SCP-2264

Martin Tower, Tower of London.

Identyfikator podmiotu: SCP-2264

Klasa podmiotu: Bezpieczne

Specjalne Czynności Przechowawcze: Ze względu na nieunikniony publiczny charakter budynku, w którym znajduje się SCP-2264-A, środki zabezpieczenia mają skupić się na uniemożliwieniu cywilom dostępu do wejścia anomalii. Fundacja musi współpracować z rządem Wielkiej Brytanii w celu ukrycia istnienia SCP-2264-A. Ukryte przejście do SCP-2264-A zostało zbudowane i pozostaje jedynym dostępnym wejściem do SCP-2264-A. Oryginalne wejście do pomieszczenia, w którym znajduje się SCP-2264-A zostało zamurowane, zapewniając, że tylko upoważniony personel ma dostęp do SCP-2264-A. Pracownicy są co miesiąc przenoszeni i zastępowani z powodu zagrożenia uzależnieniem psychologicznym od SCP-2264-B.

Opis: SCP-2264-A to żelazne drzwi znajdujące się w ukrytej komnacie pod Martin Tower, części Tower of London.¹ Do SCP-2264-A dołączona jest skomplikowana aparatura składająca się z narzędzi alchemicznych, takich jak alembiki, retorty i tygiel.

Henry Percy, 9. hrabia Northumberland.

W oparciu o dzienniki znalezione w ukrytej komnacie, SCP-2264-A² jest prawdopodobnie dziełem Henry'ego Percy'ego (27 kwiecień 1564 - 5 listopad 1632), 9. hrabiego Northumberland, angielskiego arystokraty, alchemika i wieloletniego więźnia Tower of London. Pomimo statusu więźnia, hrabia zachował pewien stopień wpływów, podobno cieszył się komfortowym życiem i miał dostęp do książek i materiałów naukowych. Był znany jako Czarodziejski Hrabia z powodu swojej obszernej biblioteki i zainteresowań naukowych i okultystycznych.

Uważa się za możliwe, że inni z grona współpracowników Percy'ego byli zaangażowani w stworzenie SCP-2264-A, w tym John Dee, słynny alchemik i nadworny astrolog królowej Elżbiety. Szkoła Nocy,³ do której rzekomo należał Henry Percy, również mogła mieć w tym swój udział.

Dziennik Henry'ego Percy'ego, Czarodziejskiego Hrabiego:

nigredo:
zmierzymy się z ciemną nocą duszy - [szyszynka] zostanie świeżo wyekstrahowana. ogień przywołuje wewnętrzny cień.

albedo:
obmyć nieczystości - deszcz oczyszcza z grzechu i przygotowuje duszę do Elysium. rozdzielić, nie jak nakazują rygory harmonii, ale raczej na dwie przeciwstawne zasady, które później zostaną skoagulowane w jedność przeciwieństw.

citrinitas:
zwycięstwo zbiega się z żółknięciem księżycowej świadomości. biel poddaje się świtowi; wędrująca lampa zabija księżyc.

rubedo:
czerwień nawiązuje; zamiast tego, poddaj się na aparacie sangwinicznej ofierze.

Skonsultowano się z fundacyjnym alchemikiem. Instrukcje są w przybliżeniu porównywalne z magnum opus; czteroczęściowym procesem stosowanym przy tworzeniu mitycznego kamienia filozoficznego. Replikacja tej procedury wymaga [ZMIENIONO].⁴

Za pomocą wciąż nieokreślonych czynników, mechanizm wewnątrz SCP-2264-A reaguje na gotowy roztwór, powodując jego odblokowanie i otwarcie - umożliwiając dostęp do SCP-2264-B.

SCP-2264-B jest pozawymiarowym miastem, które nie odpowiada żadnej znanej lokalizacji, ziemskiej lub jakiejkolwiek innej. Przedmioty, które pochodzą z SCP-2264-B zdematerializują się, jeśli zostaną przeniesione przez SCP-2264-A. Takie obiekty były później znajdywane z powrotem w miejscach ich pierwotnego znalezienia.

Osoby, które weszły do SCP-2264-B donoszą, że wszystkie rzeczy osobiste zostały im usunięte, a ich ubrania zastąpione. Manifestowane stroje przypominają te noszone na balach maskowych, szczególnie tych związanych z karnawałem w Wenecji, i dematerializują się po opuszczeniu SCP-2264-B. Maski nie mogą zostać zdjęte podczas przebywania wewnątrz SCP-2264-B, ale reszta stroju może zostać odrzucona, jeśli ktoś się na to zdecyduje. Większość mieszkańców SCP-2264-B jest ubrana i ozdobiona w podobny sposób; agenci donieśli o nieco organicznej jakości ich kostiumów, często opisując je jako "chitynowe". Najczęściej spotykani mieszkańcy SCP-2264-B są w przybliżeniu humanoidalni i zostali oni zaklasyfikowani jako SCP-2264-1.

Niebo jest opisywane jako żółte i zawierające nieokreśloną liczbę czarnych gwiazd, nie odpowiadających żadnym znanym lub nawet hipotetycznym konstelacjom. Budynki są ukształtowane w sposób sugerujący, że zostały wyrzeźbione z jednego, jednolitego materiału. Czarny, biały, żółty i czerwony to jedyne kolory, które rzekomo występują w SCP-2264-B. Architektura jest nieeuklidesowa, a normalne prawa grawitacji nie obowiązują,⁵ dlatego mieszkańcy mogą być obserwowani jako wchodzący po schodach do góry nogami, ale w oparciu o ich własne źródło grawitacji, poruszają się normalnie.

Miasto zostało opisane jako mające zapach "suszonych kwiatów z nutą pleśni", lub zapach "całkiem podobny do zapachu starych książek". Rzeczywisty rozmiar miasta okazał się trudny do zmierzenia, ale wydaje się, że znajduje się ono na wyspie, otoczonej czarnym oceanem; skład cieczy jest nieznany, ale jest opisywany jako bardziej gęsty niż woda.

Pracownicy zgłosili hipnagogiczne złe samopoczucie podczas eksploracji SCP-2264-B, z trudnościami w oszacowaniu czasu i przestrzeni. Chociaż SCP-2264-B jest namacalnym miejscem i nie jest uważane za faktyczny sen, ci którzy doświadczyli świadomych snów, wykazali się znacznie większą samokontrolą i dbałością o szczegóły niż ci, którzy ich nie doświadczyli. Ze względu na zagrożenie uzależnieniem psychologicznym od SCP-2264-B, pracownicy są co miesiąc przenoszeni i zastępowani. Początkowe próby eksploracji doprowadziły do zaginięcia ośmiu pracowników, a ci, którzy powrócili, mieli trudności z opisaniem tego, co zaobserwowali w spójny i/lub szczegółowy sposób.

+ Sprawozdanie z eksploracji ██.██.████: Dr Calixto Narváez (1. Eksploatacja).

Niemal hipnagogiczna natura SCP-2264-B sprawiła, że wiele osób uznało go za sen lub halucynację, nie dostrzegając w pełni jego prawdziwości. Ja (Dr Calixto Narváez), jako osoba mająca świadome sny i doświadczony znawca środków halucynogennych, zostałem dobrze wybrany do tej misji. Moi towarzysze szybko poddali się anomalii, oddając się dekadenckim przyjemnościom miasta, zwłaszcza w pałacu.

Choć było to kuszące, nie przyłączyłem się do innych w ich pełnej uniesień orgii. Sugerowałbym ponowne przesłuchanie tych, którzy poprzednio weszli do SCP-2264-B; jest mało prawdopodobne, że zagłębili się we wszystkie szczegóły. Kiedy dano im szansę bezpośredniego kontrolowania snu, wielu z nich twierdzi, że będą latać lub odwiedzać gwiazdy; ci ludzie to kłamcy. Większość wybiera poddanie się ekstatycznemu delirium seksualnej przyjemności.

