Wpis I
Prowadzenie dziennika może mi pomóc z planowaniem jak przeżyć, więc zacznę to robić. Zostałem "z własnej woli" na planecie, żeby informować innych co się tu dzieje. Niestety wybrali złą osobę, bo nie mam zamiaru umierać. Wiem co nieco o taumaturgii, ale zrobienie sobie azylu jest poza moimi możliwościami. Dlatego jakoś wydostanę się z Ziemi. Niedaleko ośrodka jest strefa, w której jest kapsuła RC-04 z anomalnym napędem. Z moim poziomem upoważnienia mogę tam wejść i postaram się ją uruchomić. Jest tam trochę rzeczy do zrobienia, bo nie jest gotowa, żebym tam przeżył, ale postaram się coś z tym zrobić.
Zostałem tu z Marią, ale ona trzyma z Fundacją i nie będzie chciała uciec, więc nic jej o tym nie powiem, bo jeszcze próbowałaby mnie powstrzymać. Może poradzi sobie beze mnie i będę mógł się oddać kompletnie pracy nad ucieczką. Raczej nikt nie może mi zabronić, bo prawie nikt już tu nie został. Lepiej dla mnie.
Wpis II
Znalazłem sobie kota. Szedł po ulicy i postanowiłem go przygarnąć. Jest bardzo potulny i postanowiłem, że to z nim ucieknę. Muszę pilnować, żeby nic mu się nie stało.
Wszedłem do kapsuły i zrobiłem sobie małą wycieczkę. Jest tam kilka pokoi, jeden główny, dwa mieszkalne, farma, mała kuchnia, łazienka, siłownia i skład z jedzeniem. Da się wejść do silnika, ale tylko od zewnątrz. Jest tam małe pomieszczenie i wygląda na to, że wszystko jest w porządku. W części mieszkalnej brakuje poduszek, kołder, w kuchni nie ma żadnych naczyń. Nie ma też mydła, a z jedzenia są tylko te tubki dla astronautów, będę musiał trochę rzeczy tu przynieść. Jest dosyć duży zbiornik z wodą, podłączony do toalety. Kilka anomalnych przedmiotów z ośrodka może mi się przydać. Tak samo, jak może jakieś książki i planszówki do pogrania, filmy też, tak dla zabicia nudy. Postaram się to wszystko tu przynieść.
Wystartować można używając komputera w głównym pomieszczeniu. To dobrze, nie będę musiał kombinować ze startem z zewnątrz. Spróbuję też testowo odpalić napęd, żeby sprawdzić, czy w ogóle działa.
Jacyś ludzie próbowali wejść do strefy, ale chyba nie wiedzieli, co tu jest, bo po chwili się poddali.
Wpis III
Znalazłem plecak dla kota, mam jak go przy sobie nosić. Bardzo lubi jak go głaskam i czeszę. Pozwoliłem mu trochę pochodzić sobie po kapsule, żeby się przyzwyczaił. W końcu spędzimy tam pełno czasu.
Jak już jesteśmy w temacie kapsuły, to wymyśliłem, gdzie mógłbym uciec. Na orbitę nie ma sensu, od razu mnie złapią. Mars, to jest przyszłość. Może wydawać się to zbyt ambitne, ale w teorii kapsuła rozpędza się do pięciu tysięcy machów. Z aktualną odległością od Marsa i tą prędkością dotrę tam w około jedną dobę. Farma powinna wystarczyć dla mnie i możemy wziąć trochę kur i z nich wyżyje Chrupek, tak nazwałem kota. Raczej obok farmy znajdzie się miejsce na małą hodowlę, a jeden kot nie będzie przecież jadł jakoś dużo.
Maria radzi sobie beze mnie. Chyba niezbyt mnie lubi, przez to, że wszystko jest na jej głowie, ale nie moja wina, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Nie powinna zauważyć, jak wyniosę jakąś anomalię. Tu się już nie przyda, a mnie taka nieeuklidesowa torba już tak.
Wpis IV
Pole nieubłaganie się zbliża. Zniosłem pełno jedzenia do składziku i podstawowych rzeczy typu pasta do zębów. Z tym pewnie byśmy przeżyli, ale nie wziąłem jeszcze żadnej anomalii. Planuję wziąć SCP-PL-132. Powiększenie kapsuły może bardzo się przydać, ale będę mógł to zrobić dopiero podczas lotu. Wcześniej pochłonę nim trochę przestrzeni i po starcie wypuszczę w środku.
Maria się do mnie nie odzywa, chyba naprawdę mnie nienawidzi. Jak jestem w pobliżu, to bez słowa po prostu wykonuje swoją pracę. Moją w sumie też. Szkoda mi jej, w końcu zostawiłem ją na lodzie, ale jak to mówią, cel uświęca środki.
Niedługo przeprowadzę testowe odpalenie napędu, mam nadzieję, że kapsuła nie odleci mi bez przygotowania. Zastanawia mnie, co to w ogóle zasila. Są jakieś rurki i to w sumie tyle, żadnego miejsca na paliwo, nic. Ale to anomalia, mogłem się tego spodziewać.
Wpis V
Wszystko w kapsule gotowe. Sprawdziłem napęd, po włączeniu brzmiał jak taki dziwny świst, ale powinien zadziałać. Nie ma wskaźniku paliwa, więc chyba nie powinienem się nim przejmować. W najbliższym czasie wylecę, nagram jeszcze przed lotem jeden wpis.
Rośliny mają się w porządku. W składzie z jedzeniem trzymam większość pierdół, sporo tam miejsca. Jest tam też kuweta i miseczki Chrupka. Trochę się namęczyłem, żeby znaleźć i przyprowadzić kurczaki do pseudohodowli, ale udało mi się. Innych zwierząt nie będę brał, nie mam po co i gdzie.
Jacyś ludzie chcieli mnie zaatakować, mieli bronie. Kij bejsbolowy nabity gwoździami i siekierę. Nie zauważyłem więcej, ale pewnie coś jeszcze mieli. Udało mi się uciec, na szczęście mam dobrą kondycję. Nie mogłem ich zaprowadzić do strefy ani ośrodka, więc pobiegłem przed siebie. Zgubiłem ich koło ogródków działkowych. Dziwne, że aż tyle za mną biegli, nie mam jak im pomóc i tak. Może chcieli się po prostu rozerwać?
Wpis VI
Siedzę już w głównym pomieszczeniu w stroju, Chrupek jest obok. Też ma na sobie strój, który zrobiłem mu wcześniej. Odkryłem, że do dziennika da się dołączać zdjęcia i przy fotelu jest aparat połączony z komputerem, więc wrzucę tu jedno kota. Mocno przywiązałem jego strój do swojego siedzenia, tak, że siedzi mi na kolanach. Jest bardzo dzielny. Kury zamknąłem w klatkach, mam nadzieję, że przeżyją. Rośliny mają tak jakby twardą ziemię. Nie umiem tego inaczej powiedzieć, ale nie powinny się wyrwać podczas startu.
Nie widziałem Marii od kilku dni. Nie wrócę, by się z nią pożegnać. Za duże szanse, że będzie chciała mnie powstrzymać. Myślałem przez chwilę, czy by kogoś ze sobą nie wziąć, ale nikogo nie mam.
Użyłem SCP-PL-132, widocznie jest teraz więcej miejsca. Mam nadzieję, że nie zepsuło to napędu ani niczego w kapsule. No cóż, słyszymy się po starcie.
Wpis VII
O ja pierdole. Jestem w kosmosie. Start się udał. Było bardziej hardcore'owo niż myślałem, ale lecimy. Chrupek trochę się bał, ale wytrzymał. Teraz jak już wyszliśmy poza atmosferę, to nie ma turbulencji. Zaraz przejdę się po kapsule, żeby zobaczyć czy wszystko jest na miejscu i co słychać u kur.
Komputer pokazuje, że do Marsa jest niecała doba. Zaraz pójdę się przespać w pokoju mieszkalnym. Chrupka wypuściłem, żeby trochę sobie pobiegał, ale przypomniałem sobie, że przecież nie ma grawitacji. Na pewno jest mu teraz trudno, ale powinien się niedługo przyzwyczaić. Samemu jeszcze nie ruszyłem się z fotela, zobaczymy, jak to będzie.
Wpis VIII
Zakończyłem obchód i nic się nie zniszczyło, tylko w składziku zrobił się niezły burdel. Bez grawitacji jest trudno, ale na pewno się przyzwyczaję. Toaleta działa. Przez działa mam na myśli to, że wywala wszystko w przestrzeń kosmiczną. Rośliny na miejscu, podlałem je. Kury mają się dobrze, potłukło się tylko trochę jajek. Nie wspomniałem wcześniej, ale wziąłem dużo jedzenia dla kurczaków.
Po obchodzie przespałem się chwilę i łóżka są trochę za małe, ale bardzo wygodne. Chrupek jest bardzo słodki, położył się ze mną. Kołdra jest przypinana do łóżka i przez to nie odleciałem, jak spałem.
Z komputerem połączony jest teleskop. Zrobiłem zdjęcie stacji Alpha, dołączę je oczywiście do wpisu. Logo Fundacji dodaje się automatycznie. Nie wiem, czy polecenie na stację nie byłoby lepszym pomysłem niż Mars. Ale już za późno. I tak by mnie pewnie zabili za dezercję. Nie ma za bardzo co mówić, więc nagram kolejny wpis już po lądowaniu.
Wpis IX
Jesteśmy na miejscu. Lądowanie było jeszcze bardziej hardcore'owe niż start. Wyglądało to bardziej na upadek. Z pomieszczeń zniszczyła się siłownia, komputer od razu zamknął śluzę. Nie jest to super potrzebne pomieszczenie, więc dobrze, że nie zniszczyło jakieś inne. Może akurat ono było zrobione słabiej, bo wiedzieli, że jest niepotrzebne, to oszczędzali na kosztach. Mam wrażenie, że trochę przestrzeni, którą tu wpompowałem, uciekło przez rozszczelnienie, ale nie jestem pewien.
Nie zdążyłem przypiąć Chrupka na czas lądowania, ale ukrył się w składziku i nic mu się nie stało. Kury i rośliny też mają się w porządku.
Przez okno widać Marsa. Jebany człowiek na Marsie. Nie widać zbyt dużo, ale zrobiłem zdjęcie widoku. Mars, jebany Mars. Teraz będę się bawił teleskopem i dalej jarał sytuacją. Jak będzie mi się chciało, to zacznę rysować i może oglądać jakieś filmy. Między innymi Final Girl, podobno dobre, ale to się jeszcze okaże.
Wpis X
Udało mi się teleskopem znaleźć Ziemię i zrobiłem zdjęcie. Złapało się trochę pustyni czy czegoś z Marsa. Widać wyraźnie postępujące pole. Większość fundacyjnych już pewnie siedzi na stacji. Ciekawe co z Marią. Jeszcze chyba żyje. Mogłem się jej jednak spytać, czy nie chce lecieć.
Obejrzałem już połowę filmów i zacząłem czytać książkę. W planszówki samemu mi się nie chce grać. Na razie nie jest jeszcze jakoś bardzo nudno. Chrupek prawie w pełni opanował poruszanie się w nowej grawitacji. Dalej uwielbia mizianie i zabawy.
Wpis XI
Zaczyna mi się nudzić. Myślałem, że będzie ciekawiej. Obejrzałem wszystkie filmy i przeczytałem z połowę książek. Planszówki samemu nie mają sensu. Teleskop mi się znudził. Zacząłem rysować. Udał mi się ładny szkic Chrupka, dołączę go do dziennika. Daję Chrupkowi trochę żółtek z jajek i mięso zmieszane z roślinami, żeby na dłużej starczyło.
Myślałem nad uruchomieniem kapsuły jeszcze raz i wróceniem na stację, ale komputer w ogóle nie ma opcji kolejnego startu. Może mógłbym odpalić to jakoś ręcznie, ale nie mogę nawet wyjść na zewnątrz. Niby jest śluza, ale nie wiem, czy ten strój, który mam, wytrzyma. Chyba nie pozostaje mi nic innego niż czekanie i nudzenie się.
Wpis XII
Oglądam wszystkie filmy na loopie, żeby mieć jakieś odgłosy w tle. Wszystkie książki przeczytane. Grałem sam ze sobą w planszówki. Znalazłem w toalecie apteczkę. Są jakieś przeciwbólowe, mógłbym się nimi naćpać, jakbym tylko wiedział jak. Byłoby ciekawiej. Z Chrupkiem bardzo często się bawię. Chcę mu jakoś urozmaicić czas.
Przez teleskop oglądam stację, chciałbym tam być. Pewnie dobrze się im tam żyje. Kilka tysięcy ludzi ma luksusy prawie ośmiu miliardów.
Wpis XIV
Nudy, nudy, nudy!
Wpis XV
Myślałem, że będzie trochę lepiej. Udało mi się przeżyć, ale co to za życie. Samemu na Marsie z kotem. Bawię się z Chrupkiem, pewnie trochę tęskni za innymi, ale staram się, żeby nie nudził się zbytnio.
Czytam znowu wszystkie książki. Znam całe skrypty wszystkich filmów. Jeszcze nie zrobiłem wszystkich możliwych scenariuszy w planszówkach, ale Chrupek jednak nie jest chętny do gry.
Wpis XVI
Żałuję, że poleciałem sam. Żałuję, że nawet nie spytałem Marii. Chcę wrócić.
Wpis XVII
Chyba się zabiję. Nie mam innej opcji. Jak nie zrobię tego sam, to wykończy mnie nuda. Z prześcieradła mogę zrobić szubienicę. Muszę to jeszcze przemyśleć, ale… kurwa gówno jebane pierdolone.
Wpis XVIII
To już mój ostatni wpis, podjąłem decyzję. Zrobię to. Napisałem list pożegnalny, gdyby ktoś mnie kiedyś znalazł. Chrupkowi zostawiłem pełno jedzenia na wierzchu. Mam nadzieję, że chociaż on przeżyje. Nie jestem szczególnie dumny ze swojego życia. A na pewno nie z ostatnich miesięcy. Ale cóż, może po śmierci coś jednak jest. Żegnam.
Wpis XIX
Jestem kurwa jebanym kurwa debilem. Z tą grawitacją w życiu się nie uduszę na szubienicy. Ciota ze mnie, nawet zabić się nie umiem, gówno.
Wpis XX
W apteczce z lekami jest morfina. Równe 23 tabletki. Wezmę wszystkie. Naprawdę chciałbym, żeby było inne wyjście. Żegnam, tym razem już na zawsze.