SCP-PL-317

  • ocena: +7+x

5/317 POZIOM 5/317
Thaumiel
classified-bar.svg
classified-bar.svg
classified-bar.svg
classified-bar.svg
classified-bar.svg
classified-bar.svg
Identyfikator: SCP-PL-317
Bezpieczne

Czolg317.png

M1 Abrams; czołg MFO Nu-7, drużyny FOXTROT.


SPECJALNE CZYNNOŚCI PRZECHOWAWCZE: W związku z wystąpieniem Incydentu PL.317, czynności przechowawcze SCP-PL-317 skupiają się na przeszukiwaniu wszystkich czołgów należących do Fundacji celem zlokalizowania manifestacji obiektu; na maksymalną intensywność poszukiwań podmiotu naciska się po upływie 60 godzin, od wystąpienia Incydentu PL.317. Na czas, gdy SCP-PL-317 nie zostanie zlokalizowany, uruchamianie jakiegokolwiek czołgu Fundacji jest surowo zabronione.

W przypadku wykrycia obecnego miejsca manifestacji SCP-PL-317 czołg, na którym obiekt przebywa, należy uznać za jego nową przechowalnię, do której zostanie przydzielona przynajmniej piątka ochroniarzy. Pracownicy strzegący obiektu są zobligowani do niezezwalania na dostęp do podmiotu personelowi innemu niż Administracja Fundacji.

Wszelkie przyszłe próby uruchomienia czołgu, u którego wewnątrz znajdować się będzie SCP-PL-317 mają zostać zażegnane w trybie pilnym; dopuszcza się także zastosowania środków przymusu bezpośredniego wobec osoby, która nie będzie zamierzała odpuścić.

Zegar317.png

Tarcza SCP-PL-317.

OPIS: SCP-PL-317 to stary zegar stojący, który manifestuje się wewnątrz czołgów należących do Fundacji. Obudowa obiektu została wykonana z drzewa dębowego, jednak mimo to materia ta jest odporna na jakiekolwiek uszkodzenia. Co szczególnie wyróżnia SCP-PL-317 od innych zegarów tego typu, to fakt, że na jego tarczy zamiast cyfr od 1 do 12, znajdują się od 5 do 60. Warto również zwrócić uwagę na napis wygrawerowany nad tarczą zegara; napis ten przedstawia frazę: "Sześćdziesiąt godzin do upadku".

Po uruchomieniu czołgu, w którego środku znajduje się SCP-PL-317, ten zniknie z rzeczywistości podstawowej wraz z osobami będącymi z pojazdem w bezpośrednim kontakcie do niezidentyfikowanego dotąd miejsca. Na chwilę obecną nikt, kto znajdował się w czołgu będącym ofiarą działania SCP-PL-317 jeszcze nie wrócił.

AKTUALIZACJA/01: Od dnia dzisiejszego (18.09.2022) Specjalne Czynności Przechowawcze i Opis SCP-PL-317 zostały uznane za nieaktualne. Na chwilę obecną sekcje te oczekują na ich ponowne sporządzenie. Po wyjaśnienia patrz Odzyskane Pliki.

HISTORIA:
Fundacja ma styczność z SCP-PL-317 już od końca roku 1946, w tym okresie obiekt zaczął manifestować się notorycznie wewnątrz fundacyjnych czołgów. Od pierwszego kontaktu z podmiotem w 1946 do roku 2022, SCP-PL-317 spisał na straty 142 czołgi i łącznie ~720 osób, będących załogą utraconych jednostek. Liczba incydentów wynikała zarówno z niewiedzy Fundacji na temat zdolności anomalnych instancji, jak i z tego, że załoga nie miała pojęcia o obecności SCP-PL-317 na pokładzie.

Na rok 2022, Fundacja łącznie przeprowadziła ~███ prób całkowitej neutralizacji SCP-PL-317; każda z prób skutkowała niepowodzeniem. Mimo że często obiekt osiągał widoczne obrażenia, często takie, które nie pozwoliłyby dalej funkcjonować nieanomalnemu zegarowi, jego anomalne właściwości nie ustąpiły.

W związku z powyższym, wszelkie następne próby neutralizacji SCP-PL-317 zostają wstrzymane do odwołania, a złamanie niniejszego zakazu będzie skutkowało wszczęciem akcji dyscyplinarnej.

DODATEK PL.317.01: Incydent PL.317
Dnia 13.09.2022, czołg podstawowy III generacji; M1 Abrams, którego załogą było pięciu operatorów Mobilnej Formacji Operacyjnej Nu-7 "Hammer Down",1 — znani również jako drużyna FOXTROT — zniknął z rzeczywistości podstawowej w wyniku braku świadomości operatorów o obecności SCP-PL-317 wewnątrz pojazdu.

AKTUALIZACJA/02: O godzinie 00:11 dnia 16.09.2022, trójka ochroniarzy Fundacji zlokalizowała SCP-PL-317 w jednym z czołgów. Prócz aktywowania uprzednio opracowanych procedur zwrócono uwagę na fakt, iż za szklaną ochroną tarczy obiektu znajdował się tablet, na którym odkryto pliki nagrane, przez Jamesa Millera, Generała Brygady MFO Nu-7 będącego jedną z ofiar ww. incydentu.


ODZYSKANE PLIKI

PLIK 317.01
[00:22]

(Chrząknięcie) Nagrywa się? Dobra… to zaczynamy.

Witam, z tej strony Generał Brygady Mobilnej Formacji Operacyjnej Nu-7 "Hammer Down", James Miller i nie ma co ukrywać… ja i czwórka moich ludzi jesteśmy w dupie.

Dokładniej utknęliśmy w jakimś wymiarze, czy ki chuj wie gdzie. Jedyne co wiem, to to, że na pokładzie Abramsa mieliśmy nieproszone towarzystwo w postaci SCP-PL-317. Tylko jak? Sprawdzano ten pojazd kilka razy, przed uruchomieniem i nic nie znaleziono. Musiał się nieźle ukryć. Ale mniejsza. Aby to miało ręce, nogi i — co najważniejsze dla mózgowców — profesjonalizm, zacznę od początku i dokładnie opowiem, jak to wszystko się wydarzyło. Całe szczęście dla was, nie jednokrotnie byłem w Polsce i jak widać, najgorszy w posługiwaniu się waszym językiem nie jestem.

To tak. Jako że przybyłem do Polski wraz z moją brygadą dopiero jakoś tydzień temu, to chciałem zapoznać się ze sprzętem, jakim dysponuje wasza Strefa PL-10, no i wszystko było w porządku, nie miałem na co narzekać. No ale, jako że kolorowo nigdy nie ma, to gdy zawołał mnie Starszy Szeregowy Edie Johnson, — który swoją drogą jest świetnym mechanikiem i robi nam za kierowcę — aby wspólnie sprawdzić, czy M1 Abrams, który nie był do końca sprawny działa, jak należy, odpaliliśmy pojazd i pojawiliśmy się tutaj. Ja i czwórka moich ludzi. Holy shit… w dodatku prawa gąsienica czołgu jest spierdolona, mimo że jeszcze przed tym incydentem wszystko było sprawne. Będzie trzeba to naprawić.

No nic… tak już bywa. Jednak, jako generał uczony byłem, aby się nie załamywać, dlatego też wykorzystam tę okazję, aby na właśnie ten tablet nagrywać pliki, które będą podsumowywały ciekawsze zdarzenia.

A teraz kończę ten log. Do następnego, Generał James Miller.


PLIK 317.02
[01:13]

Witam po raz drugi, z tej strony ponownie Generał James Miller i tym razem chciałbym zająć się czymś, co myślę, że was dość mocno zaciekawi. Dokładniej chodzi o opis tego miejsca. Jednak zanim to, przedstawię wam jeszcze jedną ciekawą informację.

Pod koniec poprzedniej godziny, Szeregowy David Rodriguez, podczas bycia na fajce zauważył na jednym ze wzgórz pięć postaci. Zawołał mnie i całe szczęście, zanim się zjawiłem, te istoty nie zniknęły. Miały na sobie jakieś maski i nie wyglądały na ludzi… zdecydowanie zbyt bardzo wychudzone. Na chwilę obecną nie wydają się agresywne, jednak będziemy się mieli na baczności.

Ale dobra, co do tego miejsca, to wydaje mi się, — i w sumie nie tylko mi, bo chłopcy też tak uważają — że jesteśmy w Afryce. Jebanej Afryce! Co na to wskazuje? Charakterystyczne drzewa i te olbrzymie pola piachu. Dodatkowo upał. Jest tutaj naprawdę gorąco. Niestety nie mogę dokładnie stwierdzić, w której części tego kontynentu jesteśmy, nie mniej jednak mogę przypuszczać, że wyjebało nas na północne tereny. Dlaczego tak przypuszczam? Ponieważ na północy — jakby ktoś nie wiedział — znajduje się Sahara.

Nie wiem, czy panuje tutaj cykl dnia i nocy, czy też poza tamtymi istotami cokolwiek innego tutaj jeszcze żyje. Będzie trzeba poczekać, aby się przekonać.

Co do tej uszkodzonej gąsienicy, to dzięki Bogu Edie znalazł narzędzia w Abramsie i w najbliższym czasie postara się to naprawić. Jednak też musimy powoli zacząć myśleć nad zapasami żywności, bo nie ukrywam krucho z tym u nas.

To tyle, jeśli chodzi o to nagranie. Mówił, Generał James Miller.


AKTUALIZACJA PLIKU 317.02
[01:54]

Postanowiłem poddać aktualizacji ostatnie nagranie z tego powodu, że ponownie zaobserwowaliśmy te byty. Tym razem było ich więcej. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Mam nadzieję, że nie naruszyliśmy ich terytoriów, czy coś w tym stylu i nie postanowią nas w niedługim czasie zaatakować. Na wszelki wypadek pośpieszyłem Johnosna. Niech naprawi ten cholerny pojazd i spieprzamy.

Podjęliśmy kilka prób celem skomunikowania się z dowództwem Strefy PL-10. Niestety mimo braku jakichkolwiek zakłóceń sygnału, nikt nam nie odpowiadał.2 Mam tylko nadzieję, że nie odpowiedzieli nam, bo nie byli w stanie, albo z innej przyczyna, a nie, dlatego że im się nie chce.


PLIK 317.03
[02:49]

Myliłem się… dosłownie chwilę temu Szeregowy Connor odstrzelił ostatniego z agresorów. Oczywiście chodzi mi o te istoty. Całe szczęście nie było ich zbyt wielu i też najmądrzejsze nie były. Ich próby zrobienia nam krzywdy były… zabawne? Wiecie, biegły wprost na nas, jakby liczyły, że pozwolimy im podejść. Dosłownie w ten sposób prosiły się o wpierdol. Ale mniejsza. Nagrywam to też w innym celu.

W tym nagraniu chcę przedstawić nasz ekwipunek. Chodzi o broń oczywiście, ponieważ co do jedzenia, to chyba nie bardzo będzie interesować was fakt, że mamy owoce i tym podobne… dlatego też nie przedłużając, przejdźmy do tej broni.

To tak, posiadamy trzy sztuki karabinów Styer AUG-77, trzy karabiny maszynowe — jeden to M2HB kalibru 12,7 milimetra, a dwa pozostałe to M240 kalibru 7,62 milimetra — w dodatku armata czołgu M68A1 kalibru 105 milimetrów i warto zaznaczyć, że do wszystkiego mamy zapas amunicji. Jesteśmy wyposażeni również w kilka granatów, nie wspominając już o maczetach i bagnetach, które też nam pozwolą walczyć, jeśli amunicja się skończy, więc powinniśmy dać radę tym stworzeniom, szczególnie że jak na razie nie ma ich za dużo i nie prowadzą zbyt inteligentnie tych ataków.

To chyba będzie na tyle, jeśli chodzi o ten log, ponieważ nie bardzo wiem co by tu jeszcze dodać, a trzeba się też przygotować, bo nie sądzę, aby po jednym i to tak słabym ataku odpuściły.


PLIK 317.04
[04:05]

Uszanowanie. Od razu uprzedzając wasze pytania… tak, ponownie zaatakowano nas. Jednak znów udało się odeprzeć atak i to bez uszczerbku na zdrowiu żadnego z nas i to mimo faktu, że było ich nieco więcej.

No ale nie to nas interesuje. Chciałbym się podzielić tym razem moimi spostrzeżeniami oraz opowiedzieć o tym, jak ma się proces naprawy gąsienicy czołgu, czym — jeśli zdążyliście zapomnieć — zajmuje się Edie Johnson. Chłop odpierdala tutaj kawał roboty, dlatego, jak wrócimy, warto by mu dać jakąś pochwałę, czy coś.

No a skoro już przy tej gąsienicy jesteśmy, to zamieńcie się w słuch, bo będę tłumaczył naszą taktykę, aby naprawa szła jak najlepiej. Wszyscy wiemy, że musimy liczyć się z agresją ze strony mieszkających tutaj istot, więc naprawa musiałaby być non stop przerywana, a jako że nam się to nie opłaca, to kazałem Ediemu, niezależnie od tego, co by się działo, pracowania nad usterką, a my zajmiemy się ratowaniem jego tyłka. I z tego, co wiem, każdemu to pasuje. My bawimy się świetnie, rozpierdalając łby tych paskud, a on się męczy z gąsienicą.

Jednak teraz przyszła część na moją drugą sprawę, którą planowałem tutaj poruszyć. Mianowicie moje spostrzeżenia dotyczące… SCP-PL-317. Oczywiście ja, jak to ja zapomniałem z początku dodać, że w momencie, w którym się tutaj pojawiliśmy, wewnątrz Abramsa pojawił się PL-317. I teraz jesteśmy zmuszeni patrzeć na to cholerstwo każdego dnia, ale jebać to, mam coś ważniejszego do powiedzenia.

Chodzi mi o to, że mój tablet pokazuje obecnie godzinę 04:09, a zegar właśnie dopiero co zaczyna zmierzać ku liczbie 5, a na tarczy widnieją liczby od 5 do 60 i stąd właśnie moje spostrzeżenie. Każda z tych liczb, wskazuje godzinę, nie minutę, więc możliwe, że doba tutaj ma nie 24, a 60 godzin. Dodatkowo podejrzewam, że co godzinę będziemy atakowani, przez — by miało to ręce i nogi nazwiemy je — SCP-PL-317-A. Ma to sens, ponieważ podczas pierwszej godziny widzieliśmy, jak nas obserwowały, podczas drugiej tak samo, trzecia i czwarta to były już ataki. Teraz mamy piątą godzinę, więc tym razem pewnie znów zaatakują.

To wszystko, co chciałem powiedzieć. Jak wydarzy się coś ciekawego, na pewno wam o tym opowiem.


PLIK 317.05
[07:33]

Witajcie. Rozpoczyna się ósma godzina, mamy za sobą już pięć fali i jak możecie zauważyć, dzisiaj trochę inaczej, ponieważ znajdujemy się nie w czołgu, a na zewnątrz, ale to z dość ważnego powodu. Kazałem chłopakom wziąć maczety i ściąć nieco drewna i przynieść tutaj. Mam pomysł, aby zadbać nieco bardziej o bezpieczeństwo i wybudować takie jakby… budki leśnicze. Możliwe, że mamy przed sobą jeszcze noc, co raczej nie będzie najmilszym okresem. Dlatego też przydadzą nam się minimum dwa takie posterunki, ale pewnie zapytacie, "jak my to zmontujemy"?

Dość prosto… zwiążemy lianami. Mamy ich dużo, bo leżą gdzieś na drzewach i też zbierzemy ze zwłok PL-317-A. Niektóre z nich są na tyle specyficzne, że noszą na sobie uschnięte liany.

Jeśli nadejdzie noc, to zrobimy tak, że dwójka leci na posterunki, a trójka idzie spać i po jakiejś wspólnie określonej warcie zmiana. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Z jakiejś tam wysokości zawsze łatwiej dostrzec zagrożenie, więc to może się sprawdzić. Najistotniejszą rzeczą jest to, aby te konstrukcje były stabilne, bo bez tego to będzie niezwykle słabo. Ale jestem dobrej myśli. Jakoś się to zrobi, aby było świetnie.


AKTUALIZACJA PLIKU 317.05
[10:12]

Mamy to. Chwilę temu chłopcy postawili drugą konstrukcję. Przetestowaliśmy i wydają się stabilne. Cieszę się, że to wypaliło. Ogólnie zaczyna się jedenasta godziny… szybko to leci. Ale mniejsza. Zauważyłem, że za każdym razem natarcia zwiększają się, jeśli chodzi o liczbę agresorów. Z początku było ich może z piętnastu, a teraz nie potrafiłem tego zliczyć. Spokojnie podczas poprzedniej godziny mogę powiedzieć, że naskoczyła na nas setka. Robi się coraz poważniej. Dodatkowo — może nie wiem, jak tutaj działa czas, ale — widzę, że słońce się przesuwa, a to oznacza, że jeszcze czeka nas noc. Tylko za ile godzin to będzie? Bo jeśli do niej dożyjemy, to obawiam się, że noc będzie dla nas zgubna… powoli tracę wiarę w to, że nam się uda.


PLIK 317.06
[18:49]

Dość długo nie nagrywałem nic, jednak na swoje usprawiedliwienie dodam, że mieliśmy niezły zapierdol. Jak możecie usłyszeć w tle… jeszcze dobijamy te kreatury, bo jest ich kurwa od groma. To przestaje się robić zabawne. Mija dziewiętnasta godzina, a one nacierają na nas, jakbyśmy byli całym batalionem.

Jak z początku śmialiśmy się z ich nieudolnych ataków, tak teraz jesteśmy przerażeni tym, co się dzieje. Może i nie mają żadnego planu, aby nas dojechać, ale jest ich tak dużo, że spokojnie za kilka następnych starć zbliżą się do nas na minimum pięć metrów, a wtedy to kolorowo nie będzie.

Boję się tego, co będzie za następne parę godzin. Musimy opracować jakiś dobry plan, który pozwoli nam to wszystko przetrwać. Co gorsze… amunicja. Może nam jej braknąć, a wtedy to będziemy mieli przesrane. Niestety nie mamy jak jej uzupełnić i musimy korzystać z tego, co zapakowaliśmy na ten czołg. Czego chcę podkreślić, nie jest zbyt wiele, bo kto by się spodziewał, że akurat w tym czołgu będzie cholerny anomalny zegar.

Oby Ediemu udało się naprawić tę gąsienicę jak najszybciej, bo tutaj zginiemy, a tak to, chociaż je porozjeżdżamy, aby zaoszczędzić na amunicji. Uczę reszty pewnej zasady, która mówi, aby strzelać w momencie, w którym jesteśmy pewni, że nabój trafi w cel. To najlepsza taktyka na chwilę obecną.

To będzie na tyle, jeśli chodzi o ten log. Do następnego, jeśli będzie nam dane.


Tym razem, zamiast logu chciałbym zaprezentować tabelę, która przedstawia opis wszystkich obecnie zaobserwowanych instancji SCP-PL-317-A wraz z ich nadanymi, przez nas kryptonimami. Chcę również zaznaczyć, że oznaczyliśmy je "Poziomem Agresji", którego szczeble oznaczają:

  • I — Obiekt jest mało agresywny i nie stanowi większego zagrożenia.
  • II — Obiekt jest średnio agresywny i nie stanowi większego zagrożenia.
  • III — Obiekt jest agresywny i stanowi średnie zagrożenie.
  • IV — Obiekt jest wysoce agresywny i stanowi duże zagrożenie.
  • V — Obiekt jest wysoce agresywny, nieprzewidywalny i stanowi szczególne zagrożenie.
  • VI — Aktualnie poziom ten oznacza obiekty, o których wiadomo najmniej i przypuszcza się, że będą wykorzystane w późniejszych starciach.
KRYPTONIM OPIS POZIOM AGRESJI
"Zwiadowcy" Humanoidalne byty o przeciętnym wzroście. Wychudzone z wysuszoną szarawą skórą. Noszą drewniane maski z symbolami o nieznanym znaczeniu. Ich obecność można odnotować chwilę, przed każdym ze starć. Poziom I
"Popychadła" Wygląd zbliżony do powyższych bytów, jednak nie noszą masek. Braku oczu, przez co — warto zaznaczyć, że nieumiejętnie — kierują się innymi zmysłami. Ich taktyka walki opiera się na energicznym wymachiwaniu rękoma, które są zakończone trzema ostrymi pazurami. Często dobijają w różne przeszkody znajdujące się na okręcie, przez co są obiektem naszych żartów. Poziom II
"Mumie" Humanoidalne byty o przeciętnym wzroście. Wychudzone, a ich ciało — łącznie z głową — jest owinięte bandażami. Oczy są zasłonięte, przez bandaż, więc nie jestem pewien, czy je mają, czy też nie. Z grzbietu tych istot wystają dodatkowe dwie pary rąk. Są wrażliwe na ogień. Poziom III
"Szmaciarze" Humanoidalne byty o wzroście wyższym niż przeciętny. Skóra wysuszony, pokryta suchymi pnączami, a na grzbiet mają pokryty tkanką kostną. Bark oczu, nosa i uszu; mimo to świetnie odnajdują cel. Podczas ataków najczęściej służą, jako pierwsza linia. Ich agresja, chęć mordowania i wytrzymałość jest niezwykle irytująca. Poziom IV
"Pancerniaki" Znacznych rozmiarów byty, które przypominają zdeformowane szczątki słonia. Na grzbiecie posiadają od trzech do pięciu istot przypominających "zwadowców"; wyposażeni w łuki. "Pancerniaki" są odporne na obrażenia ze standardowych karabinów, czy pistoletów maszynowych. Na szczęście jesteśmy w czołgu, więc główne działo daje im popalić. Poziom V
"Trąby" Brak dokładniejszych informacji. Ich istnienie stwierdzono na podstawie odgłosów dochodzących jakby spod piachu. Przypominają ryczenie. Poziom VI

Możliwe, że w przyszłości tabela będzie aktualizowana.


PLIK 317.07
[25:12]

Udało się! Nareszcie się kurwa mać udało! Edie naprawił tę cholerną gąsienicę w tym cholernym czołgu! Dawno się tak z niczego nie cieszyłem! Już zdążyliśmy się nim nieco przejechać i porozjeżdżać mordy tamtym szmaciarzom. Myślę nad tym, aby przeprowadzić eksplorację tego terenu, bo może znajdziemy coś ciekawego i wartego uwagi? A może i nawet znajdziemy siedlisko PL-317-A? Kto wie? Jeśli tak, to się im tam wrzuci wszystkie granaty, jakie mamy i po sprawie (Śmiech). A jednak mimo tylu niepowodzeń nadal mam siłę się uśmiechnąć. To dobry znak. Będzie dobrze.

Jednak chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na pewien aspekt. Mój tablet pokazuje godzinę 25:14, czyli to bardzo możliwe, że tak naprawdę w tym miejscu dobra trwa sześćdziesiąt godzin, a nie dwadzieścia cztery, jak u nas. Ciekawa sytuacja. Plus warto dodać, że słońce zbliża się ku zachodowi, czyli jednak musimy przygotować się na noc. Jednak to dopiero potem. Zaraz zbiorę chłopaków i wyruszymy na eksplorację. Zastąpi zapewne parę logów, bo też raczej krótko trwać nie będzie.

No ale nie będę tego przedłużał. Do następnego pliku.


Tak jak zapowiadałem w poprzednim nagraniu, przeprowadziliśmy eksplorację tego miejsca. Jednak nie ma co przedłużać. Poniżej zamieściłem transkrypcję z eksploracji.

«POCZĄTEK LOGU»

Obraz pochodzi z kamery ν7-1 (Gen. J. Millera). M1 Abrams został uruchomiony i drużyna ruszyła. Przez pierwsze kilka minut panuje cisza.

ν7-1: Edie! Jak tam pojazd? Wszystko sprawne?

ν7-2: Jak najbardziej.

ν7-1: Świetnie. To jedziemy przed siebie i ani spojrzenia w tył.

ν7-4:3 Nie zgubimy drogi powrotnej?

ν7-1: Spokojnie, David. Nie zgubimy.

ν7-3:4 I tak jedziemy tylko prosto, więc ciężko by się było zgubić w linii prostej.

ν7-4: No w sumie racja.

ν7-5:5 Dla bezpieczeństwa lepiej zwracać uwagę na znaki szczególne.

ν7-4: To chyba najlepszy pomysł.

ν7-3: Zbyt bardzo się tym przejmujecie. Tak naprawdę nigdzie nie mamy jakiegoś szczególnego miejsca, więc siłą rzeczy nie mamy do czego wracać, a przy okazji ciężej będzie nas znaleźć PL-317-A.