Ponownie, to nie jest sen, ale jestem w stanie zrozumieć, dlaczego większość nie jest w stanie dostrzec tej różnicy. Przypomina mi się legenda o Asasynach, o tym jak ich przywódca rzekomo odurzył i wprowadził rekrutów do swojego zamku; wewnątrz znajdował się ogród rozkoszy, który dorównywał wszelkim wyobrażeniom o raju - osobnicy naprawdę uwierzyli, że zostali poczęstowani smakiem boskości. SCP-2264-B działa w nieco podobny sposób, ale nie wierzę, że to jest powodem jego świetności. Wątpię, aby miał on być pułapką. Jest to po prostu miasto (choć z pewnością majestatyczne, niepodobne do niczego, co kiedykolwiek wcześniej spotkałem), ale takie, które istnieje poza rzeczywistością bazową i nie do końca odpowiada fizycznym regułom, do których jesteśmy przyzwyczajeni.

Dokonałem kilku istotnych odkryć podczas eksploracji SCP-2264-B:

1. Uniwersalne tłumaczenie języka - podczas gdy większość agentów postrzega mieszkańców jako mówiących po angielsku, ja słyszałem ich w moim ojczystym języku - hiszpańskim. Nawet ci z mojego zespołu, kiedy komunikowali się ze mną bezpośrednio, wydawali się mówić po hiszpańsku, gdy znajdowali się w obrębie anomalii. Odkryłem też, że dotyczy to również języka pisanego, ale nie aż tak dokładną precyzją.

Słowa pisane początkowo pojawiają się jako obce kształty; większość symboli ma nieco spiralny wzór. Jeśli ktoś będzie kontynuował bezpośrednią obserwację symboli, zaczną się one rozmywać i zmieniać, aż do momentu, gdy pojawi się pewien poziom tłumaczenia. Jednakże, istnieją pewne ograniczenia i wydaje się, że niektóre słowa pochodzące z SCP-2264-B nie mają odpowiednika w żadnym ludzkim języku. Słowa wydają się poruszać na papierze, a długotrwała ekspozycja może łatwo wywołać mdłości i ból głowy.

2. Prawdziwa nazwa SCP-2264-B to Alagadda, miasto-państwo, które podobno graniczy z Nevermeant.⁶ Wiele z tych informacji udało mi się uzyskać od różdżkarza z Kul-Manas, uczonego i cudzoziemca, takiego jak ja. Nosili dziobatą maskę, a wykwintne szaty okrywały ich garbatą postać; ich ręce były łuskowate (bardziej ptasie niż gadzie) z czarnymi szponami. Rozwinęli przede mną zwój, powiedzieli, że to mapa multiwersum - warstwa po warstwie niekończących się spirali - na samą myśl o tym czuję zbliżającą się migrenę.

Niezależnie od tego, cieszyłem się, że spotkałem tam kolegę intelektualistę. Zapytałem ich o naturę ich badań. "Jaka jest natura wszystkiego, co jest?" - zapytali, założyłem, że retorycznie. "Tak na początek", zaznaczyli.

3. Wewnątrz SCP-2264-B istnieje specyficzna struktura władzy, obejmująca istoty, które na podstawie opisu mogą być uważane za jedne z najbardziej niebezpiecznych manipulatorów rzeczywistości znanych Fundacji. Różdżkarz z Kul-Manas ostrzegał o takich osobnikach, do których nie należy się nawet zbliżać, gdyż w przeciwnym razie zwrócimy niepożądaną uwagę na naszą rzeczywistość.

Istnieje (lub istniało) czterech Zamaskowanych Lordów, którzy bezpośrednio nadzorują SCP-2264-B:

Czarny Lord, nosiciel Udręczonej Maski
Biały Lord, nosiciel Sumiennej Maski
Żółty Lord, nosiciel Plugawej Maski
Czerwony Lord, nosiciel Wesołej Maski

Mówiono o nich, że są naczelnymi doradcami króla Alagaddy. Wciąż ostrzegali, bym nie dał się zwieść ich imionom; każde z nich jest równie przerażające jak pozostałe. Widziałem Zamaskowanych Lordów, zawsze z daleka, wszystkich z wyjątkiem nosiciela Udręczonej Maski. Poinformowano mnie, że Czarny Lord padł ofiarą zmagań politycznych jakiś czas temu (powód nigdy nie był znany, o ile w ogóle istniał) i został zesłany do jakiegoś strasznego międzywymiarowego zaścianka. Ich powrót byłby tylko kwestią czasu.

