SCP-4841
  • ocena: +3+x

yenisei.jpg

Fotografia znaleziona przyczepiona do SCP-4841-2; podpis na odwrocie brzmi "Jakow Tsaanow, przed wojną w 1905 roku".

Identyfikator podmiotu: SCP-4841

Klasa podmiotu: Bezpieczne

Specjalne Czynności Przechowawcze: We współpracy z rządem rosyjskim, SCP-4841 zostało oddzielone od reszty Swiatiliszcze, a dostęp publiczny został uniemożliwiony pod przykrywką zajętego obszaru wojskowego. Wykopaliska archeologiczne Fundacji w pobliżu SCP-4841 zostały zaplanowane na połowę 2020 roku.

Opis: SCP-4841 jest Kościołem Św. Jana w wiosce Swiatiliszcze w rejonie turuchańskim w Rosji. SCP-4841 został zbudowany w latach 90. XVII wieku i uważa się, że powstał na szczycie wcześniejszej struktury Ketów1 używanej do nieznanych celów religijnych.

Wszelkie przedstawienia ludzkiej postaci wniesione do SCP-4841 zaczną po nieokreślonym czasie, krótszym niż godzina, anomalnie produkować na obrazie krew w pobliżu oczu i nadgarstków.2 Krótko po tym, oczy obrazu będą zdawać się ruszać niezależnie; najczęściej patrzą na osoby znajdujące się w kościele, inne przedstawienia ludzkich postaci i na ołtarz.

Choć nie znaleziono żadnych potwierdzających na to dokumentów, przez dłuższy czas mieszkańcy Swiatiliszcze twierdzili, że SCP-4841 zostało opuszczone w pewnym momencie na początku XX wieku. Budowa nowego kościoła została ukończona w styczniu 1911 roku i służył społeczności aż do przypadkowego podpalenia go w sierpniu 2018 roku. Zatem anomalne właściwości SCP-4841 mogły zostać jedynie odkryte w dniu 29.09.2018 roku, kiedy prawosławne ikony zostały wniesione do budynku po jego chwilowym ponownym otwarciu.

Poza swoimi właściwościami anomalnymi, SCP-4841 zawiera także wiele nietypowych ikonograficznych i architektonicznych elementów:

  • Jego konstrukcja jest wykonana z kamienia, co jest bardzo nietypowe dla architektury XVII wiecznej Syberii.3 Analiza kamienia wykazała, że pochodzi z północnej Mongolii i najprawdopodobniej został wykorzystany ponownie z innej struktury w tamtym miejscu;
  • Rzeźbienia na zewnętrznych ścianach ukazują Św. Jana z wieloma ramionami. Poza jego charakterystycznym kielichem trzyma także laskę z krzyżem;
  • Nietypowy napis wyryty na ścianie w pobliżu wejścia do kościoła. Choć poważnie uszkodzony (najprawdopodobniej celowo), zdaje się, że są to słowa modlitwy do Św. Jana, która błaga go o pomoc przeciwko grzechu, kuszeniu i "mistrzom". Analiza rzeźbienia wskazuje na jej pochodzenie z początku XX wieku.

Dalsza analiza została zaplanowana.

Dodatek 4841-1: Dnia 06.06.2019 roku, Fundacja pozyskała kolekcję Henry'ego Korsakowa, amerykańskiego biznesmena o rosyjskim pochodzeniu, który był powiązany wieloma anomalnymi społecznościami. Pośród jego rzeczy znajdowało się wiele stron z dziennika nieznanej osoby i zamieszczona fotografia (zobacz powyżej). Dziennik pierwotnie został napisany w języku rosyjskim, jednak niektóre słowa uważa się, że pochodzą z nieznanego dialektu jenisejskiego. Poniżej znajduje się tłumaczenie wpisów z dziennika.

29 grudnia 1910 [11 stycznia 1911, kalendarza gregoriańskiego]

Panna Elena z wioski niedawno zmarła. Ludzie są wkurzeni przez to. Dzisiaj skończyłem dziewięć lat, ale nie czuję się z tego powodu [szczęśliwy?], ponieważ obwiniają o to Charkę[?] Mirosławę. Mama twierdzi, że to przez nowego kapłana pochodzącego z Moskwy, ponieważ nie rozumie dlaczego tak kochamy Św. Jana.

Zapytałem Charkę o to, ale powiedziała, że wszystko, co zrobiła to [praktyki? rzemiosło?], które widziałem jak wykonywała na Jakowie, kiedy wrócił z wojny i u niego to podziałało. Jeżeli właśnie to mu zrobiła, to nie może być jej wina, bo nie umarł przez to.

3 stycznia 1911 [16 stycznia 1911, kalendarza gregoriańskiego]

Zamierzają zbudować nowy kościół i opuścić ten stary. Nowy kapłan twierdzi, że jest zbyt dużo [pogan? krzyku?] wokół niego. Mama nazwała go [demonem? wschodniowcem?] i powiedziała, że też zniknie, tak samo jak inni, którzy próbowali. Opowiadała mi historie o Janie i jego małżonce Ludmile, a także o wojnie pomiędzy mistrzami w imię Chrystusa, a potem [wzięła?] brodawkę z mojej skóry.

Chłopcy zaczęli rzucać kamieniami we mnie i w Dmitrija. Jakow i Afanasij powiedzieli mi, że ich ojcowie i dziadkowie też kochali Św. Jana, po prostu zapomnieli o tym. Jakow powiedział, że kiedy jego dziadek był jeszcze młody, wszyscy kochali Św. Jana i nawet dziesiątki dzikusów z dołu rzeki go kochały. Teraz jedynie trzy rodziny o nim pamiętają.

9 stycznia 1911 [22 stycznia 1911, kalendarza gregoriańskiego]

Wyrzucili mnie dzisiaj ze szkoły. Stary nauczyciel był [wielbicielem?], ale musiał odejść po sprawie ubiegłego roku w Petersburgu,4 jednak nowy ciągle mówi mi i Dmitrijowi, że źle nas uczono.

Bardzo się boję i nie mam z kim o tym porozmawiać, a mama ciągle zabiera nas do kościoła, żeby posłuchać jak Afanasij przemawia, kiedy kapłana już nie ma. Wyrzeźbił modlitwę na ścianie i nauczył jej nas, żeby odganiać [demony? wschodniowców?]. Próbowałem porozmawiać z Jakowem, ale powiedział mi tylko, żebym wierzył i był jak Św. [Tsaan?] i ukrył się.

10 stycznia 1911 [23 stycznia 1911, kalendarza gregoriańskiego]

Wszyscy jesteśmy w kościele. Tsaanowie, Korsakowie i Petrowie. Jakow coś zrobił i nie będą mogli przejść przez drzwi, a na dworze jest zimno i nie mamy wystarczająco jedzenia. Dmitrij nadal wygląda blado i chce uciec, jednak mama Korsakowa powiedziała, że nie może, że [kość?] na drzwiach nie może zostać złamana inaczej wszyscy umrzemy.

Po prostu chcę wrócić do domu. Nie zostało nam dużo jedzenia. Jakow ciągle mówi o tym jak to już nikt nie pamięta, ale nie sądzę, żeby on sam dalej pamiętał albo Afanasij. Po prostu mówią w kółko te słowa, których nauczył ich dziadek, ale to są tylko słowa. Słowa, które robią rzeczy, ale zapomnieli co one znaczą. Nie sądzę, że Św. Jan robił to, co oni opowiadali. Nikt inny oprócz nas tak nie myśli.

Mama chyba jest

Mam nadzieję, że nie jest

18 stycznia 1911 [31 stycznia 1911, kalendarza gregoriańskiego]

Jest zimno, a [kość?] pęka.

Mama jest chora i słaba, a Jakow z Afasijem ciągle śpiewają do ścian, ale nie możemy wyjść. Oni są na zewnątrz i ich pochodnie są rozpalone. Nie ma drogi ucieczki.

Św. Jan uratuje nas, tak twierdzi Jakow. Obalił [wschodniowców? dewy?] i poprowadził Ludmiłę do światła [mięsa?], jednak my wszyscy o tym zapomnieliśmy. Musimy tylko sobie przypomnieć kim byliśmy, a wszystko będzie dobrze.

Afanasij twierdzi, że znalazł sposób na wyleczenie nas. Wyleczenie na zawsze, ale nie spodoba nam się to. [Mięso?] musi zostać połączone z [glinką? kamieniem?] i stać się jednym, ale ja nie chcę. Mówi, że będziemy musieli płakać i płakać i płakać, a stygmaty będą się wylewać i będziemy patrzeć się jak [mięso?] w ścianach

Mama jest i ciągle płacze. Nie możemy odejść. Janie, uratuj nas. Janie, uratuj nas. Janie, uratuj nas.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported