„A kto umarł, ten nie żyje.” - Psy 1992
Zdjęcie SCP-PL-155 zrobione przez Filipa Rudawskiego w jego ogródku.
Identyfikator podmiotu: SCP-PL-155
Klasa podmiotu: Bezpieczne Zneutralizowane
Specjalne Czynności Przechowawcze: SCP-PL-155 nie wymaga żadnego pomieszczenia przechowawczego, gdyż obiekt został zniszczony 19 października 2019 roku.
Proces rekonstrukcji obiektu na podstawie notatek Dr. Rudawskiego jest aktualnie w trakcie.
W wypadku, w którym konstrukcja obiektu zostanie ukończona, anomalia zostanie produkowana masowo w celach logistycznych i militarnych.
Opis: SCP-PL-155 jest metalową kulą o promieniu 0,2 m. Mimo iż obiekt zwykle znajdował się na słupie o długości co najmniej 1 metra, owa część nie była anomalna, oraz mogła być wymieniana na jakikolwiek obiekt dobrze przewodzący prąd, o długości nie mniejszej niż 0,8 m.
Obiekt został stworzony poprzez neurologa Filipa Rudawskiego. Pracownik ten pochodził z Ośrodka PL-39. Priorytetem tej osoby było wytworzenie preparatu amnezyjnego klasy C-7, a anomalia była projektem, którym instancja zajmowała się prywatnie.
Mimo iż Dr Rudawski opisywał proces oraz sposób działania anomalii, większość notatek spłonęła w mieszkaniu Filipa Rudawskiego. Aktualnie jedynym zapisem pracy nad obiektem jest dziennik i ślady pracy nad obiektem owej osoby.
Obiekt najprawdopodobniej zawierał w środku zbiór różnych preparatów stworzonych przez Fundacje i magnes, co zezwalało na połączenie dowolnego metalowego obiektu do SCP-PL-155.
Podczas gdy zwłoki zostaną połączone z anomalią, a przedmiot zostanie zasilony poprzez strumień energii o mocy nie mniejszej niż ok. 2.7 MW, ciało w kontakcie z obiektem ulegnie przyśpieszonej regeneracji, a następnie przywróceniu funkcji życiowych.
Później organy obiektu zaczną ulegać procesowi gnicia, co powoduje śmierć kliniczną w czasie od 48 godzin do 216 godzin. Wartość ta zależy od tego ile minęło czasu od śmierci obiektu do „ożywienia”.
Obiekt najprawdopodobniej również miał właściwości pozwalające na przyciąganie wyładowań elektrycznych, właściwość ta nie została potwierdzona.
Z powodu powolnego procesu gnicia mózgu, „ożywione” obiekty będą stopniowo traciły swoje zdolności kognitywne. Na podstawie dziennika głosowego Dr. Rudawskiego można wnioskować że średnio owe instancje są w stanie w pełni funkcjonować mniej więcej 6 godzin.
SCP-PL-155 nie jest w stanie zregenerować tkanki która już uległa procesowi gnicia.
<POCZĄTEK NAGRANIA>
Mam na imię Rudawski Filip, pracuje dla Fundacji SCP jako neurolog, moim zadaniem było stworzenie preparatu amnezyjnego klasy C-7, działa on prawie że identycznie co zwykły preparat amnezyjny klasy C, jest on najzwyczajniej w świecie ulepszeniem. Optymalizacją. Działa szybciej, mniejsze skutki uboczne, większa kontrola nad tym, co się zapomina, a co nie itp. itd.
Mimo iż ja i moi współpracownicy pracujemy już nad tą miksturą około 6 miesięcy, to ja miałem swój własny projekt — Słup Frankensteina, w skrócie SF.
Zacząłem to budować po tym, jak Danuta, moja żona zmarła, wiedziałem, że jeżeli uda mi się ukończyć tę maszynę, śmierć stałaby się czymś, czego nie należy się bać, za prawdy zrewolucjonizowałoby to by świat medycyny. Oczywiście normalnie ów urządzenie nie byłoby możliwe do zbudowania, ale mam dostęp do technologii Fundacji.
Ba może się od zewnątrz wydawać, że SF jest prosty jak budowa cepa, jednakże tak nie jest, w środku kuli znajduje się około 13 różnych eksperymentalnych preparatów stworzonych przez Fundacje.
Około 3 miesiące temu lekarze znaleźli w mózgu mojego syna guza. Nieoperacyjny, szanse na przeżycie znikome.
<Przerwa>
Kiedy tylko się o tym dowiedziałem, zacząłem pracować nad SF jak szalony, zastanawiałem się, czy nawet nie powinienem zrezygnować z pracy w Fundacji, ale wiedziałem, że to się nie skończy niczym dobrym. Nie wspominając, że różnorakie preparaty, Fundacji są źródłem działania Słupa Frankensteina, więc odejście od niej nie wchodziło w grę. Podczas tych szalonych 3 miesięcy spałem tyle, co nic czasami nawet zasypiałem na sekundę podczas jechania do pracy.
Wszyscy moi sąsiedzi patrzą na mnie jak na jakiegoś psychopatę, mój syn umiera a ja, zamiast dotrzymywać mu towarzystwa na łożu śmierci, zamykam się w moim warsztacie całymi dniami.
<Dr. Rudawski przerywa i bierze głęboki wdech>
Jeszcze im pokaże.
<KONIEC NAGRANIA>
<POCZĄTEK NAGRANIA>
Skończyłem budowę nad SF, jest on gotowy do działania. Zadźgałem nożem kuchennym jakąś mysz dwa dni temu, następnie wspiąłem się na piorunochron i przywiązałem tam jej ciało, użyłem piorunochronu jako Słupa Frankensteina z połączoną kulą na górze, pół godziny później rozpoczęła się burza. Gromiło tak przez dobre 3 pierdolone godziny, po czym wreszcie się uspokoiło i wlazłem z powrotem na piorunochron. Mysz żyła i sprawowała się dobrze, jej futro nieco zczarniało od wyładowania elektrycznego, ale tak poza tym nic się jej nie szkodziło.
Później wykonam więcej eksperymentów i minimalnie podrasuje obiekt.
Dzisiejszy dzień jest początkiem nowej historii.
<KONIEC NAGRANIA>
<POCZĄTEK NAGRANIA>
<W tle słychać odgłosy burzy oraz samochodów, Dr Rudawski najprawdopodobniej aktualnie przemieszcza się za pomocą samochodu.>
Jest źle.
Bardzo źle.
Bardzo, bardzo,
bardzo źle. Właśnie co zadzwonił do mnie szpital.
<Dr Rudawski otwiera drzwi i wchodzi do budynku. Przez następne 81 sekund słychać ciężkie oddychanie Dr. Rudawskiego oraz odgłos biegania.>
<Od tego momentu słychać głos innej osoby, Dr Rudawski zostanie oznaczony literą R, a druga instancja literą A.>
A: Filip Rudawski?
R: Zgadza się.
A: Bardzo przepraszam. Proszę wejść.
<Dr Rudawski otwiera drzwi. Brak dialogu przez następne 15 sekund.>
R: Czy mógłby pan nas zostawić samych na chwilę?
<Drzwi zostają zamknięte, najprawdopodobniej osobnik A wyszedł z pokoju.>
<KONIEC NAGRANIA>
<Kamera bezpieczeństwa w pokoju, w którym Dr Rudawski znajdował się ukazała, iż obiekt łączy z sobą 5 metalowych rur, z czego ostatnia była zakończona kolcem, który został wbity w ciało znajdujące się obok. 47 sekund później w SCP-PL-155 uderza piorun, a ciało otwiera oczy.>
<POCZĄTEK NAGRANIA>
Jestem pewien, że Fundacja jest na moim ogonie, nie zdziwiłbym się, gdyby już przeszukiwali mój dom. W sumie się im nie dziwię, mój syn nie żył, po czym ożył i wyszedł sobie ot tak ze szpitala.
To, że nie poszedłem dzisiaj do pracy pewnie tylko potwierdziło, że Fundacja powinna sprawdzić co się ze mną dzieje. Wszystko to rozumiem, może nawet zostałbym w domu i powiedział im że mój syn po prostu miał szczęście i powinniśmy się cieszyć z tego powodu.
Ale się bałem.
Bałem się że się połapią co tworzyłem nie mówiąc o tym Fundacji.
Bałem się że przejrzą mnie i zrozumieją, że ożywiłem swojego syna.
Bałem się że zabiorą mi mojego syna i wrzucą go do pomieszczenia przechowawczego.
Bałem się Fundacji.
Jestem teraz w hotelu, znajduje się dosłownie na drugim końcu Polski, spróbuje pojechać do Rosji, zamieszkam w jakiejś niewielkim mieście w Rosji poza okiem Fundacji. Powinienem sobie dać radę, zanim poszedłem studiować biolchem, utrzymywałem się na dawaniu korepetycji z rosyjskiego.
Wziąłem ze sobą wszystko, co najważniejsze, moje notatki, mój dziennik głosowy, kilka narzędzi, oraz oczywiście Słup Frankensteina.
Jak wszystko dobrze pójdzie, to nie zabiorą mi mojego syna, jedyne co mnie martwi to zapach wokół niego. Śmierdzi na kilometr, nawet po umyciu nic się nie zmieniło, kupiłem kilka puszek dezodorantu i tak spryskałem że kiedykolwiek przechodzi obok mnie zaczyna mi się kręcić w głowie.
<KONIEC NAGRANIA>
<POCZĄTEK NAGRANIA>
Jestem już w Rosji, ale nadal jestem za blisko granicy. Kiedy wychodziliśmy z hotelu, jestem pewien, że widziałem mundurowych wchodzących do mojego pokoju, jakbym wyszedł kilka minut później, to już by mnie złapali. Muszę jechać dalej na wschód, aktualnie goni mnie rosyjska Fundacja SCP, jednakże nie zapominajmy, że Rosja jest ogromna, gdzieś musi być miejsce, gdzie mnie znajdą.
Co nie?
Dezodorant już sobie nie radzi z ukryciem smrodu jaki czuć od mojego syna.
<Dr Rudawski zaczyna szlochać.>
Im dłużej mój syn żyje, tym bardziej zdaje się nie zdawać sprawy co się wokół niego dzieje, był w stanie rozmawiać ze mną przez tylko 6 godzin po ożywieniu, po czym robił się mniej rozmowny z każdą godziną, teraz już nic nie mówi. Jestem pewien, że jeden raz widziałem nawet jak raz usiadła mu mucha na oku, a on nie drgnął.
<KONIEC NAGRANIA>
<POCZĄTEK NAGRANIA>
<W tle słychać odgłos samochodów i kół, obiekt najprawdopodobniej przemieszcza się samochodem.>
Jest to moje ostatnie nagranie, zabiłem mojego syna i za niedługo ja też umrę. Gdybym tylko mógł, to zabiłbym się też, jednakże mój syn będzie musiał poczekać na mnie, mam coś jeszcze do zrobienia.
Decyzja nad ponownym zabiciem mojego syna była długotrwałym procesem. Wczoraj wieczorem kiedy go karmiłem zauważyłem że cała jego jama ustna zgniła, w niektórych miejscach widać było czaszkę, a z innych zwisały kawałki mięśni. Zamknąłem mu usta jak najszybciej mogłem, przez co przygryzł sobie język. Spadł on na podłogę z mokrym plaskiem, spodziewałem się trysku krwi, ale zamiast tego zobaczyłem kilka much wychodzących z rany.
To wszystko moja wina, gdybym tylko nie przyjął pracy w Fundacji, jestem pewien, że byłbym w stanie zostać normalnym chirurgiem i lepiej zajmować się swoim synem. Ożywianie go w pierwszej kolejności było błędem.
Zamierzam spalić wszystkie notatki na temat SF, sam obiekt zniszczyłem doszczętnie już w Rosji, w jednej z tych zgniatarek, które często się widzi w „Jak to jest zrobione”, resztki zakopałem. Teraz jadę do mojego domu, za około 10 minut powinienem już dojechać, oczywiście nie spodziewam się, że nikt nie będzie czekał przy moim domu. Ba pewnie już znaleźli sporą ilość śladów po mojej pracy takie jak zgniecione kartki w koszu na śmieci.
Jedyne co zamierzam zostawić, jest ten dziennik, niech świat wie, że kto umarł, ten nie żyje. Śmierci nie da się pokonać, możemy od niej uciekać, ale w końcu się potkniemy i nas złapie.
Amen.
<KONIEC NAGRANIA>
13 minut później po nagraniu notatki głosowej mieszkanie Dr. Rudawskiego spłonęło, ogień został spowodowany poprzez zapalenie rozlanego kanistra benzyny papierosem. Spalone zwłoki Dr. Rudawskiego zostały również znalezione na terenie mieszkania.
.
.
AKTYWACJA ŚRODKA MEMETYCZNEGO
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
FUNKCJE ŻYCIOWE POTWIERDZONE
.
.
.
.
.
DOSTĘP DO PROCEDURY VICTAS PRZYZNANY
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Na mocy moich praw jako przewodniczący KE uznaję, że od dzisiaj użycie Procedury Victas, jest zakazane nawet poprzez członków Departamentu Zarządzania.
Procedura Victas została użyta łącznie na 36 członkach Fundacji, mimo iż w większości przypadków owa procedura okazała się pożyteczna, nie jest ona w najmniejszym stopniu humanitarna.
Dlaczego my — Fundacja, która ma bronić świat, musimy schodzić na poziom tak niski?
KLASYFIKOWANE POZIOMEM BEZPIECZEŃSTWA 5
Procedurę Victas należy używać jedynie na członkach Fundacji uważanych za niezbędnych, którzy nie są w stanie wykorzystać w pełni swojego potencjału poprzez pewne źródło dekoncentracji. By ów przypadek został użyty pracownik nie może być skory do pozbycia się owego źródła. Do przykładów źródeł dekoncentracji należą:
- Śmierć najbliższego.
- Miłość wobec innej osoby.
- Pewna instancja powstrzymuje pracownika od pracy w Fundacji.
- Inne
Procedura Victas składa się z 3 etapów:
- Wywołanie choroby, wypadku lub innego fenomenu, który wywoła terminacje źródła dekoncentracji.
- Użycie Preparatu Amnestycznego Klasy F-4, po śmierci danej instancji.
- Kontrola instancji uważanej za niezbędną.
Ów procedura została łącznie użyta na 36 członkach Fundacji, na różnych stanowiskach, z czego 34 okazało znaczne postępy w produktywności.
- Przewodniczący: Dr Kozłowski
- Wiceprzewodniczący: Dr Czarna
- Podpisano przez: 05-6