Podstępny blask miasta-państwa skrywa straszliwą prawdę, którą Różdżkarzowi trudno było wyrazić słowami. Stwierdzili, że większość przybyszów przybywa tu, aby uzyskać łaskę od króla. Odmówili dalszych rozmów na temat tej istoty i zasugerowali, bym unikał także ambasadora Alagaddy, po czym uprzejmie mnie opuścili.

Zdecydowałem, że czas zdać raport, zebrałem pozostałych (wyciągając kilku z wijącego się kopca zamaskowanych trans-wymiarowych bytów); pierwsze drzwi, przez które przeszliśmy, były tymi, które przywróciły nas do bazowej rzeczywistości. Podejrzewam, że SCP-2264-B jest międzywymiarowym nexusem, połączonym z niezliczoną ilością światów w całym multiwersum. Każde drzwi użyte w SCP-2264-B łączyły się bezpośrednio z SCP-2264-A. Jeżeli istnieją inne przejścia podobne do SCP-2264-A, podejrzewam, że są one obecnie zapieczętowane.

Dr Calixto Narváez został wyróżniony za swoją inicjatywę. Ocena psychologiczna wykazała, że może on bezpiecznie powrócić do pracy w najbliższej przyszłości, choć poproszono go, aby używał bardziej profesjonalnego tonu w swoich sprawozdaniach. Przyszli pracownicy będą badani pod kątem wyższego niż normalnie poziomu aktywności w płatach ciemieniowych, gdy znajdują się w stanie odmiennej świadomości (sen lub temu podobne).

"Różdżkarz z Kul-Manas" został sklasyfikowany jako SCP-2264-2 i jest uznawany za bezcenne źródło informacji. "Zamaskowani Lordowie Alagaddy" zostali sklasyfikowani jako SCP-2264-3.

+ Sprawozdanie z eksploracji ██.██.████: Dr Calixto Narváez (2. Eksploatacja).

Uważam, że SCP-2264-2 jest jedyną istotą, której możemy naprawdę zaufać w Alagadzie, więc niezwłocznie udałem się w ich poszukiwaniu. W mieście przebywają tysiące, jeśli nawet nie miliony, ale SCP-2264-2 wyróżnia się i wydaje się być ściśle naukowo zainteresowany SCP-2264-B - szczególnie biblioteką pałacową.

Kolekcja była imponująca i z tego co wiedziałem, mogła mieć nieskończone rozmiary (nie było widać końca pomieszczenia, korytarz ciągnął się aż po horyzont). Wędrowałem po pozornie niekończącym się holu, z agentem Cromwellem i dr Yu u boku, w poszukiwaniu SCP-2264-2. Przejrzałem kilka grimoirów i zwojów, których obcych symboli nie dało się przetłumaczyć (co doprowadziło mnie do wniosku, że żadne ziemskie tłumaczenie nie było możliwe).

Z czasem znaleźliśmy SCP-2264-2, sympatycznego jak poprzednio i wyrażającego troskę o nasze samopoczucie. Poprosiłem go o wyjaśnienie i zapisałem jego odpowiedź tak dobrze, jak pozwala mi na to pamięć:

"Ambasador Alagaddy wkrótce wróci z Adytum i pozostaną tylko szaleni. Sugeruję, byś opuścił to miejsce pośpiesznie, gdyż mam taki sam zamiar."

Podziękowałem mu za ostrzeżenie i oświadczyłem, że nie zabawimy tu długo. Zapytałem go o Adytum. Odpowiedział:

"Okropne miasto, pełne równie okropnych ludzi. Mówi się, że Wielki Karcysta z Adytum służy zamiarom starszej istoty, horroru, który może konkurować nawet z Powieszonym Królem z Alagaddy. Kra! (SCP-2264-2 wydał z siebie dźwięk nie przypominający wrony) Nie powinienem o nich mówić. Nie tutaj."

