SCP-PL-252

INFORMACJA OD FUNDACYJNEJ ADMINISTRACJI BEZPIECZEŃSTWA INFORMACJI I ZAPISÓW

Po najnowszych odkryciach, następujący plik jest nieaktualny i powinien być zaktualizowany w najbliższych dniach. Czytając go, powinno zważać się, że może przedstawiać on błędne informacje.

— James Moore, Generalny Przedstawiciel RAISA Ośrodka 120

cave

Drugie wejście, zlokalizowane za granicami Częstochowy, do jaskini, w której znajduje się SCP-PL-252. Kliknij aby powiększyć.

Identyfikator Podmiotu: SCP-PL-252

Klasa Podmiotu: Skótos1

Specjalnie Czynności Przechowawcze: Ze względu zarówno na naturę SCP-PL-252, jak i aktualną sytuację go otaczającą, jego czynności przechowawcze nie zostały poprawnie utworzone. Przechowanie obiektu aktualnie skupia się na próbach rozwiązania konfliktu pomiędzy GoI-571-20 ("Polski Związek Grzybiarstwa Anomalnego") a lokalnymi leśnymi Fae (Homo sapiens sidhe silva).

Opis: SCP-PL-252 to osobnik grzyba anomalnego gatunku Kurzawka Szlachecka (Boletus Aridas),2 aktualnie znajdujący się pod budynkiem na terenie dzielnicy Tysiąclecia w Częstochowie, mierzący 20 metrów wysokości.

Chociaż obiekt sam w sobie, poza rozmiarem, nie różni się niczym od reszty przedstawicieli swojego gatunku, SCP-PL-252 wydaje się posiadać anomalną relację z lokalną populacją leśnych Fae,3 których siły witalne wydają się korelować z istnieniem obiektu w ich okolicy.

Odkrycie: SCP-PL-252 został odkryty 11.07.2015r, kiedy Fundacja pozyskała raporty o anomalnej aktywności w regionie występowania obiektu od lokalnych władz. Po przyjeździe na miejsce agentów Ośrodka 1204 okazało się, iż podczas dekonstrukcji jednego z lokalnych budynków5 doszło do odkrycia olbrzymiej podziemnej jaskini, w której występowała pradawna flora, będąca obszarem zamiekszanym przez wcześniej wspomniane Fae.

Po przeprowadzeniu podstawowego rekonesansu na miejscu zdarzenia, okazało się, że jeden z robotników pracujących na wcześniej wspomnianym placu budowy powiadomił znajomego mu członka PZGA tuż po odkryciu obiektu, który poinformował swoich współpracowników, którzy wraz z nim krótko później przybyli na miejsce w celu zdobycia grzyba. Chociaż żaden z personelu PZGA nie miał wcześniej kontaktu z samym SCP-PL-252 ani podobnymi osobnikami, dokumenty organizacji pozyskane z miejsca wydarzenia zarówno jak i świadectwa świadków potwierdziły, że SCP-PL-252 był swojego rodzaju "mitem" w samej organizacji, będąc obiektem jej poszukiwań od lat. Jak PZGA pozyskało wiedzę na ten temat pozostaje nieznane.

Dodatek PL-252-1: Gdy przesłuchania 3 członków ekipy remontowej związanej z odkryciem SCP-PL-252 nie przyniosły ze sobą żadnych ważnych informacji, Dr Szulc6 zarządziła, iż osobiście przeprowadzi wywiad z szefem ekipy zajmującej się dekonstrukcją budynku, Włodzimierzem Wojciechowskim. Załączony log jest zapisem tej rozmowy.

<Początek logu>

Szulc: Dzień dobry. Chciałabym zadać panu parę pytań, jeśli—

Wojciechowski: Co mnie tu pani jeszcze ode mnie chce? Ja już, cholera, wszystko powiedziałem tym waszym skurwysynom ze skarbówki! Nic więcej nie—

Szulc: Proszę się uspokoić, nerwy na nic nam nie pomogą. Obiecuję, że po tym wywiadzie nie będziemy już pana niepokoić, ale musi pan odpowiadać zgodnie z prawdą, rozumiemy się?

Wojciechowski: <Westchnięcie> Dobre. Czego chcecie?

Szulc: Zacznijmy od początku — dlaczego w ogóle pańska ekipa dekonstruowała ten budynek na Tysiącleciu?

Wojciechowski: Pani, kurwa, jak pani ma to wszystko w cholernych papierach budowy które już wam, kurwa, oddałem. Czego—

Szulc: Proszę o odpowiedź.

