Witaj, O5-1.
Nawigacja po Archiwum SCP-5555
Od: | o5-01@overwatch.scp.int |
---|---|
Do: | Personel (Grupa) |
Temat: | Dobra robota! |
Data: | 17.01.06 |
Dzisiaj mija kolejna dekada służby Fundacji dla ludzkości. Przez te wszystkie lata, kiedy potajemnie, z cienia chroniliśmy świat, pracowaliśmy nad tym, aby stał się bezpieczniejszym, łatwiejszym i bardziej efektywnym w zabezpieczaniu anomalii, które mogłyby siać chaos w społeczeństwie. Dekada ta była kulminacją tej pracy — dziesięć lat, bez ani jednego przełamania zabezpieczeń, bez ani jednego zniszczonego ośrodka. Fundacja jest maszyną poświęconą przechowywaniu, zabezpieczaniu i chronieniu, a to wszystko dzięki Wam. To Wy: niezawodni badacze, agenci, strażnicy oraz pracownicy — sprawiliście, że stało się to możliwe.
Za następne dziesięć lat.
O5-01
Zabezpieczać, Przechowywać, Chronić
Od: | o5-01@overwatch.scp.int |
---|---|
Do: | Dowództwo O5 (Grupa) |
Temat: | Niepokojące odkrycie |
Data: | 18.01.06 |
Moi drodzy,
Dzisiejszego wieczoru dokonałem niepokojącego odkrycia. Proszę, przejrzyjcie zamieszczony plik i natychmiast przylećcie do Dowództwa w celu przedyskutowania sprawy.
O5-01
Zabezpieczać, Przechowywać, Chronić

Winda prowadząca do SCP-5555.
Specjalne Czynności Przechowawcze: SCP-5555 jest zabezpieczony w miejscu jego odkrycia.
Opis: SCP-5555 jest zbiorową mogiłą w północno-zachodnim rogu najniższych podziemi Dowództwa, która wypełniona jest anomalnymi zwłokami. Pomimo iż większość ciał wewnątrz SCP-5555 można wydobyć bez żadnych problemów, dalsze wykopaliska mogiły z pewnością ujawnią kolejne instancje ekshumowanych ciał. Wiek, głębokość, oraz źródło ciał wewnątrz SCP-5555 są nieznane. Nie znaleziono żadnych zapisów o SCP-5555 w bazie danych Fundacji, a pomieszczenie umożliwiające dostęp do SCP-5555 nie występuje na żadnym ze schematów Dowództwa.
Dodatek: Wyniki prac wykopaliskowych
Opis Ciała | Przyczyna Śmierci | Dodatkowe Notatki |
---|---|---|
Mężczyzna o nieustalonym wieku i pochodzeniu etnicznym. Ciało jest doskonale zachowane i nie wykazuje żadnych oznak obrażeń, choroby bądź rozkładu. | Niejasna. | |
Niezidentyfikowane zwłoki ubrane w żółty strój. Głowa zakryta jest workiem jutowym, zamocowanym na miejscu pętlą. Usunięcie worka i pętli odsłania pod spodem identyczny worek i pętlę. | Uduszenie liną. | Przyczyna śmierci sugeruje, że przed śmiercią zmarły miał przez pewien czas cierpieć. |
Kobieta z ludu Alutiiq w średnim wieku ze szkieletem składającym się z lodu. Niezależnie od temperatury, lód nie topnieje. | Najprawdopodobniej wstrząs, utrata krwi bądź hipotermia. | AKTUALIZACJA: Pod żadnym pozorem nie należy odkrywać żadnej części układu kostnego. |
Zwłoki mężczyzny z ponad 80% jego wewnętrznych organów zastąpionymi zaawansowanymi mechanizmami zębatymi. Mechanizmy te kontynuują działanie, skutkując pośmiertną aktywnością, kiedy zostaną odpowiednio nakręcone. | Wielokrotna ekstruzja mosiężnego tłoka z lewego oczodołu, skutek działania sprzężenia zwrotnego, spowodowanego równaniem wykorzystującym dzielenie przez zero. | Choć ciało przypomina osobę w późnym stadium infekcji SCP-217, organy są całkowicie sztuczne i zdają się być chirurgicznie wbudowane. |
Czarna, kamienna trumna. Próby otworzenia trumny zostały uniemożliwione przez siłę pochodzącą z jej wnętrza. | N/A | Nie jest jasne, co znajduje się wewnątrz trumny, chociaż jej umieszczenie sugeruje, że w środku znajduje się istota ludzka. |
Młodociana kobieta nieznanego pochodzenia etnicznego z ciemnoniebieską skórą oraz łysieniem uniwersalnym (schorzenie charakteryzujące się brakiem włosów), z dwiema odciętymi dłońmi chwytającymi ją za gardło. | Uduszenie. | Podczas obserwacji zwłok, badani nie są w stanie odróżnić osób postrzeganych przez nie jako kobiety od nieświadomych przedmiotów. Wszystkie próby usunięcia dłoni nie powiodły się. |
Biała, nastoletnia dziewczyna, której wyłupiono oczy. | Pęknięcie czaszki spowodowane naciskiem wywieranym na oczodoły. | Na zdjęciach przedstawiających ciało widać parę niebieskich oczu; gdy obserwowane poprzez nagranie wideo, oczy podążają wzrokiem za obiektywem. |
Od: | o5-01@overwatch.scp.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.int |
Temat: | Niedawne wydarzenia |
Data: | 19.01.06 |
Dziś rano, o godzinie 05:00, 15 ośrodków otrzymało podpisane przez Ciebie rozkazy przeniesienia wielu z ich bardziej godnych uwagi anomalii do nowego ośrodka w syberyjskiej tundrze. Współrzędne pokierowały ich do Dowództwa. Jeżeli byłoby możliwe sfałszowanie Twojej autoryzacji, jestem pewien, że ktoś już to zrobił, więc co to do cholery jest? Niepokoi mnie to. Co Ty planujesz? Proszę o natychmiastową odpowiedź.
O5-01
Zabezpieczać, Przechowywać, Chronić
WSJ.
The Wall Street Journal Magazine
SPADAJĄ AKCJE ANDERSON ROBOTICS
Jeżeli to czytasz, musisz być nowym O5-1. Nazywam się Everett Mann. Byłem twoim poprzednikiem, zanim nie zostałem odsunięty od stanowiska przez Administratora, Francisa Fritzwilliamsa. Wolał być nazywany Fritzem przez swoich przyjaciół. Dopóki nie zostałem spalony, myślałem, że byłem jednym z nich.
Chciałbym móc przekazać Ci teraz więcej szczegółów. Na nieszczęście, wszystko, co wiem, to to, że przeniósł on ponad sto anomalii do Dowództwa. Następnie wrobił mnie w wyrafinowany spisek, by zabić innych Nadzorców — moich przyjaciół.
Jestem obecnie w podróży, więc nie nauczę Cię tyle, ile nauczył mnie mój poprzednik. Wyślę Ci tyle logów, ile zdołam. Nie skupiaj się na tym, w jaki sposób je otrzymasz, tylko na tym, co zawierają. Fritz niewątpliwie trzyma Cię na krótkiej smyczy, ale naszym zadaniem jest ochrona świata. Będziesz musiał go zabić, by uratować Fundację. Po tym będziesz mógł wrócić do ratowania ludzkości.
Pomimo miriady słabości, Fritz zawsze miał talent do delegacji. Jesteś Nadzorcą. A to oznacza, że posiadasz wiedzę, aby snuć plany, spryt i upór, by je zrealizować, oraz paranoję, by upewnić się, że nie uda się ich wyśledzić z powrotem do Ciebie. Co więcej, nadal masz w sobie zapał do robienia tego, co słuszne.
Zbyt się jednak rozpędziłem. Nie przyniesie Ci nic dobrego ucieczka i danie się zabić. Zanim w ogóle pomyślisz o podniesieniu ręki przeciwko niemu, będziesz potrzebował trzech kluczowych rzeczy: schronienia, planów ucieczki oraz kryjówek.
Twoje schronienie to twoja pierwsza linia obrony. Obstaw je strażnikami i zastaw pułapki, abyś miał czas na ucieczkę, kiedy zjawi się Fritz. Właściwie, zignoruj tych strażników. Pułapki zdradzą Cię tylko jeżeli będziesz na tyle głupi, by sam w nie wpaść. Kiedy Fritz pierwszy raz mnie spalił, wysłał swój własny oddział śmierci pod moje drzwi. Powinienem być łatwą ofiarą — pustelnik, który ukrył się w arktycznej kryjówce przez prawie trzydzieści lat. Moi Totumfaccy robili wszystko za mnie. Nadal ich tak nazywacie? To byli nasi sobowtórzy. Ludzie, którzy wyglądali, mówili, brzmieli jak my — którzy robili i umierali za nas. Przypuszczam, że tak.
Rzecz w tym, że ja spędzałem cały mój czas, dokonując decyzji i puszczając wspomnienia po nich z dymem. Kiedy Fritz po mnie przyszedł, ledwo co pamiętałem, jak trzymać pistolet, lub jak wymierzyć cios. Jednak często czytałem "The Most Dangerous Game" i zainspirowała mnie do obstawienia wejścia do kryjówki malajskimi zamiataczami i birmańskimi dołami na tygrysy. Były to brutalne i proste pułapki — tak proste, że każdy członek oddziału śmierci wpadł w nie. Dało mi to czas, którego potrzebowałem na ucieczkę.
Plany ucieczki są drugim elementem układanki. Bądź gotowy do eksfiltracji zawsze i wszędzie, czy to w toalecie, czy na spotkaniu. Miej fałszywe plany ucieczki, by podzielić się nimi ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi. Zaznacz, jak ważne jest, by byli cicho. To będą pierwsze plany, które od razu trafią do Fritza. Plany ucieczki z twojej kryjówki są o wiele ważniejsze, niż sama twoja kryjówka. Ja uciekłem tajnym tunelem, więc Fritz będzie na nie wyczulony. Wybacz mi to. W każdym razie, wywierć ich kilka. Użyj ich jako mylnego tropu. Może teleportacja jest chlebem powszednim w Twoich czasach. Jeżeli nie, znajdź jakieś SCP, które pozwolą Ci się teleportować. Szybko.
Od tego momentu, kryjówki będą Twoimi jedynymi azylami. Przygotuj się na koniec świata. Zbuduj ich wiele, zaopatrz w tak dużo zapasów, ile zdołasz — anomalnych, bądź nie. Załóż fałszywe kryjówki. Ukradnij anomalie, które pozwolą Ci się dostać do twoich kryjówek. W każdym ośrodku Fundacji miej kreta, z którym możesz się kontaktować. Miej dwa, trzy, bądź cztery, jeżeli możesz. Jeżeli nie możesz im zaufać, zaszantażuj ich. Jako jeden z tajnych władców świata masz dostęp do wszelkich zasobów, jakie możesz sobie wyobrazić. Używaj ich proaktywnie — ale dyskretnie!
Miałem na tyle szczęścia, że udało mi się pobrać zawartość skrzynki pocztowej Fritza i capnąć czapkę, która sprawiła, że stałem się praktycznie niewidzialny, jednak miałem na tyle pecha, że ufałem mu przy większości innych moich nieudanych prób. Ucz się na moich błędach i przynoś szczęście sam sobie. Bierz, co możesz. Jeśli Ci się powiedzie, możesz zawsze odłożyć to na miejsce.
Zadanie to musi zdawać się przytłaczające. Twój wróg ma za sobą całą Fundację, a może i nawet całą resztę anomalnej społeczności. Żałuję, że nie mogę dodać Ci otuchy, czy moralnego hartu ducha. Jedyne, co mogę Ci powiedzieć to to, że jeżeli zostałeś Nadzorcą, to musisz być prawdziwie wykwalifikowany do tej roboty. Ta myśl prowadziła mnie przez moje najczarniejsze chwile. Mam nadzieję, że i Tobie pomoże.
Od: | wondertainment_ceo@wonderworld.dwt.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.int |
CC: | Cykl (Grupa) |
Temat: | Już czas! |
Data: | 19.01.06 |
Dobre zagranie, Fritz! Jak zwykle mistrzowska robota! Miałam nadzieję, że tym razem uda mi się wygrać, jednak moje Budownicze Byczki były mozolne jak melasa, kiedy przyszło im budować Wondermaker™. Naprawdę szkoda. Potrafisz sobie wyobrazić świat jak z obrazka, z każdym mężczyzną, kobietą i dzieckiem uśmiechającym się najbardziej Wondertastycznym™ uśmiechem, jakim mogli się uśmiechnąć? Koncert na Żywo Małych Panów™ w Nowym Jorku? Och, to byłoby wspaniałe! W każdym razie, wygrałeś, a ja jestem tylko żałosnym przegranym.
Tak czy siak~, Robokolesie™ powinni skończyć niszczenie Wonder Worldu™ przed końcem miesiąca, to oznacza, że wciąż mam mnóstwo czasu na kupienie Tobie i innym jakichś pamiątek. Jeżeli dobrze pamiętam, to Bumaro chce trochę Czeko-Cudownych Wybuchających Gryzków Piankowych!™, a Jude chciał figurkę Pana Ryby. Czy jest jakaś zabawka, którą chciałeś, czy może ten chłopiec jest dla Ciebie wystarczająco dobry, Fritz?
Żartuję tylko!
Swoją drogą — czy byłbyś dobrym kumplem i wysłałbyś mi kopię tego pliku? Niestety, chyba gdzieś zapodziałam swoją i byłabym bardzo wdzięczna. Wiem, że maile są szybsze, ale kocham fizyczność tych rzeczy. Po prostu większa frajda jest z trzymania tego we własnych rękach!
Mój adres to:
Ul. Fantazyjna 108, Wonder World, MA 12321.
Dr. H. L. Wondertainment
Najwymyślniejsza Adeptka Fantazji!
Odyseja Uczelni Jelenia
Bierzemy jelenia za rogi
THREE PORTLANDS | PIĄTEK, 20 STYCZNIA 2006 ROKU | ZA DARMO LUB CO ŁASKA |
CYRK FULLERA ZAMKNIĘTY
CAŁA OBSADA ZWOLNIONA SZYBKIM TEMPEM
Błagam o twoją cierpliwość co do niektórych z moich stylistycznych ornamentów; czytanie i pisanie są jedynymi rzeczami, które pozwalają mi zdystansować się od miażdżącego ciężaru tej odpowiedzialności. Przejdźmy więc dalej. Z pewnością ukrywasz się teraz gdzieś w kryjówce i kombinujesz nad swoim kolejnym ruchem. ZABIĆ ADMINISTRATORA: chwalebny cel, ale jak się do niego stąd dostać?
Zanim zostałem Nadzorcą, byłem uciszaczem: członkiem wielce tajnej formacji operacyjnej Fundacji, która miała za zadanie eliminować przywództwo Rebelii Chaosu. W tym czasie Fritz i ja opracowaliśmy nadzwyczaj efektywny zestaw zasad wykonywania tego zadania. Cóż za ironia, że użyjemy ich teraz przeciwko niemu samemu.
Pierwszą i zarazem najważniejszą zasadą uciszania jest zadawanie odpowiednich pytań. Jak to ujął Sun Tzu: jeśli znasz siebie i swego wroga, przetrwasz pomyślnie sto bitew. Jednakże, Sun Tzu na pewno nie posiadał urządzeń podsłuchowych, czy loginów do e-maili, ani żadnego z wielu narzędzi, które masz do swojej dyspozycji. Twój problem prawie na pewno nie polega na wiedzy o twoim przeciwniku — polega na wiedzeniu o nim zbyt wiele. Zadaj sobie pięć pytań na temat swojego przeciwnika: kto, co, gdzie, kiedy i dlaczego? Następnie odpowiedz na nie.
Z tymi pytaniami w myślach zacząłem przekopywać się przez e-maile Fritza i znalazłem zamieszczoną wiadomość od Doktor Wondertainment. Cokolwiek planuje Fritz, tajni władcy całego anomalnego świata są konspiratorami po jego stronie. Na nieszczęście, Fritz zdecydował się wysłać plik standardową pocztą, niżeli elektroniczną. Z uwagi na jego znaczenie, zdecydowałem się udać do Wonder Worldu, aby go odzyskać.
Może sobie myślisz, że powinienem spróbować zabić Wondertainment. To zrozumiałe. Fritz nakłaniał do grania z nim w szachy raz na dwa tygodnie. Prawie na pewno myślisz więc, że to jest jak gra w szachy. Musisz zamatować króla, lecz najpierw zbij figury wokół niego. Zbijaj pionki jeden za drugim. Graj nieczysto.
Może to zadziała w twoim przypadku. Może masz armię satelitów z śmiercionośnymi laserami do Twojej dyspozycji. Ja jestem po prostu starcem z czapką-niewidką, który musi wybierać swoje bitwy. We wszystkich moich latach bycia Nadzorcą, wszystko, czego się dowiedziałem o Doktorce, to o jej nieskończonej kapryśności i złośliwości. Lepiej po prostu wiedzieć, co robi i pozwolić jej użerać się o to z Fritzem.
Bazą operacyjną Wondertainment jest Wonder World: kieszonkowy wymiar, który mieści jej fabryki oraz korporacyjne siedziby. Jednak przez te dekady, kiedy o nim wiedzieliśmy, wysłaliśmy tam tylko pojedynczą formacje operacyjną. Im dłużej osoba pozostaje w środku, tym bardziej się zmienia — mutując i zmieniając się w coś innego, niż człowiek. Będę musiał pracować szybko.
Do zrobienia: Rozwikłać spisek.
Druga zasada uciszania to: miej oczy i uszy otwarte, a usta zamknięte. Na rogu Birch Road i Loring Road w Chelsea Point istnieje portal kierujący do Wonder Worldu. Otwiera się on poprzez jednoczesne wyrwanie głów lalkom G.I. Joe i Barbie, a następnie wrzucając je do kosza na śmieci w alejce na skrzyżowaniu wyżej wspomnianych ulic. Znalezienie tego zajęło mi tygodnie, podczas których czaiłem się w mieście, mając właściwie tylko płaszcz i flaszkę do ogrzania się, w tym samym czasie próbując odróżnić ludzi Doktor od niebieskich kołnierzyków. Ale się opłaciło. Pomimo chłodu, dobrze jest wrócić do bycia w terenie.
Portal w Chelsea Point przeniósł mnie około 1,5 kilometra na wschód od bazy operacji Doktor: tak zwanej Wonder Tower. Boston to nędzne miasto z nędznymi ulicami, nędznymi ludźmi i nędznymi chłodami. Jednak jego naturalna nędza jest nieskończenie lepsza od fasad radości Wonder Worldu. To miejsce nie ma słońca, tylko tamburyn zawieszony na fioletowym niebie. Jego budynki były niczym wyjęte z koszmarów Dali i Eschera, być może dosłownie. Mimo to, miasto emanowało uliczną energią, której nawet Doktor nie mogła pokryć słodyczą. To energia, o której prawie zapomniałem po długim pobycie poza cywilizacją.
Sama w sobie Wonder Tower jest pomnikiem nieposkromionej pychy Doktor — brzydka, fioletowa iglica, która dominuje nad linią horyzontu z ogromnymi schodami prowadzącymi do równie ogromnego holu. Polegając na mojej czapce, która kryła mnie przez większość dnia, przeszedłem przez hol i zapytałem sekretarkę o kartę dostępu do prywatnego biura Doktor. Podała mi ją i powiedziała na jednym wdechu, że Doktor nie ma w biurze.
Trzecią zasadą uciszania jest bycie cierpliwym. Powinienem był zaczekać i ustalić harmonogram przychodzenia i wychodzenia Doktor. Jednak byłem zadufany w sobie. Wiek wypaczył moje zdolności, a czapka ledwo co wypełniała te dziury. Pozwoliłem, by pośpiech przyćmił mój lepszy osąd — i prawie mnie to zabiło.
KAMERA CCTV 13: ZEWNĘTRZNA CZĘŚĆ BIURA
[Kamera obraca się w stronę windy. Jak tylko drzwi windy się otwierają, jakość obrazu z kamery gwałtownie się pogarsza, stając się ziarnistym i rozmytym. Pomimo tego, fragmenty obrazu nadal są widoczne. Mglista i niewyraźna postać opuszcza windę i znika z pola widzenia kamery. Kamera obraca się w stronę drzwi biura. Postać jest pochylona nad klamką i pozostaje w tej pozycji przez następne 49 sekund, zanim drzwi się otwierają i postać wchodzi do biura. Jakość obrazu kamery poprawia się.]
KAMERA CCTV 14: WEWNĘTRZNA CZĘŚĆ BIURA
[Kamera obraca się w stronę drzwi. Jakość obrazu z kamery pogarsza się podobnie co u Kamery 13; postać pędzi po pluszowym dywanie do dużego, mahoniowego biurka. Postać zatrzymuje się przy malowidle Charlesa Wondertainmenta IV i kręci swoją głową, zanim wróci do biurka. Postać przez kilka minut przeszukuje szuflady, po czym wyciąga folder manilowy. Postać zaczyna pisać na komputerze, znajdującym się na biurku.]
KAMERA CCTV 13: ZEWNĘTRZNA CZĘŚĆ BIURA
[Kamera obraca się w stronę windy. Holly Wondertainment opuszcza windę i żwawo idzie w kierunku drzwi biura, po czym zamyka i blokuje je za sobą.]
MIKRO. 4: BIURKO
[Odgłosy pisania na klawiaturze i szeleszczenia papieru.]
MANN: No dalej, no dalej, no dalej…
HOLLY: MANNY! Kopę lat, kochany!
[Ciężki przedmiot upada na podłogę.]
MANN: Je- Holly.
HOLLY: Tak się cieszę, że się sam rozgościłeś! Właśnie chciałam się z tobą przywitać!
MANN: Dawno się nie widzieliśmy.
HOLLY: I ani o chwilę za wcześnie! Całkiem nieźle namieszałeś w naszym małym planie, Manny.
MANN: Waszym planie?
HOLLY: [Chichocze] Wszystko w swoim czasie.
MANN: Dowiem się tego w ten, czy inny sposób, Holly. Wiem już o-
HOLLY: Manny, skarbie. Spójrz na mnie.
MANN: Co to jest?
HOLLY: Nawet nie wiesz tego, czego nie wiesz.
MANN: W takim razie objaśnij mnie, Holly. Albo wykręcę to na twojej upudrowanej szyi.
HOLLY: Cham! Czy twoja matka nie nauczyła Cię żadnych manier? Nigdy nie obrażaj kobiecego makijażu. Hmph.
MANN: Kto jeszcze bawi się w tym łóżku z Tobą i Fritzem? Jedenasty? Szósty?
HOLLY: Oh, proszę. Jakby nam się chciało bawić z tym twoim głupim, małym cyferkowym klubem. Nie skarbie, ta gra jest znacznie większa, niż to wasze małe podwórko.
MANN: Wyjaśnij. Teraz.
HOLLY: [Chichocze.] Od kiedy jesteś Batmanem? Chyba te wszystkie lata spędzone na północy sprawiły, że wyszedłeś z wprawy. Nie jestem małą trzpiotką, którą możesz przestraszyć, skarbie.
[Odgłosy chlupotania. Obraz z kamery pokazuje, jak Wondertainment wyciąga i podnosi duży pistolet na wodę marki Super Squirter, celując w Manna.]
MANN: Z pewnością wydajesz się być bardziej obłąkana, niż ostatnim razem.
HOLLY: Próbowałeś mnie zabić, Manny. To zazwyczaj wkurza dziewczynę. Wiesz jak to mówią, piekło nie zna takiej fu-
MANN: Wypatroszyłaś cały Ośrodek po części dla zabawek, Holly. I wtedy zabiłaś zespół uderzeniowy i wykonałaś Operacje na ich ciałach.
[HOLLY chichocze i wzrusza ramionami.]
HOLLY: Cóż, Panie manie, przepraszam za zniszczenie twoich małych, zabawkowych żołnierzyków. W każdym bądź razie, nie było z nimi żadnej zabawy. Wszyscy paty-
MANN: Do czego używacie Dziury? Dlaczego? Co jest celem?
HOLLY: [Pauza.] Oh. Czytałeś plik.
MANN: Nie zapytam drugi raz.
HOLLY: Na ziemię.
MANN: Ostatnia szansa.
HOLLY: To ja jestem tutaj tą, która trzyma pistolet, idio-
[Odbezpieczanie pistoletu, wystrzał. Biurko się wywraca, miażdżąc Mikro. 4.]
KAMERA CCTV 14: WEWNĘTRZNA CZĘŚĆ BIURA
[Kamera obraca się w stronę biurka. Wondertainment trzyma dużego Super Squirtera napierając na odwrócone biurko. Postać jest skulona za nim, co chwilę wyglądając, by strzelić z pistoletu. Wondertainment odpowiada ogniem z pistoletu na wodę, trafiając w biurko i powodując, że ono się topi i dymi w miejscu uderzenia. Postać przeładowuje, po czym wyskakuje zza biurka i wystrzeliwuje sześć pocisków w tors Wondertainment. Wondertainment upada do tyłu. Po jej płaszczu rozchodzi się wielka czerwona plama.]
[Postać postać podchodzi do Wondertainment, ale nie przeładowuje. Jak tylko postać znajduje się w pobliżu, Wondertainment wyciąga Whoopee poduszkę z jej płaszcza i rzuca nią w niego. Zderzając się z jego klatką piersiową boleśnie wybucha, odrzucając postać w kierunku ściany. Płonący kawałek upada w pobliżu półki z książkami, zapalając ją.]
[Wondertainment powoli staje na nogi, kulejąc w stronę postaci. Rozwiązuje swój krawat i zaczyna przygotowywać prowizoryczną garotę. Niespodziewanie, postać odpycha się od ściany i biegnie w kierunku Wondertainment, chwytając się jej brzucha i popychając na ziemię. Ogień rozprzestrzenia się po ścianach i zasłonach, szybko pokrywając biuro.]
[Oboje siłują się, podczas gdy biuro płonie, po czym Wondertainment obezwładnia postać i stoi okrakiem nad jego klatką piersiową, w tym samym czasie wielokrotnie uderzając jego twarz, widocznie śmiejąc się. Postać wywraca Wondertainment na podłogę i przygniata kolanem mostek Wondertainment, po czym sięga po leżący Super Squirter. Postać odkręca zakrętkę i odwraca go, spuszczając roztwór kwasu na jej twarz. Postać przytrzymuje Wondertainment, podczas gdy krzyczy i miota się przez parę sekund, zanim ustaje. Schodząc z niej, postać zauważa kamerę i strzela w nią. Obraz z kamery się kończy.]

Winda prowadząca do SCP-5555.
Specjalne Czynności Przechowawcze: Po ukończeniu obrotu kadr i odnowieniu fasady, SCP-5555 ma zostać zapieczętowany poprzez zalanie betonem. Żadna anomalia nie może dostać się do SCP-5555 więcej niż jeden raz w ciągu swojego istnienia.
SCP-5555 nie może być omawiany poza okresem przygotowawczym.
Opis: SCP-5555 to masywny dół znajdujący się na 27 Podpoziomie Dowództwa. Kiedy skatalogowany SCP z własnej woli wkroczy do SCP-5555, zginie. Jego zdolności, osobowość i anomalne cechy zostaną lekko zmienione i przypisane nowej instancji, która natychmiastowo zmanifestuje się w pobliżu lokacji, w której początkowo odkryto dane SCP. Właściwości te czynią obiekt kluczowym dla skutecznego przechodzenia z jednego cyklu do kolejnego.
SCP-5555 jest dostępny tylko poprzez pojedynczą windę towarową. Ani Podpoziom 27, ani SCP-5555 nie są oznaczone na schematach budowy Dowództwa. Wiek, głębokość i pochodzenie SCP-5555 są nieokreślone i nieistotne.
Na ten moment, poprzedni cykl się zakończył, a rozpoczął się okres przygotowawczy. Cały personel proszony jest do zastosowania się do wytycznych SCP-5555, zgodnie z przydziałem.
Sortuj od: Najnowsze
Sortuj według: Klasyfikacja: Anomalie
Byt | Transfer potwierdzony | Notatki o zastąpieniu |
---|---|---|
Doktor | Przekonałem go, że fiolka, którą posiadam jest istotnym składnikiem do jego lekarstwa i wrzuciłem je do dziury, a on rzucił się w dół za nią. | Zwiadowcy potwierdzili obecność bytu odzianego w czarne szaty w Montauban we Francji, który zdawał się być zdolny do zabijania poprzez dotyk. Nowa maska lekarza plagi wygląda o wiele lepiej niż maska przeciwgazowa. |
Abel | Otworzyłem pudło, by było zwrócone w kierunku dziury. Wyszedł z niego i spadł prosto w dół. To chyba zalicza się jako wejście z własnej woli. | Napływają zeznania od rdzennych plemion o rozwścieczonym, wytatuowanym duchu wojownika w górnej Mongolii. Najwyraźniej tym razem porzucił pistolety na rzecz mieczy — miejmy nadzieję, że będzie łatwiejszy do złapania. |
Statua | Zwabiłem go do dziury poprzez wiszącego członka Klasy D. | Zamiennik pojawił się na wystawie w galerii sztuki w Kioto i spowodował 23 ofiary śmiertelne w cywilach, zanim został zabezpieczony. Znajduje się w kontenerze transportowym pod Ośrodkiem 19. Teraz jest zrobiony z betonu, co sprawiło, że jego przenoszenie było uciążliwe. |
Książe Blackwood | Krety nie widzą za dobrze. Właśnie wrzuciłem stek do dziury, a on ślepo podążył za nim. | Mamy oko na jego posiadłość i jesteśmy w gotowości złapać cokolwiek, co z niej wyjdzie. |
Pozostałości Krzesła | Wondertainment była martwa, kiedy do niej wpadliśmy, więc poprosiliśmy Thomasa, by naprawił krzesło, kiedy tamten będzie się regenerował. | Majster z fabryki powiedział, że zajmie to miesiąc, a najlepsze co mogą zrobić to krzesło, które wygląda jak kobieta. Fuller powiedział, że następnym razem ktoś inny powinien zniszczyć krzesło. |
Klejnot Nieśmiertelności | Jason skoczył od razu, jak mu powiedzieliśmy, że umrze na dobre. Wydawał się być uradowany. | Klejnot ponownie się pojawił w formie amuletu. Został zamknięty w jakimś pudle i pozostawiony w piwnicy Ośrodka 19. Szkoda mi osoby, która wejdzie z nim w kontakt. |
Nasiono | Wrzuciłem to kopniakiem do kadzi ze stopionym metalem. Krzyczało jak człowiek. | Spadło na Ziemię w Dellinton w Anglii. Bumaro udał się tam, by to odzyskać — powiedział, że ma pomysły na mocniejsze powiązanie tego z MEKHANE. |
Od: | alfine@command.goc.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.int |
Temat: | Brawo! |
Data: | 24.01.06 |
Cóż mogę powiedzieć, jeśli nie "brawo"?
Adrenalina przypływająca ze świadomości, że ktoś tam próbuje zakończyć moje życie… na Boga, przez to czuję, że żyję. Holly i Bumaro przesadnie reagują na ten rozwój, jednak mówię tylko w imieniu swoim, kiedy twierdzę, że jest to świetny dodatek do naszej gry. Już rozumiem, dlaczego się tak zainteresowałeś osobą Manna.
Brawo, Fritz, brawo.
Do zobaczenia wkrótce,
D.C. Al Fine.
Od: | theassembler.ofgod@WAN.net.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.int |
Temat: | Brak tematu. |
Data: | 24.01.06 |
Rozmawiałem z innymi i doszliśmy do wniosku, że posunąłeś się za daleko. Zgodziliśmy się, byś spróbował doprawić naszą grę ostatnim razem, ale zamordowanie tak po prostu jednego z nas nie było częścią umowy. Nie tylko umieranie jest nieprzyjemne (jak Holly dała mi jasno do zrozumienia po przebudzeniu), ale dodawanie niespodziewanego, nieautoryzowanego elementu po osiągnięciu wygranej wygląda, jakbyś robił zwycięskie okrążenie nad nami wszystkimi. W skrócie, to nie jest zabawne.
Musimy o tym porozmawiać tak szybko, jak to możliwe.
Niech błogosławiona będzie Mekhane, bo to ona czyni nas Całymi.
Robert Bumaro, Wysoki Kapłan, Wykuwacz Boga, Mesjasz
😩 | |
---|---|
Od: | bluntfiend@gaw.fuckyou.int |
Do: | administrator@site01.scp.int |
Re: | Ten syf |
Siema, Kurwa gościu, to było pojebane. - JK (BF) |
TORONTO STAR
Duże zachmurzenie 15°C | ★★★CZWARTEK 25, 2006★★★ | ONTARIO EDITION |
Jezioro Bennett tajemniczo stało się czerwone!
Wondertainment dopadła mnie, więc musiałem ją zabić. Co gorsza, zniszczyła czapkę; ledwo utrzymała się w jednym kawałku na tyle, bym mógł wydostać się z jej wieży. Sądziłem, że zostanę rozstrzelany na jej jaskrawych ulicach, zanim uda mi się uciec. Jedyną pozytywną rzeczą, która wynikła z tej pojebanej akcji jest to, że mam plik. Nawet udało mi się ukraść kilka jej osobistych zabaweczek, jak pierdzące poduszki i pistolet z kwasem. Czwarta zasada uciszania: bądź zaradny.
Plik to 5555, jednak nie ten, który jest nam znany; jest o wiele gorszy. I to bez żadnych sugestii, CO jest wrzucane do dołu. Weźmy przykładowo Ziarno. Przypuszczając, że chodzi im o SCP-3179, które przybyło z kosmosu. Cholera, byłem tam, kiedy Ortodoksja Zegarowa przekazała nam tę rzecz. Fritz i jego przyjaciele musieli to planować od dziesięcioleci — bądź, nie daj Boże, od wieków. Nie wydaje mi się, żeby nawet 006 zapewnił taką długowieczność.
Piąta zasada uciszania: wyznacz priorytety. Szósta zasada: odetnij głowę węża. Plik oznaczony jako SCP-5555 oznacza, że Fritz jest prawdziwym przywódcą tej konspiracji. Musi zostać wyeliminowany tak szybko, jak to możliwe. Wtedy będziemy mogli zobaczyć, jak bardzo skompromitował Fundację (i Organizacje, bez względu na znaczenie słowa "skompromitował" w tym kontekście).
Musisz przesłać plik do każdego Nadzorcy i każdego członka Starszego Personelu, z którym możesz się skontaktować; jestem pewien, że mają wystarczająco własnej inicjatywy, by samodzielnie rozpętać piekło. Jeżeli plik zawiera dokładne informacje, Bumaro znajduje się w Anglii. Może uda mi się wyciągnąć z niego informacje o miejscu przebywania Fritza. Wtedy spalę Fritza żywcem. To ryzykowne zagranie, ale to wszystko, co nam pozostało.
Zdolności potrzebne do osiągnięcia sukcesu w tej pracy są jak jazda na rowerze. Wiek może i je stępił, ale wciąż je posiadam — a moje starcie z Wondertainment naostrzyło je. Mimo to, nie mogę pozwolić, by zbytnia pewność siebie zastąpiła wiek. Całe moje ciało boli mnie jak cholera, a jej lekcja kosztowała mnie czapkę. Konspiratorzy z pewnością będą od teraz trzymać gardę. Jeżeli chcę pozostać w grze, muszę wydobyć z siebie każdą sztuczkę z mojej młodości.
I ty też. Zachowaj zimną krew. No i powodzenia.
Do zrobienia: Przeżyj.
Fritz musiał przede mną ostrzec innych spiskujących. Poleciałem do Paryża i stamtąd pojechałem pociągiem przez Eurotunel, jednak goście z Ortodoksji Zegarowej zatrzymali pociąg na dnie pieprzonego morza. Podawali się za kontrolerów imigracyjnych, próbujących złapać nielegalnych imigrantów z Calais, ale rozpoznałem bezbłędnie tykanie ich mechanicznych organów. Nie wiem, skąd, do diabła, wiedzieli, gdzie mogę być.
Miałem szczęście. Byłem w prywatnej kabinie, więc strzeliłem w okno. Zegarowi usłyszeli odgłosy i przypuścili, że zwiałem przez okno… ale tak naprawdę ukrywałem się w luku bagażowym. Wyskoczyli przez okno w pogoni za mną, a pociąg w końcu zaczął znowu jechać. Musiałem ukraść trochę ubrań od śpiącego artysty-mima. Nałożyłem sobie jego makijaż, przywdziałem jego dziwaczny, pasiasty strój i modliłem się, żeby nie padało.
Siódma zasada uciszania: im bardziej twoje przebranie odstaje, tym mniej ty odstajesz. Dover aż roi się od Zegarowych, a żaden z nich nie spojrzał na niedbale ubranego mima, który skradał się przez miasto. Nigdy nie widziałem tylu z nich naraz na otwartym terenie. Końcówka gry Fritza musi już niedługo nadejść, jeżeli Bumaro jest gotowy podjąć takie ryzyko.
Ukradłem rower gdzieś na obrzeżach miasta i pedałowałem na północ w kierunku Dellinton. Moje nogi krzyczały, zanim przejechałem dziesięć kilometrów, a moja wątroba też nie czuła się zbyt dobrze, więc byłem zmuszony zatrzymać się w karczmie. Mogę tylko mieć nadzieję, że ćwiczenia i mój czas spędzony na piciu wody z Fontanny je tylko wzmocni.
Dotarcie do Dellinton zajęło mi dwa dni. Od pięciu dni obozuję na wzgórzu poza miastem, starając się wypatrzeć Bumaro i odżywiając się winem z kartonu i tym, co uda mi się znaleźć. Jeżeli Dover roi się od Zegarowych, to Dellington jest przez nich opanowane. Całkowicie wyparli lokalne władze. Zakładam, że GOC w jakiś sposób zataiło te wieści, gdyż Królowa nigdy nie darzyła Fundacji i Zepsutego Boga sympatią. Skala tego spisku nadal mnie przeraża.
I co z tego? Ślady kraterów są po drugiej stronie miasta. Kiedy się zjawiłem, niedaleko nich wzniesiona została mosiężna iglica — przypuszczam, że to tymczasowe lokum Bumaro. Jest tam za dużo Zegarowych, by się zbliżyć. Burzyli budynki i wysiedlali cywili przez cały tydzień w celu znalezienia materiału, który przenosili do krateru. Sądziłem, że będą odtwarzać pierwotną jednostkę przechowawczą 3179, ale nie zauważyłem żadnych oznak budowy.
Nie widziałem jeszcze Bumaro. Jest zadowolony z ukrywania się w swojej iglicy na tyle, ile potrwa proces. Ale dwóch może grać w tę grę. Pamiętasz zasadę trzecią? Kiedyś kryłem się na drzewie przez dwa tygodnie, żeby oddać jeden strzał. Mogę poleżeć pod gwiazdami jeszcze parę dni.
Dzisiejszej nocy złapałem królika w potrzask; pierwszy raz od czterdziestu lat. Jednak każdy ruch był znajomy jak stary przyjaciel.
theguardian
guardian.co.uk |
LONDYN OBLĘŻONY
Siły Zbrojne wysłane przeciwko ptasim mutantom
Po dziesięciu dniach Bumaro w końcu wyszedł. Opuścił iglicę od razu po świcie, rzucił okiem na jeden z kraterów i następnie natychmiast wrócił do środka. Cokolwiek Zegarowi robili w kraterze, niedługo dobiegnie końca. Z dnia na dzień jest ich coraz mniej i mniej oraz zaważyłem luki w wartach strażników.
Rozplanowałem porwanie Bumaro. Z jakiegoś powodu Zegarowi nadal korzystają z latryny — i robią to w grupkach. Zrobiłem parę bomb rurowych z materiałów, które wziąłem ze zwłok Wondertainment i przebadałem system ściekowy; śmierdzi gównem i morduje moje kolana, ale oferuje bezpośredni dostęp do publicznej toalety niedaleko krateru. Udam się tam przed zmrokiem. Jak tylko zmieni się warta strażnicza, podłożę bombę rurową w latrynie i następnie pod osłoną nocy zbliżę się do komnat Bumaro. Jeżeli moje improwizowane bomby zadziałają, stopią mosiądz z ludzi Bumaro, a ja będę mógł użyć pozostałości pistoletu Wondertainment do obezwładnienia go i zabrania go kanałami.
Wspaniale jest znowu to robić. Pamiętam, kiedy Fritz nauczył mnie jak przygotowywać bomby rurowe, cholera, prawie sześćdziesiąt lat temu. Prawie wysadziłem swoje ręcę, a jemu głowę krótkim lontem.
Do zrobienia: Zachowaj zimną krew.
TRANSKRYPT PRZENOŚNEGO URZĄDZENIA NASŁUCHUJĄCEGO
[Przez osiem minut i dwanaście sekund słychać odgłosy tykania zegara, przeplatane przez sporadyczne szeleszczenie liści. Tykanie zegara zanika w oddali, a liście ponownie szeleszczą. Stłumiona eksplozja, po której następują krzyki. Odgłosy ciężkiego oddychania, potem otwierania drzwi i szybkiego zamknięcia oraz opuszczania się kilku zamków. Wielokrotne uderzanie butów o metal, po czym kolejne drzwi się otwierają.]
MANN: Och, skurwysy-
GŁOS 1: [Z góry] Ach! Patrzcie kto zdecydował się w końcu pojawić.
[Komputer rozpoznaje GŁOS 1 jako PoI-827, HERMAN FULLER.]
MANN: Herman. Powinienem wiedzieć, że będziesz w tym dziadowskim układzie.
FULLER: Może powinieneś jeszcze raz przemyśleć popadnięcie w moją niełaskę, kumplu. Nie jesteś już na pozycji, w której mógłbyś obrażać ludzi.
MANN: Gdzie jest Bumaro?
FULLER: Bezużyteczny leń jest chyba na tyłach. Nie uwierzyłbyś, z jaką ilością psioczenia i jęczenia tego pajaca miałem do czynienia. Mann to, Fritz tamto. Ech. ROBBY!
GŁOS 2: D-dopadłeś go?
[Komputer rozpoznaje GŁOS 2 jako PoI-096, ROBERT BUMARO.]
FULLER: Ta, dopadłem go, ty wiotki kutasie.
BUMARO: Poszłoby łatwiej, gdybyśmy użyli zegaro-
FULLER: Przymknij łeb, cycu. Przysięgam, ten gość nie ma jaj. Więc, Manny. Ze wszystkich ludzi ty wpadasz w najstarszą pułapkę. Śmieszne, co nie?
MANN: Według pewnej definicji śmieszności. Mógłbyś więc proszę zabrać pistolet z mojej twa-
FULLER: A, a, aaa. Myślisz, że jestem jakiś głupi? Widziałem co zrobiłeś Holly, tej szalonej pindzie. Nie ruszysz się z tego miejsca.
BUMARO: Jeżeli jest aż tak niebezpieczny, to po prostu odstrzel mu łeb!
FULLER: Bobby, nie potrafisz docenić stylu. Dlaczego miałbym go już kropnąć?
BUMARO: Dlaczego miałbyś pozostawić go przy życiu?!
FULLER: Ten facet pracował z Fritzem od dziesięcioleci, Robby! Zdajesz sobie sprawę, jaką przewagę może to nam dać w następnym cyklu? Wtajemniczony, który wie na jakich zasadach on operuje, gra, wszystko! Naprawdę tego nie chcesz?
BUMARO: Czy to warte ryzykowania kolejną śmiercią? Widziałeś później Holly, nawet ona wyglądała jak duch! To nie jest tego warte czło-
FULLER: Boże, nie umiesz się bawić.
BUMARO: Nie, po prostu nie mam ochoty znowu go wykopywać.
FULLER: Chcesz być suką Fritza przez następny żywot? Bo ja, kurwa, na pewno nie. Więc zamknij się, zanim cię załatwię.
BUMARO: Wykorzystałeś mnie, zasługuje na w-
FULLER: Zasługujesz na zatańczenie, jak ci zagrają i nic, kurwa, więcej. No- Panie Everecie Mannie, Pierwszy Nadzorco, O-Pięć Uno… co możesz mi powiedzieć o człowieku, którego nazywasz Francis Fritzwilliams?
MANN: Czemu?
[Odgłos uderzenia, po którym następuje chrząknięcie MANNA.]
FULLER: Wszystko, czego potrzebujesz wiedzieć, to to, że powiesz mi teraz wszystko, co wiesz o Fritzu, chyba, że chcesz oberwać kulkę. Capiche?
MANN: Nie śpicie wszyscy w jednym łóżku? Co ja mógłbym wiedzieć, czego ty nie wiesz?
FULLER: Może i mieliśmy swoje… układy, ale nie byliśmy blisko. Nie tak, jak wy byliście, stokrotki.
MANN: Nie byliśmy blisko.
BUMARO: [Kpiąco] Gówno prawda.
FULLER: Och, zobaczcie, kto się nagle zainteresował. Ale ma rację.
[Więcej odgłosów fizycznej napaści, po których następują jęki bólu MANNA.]
FULLER: Wiemy, że wy dwaj byliście jak dwie krople wody, swoimi powiernikami. Więc wykrztuś to.
MANN: Gdybyśmy byli sobie bliscy… to nie sądzę, by starał się mnie zamordować.
FULLER: Och, on nie chciał tego tak naprawdę. Przynajmniej o tym musiałeś wiedzieć. Jeżeli gość chce kogoś martwego, to dany skurwysyn będzie odsypiał to w drewnianym kimono.
MANN: Przeżyłem, bo byłem sprytniejszy od niego.
FULLER: Przeżyłeś, bo on tego chciał.
MANN: Znałem Fritza lepiej niż mojego własnego ojca. Jego ulubione piwo, drużynę piłkarską oraz miłość z dzieciństwa. Nauczył mnie, jak zawiązywać garoty, robić bomby i podtapiać człowieka. Wiem dokładnie, ilu ludzi Fritz chciał martwych, ponieważ też chciałem ich martwych. Więc zaufaj mi, spaślaku, kiedy mówię, że chciał mnie martwego.
GŁOS 3: [Z tyłu] Och, schlebiasz mi.
[Komputer rozpoznaje GŁOS 3 jako Administratora Fundacji, FRANCIS FRITZWILLIAMS.]
FULLER i BUMARO: Kurwa.
MANN: Fritz.
FRITZWILLIAMS: Hej, Rhett. Wybacz za ciszę radiową, byłem zbyt zajęty sprzątaniem po moich współpracownikach. Mam nadzieję, że nie bolało za bardzo.
MANN: Nie było tak źle, w porównaniu do drużyn skrytobójczych.
[FRITZWILLIAMS śmieje się.]
FRITZWILLIAMS: Na pewno, na pewno. Nie straciłeś swojego wyczucia. Ten materiał z Wondertainment, naprawdę wspaniały. Przepięknie drastyczny. Zamknięcie jest ust na więcej niż pięć minut to wyczyn.
MANN: Nie przypominam sobie, żeby przemoc cię tak radowała.
FRITZWILLIAMS: Mmm. Cóż, poligon zmienia nas wszystkich, czyż nie? W kazdym bądź razie, panowie, przychodzę zabrać pana Manna do siebie.
FULLER: Jak chuj. Złapaliśmy go uczciwie i sprawiedliwie.
FRITZWILLIAMS: Oczywiście, że tak, i gratulacje wam za to, haha. Jest sprytny. Jednak zwycięstwo przychodzi z pewnymi, ach, przywilejami. Jak chociażby snajperzy na krokwiach, celujący w wasze głowy.
[BUMARO wydaje jęk.]
FULLER: Wiesz, że to nas nie zabije.
FRITZWILLIAMS: Och, na pewno. Ale wyłączy was na wystarczająco długo, że ja i Rhett będziemy mogli się spokojnie rozejść. Więc możemy to zrobić w łatwy, bądź trudny sposób. Wybór jest wasz, panowie.
[Cisza.]
BUMARO: W porządku, bierz go, tylko po prostu wynoś się stą-
FULLER: Pierdol się!
[Wystrzał z karabinu i odrzut. Wymiana ognia, po której następuje niewyraźne krzyczenie. Metal uderzający o ciało, po czym wrzask i odgłos kogoś uderzającego o ziemię. Czyjeś ciało jest przeciągane, kontynuacja strzelaniny. Po minucie i 57 sekundach, ostrzał ustaje. Słyszalne jest ciężkie oddychanie.]
FRITZWILLIAMS: Mann. Rhett, obudź się, młody.
[Ciężkie oddychanie.]
FRITZWILLIAMS: Nosz, kurwa.
Trip Through the BackDoor
Postaw krok
BACKDOOR SOHO | 5¢ - BRAK ZWROTÓW |
GDZIE JEST FUNDACJA?
Skup się. Pisanie pomaga. Lubię pisać. Lubię przelewać moje myśli na papier. Nadgarstek mnie boli, skup się na tym.
Zatrzymaj Się. Myśl. Przetwórz.
Podsumuj.
Obudziłem się w łóżku z migreną. Moje plecy i ramiona bolały, i byłem cały obolały. Ale byłem także opatrzony. Byłem w kwadratowym pokoju z nieozdobionymi ścianami z gipsu i podłogą przykrytą dywanem. Po prawej był kredens z wodą i Tylenolem.
Znalazłem przyłączoną łazienkę. Wyglądałem koszmarnie. Ale była tam pasta do zębów, szczoteczka i prysznic. Wziąłem godzinny prysznic. Gorąca woda… dobra. Mydło — świetne. Miękki ręcznik idealny. Znalazłem dżinsy i koszulę w kratę w kredensie. Marki Wrangler. Pasowały idealnie.
Opuściłem pokój i odkryłem, że jestem w kryjówce. Nie jednej z moich, ale przytulnej. Sypialnia, łazienka, kuchnia, stół, salon. Na stole leżała pizza hawajska i ostry sos. Niestety żadnego prawdziwego piwa, tylko Erdinger. Zostałem przy wodzie.
Fritz zostawił mi notkę w salonie, a także zaktualizowaną kopię pliku.
Hej Rhett,
Wybacz, że nie mogłem zostać. Byłeś mocno padnięty, kiedy cię załatałem, a musiałem załatwić parę spraw. Krytyk jest w Toronto, zamykając tę całą scenę. Lubi przebywać koło Alei Galerii. Twój samolot odlatuje dziś w nocy. Moja stara kurtka jest koło drzwi, powiedziałem jej, że będziesz z nią wychodził. Ma portfel z twoimi biletami, a także parę innych rzeczy, które mogą ci się przydać. Wiem, że twoje starcie z Hermanem i Bobbym mogło tobą trochę zatrząść, ale zignoruj to. Masz świat do uratowania i Fundację do pomszczenia.
Całuski,
Fritz
P.S. Świetna robota z tymi notatkami. Dobrze, że wciąż pamiętasz moje lekcje.

Winda prowadząca do SCP-5555.
Specjalne Czynności Przechowawcze: Po ukończeniu obrotu kadr i odnowieniu fasady, SCP-5555 ma zostać zapieczętowany poprzez zalanie betonem. Żadna anomalia nie może dostać się do SCP-5555 więcej niż jeden raz w ciągu swojego istnienia.
SCP-5555 nie może być omawiany poza okresem przygotowawczym.
Opis: SCP-5555 to masywny dół znajdujący się na 27 Podpoziomie Dowództwa. Kiedy skatalogowany SCP z własnej woli wkroczy do SCP-5555, zginie. Jego zdolności, osobowość i anomalne cechy zostaną lekko zmienione i przypisane nowej instancji, która natychmiastowo zmanifestuje się w pobliżu lokacji, w której początkowo odkryto dane SCP. Właściwości te czynią obiekt kluczowym dla skutecznego przechodzenia z jednego cyklu do kolejnego.
SCP-5555 jest dostępny tylko poprzez pojedynczą windę towarową. Ani Podpoziom 27, ani SCP-5555 nie są oznaczone na schematach budowy Dowództwa. Wiek, głębokość i pochodzenie SCP-5555 są nieokreślone i nieistotne.
Właśnie zakończył się poprzedni cykl i rozpoczął się okres przygotowawczy. Cały personel proszony jest do zastosowania się do wytycznych SCP-5555, zgodnie z przydziałem.
Sortuj od: NajnowszeSortuj według: Klasyfikacja: Personel: Starszy Personel
Personel | Wybrany Zastępca | Notatki o zastępcy |
---|---|---|
Dyrektor Ośrodka 67 | Simon Glass | Aktualnie pełniący to stanowisko jest zamężny i posiada dziecko. Wyznaczony zastępca jest wysoce zmotywowanym doktorem, który nie wskazuje, jakoby miał podążyć za swym poprzednikiem w tym zakresie. |
Szef Badań i Rozwoju | Kain Pathos Crow | Geniusz badawczy. Ma projekty w robotyce, biochemii, paratechnologii, historii i wszystkim innym, czego może się nauczyć. Jedyny człowiek na tę posadę. |
Szef Komitetu Klasyfikacji | Jean Karlyle Aktus | Ekspert w ochronie, ma także ograniczone, pozazasłonowe doświadczenie z paranormalnym. Jego stan zdrowia jest niefortunny, ale może okazać się idealnym bodźcem. |
Szef Departamentu Wpływów Stosowanych | Alto Clef | Były gocowiec — miałem na niego oko przez cały cykl i nie wydaję mi się, że ktoś zauważy, jeśli zachowam go dla tego, kto będzie grał Administratora jako następny. Może być jego najlepszym człowiekiem albo z miejsca wysadzić kilka ośrodków. Chyba powinienem się pozakładać. |
Dyrektor Ośrodka 19 | Tilda Moose | Agentka Ręki, typ niebieski, dosyć doświadczona z taumaturgią i innym magicznym gównem. Myślę, że sprawienie, by zabezpieczała inne anomalie będzie pyszną ironią. |
Sortuj od: Najstarsze
Sortuj według: Klasyfikacja: Personel: Nadzorcy
Personel | Potwierdzone Zabójstwo | Notatki o Zastępcy |
---|---|---|
O5-13 | Wszedłem do Dołu ze względu na stare czasy, ale to raczej daremne, nieprawdaż? | Fundacja, którą znałeś, przepadła. |
O5 od 12 do 2 | Jedna tabletka cyjanku na głowę. 5, 9, i 12 weszli bez oporu. | Zająłem się tym sam. |
O5-1 | Jesteśmy złączeni. | A teraz ruszaj dalej, synu. |
Niech mnie diabli za to, jak głupi jestem. Fundacja jest przegniła do cna, a ja nie mam pojęcia, jak długo to trwało. Może gdybym był bardziej aktywny. Opuszczał Arktykę raz na jakiś czas. Może zobaczyłbym coś wcześniej. Zrobił coś wcześniej.
Wciąż nie rozumiem, czemu mnie ocalił. Może myśli, że jestem bardziej użyteczny, zdejmując jego byłych sojuszników. W jakąkolwiek grę gra, zakończyła się, więc ich już nie potrzebuje.
Ale w tę grę można grać we dwóch. Fritz nauczył mnie, jak zabijać Rebeliantów Chaosu — a oni chcieli być Fundacją. Nauczył mnie wszystkiego, co trzeba, by zrównać jego imperium z ziemią.
Nie jestem już Nadzorcą. Jestem uciszaczem. Dzięki za obudzenie, Fritz. Nie mogę się doczekać powrotu do pracy.
Do zrobienia: Zniszczyć Fundację.
Od: | administrator@site01.scp.int |
---|---|
Do: | Cykl (Grupa) |
CC: | |
Temat: | W kwestii niedawnych wydarzeń |
Data: | 01.02.06 |
Jestem pewien, że wszyscy się zastanawiacie, dlaczego, a ja jestem nawet bardziej niż pewien, że kilku z was ma teraz dla mnie bardzo ostre słowa, ale pozwólcie mi wyjaśnić.
Nie zdradzam was, ani nie "zaczynam zwycięskiego okrążenia", jak to ujął Bobby. Ja tylko próbuję pokazać, czego może dokonać moje zasugerowane urozmaicenie. Jestem pewien, że większość z nas się ze mną zgodzi, gdy mówię, że sprzątanie przed zaczęciem od nowa jest najnudniejszą częścią naszej małej gry, więc naprawdę zamierzacie się drażnić ze mną za próbowanie uczynienia rzeczy znowu ciekawymi? Poza tym, zobaczcie, czego jak dotąd dokonał. Jest tak, ponieważ poświęciłem czas, by go ukształtować, uformować i wyszkolić go, by był idealną zmienną w naszej grze.
No i hej, jest także całkiem zabawny, gdy go już poznasz.
Wasz,
Fritz
Od: | the-critic@awcy.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.int |
Temat: | Co do diabła? |
Data: | 05.02.06 |
Wyobraź sobie moje zaskoczenie, gdy otworzyłem drzwi mojego studia i zostałem napadnięty w biały dzień przez nikogo innego niż twojego chłoptasia Manna.
Zmienił pieprzony chodnik w obraz Pollocka używając mojej własnej krwi i nieomal nie wyrwał mi rąk. Moja głowa wciąż odbijała się od krawężnika, gdy obudziłem się w moim nowym ciele. Wszystko dla jakichś wskazówek względem tego, gdzie byłeś. Początkowo byłem ambiwalentny względem twojego eksperymentu, ale teraz mam dla ciebie słowo krytyki: W skrócie, nie było to zbyt cool.
Twój,
Krytyk
😩 | |
---|---|
Od: | bluntfiend@gaw.fuckyou.int |
Do: | administrator@site01.scp.int |
Re: | To gówno |
Yo, To dosyć dzikie, jak twój chłopak lata tam i rozwala wasze statki kosmiczne. Myślałem, że masz tego typa pod kontrolą, lol. Może powinieneś coś z tym zrobić. Albo nie. Nie jestem twoim tatą. - JK (BF) |
Od: | alfine@command.goc.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.int |
Temat: | Tylko się upewniam |
Data: | 10.02.06 |
Fritz,
Żeby była jasność, nie wysadziłam twoich ośrodków. Takie szachrajstwo jest nie w moim stylu. Kazałam reszcie moich wywiadowczych na to zerknąć, i to był twój chłopak, Mann. Został zauważony o godzinie trzeciej zeszłej nocy, opuszczając helikopterem Ośrodek 81 minuty przed tym, jak pociski nuklearne w ośrodku zostały odpalone. Aż chciałabym, by wziął się za mnie. Chętnie bym to zobaczyła. Skoro przy tym jesteśmy, do zobaczenia wkrótce.
W każdym razie, uznałam, że chciałbyś potwierdzenia. Umiem przegrywać.
D.C. Al Fine.
Notatka | |||
---|---|---|---|
WAŻNA WIADOMOŚĆ | |||
Nadawca | Amos Marshall | Odbiorca | tni.pcs.10etis|rotartsinimda#tni.pcs.10etis|rotartsinimda |
Zapewne zainteresuje cię fakt, że twoja ulubiona zabawka napadła na Cartera i Darka, próbując cię zlokalizować. Przeżyli, ale Carter prawie został upłynniony, a Dark chce wiedzieć, czy Mann może zrobić to ponownie. Niestety, byłem zbyt zajęty korzystaniem z możliwości naszego salonu podczas ataku, więc wyszedłem bez szwanku. Postanowiłem osobiście zająć się dołączeniem do pozostałej dwójki w punkcie początkowym. Zobaczymy się wkrótce. |
|||
Marshall, Carter and Dark, LLP |
Od: | maria_jones@scp.raisa.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.in |
Temat: | Włamanie |
Data: | 16.02.06 |
Panie Fritzwilliams,
Z przykrością zawiadamiam, że nasz progres przy EL-028-1125 został znacząco cofnięty. Nieznana jednostka zinfiltrowała Ośrodek 19 w okolicach godziny pierwszej ostatniej nocy i przystąpiła do zniszczenie farmy serwerów AIC, używając tępego narzędzia, następnie detonując IED w głównej ramie. Nie trzeba dodawać, że Hatbot będzie nieaktywny w najbliższej przyszłości, a Oddział Siły Stosowanej aktualnie bada sprawę włamania.
Poinformuję Pana natychmiast w przypadku postępów w sprawie.
Maria Jones
RAISA
Zabezpieczać, Przechowywać, Chronić
Od: | alto_clef@scp.int |
---|---|
Do: | administrator@site01.scp.int |
Temat: | Włamanie |
Data: | 21.02.06 |
Fritz,
Nie mam pojęcia, kogo do diabła wkurzyłeś, ale niech mnie szlag. Ten skurwysyn wślizgnął się do Ośrodka 67, niezauważony przez nikogo. Ośrodka Sześćdziesiąt-Kurwa-Siedem. Nie mogę się wysrać, by wszyscy w ochronie nie wiedzieli, że mój krecik puka w taborecik. Jakim cudem ktoś wchodzi tutaj i bierze starszy personel na zakładników jak gdyby nigdy nic? Czemu pytał o ciebie z imienia? Co więcej, jak uciekł?
Coś się tu dzieje, a biorąc pod uwagę, że straciłem dla ciebie ząb, czuję, że należą mi się wyjaśnienia.
Doktor A. Clef
Zabezpieczać, Przechowywać, Chronić
WIDOK Z KAMERY WYŁĄCZONY, AUDIO WŁĄCZONE
JEDNOSTKA: Ta rzecz jest włączona? Gdzie jest pieprzony włącznik? Hej, jak wy to włączacie?
NIEZNANY: stłumione, niewyraźne dźwięki
JEDNOSTKA: Proszę, odwiążę to, powiedz mi, jak działa twoja kamera.
odgłosy tkaniny
DR. SIMON GLASS: POMOCY! STRAŻE! POMOCY! OCHRONA! OCHRONA!
JEDNOSTKA: Och, do…gdzie ja położyłem swoje nauszniki…
Wystrzał z pistoletu, po którym następują krzyki i dźwięki ciał uderzający o siebie.
JEDNOSTKA: Zamknij się na moment. Jak się włączą tą pierdoloną rzecz?
GLASS: Prawy przycisk, Boże święty! Przytrzymaj prawy przycisk przez dwie sekundy. Auuuaaauaaa… do diabła!
WIDOK Z KAMERY WŁĄCZONY, AUDIO WŁĄCZONE
Jednostka pochyla się nad kamerą, prawdopodobnie patrząc na jej ekran. Po chwili odsuwa się. Jednostka ma na sobie wielki wojskowy płaszcz (zidentyfikowany jako SCP-262) i nauszniki, ale poza tym jej twarz jest niewidoczna. Koło niego znajduje się Simon Glass, przywiązany do krzesła. W jego prawym kolanie znajduje się rana postrzałowa. Pokój wygląda na biuro Simona Glassa, będące w wielkim nieładzie.
JEDNOSTKA: Oszczędzilibyśmy sobie sporo kłopotu, gdybyś po prostu od razu mi to powiedział.
Kilka rąk wyłania się z płaszcza jednostki i zawiązuje knebel wokół ust Glassa. Jednostka znowu patrzy w kamerę.
JEDNOSTKA: Możecie nazywać mnie Everett Mann. Jestem tym draniem, który wysadzał wasze ośrodki i obijał waszych ludzi. Mam wiadomość dla waszego Administratora.
Pauza.
MANN: Fritz, mam dość polowania na ciebie i rozwalania twoich rzeczy. Przestań wsadzać mnie do wyżymaczki przez połowę czasu i kibicować mi przez drugą. Przeszedłem przez ochronę ośrodka po prostu kradnąc identyfikator i trzymając podkładkę. Nawet nie chciało ci się zmieniać pieprzonego [ZMIENIONO]!
Mann wskazuje na Dr. Glassa swoim pistoletem.
MANN: Skąd go wytrzasnąłeś? Nic mi powie. Musiałem go postrzelić, by się dowiedzieć, jak włączyć tę pieprzoną kamerę!
Mann obraca się i pobieżnie patrzy na Glassa. Oddaje pistolet swojemu płaszczowi, który następnie postrzela Glassa w jego drugie kolano. Krzyki Glassa są stłumione. Po chwili, płaszcz zdejmuje knebel Glassa.
MANN: Skąd ty się do diabła wziąłeś?
GLASS: Ahhhhrrrrrggh! Kurwa! Detroit! Jestem z Detroit! Matko Boska, czego chcesz?!
MANN: Nie o to pytam. Skąd Fritz cię wytrzasnął?
GLASS: Ja nie… Ja nie byłem zatrudniony przez niego! Zatrudnił mnie ktoś z HR-u! On już nawet nie żyje!
Płaszcz Manna strzela w krocze Glassa, trzymając łapę pumy na jego ustach, by stłumić jego krzyki.
MANN: Skąd, do diabła, bierzesz tych ludzi? Jak długo to się dzieje? A to tylko najmniejsze z moich pytań.
GLASS: [poprzez łapę] Błagam! Aaa, to boli, to boli… hhh, proszę, wypuść mnie!
MANN: [Do Glassa:] Zamknij się. [Do kamery:] O co chodzi z tym dołem? Do czego ten twój spisek dąży? Czemu, do diabła, miałbyś spróbować mnie zabić, a potem ocalić? [pokazuje na Glassa] Zasługuję na trochę odpowiedzi i mam dosyć bycia wyczerpanym, by je zdobyć.
Mann dwukrotnie strzela w pierś Glassa.
MANN: Wracam do domu, staruszku. Widzimy się za dwa dni.
Mann strzela w głowę Glassa.
MANN: Zjadłbym na obiad kotlety wieprzowe.
Światła w Dowództwie się paliły, ale nikogo nie było w domu. Wystrój bazy był elegancki w swojej prostocie: czternastoramienne koło z windą na środku. Wszystkie ramiona poza dwoma zawierały prywatne biura Nadzorców; te pozostałe zawierały biuro Administratora i to, które kiedyś należało do Manna.
Mann nie marnował czasu na sprawdzenie biur jego byłych kolegów. Nie było tam dla niego nic ciekawego. Tak samo nie zawracał sobie głowy zerknięciem do swojego pokoju. Skierował się prosto do biura Administratora i z niecierpliwością czekał pod drzwiami.Drzwi otworzyły się chwilę później, by ukazać podmiejski, amerykański dom. Przed Mannem znajdowała się kombinacja kuchni i jadalni, z małym salonem po prawej. Fritz tłukł ziemniaki w misce, podczas gdy zapach kotletów wieprzowych napływam od strony kuchenki po jego prawej.
— Weź trochę piw z lodówki — powiedział bez odwracania się.Mann wszedł do pomieszczenia i pobieżnie rozejrzał się dookoła, a następnie odłożył swój pistolet na blacie. Otworzył lodówkę po lewej stronie Fritza i obejrzał butelki na dolnej półce.
— Erdinger? — powiedział ze sfrustrowanym cmoknięciem.
— Najlepsze piwo na tej planecie — odpowiedział Fritz.
— Nie masz nawet Guinnessa?
— Nie. To świństwo cię zabije, wiesz o tym.
— Liczę na to — odrzekł Mann. Wyjął dwie butelki, położył jedną na stole i użył krawędzi stołu, by otworzyć drugą. Kilka minut później, Fritz położył dwa talerze z kotletami wieprzowymi i tłuczonymi ziemniakami.
Mann nałożył sos na posiłek, a następnie włożył połowę kotleta do swoich ust i wypełnił niewielką ilość pozostałej w nich przestrzeni tłuczonym ziemniakiem.
— Nie jedz jak dzikus — powiedział Fritz
Mann machnął nożem w stronę jego twarzy i przełknął.
— Będę jeść… jak… mi będzie podobać. Nie jesteś moim ojcem.
— Jestem pewien, że się nim stałem — Fritz odkroił kawałek swojego własnego kotleta, powoli go przeżuł, a następnie przełknął.
— Trochę czasu minęło, odkąd ostatnio jedliśmy razem, co nie?
— Co zrobiłeś z tym miejscem? — zapytał Mann.— Biurka dyrektorskie nie są do końca w moim stylu, a zimno źle na mnie działało. Odkryłem, że mogę zmienić to miejsce w mały dom z dala od domu. Nie mogę otwierać okien, ale pogoda na pewno jest piękna. Zapraszałem cię tu parę razy, ale zbyt się bałeś opuścić tą twoją chatkę.
— W temacie mojej chatki, o co w tym wszystkim chodzi, staruszku? — zapytał Mann, znowu z ustami pełnymi jedzenia. Wziął duży łyk swojego piwa.
— Sam młodzieniaszkiem nie jesteś — odparł Fritz.
— Zamknij się i odpowiadaj na moje pytania.
— Hej, a co ty na to — Fritz wziął łyka swojego piwa — żebyśmy zagrali w grę?
— Mam dosyć twoich… — Mann zamilkł, zacisnął pięść i westchnął. — Dobra.
— Gra jest niezwykle prosta. Każdy z nas zadaje drugiemu trzy pytania i musimy na nie odpowiedzieć szczerze z krótką, średnią, albo długą odpowiedzią. Możesz wybrać jeden typ tylko raz.
Mann osuszył swoją butelkę i patrzył się na nią.
— Mogę nawet podnieść stawkę — powiedział Fritz. Z szafki nad lodówką wyjął dwie szklanki Glencairn i zapieczętowaną butelkę pełną karmelowej cieczy. Brwi Manna niemalże wystrzeliły z jego czoła.
— Czy to Pappy Van Winkle's?— Zachowałem to dla ciebie — Fritz położył kufle i nalał. — Lodu?
Mann opróżnił swoją szklankę za jednym zamachem i zadrżał.
— To trzeba popijać, synu.
— Po prostu nalej mi jeszcze jedną i grajmy.
— Zaczynasz — powiedział Fritz, na nowo wypełniając szklankę Manna.
— Krótkie. Jak mogę zabić cię permamentnie i zakończyć twój spisek? — Mann wziął łyka bourbona i dał mu zatrzymać się w ustach.
— Nie mam pojęcia — odparł Fritz. — Próbowałem wszystkiego, co miała Fundacja i jeszcze więcej. Nic nie zadziałało. To samo tyczy się reszty ekipy — wziął łyka ze swojej szklanki. — Krótkie. Dobrze się bawiłeś?
— Czemu miałbym… — Mann zamilkł i wziął kolejnego łyka. Odetchnął przez nos. — Tak.— Nie ma w tym nic złego. Trzeba czerpać przyjemność ze swojej pracy.
— To teraz moja praca? To się nie liczy jako pytanie — Mann wziął głębszego łyka. — Średnie. Czemu mnie uratowałeś od swoich współkonspiratorów?
— Współkonspiratorów, tak? Szczerze mówiąc, Herman zawsze bardziej trzymał z Holly niż ze mną. A Bobby po prostu lubi z nami pogrywać.Fritz napił się ze swojej szklanki i podniósł palec. Obydwoje siedzieli tam przez minutę, delektując się smakiem alkoholu. Wtedy on przełknął i lekko się zaciągnął.
— Uratowałem cię, bo oni są bandą niszczycieli dobrej zabawy. Powiem ci coś, Rhett. Jesteś jak Pappy Van Winkle — pełen potencjału, ale musisz się zestarzeć i nabrać doświadczenia dla najlepszego smaku. Ile masz teraz lat, osiemdziesiąt? Dziewięćdziesiąt? Ale odpaliłeś te nuklearne pociski jakbyś miał trzydzieści. A te birmańskie pułapki na tygrysy — uczyniły mnie dumnym aż do rozpuku.
Wziął kolejny łyk swojego bourbona.
— Albo jak wszedłeś do Ośrodka 67. Powinieneś przeczytać maila, którego mi wysłał Clef. Chłopak skakał z wściekłości, że go przechytrzyłeś. Nie wspominając już o tym, jak rozpętałeś piekło innym. Jesteś jednoosobową armią — potrzebowałeś jeszcze tylko trochę czasu. Oczywiście, inni nie cenili cię zbytnio na początku, niech ich ręka boska broni, ale dostrzegli twoją wartość, kiedy zacząłeś wysadzać moje własne statki kosmiczne. Jesteś kopem energii, którego ta gra potrzebowała, synu — a my jesteśmy typem ludzi, których potrzebujesz, by zostać swoim najlepszym ja.
Mann zazgrzytał zębami, ale nic nie mówiąc dopił alkohol i napełnił ponownie szklankę.
— Średnie — powiedział Fritz. — Dobrze się bawiłeś?
— Trochę — odparł Mann. — Miło było podróżować i znowu działać w polu. Pracować własnymi dłońmi. Planować i wykonywać operacje infiltracyjne. Być odpowiedzialnym za wszystko. Mieć broń w dłoniach.
Napił się i podniósł palec.
— Z kolei niezbyt miłe? Powód, dla którego tam byłem. Czemu jestem całkiem sam. Co zrobiłeś… Fundacji. Toś się okazał, kurwa, dobrym ojcem.
Fritz skrzywił się.
— Rhett…
— Zamknij się — powiedział Mann. — Nie skończyłem. Kotlety wieprzowe, Pappy, bandażowanie? To nie wynagrodzi tego całego bullshitu, który narobiłeś.
Ponownie opróżnił swoją szklankę i wziął tę Fritza.— Zastrzeliłem sto trzynastu Rebeliantów Chaosu, miałem dwudziestu sobowtórów, zamordowałem trzynastu światowych przywódców, wymieniłem dziewięciu innych, zarządziłem dziewiętnaście false flagów, a także uzbierałem sześćdziesiąt tysięcy ofiar w cywilach przy ostatnim szacunku. Nauczyłeś mnie, jak to robić. A następnie po prostu — opróżnił szklankę — po prostu wyrzuciłeś to przez pieprzone okno do tego twojego pieprzonego dołu. I mnie też próbowałeś tam wrzucić.
Mann walnął szklanką o stół. Rozbiła się.
— Długie. Dlaczego do diabła zrobiłeś to wszystko?
Fritz spojrzał na Manna martwo.— Jeden miliard, trzysta milionów.
— Co? — zapytał Mann.
— Spora liczba, co nie? Bobby mówi, że to moje wszystkie ofiary śmiertelne. Wszystkie osoby zabite przeze mnie albo z mojego powodu. On zawsze był całkiem dobry z numerkami. Ale nie martwię się tą liczbą, bo to tylko ludzie.
Fritz wstał i przeszukał szafki pod zlewem.
— Ty i ja jesteśmy ponad to. Wiedziałem to w dniu, w którym pierwszy raz cię zobaczyłem, nie jesteś jeden na milion, jesteś jeden na milion lat. Ale miałeś tą pieprzoną smugę empatii w sobie. Kiedy udaje mi się sprawić, byś o niej zapomniał… chłopie, robisz wspaniałe rzeczy.
— Jak zabijanie tysięcy? — zapytał Mann.
— Ty to powiedziałeś — Fritz podniósł się z szufelką i zaczął zbierać szkło dookoła stołu.
— Pokonałeś Rebelię, zarzuciłeś swoje jarzmo na szyję ONZ, nawet przekonałeś al Fine do pomocy w usunięciu Korei Północnej z pamięci. Byłem pewien, że tym razem wpadłem, ale to naprawiłeś. Wygrywałeś tą pieprzoną grę dla mnie całkowicie sam. A potem odszedłeś i wykształciłeś w sobie sumienie. Ukryłeś się na Arktyce i sobie odpuściłeś. Marnując tak swoje talenty? Dotknąłeś mnie do żywego.
Poszedł i wyrzucił odłamki do śmieci.— Byłem tam wcześniej, kilka razy. Odkryłem, że musisz się wkrótce otrząsnąć ze swojego załamania, ale zanim zauważyłem, minęło trzydzieści lat. Gra się wkrótce miała skończyć i nie mogłem ci pozwolić na marnowanie się. Ale miałeś tę swoją bezwładność. Kiedy już się ruszysz, nie zatrzymujesz się, ale musiałeś zostać popchnięty, by zacząć.
— Popchnięty? — Mann wstał i dotknął Fritza w pierś — Ty draniu. Ty pieprzony draniu. Chciałbym, byś był moim ojcem, bym mógł się ciebie wyprzeć.
Fritz wzruszył ramionami.
— Jeśli to jest to, czego ci trzeba.
Mann uderzył go w twarz.
Fritz potarł swoją szczękę i popatrzył na niego.
— To się nazywa prawy sierpowy. Bezbłędna technika. Nawet kiedy jesteś ślamazarnym staruszkiem, jesteś nieskazitelny. Musisz się pozbyć tych pieprzonych uczuć, Rhett. One tylko cię spowolnią.
Mann zacisnął zęby tak mocno, że zabolała go szczęka. Bourbon zaczynał działać.
— Czego jeszcze ode mnie chcesz? Chcesz, bym udawał, że to w porządku? Że lubię tę — tę grę, w którą grasz, używając świata jak planszy do Monopoly?
— Kto mówił coś o udawaniu? — powiedział Fritz. — Bądź sobą: szpiegiem, asasynem, jednoosobową armią. Wrzuć klucz francuski między zębatki. Miałem więcej zabawy, śledząc twoje przygody, niż w ostatnich dwunastu grach łącznie.
Fritz nalał resztę bourbona to ostatniej szklanki i wręczył go Mannowi.
— Długie. Jesteś gotowy na trochę zabawy?
Mann wyciągnął pistolet i wystrzelił, zanim którykolwiek z nich zorientował się, że go wziął. Fritz upadł do tyłu i uderzył w ścianę z ostrym trzaskiem. Szklanka bourbona rozsypała się na ziemi.
— Oto twój jebany klucz francuski, staruszku — powiedział Mann.
Minęła chwila. Rozległ się kolejny trzask, kiedy szyja Fritza wyprostowała się i dźwięk cichego brzęknięcia, gdy pokryty kością pocisk wyskoczył z jego czoła. Fritz wstał, strzelił stawami w karku i poklepał Manna po plecach.
— Patrz na to, już się rwiesz w wir rzeczy.
Mann ciężko usiadł.— Nie bierz tego tak ostro do siebie, synu — powiedział Fritz. — Odwaliłeś piekielnie dobrą robotę i idealnie się wpasujesz. Kto wie, może nawet nauczysz się sobą cieszyć. Chodź, musimy cię przygotować i streścić zasady.
Od: | administrator@site01.scp.int |
---|---|
Do: | Cykl (Grupa) |
Temat: | Świetna gra, przyjaciele! |
Data: | X |
Dzięki za grę! Myślę, że wszyscy możemy się zgodzić, że to była jedna z naszych najlepszych dotychczasowych gier. Chiałbym tylko potwierdzić ostateczną wersję tabelki zmian.
Aktualna Rola | Nowa Rola |
---|---|
Administrator (SCP) | Dr. Wondertainment |
Master Foreman | D.C. al Fine |
Carter | Administrator (SCP) |
Marshall | Wielki Karcysta Ion |
Dark | Herman Fuller |
Vincent Anderson | Carter |
Krytyk | Marshall |
Duży Ser Horace | Krytyk |
Dr. Wondertainment | Prorok Mekhane |
Jude Kriyot | Dark |
Herman Fuller | Master Foreman |
Wielki Karcysta Ion | Duży Ser Horace |
Prorok Mekhane | Vincent Anderson |
D.C. al Fine | Jude Kriyot |
Skorzystałem z prawa do wprowadzenia Everetta do gry ostatniej nocy i przygotowałem go do jego nowej roli. Nie chcę nic zdradzać, ale mogę wam obiecać, że to coś, czego jeszcze nie widzieliście.
Do zobaczenia,
Fritz
Teraz jestem nieśmiertelny. Nie długowiecznym, nie starzejącym się wolno. Niestarzejącym się. Jednym z Nich. Nie wiem, jak długo grali w tę grę albo kiedy lub czemu ją zaczęli. Ale teraz jestem jej częścią.
Przydzielono mi rolę "Nikogo". Mój "cel gry" to zabicie reszty z nich. Kpią sobie ze mnie.
Niech sobie żartują. Porzuciłem to życie, ponieważ myślałem, że świat potrzebuje lepszego Manna. Chciałem, by moje życie było czymś więcej niż przemocą i śmiercią. Ale oni nauczyli mnie lepiej.
Nie ma większego dobra — ani haczyka, ani zabezpieczenia, ani konsekwencji. Ale radość z przygody, zew łowów, ogień we mnie? To jest prawdziwe.
Zebrałem wszystkie moje notatki i pliki dla was, nowych Nadzorców, jako ostrzeżenie. Wiecie, co osiągnąłem jako stary człowiek. Zapytajcie siebie, co mógłbym zrobić jako nieśmiertelny, a potem zróbcie nam obu przysługę i odejdźcie.
I Fritz, czytasz to? Mam do ciebie żal, a także cały czas świata by go utrzymać. Mam nawet listę rzeczy do zrobienia.
DO ZROBIENIA:
ZABIĆ FRITZA.