Identyfikator podmiotu: ▷ SCP-PL-234 |
Poziom upoważnienia: 3/PL-234 ◁ |
Klasa podmiotu: ▷ Zneutralizowane |
Poziom zagrożenia: ND. ● ◁ |

Dr Jan Gotawski podczas warsztatów "Infekcje spirytologiczne i różne odmiany Akivy", 07.12.2018r.
Specjalne Czynności Przechowawcze: Z racji na brak dalszego występowania anomalnych fenomenów z udziałem dr. Jana Gotawskiego, poprzednia iteracja Specjalnych Czynności Przechowawczych została poddana archiwizacji. Badacz musi być jednak pod ciągłą obserwacją w celu szybkiego wykrycia ewentualnego powrotu występowania anomalnych zdarzeń wokół jego osoby.
Opis: SCP-PL-234 jest zbiorem anomalnych zdarzeń dotyczących życia jednego z pracowników polskiej filii Fundacji — dr. Jana Gotawskiego. Obejmują one głównie równoczesne występowanie ze sobą zdarzeń mogących być interpretowanych jako skrajnie szczęśliwe oraz skrajnie nieszczęśliwe dla badacza. O uznaniu ich za anomalne przesądziły następujące czynniki:
- Przed ich wystąpieniem, dr Gotawski doświadczał w swoim biurze objawów podobnych do napadu epilepsji (nigdy u niego niezdiagnozowanej) oraz utraty przytomności na okres około trzech minut
- Wszystkie te wydarzenia mają znamiona równej wymiany — za jedno szczęśliwe zdarzenie równocześnie dzieje się zdarzenie nieszczęśliwe, którego wpływ jest równoważny z tym szczęśliwym
- Późniejsze manifestacje SCP-PL-234 wykazują między sobą jasne powiązania, stanowiąc niejako skutki poprzednich manifestacji
- Dr Gotawski nie posiada możliwości przekazania jakichkolwiek informacji na temat przyczyn występowania tych fenomenów, które, wnioskując po zgłaszanej w pewnym momencie chęci dobrowolnego poddania się przesłuchaniu, zna. Za każdym razem, kiedy badacz próbował opisać fenomen, było mu to uniemożliwiane przez występowanie nagłych, czasem nawet poważnych problemów zdrowotnych
Do manifestacji SCP-PL-234 przestało dochodzić dnia 12.07.2021, od tamtej pory nie odnotowano ich powrotu, co przesądziło o uznaniu anomalii za zneutralizowaną. Nie odkryto przyczyn występowania SCP-PL-234.
Dodatek SCP-PL-234-1: Przesłuchanie dr. Jana Gotawskiego, 20.07.2021
PRZESŁUCHANIE 3/PL-234/200721
Przesłuchujący: Marcin Wróblewski (oznaczony jako MW)
Przesłuchiwany: Jan Gotawski (oznaczony jako JG)
[POCZĄTEK NAGRANIA]
JG siedzi na krzesełku, wpatrując się niemal nieprzytomnie w ścianę. Do pomieszczenia wchodzi MW, siada naprzeciw przesłuchiwanego i wyjmuje notatnik. Zachowanie JG zwraca jego uwagę, wzrok przesłuchiwanego powoli przechodzi na niego.
MW: Zanim zaczniemy… czy wszystko w porządku?
Mefistofeles: No, bez głupstw, kochany. "Tak… jestem zmęczony. Jeszcze nie ochłonąłem po tym wszystkim…"
JG: Tak… jestem zmęczony. Jeszcze nie ochłonąłem po tym wszystkim…
Mefistofeles: Bardzo ładnie! Nawet mi się to podobało, wiesz? Będzie z ciebie użytek.
MW: Dobrze… w razie czego możemy zapewnić panu jakąś psychoterapię, panie Gotawski. Wystarczy dać cynk. Rozumiemy, że to wszystko, co panu się przytrafiło, było trochę… jakby to ująć… obciążające, o. W każdym razie, dzisiaj jeszcze dobrze byłoby o tym porozmawiać. Ten ostatni ra… powtórzę pytanie, wszystko w porządku?
Oczy JG są wyraźnie załzawione.
Mefistofeles: Aj… głupi ja! Za wcześnie cię pochwaliłem. PRZESTAŃ SIĘ MAZGAĆ! "To… alergia. Wie pan, jak to jest, ostatnio coraz więcej tego. Jednego roku nic się nie dzieje, a następnego nagle oczy łzawią, nos zapchany i w gardle drapie… nic szczególnego."
JG: To… alergia. Wie pan, jak to jest, ostatnio coraz więcej tego. Jednego roku nic się nie dzieje, a następnego nagle oczy łzawią, nos zapchany i w gardle drapie… nic szczególnego.
MW: Rozumiem… powiedzmy.
MW kreśli coś na kartce.
MW: Przejdźmy do samego przesłuchania, bo przez moją "troskliwość" trochę się nam ten początek wydłużył, przepraszam najmocniej. Przesłuchiwaliśmy pana, kiedy manifestacje SCP-PL-234 były częste. Sam pan do nas przyszedł, chcąc nam coś oficjalnie przekazać, ale, jak sam pan dobrze wie, nie mógł pan. Może teraz, kiedy już po wszystkim, możemy wrócić do tego wątku?
JG zadrżał cały, a jego oczy załzawiły się jeszcze bardziej. MW przygląda się temu biernie, notując wszystko.
Mefistofeles: O wiele łatwiej ci będzie, stary durniu, jak zaczniesz w końcu cały współpracować. "Nie pamiętam. Mam jakieś dziwne dziury w pamięci."
JG: Nie pamiętam. Mam…
MW: Ma pan co?
JG na ułamek sekundy patrzy na MW wręcz błagalnie, po czym wraca do poprzedniego, pustego wpatrywania się w przesłuchującego.
Mefistofeles: Ha! Walczysz! Wiedziałem, że tak będzie. A teraz posłuchaj mnie, Janku. Walczyć trzeba było wcześniej. W każdym momencie mogłeś po prostu nie podawać mi ręki, wycofać się, nie brnąć w to dalej. To były tylko i wyłącznie TWOJE decyzje. Ciesz się, że nie skończyłeś tak, jak inni. Dostałeś ode mnie szansę, którą tak bardzo chcesz zmarnować! Puszczę cię, jak przestaniesz mi być potrzebny. A teraz skończ tę dziecinadę.
JG: Mam jakieś dziwne dziury w pamięci.
MW: I stąd to spojrzenie?
Mefistofeles: No i narobiłeś bałaganu. Musisz być z siebie naprawdę dumny! "Nie wiem skąd to. Ja już tego wszystkiego nie rozumiem. Męczy mnie to."
JG: Nie wiem, skąd to. Ja już tego wszystkiego nie rozumiem. Męczy mnie to.
MW notuje coś.
MW: Dobrze, rozumiem. Myślę, że to, co pan czuje, jest w miarę normalne w obliczu tych wydarzeń. Przy klasyfikacji SCP-PL-234 opieraliśmy się na wnioskach wyciąganych z poszczególnych manifestacji, zwłaszcza tych późniejszych. Chciałbym potwierdzenia bądź zaprzeczenia co do jednej kwestii… czy wszystkie te wydarzenia były ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane?
JG: Tak.
Mefistofeles: ZAMKNIJ MORDĘ! "Nie. Pierwsze były losowe."
JG: Nie. Pierwsze były losowe.
Mefistofeles: Oj… tak nie będziemy się bawić…
MW ze stoickim spokojem pisze w notatniku.
MW: Ciekawa odpowiedź. Choć patrząc na to, co pan przeszukiwał w pewnym momencie, chyba bardziej wierzę w pierwszą wersję. "Faust" Goethego, pewne fragmenty zakreślone… potem różnorakie podania ludowe, poniekąd powiązane z tym, co pan zakreślał.
Mefistofeles: "Próbowałem szukać przyczyny na własną rękę. Nie udało mi się. Doszedłem do wniosku, że te pierwsze manifestacje nie mają żadnego sensu."
JG: Próbowałem szukać przyczyny na własną rękę. Nie udało mi się. Doszedłem do wniosku, że te pierwsze manifestacje nie mają żadnego sensu.
MW: A omdlenia i napady epilepsji przed nimi? Czy działo się podczas nich coś więcej?
Mefistofeles: "Nie. Po prostu nagle czułem się źle, traciłem przytomność, a kiedy się budziłem, to PL-234 już się działo."
JG: Nie. Po prostu nagle czułem się źle, traciłem przytomność, a kiedy się budziłem, to PL-234 już się działo.
MW: A co z… jakby to ująć… aspektami "osobistymi" tych wydarzeń? W końcu wszystkie dotykały tych spraw, które zdawały się pana…
Mefistofeles: Widzę, że z twoim kolegą będę musiał rozmówić się osobiście.
Wypowiedź MW przerywa utrata przytomności przez Jana Gotawskiego. Jej przyczyną był, co wykazano po późniejszych badaniach, zły stan zdrowotny Jana Gotawskiego tego dnia. Na następny dzień wszystko było już w normie.
[KONIEC NAGRANIA]
Notatka: Zeznania dr. Gotawskiego były momentami niespójne, zarejestrowano także niepokojące zachowania. Przed wystąpieniem ich nie uchroniło podanie wcześniej odpowiednich środków, mających zagwarantować mówienie prawdy. Prawdopodobnie wytłumaczone być to może czasowymi skutkami wcześniejszego doświadczania manifestacji SCP-PL-234, zwłaszcza że następnego dnia przesłuchanie powtórzono, a jego przebieg nie obejmował już tych dosyć charakterystycznych elementów zachowania przesłuchiwanego, które wystąpiły wcześniej. Na pytanie o osobisty wydźwięk skutków manifestacji SCP-PL-234, Gotawski zareagował tylko wzruszeniem ramionami i przyznaniem, że nie zna przyczyny takiego stanu rzeczy oraz że nie udało mu się ich znaleźć kiedy fenomen jeszcze miał regularnie miejsce.
Kolejne przesłuchanie poprowadziła jednak inna osoba. Marcin Wróblewski z nieznanych powodów w nocy z 20.07.2021 na 21.07.2021 popełnił samobójstwo w swoim biurze, niszcząc przy tym swój notatnik. Przyczyny tych zdarzeń są aktualnie przedmiotem wewnętrznego śledztwa.
Dodatek SCP-PL-234-2: Pierwsza manifestacja SCP-PL-234.
Po wykryciu występowania fenomenu, podjęto próby namierzenia jego pierwszej manifestacji. Według przejrzanych nagrań monitoringu, nastąpiła ona dnia 04.05.2021 o godzinie 12:33 w biurze doktora Gotawskiego. Po dalszej analizie stwierdzono, że data ta koreluje z dwoma wydarzeniami o skrajnie różnych wydźwiękach — z udzieleniem dr. Gotawskiemu awansu oraz przydzieleniu mu kolejnego zestawu warsztatów za wydane dwa tygodnie wcześniej badanie i z uszkodzeniem wszystkich plików zawierających badanie o podobnej tematyce, opublikowane kilka dni później przez dr. Mariusza Zasławskiego, co wstrzymało z kolei proces jego analizy i recenzji. Między oboma mężczyznami doszło jeszcze tego samego dnia do słownej potyczki w stołówce wewnątrz placówki.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 04.05.2021
GODZINA: 12:33
KAMERA: GOTAWSKI-BIURO-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski wchodzi do swojego biura, rzuca plik papierów na biurko i siada, widocznie wytrącony z równowagi, na krześle.
Gotawski: Jak zawsze. "Jesteśmy w trakcie spełniania niezbędnych procedur". Oczywiście.
Naukowiec wzdycha głęboko, otwierając przyniesiony plik.
