Identyfikator podmiotu: SCP-PL-018
Klasa podmiotu: Bezpieczne
Specjalne Czynności Przechowawcze: W regularnych odstępach czasu, nie dłuższych niż pół roku, należy dokonywać prac konserwacyjnych. Ponadto należy zabezpieczyć obiekt przed dewastacją ze strony osób trzecich.
Opis: SCP-PL-018 to samolot podobny do maszyny typu Jak- 40. W jego konstrukcji zastosowano zmiany, w wyniku których obiekt jest w stanie wytrzymać znacznie większe wahania temperatur, a także sprawnie funkcjonować pod wodą do głębokości 500 metrów1. Oznaczenia wymalowane na kadłubie podmiotu nie figurują w żadnych rejestrach.

Obiekt SCP-PL-018
Artefakt został odkryty w sierpniu 20██r.2 przez grupę turystów, niedaleko wsi Granica w województwie mazowieckim. Znajdował się on na niewielkim wzgórzu, na polanie otoczonej lasem. Zachowane materiały archiwalne jak i okoliczni mieszkańcy przeczą, by kiedykolwiek miałaby się tam znajdować maszyna tego typu. Wycieczkowicze, którzy natrafili na obiekt, stwierdzili, że brak było jakichkolwiek śladów świadczących o niedawnym przewiezieniu maszyny, ponadto wąska droga prowadząca przez las nie nadawała się do przetransportowania nią samolotu. Wizja lokalna przeprowadzona przez Fundację potwierdziła te słowa.
Wewnątrz SCP-PL-018, odnaleziono SCP-PL-018-1. Jest to biologiczny, samoświadomy, inteligentny, humanoidalny byt, najprawdopodobniej płci męskiej, zdolny do porozumiewania się artykułowaną mową. Budowa jego ciała jest zbliżona do ludzkiej. Najistotniejszymi różnicami jest opływowy kształt ciała, w tym wydłużony i zaokrąglony czubek głowy, niewielkie błony między palcami, a także krótkie i bardzo gęste owłosienie, o niedługim czasie schnięcia. Wewnętrzna budowa umożliwia funkcjonowanie na znacznych głębokościach, jednakże byt oddycha tlenem atmosferycznym, więc podczas przemieszczania się w środowisku wodnym, korzysta z powietrza zgromadzonego w płucach, którego zapasy starczają średnio na 60 – 70 minut.
Pod względem psychologicznym byt także przejawia podobieństwo do człowieka. Zarówno sposób jego myślenia jak i wyznawane wartości odpowiadają tzw. cywilizacji zachodniej. Niemniej w wielu kwestiach pojawiają się rozbieżności, których przyczyną jest najpewniej znacznie częstszy kontakt ze środowiskiem wodnym. Co ciekawe czynnik ten zdaje się mieć niewielki wpływ na język, którym porozumiewa się byt. Jest on podobny do współczesnej polszczyzny.
W momencie odnalezienia SCP-PL-018-1 był w dobrym stanie fizycznym i psychicznym. Przejawiał jednak początki stanów nerwicowych i przemęczenie, spowodowane zbyt małą ilością snu. Byt dobrowolnie dał się przewieść do ośrodka badawczego i wykazywał dużą współpracę podczas testów. Jak sam przyznał „dostrzeżenie kogoś wyglądającego niemal zupełnie normalnie było wielką ulgą”.3
Uwagi Końcowe: Po serii przesłuchań z udziałem SCP-PL-018-1, na wniosek zespołu badawczego, zdecydowano się pozostawić obiekt w miejscu odnalezienia.
Załączniki
Ze względu na obszerność materiału, w bezpośrednich załącznikach do raportu, zdecydowano się zamieścić jedynie najistotniejsze fragmenty przesłuchań. Całość dostępna jest w centralnej Bazie Danych Fundacji.
Wszystkie przesłuchania prowadzone były przez doktora Bolesława Bronowicza, w Ośrodku badawczym nr. PL-13. Całość była rejestrowana przy użyciu standardowego sprzętu nagrywającego.
Przesłuchanie z dnia 30.08.20██r.
[NAGRANIE; CZAS: 00:15:33]
Przesłuchujący(P): W takim razie chcielibyśmy poznać twoje dane osobowe.
Byt SCP-PL-013-1(B): Dobrze. Nazywam się Marmił Kościsz, lat 34. Kawaler. Z zawodu jestem technikiem na lotnisku im. Gajusa Przędzkiego.
P: Skoro jesteś technikiem, wytłumacz czemu dokładnie służy maszyna, w której cię odnaleźliśmy?
B: Samolot? Nie macie ich tutaj? Po tym co widziałem myślałem, że technicznie też niewiele się różnimy.
P: Odpowiedz na pytanie.
B: W porządku. Mówiąc najprościej jak się da – wznosi się w powietrze, leci i ląduje na ziemi. Jak wszystko dobrze pójdzie.
P: Chodziło nam o to w jaki sposób przeniosła cię do lasu. Teleportuje się, przeskakuje między wymiarami, podróżuje w czasie, coś jeszcze innego?
Byt przygląda się doktorowi ze zdziwieniem, a następnie odpowiada, a w jego głosie brzmi rozbawienie.
B: Skąd, nie… To po prostu maszyna latająca. Najzwyklejsza w świecie.
P: W takim razie czemu służy wysoka odporność na wahania temperatur, możliwość funkcjonowania pod wodą?
B: Nie wiem, jak to dokładnie wygląda u was, ale u mnie, na Ziemi, 90% planety pokrywa woda. Lądy to przeważnie wystające ponad jej powierzchnie, pionowe, wysokie i zwykle rozległe skały. Niekiedy całe płaskowyże. Ale jak wspomniałem dzieli je spora ilość wody. Dlatego maszyny są dostosowane, by przetrwać w niej niezależnie od warunków, aż dotrze pomoc.
P: Wasze oceany są groźne?
B: Bywa niebezpiecznie, ale da się przeżyć. W razie awarii pasażerowie spokojnie by dotrwali, aż ktoś po nich przybędzie lub sami dopłynęli po jakimś czasie do lądu, jeśli o to chodzi. Ale maszyny są kosztowne, a i zwykle wyładowane cennym towarem. Dlatego lepiej ich nie tracić.
P: Transport odbywa się drogą powietrzną?
B: Spora część.
P: Czemu nie stosuje się transportu morskiego, skoro jesteście dostosowani do przemieszczania się w wodzie?
B: Nie ja to planuje, ale sądzę, że chodzi o ekonomię. Samoloty są szybsze, a w powietrzu mało zagrożeń. Tymczasem w wodzie bywają stworzenia wielkie jak budynki, wybuchy wulkanów, długo to trwa, a i topografia pionowego nadbrzeża nie ułatwia rozładunku.
P: Rozumiem, wracając do maszyny. Skoro to zwykły samolot, w jaki sposób znalazł się wraz z tobą tutaj?
B: Sam chciałbym wiedzieć. Jakiś miesiąc temu, jak dobrze liczę, wszedłem do środka maszyny, by sprawdzić, czy wszystko gra przed startem. W połowie inspekcji poczułem kilkunastosekundowe wibracje i tyle. Sądziłem, że to startuje samolot obok, ale gdy wyszedłem, zdecydowanie nie byłem na lotnisku.
P: Ale w takim razie…
Przesłuchujący przerywa, przyglądając się bytowi, który od dłuższego czasu pociera skórę w różnych miejscach.
P: Wszystko w porządku, czemu się tak drapiesz?
B: To nic takiego. Macie tu powietrze suche jak na pustyni przez co swędzi mnie skóra. Ale przeżyję.
P: Rozumiem, na razie skończymy przesłuchanie.
[ZAKONCZENIE NAGRANIA]
Uwagi
Obserwacje dokonane przez zespół medyczny potwierdziły, że byt przywykł do przebywania w atmosferze o dużym stopniu wilgotności. Przebywanie w warunkach strefy umiarkowanej prowadzi do szybkiego wysuszania skóry i samo w sobie nie jest groźne dla bytu. Może jednak prowadzić do dużego dyskomfortu psychicznego i silnego drapania się przez byt, co znacznie zwiększa ryzyko infekcji. W związku z tym zdecydowano się zamontować nawilżacz powietrza w pomieszczeniach przeznaczonych dla SCP-PL-018-1.
Po zakończonym przesłuchaniu byt prosił o umożliwienie mu możliwe szybkiego powrotu do maszyny.
Zapis spotkania zespołu badawczego
Bolesław Bronowicz(BB): Tak wygląda pierwsze przesłuchanie przerwane z przyczyn medycznych. Co o tym sądzicie?
Karolina Kogulska(KK): Wygląda, że mówi prawdę jeśli chodzi o samolot. Dokładnie sprawdziłam go wraz z innymi technikami. Jest tam parę ciekawych rozwiązań, ale nic co umożliwiłoby jakieś nadprzyrodzone podróże.
BB: A czy przeniesienie obiektu do placówki może przynieść jakieś nowe rezultaty?
KK: Nic na to nie wskazuje, ale kto wie. Nie cały sprzęt mogliśmy dostarczyć do lasu.
Mateusz Dobrzyk (MD): A zabrać stamtąd niepostrzeżenie samolot będzie jeszcze ciężej. Zwłaszcza, że nie wiadomo, czy samo miejsce nie ma znaczenia dla podróży. Jeszcze uszkodzimy jakiś nietypowy układ i niczego już się nie dowiemy.
BB: Czyli póki co zostawiamy obiekt tam gdzie jest. A co sądzicie o opowieściach z innego świata? Marcinie, zwłaszcza ciebie pytam, w końcu jesteś psychologiem.
Marcin Korzeński(MK): Brzmi sensownie. Obejrzałem dokładnie nagranie przesłuchania i nic nie wskazuje na to by kłamał, ani nie pokazywał, by miał powody, by kłamać. Albo mówi prawdę, albo został przez kogoś przeszkolony do kłamstwa. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, że ze względu na obce pochodzenie jego reakcje i odruchy różnią się od ludzkich.
BB: Czyli na razie trzeba kontynuować przesłuchania i korzystać póki byt chce współpracować. Kto wie ile to potrwa.
31.08.20██r
[NAGRANIE; CZAS: 00:04:45]
P: Cieszy mnie twoje dobre samopoczucie, ale skupmy się na konkretach. Jakie znaczenie mają litery i numery wymalowane na kadłubie samolotu?
B: Nie wiem dokładnie, jakieś oznaczenia natury formalno-prawnej, pewnie gdzie samolot jest zarejestrowany, w którym roku itp. Nie moja działka. Wiem jedynie, że duże litery AA, pochodzą od nazwy miejsca pochodzenia – Autonomii Auchadzkiej. Powstała dość niedawno, było o tym głośno w mediach, po walkach w obrębie konglomeratu Kołodzko-Podzańskiego. Wtedy wiele się działo… Przepraszam, uwielbiam gadać o polityce.
P: Macie skomplikowaną sytuację polityczną?
B: Dosyć. W sporej mierze wynika to z ukształtowania terenu. Dominują raczej lokalne konflikty i inicjatywy w obrębie najbliższych siebie ziem. Olbrzymi ocean zniechęca do dalekich podbojów, zwłaszcza w dawnych czasach gdy armie nim dotarły na miejsce były wyczerpane walką z miejscową zwierzyną. Oczywiście teraz świat stał się trochę mniejszy. Nowe środki transportu, wyznaczenie względnie bezpiecznych tras i tym podobne. Ale i tak nie ma u nas tradycji dalekich wypraw. Przyjmuje się, że każdy powinien trzymać się swojej skały i okolic. Choć wspomniana technika powoli kruszy te zwyczaje. Autonomia powstała właśnie po interwencji kraju będącego już za zwyczajowo przyjętą granicą zainteresowania. Przepraszam, rozgadałem się o polityce, a mieliśmy rozmawiać o samolocie.
P: W porządku. Wspominałeś, że obiekt zniknął z lotniska wraz z tobą około miesiąca temu. Czy cały ten czas przebywałeś w lesie?
B: Nie, nim do was trafiłem odwiedziłem parę innych miejsc.
P: Opowiedz o nich.
B: To może zająć.
P: Mamy czas. Gdzie najpierw trafiłeś?
B: Dobrze. Jeśli mnie pamięć nie myli, znalazłem się pośrodku pola, obok sporego drzewa. Topografia terenu odpowiadała nawet okolicom lotniska tyle, że same zabudowania zniknęły. Wieża kontrolna, hala odlotów czy nawet pas startowy. Rozejrzałem się dokoła i w końcu dostrzegłem w oddali hangar.
P: Czy był podobny do tych na lotnisku?
B: Nie, był znacznie mniejszy, wykonany z białej blachy, co okazało się zaletą, bo inaczej mógłbym go nie dostrzec. A tak doskonale odcinał się od niskiej, żółtej trawy, która pokrywała okolice. Pobiegłem tam tak szybko jak się dało, licząc na wyjaśnienia. Gdy się zbliżyłem dostrzegłem, że obok stoją dwa budynki wielkości dwupiętrowego bloku, wykonane z piaskowca. Jeden opatrzony był napisem hotel, zaś drugi posiadał jedynie dziwne logo przedstawiające białego ptaka z gałązką w dziobie. Obok niego stało kilka białych wozów z tym samym logiem i kogutami na dachach. Swoją drogą wozy wyglądały dość prymitywnie. Opony nie posiadały nawet resorów. Po prostu zwykła, biała i gładka guma.
B: W końcu dotarłem przed hangar. Stała obok niego duża, biała tablica, na której widniał napis: „Centrum Lotnictwa dofinansowane ze środków Wspólnoty Euraskiej w ramach programu rozwoju infrastruktury technicznej i możliwości komunikacyjnych społeczeństwa”. Poniżej widniało jakieś logo prezentujące rozgwiazdę z dziewięcioma ramionami, a każde ramię miało inną barwę często w rozmaite wzorki.
P: Czy napotkałeś miejscową ludność?
B: Tak. Kiedy przyglądałem się tablicy z hangaru wyszedł łysy człowiek, ubrany w obcisły kombinezon. Obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem, a następnie szybko wbił wzrok przed siebie i przyspieszył kroku. Wówczas zobaczyłem, że do pleców ma przytroczony mały silniczek. Nie miałem zbyt wiele czasu by się mu przyjrzeć, ale i tak dałem radę wyłapać parę wad w konstrukcji. Stanął kilka kroków od hangaru i obejrzał się ponownie na mnie. Następnie pokręcił głową i rozłożył ręce na boki. Wówczas okazało się, że materiał stroju posiada rozcięcia po bokach, między którymi znajduje się olbrzymi płat skóry, który do tej pory był złożony i niewidoczny. Człowiek zrobił parę przysiadów, uruchomił zamontowany na plecach silnik i pobiegł przed siebie, po chwili wznosząc się w powietrze.
B: Jak można się domyślić byłem zszokowany cała sytuacją. Pułap jego lotu nie był zbyt wysoki dlatego byłem w stanie obserwować go przez dłuższą chwilę i widzieć, jak wyłącza silnik, korzystając przede wszystkim z silnych prądów powietrznych. Nie były one chyba doskonałe, ponieważ nim zniknął mi z oczu, uruchomił silniczek kilkukrotnie.
P: A czy udało ci się nawiązać jakieś bliższe kontakty? Porozmawiać?
B: I to nie raz. Szybko przekonałem się, że pojawianie się ludzi w samolotach nie jest tam częste. Innymi słowy nikt nic nie wiedział o przyczynach mojej podróży. Gdy ich podpytywałem, okazało się, że nic nie słyszeli, nie widzieli. Dotarło do mnie, że muszę liczyć się z perspektywą dłuższego pobytu.
P: Co zrobiłeś w związku z tym?
B: Było dla mnie oczywiste, że muszę zdobyć jakieś jedzenie bo samymi przekąskami na pokładzie się nie wyżywię. Problemem było, że na widok mojej waluty oznajmili, iż zabawkowych pieniędzy nie przyjmują.
P: Ukradłeś je?
B: Nie, zarobiłem. Wspomniałem, że pojawienie się u nich samolotu to rzadkość. To dlatego, że jak się okazało nie znają czegoś takiego jak samolot. Może małe drony do transportu bagażu, ale nie cały, wielki samolot. Zrobiłem z tego atrakcję i oprowadzałem wycieczki.
P: A twój wygląd nikogo nie dziwił?
B: Dziwił, ale brali to za charakteryzację, a ja nie wyprowadzałem ich z błędu. Ot, kolejna rzecz, by się wyróżnić i przyciągnąć uwagę, myśleli. A gdy ktoś zauważył brak błon, tłumaczyłem to kalectwem, z którym staram się nie obnosić. Po takich rozmowach często dostawałem spory napiwek.
P: Czyli zakupiłeś żywność. Nie było problemu ze składem?
B: Sporo musiałem się naczytać składów, bo często pojawiały się dziwaczne rzeczy. Kto wpadł na to, by sprzedawać korzenie pokrzywy jako ekskluzywną przyprawę? Tak czy owak skład konserw i żelaznych zapasów co do zasady był normalny. I nawet całkiem smaczny. Szybko sporą część luku bagażowego zapchałem pudłami z taka żywnością.
P: Nie chciałeś skorzystać z hotelu?
B: Cały czas miałem nadzieję, że jednak samolot zabierze mnie do domu. Plus dobrze się tam czułem, bo to było coś znajomego.
P: Czyli oprowadzałeś ludzi i nikt się nie zastanawiał, skąd się tam wziąłeś.
B: Byli tacy co pytali. Przyszedł nawet ktoś z fragmentem nagrania z monitoringu Centrum Lotnictwa. Ledwo co było widać, a samolot wyglądał jak kopczyk ziemi, ale widać było jak pojawia się znikąd. Tak po prostu. W jednej chwili go nie ma, w drugiej jest. Zero błysków, trzęsień czy czegoś takiego. Widziałem też powiększenie nagrania, wyglądało to tak, że gdy samolot się pojawił drzewo obok nawet nie drgnęło, ani nie posypała się ziemia. A mówimy o bądź co bądź ciężkiej maszynie. Choć możliwe, że po prostu nie było tego widać na nagraniu. Jak wspomniałem nie było najlepszej jakości.
B: Niemniej wzbudzałem coraz szersze zainteresowanie. Nie wiem do czego by to doprowadziło, ale niedługo po zobaczeniu nagrania w środku nocy znów poczułem delikatne wibracje i nim dotarłem do okna już byłem w nowym miejscu.
P: Ile dokładnie upłynęło czasu od przybycia do przeniesienia?
B: Jakieś 3-4 dni.
P: Nadszedł czas na przeprowadzenie kontroli medycznej. Na dziś kończymy.
[ZAKOŃCZENIE NAGRANIA]
Uwagi
Kontrola medyczna nie wykazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu bytu.
SCP-PL-018-1 ponowił prośbę o możliwie szybki powrót do SCP-PL-018.
Zapis spotkania zespołu badawczego
BB: I co o tym sądzicie?MK: Wciąż nie widzę co miałby osiągnąć kłamstwem. Chyba że byłby szpiegiem i miał siać dezinformacje przed inwazją. Tyle że wtedy zwyczajnie nie bralibyśmy jego słów pod uwagę, a zebraną wiedzę o jego biologii wykorzystali, co oczywiste. Ponadto nie próbuje nic od nas wyciągnąć, w zasadzie o nic nie pyta. Myślę, że jest szczery i bez wątpienia otwarty. Może nawet nazbyt.
BB: Co masz na myśli?
MK: Bolek, dajesz mu za dużo gadać. Fakt, opisy innych światów mogą być ciekawe, ale najpierw ustalmy o czym on tak dokładnie mówi. Innych planetach, światach, czasach? Musisz bardziej kontrolować przesłuchanie.
KK: Zgadzam się, sama słucham z zaciekawieniem, ale nikt nam za to nie zapłaci. Nie prowadzimy magazynu SF.
MD: Przyciśnij go trochę. Spytaj czy naprawdę nigdy nie widział przemieszczania się obiektu. Taki opis powie nam więcej niż wiedza choćby i o tysiącach światów.
BB: Macie rację, zbytnio poniosła mnie ciekawość. Obiecuję, że jutro będziemy mieli więcej danych do analizy.
1.09.20██r.
[NAGRANIE; CZAS: 00:03:26]
B: Długo jeszcze będzie to trwać? Nie chcę ryzykować, że zniknie beze mnie.
P: Tyle ile zajmie nam dokładne zgłębienie sprawy, co w sporej mierze zależy od ciebie. Powstrzymaj się od dygresji i ogranicz do najważniejszych informacji.
B: W porządku.
P: Ile światów łącznie odwiedziłeś nim trafiłeś do nas?
B: Wliczając te o których mówiłem, siedem lub osiem.
P: Ile średnio czasu w nich spędzałeś?
B: Różnie to bywało. Od jednego do 4 dni.
P: Czy różniły się od siebie znacząco?
B: To zależy. Czasem zmieniało się ukształtowanie terenu, czasem cała okolica znikała pod wodą, raz spotkałem inteligentne istoty raz nie. Różnorodności nie brakowało, ale jakby się nad tym zastanowić wszystkie miały ze sobą coś wspólnego.
P: To znaczy?
B: Nieważne gdzie trafiłem to jeśli tylko napotkałem inteligentne formy życia, zawsze przypominały one ludzi. Oczywiście posiadały różne dziwne cechy – raz były ogony i sterczące uszy jak u kota, innym razem mały warkoczyk z tyłu głowy, który w rzeczywistości był narządem zmysłu wyczulonym na zmiany pola elektrycznego. Jednak pomimo tych różnic nigdy nie miałem problemu, by się z nimi porozumieć. Język, sposób myślenia, często nawet gry słowne. Wszystko znajome.
P: A co z innymi organizmami? Fauną, florą?
B: Tak samo. Duża różnorodność, czasem naprawdę niezwykłe dziwactwa, jak drzewo zwabiające zwierzęta fosforyzującą korą, rozlewające wokół siebie niezwykle lepką żywicę. Zwierzęta grzęzły tam, a następnie ginęły i użyźniały glebę.
P: Miało być bez zbędnych dygresji.
B: Przepraszam. Chciałem powiedzieć, że pomimo tych różnic rośliny wyglądały jak rośliny, ptaki jak ptaki, ryby jak ryby i tak dalej. Inaczej, ale najważniejsze rzeczy pozostawały bez zmian. Sposób przemieszczania się, ogólne zarysy ciał i tym podobne. Inne lecz znajome.
P: Rozumiem. I po każdym przeskoku wszystko zmieniało się na nowo?
B: Tak, ale jak wspomniałem – w ograniczonym stopniu.
P: A same przeskoki? Dotąd wspomniałeś tylko o wibracjach, ale czy kiedykolwiek widziałeś jak wygląda sam moment przejścia?
B: Są bardzo szybkie, zwykle kończą się nim wyjrzę przez okno. Zdarzało się, że orientowałem się dopiero po fakcie. Ale raz przemieszczenie nastąpiło w chwili gdy patrzyłem przez okno.
P: Jak to wyglądało? W tej kwestii zapomnij o zwięzłości. Bądź jak najdokładniejszy.
B: Zaczęło się niespodziewanie. Zero błysków, wstrząsów, syren czy trąb anielskich. Po prostu nagle zobaczyłem jak widok za oknem zaczyna się… nie wiem jak to ująć… zmieniać… rozpływać? Tak jakby… malarz wylał rozpuszczalnik na malunek krajobrazu, a następnie zaczął go rozmazywać i przerabiać.
B: Wszystko zmieniało się w czasie rzeczywistym, ale rzeczywistość zdawała się tego nie dostrzegać. Chociaż polana, na której stał samolot zaczęła się fałdować jak galareta, a chmury zmieniły w dziwaczną plamę. A życie dokoła toczyło się dalej. Jakiś królik biegł przed siebie po rozmytym gruncie, gdzie indziej leniwie szumiało drzewo, zamiast sypać gałęziami, bo ziemia, na której stało gwałtownie, wystrzeliła w górę. Co ciekawe, choć widziałem, że samolot też pędzi wysoko pod bezkształtną chmurę, to nie czułem żadnego przyspieszenia. Tylko wibracje.
B: Gdy krajobraz zaczął się stabilizować zmiany dotknęły wspomnianą już materię ożywioną. Większość po prostu zniknęła, ale część została na swoim miejscu. Dosłownie. Widziałem żółtego ptaka, który podczas lotu rozmył się jak wcześniej grunt, a następnie z tej dziwnej bulgoczącej plamy, uformował się nowy kształt. Też ptak, podobnych rozmiarów do poprzedniego, tyle że niebieski od dołu i pomarańczowy od góry z długim dziobem pełnym zębów, a do tego pokryty czymś dziwnym. Jakby piórami, tyle że metalicznie błyszczącymi w słońcu.
B: Przez cały ten czas najpierw ptak, potem plama, a potem już nowy ptak leciał. Z tą samą prędkością, w tym samym kierunku, nie zatrzymując się ani na chwilę. Nic nie zauważając.
P: Ile to trwało?
B: Kilkanaście sekund max. Ale szczegółów nie zapomnę chyba nigdy. Byłem tak zszokowany, że dłuższą chwilę patrzyłem się tępo za okno.
[KONIEC FRAGMENTU NAGRANIA; CZAS: 00:017:29]
Uwagi
Kontrola medyczna nie wykazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu bytu. Zaobserwowano oznaki niepokoju.
SCP-PL-018-1 ponowił prośbę o możliwie szybki powrót do SCP-PL-018.
Zapis spotkania zespołu badawczego
MD: No, powiem szczerze, że śmiała teoria. Czyżbyś planował założyć nową religię?
BB: Jeśli się potwierdzi, rozważę to.
MK: Póki co to tylko teoria. Tak czy owak dobra robota, w końcu trochę konkretów. Oczywiście jeśli przyjmujemy, że owe rewelacje nie są wrogą dezinformacją, skutkiem choroby psychicznej spowodowanej samotnością lub środkami psychotropowymi.
KK: To ostatnie na pewno nie. Obiekt dokładnie sprawdziliśmy, każdy zakamarek. Zero śladów takich substancji. Za to trochę śladów przebytej drogi.
BB: To znaczy?
KK: Widać, że samolot był podawany ekstremalnym wahaniom temperatur, zbyt dużym nawet na jego ulepszoną konstrukcję. Najpierw naprawdę solidnie go przypiekło, a potem gwałtownie schłodziło. W jednym miejscu do tego stopnia, że poszycie nie wytrzymało i jego fragment odpadł.
MD: Znaleźliście go obok obiektu lub gdzieś w okolicy?
KK: Nie. Jakby zapadł się pod ziemię.
BB: Czy ktoś dowiedział się jeszcze czegoś nowego o czym powinniśmy wiedzieć?
MD: Parę nowych wyników badań medycznych, ale bez rewelacji. Póki co potwierdza się jedynie, że i mikroorganizmy w jego ciele też nie chciały się zmieniać zanadto. Najwyraźniej na wirusa zombie musimy poczekać do następnego przybysza nie wiadomo skąd.
BB: Dobra, czyli pozostaje poczekać do jutrzejszego przesłuchania i zobaczymy co będzie.
2.09.20██r.
[NAGRANIE; CZAS: 00:09:12]
P: Czy podczas podróży natrafiłeś na jakieś niezwykle nieprzychylne miejsca?
B: Tak. Raz trafiłem do miejsca, które równie dobrze mogłoby być piekłem. Temperatura na zewnątrz samolotu była niebotycznie wysoka, aż musiałem uruchomić silnik i włączyć klimatyzację na maximum, by się nie ugotować. Cała okolica pokryta była jakimś żółtym osadem. Nawet chmury były żółte. I tak gęste, że nie sposób było dostrzec słońca czy nieba. Ale o dziwo rosły tam rośliny i nawet żyły jakieś zwierzęta. Wyglądało na tym, że wszystko odżywia się tym żółtym nalotem. Korzenie pełzły wyraźnie po powierzchni, a zwierzęta miały trąby aż do ziemi. Często więcej niż jedną.
P: Długo tam byłeś?
B: Szczęśliwie nie, bo chłodzenie powoli przestawało wyrabiać.
P: I gdzie przeniosłeś się potem?
B: Jak na ironię, na dno oceanu. Ale nie dosłownie, bo dzięki włączonemu silnikowi zadziałały systemy awaryjne samolotu i utrzymały go na stałej głębokości. Zastanawiałem się nawet czy nie wróciłem do siebie, ale po wypłynięciu na powierzchnię i złapaniu jakiejś stacji radiowej przy próbie wezwania pomocy już wiedziałem, że nie.
P: Czy podczas takiej nagłej zmiany mógł odpaść kawałek poszycia samolotu?
B: Możliwe, ale nie miałem czasu dokonać dokładnych oględzin maszyny. Nawet jeśli tak się stało to go nie odzyskam bo teraz pewnie leży pod kilkumetrową warstwą wody.
P: A ile dokładnie dzieliło samolot od dna?
B: Jak dobrze pamiętam – jakieś 10 metrów.
P: Czy przypominasz sobie coś jeszcze godnego uwagi?
B: Raczej nie. Czy to znaczy, że mogę już wracać do samolotu?
P: Być może jutro się przekonasz. Na razie kończymy.
[ZAKONCZENIE NAGRANIA]
Uwagi
Kontrola medyczna nie wykazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu bytu.
SCP-PL-018-1 ponowił prośbę o możliwie szybki powrót do SCP-PL-018.
Zapis spotkania zespołu badawczego
BB: I jak poszło?
KK: Znaleźliśmy.
BB: Na jakiej głębokości?
KK: 10 metrów. I zanim zapytasz – musimy to jeszcze potwierdzić dokładną ekspertyzą, ale już teraz mogę powiedzieć, że na 99% to fragment obiektu.
MD: Chwila, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że szalona teoria Bolka ma sens?
KK: Nie. Ja tylko mówię, że 10 metrów pod ziemią, obok obiektu, znaleźliśmy fragment poszycia podmiotu, który najpewniej odpadł w wyniku gwałtownego wahnięcia temperatury. Resztę dopowiadasz już sam.
MK: Czy możemy to w jakiś sposób jednoznacznie wykluczyć lub potwierdzić? Najlepiej wykluczyć.
BB: Na ten moment nie. Mateusz był blisko z tą religią. Bo na razie możemy albo w to wierzyć, albo nie.
MD: I to twój jedyny pomysł na to co możemy zrobić?
BB: Znów nie. Powiem o tym jutro bytowi. Może jego reakcja pozwoli nam stwierdzić na ile to wszystko jest wiarygodne.
3.09.20██r.
[NAGRANIE; CZAS: 00:12:31]
B: Odnoszę wrażenie, że te pytania to niepotrzebne grzebanie w szczegółach. Czy mogę już wrócić do samolotu? I tak szczęście, że jeszcze tu jest.
P: Nim to nastąpi chciałbym ci o czymś powiedzieć.
B: Zniknął?! Zbyt długo zwlekałem!
P: Nie, obiekt jest na wzgórzu, gdzie go zostawiłeś. Chodzi mi o twoje podróże. Myślałeś kiedyś czym są?
B: Nie. Nie sposób stwierdzić. Skokami do innych rzeczywistości?
P: A gdybym ci powiedział, że zmianie nie ulega twoje położenie tylko świat.
B: Co masz na myśli?
P: Te przeskoki to tak naprawdę coś w stylu resetu świata. Najpierw jest jedna koncepcja, a potem następna i następna i tak do skutku.
B: Jakiego skutku? Ktoś to planuje?
P: Nie wiadomo. Może to naturalny proces, a może stoi za tym jakaś siła wyższa.
B: Ale ludzie w miejscach do których trafiałem mieli swoją przeszłość, wspomnienia.
P: Jak sam zauważyłeś zmianie podlegają też żywe organizmy. A wspomnienia to tylko układ neuronów pod czaszką. Skoro to zjawisko może dorobić zęby kaczce to czemu i nie wspomnień człowiekowi?
B: To by znaczyło, że mojego świata już nie ma. Został zastąpiony już wiele razy.
P: Bardzo możliwe.
B: Ale… Czemu ja tu jestem w takim razie? Czemu samolot dalej istnieje?
P: Być może to kwestia miejsca na którym stał. Być może miał w sobie jakiś szczególny minerał. Może to mieszanka niezwykłego układu ciebie, samolotu i miejsca. Może to coś w stylu błędu rzeczywistości. A może celowe działanie jakiejś inteligencji. Eksperyment. Żart.
B: A skąd mam wiedzieć, że nie kłamiecie, by odciągnąć mnie od samolotu?
P: I tak możemy to zrobić. Nie zauważyłeś, że otaczają cię metrowej grubości mury i strażnicy? To nie film, nie masz szans uciec.
B: Kłamiecie, bym chciał z wami współpracować.
P: Jak sam powiedziałeś, przekazałeś nam wszystko co wiesz. Resztę możemy już sami zebrać. Ale jeśli naprawdę marzy ci się siedzenie w samolocie do końca swych dni w pogoni za domem, daj znać. Może uda się coś załatwić.
B: Muszę to przemyśleć… Ale jeśli to prawda, to macie ogromne szczęście.
P: Dlaczego?
B: Do tej pory światy, w których byłem trwały najdłużej jakieś 4 dni. A tutaj przebywam gdzieś od tygodnia.
[ZAKONCZENIE NAGRANIA]
Uwagi
Kontrola medyczna nie wykazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu bytu.
SCP-PL-018-1 wyraził prośbę o zamontowanie w jego przechowalni dużej wanny, a także zapewnienie dzieł sztuki, najlepiej obrazów, opartych na motywach nadmorskich krajobrazów.
« SCP-PL-017 | SCP-PL-018 | SCP-PL-019 »