Identyfikator podmiotu: SCP-PL-061
Klasa podmiotu: Bezpieczne
Specjalne Czynności Przechowawcze: Instancja SCP-PL-061-2 powinna być umieszczona w pomieszczeniu dostosowanym do przechowywania próbek biologicznych. Dostęp do niej przysługuje pracownikom z poziomem upoważnienia 2 lub wyższym pod warunkiem odbycia szkolenia bezpieczeństwa w zakresie kontaktu z tego typu materiałami.
Instancja SCP-PL-061-1 powinna być przechowywana w standardowej przestrzeni magazynowej danego ośrodka. Dostęp do niej przysługuje pracownikom z poziomem upoważnienia 1 lub wyższym.
[AKTUALIZACJA]
Ze względu na Incydenty 61-27-04-14 i 61-06-03-15 zakazuje się przechowywania obu instancji obiektu w jednej placówce. Zaleca się, aby odległość między miejscami przechowywania była nie mniejsza niż 40 kilometrów.

Obiekt SCP-PL-061
Opis: Na obiekt SCP-PL-061 składają się podmioty SCP-PL-061-1 i SCP-PL-061-2. SCP-PL-061-1 rozmiarami przypomina nabój artyleryjski kaliber 650 mm, ale konstrukcja i kształt odpowiadają nabojowi karabinowemu. Zarówno płaszcz jak i łuska wykonane są z plastiku nieznanego rodzaju.
Wnętrze instancji pozbawione jest elementów typowych dla naboju. Zamiast nich w pocisku umieszczono hermetycznie zamknięty, metalowy pojemnik zaprojektowany tak, aby znajdujący się w jego wnętrzu gaz rozerwał go gdy ciśnienie atmosferyczne wokół spadnie do około 500 hPa. Zawartość łuski została odgrodzona od pocisku hermetycznie zamkniętą i wykonaną z tego samego materiału co reszta obiektu, przegrodą, możliwą do usunięcia po wciśnięciu szarego przycisku umieszczonego na jej powierzchni.
Oba powyżej opisane elementy mieszczą w sobie podmioty zaliczane do instancji SCP-PL-061-2.
Należy podkreślić, że obiekt jest w bardzo dobrym stanie i nie nosi żadnych oznak starzenia pomimo, że jego wiek określono na między 1000 a 1100 lat w chwili odnalezienia. Oprócz wgniecenia w górnej części płaszcza pocisku nie nosi on śladów uszkodzeń.
SCP-PL-061-2 to zbiorcze określenie na odnalezione wewnątrz obiektu mikroorganizmy, które dzieli się na dwie grupy. Grupa A to bakterie odżywiające się plastikiem, pierwotnie umieszczone w metalowym pojemniku wewnątrz pocisku. Charakteryzują się one niezwykle szybkim tempem rozkładu materii – jedna kolonia tych bakterii zdolna jest rozłożyć m3 materiału w czasie od 57 sekund do 6 minut i 40 sekund w zależności od rodzaju plastiku.1
Z kolei do grupy B zalicza się wirusy, umieszczone oryginalnie wewnątrz łuski obiektu. Zaobserwowano, że na wirus wykazują odporność ludzie po ukończeniu drugiego miesiąca okresu prenatalnego, a także zwierzęta, pozostając jednak jego nosicielami. Infekcja następuje zazwyczaj bezpośrednio po połączeniu komórki jajowej z plemnikiem, ale możliwe jest to także w dalszym okresie, w razie późniejszego wprowadzenia patogenu do organizmu matki, aż do końca zarodkowego okresu rozwoju. Gdy dojdzie do kontaktu wirusa z zarodkiem modyfikuje on zapis kodu genetycznego komórki. Działanie to powtarzane jest aż do całkowitej modyfikacji genomu dziecka.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że zmiany dotyczą jedynie zabarwienia oczu, które mogą przybrać nienaturalnie jasnoniebieski odcień i włosów, które mogą zabarwić się na jaskrawie żółty lub czerwony kolor. Powyższe zdaje się nie wywoływać negatywnych skutków zdrowotnych, w krótkiej perspektywie czasu. Ewentualne długofalowe skutki nie są znane ze względu na niedostateczną długość prowadzonych badań.
Obiekt został odkryty 11.03.2014 przez ekipę budowlaną realizującą, na zlecenie gminy, projekt nowej drogi niedaleko miejscowości Truskawa w województwie Mazowieckim. Na głębokości 1,14 metra natrafili oni na obiekt, który uznali za niewypał z czasów II wojny światowej. Robotnicy zawiadomili odpowiednie służby, które podjęły decyzję o dokładnym zbadaniu sprawy.
12.03.2014 odkryto bakterie wewnątrz pocisku i tego samego dnia przetransportowano go do Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii. 15.03.2014 sporządzono wstępne wyniki badań, które zostały przechwycone przed przekazaniem ich dowództwu przez działającego w instytucie agenta Fundacji. 16.03.2014 obiekt został przejęty i przetransportowany do Ośrodka numer PL-13 zlokalizowanego na obrzeżach Warszawy jako położonego najbliżej miejsca przechwycenia obiektu. Prowadzących badania pracowników Instytutu przesłuchano, a następnie podano im środek amnezyjny klasy A.
Obiekt przechowywany był w Ośrodku numer PL-13 do 21.06.2014, kiedy to został przeniesiony do placówki numer 9 położonej w Parku Kampinoskim2 po wystąpieniu incydentu 61-27-04-14. Ze względu na zdarzenia podczas incydentu 61-06-03-15, 19.07.2015 instancje obiektu przeniesiono do odrębnych placówek. Z przyczyn bezpieczeństwa ich lokalizacja została utajniona.
ZAŁĄCZNIKI
Na incydent składała się seria zdarzeń rozciągniętych w czasie, jednak za jego początek przyjmuje się dzień 27 kwietnia 2014 roku, kiedy to doktor Adam Bogar należący do zespołu badającego obiekt, zgłosił, że od rozpoczęcia badań nawiedzają go dziwne sny.
Poniżej znajduje się zapis przesłuchania odbytego bezpośrednio po poinformowaniu przez pracownika:
[ROZPOCZĘCIE NAGRYWANIA]
Bartłomiej Burciński (BB) - Weryfikacja niepokojących zmian w psychice, zgłoszonych przez doktora Adama Bogara, mogących być skutkiem nieznanego dotąd oddziaływania obiektu SCP-PL-061. Weryfikację przeprowadza doktor Bartłomiej Burciński, pełniący dyżur w skrzydle medycznym ośrodka numer PL-13. Czas zgłoszenia: 27 kwietnia 2014 roku, godzina 9:26. Informuję, że dalsza część wizyty będzie nagrywana. Jest pan tego świadomy?
Adam Bogar (AB) - Tak.
BB - Dobrze. Zacznijmy od początku. Co takiego niepokojącego pan zauważył?
AB - Jak wspominałem mam…sny. Niepokojące, ale… w sumie piękne.
BB - Proszę być bardziej konkretnym. Co dokładnie się panu śni?
AB - Każdej nocy to samo. Spotykam w nich piękną istotę. Jej proste, krótko ścięte włosy pięknie się wiją i falują gdy rusza ramionami na które opadają. Jej uśmiech sprawia, że uginają się kolana nawet gdy na niego nie patrzysz. Jej gesty Cię przyzywają, ruchy krępują, a słowa…słowa…
Doktor Adam Bogdar zamyśla się, utkwiwszy spojrzenie za plecami medyka.
BB - Doktorze. Czy mógłby pan dokładniej opisać jej wygląd? Cechy… Doktorze? Doktorze!
Przeprowadzający weryfikację potrząsa pacjentem. Ten mruga parokrotnie, po czym skupia wzrok na doktorze Brucińskim.
AB - Przepraszam zawiesiłem się… O co pytałeś?
BB - O wygląd tej istoty.
AB - A tak. Jej proste, krótko ścię…
BB - To już pan mówił. Spróbujmy konkretniej. Wzrost? Postura?
AB - Była wysoka niczym majestatyczna wieża wznosząca się do słońca, a zarazem drobna niczym delikatny płatek niesiony wiatrem.
BB - Rozumiem, nie jest pan w stanie określić jej wyglądu.
AB - Nie znajduję słów by to uczynić. Wiem, że była piękna, czuła, kochająca… Że to… że to ona jest moim przeznaczeniem, że to jej szukałem całe życie. Te nędzne okresy przebudzenia separują mnie od niej, ale jest sposób… Powiedziała… Mogłem to zrobić! Ona chce dla mnie jak najlepiej. Pragnie mego szczęścia. Jest nim! A ja… ja..zdradza..zdra..zdradza…. Co ja zrobiłem…
Doktor Adam Bogar kryje twarz w dłoniach i zaczyna cicho płakać.
BB - Spokojnie. Czemu przyszedł pan tutaj skoro czuje, że to zdrada tej istoty?
AB - Ponieważ… bo… ona nie, ona była…
BB - Niech pan się skupi na tym. Czemu pan… tu… przyszedł?
AB - Bo… bo coś z nią było nie tak. Doskonałość była niedoskonała, na pięknie pojawiały się skazy. Melodyjny głos niósł fałszywy ton. I dlatego… nie posłuchałem. Sprzeciwiłem się. Każdego dnia.
BB - Od jak dawna doświadcza pan takich snów?
AB - Od rozpoczęcia badań. Może dlatego, że pierwszy go dotknąłem. A może dlatego, że ona mnie pragnie… Nie, nie! Prosi każdej nocy, ale odmawiam. Każdej nocy! Muszę, muszę odmawiać bo to nieprofesjonalne… profesjonalne… Skup się na szkoleniu… myśl… pamiętaj o skazach…
Adam Bogar bierze głęboki wdech po czym wypuszcza powietrze.
AB - Przepraszam to przez zbytnie myślenie o niej… bycie. Tak, bycie. Już… już mi lepiej.
BB - W porządku, uporządkujmy fakty. Przechodzi pan takie sny od pierwszego kontaktu z obiektem? I ma to znaczny wpływ na pana psychikę?AB - Tak.
BB - Ale jest pan w stanie przezwyciężyć ten wpływ swoją wolą i szkoleniem. O jakim szkoleniu pan mówił?
AB - Odbywanym na początku mojej pracy w Fundacji. Odnośnie obiektów oddziaływujących na psychikę. Dzięki temu udaje mi się ignorować żąd… prośby bytu.
BB - A czego on się domaga?
AB - Bym zwrócił mu to. Nigdy nie precyzował czym jest to. Nie pokazywał. Ale wiem, że chodzi o SCP-PL-061. Obiecała, że jak zwrócę to będziemy razem… razem w szczęściu, muszę… skup się! Przepraszam, czasem bywa ciężko.
BB - Rozumiem. A czemu zgłosił to pan dopiero teraz?
AB - Najpierw brałem to za zwykłe fantazje. Później narastało. Czułem potrzebę jak największego kontaktu. Zasypiałem coraz wcześniej aż doszło do tego, że robiłem to od razu po powrocie z pracy. I wtedy istota zaczęła żądać. Wiedziałem, że nie mogę ich spełnić, chciałem, ale te zgrzyty w jej doskonałości były jak szpilki. Ukucia bólu, które mnie oprzytomniały. Zarazem nie potrafiłem tego zgłosić, czułem jakbym miał zdradzić najukochańszą osobę. Aż dzisiaj rano poczułem, że jestem na granicy. Albo spróbuje ukraść obiekt albo powiem co czuję. Przypomniałem sobie szkolenie, skupiłem się na tym co w bycie nie grało, co boleśnie zgrzytało. Skupiłem się na tych igłach i z wielkim bólem… zgłosiłem problem.
BB - I słusznie. Teraz będziemy mogli zabezpieczyć się przed psychicznym oddziaływaniem obiektu.
AB - W zasadzie… nie czuje jakby obiekt to robił. Czy nawet byt, który go chce… Te uczucia, nie są nienaturalne. Jakby zawsze we mnie były, a istota je… je wyzwoliła. Ale nie do końca. Jakby gdzieś się blokowały, rwały.
BB - Dobrze. Ostatnie pytanie nim przejdziemy do testów medycznych. Cokolwiek to wywołało, krył pan te uczucia od ponad miesiąca, a nie mieliśmy zgłoszeń od pańskich współpracowników o dziwnym zachowaniu. Czy mogli coś dostrzec, ale tego nie zgłosili?
AB - Nawet jeśli to nie mówili mi o tym. Ale bardzo możliwe, że nie dostrzegli. Jeśli tylko coś odciąga moje myśli od istoty to jestem w stanie normalnie funkcjonować. A w pracy jest tego naprawdę dużo.
BB - Dziękuję za współpracę i zgłoszenie problemu. Na razie skończymy z pytaniami. Przejdźmy teraz do sali obok.
[KONIEC NAGRANIA]
Po zgłoszeniu problemu rozpoczęto dokładną obserwację pracowników placówki. Okazało się, że podobnych snów doświadczyło 5 z 8 członków zespołu badawczego SCP-PL-061, 3 strażników, którzy uczestniczyli w transporcie obiektu, a także 2 pilnujących obszaru, w którym przechowywano podmiot. Problem dotknął także 23 z 25 pracowników biurowych i woźnego, którzy urzędowali w przeciwległym skrzydle budynku i nie mieli wiedzy o istnieniu obiektu.
Warto zaznaczyć, że bez informacji o podmiocie nie byli oni w stanie określić czym jest „to” żądne przez nawiedzający je byt. Mimo to czuli, że jest ono przechowywane gdzieś w ośrodku, a w razie wskazania im kilku przedmiotów za każdym razem stwierdzali, iż chodzi o SCP-PL-61.
Problem tymczasowo rozwiązano oddelegowując doświadczających snów pracowników do innych placówek. Wśród pozostałych nie wykryto podobnych objawów w dalszych okresach czasu.
1 czerwca 2014 roku do placówki przybył trzydziestoletni mężczyzna żądający wydania „tego”. Okazało się, że jest to mieszkaniec zabudowań w pobliżu ośrodka numer PL-13, który doświadczył analogicznych snów co oddelegowani pracownicy. Utrzymywał, że istota nawiedzająca go w snach to anioł, który przykazał mu odzyskanie obiektu w celu zbawienia ludzkości. Mężczyźnie po przesłuchaniu podano środki amnezyjne.
W następnych dniach do ośrodka zaczęły przybywać kolejne osoby, czasem nawet w kilkunasto osobowych grupach, podejmowane też były liczne próby włamania. Wszyscy przechwyceni zgodnie twierdzili, że we śnie siła wyższa nakazała im odzyskanie SCP-PL-061.
Wkrótce okazało się, że takich snów doświadczyło 86% osób zamieszkałych w promieniu 37,5 kilometra od placówki, ale na realizacje zaleceń istoty decydowało się zaledwie 12% z nich. Zdarzenia te zaczęły wzbudzać zainteresowanie mediów. W związku z tym, ze względu na ryzyko dekonspiracji, podjęto decyzję o przeniesieniu obiektu do Ośrodka Badawczego położonego z dala od zamieszkałych terenów co nastąpiło 21 czerwca 2014 roku.
Incydent miał miejsce w Ośrodku numer PL-9 i poprzedzony był pojawieniem się nieznanych bytów na krawędzi lasu otaczającego placówkę. Pierwsza obserwacja miała miejsce 27 września 2014 roku o godzinie 22:34 i nastąpiła 2 tygodnie po przeniesieniu wszystkich pracowników doświadczających snów. Wtedy to funkcjonariusze patrolujący obrzeża kompleksu dostrzegli ludzkie sylwetki na linii drzew, a także dało się słyszeć odległe nawoływania.
Próba pochwycenia zakończyła się niepowodzeniem. Nie udało się także ustalić cech czy wyglądu intruzów gdyż funkcjonariusze nie byli w stanie dostrzec ich wyraźnie ze względu na mrok, byty zaś unikały świateł reflektorów, znikając z pola widzenia na parę sekund przed dotarciem strażników.
Nieskuteczne okazało się także zastosowanie kamer gdyż na nagraniach byty rejestrowane były jako oślepiające plamy światła. Analogiczny efekt dawało użycie noktowizorów.
Z powyższych względów nie udało się także ustalić liczby istot.
Od czasu opisanego zdarzenia obserwacje bytów następowały codziennie, zawsze po zachodzie słońca zaś wszelkie próby pochwycenia lub obserwacji kończyły się niepowodzeniem.
18 grudnia 2014 roku o godzinie 2:43 doszło do dezercji jednego ze strażników patrolujących zachodnie skrzydło kompleksu. Funkcjonariusz opuścił stanowisko w celu sprawdzenia zaobserwowanego ruchu wśród śnieżnych zasp. Po dokonaniu standardowych czynności zameldował on ubezpieczającemu go ochroniarzowi, o braku zagrożenia. W tym momencie nastąpiło zaobserwowanie bytu na skraju lasu, a funkcjonariusz rzucił się biegiem w jego stronę po czym przekroczył linię lasu co uczyniło niemożliwym dalszą obserwację. Natychmiast został wysłany oddział poszukiwawczy, który odnalazł strażnika stojącego z wyciągniętą bronią, 100 metrów w głąb lasu, po czym dokonano jego obezwładnienia. Zatrzymany sprawiał wrażenie oszołomionego i nie stawiał oporu. Zdarzenie pozwoliło ustalić, że wpatrywanie się w oczy bytów, ze względu na ich nienaturalny wygląd, ułatwia przeciwstawienie się wpływowi Intruzów.
Do kolejnego zdarzenia, będącego głównym incydentem, doszło 6 marca 2015 roku o godzinie 4:10. Jego bezpośrednim uczestnikiem był Warian Zambra, pełniący funkcję funkcjonariusza ochrony. Poniżej znajduje się zapis przesłuchania, przeprowadzonego bezpośrednio po wydarzeniu:
[ROZPOCZĘCIE NAGRANIA]
Tomasz Warnicki (TW) - Rozpoczynamy przesłuchanie w związku z naruszeniem bezpieczeństwa placówki. Proszę powiedzieć co dokładnie zaszło.
Warian Zambra (WZ) - O godzinie 3:45 rozpocząłem obchód wschodniego skrzydła kompleksu wraz z Zenonem Żerańskim. Przebiegał on spokojnie i rutynowo aż około godziny 4:10 dostrzegliśmy, że drzwi przechowalni numer 14 są na wpół otwarte, a ze środka pada jasne światło.
TW - Czy w tym świetle było coś nietypowego?
WZ - Samo w sobie nie. Po prostu ktoś zapalił wszystkie lampy w pomieszczeniu. A o tej godzinie nie powinny odbywać się żadne badania, za wcześnie też było na sprzątanie. Nawet gdyby coś takiego miałoby mieć miejsce, powinniśmy zostać poinformowani.
TW - Czy czuli panowie jakieś niepokojące objawy? Fizyczne lub psychiczne?
WZ - Nie. Zameldowaliśmy centrali na co trafiliśmy i ruszyliśmy to sprawdzić.
TW - Czemu nie wezwali panowie wsparcia?
WZ - Nie było powodów. Czasem się zdarza, że naukowcy po godzinach wysiadują w robocie i z opóźnieniem zwracają obiekty. Ewentualnie spodziewałem się, że ktoś poważnie naruszył procedury i nie zamknął przechowalni przez co rano pewnie poleci ze stołka.
WZ - Czyli nic nie wskazywało na to co zastaniecie w środku?
TW - Ani trochę. Mimo to ruszyliśmy zgodnie z procedurami. Żerański przylgnął do ściany, a ja wkroczyłem do środka z wyciągniętą bronią. I stanąłem oniemiały, omal nie wypuszczając pistoletu z ręki.
WZ - Ze względu na widok bytu, którego zastał pan w środku?
TW - Miało to swój udział, ale to nie była główna przyczyna. Zatkało mnie raczej jej zachowanie. Bo po intruzach w ośrodku spodziewasz się wiele, ale nie tego, że pod dokonaniu włamania będą chodzić sobie spokojnie jakby wybrali się na zakupy do spożywczaka.
WZ - Proszę opisać jaką sytuację pan zastał.
TW - Na jednym z metalowych stolików ustawionych w pomieszczeniu leżał obiekt wyglądem przypominający skrzyżowanie pocisku artyleryjskiego z karabinowym. Pocisk został oddzielony od łuski i leżał obok, wnętrze było puste. Oprócz tego część z szaf pancernych, w których przechowywano obiekty była pootwierana, ale wyglądało na to, że żaden z artefaktów nie został zabrany. Nie doszło także do naruszenia dodatkowych zabezpieczeń montowanych przy niektórych z nich.
WZ - A co robił byt?
TW - Chodził, a raczej chodziła między tym wszystkim i otwierała kolejne sejfy. Jeden za drugim, bez wysiłku. Tak jakby ktoś zapomniał je pozamykać. Po prostu podchodziła, wciskała guzik na panelu i wrota posłusznie ustępowały. I tak szafka za szafką. Przemieszczała się między nimi beztrosko, spokojnie, lekko się kołysząc i cicho podśpiewując. Nie mogłem zrozumieć słów, ale muszę przyznać, że miała naprawdę przyjemny, melodyjny głos, niosący w sobie radość z życia. Przerwała jednak gdy mnie zobaczyła.
WZ - Pana pojawienie zaskoczyło byt?
TW - Nawet jeśli to nie dała tego po sobie poznać. Uśmiechnęła się do mnie i dość nietypowym gestem wskazała na szafki po czym wróciła do otwierania kolejnych, tym razem już nie śpiewając co, muszę przyznać, wzbudziło we mnie lekkie rozczarowanie.
WZ - A czy wie pan co oznacza gest wykonany przez byt?
TW - Tak. Oczywistym dla mnie było, że chce bym się do niej przyłączył. I w pierwszym odruchu chciałem to zrobić. Pomimo tego, że właśnie uczestniczyłem w największym naruszeniu bezpieczeństwa ośrodka od lat, czułem się jakbym właśnie wybierał się na spacer ze starą znajomą. Atmosfera była tak sielska.
WZ - Co działo się dalej?
TW - Stałem tak zdezorientowany, lekko odpływając, gdy syk Żerańskiego przywrócił mnie do rzeczywistości. Paroma gestami dałem mu znać, że mamy jednego intruza i, że nie zaobserwowałem u niego broni. Następnie uniosłem swoją i krzyknąłem by uklękła z rękami za głową.
WZ - Jak zareagował byt?
TW - Nie przerywając otwierania szafek, zwróciła twarz w moją stronę. Odmalowało się na niej zaskoczenie, ale wciąż pozostawała pogodna. Gdy powtórzyłem polecenie oparła się o szafkę i wybuchła doniosłym śmiechem. Nie jakimś sztucznym, szyderczym czy wzniosłym. To było szczere rozbawienie tak jakbym właśnie opowiedział świetny dowcip. Po chwili jej humor mi się udzielił.
WZ - To znaczy?
TW - Po prostu słysząc jej śmiech mnie też ogarnęło rozbawienie. Coś na zasadzie, że jesteś w towarzystwie i inni zaczynają się śmiać. Nie wiesz czemu, ale też zaczynasz. Tu było może trochę mocniej bo i mi ta groźba zaczęła wydawać się absurdalna i w pewnym momencie z trudem tłumiłem śmiech. Chyba dostrzegł to Żerański bo coś powiedział, ale go zignorowałem. Jej śmiech miał w sobie taka radość, że nie chciałem nic z tego utracić. To było naprawdę przyjemne.
WZ - Jak długo to trwało?
TW - Pewnie z paręnaście sekund maks. Kiedy przestała wzięła głęboki wdech, wypuściła powietrze i uśmiechnięta wróciła do porzuconej czynności podczas gdy ja stałem powoli opanowując chichot. Jednak kiedy przechodziła do kolejnej szafki spojrzała na mnie i nieco zgryźliwy tonem zapytała: „Wiem, te framugi są naprawdę piękne, ale musimy to znaleźć”. A gdy nie zareagowałem, westchnęła i dodała: „Musisz ruszyć nogami. Wiesz, tymi pałeczkami u dołu.”
WZ - Czy wie pan czym było „to”, którego szukała?
TW - Nigdy nie sprecyzowała, ale czułem, że chodzi o zawartość pocisku leżącego na stole. Nie wiedziałem gdzie szukać, ale ton jej głosu sprawił, że przez parę sekund miałem ochotę rzucić się by sama nie męczyła się z tymi szafkami. Było mi autentycznie głupio, że robi to sama. I chyba wpłynęło to też na Żerańskiego bo widziałem jak zadrżał słysząc głos.
WZ - Co w związku z tym pan zrobił?
TW - Zgodnie z zaleceniami skupiłem się na jej oczach. Podziało natychmiastowo, wszystkie wątpliwości przeszły jak ręką odjął. Pewnym głosem ponownie nakazałem jej paść na ziemię i zrobiłem krok na przód.
WZ - Jak zareagował byt?
TW - Sprawiała wrażenie zdezorientowanej, ale jej głos wyrażał oburzenie gdy nakazała mi przestać żartować i robić co do mnie należy. Zrobiłem kolejny krok, nie odrywając wzroku, a ona kontynuowała swoje nakazy bym zachowywał się jak należy jednocześnie zaczynając się delikatnie kołysać i wykonując dziwne gesty rękoma, które z jakiegoś niezrozumiałego powodu wydały mi się pociągające. Jakby trafiły w jakieś głęboko ukryte instynkty. Niemniej uparte wgapienie się w jej oczy nadal pozwalało mi się w pełni kontrolować.
WZ - Czy byt to zauważył?
TW - Pewnie tak, bo jej tembr głosu zaczął się zmieniać, jakby próbowała się do mnie dostroić. Zaczęła też coś mówić o tym, że jestem zepsuty, ale mnie naprawi jeśli tylko jej pomogę. I znów z jakiegoś powodu jakaś część mnie przyznała jej rację. Tak czy owak ten dziwny pojedynek przerwał tupot stóp na korytarzu, jak się potem okazało wsparcia wezwanego przez Żerańskiego.
WZ - Podjął pan próbę pochwycenia bytu?
TW - Nie zdążyłem. Nie wiem gdzie w swojej dziwacznej, obłożonej diodami sukience mogła mieć kieszeń, ale w każdym razie w jej ręce pojawił się świecący kamień, którego z pewnością, wcześniej tam nie było. Zrobiła krok w tył, dało się słyszeć głuche uderzenie, na plecach poczułem podmuch powietrza i wszystko się skończyło.
WZ - Z tego co pan mówi wynika, że dobrze przyjrzał się bytowi. Proszę go opisać.
TW - Kobieta, na oko dwudziestoparoletnia, średniego wzrostu, rasy kaukaskiej. Oszałamiająca sylwetka, ładna gładka cera. Generalnie nieziemsko piękna, jakby ją wycieli z jakiegoś magazynu po retuszu. Ale było też sporo rzeczy, które raziły w oczy – przede wszystkim jaskrawoczerwone włosy, nienaturalnie jasnoniebieskie, dziwne oczy, od których aż przebiegał cię dreszcz. Plus parę pomniejszych rzeczy – rysy twarzy były odrobinę za ostre, kończyny jakby ciut wydłużone plus sposób poruszania. Z jednej strony przez większość czasu miał w sobie coś pociągającego, wręcz hipnotyzującego, ale momentami całe wrażenie siadało przez jeden dziwny ruch. Jakby wjechać na wybój na gładkiej drodze.
WZ - A czy teraz odczuwa pan coś myśląc o bycie? Tęsknotę? Żal?
TW - Może trochę. Jak po zerwaniu z dziewczyną w liceum. Ale da się z tym żyć.
[ZAKOŃCZENIE NAGRANIA]
Po zdarzeniu przeprowadzono analizę nagrań. Tak jak w innych przypadkach byt został zarejestrowany jako plama światła. Okazało się, że pojawił się on o godzinie 3:50 w stołówce w bloku centralnym. Następnie opuścił pomieszczenie i ruszył w stronę wschodniego skrzydła kompleksu. Dotarł tam nie niepokojony około 3:55 i wszedł do pomieszczenia służącego jako magazyn środków czystości. Należy zaznaczyć, że pomieszczenie przylega bezpośrednio do przechowalni numer 14 jednak brak jest połączenia między nimi.
Byt wrócił na korytarz i ruszył na lewo od wejścia do magazynu. Po dotarciu do zakrętu zatrzymał się, a następnie zawrócił aż dotarł do przeciwległego rozwidlenia. Tam skręcił w prawo i wszedł do pierwszych drzwi po lewo, za którymi znajdował się magazyn numer 14.
Po znalezieniu się w pomieszczeniu podszedł do szafki, w której przechowywany był SCP-PL-061, po czym oddzielił nabój od łuski. Po kilkunastu sekundach odłożył podmiot na znajdujący się obok stół i przystąpił do otwierania kolejnych szafek. Niedługo potem doszło do konfrontacji ze strażnikiem.
Należy podkreślić, że choć byt widoczny jest na nagraniach nie uruchomił on żadnych z zabezpieczeń znajdujących się w ośrodku, pomimo iż kontrola wykazała, że w chwili zdarzenia były ono w pełni sprawne. Podobnie niewyjaśnione pozostaje w jaki sposób byt otworzył szafy pancerne, które były zamknięte z dochowaniem procedur.
W związku z powyższym zdarzeniem podjęto decyzję o przechowywaniu instancji obiektu w odrębnych placówkach. Od czasu wprowadzenia tego rozwiązania nie odnotowano żadnych kolejnych manifestacji bytów.
Niniejszy dokument stanowi zapis badań nad Intruzami przeprowadzonymi w ramach projektu SCP-PL-061, od 28 września 2014 roku do 6 marca 2015 roku. Został on włączony do osobnych badań, które koncentrują się na poznaniu natury bytów.
Ze wglądu na obszerność materiału poniżej zamieszczono najistotniejsze zapisy.
Numer eksperymentu: Od 1 do 12
Data eksperymentu: Od 28.09.2014 do 14.10.2014
Tester: Personel klasy D. Numery od 1045 do 1057
Zapis przesłuchania testera: Brak zapisów ze względu na znikomą wartość naukową materiałów.
Uwagi:
Testerzy stanowili grupę o zróżnicowanym pochodzeniu, w skład której wchodziło 5 kobiet i 7 mężczyzn, z których najmłodszy miał 16 lat, a najstarszy - 63 lata. Wszyscy nieprzygotowani do kontaktu z bytami uznawali je za najbliższe sobie osoby i wykazywali niczym niezachwianą wierność w stosunku do nich. Odmawiali także współpracy z badaczami, w 2 przypadkach uznając ich za wysłanników złych sił, którzy chcą zaszkodzić, doskonałym w ich mniemaniu, bytom. W pozostałych odmawiali odpowiedzi na pytania i domagali się zwrotu nieokreślonego przedmiotu.
Powyższe pozwala wyciągnąć wniosek, że Intruzi są w stanie oddziaływać na ludzi niezależnie od pochodzenia, wieku czy płci. Warto odnotować, że w przypadku testerów o Azjatyckich korzeniach rekcja na wpływ bytów zdaje się silniejsza jednak nie sposób tego jednoznacznie potwierdzić.
Numer eksperymentu: 13
Data eksperymentu: 20.10.2014
Tester: D-1078
Zapis przesłuchania testera:
[ROZPOCZĘCIE NAGRYWANIA]
Przesłuchujący (P) - Proszę opisać wygląd bytu.
Tester (T) - Kobieta. W średnim wieku. Mojego wzrostu, czyli jakiś metr siedemdziesiąt. Niezła figura, generalnie dość ładna. Z cech charakterystycznych to żółte włosy i nienaturalne oczy plus ubranie. Dziwna żółta suknia przyozdobiona jakimiś diodami.
P - Czy odczuwał pan coś dziwnego w czasie konfrontacji?
T - Nie. Może lekki stres czemu wysyłają cię do ciemnego lasu z ładunkiem wybuchowym na kostce, tylko po to by pogadać z jakaś kobietą. Ale to chyba normalne w takiej sytuacji.
P - A teraz?
T - Nic niezwykłego.
P - Czy rozmawiał pan z nią? Jeśli tak to o czym?
T - Chciała bym odzyskał to. Gdy zapytałem czym jest to, tylko się zaśmiała. Potem powtórzyła bym odzyskał to i zniknęła, dosłownie zapadając się w powietrze.
P - Czy śmiech wzbudził w panu jakieś emocje?
T - Poza irytacją? Nie.
[KONIEC NAGRANIA]
Uwagi:
D-1078 to 34-letni mężczyzna rasy kaukaskiej. Urodzony w 1980 roku na obrzeżach Warszawy. Z zawodu historyk, nieżonaty, w 2012 roku spowodował katastrofę w ruchu drogowym. W jej wyniku zginęły 24 osoby, a mężczyznę skazano na 10 lat więzienia. Przejawia oznaki znieczulicy i wycofania społecznego jednak jego stan psychiczny pozostaje stabilny.
Nie wiadomo czy powyższe może mieć związek z ewentualną odpornością testera na wpływ bytu. Niemniej przeprowadzone przed eksperymentem badania medyczne nie wykazały u niego odstępstw od normy.
Zalecane są dalsze testy z udziałem D-1078, po uprzedniej obserwacji pod katem czy przejawiana postawa nie ma być w rzeczywistości sposobem na uzyskaniem dostępu do SCP-PL-061, żądanego przez Intruza.
Numer eksperymentu: 19
Data eksperymentu: 11.11.2014
Tester: D-1078
Zapis przesłuchania testera:
[ROZPOCZĘCIE NAGRYWANIA]
Przesłuchujący (P) - Proszę opisać wygląd bytu.
Tester (T) - Taki sam jak ostatnio. Może nawet była to ta sama kobieta. Ale tego nie jestem pewien.
P - Czy coś pan odczuwał podczas konfrontacji? Albo po niej?
T - Jak ostatnio. Nic.
P - Czy rozmawiał pan z bytem? A jeśli tak - o czym?
T - Najpierw zwróciła uwagę, że wróciłem. Może naprawdę była to ta sama kobieta. W każdym razie, zdawała się tym trochę zaskoczona. Następnie zapytała czy mam to. Odparłem, że nie wiem bo nie mam pojęcia czym jest to. Potem przez chwile przyglądała mi się w milczeniu. Poczułem się trochę nieswojo. Wpatrywała się intensywnie i tasowała wzrokiem niczym prokurator, jakby próbowała coś znaleźć. We mnie lub na mnie. Nie pomogło też, że jej oczy w świetle latarki wyglądały naprawdę obco i niepokojąco.
P - I co było dalej?
T - Stwierdziła, że musi coś sprawdzić i kazała mi przyjść za tydzień. Po czym, tak jak poprzednio, zapadła się w powietrze.
[KONIEC NAGRANIA]
Uwagi:
Obserwacja nie wykazała by tester znajdował się pod wpływem Intruza. Zaleca się przeprowadzenie dokładnych badań medycznych, w tym genetycznych, a także dalszą obserwację psychiatryczną.
Zainteresowanie bytu testerem jest nie mającą wcześniej miejsca reakcją. Wskazane jest kontynuowanie badań z udziałem D-1078, a także wyposażenie go w sprzęt do dwustronnej komunikacji pomijany dotychczas jako niepotrzebne wyposażenie ze względu na brak kontaktu z poprzednimi testerami.
Numer eksperymentu: 25
Data eksperymentu: 25.11.2014
Tester: D-1078
Zapis przesłuchania testera:
[ROZPOCZĘCIE NAGRYWANIA]
Przesłuchujący (P) - Proszę opisać wygląd bytu.
Tester (T) - Tym razem na pewno była to ta sama kobieta co ostatnio. I ubiegając pytanie - tak jak ostatnio nie czułem nic odbiegającego od normy. Ani przed ani po.
P - Kiedy zbliżyłeś się do bytu straciliśmy łączność. Co się stało? Czy dostrzegłeś coś co mogłoby ją zakłócić?
T - Część diod na jej sukience migała, ale nie wiem czy ma to znaczenie. Nic innego nie rzuciło mi się w oczy. Przynajmniej z technicznego puntu widzenia.
P - To znaczy?
T - Ta rozmowa była inna. Wcześniej dopytywała się o to. Teraz zaś rozmowa tyczyła się mnie.
P - O co dokładnie pytał byt?
T - O to jak się czuję. Co w życiu słychać. To nie było przesłuchanie jak to prowadzone przez pana w tej chwili. To było jak… sam nie wiem jak. Wyjście z nowo poznaną znajomą na kawę? Pierwsza randka? Dotąd mam mieszane uczucia.
P - Na początku powiedział pan, że nie odczuwa niczego niezwykłego.
T - Bo to jest normalne. Znaczy nie do końca… ale dla mnie normalne. Nigdy nie byłem mistrzem w kontaktach towarzyskich, zwłaszcza z kobietami. Czy coś to tylko zwykła pogawędka czy też może znaczy coś więcej. Nigdy tak naprawdę nie dorosłem w tej kwestii, jakby czegoś mi brakowało. A jak rozumieć przyjazną rozmowę ze znikającą kobietą z lasu? Zresztą nawet ona to zauważyła.
P - To znaczy? Proszę to rozwinąć.
T - Powiedziała, że rozumie pustkę i chaos w moim wnętrzu. Że wie czego mi brakuje i być może będzie mogła to naprawić. Pocieszała nawet, że z pewnością nie jestem jedyny, że takie przypadki zdarzają się pomimo ich wysiłków. A jej zadaniem jest właśnie prostować takie i inne błędy.
P - A czy dowiedział się pan czegoś na temat bytu?
T - Zręcznie omijała tematy związane z nią. Gdy trochę przycisnąłem, udało mi się dowiedzieć jedynie, że jej obecność tutaj to coś w stylu pracy, ale naprawdę ją lubi. Bo uważa, że ludzie są o wiele bardziej fascynujący od innych.
P - Innych? To znaczy kogo?
T - Żebym to wiedział. Cała sytuacja była bardzo konfundująca, a na dodatek mówiła niczym bogini z greckiej mitologii. Ale widać było, że podchodzi z pasją do tego co robi. Czyli rozmowy ze mną, jak przypuszczam.
P- Czy zdarzyło się jeszcze coś wartego uwagi?
T - Powiedziała, że będzie musiała dogłębniej mnie zrozumieć. I żebym się nie bał, nie stanie mi się krzywda. Rzuciła jeszcze bym pojawił się za tydzień i tyle. Zniknęła tak jak wcześniej.
[KONIEC NAGRANIA]
Uwagi:
Komunikacja dwustronna okazała się nieskuteczna. Zaleca się podjąć próby rejestracji samej rozmowy.
Wyniki badań wskazały kilka niegroźnych problemów zdrowotnych u testera, żaden jednak nie jest cechą mogącą uzasadniać nietypową reakcje na byt. Podobnie badania genetyczne nie przyniosły odpowiedzi. Zaleca się jednak przeprowadzenie analogicznych testów u testerów podatnych na działanie bytu i porównanie wyników.
Na chwile obecną najbardziej prawdopodobną przyczyną zdaje się być psychika D-1078. Brak jednak dowodów jednoznacznie to potwierdzających.
Zaleca się kontynuowanie eksperymentów z jego udziałem. Jeśli to możliwe przesłuchujący powinni zachęcać testera do określania swoich przeżyć wewnętrznych związanych z eksperymentami.
Numer eksperymentu: 26,27
Data eksperymentu: 26.11.2014 i 27.11.2014
Tester: D-1078
Zapis przesłuchania testera:
Brak.
Uwagi:
Obserwowane byty znikały nim D-1078 zdążył do nich dotrzeć, pomimo iż podchodził do nich samotnie. Gdy do eksperymentów przydzielano innych testerów reakcja taka nie zachodziła.
Przyczyna pozostaje nieznana. Zaleca się wstrzymać eksperymenty z udziałem D-1078 do upływu czasu wskazanego przez byt.
Numer eksperymentu: 33
Data eksperymentu: 02.12.2014
Tester: D-1078
Zapis przesłuchania testera:
[ROZPOCZĘCIE NAGRYWANIA]
Przesłuchujący (P)- Proszę opisać przebieg zdarzenia.
Tester (T)- Najpierw zapytałem czemu znikała kiedy podchodziłem w ciągu tygodnia, dokładnie tak jak kazaliście. Odparła, że to nie była ona, tylko pozostali. Ale na razie nie muszę o nich myśleć bo jestem pod jej opieką. A ona wszystkim już się zajmie.
P- Co miała na myśli?
T - Wkrótce się przekonałem. Chyba chciała mnie uspokoić i uczynić chętniejszym do kooperacji. Cóż nie wyszło, jak dla mnie to brzmiało niepokojąco.
P- O czym się pan przekonał? Co się stało?
T - Zaczęło się od rozmowy na ogólne tematy, napomknęła, że las jest naprawdę wspaniały i może przynieść wiele korzyści i aż szkoda, że marnujemy jego potencjał. Później Anita potrząsnęła głową i stwierdziła, że ktoś inny przyniesie nam płomień wiedzy, a ona musi skupić się na mnie.
P - Anita? Tak przedstawił się byt?
T - Nie. Sam ją tak nazwałem podczas rozmyślań na temat o co w tym chodzi. Jakoś ciężko mi było przez tydzień myśleć o kimś kogo widziałem kilka razy per kobieta czy ona. I po tygodniu rozmyślań takie nazywanie weszło mi w krew.
P - A dlaczego Anita?
T - Nie ma szczególnego powodu. To pierwsze imię jakie przyszło mi do głowy.
P - Rozumiem. Wracając do eksperymentu. Co było dalej?
T - Anita wyciągnęła nie wiadomo skąd strzykawkę i parę próbówek i powiedziała, że potrzebuje cząstek mojego jestestwa by móc rozwiązać palący moje wnętrze problem. Odmówiłem bo jednak badania w lesie to coś dla mnie nie na miejscu. Zresztą nie byłem pewien czy wy to pochwalicie. I jasno powiedziałem jej co mi leży na sercu.
P - Jak zareagował byt?
T - Stwierdził, że jesteście jak dzieci, które przez swoja głupotę przeszkadzają nadejściu szczęścia. Ale ja nie muszę się was obawiać. Obiecała, że jeśli otworzę się na szczęście to nie muszę się niczego obawiać. Stwierdziłem, że nie chodzi o was tylko nie chcę się godzić póki nie dowiem się czemu to ma służyć. Wówczas zaczęła naciskać i mówić, że przeciwstawiających się szczęściu czeka potępienie. A odmowa oznacza właśnie to. Dlatego zostanę zmuszony jeśli trzeba. Po tych słowach poczułem, że coś we mnie pękło.
P - Potrzeba spełnienia prośby bytu?
T - Wręcz przeciwnie. Jakby ukłucie żalu. Chyba jakąś część mnie miała nadzieję, że jestem dla niej jednak czymś więcej niż robotą. Że może naprawdę mnie polubiła. Pomimo tego całego dziwnego gadania. A to pokazało mi jasno, że jestem dla niej tylko pracą. Obiektem do obserwacji jak dla was. Ale to była głupia myśl, że może kryć się za tym jakaś sympatia. Nie wiem skąd się wzięła… Zresztą nie ma co o tym mówić. To nie na temat.
P - Nie, proszę to rozwinąć.
T - Co tu dużo mówić. Nigdy nie byłem dobry w odczytywaniu sygnałów. A na dnie serca zawsze była potrzeba akceptacji. Także gdy zobaczyłem, że chodzi jej konkretnie o mnie plus jej przyjazne nastawienie… wzbudziło to jakieś dziwne nadzieje. Że mimo wszystko kryje się w tym jakaś przyjaźń. Nie ma co o tym gadać, naprawdę.
P - Dobrze. Czy w końcu pobrała próbki?
T - Nie. Jasno powiedziałem Anicie, że się nie zgadzam. I nie dam. Pokręciła tyko głową i powiedział, że w takim razie zostanę zmuszony. Wyciągnęła jakiś świecący kamień i obok niej pojawiła się kolejna kobieta. Dość podobna, też ładna, ale za to o czerwonych włosach. I chłodnym spojrzeniu. Niczym lód. Co kontrastowało spojrzeniem Anity. Srogim, ale krył się w tym jakiś żal. A ta druga nie wyrażała niczego poza srogością. Autorytet wręcz bił od niej.
P - Co zrobiła?
T - Wyciągnęła jakieś dziwne urządzenie. Wyglądało jak żelazna tuba, tyle, że środkowa część się obracała. Kazała mi podejść i dać pobrać próbki. Wprost. Zero delikatności czy silenia na piękny język. Jak w wojsku.
P - Odmówił pan?
T - Tak. Spojrzenie Anity wyrażało zaciekawienie, zaś tej drugiej pozostało niewzruszone. Podeszła do mnie i chwyciła za rękę. Bez problemu ją wyrwałem i odsunąłem się. Anitę mocno to zdziwiło, a na srogim obliczu czerwonowłosej przebiegło niedowierzanie. Ponowiła próbę pochwycenia, a ja odskoczyłem raz jeszcze. Rzuciła do Anity, że jestem naprawdę poważnym błędem, do mnie zaś powiedziała, że albo dam pobrać próbki albo usunie problem wraz ze mną.
P - Jakie odczucia wywołała w panu ta groźba? Bał się pan?
T - Nie. Bo w przeciwieństwie do przyjaznego podejścia na to byłem gotowy. Odkąd tylko tu trafiłem. Albo nawet wcześniej - gdy wasz człowiek zaproponował skrócenie wyroku w zamian za, jak to określił, prace społeczne na rzecz rozwoju nauki. Było to lepsze od bezmyślnego gnicia w celi, dawało przynajmniej nadzieje, że się do czegoś przydam. Nawet jeśli miało się okazać pokrojeniem na organy. Bo co za różnica czy zginiesz bo wkurzyłeś znikające kobiety z lasu czy dlatego, że komuś pójdzie opona, której nie chciało mu się wymieniać przez ostatnie parę lat. Skutek jest ten sam.
P - Dobrze. To jak pan zareagował? Co zrobił?
T - Doszedłem do wniosku, że lepiej spróbować uciec. Po pobraniu próbek i tak mnie mogą usunąć, więc zacząłem biec w stronę ośrodka. I jakieś trzy sekundy później usłyszałem coś jakby wyładowanie elektryczne, a moje kończyny zwiotczały i wylądowałem twarzą w śniegu. Czerwonowłosa podeszła, nachyliła się z tym czarnym walcem i przyłożyła mi do twarzy. Pewnie chodziło o to, że to była jedyna odkryta część ciała, ale jej ruchy były dziwnie powolne. Jakby to była zemsta za nieposłuszeństwo. Oczywiście nie zostałem usunięty. Poczułem jedynie lekkie ukłucie i tyle. Jak potem patrzyłem to nawet ślad nie został.
P - Czy działo się coś jeszcze?
T - Anita podeszła do czerwonowłosej i kazała jej zabrać próbki. Po czym przyklęknęła nade mną i wpatrywała się jak leże bezwładnie w śniegu. Nie byłem w stanie odgadnąć co jej chodzi po głowie aż w końcu jej twarz przybrała troskliwy wyraz. Podniosła mnie, oparła mnie o drzewo i po raz pierwszy zaczęła normalnie mówić, bez stylizacji na mityczna istotę. Wprost zapytała dlaczego nie chciałem dać próbek. Powiedziała, że celowo wzięła znany mi sprzęt bym czuł się pewniej.
P - Co pan odpowiedział?
T - To co panu przed chwilą. Że jakaś część mnie chciała wierzyć, że te spotkania to nie tylko czyste wyrachowanie. Wbiłem wzrok w zabudowania na polanie i dodałem, że to skojarzyło mi się z wami. Beznamiętnym eksperymentem. I wtedy zainteresowała się wami. Wypytała kim jesteście, czego chcecie.
P - Co pan odparł?
T - A co mogłem? Kimś kto wysyła mnie do lasu bym gadał z ludźmi. A potem każe to relacjonować. Dziwnie się uśmiechnęła i odparła, że dzięki mnie może to zmienić. Naprawić ten błąd i inne. By nie było już więcej opornych. Dodała bym pojawił się za 3 miesiące to być może będzie mogła dać mi szczęście. Poklepała mnie po głowie, odeszła parę kroków i zniknęła w powietrzu.
[KONIEC NAGRANIA]
Uwagi:
Rejestracja zakończona niepowodzeniem, urządzenie uległo zniszczeniu. Prawdopodobnie w wyniku wspomnianego przez testera upadku lub wyładowania. Zalecane ponowienie próby rejestracji.
Porównanie wyników badań wykazało, że część genów aktywnych u podatnych testerów nie jest aktywna u D-1078. Odpowiadają one głownie za kształtowanie ośrodków empatii i mechanizmy nagrody w mózgu.
Jest to prawdopodobna przyczyna odporności D-1078. Nie jest jasne co warunkowało jej powstanie. Zaleca się kontynuowanie badań w tym zakresie.
Zaleca się także by nie przydzielać D-1078 do niebezpiecznych testów i unikać podawania środków amnezyjnych powodujących zaniki pamięci długotrwałej przynajmniej do upływu czasu wskazanego przez byt.
Numer eksperymentu: 61
Data eksperymentu: 02.03.2015
Tester: D-1078
Zapis przesłuchania testera:
[ROZPOCZĘCIE NAGRYWANIA]
Przesłuchujący (P)- Proszę opisać co się wydarzyło.
Tester (T)- Na skraju lasu czekała Anita. Nie do końca wiedziałem czego się spodziewać. Zaczęła od rutynowych pytań w stylu co słychać i tym podobnych. Nie byłem pewien jak się zachować, więc odparłem, że poza zanikami pamięci od czasu do czasu wszystko gra. W końcu przeszła do rzeczy i wyciągała w moją stronę płytkę. Czarną, lekko wygiętą płytkę.
P - Czy jest pan w stanie określić co to dokładnie było?
T - Nie. Powiedziała jedynie, że wystarczy bym przyłożył to do czoła i będę mógł być szczęśliwy. Dopytywałem się więc co to jest i o dziwo tym razem powiedziała. Tak jakby. Tłumaczyła, że usunięcie mojej wady zajmie całe pokolenia, a nie ma czasu bo zbliża się czas nadejścia i wielkiego szczęścia z nim związanego. Ale ta płytka pozwoli skorygować błąd trochę na okrętkę. Poprawi sposób myślenia. Tak by móc otworzyć się na szczęście. Dodała jeszcze, że to toporne i prymitywne rozwiązanie, ale sprawdzi się do czasu ostatecznej korekty.
P - Czy precyzowała czym jest nadejście?
T - Dopytywałem się, ale uśmiechnęła się tylko tajemniczo i powiedziała, że sam zobaczę. Bo pomimo wielu błędów ludzie zdają się być gotowi. Kiedy to mówiła patrzyła na ośrodek. Na Fundację.
P - Dodała coś jeszcze?
T - Tak. Powiedziała, że wasz upór był niezwykle interesujący i pozwolił się wiele nauczyć o błędach mających swobodę. Że pomoże to z innymi. Po czym wprost powiedziała byście oddali to. Bo przecież nie chcecie by ktoś taki jak ona musiał się z tym męczyć samemu. Mówiła to naprawdę dziwnie. Jakby wkładając w to całe serce.
P - Co było dalej.
T - Odmówiłem przyłożenia płytki do czoła. Tłumaczyłem, że nie jestem przekonany do nagłej zmiany osobowości i o dziwo nie oponowała. Schowała płytkę i odparła bym spokojnie to przemyślał. I był gotowy by podjąć właściwą decyzję w czasie ostatecznego wyboru.
P - Zdarzyło się coś jeszcze?
T - Niewiele. Zdziwiła mnie trochę mówiąc, że po nadejściu jeszcze się spotkamy bo dopilnuje bym został związany z nią. A potem zapadła się w powietrze.
[KONIEC NAGRANIA]
Uwagi:
Próba rejestracji przyniosła nieoczekiwane rezultaty. Udało się zarejestrować jedynie słowa z żądaniem zwrotu SCP-PL-061, reszta nagrania jest zaszumiona w sposób uniemożliwiając zrozumienie. Pozwoliło to jednak wykryć, że Intruzi są w stanie oddziaływać także przez nagrania. Technik zajmujący się nagraniem, po jego wysłuchaniu natychmiast przystąpił do wykonywania polecenia. Gdy przy drzwiach przechowalni zatrzymali go strażnicy odtworzył im nagranie, jednak byli oni w stanie przeciwstawić się poleceniom bytu.
Technik odmówił współpracy i żądał wydania obiektu. Podanie środka amnezyjnego zniwelowało efekt nagrania.
Ze względu na specyficzną relację D-1078 z bytem zaleca się dalsze przydzielanie go do bezpiecznych eksperymentów i możliwie najmniejsze podawanie środków amnezyjnych.
Ze względu na zaprzestanie pojawiania się bytów po wdrożeniu nowych procedur po Incydencie 61-06-03-15, nie jest możliwe prowadzenie dalszych badań nad Intruzami. Kontynuowane są jednak badania mające na celu ustalenie w jaki sposób brak aktywności części genów u D-1078 warunkował odporność na oddziaływanie bytów i co było jej przyczyną.
Warto także dodać, że dzieci poddane działaniu wirusa stanowiącego część SCP-PL-061-2 wykazują większą sympatię do ludzi wyglądem zbliżonych do bytów. Zauważono też, że chętniej sięgają po takie materiały jak mangi czy anime pomimo, iż produkcje te nie są kierowane do dzieci.
Badania w tym zakresie trwają.
« SCP-PL-060 | SCP-PL-061 | SCP-PL-062 »