Zapytałem go, kim on jest (SCP-2264-2), chcąc dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Odpowiedzieli:

"Jestem różdżkarzem z Kul-Manas. Uczony, jak niewątpliwie wiesz. Jestem wędrowcem po planie astralnym, żeglarzem po niebiańskim morzu i poszukiwaczem planarnych głębin."

SCP-2264-2 zauważył coś odnośnie naszej "aury"; deklarując, że jest ona rzadka w całym multiwersum, ale przyznał, że spotkał się z podobną podczas poprzednich wizyt w SCP-2264-B. Powiedział coś w stylu:

"Nieśmiertelny Kupiec z Londynu; napędzany chciwością i czarną ambicją. Był jeszcze jeden; obcy na obcej ziemi. Sprawiali wrażenie, jakby nie wiedzieli, gdzie się znajdują, cuchnęli strachem. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak można przypadkiem natknąć się na Alagaddę, nie wierzyłem, że coś takiego jest możliwe. Wkrótce potem zniknęli, ale nie widziałem, jak odchodzą. Po prostu zniknęli w mgnieniu oka".

W dalszym ciągu odnosił się do "Karcystów" i "Klavigarów" z Adytum, twierdząc, że "cuchnęli rozkładem i płynem embrionalnym". To był zakres napotkanych osób z podobną "aurą" do naszej; podejrzewam, że SCP-2264-2 jest w stanie wyczuć "wymiarowe podobieństwo" danej osoby. SCP-2264-2 całkowicie odwrócił głowę (trochę jak sowa) i zawołał, oświadczając:

"Wyczuwam, że ambasador Alagaddy powrócił. Opuszczam to miejsce i radzę wam zrobić to samo. Uciekajcie; nie zwlekajcie. Być może w przyszłości złożę wizytę waszemu królestwu."

SCP-2264-2 wyszedł przez najbliższe drzwi. Drzwi nie chciały się ruszyć, ale podejrzewam, że przeniosły SCP-2264-2 do ich rodzimego wymiaru. Opuściliśmy bibliotekę, idąc szybko (nie chcąc zwracać na siebie zbytniej uwagi biegiem). Znaleźliśmy niezamknięte drzwi i wróciliśmy do domu. Nigdy nie widzieliśmy ambasadora ani jego króla, ale uważam, że najlepiej będzie, jeśli nie będziemy ich szukać.

Ambasador Alagaddy i Król Alagaddy, choć nie spotkani bezpośrednio, zostali sklasyfikowani odpowiednio jako SCP-2264-4 i SCP-2264-5.

+ INFORMACJE DOSTĘPNE WYŁĄCZNIE DLA PERSONELU POZIOMU 4 LUB WYŻSZEGO

Rada O5 głosowaniem 10 do 3 poparła wysłanie Mobilnej Formacji Operacyjnej Psi-9 ("Abyss Gazers") do SCP-2264-B. Celem operacji było zlokalizowanie SCP-2264-4 i SCP-2264-5 oraz określenie poziomu zagrożenia, jakie stanowią dla ludzkości, Ziemi i lokalnej przestrzeni międzywymiarowej. Dwunastu agentów, wyszkolonych w walce wręcz i strategiach przeciwdziałania okultyzmowi (COS), weszło do SCP-2264-A dnia ██.██.████ o godzinie 0800.

Jeden agent powrócił żywy; pozostali zostali uznani za zmarłych lub w jakiś inny sposób nie do uratowania.

Przesłuchiwany: Agent Alexander Papadopoulos

Przesłuchujący: Dr Laxmi Narang

Wstęp: Agent Papadopoulos był w stanie krytycznym po opuszczeniu SCP-2264, wkrótce potem stracił przytomność. Badanie fizyczne wykazało złamane kości w całym ciele i rozległe krwawienie wewnętrzne. Po trzech tygodniach hospitalizacji, Agent Papadopoulos został uznany za wystarczająco zdrowego, aby móc przeprowadzić wywiad.

<Początek Logu>

Dr Laxmi Narang: Wiem, że to może być dla ciebie trudne, ale proszę powiedz mi, co jesteś w stanie sobie przypomnieć.

Agent Alexander Papadopoulos: Miasto było niezwykłe. Dowództwo przygotowało nas na nie najlepiej jak potrafiło, ale słowa nie potrafią wyrazić jego piękna. Wszyscy wyglądaliśmy jak harlequiny albo coś z XVII-wiecznej maskarady. Nie było to dokładnie to samo, ale było wystarczająco blisko. Nie mogliśmy zdjąć masek, choć bardzo się staraliśmy. Mieliśmy misję do wykonania, ale szczegóły były dość niejasne.

Dr Laxmi Narang: Niejasne?

Agent Alexander Papadopoulos: Znaleźć SCP-2264-4 i -5; oszacować ich poziom zagrożenia. Wiedzieliśmy, że są one ważne dla SCP-2264, ale nie mieliśmy pojęcia jak wyglądają i jak je zlokalizować.

Dr Laxmi Narang: Kontynuuj.

Agent Alexander Papadopoulos: Dobra. Więc. Znaleźliśmy pałac. Nie wiem jak długo to trwało. Czasu w tym miejscu nie dało się określić. Miasto było pełne ludzi, zwłaszcza ten pałac, ale nie czuło się, że jest się w zatłoczonym mieście w naszym świecie. Było w nim coś innego, ale nie wiem, jak to inaczej opisać. To chyba nie jest ważne.

Wszystko się zamazywało. Wszystko zdawało się być zgodne z logiką snu.

Dr Laxmi Narang: Logiką snu?

Agent Alexander Papadopoulos: Tak. To znaczy… To nie był sen, jestem tego pewien. I mam blizny, żeby to udowodnić. To wszystko było prawdziwe, ale czy kiedykolwiek zauważyłeś, że w snach brakuje szczegółów? Kończysz w jednym miejscu, ale nie pamiętasz jak to się stało? Tak właśnie było. Pamiętam maskaradę, muzykę i taniec… i pieprzenie. Wszyscy w maskach, oczywiście. Wciąż zdobiły ich maski. Widząc niektórych z nich nago, zdawaliśmy sobie sprawę, jak bardzo był to wymyślny kostium. Ich skóra była jak porcelana. Można było powiedzieć, że to tubylcy. No wiesz, SCP-2264-1. Ale im bardziej się wpatrywałeś, tym mniej ludzcy wydawali się wszyscy; niektórzy mieli za dużo kończyn, inni za mało - jak ludzie-węże - przypominali potwory ze starego komiksu fantasy, który czytałem jako dziecko.

Przepraszam. Bełkocze. Głowa boli, gdy próbuję sobie przypomnieć. [rozkojarzony] Nie mogę poruszać moimi rękami ani nogami. Co się z nimi dzieje?

Dr Laxmi Narang: Drętwienie to tylko efekt uboczny leków. Proszę skupić się na moich pytaniach.

Agent Alexander Papadopoulos: Dobrze. Skoro tak mówisz. Pamiętam, że musiałem odciągnąć agenta Mahera od jakiejś kobiety; nie atakowała go, wręcz przeciwnie. Nie mogłem go winić. Miała krągłości we wszystkich właściwych miejscach, łatwo było zignorować macki.

Więc, dwunastu z nas trzymało się razem. Trudno nie wyglądać, jakby się szukało kłopotów z taką liczbą. W każdym razie, włóczyliśmy się po pałacu i był on jak labirynt; szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdybyśmy weszli na minotaura czy coś. Spędziliśmy większość czasu schodząc po schodach, tak myślę? Pamiętam, że miałam wrażenie, że schodzimy coraz głębiej i głębiej…

I wtedy, w jakiś sposób, właśnie wtedy, gdy myśleliśmy, że dotarliśmy na samo dno, znaleźliśmy się z powrotem na zewnątrz. Wyglądało to tak, jakbyśmy byli dokładnie w tym samym miejscu, w którym po raz pierwszy weszliśmy do SCP-2264-B. Do diabła, wszyscy mogliśmy zobaczyć pałac w oddali.

Ale było coś innego. Wszystko było ciemne, pozbawione kolorów. Niby widzieliśmy i w ogóle, ale panował mglisty szary półmrok. Ulice były puste, a budynki wyglądały na… zrujnowane? Tak. Jakby całe miasto zostało opuszczone dawno temu. Opustoszałe i ciche; żadnego dźwięku oprócz naszych własnych kroków.

Weszliśmy do tej wersji pałacu. Wszystko było identyczne pod względem architektury.

Właśnie wtedy zaczęliśmy słyszeć szepty. Mówiło to w języku, którego nigdy wcześniej nie słyszałem. Czułem, jak wślizguje się do mojego ucha, wnika w mój mózg…

My… [waha się, jego oczy stają się wilgotne od łez]

Dr Laxmi Narang: Proszę kontynuować.

Agent Alexander Papadopoulos: Sami siebie zniszczyliśmy.

Dr Laxmi Narang: …Co?

Agent Alexander Papadopoulos: Nie chcieliśmy, ale nie mieliśmy wyboru. Ambasador z Alagaddy - to nas znalazło. Nie miało twarzy, ani ust, ani nosa, ani oczu. Wydawało mi się, że ma na sobie obcisły strój i… wysokie obcasy? Tak to wyglądało na początku, ale nie… to było jego ciało. Jego ciało było czarne. Stało wysokie, smukłe i androgyniczne, i takie… takie…

Dr Laxmi Narang: Te informacje są ważne. Proszę się uspokoić. Możemy przestać, jeśli…

Agent Alexander Papadopoulos: [przerywa] Stał tak cholernie dumny. Po prostu promieniował arogancją. Nie mogłem zrozumieć ani słowa z jego wypowiedzi, a jednak każda sylaba ociekała narcystycznym jadem. Podniosło rękę tam, gdzie powinny być usta… i śmiało się i śmiało… a potem zniszczyliśmy się dla jego rozrywki.

Kości zostały połamane, ciało i narządy rozerwane. Wszystko dla jego uciechy, rujnowaliśmy się na ciele i umyśle. I przez cały czas krzyczeliśmy i błagaliśmy, ale tylko cisza rozdzierała nasze usta. Tak mi przykro, próbowałem powiedzieć, tak mi przykro… Ich oczy błagały o litość i prosiły o przebaczenie.

Ostatecznie tylko ja zostałem przy życiu - otoczony trupami moich sponiewieranych przyjaciół i towarzyszy. Teraz rozumiem. Ambasador potrzebował świadka, kogoś, kto przekaże jego przesłanie. Żeby ci to powiedzieć… i… [przerywa; zaczyna się hiperwentylować]

Dr Laxmi Narang: Proszę kontynuować.

Agent Alexander Papadopoulos: Patrzyłem, jak sufit porusza się, ciągnąc moje połamane ciało z pokoju do pokoju. W końcu zatrzymaliśmy się i uniósł mnie w powietrzu, trzymając mnie przed tronem. Tam ujrzałem Króla. Był przykuty do tronu, uświęcone więzy otaczały jego trupio podobne ręce i gardło, a twarz była ukryta pod zasłoną.

Złowrogie stworzenia pełzały po nim, pieszcząc jego drgające ciało, jakby chciały mu ulżyć, podczas gdy inne jeszcze mocniej zaciskały więzy. Król drżał i trząsł się, a ja widziałem blade wici, które wpełzały i wyłaziły z jego potarganych szat. Patrzyłem jak zasłona została podniesiona… [zmiana tonu sugerująca klarowność] Chcę umrzeć. Nie mogę żyć z tym, co zrobiłem. Proszę, zabij mnie. Zakończ to. Nie czuję nóg. Nie czuję rąk. Nie w ten sposób. Nie w ten sposób. Proszę, błagam cię…

Dr Laxmi Narang: Dobrze wiesz, że nie wolno mi czegoś takiego zrobić. Proszę, powiedz mi, co widziałeś.

Agent Alexander Papadopoulos: [bezuczuciowo] Dziura w kształcie Boga. Jałowe pustkowie upadłego i nieudanego stworzenia. Widzisz światło dawno umarłych gwiazd. Twoje istnienie jest niczym innym niż echem krzyków konającego boga. Niewidzialne gromadzi się. Otacza cię. I zaciska się jak pętla.

<Koniec Logu>

Działania związane z SCP-2264 zostają zawieszone do odwołania. Prośba agenta o terminacje została odrzucona. Ze względu na znaczne obrażenia, amputacja obu rąk i nóg została uznana za konieczną, a podmiot nie jest już w stanie wykonywać większości funkcji biologicznych bez pomocy systemów podtrzymywania życia. Podmiot musi być skrępowany dla własnego bezpieczeństwa (pomimo utraty kończyn, podjęte zostały próby samobójcze) i dokładnie przesłuchany w celu uzyskania wszelkich możliwych informacji związanych z SCP-2264. Ze względu na jego kontakt z SCP-2264-4 i SCP-2264-5, ma on zostać poddany kwarantannie i uważnie obserwowany pod kątem oznak anomalii. Agent Papadopoulos odmówił spożywania pokarmów i płynów, co wymagało zastosowania sondy żywieniowej.

Dodatek: SCP-2264 został odkryty przypadkowo podczas remontu Martin Tower dnia ██.██.████. Z Fundacją skontaktowali się przedstawiciele Korony w związku z podejrzeniem potencjalnie anomalnego artefaktu na podstawie znalezionych w nim pism, przypisywanych Henry'emu Percy'emu, 9. hrabiemu Northumberland. Wśród jego notatek odkryto niewysłany list, który miał otrzymać Christopher Marlowe, słynny poeta i dramaturg. List datowany jest na 30 maja 1593 roku, dzień nierozwiązanego morderstwa Christophera Marlowe'a.

+ Dokument 2264-0037

Christopher Marlowe.

Do mojego pojedynczego dobrego Przyjaciela, niech ten list dotrze do ciebie, zanim będzie za późno.

To ty byłeś tym, który sprzeciwiał się mojej budowie Bramy Janusa. Zniewaga moja była okrutna, bo uznałem cię za głupca i ignoranta nauk: Proszę, wybacz mi moją arogancję.

o ty doznałeś zła, na które ja byłem ślepy. Pokazałem ci Inną Zwykłość i pozwoliłem, by tajemnicza Ciemność owinęła się wokół Spoiwa twego pięknego Serca. Byłem ślepy, ale teraz widzę.

I błagam cię, abyś spalił tę przeklętą Sztukę⁷ i zwrócił ją Popiołowi. Twój Patron dąży do korupcji i splugawienia: Kiedy przybywa, są rzeczy, których nie powinno być. Ambasador wykorzysta cię, tak jak wykorzystał nas. Zapieczętowałem Bramę Janusa, aby tylko Oświeceni mogli tam wejść. Oby mieli Mądrość, by zobaczyć to, czego ja nie mogłem, i Moc, by zabić nikczemnego Króla w środku.

Przeklęta ta Metropolia Krwi, to Straszne Królestwo i jego dawne niezliczone Zbrodnie. Poddaj swą Sztukę Ogniowi, wyprzyj się swego nikczemnego Patrona i wyrwij się z tego Szaleństwa. Chętnie powitalibyśmy cię z powrotem w Nocy.

Footnotes

1. Znanej również jako Pałac i Twierdza Jej Królewskiej Mości.

2. W notatkach często określany jako Brama Janusa. Janus jest rzymskim bóstwem początków i przejść, przez co kojarzony jest z drzwiami, odrzwiami, bramami i przejściami.

3. Tajne stowarzyszenie zajmujące się badaniem nauki, filozofii i religii; członkowie byli podejrzewani o ateizm, w tamtych czasach uważany nie tylko za bluźnierstwo, ale za akt zdrady i anarchii.

4. Aby uzyskać więcej informacji, proszę skontaktować się z Departamentem Studiów Alchemicznych.

5. Może to być spowodowane licznymi studniami grawitacyjnymi na terenie miasta, ale nie można tego bezpośrednio zweryfikować.

6. Znaczenie pozostaje nieznane.

7. "Wygląda na to, że sztuka, o której tu mowa, to SCP-701. Skrypt powinien zostać zbadany, w celu uzyskania większej ilości informacji na temat Alagaddy." - Dr Nkiru Diawara