ν7-1: Smith ma rację.

ν7-2: Jednak jeśli chodzi o te budki to szkoda roboty!

ν7-3: To w sumie prawda. Trochę nad tym posiedzieliśmy.

ν7-5: No a ile nerwów przy tym. Co nie, Smith?

ν7-3: Zamknij się, Connor.

Operatorzy się śmieją.

ν7-4: O kurwa…

ν7-1: Co się dzieje?

ν7-4: Co do PL-317-A, to… są przed nami.

ν7-1: Cholera jasna!

Kamera ν7-1 ukazuje ~100 metrów przed pojazdem dużą gromadę humanoidalnych istot zmierzających ku drużynie.

ν7-1: (Siada za karabinem maszynowym M2HB) Edie, zatrzymaj pojazd! Do broni, panowie! I abyście mi ani jednego pocisku nie zmarnowali!

ν7-3: Się robi, Miller!

Operatorzy FOXTROT rozpoczynają ostrzał wrogich bytów, które coraz szybciej się zbliżają.

ν7-1: Strzelać w najbliższą linię wroga!

ν7-4: Sir?

ν7-1: Tak?

ν7-4: Czy to są…

ν7-3: Szmaciarze!

ν7-1: Rozpieprzyć mi ich! Nie pozwólcie, aby się do nas dostały.

Drużyna skutecznie kontynuuje odparcie instancji SCP-PL-317-A.

ν7-1: Edie!

ν7-2: What?

ν7-1: Odpalaj Abramsa.

ν7-2: Co ty chcesz zrobić?

ν7-1: Wbijemy się w nich.

ν7-2: To szalone, ale okej. Daj mi znak, a ruszę.

Miller czeka przez chwilę, ostrzeliwując przy okazji kolejne anomalie.

ν7-1: Teraz, Edie! Teraz!

ν7-2 wedle rozkazu rusza czołgiem i jedzie wprost na agresorów.

ν7-3: Miller! (Podaje ν7-1 lornetkę) Pancerniaka mają!

ν7-1: Kryć się! Do czołgu i przeładować armatę! Nie przestawaj jechać do przodu, Edie.

Działo zostaje przeładowane i gotowe do oddania strzału.

ν7-1: Nieco podnieście… jeszcze trochę. Ognia!

M1 Abrams oddaje strzał w kierunku "pancerniaka" i lekko go osłabia. Działo zostało przeładowane ponownie i tym razem trafia w jego głowę, przez co obiekt opada na ziemię. Po chwili następuje zderzenie czołgu z instancjami SCP-PL-317-A. Pojazd jedzie dalej, a operatorzy wychodzą z czołgu i wracają na pozycje.

ν7-1: Unieszkodliwione?

ν7-3: Jak widać, żaden z nich się nie rusza.

ν7-1: I tak miało to wyglądać.

ν7-5: To wszystko jest pojebane… dlaczego akurat nas to spotkało?

ν7-1: Zapytaj wszechmocnego… ja nie znam odpowiedzi na to pytanie.

ν7-5: Gdyby dokładniej sprawdzić czołg przed uruchomieniem, może nie znaleźlibyśmy się tutaj?

ν7-3: Gdyby… ciągle to gdyby… stało się, Connor i na to nic nie poradzimy. A przez ten cały czas i tak nieźle sobie radziliśmy i nadal radzimy.

ν7-5: Ja po prostu chciałbym jeszcze się spotkać z najbliższymi. Wyjść na piwo. Pograć w karty. Po prostu żyć tak, jak normalni ludzie. A tutaj proszę… wylądowałem w zasranej Afryce i nawet nie wiem, czy się przez telefon z kimś pożegnam.

ν7-1: Wrócimy do domu, Connor. Zaufaj mi. A teraz potraktuj to, jako takie Last Minute pełne wrażeń.

ν7-2: I to bez komarów.

ν7-1: Właśnie! I to bez komarów.

Członkowie MFO śmieją się przez chwilę, a przez następne kilka minut podróży operatorzy większość czasu milczą.

ν7-2: Jak znajdziemy się niedaleko jakiejś dżungli, to wysadzamy tam, Smitha.

ν7-3: A odpierdol się od mojej brody! Nawet nie wiesz, jak trzeba o to dbać.

ν7-2: (Śmiech) Mniejsza, że jesteś najbardziej owłosiony z nas wszystkich. Bardziej chodzi tu o to, że najszybciej się wspinasz. Ty to taka ludzka małpa jesteś.

ν7-3: Widzisz… jestem z was najlepszy pod kątem fizycznym. To dlatego mi przydzielają ryzykowne zadania, a ty jeździsz czołgiem.

ν7-1: To było dobre.

Przed operatorami ukazuje się sporych rozmiarów jaskinia, a przed nią znajdują się ruiny. Wszystko ogrodzone jest czymś na wygląd wysuszonej fosy, które można pokonać jedynie za pomocą drewnianych mostów.

ν7-4: Wow.

ν7-5: Myślicie, że się tutaj ukrywają?

ν7-1: To bardzo prawdopodobne.

ν7-1: Edie, David i Connor. Zostajecie w Abramsie. Ja i James idziemy się rozejrzeć.

ν7-2: Okej. W razie czego nie wyłączam silnika.

ν7-1 i ν7-3 wychodzą z pojazdu i podchodzą do wysuszonej fosy.

ν7-3: Oh my God.

W dole leżą setki rozkładających się/rozłożonych ciał. Kości są w wielu miejscach popękane i powykręcane.

ν7-3: Co tutaj się wydarzyło?

ν7-1: Obstawiam, że nic dobrego.

Miller i Smith przechodzą po drewnianym moście i podchodzą do ruin.

ν7-1: To chyba było niegdyś miasto. Spójrz…

ν7-3: I tutaj leżą zwłoki. To nie wygląda na katastrofę naturalną, a bardziej na jakiś atak.

ν7-1: Niestety, ale historii tego miejsca nie odkryjemy… chyba że…

ν7-3: Chyba że co?

ν7-1: Wejdziemy do środka jaskini.

ν7-3: Oszalałeś? To pewnie jest ich teren!

ν7-1: To szalone. Fakt. Ale za to możliwe, że dowiemy się ciekawych rzeczy.

ν7-3: Nie wiem co o tym my- Miller…

ν7-1: Co jest?

ν7-3: Musimy spierdalać…

ν7-1: Dlaczego?

ν7-3: Bo stoi za tobą piątka istot z maskami na twarzach, łukami i włóczniami.

ν7-1 obraca się i dostrzega to, o czym mówił ν7-3.

ν7-1: Do czołgu!

Operatorzy biegną w stronę pojazdu. Jedna z instancji SCP-PL-317-A strzela z łuku, a strzała przelatuje kilka centymetrów od ręki ν7-1.

ν7-1: Oh fuck!

Dobiegają do czołgu i wchodzą do środka Abramsa.

ν7-1: Jedź!

ν7-2: Co jest?

ν7-3: Kurwa jedź, bo nas gonią!

M1 Abrams z drużyną FOXTROT wewnątrz odjeżdża spod znalezionych ruin. ν7-1 kończy nagrywanie.

«KONIEC LOGU»


PLIK 317.08
[38:54]

Cześć. W tym nagraniu chciałbym podsumować naszą eksplorację, która osobiście wydaje mi się, że była udana. Odkryliśmy dość ciekawy obiekt, ale o nim później i też przy okazji dostaliście nagranie naszej walki z PL-317-A. A tak przy okazji. Zaraz będzie rozpoczynała się czterdziesta godzina pobytu w tym miejscu i zaczęło się ściemniać, czyli już mam pewność, że przyjdzie nam walczyć w nocy. Jakoś dziwnie tak, ponieważ żaden z FOXTROTU, czyli inaczej, żaden z nas nie odczuwa potrzeby snu, mimo że siedzimy tutaj już od trzydziestu dziewięciu godzin. Myślę, że może to jest związane z anomalią tego miejsca, albo po prostu nasz organizm nie pozwala nam zmrużyć oka.

Najlepiej będzie, jak jednak zajmiemy się podsumowaniem tego, co odkryliśmy. A więc tak. To był dość spory teren, którego — tak na oko — 80% stanowią ruiny, zapewne po jakimś mieście, czy coś w tym stylu. Zaraz za ruinami znajduje się jaskinia z wielkim wejściem, które spokojnie by pomieściło dwa "pancerniaki" idące obok siebie. Jednak nie to mnie najbardziej interesuje, a zwłoki, które tam znaleźliśmy. Było ich mnóstwo. Były powykręcane, połamane. Ciężko byłoby to nazwać skutkiem jakiejś katastrofy. Bardziej bym powiedział… efekt bombardowania albo jakiejś specyficznej broni chemicznej.

Mam w głowie dość ryzykowny, szalony, ale również dobry pomysł. Zamierzam wejść do środka jaskini i zobaczyć co się tam znajduje i może wtedy też znajdę odpowiedź na pytania, które dręczą mnie i moją załogę. Opracowałem już cały plan. Ukryje się gdzieś między ruinami, a gdy będę gotowy dam znać chłopakom z czołgu, aby rozpoczynali akcję, która polegać będzie na skupieniu uwagi większości PL-317-A na nich. Gdy te istoty wybiegną za nimi, ja wślizgnę się do środka i zbadam to wszystko od wewnątrz.

Gdy skończę dam im znać za pomocą krótkofalówki, aby się po mnie wrócili i wtedy myślę, że będziemy wiedzieć, na czym stoimy. Bo nie wierzę, że atakują nas bez żadnego powodu. To na tyle. Biorę się za robotę.


Poniżej zamieszczam transkrypcję z przebiegu eksploracji. Później nagram, co o tym sądzę.

«POCZĄTEK LOGU»

Obraz pochodzi z kamery ν7-1. Nagranie rozpoczyna się w momencie, w którym J. Miller wyposażony w karabin Styer AUG-77 i zwykły pistolet stoi przy czołgu i rozmawia z widocznie niezadowolonym ν7-3.

ν7-3: Jesteś pewien?

ν7-1: (Zastanawia się chwilę) Tak.

ν7-3 odpala papierosa i patrzy na ruiny.

ν7-1: Wiecie co macie robić?

ν7-3: Tak.

ν7-1: Dobrze.

ν7-1 odchodzi od pojazdu.

ν7-3: Miller… powodzenia.

ν7-1 kiwa głową w razie podziękowania i odchodzi. Chowa się za jednym z kamieni, które leżą ~5 metrów od głównego wejścia do jaskini. Po chwili czekania ν7-1 robi oddech i daje sygnał operatorom z czołgu. ν7-3 jak ustalono, wystrzelił kilka pocisków z karabinu maszynowego w górę i czekał do momentu, w którym instancje SCP-PL-317-A zaczęły wychodzić z jaskini. Wtedy M1 Abrams ruszył, zwabiając za sobą wrogie jednostki.

ν7-1: Wszystkie?

ν7-1 wychyla się powoli zza kamienia.

ν7-1: Nie widać nikogo. To zaczynamy… Boże dopomóż.

ν7-1 wchodzi w głąb jaskini. Po kilku minutach poruszania się w całkowitej ciemności natrafia na ogromny podziemną sieć drewnianych mostów. Wszystko jest oświetlane pochodniami przymocowanymi na ścianie.

ν7-1: To jest ogromne. Wow.

ν7-1 idzie wzdłuż jednej ze ścian. Porusza się pod pochodniami, aby pozostać jak najdłużej w cieniu. W tle można usłyszeć bełkot i niekiedy głośne ryki dobiegające z samej głębi jaskini.

ν7-1: Chryste… co oni tutaj trzymają?

Zmierzając dalej, natrafia na sektor z klatkami wiszącymi na suficie. Większość jest uszkodzona. Dalsze części jaskini posiadają znacznych rozmiarów cele, które są również zniszczone, a bramy do nich są wyłamane, ale znacznie uszkodzone. Zerkając na sufit, można zobaczyć różnego rodzaju mechanizmy, które podobnie, jak reszta nie nadają się już do niczego.

ν7-1: Nawet tutaj widać efekty zniszczeń. A więc nie tylko tamto miasto zostało zaatakowane, ale również i ta jaskinia. Jednak po co im zarówno te mechanizmy zwisające z góry, jak i te wszystkie klatki, cele?

W pewnym momencie ν7-1 dostrzega przed sobą dość sporych rozmiarów bramę, która jest mocno strzeżona i oświetlona w dość specyficzny sposób.

ν7-1: Tamta brama… tam musi coś być. Nie bez powodu, by to tak strzegli. Moim celem teraz jest, dostanie się tam. Jednak strażnicy nie ułatwiają mi tego. Są praktycznie wszędzie, najwyżej będę musiał wdać się z nimi w jako taki konflikt, ale mam broń, a oni włócznie, więc jestem na wygranej pozycji.

Idąc dalej, operator natrafia na coraz większe uszkodzenia i coraz więcej cel; każda z nich jest inaczej przygotowana.

ν7-1: Przygotowane specjalnie do tego, co przechowywały. Adekwatne warunki i technologia umożliwiająca to. Ale dlaczego teraz znajduje się to w takim stanie? Dlaczego teraz żyją tutaj jak jakieś gobliny, czy inne kreatury wyparte przez życie. Nic nie rozumiem.

W pewnym momencie deska w moście, na której stanął ν7-1 pęka, a on spada na most mieszczący się pod tym, na którym jeszcze przed chwilą szedł.

ν7-1: Oh my head…

Słychać zbliżających się strażników.

ν7-1: Fuck. Fuck. Fuck.

Miller szybko się podnosi i zaczyna biec w przeciwną stronę od tej, z której dobiegają głosy, jednak strażnicy go zauważają i ogłaszają alarm, po czym zaczynają go gonić.

ν7-1: Kurwa mać! To nie miało tak wyglądać. Co ja teraz zrobię? Huh… już wiem!

ν7-1 chwyta za linę zwisającą z góry i zjeżdża po niej w dół, zatrzymując się na jednym z mostów znajdujących się na samym dole. Rozglądając się, widzi, że na dnie jaskini leżą ruiny, których fragmenty przypominają zamek. Ryki w tle stają się niezwykle wyraźne.

ν7-1: Co wydaje te cholerne dźwięki?!

Dalej się rozgląda po okolicy i idzie za dźwiękiem, aby odkryć jego źródło. Po dość dłuższej chwili odkrywa pięć niezwykle głębokich dołów, gdzie znajduje się pięć stworzeń o równie potężnych rozmiarach. Przypominają osobniki //Scolopendra.//

ν7-1: Cholera… jeśli one mają zostać użyte do walki… muszę się ogarnąć. Nie przybyłem tutaj po to, aby się załamywać. Muszę dostać się do góry.

Znajduje pewne schody, którymi podąża. W pewnym momencie przechodzi na kolejne piętro, gdzie znajduje zbrojownie i warsztat, gdzie wytwarzana jest broń. Znajdują się tam instancje SCP-PL-317-A, przez co ν7-1 nie może pozostać tam dłużej. Kontynuuje wchodzenie po schodach. Po drodze mija kolejne piętra ze zniszczonymi komorami, aż w końcu znajduje się na piętrze, gdzie od bramy dzieli go ~20 metrów.

ν7-1: To teraz muszę jakoś odciągnąć stamtąd tych strażników… ale jak?

Łapiąc się za bok, poczuł, że ma przy sobie granat.

ν7-1: A gdyby tak wspomóc się wybuchem?

Zauważa most, który znajduje się naprzeciwko niego i po chwili namysłu odbezpiecza granat, po czym rzuca go na ten most. Wybuch rozwala most, co skupia uwagę strażników, którzy są świadomi tego, że znajduje się wewnątrz jaskini intruz, przez co biegną na miejsce zdarzenia. ν7-1 wykorzystuje sytuację i zakrada się do środka pomieszczenia za wielką bramą.

ν7-1: Ma to swój klimat.

Kamera ukazuje wielką salę, na której końcu znajduje się tron, przed którym znajduje się drewniana podstawa pod księgę, na której leży prostokątny kamień. Sufit sali zdobi żyrandol i symbole o nieznanym znaczeniu. Na tronie zasiada odziany w czerwoną szatę ludzki szkielet z koroną. ν7-1 podchodzi do tronu.

ν7-1: No to nieźle się ziomek ustawiłeś. Że cię pilnują nawet po śmierci twojej? A to, co?

Zerka na kamień, na którym wygrawerowany został tekst w dwóch językach: amerykańskim i "maskańskim". Operator już ma to przeczytać, ale słyszy, jak do sali wchodzą strażnicy.

ν7-1: O kurwa. To zrobię zdjęcie i się stąd zabieram.

Wyciąga aparat i robi nim kilka zdjęć. Strażnicy zauważają go i zaczynają podchodzić z wyciągniętymi w jego stronę włóczniami. Zaczyna mierzyć do nich bronią.

ν7-1: Step back! Step back!

Instancje SCP-PL-317-A nie reagują.

ν7-1: I'll count to three and if you don't step back I'll open fire!

ν7-1: One!

ν7-1: Two!

ν7-1: Three!

ν7-1 otwiera ogień w kierunku przeciwników, po czym ucieka. W celu swojej obrony po drodze strzela w kierunku każdej napotkanej istoty. Po kilkudziesięciu minutach dobiega do końca jaskini, po czym daje znać swoim i na nich czeka.

ν7-1: (Do krótkofalówki) Smith, dawajcie do mnie, bo mam cały rozwścieczony tłum na ogonie!

FOXTROT zjawia się po ν7-1, który w szybkim tempie dostaje się do wnętrza czołgu. Pojazd rusza. Wszyscy są w kiepskim nastroju. Miller przelicza chłopaków.

ν7-1: Gdzie jest David?

ν7-3 opuszcza wzrok.

ν7-1: Gdzie do diabła jest David?

Rozgląda się po drużynie.

ν7-1: No gdzie on kurwa jest?!

ν7-3: Jeden ze szmaciarzy się do niego dostał i wyciągnął zza karabinu. Chcieliśmy go ratować, ale było za późno…

ν7-1 siada i kończy nagrywanie.

«KONIEC LOGU»


PLIK 317.09
[46:59]

J. Miller klęczy na piasku przed kamerą obrócony plecami do niej. Patrzy przed siebie. Przyłożył sobie do skroni broń. Po chwili ciszy słychać pociągnięcie za spust, jednak w magazynku nie ma naboi. Mężczyzna pada na twarz.


Z Millerem nie jest najlepiej, dlatego też ten wpis dodaje ja, Edie Johnson. Poniżej znajduje się opis tekstu, którego zdjęcie wykonał James w jaskini PL-317-A. Przetłumaczyliśmy go na polski. Nie będę się zbytnio rozwodził. Przeczytajcie sami.

Z początku roku '39, z początku II wojny światowej, podpisano z nami pakt o sojuszu. Pakt ten nosił nazwę PAKT FUNDACYJNO-MASKAŃSKI i mówił on o tym, że afrykańskie plemię Maskanów będzie wspierało niejaką Organizację ds. Anromalności6 w przetrzymywaniu w ukryciu wszelkich istot nienależących do świata normalnego, a w zamian mieliśmy dostać od niej technologię umożliwiającą nam zapewnienie im skutecznej ochrony i rozwoju naszego plemiona. Na znak podpisania paktu podarowaliśmy im jeden z naszych wspaniałych wyrobów. Zegar stojący, który wykonany został z niezniszczalnego drewna.

Była to propozycja niezwykle korzystna dla nas, za niewielką cenę, gdyż nasze podziemne kompleksy były obszerne i pojemne. Cała współpraca przebiegała sprawnie i nie było przy tym większych sprzeczek. Te stworzenia transportowane były do nas z całego świata. Szczególnie z Europy i Ameryki. Zwiastunem końca współpracy był początek roku '46. Wtedy przyjechały do nas siły tej całej organizacji i odebrały swoje byty. Niebo było nieprzyjemnie burzliwe; spadł niecodziennie mocny deszcz i niejednokrotnie słychać było błyskawice. O godzinie 00:11 z 6 na 7 czerwca zostaliśmy zaatakowani.

Siły niegdyś sojusznika runęły w miasto położone przed królestwem jak piorun uderzający w suche drzewo. Nie oszczędzali nikogo. Byli okrutni i skuteczni. Z początku ostrzeliwali nas z artylerii, potem do miasta ruszyli ich ludzie. Strzelali do każdego. Czy to był mężczyzna, czy kobieta nie miało znaczenia. Najgorsze jednak jeszcze było przed nami. Ruszyli na królestwo. Wyważyli główną bramę i rozpoczęli kolejny atak. Z początku jedynie za pomocą broni, potem użyli gazu, a na koniec ustrojstwa plującego ogniem. Nie mieli litości dla każdego. Jakby wcale ludźmi nie byli.

Jednak dlaczego? Postawiam wam pytanie. A to dlatego, że konkurencji się bali. Nasz ród rozwinął się niebotycznie. Byliśmy najlepiej rozwiniętym plemieniem w Afryce. Bali się, że kiedyś ich przerośniemy. Dlatego dokonali tej zbrodni. Bez współczucia z chęcią zysku. Ale niech wiedzą. Ofensywa trwała Sześćdziesiąt godzin. Z każdą godziną więcej krwi przelano. Gdy wybiła sześćdziesiąta godzina przyleciały bombowce i zrzuciły swe niszczycielskie nasiona. Niechaj też tak będzie. Niechaj i ich ludzie mają sześćdziesiąt godzin, zanim otulą się w mroku. Zanim padną na nich owoce zemsty za dawne zbrodnie. Albowiem czas może zapomnieć, może sprawić, że ludzie zapomną, ale potępiony ród pamiętać zawsze będzie.


PLIKI 317.10
[56:46]

W tle słychać ciągłe strzały i krzyki instancji SCP-PL-317-A. Generał James Miller trzyma w ręku broń.

Gdy się tutaj zjawiliśmy, w głowach mieliśmy pytania. Dlaczego się tutaj znaleźliśmy? Dlaczego to wszystko się dzieje? Dlaczego tak bardzo nas tutaj nienawidzą?

Teraz znamy już odpowiedź na te pytania. To wszystko to zemsta za to, co zrobiliśmy kiedyś. Ta cała organizacja. Ludzie, którzy nią rządzą to jedno wielkie kłamstwo. Ludzie, którzy rządzą tym wszystkim, ze zwykłej zazdrości i strachu dopuścili się zbrodni na plemieniu, które pomagało nam w tak ciężkich czasach, jakimi była II wojna światowa. To oni są mordercami, a to my teraz płacimy za to cenę. Sześćdziesiąt godzin do upadku. Sześćdziesiąt godzin… tyle właśnie trwała ofensywa Królestwa Maskaśkiego. Ja i reszta moich ludzi mamy jeszcze trzy godziny, zanim umrzemy i spotka nas to, co spotkało tamtych ludzi podczas naszego ataku.

Wychodzi z kadru. Słychać, jak kilkukrotnie uderza pięścią w ściankę, przy tym krzycząc. Po chwili kilkukrotnie strzela w kierunku SCP-PL-317 jedynie uszkadzając jego szklaną ochronę. Po czym klęka i przez chwilę płacze.

Naraziłem własnych ludzi na pewną śmierć. Mogliśmy dokładniej sprawdzić ten czołg, zamiast na pewniaka go odpalać. Ludzie, którzy mają rodziny, teraz umrą i to przeze mnie, bo zabrałem ich tutaj ze sobą. To ja powinienem tutaj się znaleźć nie oni, bo to ja chciałem sprawdzić te sprzęty. Nie mam już na to siły… dajcie mi chwilę…


AKTUALIZACJA PLIKU 317.10
[58:56]

Ogarnąłem się, bo wcześniejsza część była jedynie żaleniem się… chcę powiedzieć tylko, że Zarząd, Administracja, Nadzorcy, O5 — i chuj wie, jak wy jeszcze chcecie być nazywani — są oznaką jednego wielkiego kłamstwa i upodlenia. Dobrze wiedzieli, czego przyczyną były te wszystkie zniknięcia, a mimo to milczeli, ale dlaczego? Aby nie odkryto tego, czego się dopuścili?

Naszym planem jest wysadzić Abramsa. Mamy mnóstwo granatów. Paliwo i inne łatwopalne rzeczy. Gdy wybije sześćdziesiąta godzina, wysadzimy ten pojazd. Król Maskan miał rację. Ludzie mogą zapomnieć, czas również, jednak ofiara tego nigdy nie zrobi. Za to będą się mścić do momentu, w którym Fundacja nie upadnie. Do momentu, w którym na światło dzienne nie wyjdą dawne brudy. To na tyle, jeśli chodzi o moje słowa skierowane do fundacyjnych. Z najszczerszymi pozdrowieniami w stronę O5… pierdolcie się.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported