do nosa… Co to?… Wiosna Mucha na płatkach?… Pierwszy raz widzę… wersje ruchomą…. Choć słabo, lepiej podejść…
NP – Panie Karolu! Niech pan wraca…. Albo przypomni sobie o instrukcjach!
R – Bez histerii proszę. Mamy innych na zastępstwo.
NP – Przecież to człowiek…. Nie można pozwolić by… przecież wie pan co to robi! Panie Karolu – instrukcje!
Niemal kładący się na płatku Pracownik Fizyczny zerka na pustą rękę.
F – Co?… No tak… Wybacz, ale zawsz-szze wola..alałem jeśeń…
Pracownik fizyczny powoli się podnosi.
NP – Brawo. Niech pan wraca, panie Karolu!
F – Ni-cc z tego docenciku…nie bawię się już kuleczkamiii… zwłasz-cza od wojskowych… Mam dwie minuty, leeee-pie…j się pospieszę,… żona czeka z obiadem… Tak, żona… Ale ciebie też lubi-ęę…
Przy ostatnich słowach Pracownik Fizyczny pochylił się nad płatkiem jakby miał upaść. Jednak niespodziewanie podrywa się do biegu i wskakuje w sam środek kwiatu.
NP – Co pan robi?… Panie Karolu, stop!
Nim Naukowiec Prowadzący kończy swoja wypowiedź, płatki kwiatu podnoszą się z ziemi i zamykają nad Pracownikiem Fizycznym. Nim dokonują tego całkowicie można dostrzec jak pręciki pochylają się do środka.
NP – Zabiliśmy człowieka… By przesadzić roślinkę…
R – Proszę nie dramatyzować, panie docencie… Instrukcje to zakładały.
NP – Ale miał tam się dostać wolny od działania pyłku… Nie da rady…
R – To była mała dawka. Więcej wiary w ludzi. Zdecydowanie wam jej brakuje.
NP – W przeciwieństwie do pana ja nie widzę w zabijaniu drogi do celu… nie wszystkie środki uświęca cel…
R – Niech pan docencie pamięta, że to nagrywamy… Wie pan, że szuka się teraz zdrajców chcących zagrozić naszej z trudem wywalczonej wolności.
NP – To groźba. W takim momencie? Wie pan co zobaczymy jak to się otworzy?
R -Raczej, dobra rada. I tak - wiem.
Kwiat zaczyna gwałtownie się trząść. W pewnym momencie faluje na całej powierzchni. Nagle płatki opadają z głośnym hukiem na boki.
Część pręcików jest połamana. Pośrodku stoi Pracownik fizyczny. Nosi ślady lekkich poparzeń, część ubrania jest nadpalona. Chwiejnie schodzi po liściach. W pewnym momencie omal nie upada, jednak dochodzi do drzwi.
Otwiera mu Reprezentant. W ręku trzyma małe metalowe pudełko z otwartym wiekiem.
R – Wrzucaj.
F – Tak jest, generale! Jak znów będziecie chcieli bawić się pyłkiem, może załatwcie jej mniejszą doniczkę. Strasz-sz nie ciężko było się jej dogrzebać do wnętrza co przed światem ukrywa. Heheeee… Ładna, ale zwodnicza bestyjka… Nie to co moja kochana żona…
Reprezentant cierpliwie wysłuchuje wywodu. W końcu Pracownik Fizyczny rozwiera nad pudełkiem zaciśniętą dłoń. Wypada z niej małe nasionko, kształtem przypominające pestkę jabłka. Gdy tylko trafia do pojemnika, reprezentant szybko je zamyka.
F – Dziękuję za twoją służbę dla ojczyzny i współpracę z Fundacją SCP. Odprowadzę cię teraz do sekcji medycznej w celu zaleczenia twoich ran.
NP – Jeśli po tym wszystkim…
R – Spokojnie panie docencie. Kto krzywdzi bohaterów? Zapewnimy mu tylko małą terapię psychiczną z użyciem waszej wspaniałej substancji. By mieć pewność, że wspomnienia tych trudnych chwil nie będą go zadręczać.
Uwagi Reprezentanta Ministerstwa Spraw Wojskowych:
Po raz kolejny personel naukowy pochodzący z dawnej organizacji wykazał się wysokim nie profesjonalizmem, mogącym zagrozić całemu eksperymentowi. Kilkukrotnie chciał przerywać badanie bez konieczności. Zbyt duża empatia w stosunku do Pracowników Fizycznych. Choć Naczelnik Państwa, w wyrazie wdzięczności za udzielone wsparcie, postanowił utrzymać niezależność i tajność Polskiego oddziału Fundacji SCP, czyniąc z niej jedynie dobrowolnego współpracownika, zalecam przekonanie Rady O5 do przeprowadzenia dodatkowych szkoleń dla personelu naukowego. Sytuacje takie jak dzisiejsza nie mogą mieć więcej miejsca.
Ze względu na ciężką sytuację kraju naszego, by niepodległości ledwo odzyskanej bronić, gdyż tylko w wolnej Polsce skutecznie misję swą realizować możemy, zezwalamy Naczelnikowi Państwa Józefowi Piłsudskiemu, na skorzystanie z A-001. By mógł on uzyskać wskazówki jasne jak hordy niszczenie niosących bolszewików skutecznie odeprzeć.
Warszawa; 15.08.1920r.
Dodatek specjalny do decyzji, do wglądu tylko dla upoważnionych przez Radę O5
Choć oficjalnie jesteśmy niezależni i sami podejmujemy decyzję komu przyznawać dostęp do anomalii, zostaliśmy zmuszeni przez Naczelnika Państwa do przyznania mu dostępu do A-001. W razie odmowy zagroził on odbiciem obiektu siłą. Po raz kolejny okazało się, że ludzka natura nie pozwala wykorzystywać artefaktu tylko dla szczytnego celu rozwoju naszej wiedzy. W związku z tym dostęp do tego przedmiotu jak i innych, odtąd mogą mieć tylko pracownicy naukowi, a przedstawiciele państwa będą mieli jedynie prawo do obserwowania. Ponadto w razie próby złamania powyższych postanowień obiekt A-001 zostanie natychmiastowo zniszczony.
Zastosowane w 1920 roku środki ostrożności i groźba zniszczenia A-001 poskutkowały złagodzeniem retoryki państwa wobec Polskiego oddziału Fundacji SCP. Zaś po przeprowadzeniu dodatkowych szkoleń, coraz rzadziej przesyła ono swoich przedstawicieli do udziału w eksperymentach.
Dlatego też, gdy Wojsko Polskie wystąpiło z propozycją budowy specjalnego ośrodka badawczego, nazwanego „Efektem Domina”, Rada O5 wyraziła zgodę na użycie A-001 dla sprawniejszej realizacji projektu. Warunkiem było jednak systematyczne przekazywanie jej informacji o dokonywanych pracach.
Pomimo zastosowanych środków ostrożności okazało się, że informacje przekazywane Radzie były fałszywe. Sama budowa zaś nie odbywa się lub jest przeprowadzana w tak wielkiej tajemnicy, że dotąd nie udało się jej namierzyć.
W związku z tym ewidentnym aktem złej woli i najpewniej wykorzystaniem obiektu w sposób niezgodny z naszą misją, odcina się państwo od jakiegokolwiek dostępu do anomalii, a zwłaszcza do A-001.
Wszyscy uprawnieni do wydawania zgód na kontakt z przedmiotami, mają odmawiać przedstawicielom państwa. W sytuacjach trudnych należy ich odsyłać bezpośrednio do Rady O5.
Należy też przekazywać przedstawicielom państwa tylko tyle informacji, ile jest to niezbędne do bezkonfliktowego współistnienia.
Warszawa; 19.06.1932r.
Przedmiot badań: A-001; A-040
Stwarzane zagrożenie: Niskie
Cel eksperymentu: Odkrycia celu działania A-040 przy wykorzystaniu A-001. Próba zbadania niewidocznego papieru, rzekomo wytwarzanego przez przedmiot przy użyciu mikroskopu elektronowego (zasoby własne Polskiego Oddziału Fundacji SCP).
Rejestracja eksperymentu: Obraz przy użyciu kamery; dźwięk przy użyciu magnetofonu.
Uczestnicy eksperymentu: Profesor Bartłomiej Krześliński (Naukowiec Prowadzący); Generał Broni Maciej Bórskoń (Reprezentant Ministerstwa Spraw Wojskowych); Piotr Tubor (Pracownik Fizyczny).
Data przeprowadzenia eksperymentu: 13.11.1938r.
Zapis przebiegu eksperymentu:
[Fragment nieczytelny]
Widać wnętrze magazynu o wymiarach 6x6 metrów. Pośrodku umieszczony został podłużny kamień, o wysokości 3 metrów, wyglądem przypominający stelę, pośrodku której wycięta została okrągła dziura. Jej średnica wynosi 50 cm. Na powierzchni kamienia wyryte zostały ozdobne wzory, przypominające wijące się węże lub pnącza (słaba jakość filmu nie pozwala na dokładny opis lub stwierdzenie czy stanowią one rodzaj pisma).
NP – Próba zbadania pozyskanych instrukcji, przy użyciu mikroskopu elektronowego zakończyła się niepowodzeniem. Pracowniku fizyczny – proszę zabrać pozyskane kartki i przystąpić do realizacji zapisanych na nich poleceń.
F – Ale… Na pewno?… Słyszał je pan… Brzmią niepokojąco.
NP – Pracowniku fizyczny. Jeśli zrealizujesz je dokładnie, zapewniam, że nic ci nie grozi.
F – Skoro tak pan twierdzi. To pan jest profesorem.
Słychać odgłosy odsuwania drzwi na ciężkich zawiasach, kroki, a następnie odgłos powtarza się, zakończony donośnym uderzeniem i przesunięciem potężnego rygla. W polu widzenia kamery pojawia się Pracownik Fizyczny.
F – Ale, jest pan pewien?
NP – Bez obaw Pracowniku Fizyczny. Realizuj instrukcje. Pamiętaj, że nad twoim bezpieczeństwem czuwa reprezentant wojska.
F – Niech będzie… Raz kozie śmierć. Lub mi.
Pracownik fizyczny podchodzi do A-040. Wówczas wyryte na jego powierzchni wzory zaczynają emitować jasne światło.
Pracownik Fizyczny wnikliwe studiuje pustą rękę, po czym odwraca się w stronę obiektywu kamery(najpewniej obok niej stoi Naukowiec Prowadzący). Wpatruje się przez 27 sekund, po czym zwraca twarz w stronę Anomalii.
Pracownik fizyczny schyla się, tak, że jego twarz znajduje się na wprost od otworu. Bierze głęboki wdech, po czym wsuwa głowę w dziurę.
Z miejsc w których ryciny stykają się z otworem, uwolnione zostają wyładowania elektryczne. Wszystkie przeskakują na głowę Pracownika Fizycznego.
F – W przyszłości wszyscy będą nieustanie połączeni… Dobrze… Nadmiar informacji sprawi, że fakty staną się fikcją, a fikcja prawdą… Da się z tym żyć… Funkcjonariusz wierny przeszłości, zdradzi przyszłość gdy wyciągnie broń w złą stronę… Nie znam, nie ma problemu… Ze strachu przed sobą, uwiężą potęgę… Nie ja decyduje, ok… W piekle skończy twa rodzina, co 39 dożyła… I tak nigdy nie lubiłem wuja Teodora… Za sens życia 42 uznają… Że co? Nie rozumiem, gdzie tu sens… Kto nie rozumie przyszłości, nie ma do niej wstępu.
Żłobienia A-040 gasną i wypełniają się smolistą cieczą. Wyładowania elektryczne niespodziewanie przeobrażają się w ciemne wypustki, które chwytają głowę Pracownika Fizycznego. Ten próbuje się wyrwać jednak jego wysiłki są bezskuteczne. Jego głowę powoli oplata czarny kokon.
F – Profesorze… proszę mi pomoc! Coś poszło nie tak!
NP – Pracowniku Fizyczny. Nie zrealizowałeś instrukcji. Wyraźnie zakazywały okazywania jakichkolwiek wątpliwości.
F – Tak, moja wina… ale… no pomóż człowieku! To coś rozłazi się po całym moim ciele!
NP – Nikt nie może ci pomóc. Módl się abyś trafił w dobre miejsce.
F – Co?!… Panie wojskowy! Ten koleś oszalał!… Zróbcie co..!
Usta Pracownika Fizycznego zostały oplecione przez rozprzestrzeniające się wypustki. 37 sekund później zostaje w całości opleciony przez ciemną substancję.
Przez 2 minuty widać stopniowo słabnące ruchy pod powierzchnią czarnego kokonu. W końcu zupełnie ustają (następuje stwardnienie substancji).
Przez 3 minuty powoli zanika smolista substancja wypełniająca żłobienia A-040. Po jej całkowitym zniknięciu, część kokonu wypełniająca otwór, zamienia się w proch. Pozostała jego część z głośnym uderzeniem upada na ziemię i rozbija się. Z jego wnętrza wysypują się silnie ściśnięte suknie [dopisek późniejszy – są to suknie odpowiadające modzie panującej w Wenecji w XVI wieku. Jest ich dokładnie 25,4 (jedna suknia została rozerwana; nie odnalezione brakującego fragmentu), są nieużywane i wyprodukowane według metod stosowanych w XVI-wiecznej Wenecji. Łączna ich masa, odpowiada masie Pracownika Fizycznego].
NP – Hmm… Mógł trafić gorzej.
R – Tak.
NP – Dobrze, kończymy eksperyment.
R – Zanim pan pójdzie profesorze, chciałbym panu pogratulować. Wzorowo przeprowadzony eksperyment. Choć pod koniec z lekka emocjonalnie, ale kto sobie na to nie pozwoli w takiej chwili. Widzę, że nabyte doświadczenie pozwoliło panu dojść do perfekcji.
NP – I szkolenie. Może słyszał pan, że musieliśmy się nieco douczyć?
R – Oboje przeszliśmy długą drogę… Ale dziękuję, że mogłem uczestniczyć w tym badaniu. Gdy tylko usłyszałem o nadaniu panu tytułu profesorskiego, wiedziałem, ze muszę zobaczyć jak pracuje dawny znajomy.
NP – Nie ma o czym mówić. Przecież państwo ma prawo nadzorować. A co dopiero generał broni. Pan też wiele osiągnął odkąd nasze drogi się rozeszły.
R – Tak, nie da się ukryć, że osoby o mojej pozycji, rzadko przyglądają się takim rzeczom. Ale jest oczywistym, że moja wizyta nie jest czysto zawodowa. Choć nasze relacje nie zawsze były najlepsze, to wiele panu zawdzięczam.
NP – Choćby stopień, za znalezienie sposobu by wyprowadzić nasz oddział w Fundacji w pole.
R – Każdy robi co trzeba by chronić kraj. I ludzi.
NP – Do rzeczy. O co chodzi?
R – Zaczynają wiać niespokojne wiatry, a nasi sprzymierzeńcy wcale nie są pewni. Od kiedy zmarł marszałek Piłsudski, nasze działania nie są już tak skuteczne jak kiedyś. Popełniamy coraz więcej błędów. I jeszcze ten odrzucony przez Francuzów atak wyprzedzający w 1933. Miał nasz marszałek nosa do Hitlera. A teraz jest już za późno.
NP – Sugeruje pan, że idzie wojna?
R – Sugeruję, żebyście wywieźli daleko stąd wszystko, co waszym zdaniem nie powinno wpaść w ręce szalonych dyktatorów.
NP – Ciekawe słowa ze strony reprezentanta państwa, które przez lata nas wykorzystywało.
R – To słowa człowieka, który czasem słucha sumienia i widzi co idzie. Reprezentant państwa pyta zaś czy możemy dostać próbkę tej czarnej substancji?
NP – Nie.
R – Rozumiem. To ja będę się zbierał… I Bartłomieju proszę tylko o jedno. Przekaż moje słowa Radzie O5. Nim i na to będzie z późno.
NP – Generale Bórskoń… Po namyślę sądzę, że mogę wam wypożyczyć jedną z tych sukni. Tylko nie liczcie, że będziemy ją dla was prać.
Uwagi Naukowca Prowadzącego do wyłącznej wiadomości Rady O5:
Usunąłem fragment nagrania po słowach „kończymy eksperyment”. Wycięty koniec, wraz z jego zapisem, przesyłam do waszej wyłącznej dyspozycji. Jestem gotów ponieść konsekwencje mojego zachowania, jednak zwracam się z prośbą o weryfikację słów Generała Broni Macieja Bórskonia i rozważenie realizacji jego zaleceń.
4. Nagrania Nadzorcy Generalnego (lata 1946 - 1989)
Nagranie zostało wykonane przy użyciu magnetofonu szpulowego.
Nagranie zostało wykonane przy użyciu magnetofonu szpulowego.
Nagranie zostało wykonane przy użyciu magnetofonu kasetowego.
Nagranie zostało wykonane przy użyciu magnetofonu kasetowego.
Zebranie miało miejsce 12.05.2008 roku w siedzibie Rady O5 w Warszawie.
Przewodniczył mu O5-13.
O5-13 – Szanowni koledzy i koleżanki. Ufam, iż zapoznaliście się chociaż pobieżnie z dostarczonymi materiałami. Sprawa jest pilna, więc nie przeciągajmy jej niepotrzebnie. Przypominam, że omawiane kwestie maja najwyższy stopień tajności i nie może o nich wiedzieć nikt spoza tego pomieszczenia, chyba, ze podczas obrad zadecydujemy inaczej. Czy wszyscy są tego świadomi?
Pozostali członkowie Rady O5 kiwają głowami.
O5-13 – Jak wiecie niedawno, za radą SCP-PL-027, awansowaliśmy, sprawiającego problemy doktora na piąty poziom uprawnień, dzięki czemu efektywność jego pracy wzrosła. Ponadto przekazał on nam posiadane informacje i dokumenty. Wówczas okazało się, że jest on w posiadaniu obiektu znanego przed wojną jako A-001 i to z jego rad wynikała niesubordynacja doktora. Czym jest ten artefakt i jakie jest jego działanie, nie muszę chyba tłumaczyć, wynika to z dostarczonych materiałów. Dlatego od razu składam wniosek o nadania mu najwyższego stopnia tajności i ograniczenia dostępu do niego tylko dla członków Rady O5. Czy nim przystąpimy do głosowania, ktoś ma jakieś uwagi?
O5-4 – Tak. Obawy związane z artefaktem wynikają z faktu, że nie sposób kontrolować przekazywanych przez niego treści. Przynajmniej tak wynika z materiałów archiwalnych. Czy współczesne środki nie są w stanie rozwiązać tego problemu?
O5-13 – Proszę zwrócić uwagę na załącznik B-12. Na obecny moment przeprowadziliśmy eksperymenty przy użyciu 76% sprzętu badawczego jakim dysponuje Fundacja. W praktyce zrezygnowano tylko ze sprzętów wykorzystywanych już wcześniej lub trudnych do zastosowania bez konieczności angażowania większej ilości personelu. Nic nie wskazuje by pominięte metody mogły przynieść nie tyle zadowalające, co jakiekolwiek rezultaty.
O5-6 – Skoro obiekt jest w stanie znaleźć sposób na realizację każdego celu, czemu po prostu nie kazać mu znaleźć sposobu na to by osoby postronne mogły widzieć wiadomości?
O5-13 – Załącznik C-3, szanowna koleżanko. Podczas takich prób, w zależności od sposobu sformułowania celu, uzyskiwaliśmy odpowiedzi, które można ogólnie podzielić na trzy kategorie. Pierwsza to napisz lub powiedz co właśnie przeczytałeś. Druga to wyeliminuj osoby postronne. Z kolei trzecia sprowadza się do przeobrażenia, przy użyciu obiektów, osób postronnych w dokładną kopię, co do ostatniej myśli, osoby korzystającej z artefaktu. Oczywiście jeśli wierzyć relacjom testerów.
O5-03 – Właśnie na tym polega problem. Na zaufaniu. Bo sam obiekt nie stanowi żadnego zagrożenia. Szanowni koledzy, czy naprawdę do tego stopnia nie ufamy ludziom by chować przed absolutnie każdym artefakt, mogący ograniczyć ilość pomyłek do zera? Który pozwolić zabezpieczyć obiekty klasy Keter? Czy naprawdę nie jesteśmy w stanie znaleźć wśród pracowników Fundacji, nikogo komu byśmy mogli ufać?
O5-11 – Materiały archiwalne pokazują co się dzieje gdy każdy ma dostęp do obiektu.
O5-03 – Były to pojedyncze przypadki. Ale w wielu przypadkach obiekt był też niezwykle pomocny Fundacji. Dzięki niemu powstała. A dziś mamy środki umożliwiający w razie potrzeby skuteczny nadzór osób korzystających.
O5-01 – Chyba, że artefakt przewidzi jak ominąć tą przeszkodę w drodze do celu.
O5-03 – Czy naprawdę tak obawiamy się jednego złego człowieka, że nikomu nie damy szansy?
O5-13 – Dyskusje o braku zaufania wydają się tutaj bezzasadne. Ponieważ to właśnie on, a nie artefakt dał nam pracę. Poza tym, nie mówimy tu o zwykłym obiekcie. Każdy kto go posiada zyskuje w rzeczywistości dostęp do wszystkich obiektów. I znacznie więcej. Bez żadnych negatywnych dla siebie skutków, a jeśli istniej ryzyko ich wystąpienia, dowiaduje się o nich nim ktokolwiek pomyśli o ukaraniu go, tak, że może bezpiecznie się wycofać. To nie jest dyskusja czy komuś ufamy czy nie. To rozważania czy jesteśmy w stanie dać komuś wszystko co posiadamy i czekać co z tym zrobi. Czy naprawdę ufasz ludziom na tyle, drogi kolego?
O5-03 – Nie myślałem o tym w ten sposób. Faktycznie wszystko ma swoje granice. Na razie nie mam już uwag.
O5-13 – Czy ktoś chciałby jeszcze coś dodać?… Jeśli nie, przystąpmy do głosowania.
Rada O5 jednomyślnie przyjmuje wniosek.
O5-13 – W związku z przyjęciem powyższej decyzji konieczne jest rozwiązanie kwestii pracowników Fundacji spoza grona Rady O5, wiedzących o obiekcie. Obecnie jest ich 5, w tym jeden doktor i 4 pracowników technicznych. Składam wniosek o ich terminacje z przyczyn bezpieczeństwa. Czy są jakieś uwagi?
Wszyscy zebrani milczą.
O5-13 – W związku z brakiem uwag przystąpmy do głosowania.
Wniosek został przyjęty jednomyślnie.
O5-13 – Plan obrad na dziś został zrealizowany. Wszystkie przedłożone wnioski zostały przyjęte. Jutro odbędzie się posiedzenie zwyczajne, na którym zostaną określone szczegóły realizacji podjętych postanowień.
Ogłaszam koniec zebrania.