Gotawski: Żadnych nowych wyjazdów, wizyt, żadnych zaproszeń, tylko stos papierów. Tyle pracy dla papierkowej roboty. "Masz renomę, Janek". A wypchajcie się z tą renomą… od trzech lat siedzę tutaj, od dziesięciu lat jestem w hierarchicznym limbo. Zamiast warsztatów przychodzą młodziki, by "się uczyć", nawet nie wiedzą, czym się zajmuję. Wyszedłbym tak samo, a może nawet lepiej, gdybym się nie kształcił, nie prowadził badań, nie specjalizował się. Wegetowałbym tu, jak teraz wegetuję, ale chociaż mógłbym to robić z durnowatym uśmieszkiem, jak te wszystkie inne szaraki bez ambicji.
Gotawski wstaje, podchodzi do stoliczka, wyjmuje szklankę i nalewa sobie do niej wody. Po wzięciu łyka idzie z nią z powrotem do biurka, lecz po drodze wypada mu z rąk i tłucze się.
Gotawski: Kur… tego jeszcze brakowało. Bym ręce z gówna miał.
Naukowiec na nagraniu jest już dosyć blady, jakby nagle stał się mocno osłabiony. Jego usta stają się lekko sine. On sam jednak zdaje się nie zauważać tych objawów. Po posprzątaniu odłamków szkła, wraca za biurko.
Gotawski: Dobrze, że chociaż trochę się napiłem. Jakiś słaby chwyt ostatnio mam… może coś z nadgarstkiem? Jeszcze tylko problemów zdrowotnych mi trzeba… psia mać, zaczyna mnie to wszystko frustrować. Może powinienem się do kogoś wy…
Jan Gotawski milknie, z przerażeniem wpatrując się w ziemię i szybko przykładając dłoń do klatki piersiowej. Wygląda tak, jakby próbował wziąć wdech, a nie był w stanie tego zrobić.
Mefistofeles: Wiesz… chyba trafiłeś w odpowiednie ręce!
Naukowiec po chwili traci przytomność, zaczyna się trząść, jak podczas napadu epilepsji, a po około 30 sekundach rozluźnia się i leży tak, jakby był martwy.
Mefistofeles: Cóż… rzeczywiście, nie za przyjemna sytuacja, prawda? Taki kryzys w samym środku kariery…
.
Gotawski: C-co się… HUH… czy… czy to… to…
.
Mefistofeles: Tak, to ty. Leżysz sobie bez ducha na krześle. Nigdy się w lustrze nie oglądałeś?
.
Gotawski: U-umarłem?
.
Mefistofeles: Nawet ty nie zdechłbyś w tak mizerny sposób.
.
Gotawski: Kim… Cz-czym jesteś?
.
Mefistofeles: Nie jąkaj się tak. Trochę pewności siebie! Wyglądasz zupełnie tak, jakbyś zobaczył diabła. Na razie jednak, jestem twoim kołem ratunkowym.
.
Gotawski: Czyli?
.
Mefistofeles: Nadzieją!
.
Gotawski: CZYLI!?
.
Mefistofeles: Oj… skąd te nerwy? Nie widzisz tu, na tym krześle, skutków takiego stresu? Szanuj siebie! Podroczyć się nie da nawet… cóż, niezbyt mogę zbyt dużo o sobie mówić. Zgaduję jednak, że chodzi o imię, prawda?
.
Gotawski: Wła-
.
Mefistofeles: Cieszę się, że się zgadzamy. Inne rzeczy, o których powinieneś wiedzieć, wyjdą w praniu. Te, o których nie musisz wiedzieć, pozostaną nadal moją słodką tajemnicą. Mimo to jednak, uwierz mi, że w sprawach biznesowych, a w takiej właśnie przychodzę (swoją drogą, ciekawe to słówko) jestem transparentny do bólu. O czym to ja… a tak…
.
Gotawski: Ch-chciałeś powiedzieć o… o… i-imieniu.
.
Mefistofeles: Boisz się?
.
Gotawski: J-jak mam się nie bać?
.
Mefistofeles: Tak po prostu. Przecież nic ci nie zrobię. Nie jestem kretynem. A co do imienia… nie mam jakiegoś konkretnego, ale różne imiona mi zdążyliście już nadać. Jesteście do nich bardzo przywiązani, wiesz? Aż dziwi, że to przywiązanie stopniowo się zwiększa, a nie zmniejsza… w każdym razie, kiedyś nadawano mi masę głupich imion. Kwiwentoblat, Temptabuzy, jeden macedończyk raz się do mnie zwrócił per Spasmefkair, kiedy sam zrobił wiele głupot i starał się mnie za nie ostatni raz obwinić… potem jednak, dłuuugo później, przyjęło się jedno, konkretne imię, które bardzo mi się spodobało. Mefistofeles. To brzmi dźwięcznie, ładnie, a nie jak coś, co jest sklejone na ślinę i leśne błoto.
.
Gotawski: Więc… jak mam ci mówić?
.
Mefistofeles: Jak sobie tam chcesz, kochany.
.
Gotawski: A czemu jesteś… u mnie?
.
Mefistofeles: Posłuchaj własnych wcześniejszych myśli! Tych, które wypowiedziałeś tak ochoczo nawet do kamer. Serce mi się kraje, jak to widzę. Można powiedzieć, że jestem altruistą. Przyszedłem podać ci pomocną dłoń.
.
Gotawski: S-skąd myśl, że ci zaufam?
.
Mefistofeles: Bo znam cię trochę. Dużo rzeczy widzę, dużo rzeczy słyszę, dużo rzeczy wiem. Potrafię zajrzeć w głąb czyjegoś serca. Ja wiem, że bardzo chciałbyś, by co nieco w twoim życiu się zmieniło, na nowo rozjaśniło, a ty wiesz, że nikt się ani o rozmowie, ani o układziku, nie dowie.
.
Gotawski: Mam zaufać… diabłu?
.
Mefistofeles: Od razu od diabłów. Żadnych kruczków, proste zasady. Ja spełniam jedno życzenie, w zamian dzieje się jedna krzywda, która je równoważy. Krzywdy nie wybieram, chyba że to jawnie zastrzegę przy wypowiadaniu życzenia. Ty dodatkowo milczysz na temat, że w ogóle mnie kiedykolwiek widziałeś. Jak już mówiłem, altruista ze mnie. Nie chcę poklasku.
.
Gotawski: A co jeśli stanie się coś… okropnego?
.
Mefistofeles: A czy życzysz sobie czegoś, co tylko okropieństwo mogłoby zrównoważyć? Z tego, co wiem, chcesz zrecenzowania twojej pracy, awansu i odmrożenia dawnej renomy. To nie brzmi na zbyt wiele.
.
Gotawski: Hm…
.
Mefistofeles: Zastanawiasz się! Uwielbiam świadomych klientów. Jedna sprawa — uważaj. Mogę spełniać twoje życzenia, przychodzić, kiedy tylko będziesz chciał, ale to przecież ty tu decydujesz. Ja zasady wyłożyłem jasno, sumienie więc mam czyste. To ty, jeśli o nich zapomnisz, będziesz odpowiedzialny za swój los. Więc… jaka decyzja?
.
Gotawski: Eh, to pewnie i tak pic na wodę. Może nawet to wszystko to tylko durnowaty sen. A-ale… nie zaszkodzi spróbować.
.
Mefistofeles: Czyli umowa stoi?
.
Mefistofeles wyciąga rękę do naukowca, którą Gotawski po chwili ściska.
.
Gotawski: S-stoi…
Gotawski budzi się nagle po trzech minutach, kaszląc bardzo intensywnie. Od razu, jakby w amoku, zrywa się z krzesła i dopada do stolika, biorąc i wypijając zawartość stojącej na nim butelki z wodą. Następnie siada na ziemi, opiera się o szafkę i zamyśla się głęboko.
[KONIEC NAGRANIA]
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 04.05.2021
GODZINA: 15:25
KAMERA: STOLOWKA-CAM3
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski siedzi głęboko zamyślony przy stoliku, co pewien czas jedząc trochę sałatki. Wygląda na lekko otępiałego, silnie zatrwożonego, zaniepokojonego. Do pomieszczenia wchodzi Mariusz Zasławski i wściekły idzie w kierunku Gotawskiego.
Zasławski: Jak tam awans?
Gotawski: Huh…
Zasławski: No, pytam się! Jak tam awans? Zadowolony jesteś? Warsztaty też będziesz nowe prowadził.
Gotawski: A-awans?
Naukowiec wpatruje się w sałatkę i zamyśla się na powrót głęboko, wzdrygając się lekko.
Zasławski: Nie udawaj, że nie wiesz. Obaj wiemy, co się stało, skurwielu.
Gotawski: O czym ty…
Zasławski: PÓŁ ROKU PRACY! PÓŁ ROKU!
Zasławski zaczął krzyczeć i uderzył w stół.
Zasławski: TYLE PRZEZ CIEBIE, SKURWYSYNIE, POSZŁO W PIZDU! WSZYSTKIE PLIKI USZKODZONE, NIC NIE MOGĄ SCZYTAĆ, NIE MOGĄ TEGO ZRECENZOWAĆ, WIĘC, O IRONIO, WZIĘLI SIĘ ZA TWOJE! Czy ty myślisz, że ja jestem debilem, by nie widzieć, co się stało?
Gotawski: J-ja naprawdę nie…
Zasławski uderza Gotawskiego w twarz tak, że ten spada z krzesła, w szoku trzymając się za krwawiący nos. Agresor chce rzucić się na ofiarę, lecz powstrzymuje go ochrona.
Zasławski: NIENAWIDZĘ CIĘ! ZAWSZE CZUŁEM, ŻEŚ GNÓJ, ALE ŻEBY ZNISZCZYĆ PÓŁ ROKU CZYJEJŚ PRACY DLA SZYBSZEGO TYTUŁU I KILKU WYJAZDÓW?!
Ochrona: Proszę się uspokoić…
Zasławski: Nie, dopóki nie zobaczę mordy tego skurwiela nabrzmiałej jak-
Ochroniarz przerywa mu, traktując go paralizatorem, by przestał się szarpać, a następnie wyprowadza go z pomieszczenia. Do Gotawskiego podbiega siedzący w pobliżu naukowiec i pomaga mu wstać.
Naukowiec: A temu co do głowy strzeliło?
Gotawski: Nie mam pojęcia… nic nie zrobiłem, nie miałem jak zrobić…
Naukowiec: Złamał ci nos… chodź z tym do medycznego…
Naukowiec wyprowadza skołowanego Gotawskiego z pomieszczenia.
[KONIEC NAGRANIA]
Dodatek SCP-PL-234-3: Od momentu wybuchu konfliktu między Janem Gotawskim a Mariuszem Zasławskim, współpracownicy Gotawskiego wskazywali wyraźną zmianą w zachowaniu naukowca. Większość dnia spędzał zamknięty w swoim biurze, oficjalnie zajmując się pracą. Zdawał się jednak nie korzystać z przysługujących mu przerw. Pracownicy zgłaszali też, że jeśli wychodził z biura, interakcje z nim były bardzo utrudnione. Niejednokrotnie ignorował zaczepiających go współpracowników, zamyślał się podczas rozmów i tracił wątek. Całość unormowała się po około tygodniu.
Już po odkryciu SCP-PL-234 oraz znalezieniu jego pierwszej manifestacji, podjęto się analizy nagrań monitoringu, które mogłyby zarejestrować szczegóły dotyczące specyficznego zachowania badacza. Przeanalizowano większość nagrań przedstawiających jego interakcje z innymi pracownikami począwszy od konfliktu z dr. Zasławskim na stołówce aż do kolejnej manifestacji SCP-PL-234. Wyróżniono jedno z nich.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 08.05.2021
GODZINA: 17:20
KAMERA: KOR-1-S-1-CAM3
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Były asystent doktora Gotawskiego, Maksymilian Skrzyniewski, przechodzi przez korytarz zderzając się po chwili z widocznie zamyślonym Janem Gotawskim.
Skrzyniewski: O cholera… bardzo przepraszam. Nie zauważyłem pana i…
Gotawski: Nie… nie, nic się nie stało… spokojnie…
Skrzyniewski i Gotawski stoją przez chwilę w milczeniu.
Skrzynoewski: Wszystko w porządku? Wygląda pan dosyć niemrawo…
Gotawski: To… chyba zmęczenie. Wiesz… mam dużo roboty ostatnio i… no…
Mefistofeles: Ładne kłamstewko, Janku. Wiem o czym naprawdę myślisz. Ja jestem. I obserwuję.
Gotawski widocznie zamyślił się i po chwili widocznie się wzdrygnął.
Skrzyniewski: Na pewno wszystko gra?
Gotawski: Tak! Cholera jasna, czy ja wyglądam, jakbym miał zaraz zdechnąć, czy jak? Tak, wszystko w porządku.
Skrzyniewski: J-ja… ym…
Obaj stoją przez chwilę w milczeniu. Skrzyniewski wygląda na zbitego z tropu, zdziwionego i trochę przygnębionego. Gotawski natomiast jest widocznie zmieszany i niespokojny, unika kontaktu wzrokowego i zaczyna nerwowo obskubywać skórkę przy jednym paznokciu.
Skrzyniewski: P-przepraszam… nie chciałem być nacha-
Gotawski: Muszę iść. Muszę iść…
Cienista, męska sylwetka stoi na końcu korytarza i z lekkim, cynicznym uśmiechem obserwuje Gotawskiego.
Gotawski rozgląda się, na chwilę skupia się na jednym punkcie na końcu korytarza, po czym odwraca się i szybkim krokiem zmierza w kierunku swojego biura. Skrzyniewski stoi nadal zbity z tropu, po chwili odchodząc z miejsca zdarzenia zamyślony.
[KONIEC NAGRANIA]
Dodatek SCP-PL-234-4: Chronologicznie druga manifestacja SCP-PL-234 miała miejsce dnia 18.05.2021r. W tamtym czasie zachowanie Jana Gotawskiego od około tygodnia było już w stanie sprzed pierwszej manifestacji. W tamtym czasie badacz zaczął też przejawiać zainteresowanie jedną ze świeżo przeniesionych do placówki pracowniczek — będącą 2 lata od niego młodszą dr Marią Jarską.
Data tej manifestacji podmiotu koreluje bezpośrednio z jednym wydarzeniem — kolejną potyczką Jana Gotawskiego i Mariusza Zasławskiego, skutkująca zawieszeniem Zasławskiego. Od tego czasu zaczęła się rozwijać relacja Jana Gotawskiego i Marii Jarskiej.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 18.05.2021
GODZINA: 13:01
KAMERA: GOTAWSKI-BIURO-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Gotawski: Wreszcie trochę odżyłem.
Badacz usiadł przed biurkiem, wziął do ręki piłeczkę tenisową i zaczął odbijać ją od ściany.
Gotawski: To był tylko dziwny sen wtedy. Jakiś zbieg okoliczności. Ale z drugiej strony… nie, może wtedy mi się przewidziało. Przecież coś na pewno by to wykryło. Z reguły nie ma czegoś, co nie zostawiałoby po sobie żadnych śladów.
Gotawski łapie piłkę i zamyśla się.
Gotawski: Szlag… im bardziej sobie wmawiam, że to tylko bzdura, tym bardziej o tym myślę. Nie mogę sobie pozwolić na powrót tego dziwnego nastroju. Nie mogę być oderwany, jeśli chcę myśleć o tym, by jakoś… hah… najwidoczniej już o dwóch sprawach nie mogę przestać myśleć. Nie potrafię jej odczytać. A chciałbym. Muszę iść na ślepo. Może tym razem rzeczywiście się uda. W końcu… wydaje się mnie lubić… choć nie wiem…
Badacz rzuca piłkę gdzieś na drugi koniec biura.
Gotawski: Jan, ty pięćdziesięcioletni durniu. Eh…
Jan Gotawski blednie i zaczyna lekko pokasływać.
Gotawski: Słabo mi… może powinienem w końcu wybrać się do lekarza… w końcu jeśli serce mi siądzie, to-
Naukowiec wygląda, jakby desperacko próbował wziąć wdech. Łapie się za gardło, potem kładzie dłoń na klatce piersiowej. Widoczna jest jego panika.
Naukowiec po chwili traci przytomność, zaczyna się trząść, jak podczas napadu epilepsji, a po około 30 sekundach rozluźnia się i leży tak, jakby był martwy.
Mefistofeles: Nie musiałeś mi tak schlebiać!
.
Gotawski nie odpowiada. Z przerażeniem patrzy się na siedzące obok, jego własne, bezwładne i jakby martwe ciało. Mefistofeles przewraca oczami.
.
Mefistofeles: Lustra nie masz żadnego, że twój własny wygląd tak cię dziwi?
.
Gotawski: Czyli to…
.
Mefistofeles: Tak, panie wyparcie, to sprzed dwóch tygodni to nie był ani "tylko sen", ani "tylko zbieg okoliczności". Tak samo więc może i twoje ciało wygląda na martwe, ale wrócisz do niego i nic ci nie będzie. Mam lecieć całą formułką, czy może pamięć już zdążyła się odświeżyć?
.
Gotawski: Czego ode mnie chcesz?
.
Mefistofeles: Chyba na odwrót, kochany. Czego ty ode mnie chcesz? Bo widzę, że coś ci na sercu leży. I że dziwnym trafem razem z tym, twoje myśli skierowały się też na mnie.
.
Gotawski: To… moja osobista sprawa…
.
Mefistofeles: Która nazywa się Maria Jarska.
.
Mefistofeles uśmiecha się szeroko i z lekka kpiąco.
.
Gotawski: Skąd ty…
.
Mefistofeles: Mówiłem ci, że będę cię obserwował. Raz nawet ci się pokazałem, by o sobie przypomnieć. Panikarz z ciebie. Więc?
.
Gotawski: M-może najpierw… porozmawiajmy…
.
Mefistofeles: Dobrze. Można i tak. Widzę, że wrodzona, niemożliwa do zaspokojenia ciekawość wreszcie daje się we znaki. Kto wie. Może i nawet to ona przezwycięży twój strach przede mną? W sumie… ja wiem. Jeszcze się spotkamy. Sam do mnie przyjdziesz. Dla twojego dobra jednak, nie zakładajmy się o to. W każdym razie…
.
Mefistofeles pstryka palcami, przed nimi pojawiają się dwa ustawione naprzeciw siebie krzesła. Jedno, to bliżej Mefistofelesa, wygląda na bardzo stare, w stylu starożytnego Egiptu z czasów podbojów macedońskich. Drugie natomiast, to bliżej Gotawskiego, jest zwykłym, lekko rozchwianym taboretem. Gotawski przypatruje się krzesłu Mefistofelesa z widoczną konsternacją.
.
Mefistofeles: Proszę, zajmij miejsce. W tej warstwie nie ma co oferować kawy czy herbaty… co cię tak niepokoi w moim krześle?
.
Gotawski: Nie wiem… jakoś tak… nieswojo się przy nim czuję. Nie mam pojęcia dlaczego.
.
Mefistofeles: I to jest, mój drogi, prawidłowa odpowiedź! Ponieważ, oj, nie chciałbyś go kojarzyć. Gwarantuję ci, że twoim kolegom raczej by się to nie spodobało. To pamiątka po bardzo starym znajomym, po jednym z moich klientów. On grał nieczysto, więc ja też zagrałem nieczysto.
.
Mefistofeles zajmuje miejsce, Gotawski, z widocznym zakłopotaniem, tuż po nim.
.
Gotawski: Co takiego zrobił?
.
Mefistofeles: Widzisz… zawsze chciał bardzo dużo. Zachłysnął się naszymi umowami i próbował omijać ich skutki na wszelkie możliwe sposoby. W dodatku był na tyle bezczelny, że stwierdził, że wyśmienitym pomysłem będzie kłamać mi prosto w twarz. W swojej próżności zapomniał, że szedłem za nim krok w krok…
.
Gotawski wzdrygnął się lekko i słuchał w milczeniu. Mefistofeles znów uśmiechnął się szeroko.
.
Mefistofeles: Widzę, że kogoś tu ta historia zaciekawiła, o proszę! Dobrze. Opowiem ją do końca. Próbował mnie oszukiwać, myślał przez ileś spotkań, że o tym nie wiem. W odpowiedzi na moje pytania, kłamał mi w żywe oczy, a ja tylko słuchałem. I obserwowałem. W końcu jednak poprosił o tę jedną rzecz. O coś, co stało się dla niego najdroższe, wyparło wszystkie inne potrzeby, wszystkie inne myśli i zabiło wszystkie wartości. Torował sobie do tego zepsucia drogę naszymi umowami, ja nie ingerowałem. To były jego decyzje, a nie moje. Kiedy w końcu wypowiedział to jedno życzenie, ostrzegłem go. Powiedziałem, że jeśli podczas realizacji popełni choć jeden błąd, to konsekwencje za wszystko, co dotychczas zrobił, wyciągnę osobiście.
.
Gotawski: I jak to się skończyło?
.
Mefistofeles: Dał się zaślepić własnym żądzom. Zagłuszył rozsądek. Został złapany i uwięziony.
.
Gotawski: A kara?
.
Mefistofeles: Nie ty ją poznasz, choć inni z twojego otoczenia już ją poznali. Do dziś ją odbywa. Od jakiegoś czasu jest bliżej niż myślisz. A co do krzesła, to po prostu mi się spodobało. Obejrzałem je dokładnie i zachowałem w pamięci. Zwłaszcza w takich okolicznościach warto mieć pamiątki. Jest do czego wracać podczas pobytu w pustce.
.
Gotawski: Czym ty jesteś…
.
Mefistofeles: Wszystko, co musisz o mnie wiedzieć, wiesz. Wszystkiego, co będziesz musiał się o mnie dowiedzieć, jeszcze się dowiesz. Teraz nie ma sensu o tym rozmawiać. Wybiegamy w dal, w jedną bądź drugą stronę, a przecież twoje amorki czekają!
.
Gotawski: Czego ty chcesz?
.
Mefistofeles: Ten sam błąd, Janek! Ten sam błąd! To nie ja czegoś tu chcę. To ty. Pragniesz, by usłyszała ten głosik z twojego wnętrza, prawda?
.
Gotawski: …
.
Mefistofeles: Co tak zamilkłeś? Myślisz nad odpowiedzią? To proste — tak lub nie. Z tym, że tylko jedna jest prawdziwa.
.
Gotawski: Tak…
.
Mefistofeles: Zuch chłopak. Widzę, że szybko się uczysz i to nawet nie na swoich błędach. Widzisz? Nie gryzę. Mnie nie musisz się bać. Ja tu tylko z tobą, powiedzmy, handluję.
.
Gotawski: Zauroczyłem się. Ja, facet w średnim wieku. Nie potrafię jej emocji wyczytać jeszcze… ale i tak chciałem próbować. Powoli. Ale… ty spełniasz życzenia. Może mógłbyś to… no wiesz…
.
Mefistofeles: No, no, słucham, słucham! Wyrzuć to z siebie.
.
Gotawski: Przyspieszyć? Nie mogę przestać o niej myśleć. Chcę ją już mieć przy sobie.
.
Gotawski z nagłym przypływem pewności siebie wyciąga rękę do przodu, jakby chciał, by Mefistofeles ją uścisnął.
.
Gotawski: Wiem, że ostrzegałeś mnie przed osobistymi życzeniami, ale jestem świadom ryzyka.
.
Mefistofeles wygląda na lekko zdziwionego.
.
Mefistofeles: Oh, to było… szybkie. Co się stało ze starym Gotawskim? Chyba hormony go zagłuszyły. Jesteś pewien?
.
Gotawski: Tak. Chcę tego.
.
Mefistofeles: To umowa stoi! Widzimy się za jakiś czas.
.
Gotawski: Huh…
.
Mefistofeles ściska wyciągniętą rękę badacza.
Gotawski budzi się nagle po trzech minutach, kaszląc bardzo intensywnie. Sięga szybkim i jakby desperackim ruchem po butelkę z wodą i wypija ją całą, oddychając potem głęboko.
Gotawski: Ty pięćdziesięcioletni durniu…
[KONIEC NAGRANIA]
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 18.05.2021
GODZINA: 14:07
KAMERA: KOR-1-S-1-CAM2
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski wychodzi ze swojego biura zamyślony i powolnym krokiem zmierza w kierunku stołówki. Obserwowany przez kamerę wycinek korytarza jest pusty.
Gotawski: Nie wiem, jak to rozwiązać… Po prostu podejść? Jakoś dyskretniej się zbliżyć? Przywitać się i pogadać?
Cichym, lekko chwiejnym, lecz szybkim krokiem podchodzi do niego Mariusz Zasławski, krótkim szarpnięciem zatrzymując badacza i obracając go do siebie. Gotawski patrzy na niego zniesmaczony.
Gotawski: Co to miało znaczyć?
Zasławski: Inaczej nie zamierzam cię traktować.
Gotawski: Zawsze możesz po prostu dać mi spokój.
Zasławski: Po tym, coś mi zrobił? Oj nie… nie zamierzam.
Gotawski: Mariusz, jesteś pijany.
Zasławski: WIEM! I co z tego? Ochrony nie ma. A tak, to chociaż mam trochę… odwagi.
Gotawski patrzy na niego zdziwiony, po chwili podejmując próbę rzucenia się do ucieczki. Zasławski, widząc to, przytrzymuje go za ubranie i wymusza upadek na ziemię.
Gotawski: POMOCY!
Zasławski: Drzyj się do woli. Wiem, że wylecę…
Kiedy Gotawski znów próbuje wezwać pomoc, Zasławski uderza go w twarz kilkukrotnie, łamiąc mu nos i wybijając mu jeden ząb. Następnie wstaje i zaczyna kopać go po ciele, obserwując, jak jego ofiara kuli się z bólu.
Zasławski: Zniszczyłeś mi karierę. Zniszczyłeś mi ambicje.
Gotawski: N-nic… n-nie zrobiłem…
Zasławski: ŁŻESZ!
Zasławski dalej kopie go z całej siły, nawet po tym, jak badacz zemdlał.
Mefistofeles: Współczuję straty.
.
Mefistofeles wskazuje na leżący na ziemi ząb.
.
Gotawski: Przecież on mnie zabije… oszukałeś mnie…
.
Mefistofeles: Nie spiesz się w osądach, bo jedyną różnicą między tobą, a nim będzie to, że nie możesz mnie uderzyć. Zamknij się i obserwuj.
Na korytarz wchodzi Maria Jarska i widząc, co się dzieje, upuszcza trzymany w ręce kubek z kawą. W konsekwencji spada on na ziemię i tłucze się.
Jarska: Mój Boże…
Zasławski: Spierdalaj. Daj mi gnoja załatwić.
Trzęsąc się, Maria Jarska dopada do umieszczonego na ścianie sygnału alarmowego i włącza go. Zasławski na chwilę przestaje kopać Gotawskiego i patrzy się na Jarską z gniewem.
Zasławski: POWIEDZIAŁEM, BYŚ NIE PRZESZKADZAŁA!
Jarska: Nie zamierzam stać biernie i patrzeć, jak ktoś… ktoś… mój Boże… mój Boże…
Maria Jarska patrzy na Gotawskiego, kilka łez spływa jej po policzku. Po chwili też i Zasławski, widząc jej reakcję, skupia uwagę na leżącym Gotawskim.
Gotawski: Czy ona…
.
Mefistofeles: Dokładnie. Właśnie w tym momencie nasz kolejny układzik wszedł w życie. Wybacz, że musiałem lekko… widzisz… zamienić kolejność zdarzeń.
Zasławski: Co ja zrobiłem…
Do pomieszczenia wbiega dwóch funkcjonariuszy ochrony. Od razu przybiegają do trzęsącego się przez szok Zasławskiego i powalają go na ziemię.
Zasławski: Co mnie opętało…
Do nieprzytomnego Gotawskiego od razu po tym dopada Maria Jarska, siadając przy nim i przytulając go. Badaczka płacze nad nim. Ochrona wynosi Zasławskiego z pomieszczenia.
Jarska: Mój Boże… mój Boże… mój Boże…
Mefistofeles: I to jest właśnie twój moment, Romeo.
.
Gotawski: Mam jedno py-
.
Mefistofeles: Nie na wszystko musisz znać odpowiedź.
.
Mefistofeles uśmiecha się szeroko i z lekka kpiąco.
Gotawski budzi się nagle. Odkrztusza coś i patrzy się zszokowanym wzrokiem na tulącą go Jarską.
Gotawski: C-co się.. stało?..
Jarska: Już dobrze… już wszystko dobrze…
[KONIEC NAGRANIA]
Dodatek SCP-PL-234-5: Do kolejnej chronologicznie manifestacji SCP-PL-234 doszło dnia 08.06.2021r. W tamtym czasie, mimo zawieszenia Mariusza Zasławskiego, jego konflikt z Janem Gotawskim znacznie się pogłębił, między innymi przez starania dr. Gotawskiego co do całkowitego wydalenia dr. Zasławskiego z pracy w świetle poprzednich zdarzeń oraz pogłębiającym się od tego czasu uzależnieniem od alkoholu u adresata tych działań. Konflikt jednak zmienił postać. Na miejsce fizycznych napaści przyszło nękanie za pośrednictwem obraźliwych anonimowych listów czy wiadomości internetowych adresowanych zarówno do Jana Gotawskiego, jak i Marii Jarskiej oraz ich współpracowników. Od razu po zgłoszeniu tego procederu, rozpoczęto postępowanie dyscyplinarne.
Cztery dni później, 08.06.2021r., dr. Mariusza Zasławskiego znaleziono martwego. Popełnił samobójstwo poprzez powieszenie się w swoim byłym biurze. Nagranie mogące uchwycić moment samobójstwa okazało się być uszkodzone. Nie udało się go odzyskać.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 08.06.2021
GODZINA: 12:43
KAMERA: GOTAWSKI-BIURO-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski siedzi przy swoim biurku, przeglądając kupkę małych karteczek.
Gotawski: Zachlany skurwiel…
Gniecie jedną z kartek w złości i rzuca nią w kierunku śmietnika.
Gotawski: Mało mu? Pobicie mnie do nieprzytomności mu nie wystarczy? Rozumiem, że chce odejść z hukiem. Gnojek.
Gotawski bierze do ręki inną kartkę i zabiera się do czytania jej treści.
Gotawski: Tę podobno Maryś dostała. "Po nowym pracowniku spodziewałbym się czegoś więcej niż to. Ambicje i determinacja, ciężka praca — to są cechy pożądane. Zyskiwanie popularności poprzez wskoczenie do łóżka podsiwiałym oszustom to cecha kurwy, a nie badaczki"…
Badacz zamilkł, patrząc się na kartkę z czystą nienawiścią. Widać dobrze, że jest wściekły.
Gotawski: Wiem czemu była taka zmartwiona… oj nie… tak się nie bawimy. Nie będzie mi pijak drugiej połówki od kurew wyzywał… Najpierw ma do mnie problemy o coś, czego nie zrobiłem, potem chleje i ciągnie to dalej, a na końcu, kiedy wreszcie upomnę się o swoje, zaczyna angażować w ten konflikt wszystkich wokół, chcąc załamać nie mnie, a ją… Nie… nie będzie tak…
Gotawski widocznie blednie, po chwili opadając nieprzytomny na oparcie krzesła. Po chwili zaczyna się trzęść, jak podczas ataku epilepsji, a po około 30 sekundach rozluźnia się cały i wygląda tak, jakby nie żył.
Mefistofeles: Czyli teraz już sam przychodzisz?
.
Gotawski: Tak.
.
Mefistofeles: O proszę, nawet odwagi trochę przybyło.
.
Gotawski: Skończ te durne gadki w końcu.
.
Mefistofeles: Nie zesraj się. Czego ode mnie potrzebujesz?
.
Gotawski: Chcę, by ten skurwiel zniknął z mojego życia.
.
Mefistofeles: Zasławski?
.
Gotawski: Tak.
.
Mefistofeles: Brzmisz na rozsierdzonego. Ta nienawiść to się aż z ciebie wylewa. Tyle jadu względem jednego człowieka. Dlaczego?
.
Gotawski: Psia mać, sam mówisz, że cały czas mnie obserwujesz, a nie wiesz? Widzisz, co mi zrobił. Widzisz, co mi cały czas robi.
.
Mefistofeles: Oczywiście! Ślepy nie jestem. Za to ty głupi już jak najbardziej, bo nie o to pytam. Chcę się bowiem dowiedzieć, czy znasz powód.
.
Gotawski: Ubzdurał sobie, że zniszczyłem mu pracę. Ubzdurał sobie, że jestem odpowiedzialny za upadek jego kariery. Wszystko, co najgorsze, sobie o mnie ubzdurał potem.
.
Mefistofeles: I nie widzisz w tym ani trochę swojej winy?
.
Gotawski: Nie. I nie wmawiaj mi, że powinno być inaczej. Wiem, że życzyłem sobie, by moją pracę przyjęli. Skąd miałem niby wiedzieć? To nie moja wina. Zresztą, teraz widać, że było warto. Wyszło, kim naprawdę jest. Pchłą, którą trzeba zgnieść.
.
Mefistofeles: A to mnie Goethe opisywał jako demona!
.
Mefistofeles uśmiecha się szeroko i powolnym krokiem podchodzi do widocznie zdenerwowanego Gotawskiego.
.
Mefistofeles: Czasem się zastanawiam, jak to jest, że kiedy tylko pojawia się u was świadomość, z jaką mocą obcujecie, świadomie dążycie do wykorzystania jej w najbardziej nienawistny sposób, jak się da? To nie moja rola, by odwodzić cię od tej decyzji, oczywiście. Nie twierdzę nawet, że to coś złego. Ot naturalna kolej rzeczy. Przetrwają najsilniejsi, prawda?
.
Gotawski: Ten gnój już pokazał, jak jest słaby, rzucając się do alkoholu.
.
Mefistofeles: I to właśnie chciałem usłyszeć! Trochę niejasne było to twoje życzenie, więc wolałem sprawdzić, o co dokładnie ci chodzi. Wszystko dla jak najwyższej jakości moich usług, oczywiście. Czyli, rozumiem, to o to ci chodziło ze "zniknięciem z twojego życia"?
.
Gotawski: Ja… uh…
.
Mefistofeles: I to by chyba było na tyle z odwagi. Prosta sprawa, decyduj — tak czy nie? Znasz ryzyko.
.
Gotawski: Tak. Pora załatwić to raz a dobrze.
.
Mefistofeles: Nawet mimo możliwych konsekwencji?
.
Gotawski: Tak! Zarzucasz mi brak odwagi, a siejesz wątpliwości?
.
Mefistofeles: Niczego ci nie zarzucam. I niczego nie sieję. Sprawdzam, czy jesteś świadomym klientem. W końcu na szali trzeba postawić coś o równej wartości. A życie jest warte tyle, ile inne życie.
.
Gotawski: Wiem o tym.
.
Mefistofeles: Niech więc będzie.
.
Mefistofeles szczerzy się w kpiącym, złośliwym uśmiechu i wyciąga rękę.
.
Mefistofeles: To nie jest nasze ostatnie spotkanie.
.
Z coraz większym wahaniem, Gotawski w milczeniu ściska rękę Mefistofelesa.
Gotawski budzi się nagle po trzech minutach, kaszląc bardzo intensywnie. Chwyta od razu butelkę wody i wylewa jej zawartość na swoje dłonie, jakby myjąc je w panice.
Gotawski: Muszę to skończyć… ale w lepszy sposób…
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 08.06.2021
GODZINA: 12:53
KAMERA: ZASLAWSKI-BIURO-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
W biurze jest całkowicie ciemno. Jedynym źródłem światła jest szczelina pod drzwiami. Rozlega się głośne pukanie.
Gotawski: Mariusz? Jesteś tam? Chciałem porozmawiać. Skończyć w końcu tę farsę.
Gotawski puka dalej.
Gotawski: Mariusz! Wiem, że tu siedzisz. Nigdzie nie wychodziłeś! Proszę, nie wygłupiaj się. Skończmy to w końcu…
Badacz znów puka.
Gotawski: Eh… to chyba na nic… Cóż, dobrze było chociaż spróbować. Czekaj… drzwi są otwarte…
Jan Gotawski powoli otwiera drzwi i zapala światło.
Gotawski: O kurwa…
Na kamerze widać Mariusza Zasławskiego, martwego, powieszonego na pasku od spodni. Gotawski patrzy na niego przerażony.
Mefistofeles: Widzisz… sam tego chciałeś. Bo przecież takie było twoje życzenie, czyż nie?
Badacz widocznie wzdrygnął się i pobladł, po chwili opierając się o ścianę.
Jarska: Janek! Tu jesteś. Szukałam cię wszę… wszystko w porządku?
Mefistofeles: Życie za życie, Janie Gotawski. Przecież znasz ryzyko.
Gotawski: Ja… ja…
Jarska: Co się stało?
Maria Jarska zagląda przez wejście do pomieszczenia i po chwili zakrywa dłońmi usta przerażona.
Jarska: O Boże… o Boże…
Gotawski odwraca się do niej i przytula ją. Ona krzywi się lekko w bólu.
Gotawski: Spokojnie… spokojnie… wszystko gra?
Jarska: Boli mnie głowa… ale to nic.
Mefistofeles: Życie za życie.
Od tyłu do pary podchodzi doktor Marcin Wróblewski.
Wróblewski: Przepraszam, że przeszkadzam… co się stało?
Gotawski: Z-zasławski nie żyje…
Wróblewski: Jak to?
Gotawski: Popełnił samobójstwo. Jest w środku. Idź do siebie, Maryś… zaraz do ciebie przyjdę.
Jarska kiwa głową i odchodzi. Za ten czas Wróblewski wchodzi do biura, a Gotawski za nim.
Wróblewski: To… dziwne. Choć z drugiej strony nie było z nim przecież najlepiej…
Gotawski: Wiem… w-wiem…
Wróblewski: Brzmi pan na przejętego.
Gotawski: Bo jestem…
Wróblewski: Obaj wiemy, że nie tak, jak powinien pan być.
Gotawski: Co pan sugeruje? Tak, wiem, że ja i on byliśmy wrogami. Ale, cholera jasna, jak mam reagować na jego śmierć? Cieszyć się?
Wróblewski: Nie, oczywiście, że nie. Wydaje się pan być jednocześnie przerażony i głęboko zamyślony, lecz nie tylko to. Widziałem te wzdrygnięcia. Widziałem też wzrok, jakim odprowadzał pan żonę. Nie jestem ślepy. Coś jest nie tak. Nie chce mi pan powiedzieć co?
Gotawski: Nie. Bo sam tego nie wiem.
Lekko poirytowany Gotawski wychodzi z pomieszczenia, Wróblewski natomiast wzywa ochronę, by zgłosić śmierć Zasławskiego.
Wróblewski: Zobaczymy, jak się ta sprawa potoczy. Może wypadałoby trochę podrążyć…
[KONIEC NAGRANIA]
Dodatek SCP-PL-234-6: Śledztwo w sprawie śmierci Mariusza Zasławskiego szybko umorzono, stwierdzając popełnienie przez niego niewspomaganego przez nikogo samobójstwa. Okoliczności tych zdarzeń, awaria kamer biura Zasławskiego akurat w momencie śmierci oraz interakcja z Janem Gotawskim w chwili odkrycia zwłok skłoniły innego badacza z wydziału, w którym pracował Gotawski, Marcina Wróblewskiego, do złożenia poufnego wniosku o objęcie naukowca obserwacją. Poprosił też o możliwość samodzielnych poszukiwań ewentualnych śladów czynników anomalnych w całej tej sprawie, oczywiście konsultując to z zarządem placówki. Po zaocznym spotkaniu Marcina Wróblewskiego z dyrektorem placówki, jego wniosek rozpatrzono pozytywnie. Rozpoczęcie obserwacji Wróblewski zgłosił dnia 11.06.2021r.
Od tego dnia, przez okres 4 dni, regularnie "przypadkowo natrafiał" on na doktora Gotawskiego, prowadząc z nim krótkie rozmowy na temat minionych wydarzeń. 15.06.2021r. Jan Gotawski zaczął go jednak w dosyć charakterystyczny sposób unikać. Tego samego dnia, za sprawą skrytego podsłuchiwania wydarzeń wewnątrz biura dr. Gotawskiego, Marcin Wróblewski stał się naocznym świadkiem manifestacji SCP-PL-234, zbierając potem materiał dowodowy od funkcjonariuszy ochrony w postaci nagrań monitoringu obejmujących czas, w którym doszło do manifestacji fenomenu. Proces szukania innych przypadków analogicznej anomalnej aktywności został rozpoczęty, podobnie jak dochodzenie w celu sporządzenia charakterystyki tego fenomenu.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 12.06.2021
GODZINA: 15:12
KAMERA: KOR-2-S-1-CAM2
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski idzie zamyślony korytarzem, zderzając się nagle z Marcinem Wróblewskim, który niespodziewanie wychodzi zza rogu.
Wróblewski: Oh… um… przepraszam najmocniej. Nie zauważyłem pana.
Gotawski: Nic się nie stało. Przecież każdemu się zdarzy zamyślić.
Wróblewski: No tak… no tak… gdzie pan idzie?
Gotawski: Do sekretariatu. Muszę zeskanować kilka dokumentów.
Wróblewski: O! Nie ma pan nic przeciwko, byśmy poszli tam razem?
Jan Gotawski spojrzał się na rozmówcę lekko zmieszanym wzrokiem.
Wróblewski: Nie wiem, jakie plotki muszą o mnie krążyć, że się pan tak na mnie patrzy. Po prostu muszę wstąpić do sekretariatu po papier, bo mi się w biurze skończył.
Gotawski: No dobrze…
Obaj idą obok siebie powolnym krokiem.
Wróblewski: A gdzie pani Jarska? Od jakiegoś czasu byli państwo nierozłączni.
Gotawski: Eh… w biurze. Nie wychodzi ostatnio z niego. Przynoszę jej papierkową robotę, jak coś jej zlecą, siedzę z nią chwilę i tyle. Od kilku dni męczą ją jakieś migreny.
Wróblewski: Od wtorku?
Gotawski zatrzymał się i zmierzył Wróblewskiego widocznie zirytowanym spojrzeniem.
Gotawski: Tak. Od wtorku.
Wróblewski: Skąd te nerwy?
Gotawski: Kolejny, co sobie coś uroił…
Gotawski wznawia chód, nie patrząc się już ani razu na rozmówcę.
Wróblewski: O czym pan mówi?
Gotawski: O tym, że wszystko ze mną w porządku. Rozumiem, że lubi pan zbiegi okoliczności, ale nie musi się pan w nich żadnych durnowatych historyjek doszukiwać.
Wróblewski: Nigdy bym nie pomyślał, że zwykłe pytanie może tak wytrącić pana z równowagi. Przecież po prostu widziałem, że odeszła, trzymając się za głowę, a że wcześniej widywałem was od czasu do czasu, to chciałem się dopytać. Gdzie tu ta pańska "historyjka"? Chyba tylko w pana reakcji.
Wróblewski uśmiechnął się serdecznie i otworzył drzwi sekretariatu. Gotawski natomiast stanął przed nimi widocznie zmieszany, zamyślając się i wpatrując się w ziemię.
Wróblewski: Wchodzi pan?
Gotawski: A… tak, tak… wchodzę…
Gotawski po chwili wchodzi do pomieszczenia, drzwi zamykają się. Mija około 30 sekund i wychodzi sam Wróblewski z ryzą papieru w ręce. Na moment skupia wzrok na kamerze, po czym idzie w kierunku swojego biura.
[KONIEC NAGRANIA]
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 14.06.2021
GODZINA: 14:01
KAMERA: KOR-1-S-1-CAM4
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski zmierza w kierunku wejścia do stołówki, od drugiej strony idzie Marcin Wróblewski.
Wróblewski: Dzień dobry!
Gotawski: Dzień dobry…
Wróblewski: Ostatnio coś często się na siebie natykamy, prawda?
Gotawski: Łazi pan za mną.
Wróblewski: Zdecydowanie nie. Jak sam mi pan powiedział, "rozumiem, że lubi pan zbiegi okoliczności, ale nie musi się pan w nich doszukiwać żadnych historyjek".
Wróblewski uśmiechnął się nieznacznie. Obaj mężczyźni zatrzymali się przed wejściem na stołówkę.
Wróblewski: Więc jak pani Maria? O, nawet "lekcję" odrobiłem. Już sobie uzmysłowiłem, że jeszcze nie jesteście małżeństwem.
Gotawski: Nareszcie. W każdym razie… bóle nadal ją męczą. Powiedziała, że coraz mocniej. Jutro mają ją przebadać.
Wróblewski: Czyli stąd to zmartwienie?
Gotawski: Tak. Choć to chyba zwykłe migreny.
Wróblewski: A strach? Skąd ten strach?
Mefistofeles: A to spryciarz! Bada cię. Chce cię podpuścić. Zagonić w pułapkę.
Gotawski na ułamek sekundy mruży oczy i wykonuje drganie głową tak, jakby mu coś dmuchnęło w szyję.
Gotawski: Proszę się ode mnie odpieprzyć.
Gotawski wchodzi na stołówkę widocznie zdenerwowany.
Wróblewski: Trochę dziwna ta nagła zmiana nastroju… hah.
[KONIEC NAGRANIA]
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 15.06.2021
GODZINA: 12:41
KAMERA: KOR-1-S-1-CAM2
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski idzie w kierunku swojego biura. Po chwili z korytarza obok przychodzi Marcin Wróblewski.
Wróblewski: Dzień dobry!
Mefistofeles: Wiesz, czego on chce.
Gotawski krzywi się, jakby coś go uszczypnęło.
Gotawski: Pan mnie prześladuje.
Wróblewski: Skąd ten wniosek? Przecież biuro mam o tam.
Wróblewski wskazał palcem na drzwi w głębi korytarza.
Mefistofeles: Pamiętaj o naszej umowie.
Gotawski: Nie chcę odpowiadać.
Wróblewski: O nic jeszcze nie spytałem.
Gotawski: Żona dzisiaj miała badanie. Nie znam wyników. Może pan spierdalać.
Wróblewski: Po co te nerwy?
Mefistofeles: Próbuje cię skusić. Próbuje cię złamać. Zasiać zamęt. Przecież to widzisz, prawda?
Gotawski znów krzywi się na sekundę w charakterystyczny sposób.
Gotawski: ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! Spierdalaj, Wróblewski. Skończ z tym na siłę miłym tonem i przestań mnie swoją osobą nękać.
Wróblewski: Coś nie ma pan dobrego humoru.
Gotawski: Przy tobie innego mieć się nie da.
Wróblewski: Większość współpracowników by się z panem nie zgodziła.
Mefistofeles: Nie chcesz tu być. Uwierz mi.
Gotawski przyspiesza kroku, próbując oddalić od Wróblewskiego. Ten natomiast zatrzymuje się pośrodku korytarza i podnosi głos.
Wróblewski: Pani Maria umiera! Wie pan o tym, prawda?
Gotawski zatrzymuje się, widocznie przerażony.
Wróblewski: Z czystej ciekawości byłem i spytałem się jej. Aż cztery nowotwory w mózgu. Wszyscy się dziwią, jakim cudem dały jedynie narastający ból głowy, skoro pani Jarska jest w fazie terminalnej. Wszyscy też się dziwią, jakim cudem rozwinęły się w… tydzień.
Gotawski: Nie… to nie może być…
Wróblewski: Nie okłamałbym pana. Z drugiej strony — wątpię w pana szczerość! To zmartwienie w zeszły wtorek, strach potem. Czego pan się obawiał? Co pan wiedział? Skąd?
Gotawski ignoruje zadawane mu pytania. Ledwo przytomny i blady dopada do drzwi swojego biura i wchodzi do środka. Wróblewski natomiast ustawia się tuż przy drzwiach i zaczyna nasłuchiwać.
[KONIEC NAGRANIA]
Poniższe nagranie przedstawia natomiast trzecią chronologicznie, pierwszą wykrytą manifestację SCP-PL-234:
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 15.06.2021
GODZINA: 12:43
KAMERA: GOTAWSKI-BIURO-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Gotawski chwiejnym krokiem wchodzi do środka i zmierza w kierunku swojego biurka. W jego oczach widać łzy.
Gotawski: Maryś… umiera…
Badacz chwyta się za głowę.
Gotawski: To się nie dzieje… to się nie dzieje… dlaczego? KURWA!
Mężczyzna bierze do rąk szklankę i rzuca nią o ścianę, ta rozbija się. Naukowiec jest coraz bledszy i wygląda na coraz słabszego.
Gotawski: Czułem to. Bałem się tego. Skądś przeczuwałem, że tak będzie… Dlaczego ona? Co za gówno ten los…
Gotawski opada na oparcie krzesła, doświadczając drgawek, jakby miał epilepsję. Drzwi biura uchylają się nieznacznie. Po około 30 sekundach, badacz rozluźnia się, wiotczeje tak, jakby zmarł.
Mefistofeles: Współczuję.
.
Gotawski: OSZUKAŁEŚ MNIE!
.
Mefistofeles: Oh… naprawdę?
.
Gotawski: Chciałem tylko wyrwać chwasta, a ty co? W zamian ty, tak, ty, zabierasz mi osobę, którą pokochałem? Kłamca. Przebrzydły, brudny kłamca. Jebany oszust.
.
Mefistofeles: Oh, mów mi więcej!
.
Gotawski: Jesteś bezczelny.
.
Mefistofeles: To ty tu jesteś gościem. Uważaj, bo ci coś pęknie.
.
Gotawski: SERCE MI PĘKA! JESTEŚ Z SIEBIE ZADOWOLONY?!
.
Mefistofeles: Przecież to nie moja wina.
.
Gotawski: Nie twoja!?
.
Mefistofeles: E-e.
.
Gotawski: To czyja?
.
Mefistofeles: No czyja… twoja, głupolu!
.
Gotawski: Oh zamknij ryj. Nie będziesz mi oczu mydlił!
.
Mefistofeles: Cóż za przypływ odwagi! Winszuję, winszuję… a teraz pozwól, że ci coś wyjaśnię. Bo chyba jednak zapomniałeś o naszych skromnych zasadach.
.
Gotawski: Nic nie musisz mi tłumaczyć. wystarczy, że już raz mnie oszukałeś.
.
Mefistofeles: Hah… głupi, głupi… a to wszystko przecież jest takie proste. Masz odpowiedź przed sobą, musisz tylko samego siebie przesunąć, by ją zobaczyć. Bo taka jedna twoja cecha ci ją zasłania.
.
Gotawski: SKOŃCZ TO PIERDOLENIE! Nie, to nie jest moja wina. To ty ją zabijasz. To ty wydałeś na nią wyrok. Wbrew naszej umowie! Miałeś w konsekwencje nie ingerować!
.
Mefistofeles: I… cóż za niespodzianka… nie ingerowałem. Za każdą przysługę ceną jest krzywda o równej wartości, która by to równoważyła. Życie za życie… a nienawiść za…
.
Mefistofeles uśmiecha się szyderczo.
.
Gotawski: Nie… nie, nie, nie… łżesz…
.
Mefistofeles: Myśl sobie, co chcesz. Ja sumienie mam wyjątkowo czyste.
Drzwi biura po chwili otwierają się. Do środka wchodzi Marcin Wróblewski, rozgląda się po pomieszczeniu. Powoli i po cichu kroczy w kierunku Gotawskiego, omijając odłamki szkła. Kiedy dociera do nieprzytomnego badacza, sprawdza jego puls.
Wróblewski: Czyli to pan ukrywał… A to ci ciekawostka…
Mefistofeles: Widzę, że masz gości.
.
Gotawski: Co on tu…
.
Mefistofeles: Widzisz, różnica między tym, a twoim światem jest taka, że tu głupie błędy po prostu działają przeciwko tobie, a tam… są wykorzystywane przez innych ludzi.
.
Gotawski: Wszystko się sypie…
.
Mefistofeles: Mnie nie znajdzie. Mam swoje sposoby. Może dajmy mu szperać i wróćmy do rozmowy, co?
.
Gotawski: Nie chcę z tobą rozmawiać.
.
Mefistofeles: Ależ chcesz! Teraz po prostu się dąsasz. Obaj wiemy, że nie przyszedłeś tylko z pretensjami. Może dokończę moje wytłumaczenie — życie za życie, nienawiść za miłość. Połączysz to i masz nienawistne życie za życie ci drogie.
.
Gotawski w milczeniu, widocznie zbity z tropu, wpatruje się w losowy punkt.
.
Mefistofeles: Boli ta myśl, co? To ty tu jesteś mordercą. To ty tu zabiłeś nie tylko Zasławskiego, ale także teraz zabijasz swoją żonę…
.
Gotawski: Ch-chcę, by żyła…
.
Mefistofeles: Chyba każdy na twoim miejscu by tak powiedział. Strata zawsze boli.
.
Gotawski, zaciskając zęby w gniewie, wyciąga rękę do przodu, zachęcając do uściśnięcia jej.
.
Gotawski: Chcę. By. Żyła. W dupie mam konsekwencje. Ma żyć.
.
Mefistofeles: Klient nasz pan!
.
Mefistofeles uśmiecha się szyderczo i ściska rękę Gotawskiego.
Gotawski budzi się nagle po trzech minutach od momentu utraty przytomności, kaszląc bardzo intensywnie. Cały się trzęsie. Wróblewski stoi nad nim, przypatrując mu się.
Gotawski: CO TY TU ROBISZ?!
Wróblewski: Przechodziłem obok, usłyszałem niepokojący odgłos, a że zostawił pan drzwi otwarte…
Gotawski: Nikt ci nie pozwolił tu wchodzić.
Wróblewski: To bez znaczenia, panie Gotawski. I tak będziemy musieli trochę porozmawiać. Wie pan… tak bardziej… jakby to ująć… oficjalnie. Muszę sobie jednak najpierw przygotować te wszystkie pytania. Bo trochę ich jest.
Wróblewski z lekko tryumfalnym uśmiechem wychodzi z biura, zostawiając Gotawskiego samego, zamyślonego.
[KONIEC NAGRANIA]
Dodatek SCP-PL-234-7: Przesłuchanie dr. Jana Gotawskiego, 17.06.2021
PRZESŁUCHANIE 1/PL-234/160621
Przesłuchujący: Marcin Wróblewski (oznaczony jako MW)
Przesłuchiwany: Jan Gotawski (oznaczony jako JG)
[POCZĄTEK NAGRANIA]
JG siedzi na krzesełku, bawi się palcami. Jest niespokojny, poddenerwowany, obiega wzrokiem pomieszczenie. Po chwili przez drzwi wchodzi MW, w ciszy siadając naprzeciw JG i wyjmując notatnik.
JG: Czyli mnie pan…
MW: Obserwował? Można tak powiedzieć. Wiem, nie buduje to do mnie zbytnio zaufania, ale pewne elementy pańskiego zachowania były zbyt niepokojące, by nie zacząć drążyć tematu aż w końcu… cóż, widziałem, co widziałem. Mam też oficjalne zezwolenia, to nie była samowolka. Nie jestem głupi. No, to skoro wyjaśnienia mamy za sobą, to możemy zaczynać. Przeanalizowaliśmy trochę nagrań z monitoringu w poszukiwaniu podobnych incydentów. Znaleźliśmy ich kilka. Ochrona podaje, że nie miała o tym pojęcia. U funkcjonariuszy, którzy mieli wtedy dyżury, występują luki w pamięci. Może pytanie trochę dziwne, ale wypada się upewnić. Czy zna pan, jako osoba doświadczająca tego anomalnego fenomenu, powód, przez który wystąpiły te luki w ochronie?
JG: Nie mam pojęcia. Nie siedzę tam na ich posterunku, nie obserwuję ich. Nie wiem. Skąd mam wiedzieć?
JG wydaje się być wyraźnie poirytowany. Zaczyna się jednak niekontrolowanie pocić na twarzy.
MW: Ale, z tego co widzę, ma pan jakieś podejrzenia, o których mi pan nie mówi.
JG ociera czoło z potu.
JG: Podaliście mi coś?
MW: Standardowe środki, mające na bieżąco informować nas, czy mówi pan prawdę. Mam nadzieję, że owsianka rano smakowała.
MW uśmiecha się lekko tryumfalnie, podczas gdy JG mierzy go gniewnym spojrzeniem.
MW: Więc? Co panu po głowie chodzi w związku z tym?
JG milczy przez chwilę, nerwowo bawiąc się palcami.
Mefistofeles: Pamiętasz naszą umowę, prawda? Nawet jeśli nie, to bez znaczenia. Jestem tu, obserwuję. I uwierz mi, że zareaguję. No ale hej, chociaż Wróblewski może będzie miał okazję zobaczyć niezłe przedstawienie!
JG wzdryga się widocznie.
JG: Nie mogę powiedzieć.
Mefistofeles: Dobry piesek.
MW: Dlaczego?
Mefistofeles: Zaszczekaj tak jeszcze raz.
JG: N-naprawdę… nie mogę powiedzieć…
MW: Boi się pan czegoś?
JG zamyka oczy i bierze kilka głębokich oddechów.
JG: Nie.
Twarz JG znów zaczyna się intensywnie pocić. MW, widząc to, pisze coś w notatniku.
MW: Znów kłamstwo. Czego się pan boi?
JG milknie.
MW: Czy znów "nie może pan powiedzieć"?
JG kiwa twierdząco głową. MW wzdycha głęboko.
MW: Dobrze… może wrócimy do tych tematów podczas następnego przesłuchania. Na razie idźmy dalej. W dniach, w których obserwowaliśmy występowanie tego fenomenu, zwykle dochodziło do różnych zdarzeń losowych, które miały zazwyczaj dosyć osobisty dla pana wydźwięk. Czy były one ze sobą ściśle powiązane?
JG: Nie umiem określić. Każde z nich mnie dotykało, ale nie potrafię określić, czy są ze sobą powiązane.
Twarz JG znów zaczyna się pocić. MW nie komentuje tego, tylko zapisuje coś w notatniku.
MW: Może ostatnie pytanie na dziś. Czy to pan za pośrednictwem tego anomalnego fenomenu jest odpowiedzialny za śmierć Mariusza Zasławskiego?
JG: NIE! To, że skurwiel się powiesił i był w konflikcie ze mną przy okazji nie znaczy, że od razu przyłożyłem rękę w jakikolwiek sposób, anomalny bądź też nie, do jego śmierci. Przypadki pozostaną przypadkami.
MW obserwuje wybuch gniewu JG w milczeniu, notując coś w notatniku. Na czole JG pojawiają się krople potu. Po chwili JG zaciska mocno powieki i chwyta się za głowę.
MW: Wszystko w porządku, proszę pana?
JG: Nie… strasznie rozbolała mnie głowa…
Po chwili z nosa JG wycieka strużka krwi. Następnie przesłuchiwany mdleje, uderzając głową o stół.
MW: WEZWIJCIE ZESPÓŁ MEDYCZNY!
[KONIEC NAGRANIA]
Notatka: Pierwsze przesłuchanie nie przyniosło odpowiedzi na wszystkie zagadnienia nurtujące tak dr. Marcina Wróblewskiego, jak i ludzi zaangażowanych w sprawę anomalnej aktywności wokół Jana Gotawskiego. Ze względu na niezbadany jeszcze charakter fenomenu, nie ma jak wyciągnąć konkretnych wniosków na temat niektórych przypadków wykrycia kłamstwa. Powód, dla którego Jan Gotawski wzbrania się przed wyjawianiem niektórych informacji powinien być jednym z tematów poruszanych przy okazji kolejnych przesłuchań. Na chwilę obecną nie ma możliwości zbadania powiązania Jana Gotawskiego ze śmiercią Mariusza Zasławskiego. Wykrycie kłamstwa w tej sprawie przez działanie podanej mu przed przesłuchaniem substancji może być też spowodowane wyrzutami sumienia.
Po incydencie pod koniec przesłuchania, Jan Gotawski trafił do sektora medycznego. W ciągu następnych godzin doszło do znacznego pogorszenia jego stanu zdrowia, który wymusił poddanie badacza szczególnej opiece. Warty odnotowania jest fakt, że równolegle z tymi wydarzeniami stwierdzono całkowite zniknięcie wykrytych w mózgu Marii Jarskiej nowotworów. Podejrzewa się, że wydarzenia te mają związek z anomalnym fenomenem, którego świadkiem był dr Marcin Wróblewski dzień wcześniej.
Dodatek SCP-PL-234-8: Od rozpoczęcia hospitalizacji, stan Jana Gotawskiego nieprzerwanie się pogarszał. Badacz umierał, z nieznanych przyczyn coraz gorzej działała większość jego narządów. Według optymistycznych szacunków z tamtego okresu, zgon miał nastąpić 21.06.2021r. Dzień przed tą datą doszło do kolejnej manifestacji sklasyfikowanego już SCP-PL-234. Po niej stan badacza diametralnie polepszył się, umożliwiając mu wyjście spod opieki personelu medycznego dnia 01.07.2021r.
Tej też daty doszło do dwóch niefortunnych dla Jana Gotawskiego zdarzeń. Maria Jarska doświadczyła gwałtownego nawrotu choroby nowotworowej, umierając w konsekwencji dnia 10.07.2021r. Drugie wydarzenie, najprawdopodobniej niezwiązane bezpośrednio z manifestacją SCP-PL-234, obejmuje wypadek samochodowy, którego doznał Maksymilian Skrzyniewski, były asystent Gotawskiego. Podczas opuszczania skrzydła przez badacza, odbył on z byłym współpracownikiem nietypową rozmowę, której przebieg zarejestrował monitoring.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 20.06.2021
GODZINA: 13:25
KAMERA: MED-OIT-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski leży na łóżku szpitalnym, nieprzytomny, podpięty pod respirator. Parametry życiowe są w normie. Po chwili jednak dochodzi do krótkich drgawek i zatrzymania akcji serca. Na miejsce przybiegają lekarze, rozpoczynają reanimację.
Gotawski: Więc… tak to się skończy?
.
Mefistofeles: Oh, widzę, że znów mam gościa. Na pytanko nie odpowiem. To zależy.
.
Gotawski: Od czego?
.
Mefistofeles uśmiecha się ignorancko i wzrusza ramionami.
.
Mefistofeles: To nie moja sprawa. To ty powinieneś wiedzieć.
.
Gotawski: I tak po prostu… dasz mi umrzeć?
.
Mefistofeles: Klient nasz pan!
.
Gotawski: Chciałem tylko, by ona żyła. Umierać nie chciałem.
.
Mefistofeles: Nie ingeruję w konsekwencje, już to tłumaczyłem.
.
Gotawski: Mogłeś sprawić, by trafiło na kogo innego.
.
Mefistofeles: Nie mogłem. Wtedy twoje życzenie by nie zadziałało. Szale by się nie równoważyły. I zwłaszcza teraz to widać! Cóż za ciekawostka. Taki kochający, huh?
.
Gotawski zaciska piersi.
.
Gotawski: O czym ty mówisz?
.
Mefistofeles: Czy musze odpowiadać, skoro sam doskonale o tym wiesz?
.
Gotawski: Gadaj.
.
Mefistofeles: Tyle gadania o miłości, ale i tak jak stajesz między wyborem "ty czy ona", wybierasz siebie. Ale hej, chociaż sprytnie to przed nią ukrywasz! I doskonale wiesz, że jedynym, co ją przy tobie trzyma jest twoje przeszłe życzenie.
.
Gotawski: Skurwysynu… NIE! NIC O MNIE NIE WIESZ!
.
Mefistofeles: Doprawdy? O tobie wiem absolutnie wszystko.
.
Gotawski: A tu jednak się mylisz.
.
Mefistofeles: Hah! Zobaczymy.
Akcji serca nie udaje się przywrócić. Lekarz prowadzący opuszcza ręce. Reszta patrzy się po sobie
Lekarz: Eh… zapisz, Ania. Godzina zgonu: 13:27.
Lekarka stojąca obok zapisuje coś, reszta stoi w grobowej ciszy.
Gotawski: N-nie…
.
Mefistofeles: Więc tu chyba nasza współpraca się…
.
Gotawski: Chcę żyć. CHCĘ ŻYĆ! Nie możesz tak po prostu dać mi zdechnąć, jak porzuconemu psu.
.
Mefistofeles: Zgon to zgon.
.
Gotawski: Chcę żyć. Jeszcze jeden układ. Ożyw mnie. Jeszcze nie jest za późno.
.
Gotawski wyciąga rękę w desperacji.
.
Mefistofeles: Życie za życie. Będziesz się jeszcze upierał, że nie miałem co do ciebie racji?
.
Mefistofeles z cynicznym uśmiechem ściska rękę badacza.
Akcja serca wraca niespodziewanie o godzinie 13:28. Wszyscy, którzy nadal są w pomieszczeniu, patrzą się na siebie widocznie zmieszani.
Lekarka: Wołajcie szefa. Powiedzcie, że jednak żyje.
[KONIEC NAGRANIA]
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 01.07.2021
GODZINA: 14:00
KAMERA: MED-SA1-CAM2
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski zbiera porozkładane rzeczy i powoli zaściela swoje byłe łóżko. Obok budzi się Maksymilian Skrzyniewski.
Skrzyniewski: Wychodzi pan?
Gotawski: Tak. Już wszystko w porządku, jestem zdrowy. Słyszałem o tym, co ci się stało… współczuję.
Skrzyniewski: Prawie umarłem. To było jak sen. Wyjątkowo… dziwny. I dający do myślenia.
Gotawski: Takie doświadczenia mogą trochę otwierać oczy…
Skrzyniewski: Dlatego wiem, kogo mam przed sobą.
Gotawski przestaje ścielić łóżko i spogląda na Skrzyniewskiego zmieszanym wzrokiem.
Skrzyniewski: Ja nie mogłem się wykupić. Musiałem walczyć. Pan kupił sobie to życie…
Gotawski: To… po prostu szczęście.
Skrzyniewski: To transakcja.
Gotawski śmieje się krótko stresowo.
Gotawski: Prześpij się jeszcze. Majaczysz. Nie wiem, co ci się tam przyśniło.
Skrzyniewski: Wolę majaczyć niż…
Nagle do pomieszczenia wbiega personel medyczny z Marią Jarską na noszach. Gotawski odrywa się od rozmowy ze Skrzyniewskim i biegnie za niosącymi Jarską lekarzami.
Skrzyniewski: …grać.
[KONIEC NAGRANIA]
Dodatek SCP-PL-234-9: Przesłuchanie dr. Jana Gotawskiego, 10.07.2021
PRZESŁUCHANIE 2/PL-234/100721
Przesłuchujący: Marcin Wróblewski (oznaczony jako MW)
Przesłuchiwany: Jan Gotawski (oznaczony jako JG)
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Nagrywanie włącza się, JG siedzi ze zwieszoną głową przy stoliku. Widać po nim, że niedawno intensywnie płakał. Pod ręką trzyma książkę i plik papierów.
Mefistofeles: Wiesz, że nie powinno cię tu być. Nic ci to nie da. Nie ożywi jej. Nie sprawi, że zejdzie z ciebie odpowiedzialność.
Badacz przymyka oczy i wznawia płacz. Do pomieszczenia wchodzi MW i przez chwilę stoi przy wejściu, obserwując przesłuchiwanego.
MW: Doceniam, że sam się pan zgłosił i przepraszam za wcześniejsze zwłoki z dalszymi przesłuchaniami w takim razie, ale… na pewno chce pan to zrobić dzisiaj? Widzę, w jakim pan jest w stanie… ledwo co pożegnał pan panią Jarską…
JG uspokaja się i patrzy na MW zmęczonym wzrokiem.
JG: Chcę. Chcę powiedzieć wszystko.
MW z poważną miną podchodzi do stolika, zajmuje przy nim miejsce i wyjmuje notatnik. Po chwili podnosi wzrok na przesłuchiwanego.
MW: Co ma pan pod ręką?
JG: Książkę, podania. Coś, co pana naprowadzi, jeśli wszystko inne zawiedzie.
JG przesuwa w kierunku MW trzymane pod ręką przedmioty.
Mefistofeles: Spryciarz z ciebie, Jasiek. Naginasz zasady… ale lubię tego Wróblewskiego. Zobaczymy, co z tym zrobi.
MW: Zajrzę do tego potem. Na spokojnie. Więc… może wróćmy do kilku pytań z poprzedniego przesłuchania, dobrze?
JG: Dobrze…
MW: Jeśliby chciał pan przerwać przesłuchanie i oddać się pod opiekę psychologa, proszę mówić. Co podejrzewa pan o bycie powodem niezauważenia manifestacji obiektu przez ochronę?
Mefistofeles: No… kogo podejrzewasz? Odważysz się powiedzieć?
JG: Tak… uh…
MW podniósł nieznacznie jedną brew i zapisał coś w notatniku.
JG: Nie podejrzewam, tylko jestem niemal pewien. To…
JG zachowuje się przez chwilę tak, jakby czymś się zakrztusił.
MW: Wszystko w porządku?
JG: T-tak… to… to…
JG zaczyna intensywnie kaszleć, nie mogąc wziąć wdechu. Po chwili podnosi się jednak, przerażony.
Mefistofeles: Zapomniałeś już, że mówiłem, że będę tego pilnował? Słabo z twoją pamięcią ostatnio.
JG: Dlaczego…
MW: Co się dzieje?
JG: Grzęźnie mi to w gardle. Nagle odbiera mi głos. Czułem taki… ścisk. Jakby coś mi tam wpadło.
MW: I jest pan szczery…
JG: Tak! CHCĘ WAM TO POWIEDZIEĆ! Chcę powiedzieć wszystko!
MW: Proszę się nie denerwować. Nic nie podważałem. Nie zamierzam pana przesłuchiwać w ten sam sposób, co wcześniej, nie jestem bezduszny. Spokojnie…
Podbródek JG kurczy się, jakby miał się zaraz rozpłakać. Oczy zachodzą mu łzami.
JG: M-ma pan… kartkę?
MW: Uh… takiej czystej białej nie… mogę wyrwać panu kartkę z notatnika.
JG: Nada się… skoro nie mogę powiedzieć… może uda się napisać…
Mefistofeles: Hah! Głupi, głupi, głupi… na czole to sobie wyryj, efekt będzie taki sam.
JG krzywi się wyraźnie przez moment, MW podaje mu kartkę i swój zapasowy długopis. Badacz bierze długopis do ręki i przykłada go do kartki, trzymając go w miejscu przez około minutę. Widać, jak cała jego ręka coraz bardziej się napina.
MW: Ponawiam pytanie. Wszystko w porządku?
JG: Napiszę… napiszę… b-boli…
Jeden z palców JG wygina się gwałtownie i łamie się, zmuszając go do puszczenia długopisu. Przesłuchiwany krzyczy z bólu i zaczyna płakać.
Mefistofeles: Nie tylko handlarz musi być etyczny, kochany. Klient też nie może być oszustem.
MW: Wezwę kogoś…
JG: NIE! Jeszcze nie… to wszystko moja wina. Wszystko…
MW: Wielu obwinia się o śmierć bli…
JG: NIC PAN NIE WIE! Kłębią się w pana głowie podejrzenia. Wszystkie są słuszne. Wszystkie. Co do jednego. To wszystko moja wina. Moja. Moja!
MW milknie. Zaczyna zapisywać coś w notatniku.
JG: Zabiję się… co ja zrobiłem…
MW: Proszę się uspokoić…
JG: Albo… jutro. Jutro skończę tę farsę. Wtedy porozmawiamy. Wtedy, mam nadzieję, wszystko się wyjaśni…
MW: Dobrze. Pewnie nie uda się nam pana idealnie jutro przesłuchać, ale może pan próbować się do mnie dobić. Będę normalnie w pracy. Polecę ochronie, by pana obserwowała… wie pan, by nic pan sobie nie zrobił…
JG: I tak jeszcze nie czas na to…
[KONIEC NAGRANIA]
Notatka: Niemożność opisania źródła problemu przekłada się zapewne na niemożność opisania źródła samego SCP-PL-234. Jakiekolwiek są inne elementy natury tego fenomenu, uniemożliwia on Janowi Gotawskiemu dokładne opisanie go. Charakterystyka SCP-PL-234 wzbudza też u badacza widoczne wyrzuty sumienia, prowadzące go, razem z towarzyszącymi manifestacjom zdarzeniami losowymi, w kierunku kryzysu psychicznego.
Materiały przekazane przez przesłuchiwanego też są zastanawiające. Oprócz ludowych podań z zakresu demonologii, Jan Gotawski przekazał także egzemplarz "Fausta" Johanna Wolfganga Goethego z zaznaczonymi określonymi fragmentami. Ich analiza trwa.
Dodatek SCP-PL-234-10: Ostatnia zarejestrowana manifestacja SCP-PL-234 nastąpiła, zgodnie z zapowiedzią Jana Gotawskiego z przeprowadzonego dzień wcześniej przesłuchania, dnia 11.07.2021r. Nie stwierdzono obecności jakichkolwiek wydarzeń korelujących z nią.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 11.07.2021
GODZINA: 12:33
KAMERA: GOTAWSKI-BIURO-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Jan Gotawski siedzi przy swoim biurku. Płacze.
Gotawski: Przepraszam… przepraszam, Maryś… To wszystko moja wina… gdybym tylko nie był… tym czymś, czym się stałem… przepraszam cię… choć w sumie… dlaczego siebie obwiniam? Skąd mogłem wiedzieć? To tylko… zdarzenia losowe… i tak trzeba to jakoś skończyć. Chyba nie mam innego wyjścia.
Jan Gotawski blednie. Po chwili dostaje intensywnego napadu drgawek i rozluźnia się potem, jakby zmarł.
Mefistofeles: Wzywałeś?
.
Gotawski: Nienawidzę cię.
.
Mefistofeles: A nie "się"?
.
Gotawski: Jesteś bezczelny.
.
Mefistofeles: Oh, przecież czytałeś lekturę! Choć i tak słabo mu się, według mnie, udało. I… wiesz… to nie ja tu jestem wiarołomcą. Sam to zrobiłeś, a teraz próbujesz zrzucić wszystko na mnie, tak wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Oj nieładnie! Przecież to ty wyciągałeś do mnie rękę. Ja w nic nie ingerowałem.
.
Gotawski: Zabiłeś ich wszystkich!
.
Mefistofeles: Nie przyłożyłem ręki do ich śmierci. Trzymałem się umowy. Ty z kolei zawsze wiedziałeś, jakie są warunki. Ba! Przecież to ty skazałeś Zasławskiego na śmierć! Co, już nie pamiętasz? No ale nie jestem twoim sumieniem.
.
Gotawski: Mówisz to, by mnie załamać?..
.
Mefistofeles: Domyślny jesteś! To coś nowego. Czasem ciekawie się patrzy, jak ktoś sam rujnuje sobie życie. Ty rzucasz mu wskazówki, czyja to wina i patrzysz, jak on desperacko je odrzuca. Ciekawa zabawa.
.
Gotawski: Okrutna.
.
Mefistofeles uśmiecha się cynicznie.
.
Mefistofeles: Może i nawet diabelska!
.
Gotawski: Nie mam sił… chcę to skończyć…
.
Mefistofeles: Wystarczy przestać przychodzić.
.
Gotawski: Ból zostanie.
.
Mefistofeles: Nie chcesz bólu?
.
Gotawski: Nie. Chcę móc zacząć wszystko od nowa. Chcę czuć się czysty.
.
Mefistofeles: Specyficzne życzenie. Wiesz… tu będę musiał osobiście znaleźć sposób…
.
Gotawski: To już bez znaczenia. Chcę efektu.
.
Mefistofeles: "To bez znaczenia". Phi, gdyby takie rzeczy kiedykolwiek miały dla ciebie znaczenie.
.
Gotawski: Po prostu to zrób…
.
Gotawski wyciąga rękę do przodu.
.
Mefistofeles: Dobrze! Niech przyjdzie oczyszczenie!
.
Mefistofeles ściska rękę Gotawskiego. U tego przez chwilę w spojrzeniu maluje się przerażenie, a następnie całkowita obojętność.
.
Mefistofeles: Bo są takie stany…
.
Mefistofeles odejmuje rękę, rozkłada dłonie jak lalkarz i podnosi je powoli.
.
Mefistofeles: I ludzie…
.
Razem z rękami Mefistofelesa podnoszą się też ręce Gotawskiego w dokładnie taki sam sposób.
.
Mefistofeles: Którym sumienie jest niepotrzebne. I dusze, którym czucie jest zbędne. A taka lalka jak najbardziej mi się przyda.
.
Mefistofeles uśmiecha się szyderczo i układa ręce w sposób zmuszający Gotawskiego do teatralnego wręcz ukłonu.
.
Mefistofeles: Pora odsłonić kurtynę, hah!
Gotawski budzi się po trzech minutach otępiały. Wpatruje się obojętnym wzrokiem w punkt na ścianie. Po policzku spływa pojedyncza łza.
[KONIEC NAGRANIA]
Incydent PL-234-1: Ze względu na podejrzewane po przeanalizowaniu poniższego nagrania powiązania z SCP-PL-234, podjęto decyzję o zamieszczeniu go w raporcie. Sprawę podjęcia prób wyjaśnienia okoliczności samobójstwa doktora Wróblewskiego, źródła SCP-PL-234 oraz powiązań między fenomenem a tym incydentem przejął Departament Spirytologii.
NAGRANIE KAMER MONITORINGU 21.07.2021
GODZINA: 1:33
KAMERA: WROBLEWSKI-BIURO-CAM1
[POCZĄTEK NAGRANIA]
Wróblewski siedzi przy swoim biurku, wpisując coś do komputera. W pewnym momencie jedna z książek znajdujących się w pomieszczeniu spada na podłogę i otwiera się na konkretnej stronie. Wróblewski po chwili wstaje i podnosi ją.
Wróblewski: Huh… to ten "Faust" od Gotawskiego…
Mefistofeles: Cóż, jednak znalazł sposób na subtelne złamanie naszej malutkiej umowy.
Wróblewski gwałtownie obraca się za siebie, jakby ktoś coś do niego powiedział. Szuka czegoś wzrokiem po pomieszczeniu przez kilka sekund, po czym dosyć spięty wraca z książką za biurko.
Mefistofeles: Bo widzisz, on popodkreślał tu konkretne informacje, co sam już zauważyłeś. Określone zachowania, jedno imię…
Wróblewski znów obraca się za siebie, widocznie zaniepokojony.
Wróblewski: Czy ktoś tu jest?
Mefistofeles: Oczywiście.
Wróblewski gwałtownie odwraca głowę do jednego z rogów pomieszczenia i wlepia w niego przestraszony wzrok.
Mefistofeles: Bo widzisz, niektórzy z was naprawdę w myśleniu i wnioskowaniu potrafią wychodzić poza jakieś tam ramy i ty do takich ludzi należysz. W normalnych warunkach bym pewnie to po prostu podziwiał, ale…
Wróblewski: Czego chce-
Wróblewski milknie nagle tak, jakby coś ścisnęło go w gardle.
Mefistofeles: Milcz i słuchaj. Niestety dla ciebie, twoja błyskotliwość mi… hm… trochę przeszkadza. Ja naprawdę nie lubię, jak ktoś mi się wcina w robotę. Ale! Muszę ci pogratulować, Marcinie Wróblewski, albowiem byłeś naprawdę blisko! Tylko nawet jakbyś się domyślił, że to ja, to… jak byś to udowodnił?
Mężczyzna zaczyna się trząść, nadal próbując coś powiedzieć, a potem nawet krzyknąć. Po chwili nawet zrywa się z krzesła, lecz po sekundzie siada z powrotem tak, jakby został na nie popchnięty.
Mefistofeles: Siedź i słuchaj. Już spieszę z odpowiedzią. Nijak. Bo widzisz… kiedyś pewni mądrzy panowie stwierdzili, że mnie i moich braci uwiężą tak, byśmy już nigdy nie odzyskali tego, co nasze. A ze mną wspaniałomyślnie postąpili tak, że, najwidoczniej się mnie bardzo bojąc, wysłali mnie na wygnanie. Mnie tu nie ma i będziecie o mnie wiedzieli dopiero wtedy, kiedy ja tego będę chciał. O, na przykład teraz ja chcę, byś ty wiedział, albo też chciałem, by Gotawski o mnie wiedział, bym mógł z nim trochę popaktować. A teraz też chcę, by i twoi koledzy nieco ruszyli głową, widząc tylko twoje dziwne zachowania na kamerach. Cały szkopuł tkwi w tym, że do niczego nie dojdą. A ty, nawet jakbyś czegoś się domyślił, nie miałbyś jak tego udowodnić. Z tym, że ja nie chcę, byście na siłę wchodzili mi w paradę, więc, pozwól, że razem z najserdeczniejszymi gratulacjami, tu i teraz się pożegnamy. Weź, proszę, zapalniczkę do rąk.
Wróblewski, jakby wbrew swojej woli, wyjmuje zapalniczkę z kieszeni.
Mefistofeles: Czyli palacz! Widzisz? Tylko oszczędzam ci cierpienia. Podpal notatnik i rzuć go pod biurko tak, by nic go nie ugasiło przedwcześnie.
Mężczyzna z przerażeniem w oczach, jakby opierając się bezskutecznie, podpala notatnik i kładzie go pod biurkiem. Patrzy ze łzami w oczach w róg pomieszczenia.
Mefistofeles: Oj… nie martw się tak. Zaraz będzie po wszystkim. Zdejmij pasek od spodni.
Wróblewski zdejmuje pasek od spodni, wierzgając się cały na krześle. Próbuje się wyrwać, lecz cały czas coś usadawia go z powrotem na miejscu.
Mefistofeles: Ćśśśś… zaraz będzie już dobrze… Zawiąż go sobie tylko wokół szyi i zaciśnij najmocniej, jak potrafisz. Ja ci pomogę.
W końcu pracownik otacza paskiem szyję i zaciska go bardzo mocno wokół niej. Zaczyna się dusić. Widać, że szarpie się i próbuje rozluźnić uścisk, lecz zdaje się być przez jakąś siłę powstrzymywany. Ostatecznie umiera i rozluźnia się.
Mefistofeles: Naprawdę mi cię szkoda, Marcin. Cel jednak uświęca środki.
[KONIEC NAGRANIA]
Notatka: Podczas tych zdarzeń, obraz z kamer w całej sekcji biurowej był niewidoczny. Nagrania pojawiły się dopiero dzień później, kiedy odnaleziono już ciało Marcina Wróblewskiego. Ze względu na niejasne okoliczności śmierci wykazane na nagraniu, dwa dni później, po jego wnikliwej analizie, o sprawie zawiadomiono Departament Spirytologii.
Wniosek 44/260721-PL
- Wnioskodawca: Doktor Jan Gotawski, starszy badacz, specjalista ds. spirytologii i infekcji spirytologicznych
- Treść wniosku: Proszę o zmianę przydziału na inną placówkę, ze względu na osobiste, traumatyczne doświadczenia związane z moim aktualnym miejscem pracy. Najbardziej preferowaną przeze mnie lokalizację byłaby, z powodu mojej specjalizacji, Strefa PL-127. Uważam, że posiadane przeze mnie kompetencje i wiedza znacząco usprawniłyby badania nad obiektami znajdującymi się pod jej kontrolą.
- Status wniosku: Zaakceptowano
- Komentarz: Prosimy dosłać dyrekcji Strefy PL-127 swoje CV oraz zgłosić się na rozmowę kwalifikacyjną w celu dobrania panu odpowiedniego zakresu obowiązków.