Wojciechowski: Problem z kasą jest od kiedy pamiętam, to jak szwagier jednego z chłopaków mówi że jest robota, to zbieram ekipę i lecimy, co mam powiedzieć. A że akurat tutaj była, to co mam poradzić.

Wojciechowski wzrusza ramionami.

Wojciechowski: Z resztą, ja to jestem prosty chłopak — robotą się nie brzydzę, więc od razu się zabieram za robotę, nie to co te cholerne lewactwo i l—

Szulc: Hmm… rozumiem. Czyli nikt panu nie powiedział co dokładnie tutaj odkryjecie, tak? W sensie, nie wiedzieliście że cokolwiek tutaj znajdziecie, myśląc że to normalna rozbiórka?

Wojciechowski: Pani, ja nic nie wiem, psia kość. Nikt mi nigdy nic nie mówi, więc jak z doła cośmy wykopali wyskakują jakieś harcerzyki z łukami i dzidami to naturalnie żem obsrał gacie, co mam mówić. Moje chłopaki to samo, i uciekamy jakby nas sam Szatan gonił, bo co mamy robić, siedzieć i nic nie gadać?

Przerwa.

Szulc: Czy mógłby pan opisać cały… atak od początku, ze szczegółami?

Wojciechowski: <Westchnięcie> Zaczęło się jak mnie Maciek zawołał do tych cholernych rur cośmy nie mogli ich wymontować z fundamentów budowli od całkiem dawna. Otóż się okazało, wie pani, że ta dziura co chłopaki wykopali pod piwnicą i co właśnie z tymi rurami się plątała nagle obrosła mchem. Dużo żem widział i jeszcze więcej żem słyszał, ale żeby mech całe pomieszczenie pokrył w jeden dzień to dziwy nawet dla mnie.

Krótka przerwa.

Wojciechowski: Mówię im, że to pewnie jakieś 5G czy inne hem-trejlsy porobiły, bo to w dzisiejszych czasach w cholerę się tego narobiło i żeby to zostawili, bo się jeszcze zarażą czymś i by to koparką rozwalili, normalnie. A ci że im się słabo robi i że głodni są. Troszkę się zdenerwowałem, ale pozwoliłem im zjeść te kanapki z pasty grzybowej co Zbychu przyniósł od swojej starej rano i przechowywał blisko piwnicy. No i chłopaki zaczynają jeść, a tu nagle kanapki im wybuchają grzybami jakimiś dziwnymi, że tak to ujmę, i jak nie łupnie, i jak nie wyjdą zielone harcerzyki z piwnicy i nie zaczynają rzucać w nas jakimiś gazowymi skurwysyństwami, przepraszam za język. No i nagle mi się robi słabo i zasypiam, no i budzę się o tutaj, z wami zadającymi mi pytania.

Przerwa.

Szulc: To wszystko?

Wojciechowski: Więcej, psze pani, nie pamiętam, bo żem się obudził tutej i mnie od razu bierzecie na przesłuchanie. Jedyne co zrobiłem po obudzeniu się to zadzwoniłem do kolegi Zbycha co tam się na grzybach zna że jakieś trujące nam dali.

Szulc: Dziękuję za kooperację. Obiecuję, że już nie będziemy pana dręczyć.

Szulc odchodzi od Wojciechowskiego, który wychodzi z pomieszczenia na dwór. Kobieta wciska coś w swoim telefonie i czeka na połączenie.

Szulc: Hm… chyba mam pomysł jak to wszystko odkręcić.

<Koniec logu>

Dodatek PL-252-2: W świetle nowych informacji pozyskanych od Wojciechowskiego, postanowione zostało, iż przeprowadzone zostanie specjalne posiedzenie starszyzny lokalnych Fae, pracowników PZGA zamieszanych w akcję oraz personelu Fundacji wytrenowanych w stosunkach dyplomatycznych zarówno międzygatunkowymi, jak i międzyorganizacyjnymi. Chociaż normalna procedura zakazuje kontaktu z agresywnymi obiektami, jako iż stwierdzono, że Fae działały w samoobronie i jako iż nie skrzywdziły nikogo, pozwolenie zostało wydane bezproblemowo. Załączony log jest zapisem tej rozmowy.

<Początek logu>

Szulc: Witam. Mam nadzieję, że każdy z was przeczytał, to co wam wysłałam, bo nie mam zamiaru tłumaczyć wszystkiego od początku.

Każdy z obecnych w pokoju kiwa głową.

Szulc: Fenomenalnie.

Krótka przerwa.

Szulc: Jeśli więc każdy wie to co ma wiedzieć, prosiłabym by każda ze stron przedstawiła swoje… żądania, tak to nazwijmy, żebyśmy mogli zanegocjować o pokój. Bo tego wszyscy chcemy, nieprawdaż?

Szulc zwraca się w stronę przedstawicieli PZGA.

Urka:7 Jedyne czego potrzebujemy to tego pięknego grzybka cośta tam macie w tej jaskini. Od lat go szukamy i się teraz nie poddamy. Chcemy go zbadać i wziąć troszkę dla siebie byśmy mogli pielęgnować.

Orowik:8 Chciałbym również dodać do tego co powiedział mój szanowny kolega, że nawet jak nas tutaj uwięzicie — i proszę nie zaprzeczać swoim drakońskim metodom — to koledzy z fachu nie dadzą spokoju. Wszyscy o grzybie wiedzą i wszyscy grzyba chcą. Tyle w temacie.

Krótka przerwa. Szulc zwraca się w stronę przedstawicieli Fae.

Arte:9 Absolutnie nie ma opcji. Od grzyba zależy nasze przetrwanie, a innych takich nie ma. Nie mamy zamiaru go nikomu oddawać — szczególnie wam.

Dae:10 <Westchnięcie> Wybaczcie agresję mojego kolegi, ale niestety nie ma opcji. Nie możemy wam oddać żadnej części fael-vallah. Byłoby to naszym końcem; metaforycznie i dosłownie. Przykro mi.

Szulc: Rozumiem, że nie możecie oddać ani najmniejszej jego próbki, prawda?

Dae: Naprawdę, uwierz mi, chciałabym, ale, no cóż… od lat wasze idiotyczne konflikty niszczą dopływy soków do naszych jaskiń, przez co to, co utrzymuje nas przy życiu, umiera. Całkiem ironiczne, nieprawdaż?

Arte zwraca się w stronę przedstawicieli PZGA i Dr Szulc.

Arte: Do czego wam w ogóle ten grzyb potrzebny, do jasnej cholery? Czy nie zdajecie sobie sprawy, że bez niego po prostu umrzemy?

Orowik: <Chrząk> Co mam powiedzieć, grzyby to moja pasja. Ojciec był grzybiarzem, dziad był grzybiarzem, i ja też jestem grzybiarzem. W życiu interesuje mnie jedynie poszerzanie tej pasji, a czy nie ma niczego ważniejszego w samym grzybobraniu niż zebranie tego, czego poszukujemy od pokoleń?

Arte wzdycha i łapie się swoją prawą reką za skroń. Dae łapie go delikatnie za ramię i zwraca się w stronę Orowika.

Dae: Jestem pewna że możemy się jakoś dogadać. My… mamy na prawdę wiele innych grzybów o których na pewno nie słyszeliście, i jestem pewna, że—

Urka: Nie. Interesuje nas tylko wasz grzyb. Wszystko inne to nic przy pięknie, jakie sobą oferuje.

Dae: Czyli… nie chcecie negocjować? Nie chcecie dojść do żadnego konsensusu?!

Obydwaj przedstawiciele PZGA zaprzeczają głowami. Nastaje cisza.

Szulc: Skoro doszliście do porozumienia, że do porozumienia dochodzić nie chcecie, pozwolicie chyba, że dorzucę swoje dwa grosze?

Wszyscy potwierdzają.

Szulc: Tak więc, podsumowując — żadna ze stron nie chce słuchać drugiej — z powodów lepszych lub gorszych — i żadna ze stron nie chce ustąpić.

Wszyscy potwierdzają.

Szulc: Co jeśli jednak gdybyśmy poszli na kompromis?

Arte: Co masz na myśli?

Szulc: Podczas przesłuchania jednej z osób związanych z rozpoczęciem tego całego bałaganu dokładnie go wypytałam, chcąc wiedzieć jak najwięcej na temat samego wydarzenia. Chociaż większość świadectwa brzmiała całkiem normalnie, nawet jak na tak anomalną sytuację, to coś mi w niej nie pasowało. Ostatnie dni spędziłam właśnie nad tym myśląc, i, no cóż… doszłam do wniosku że wasz grzyb może się klonować.

Arte: C-Co?!

Szulc: Ponieważ nigdy nie mieliście kontaktu z naszą florą ani fauną, w szczególności grzybami, nie macie jak tego wiedzieć — po świadectwie oddanym przez jednego z pracowników wydaje się jednak że gdy zbliżyć do waszego fael-vallah, jak to ujęliście, zwykłe grzyby, ten "infekuje" je swoją osobą i zamienia je w niemal identyczne kopie siebie samego. Sprawdziłam.

Krótka przerwa.

Szulc: Dlaczego więc nie wykorzystać tego, by wszyscy mieli to, czego chcą?

Zapada cisza.

Dae: I… jak na to wcześniej nie wpadłam?

Arte: Lepszym pytaniem jest jak tego wcześniej nie odkryliśmy.

Dwaj członkowie PZGA zwracają się do siebie.

Urka: Pani da nam chwilkę z kolegą, dobrze?

Szulc kiwa głową.

Dwójka mężczyzn cicho rozmawia ze sobą przez krótszą chwilę, szybko spoglądając na obecne Fae i Dr Szulc.

Orowik: Hm… chociaż przyznaję, że nie jest to idealne rozwiązanie, to nie widzimy przeszkód.

Szulc: Czyli wszystko wszystkim pasuje?

Wszyscy potwierdzają.

Szulc: <Uśmiech> Zawsze mówiłam reszcie, że coś z tego wyjdzie.

<Koniec logu>

Po zakończeniu spotkania, zarząd Ośrodka 120 zarządził, aby Specjalnie Czynności Przechowawcze SCP-PL-252 zostały zaktualizowane. Następujący plik to ich szkic.

Zaktualizowane Specjalne Czynności Przechowawcze: Lokacja SCP-PL-252 zarówno jak i wejście do jaskini w której się znajduje powinny być ciągle monitorowane przez personel Fundacji.

W pierwszy dzień każdego miesiąca, lokalne Fae i członkowie PZGA zainteresowani wymianą swoich grzybów na produkty pod efektem SCP-PL-252 powinni otrzymać pozwolenie na interakcję — proces ten jednak powinien być przeprowadzany jedynie pod nadzorem personelu Fundacji, aby zapobiec przypadkowym odkryciu członków gatunku Fae przez nieanomalnych ludzi.

W wypadku takowego wydarzenia jednak, każda ze stron wymiany powinna zostać poddana natychmiastowej amnestyzacji.

Dodatek PL-252-3: Po zakończeniu wszystkich akcji związanych z SCP-PL-252 oraz otaczających go sytuacji, ekipa eksploracyjna usytuowana w jaskini otaczającej obiekt wraz z resztą personelu Fundacji otrzymała rozkaz wymarszu z powrotem do Ośrodka 120. Podczas operacji, jeden z członków personelu przypadkowo odkrył wcześniej nieodkrytą kamienną tablicę zawierającą słowa napisane w języku Fae, opisujące SCP-PL-252 i jego właściwości w detalach. Następujący plik to transkrypt rozmowy telefonicznej Dr Anny Szulc z Członkinią Rady Zarządczej Ośrodka 120 Jessie Riverą.

<Początek logu>

Szulc: Hej, uh, masz chwilkę?

Rivera: <Przerwa> No, powiedzmy. Co jest?

Szulc: Podczas wyjścia z jaskiń jeden z moich odkrył kamienną tablicę usytuowaną przy PL-252 napisaną w Fae, która jest z okresu około Pierwszej Diaspory.

Rivera: No dobra, ale w czym problem?

Szulc: Vemhoff i jego zespół przetłuma— po prostu ci to wyślę, co? Prościej mi będzie.

Przerwa.

Szulc: Dobra, wysłałam.

Rivera: Hmm, nie widzę— oh. O matko. Chyba nie myślisz, że…?

Szulc: <Wdech> Obawiam się, że co ja myślę nie ma tutaj nic do znaczenia. Skoro tablet istnieje od tak dawna, wątpię, że—

Rivera: Jezus Maria. <Pauza> Powiadomiliście już Overwatch albo chociaż Regionalnych?

Szulc: No… nie. Chciałam najpierw z tobą pogadać, by się upewnić, czy to prawda.

Rivera: Nie widzę świata, w którym to nie jest na ustach wszystkich stąd przez kolejne kilkanaście dni, więc chcę się upewnić, że wszystko jest okej. Daj mi chwilę, sama muszę się pozbierać, okej?

Szulc: Jasne. Sama pogadam z resztą moich.

<Koniec logu>

Plik, o którym była mowa a nagraniu jest załączony poniżej.

Łał! Znalazłeś jednego z 252 specjalnych grzybów protekcyjnych od Dr. Wondertainment! Zbierz wszystkie, odbuduj Imperium Fae i stań się Panem Grzybiarzem!

Dalsze działania zarówno jak i łączenie implikacji są aktualnie w fazie planowania.



O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported