SCP-PL-329

Identyfikator: SCP-PL-329 Poziom 2/329
Klasa podmiotu: Zneutralizowane Zastrzeżone

Kulje_village_1921.jpg

Mieszkańcy SCP-PL-329 przed Wydarzeniem Höllenacht.

Specjalne Czynności Przechowawcze: Departament Kontroli Informacji ma za zadanie usuwać wszelkie napotkane wzmianki historyczne na temat wsi Pogrzebiec i utrwalać Historię Przykrywkową Hat-44 ("Zajęczy Dół"). W pobliżu obiektu zbudowana została Obserwacyjna Strefa PL-80, zamaskowana jako lokalne schronisko turystyczne, które działa również jako aktywa finansowa Fundacji.

Opis: SCP-PL-329 był wsią Pogrzebiec w województwie małopolskim w Polsce. Jego populacja w czasie prowadzonych wstępnych badań — tj. z dnia 20 października 1918 roku — wynosiła około siedemdziesiąt osób..Dalej określane jako SCP-PL-329-1. Regionalna kultura obiektu wykazywała cechy folkloru małopolskiego, jednak obecne były także, a nawet w głównej mierze, elementy występujące w protosarkicyzmie wschodnioeuropejskim.

Mieszkańcy Pogrzebca, SCP-PL-329-1, fizjologicznie nie różnili się od nieanomalnych ludzi. Jedynym dotykającym ich anomalnym zjawiskiem był zsynchronizowany rytm tętna serca u każdego z mieszkańców. W przypadku wystąpienia tachykardii albo bradykardii, każdy z mieszkańców doświadczał tego samego objawu, niezależnie od jego aktualnego stanu zdrowia. Ze względu na krótki okres czasu prowadzonych badań wewnątrz SCP-PL-329, pełny zakres reakcji SCP-PL-329-1 na pojawienie się u któregoś z mieszkańców chorób serca nie został w do końca poznany.

Całkowita powierzchnia SCP-PL-329 wynosiła w przybliżeniu 2,4 km2. Teren obiektu był podzielony na trzy, prawie równe wielkościowo zagospodarowane obszary. Najbardziej dominującym z nich był agrokulturalny, gdzie odbywały się prace rolne i hodowla anomalnie zmodyfikowanego genetycznie gatunku bydła..Poza całkowicie odbiegającym wyglądem zewnętrznym typowym dla tych zwierząt hodowlanych i większą ilością pozyskiwanego od nich mięsa, Fundacja nie posiada więcej informacji na ich temat, zważając na inny powód zbadania SCP-PL-329.

Drugim co do wielkości obszarem był teren mieszkalny, na którym znajdowało się dwadzieścia siedem domów wiejskich o zewnętrznym wystroju typowym dla innych chat w małopolskich wsiach. Do innych obiektów użytkowych występujących na tym obszarze zaliczały się ratusz i biblioteka. Najbardziej odznaczająca okazała się być biblioteka, która gromadziła liczne książki zapisane w języku polskim i sarkickim..Warto zaznaczyć, że część książek zapisanych w języku polskim stanowiły przełożenia dzieł z języka sarkickiego.

Ostatnim istotnym obszarem był teren kościelny, na którym postawiony został kościół, a za nim cmentarz. Zarówno cmentarz jak i kościół są prowadzone zgodnie z wiarą i obyczajami protosarkickimi. Kościół posiadał piwnicę, w której przechowywane były manuskrypty świadczące o przynależności parafii do Kościoła Wiecznie Bijącego Serca..GoI-PL-333 ("Polski Kościół Wiecznie Bijącego Serca") — odłam wiary protosarkickiej utworzony na polskich ziemiach w trakcie zaboru austriackiego przez rosyjską mniejszość sarkicką uciekającą przed prześladowaniami i panującą wojną w tamtym okresie czasu. Trwają nadal badania nad ustaleniem pełnej migracji ludności Kościoła Wiecznie Bijącego Serca.

Dodatek PL-329/01: Projekt Iron Deficiency

Dnia 31.05.1925 roku, zatwierdzone zostało rozpoczęcie Projektu Iron Deficiency, którego celem było zlokalizowanie większych skupisk wyznawców sarkicyzmu przebywających na terenie Rzeczypospolitej Polskiej i poddanie ich monitorowaniu. Dokonano tego na podstawie badań ruchów migracyjnych z państw o dużym znaczeniu historycznym dla wyznawców sarkicyzmu, między innymi ówczesnego Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS) i terenów bałkańskich, a także państw stosujących represje wobec nich i innych anomalnych społeczności.

Największym ruchem migracyjnym był ruch wynikły przez wybuch wojny domowej w Rosji z 7 listopada 1917 roku. W obawie o swoje bezpieczeństwo opuścili kraj i rozpoczęli migrację na południowy zachód, gdzie przypuszczalnie ich miejscem docelowym miała być Rumunia. Dokładniejsza analiza wykazała, że w wielu momentach czasu, migracja się rozchodziła, co świadczyło o odłączaniu się grup i ostawaniu w podróżnych lokalizacjach, którą jedną z nich stanowiło SCP-PL-329.

SCP-PL-329 zostało zlokalizowane 27.06.1925 roku i natychmiast rozpoczęto działania infiltracyjne społeczności SCP-PL-329-1 w celu oszacowania zagrożenia, jakie mogą stanowić. Na miejsce wysłany został Agent Bronisław Mieczykowski, którego zadaniem było dokonanie rozpoznania i pozyskania jak największej ilości informacji o nich.

Dodatek PL-329/02: Infiltracja

Agent Bronisław Mieczykowski dokonał infiltracji społeczności SCP-PL-329-1 pod tożsamością Bernarda Chylaszka, folklorysty badającego anomalną kulturę Małopolski. Szybko nawiązał kontakt z Lechem Kom'makiem, synem sołtysa Pogrzebca, od którego pozyskiwał informacje na temat SCP-PL-329.

TRANSKRYPCJA NAGRANIA 01 28.06.1925


OBECNE OSOBY:
Agent Bronisław Mieczykowski — Fundacja SCP
Lech Kom'mak — Mieszkaniec SCP-PL-329


«POCZĄTEK NAGRANIA»

wie%C5%9Bniak.jpg

Lech Kom'mak

(Agent Mieczykowski załącza dyktafon z kamerką..W okresie lat 20-tych XX wieku, Fundacja opracowała prototypowe modele przenośnych dyktafonów, które umożliwiały również nagrywanie obrazu w kolorze czarno-białym.

Lech Kom'mak: Proszę poczekać, dam znać tatku, że idziemy do biblioteki.

Agent Mieczykowski: Bez pośpiechu, będę czekał.

(5 minut braku aktywności.)

Lech Kom'mak: Możemy ruszać. Tak w ogóle to Leszek jestem.

Agent Mieczykowski: Bernard Chylaszek.

Lech Kom'mak: Przejazdowo?

Agent Mieczykowski: Rozmawiałem już z waszym sołtysem i zajmuję się prowadzeniem kroniki z folkloru Małopolski. Mówił, że pokażesz mi to i owo.

Lech Kom'mak: Gdzie on nie może tam syna pośle… Ile ma pan lat? Spodziewałem się dziada z wąsem jak powiedział "Leszek, jakiś okularnik będzie pisał książkę o nas, oprowadź go".

Agent Mieczykowski: Dwadzieścia siedem. A ty?

Lech Kom'mak: To będzie moja siedemnasta wiosna. Nie różnimy się aż tak bardzo.

Agent Mieczykowski: Nie… nie różnimy.

Lech Kom'mak: Podziwiam twoją… mogę mówić na ty?

Agent Mieczykowski: Mów jak tylko chcesz.

Lech Kom'mak: Podziwiam twoją chęć poznania historii tak odludnych mieścin jak Pogrzebiec. Wprawdzie mało kto przejeżdża przez naszą wieś.

Agent Mieczykowski: Waszą?

Lech Kom'mak: No tak. W końcu tutaj mieszkamy od kilku lat.

Agent Mieczykowski: Może opowiesz mi o tym w bibliotece, dobrze?

(3 minuty ciszy, podczas której obaj szli w stronę dwuczęściowej chaty pełniącej funkcję biblioteki.)

Lech Kom'mak: To tutaj.

(Agent Mieczykowski wchodzi jako pierwszy przez drzwi, a zaraz po nim Lech Kom'mak. Pierwsze pomieszczenie składa się ze stanowiska bibliotekarki siedzącej przy swoim biurku, a na lewej ścianie znajdowało się przejście do faktycznej części biblioteki przechowującej książki.)

Bibliotekarka: Leszek, dobrze, że jesteś. Powiedz ojcu, że trzeba zorganizować osuszenie salki. I tak w ogóle to minął tydzień twojego wypożyczenia Am'o soltas.

Lech Kom'mak: Daruje mi pani ten tydzień, jeśli powiem, że przyprowadziłem kogoś, kto chcę zgłębić wiedzę o nas i Pogrzebcu?

(Bibliotekarka spogląda znużonym spojrzeniem na Agenta Mieczykowskiego od góry do dołu.)

Bibliotekarka: Doprawdy?

Agent Mieczykowski: Nie zajmiemy za dużo waszego czasu.

Bibliotekarka: Na lewo przez drzwi i górna półka prawego regału. Może to pana zainteresuje.

(Agent Mieczykowski idzie w stronę drzwi i wchodzi do oświetlonego świecami w szklanych lampionach. Za nim pospiesznie idzie Lech Kom'mak, który przegląda regał i wybiórczo wyciąga kilka książek.)

Lech Kom'mak: Pani Miwerta każdemu wciska Odę do Adytum, ale osobiście poleciłbym przejrzeć kronikę napisaną przez mojego stryja, Ando 'loy Ruuaa czyli historia ludności sarkickiej na terenach Rosji. Taka perełka nasza, jaką zabraliśmy przed ucieczką i…

Agent Mieczykowski: Masz całkiem sporą wiedzę na ten temat. Dużo tu przesiadujesz?

Lech Kom'mak: Jak tatko nie patrzy to wymykam się z pastwiska i idę do biblioteki. Lubię czytać.

Agent Mieczykowski: Nie wydaje mi się, żeby był tutaj duży zasób tematyczny.

Lech Kom'mak: Nie. Mamy tylko to, co wzięliśmy z domu albo co napisaliśmy. Głównie historia, szczególnie nasza historia.

Agent Mieczykowski: Czym jest wasza historia?

Lech Kom'mak: Ehh. Po wybuchu wojny w Rosji zaczęło się robić niebezpiecznie to musieliśmy uciec. Szliśmy na południowy zachód w kierunku Rumunii.

Agent Mieczykowski: Czemu akurat Rumunia? Rodzina jakaś?

Lech Kom'mak: Rumunia jest jednym z niewielu krajów Europy, gdzie ludy nälkäńskie spokojnie mogą żyć. W pewnym momencie skończył nam się prowiant, a zjedzenie koni i ostatnich zwierząt było głupie. Napotkaliśmy opuszczone domy. Zostaliśmy tutaj.

Agent Mieczykowski: Rzeczypospolita Polska też jest bezpiecznym narodem.

Lech Kom'mak: I to samo powtarzam wszystkim! Każdy się boi przejezdnego albo mierzy go wzrokiem i czeka, aż sobie pojedzie. Jedynie mojego tatę udało mi się przekonać, że gościnnością i uprzejmością zyskamy sobie wasz szacunek.

Agent Mieczykowski: Jeżeli jesteście z Rosji, dlaczego więc nie żyjecie po swojemu tylko po małopolsku?

Lech Kom'mak: Łatwiej jest się przedstawić jako tutejszy niż jako Rosjanin Nälkä. Choć matka była Polką to Nälką jestem z obu krwi.

Agent Mieczykowski: Może krew matki przyciągnęła was do tego miejsca?

Lech Kom'mak: Może. Przejrzałeś już książki?

Agent Mieczykowski: Zerknąłem tylko, ale wierzę, że nie dałeś mi żadnej książki kucharskiej tylko same białe kruki.

Lech Kom'mak: Spokojnie, czytałem je. Powinny się przydać.

(Obaj wstają i wychodzą z salki z regałami i kierują się do wyjścia.)

Bibliotekarka: Może tak wpierw rezerwacja?

(Obracają się i podchodzą do biurka Bibliotekarki.)

Lech Kom'mak: Kolega nie stąd, nie-

Bibliotekarka: To oddawaj książki.

Agent Mieczykowski: Bernard Chylaszek.

Bibliotekarka: Nie mam takiej karty. Nie wypożyczę ci.

Lech Kom'mak: To ja wypożyczę. Jak skończysz przeglądać to mi zwrócisz, co nie?

Bibliotekarka: Nie wyręczaj pana, bo i tak masz zaległe książki do oddania.

Lech Kom'mak: Och, pani Miwerto, a na piękne oczy?

Bibliotekarka: "Na piękne oczy" to co tydzień od ciebie słyszę. Mają wrócić do mnie.

Lech Kom'mak: Wiedziałem, że można na pani polegać. Przypomnę ojcu o tym osuszaniu.

(Bibliotekarka mierzy się wzrokiem z Agentem Mieczykowskim, po czym ten odwraca się i wychodzi z Lechem Kom'makiem.)

Agent Mieczykowski: Ta… gościnność.

Lech Kom'mak: Wybacz jej. Inaczej się zachowuje jak jestem sam.

Agent Mieczykowski: Była chamska. Przecież tylko stałem obok.

Lech Kom'mak: Mówiłem ci, że nie przepadają za obcymi. Ona tęskni za domem i bardzo się boi nowego życia tutaj. W każdym razie…

(Lech Kom'mak podaje Agentowi Mieczykowskiemu trzy książki do ręki.)

Lech Kom'mak: Nie zgub ich.

Agent Mieczykowski: Postaram się. Trochę już późno…

Lech Kom'mak: Tatko powiedział, że jeśli potrzebujesz przenocować to może ci dać chatę naprzeciwko. Nikt tam nie mieszka i robi za "reklamę" dla przyjezdnych.

Agent Mieczykowski: Chętnie skorzystam. Daleko mam do-

Lech Kom'mak: Jest jedno ale!

Agent Mieczykowski: Słucham?

Lech Kom'mak: Pomożesz mi wypaść bydło.

Agent Mieczykowski: Niech… Niech będzie…

«KONIEC NAGRANIA»


Notatka: Informacje pozyskane z książek zostały wykorzystane jako źródła badawcze do rozwinięcia Projektu Iron Deficiency. Pomimo możliwego wydobycia Agenta Mieczykowskiego z SCP-PL-329, zgodnie ze swoją decyzją pozostał na miejscu, tłumacząc to "nabyciem lepszego zrozumienia i reagowania na anomalie obiektu".

TRANSKRYPCJA NAGRANIA 02 29.06.1925


OBECNE OSOBY:
Agent Bronisław Mieczykowski — Fundacja SCP
Lech Kom'mak — Mieszkaniec SCP-PL-329


«POCZĄTEK NAGRANIA»

wie%C5%9Bniak.jpg

Lech Kom'mak

(Agent Mieczykowski opiera się o drewniany płot. Przed nim znajduje się grupa bydlęcych bytów jedzących trawę rosnącą na pastwisku. Do nich podbiega mniejszy byt, który próbuje dostać się pyskiem do wymionopodobnej struktury na podbrzuszu największego ze stada. Do Agenta Mieczykowskiego podchodzi Lech Kom'mak wraz z psem.)

Lech Kom'mak: Jak ci się podoba wiejskie życie?

Agent Mieczykowski: Nie jest źle. Mam ciotkę ze wsi i też wypasujemy… krowy.

Lech Kom'mak: Przesadziłem wczoraj z uciekaniem do biblioteki. Mammaki to fajne zwierzęta. Są łagodne. Lubią się trzymać razem.

Agent Mieczykowski: Jak rodzina.

Lech Kom'mak: Nie różnimy się od nich aż tak bardzo. Nie wszyscy uciekliśmy z Rosji. Niektórzy nie mogli. Inni woleli zostać.

Agent Mieczykowski: Trudno im się dziwić. Musieliby całe życie obrócić do góry nogami i zostawić za sobą całe domy.

Lech Kom'mak: Ta…

(Mały bydlęcy byt podbiega do Agenta Mieczykowskiego i ciągnie go za nogawkę od spodni. Pociąga nogą wystarczająco mocno, żeby wyrwać je z zębów stworzenia.)

Lech Kom'mak: Tatko zaprasza cię na obiad.

Agent Mieczykowski: Że mnie?

Lech Kom'mak: Chce poznać osobę, którą interesuje historia naszego ludu i Pogrzebca. Zresztą, pewnie sam chce dać swoją cegiełkę do twoich badań.

Agent Mieczykowski: Naprawdę nie trzeba. Nie jestem głodny.

Lech Kom'mak: Och, no weź! Jeśli sam sołtys cię zaprasza na obiad to nie odmawiasz takiej propozycji. Robi dobre kotlety z tutejszego mięsa.

(Agent Mieczykowski stoi w ciszy.)

Lech Kom'mak: Więc jak?

Agent Mieczykowski: Przyjdę do was na obiad.

Lech Kom'mak: To chodźmy teraz! Tata już pewnie smaży mięso.

(Agent Mieczykowski i Lech Kom'mak idą w stronę chaty obok ratusza. Kiedy docierają, zastają drzwi z przywiązanym na gwoździu bukietem lawendy. Lech Kom'mak pociąga za klamkę i wchodzi jako pierwszy, a za nim Agent Mieczykowski. Przed nimi leży stół z parującym kotletem i ziemniakami obsypanymi koperkiem. Przy stole siedzi łysiejący mężczyzna z naroślą z macek tworzącą brodę.)

Sołtys: No, w końcu jesteście. Siadajcie, bo niedawno nałożyłem.

(Agent Mieczykowski siada naprzeciwko Sołtysa, mając po swojej lewej stronie Lecha Kom'maka.)

Sołtys: Bardzo mi miło, że przyjął pan moje zaproszenie, panie…

Agent Mieczykowski: Bernard Chylaszek.

Sołtys: Tak. Chy-la-szek. Zapamiętam teraz to nazwisko.

Lech Kom'mak: Nic nie jesz?

Sołtys: Zjem później. Robiłem waszej dwójce obiad i jakoś się zagubiłem w akcji. Mam nadzieję, że będzie smakować.

(Agent Mieczykowski spogląda w talerz i odkrawa kawałek mięsa, który nie różni się od tradycyjnego kotleta. Widząc, że Lech Kom'mak spokojnie je, bierze kęs i połyka.)

Agent Mieczykowski: O rany…

Sołtys: Za mało przyprawione?

Agent Mieczykowski: Nie, nie… Po prostu… Smakuje jak wołowina.

Sołtys: Mammaki to nasza odmiana bydła. Pasaliście je, prawda?

Lech Kom'mak: To może być, ten, szok kulturowy.

Agent Mieczykowski: Nie spodziewałem się, że będzie smakowało… A zresztą, to nie istotne. Dobre panu wyszły.

Sołtys: Cieszę się niezmiernie, a teraz przejdźmy do tematu. Naprawdę doceniam pańskie zainteresowanie nami. Gdybym mógł jakoś pomóc…

Agent Mieczykowski: Po wczorajszej wizycie w bibliotece zastanawia mnie pewna sprawa. Może dwie nawet.

Sołtys: Zamieniam się w słuch.

Agent Mieczykowski: Jak to się stało, że podczas waszej wędrówki akurat natrafiliście na opuszczoną, odizolowaną wioskę i postanowiliście w niej zamieszkać?

Sołtys: Cóż, przypadek? Głupie szczęście? Przypuszczamy, że całą wieś wysiedlono albo nawet gorzej…

Agent Mieczykowski: Proszę mnie źle nie odebrać, ale to brzmi dosyć nieprawdopodobnie.

Sołtys: Wysiedlono i zabito. W niektórych chatach były ciała.

Agent Mieczykowski: I… co z nimi zrobiliście?

Sołtys: Zakopaliśmy. Za kościołem jest cmentarz. Każdego tam grzebiemy.

Agent Mieczykowski: Po chrześcijańsku czy po sarkicku?

Sołtys: Nie byli ludem Nälkä. Pochówek mieli prosty na nasze możliwości.

Agent Mieczykowski: A kościół?

Sołtys: Co z nim? Przemianowaliśmy na nasz. Nie ma wśród nas, Nälkä, Chrześcijanina. Chcemy praktykować co nasze na naszym terenie. Rozumie pan?

Lech Kom'mak: Tato, spokojnie. Bernard jest po prostu ciekawski.

Agent Mieczykowski: Proszę mi wybaczyć, jeśli pana w jakiś sposób uraziłem, nie to miałem na myśli.

(Cisza.)

Sołtys: Jeśli jesteś ciekaw naszej wiary, może wybierzecie się do kościoła?

Lech Kom'mak: Tak, to może być dobry pomysł. Tata ochłonie, a ja pokażę ci nasz ołtarz.

(Obaj wstają i wychodzą z chaty.)

Lech Kom'mak: Naprawdę przepraszam cię za niego. Jest drażliwy ostatnio nie wiem czemu.

Agent Mieczykowski: Najwyraźniej wszyscy tutaj są drażliwi. Daleko ten kościół?

«KONIEC NAGRANIA»


Notatka: Agent Mieczykowski otrzymał upomnienie za narażenie swojej przykrywki na ujawnienie, zaogniając swoją postawą rozmowę z Sołtysem oraz swojego zdrowia, jedząc nieznany produkt anomalnego pochodzenia.

TRANSKRYPCJA NAGRANIA 03 29.06.1925


OBECNE OSOBY:
Agent Bronisław Mieczykowski — Fundacja SCP
Lech Kom'mak — Mieszkaniec SCP-PL-329


«POCZĄTEK NAGRANIA»

wie%C5%9Bniak.jpg

Lech Kom'mak

(Agent Mieczykowski i Lech Kom'mak znajdują się przed wejściem do kościoła. Nad portalem znajduje się okrągły, kolorowy witraż krwawiącego serca.)

Lech Kom'mak: Robi wrażenie, co nie?

Agent Mieczykowski: Przekształciliście katolicki kościół w sarkicki kościół. Imponujące.

Lech Kom'mak: W środku jest jeszcze piękniejszy.

(Lech Kom'mak otwiera duże drewniane drzwi i gestem zaprasza Agenta Mieczykowskiego do środka.)

Lech Kom'mak: Zapraszam.

(Agent Mieczykowski wchodzi do środka, a za nim Lech Kom'mak zamykający cicho drzwi. W ławach znajduje się kilka modlących się SCP-PL-329-1. Na końcu kościoła znajduje się kamienny ołtarz z zabarwiony na czerwono u jego czubka.)

Agent Mieczykowski: Całkiem skromnie.

Lech Kom'mak: To kościół Wiecznie Bijącego Serca. Na szczęście udało nam się parę rzeczy pozabierać ze sobą jak obrazy czy narzędzia ceremonialne. Ołtarz zrobiliśmy z kamienia znalezionego w lesie za cmentarzem. Trzeba przyznać Jurijemu, że udało mu się oddać kształt tradycyjnego ołtarza.

Agent Mieczykowski: Składacie jakieś ofiary na nim?

Lech Kom'mak: Części ciała, ale odrastają później, więc spokojnie. A wszystko to dla Karcystki Sellany, naszej opiekunki.

Agent Mieczykowski: Czyli stąd ta krew. Coś więcej możesz o niej opowiedzieć?

Lech Kom'mak: Była jednym z uczniów Wielkiego Karcysty Iona, jakich napotkał podczas swoich Sześciu Prób Archonów. Gdy zobaczyła go rannego, bez zastanowienia ruszyła mu do pomocy, ratując jego życie. W swoich naukach, Karcystka Sellana prowadzi nas do jedności. Każde z nas posiada znak na sercu, bo przyjęliśmy jej sakrament. Mój odbył się jak jeszcze byliśmy w Rosji, miałem wtedy 2 lata. Ponoć rodzicom pół godziny zajęło zatamowanie krwotoku z mojej stopy.

Agent Mieczykowski: Musiało boleć.

Lech Kom'mak: Niewielka cena za dar wiedzy co czują inni. Rozumiemy się bez słowa. Może dlatego trudno im rozmawiać z obcymi. Oni ich nie rozumieją, a my nie rozumiemy ich. Staram się jak mogę, żeby było inaczej.

Agent Mieczykowski: Doceniam twoje zaangażowanie w moje badania.

Lech Kom'mak: Naprawdę?

Agent Mieczykowski: Naprawdę. Twoja pomoc umożliwia mi pozyskanie lepszego spojrzenia na waszą sytuację i to miejsce.

Lech Kom'mak: Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę pomagał w tworzeniu kroniki. Wiesz co? Pokażę ci coś.

(Lech Kom'mak idzie w stronę drzwi między dwoma filarami, za którymi znajdują się schody. Rozgląda się po modlących instancjach SCP-PL-329-1 i zaczyna iść nimi w dół, a za nim pokrótce Agent Mieczykowski.)

Lech Kom'mak: Powinno cię to zainteresować.

Agent Mieczykowski: Naprawdę nie będzie żadnych problemów z tym, że tu wchodzimy?

Lech Kom'mak: Kapłani pewnie zabiliby mnie za wchodzenie tutaj, ale uznajmy, że mam pozwolenie od sołtysa.

(Docierają do pomieszczenia z zapalonymi świecami na świecznikach stojących przy wejściu i przy północnej ścianie, w której znajduje się gablota.)

Lech Kom'mak: Jest i ona.

Agent Mieczykowski: Ale co?

Lech Kom'mak: Relikwia.

(Lech Kom'mak podchodzi do gabloty i otwiera pozłacane drzwiczki, żeby odsłonić zwapniałe ludzkie serce ozdobione wyryciami i klejnotami. Serce nadal biło, mimo że fizjologicznie nie powinno.)

Lech Kom'mak: Serce Karcystki Sellany. Chyba najważniejsza rzecz, jaką wzięliśmy z naszego domu w Rosji. Część naszego domu.

Agent Mieczykowski: Używacie jej podczas ceremonii?

Lech Kom'mak: Tylko przy włączaniu nowych członków do naszej wspólnoty. Chciałbyś może dołączyć?

Agent Mieczykowski: Nie, podziękuję chyba. Możesz coś więcej powiedzieć o tej relikwii?

Lech Kom'mak: Jest starsza ode mnie i od każdego mieszkańca Pogrzebca. Trzeba byłoby spytać się kapłanów, ale nie będą chcieli rozmawiać z kimś z zewnątrz.

Agent Mieczykowski: Rozumiem. Wyjdźmy już, nie chcę sprawiać kłopotów tobie i sobie, a kurz zaczyna mi do płuc wchodzić.

Lech Kom'mak: Też tak sądzę.

(Lech Kom'mak odkłada serce do gabloty i zamyka ją. Idą następnie schodami na górę i wychodzą z kościoła.)

Agent Mieczykowski: Późno już, chyba będę się zbierał. Myślę, że mam wystarczająco materiałów do napisania tej pracy.

Lech Kom'mak: Tatko powiedział, że możesz jeszcze się przespać w chacie.

Agent Mieczykowski: Niezmiernie dziękuję. Rano najpewniej wyjadę, więc przekaż mu moje podziękowania.

«KONIEC NAGRANIA»


Notatka: Agent Mieczykowski udał się do bazy dowodzącej badaniem SCP-PL-329 w celu skonsultowania nowo nabytych informacji na temat obiektu i GoI-PL-333. W związku z tym, że niemożliwe było pozyskanie większej informacji na temat relikwii Karcystki Sellany, Agentowi Mieczykowskiemu zlecono wykradnięcie obiektu nocą.

Incydent PL-329: Wydarzenie Höllenacht

W nocy 29.06.1925 roku, zgodnie z poleceniem Kierownika Projektu Badawczego i Nadzorującego SCP-PL-329, Agent Mieczykowski miał za zadanie wykraść relikwię Karcystki Sellany, później oznaczoną jako SCP-PL-329-Ω, aby pozyskać więcej informacji na jej temat oraz samego GoI-PL-333. Choć udało się zdobyć artefakt, sytuacja się zaogniła zaalarmowana została cała populacja SCP-PL-329-1.

TRANSKRYPCJA NAGRANIA 04 29.06.1925


OBECNE OSOBY:
Agent Bronisław Mieczykowski — Fundacja SCP


«POCZĄTEK NAGRANIA»

(Agent Mieczykowski schodzi w dół schodami do piwnicy kościoła, którym szedł wraz z Lechem Kom'makiem w Nagraniu 03. Widoczny jest jego pośpiech.)

(Wchodzi do nadal oświetlonego pomieszczenia i od razu kieruje się do gabloty, która jest zamknięta. Próba otworzenia jej wykazała, że została ona zamknięta na klucz. Agent Mieczykowski podnosi leżącą obok książkę i wyłamuje zamek, otwierając gablotę. W środku niej znajduje się szybko bijące zwapniałe serce.)

(Agent Mieczykowski podnosi relikt i kieruje się w stronę schodów, jednak wycofuje się, kiedy słyszy zbliżające się kroki. Do sali wchodzi Lech Kom'mak.)

Lech Kom'mak: Czyli to ty…

Agent Mieczykowski: To nie-

Lech Kom'mak: Dlaczego to robisz? Zaufałem ci!

Agent Mieczykowski: Skąd wiedziałeś, żeby teraz przyjść?

Lech Kom'mak: Serce mi powiedziało. Karcystka Sellana nam powiedziała, że zagraża jej ktoś. Oddaj je, teraz.

Agent Mieczykowski: Potrzebuję go do badania.

Lech Kom'mak: Nie ma żadnych badań, dobrze o tym wiesz.

Agent Mieczykowski: Odsuń się natychmiast, sarkisto.

(Lech Kom'mak rzuca się na Agenta Mieczykowskiego, próbując wyrwać mu zwapniałe serce.)

Lech Kom'mak: Masz przesrane, bo idzie tu cała wioska.

(Obaj szarpią się i uderzają o ściany oraz półki ze zwojami. Lech Kom'mak przewraca w pewnym momencie Agenta Mieczykowskiego, przygniatając jego głowę do ziemi swoim kolanem.)

Lech Kom'mak: Jak głupim jestem, że zaufałem ci. Tata miał co do ciebie rację. Jesteście wszyscy tacy sami. Czujecie odrazę do wszystkiego, co nie jest wami!

(Agent Mieczykowski zauważa stojący w pobliżu świecznik i próbuje go chwycić.)

Lech Kom'mak: Niech tylko wieś się zleci. Tata zadecyduje co z tobą zrobić.

(Ręka Agenta Mieczykowskiego chwyta nogę od świecznika i przewraca go na Lecha Kom'maka. Jego ubrania się zapalają, tak samo kilka leżących na ziemi książek. Noga napastnika uwalnia Agenta Mieczykowskiego, który bierze kolejny świecznik i podpala jego płomieniem całą półkę, od której zapala się reszta.)

burnthechurch.jpg

Ujęcie z fotokamery Agenta Mieczykowskiego

(Lech Kom'mak krzyczy z bólu i miota się po podłodze, żeby ugasić palące się ubrania i zaczyna biec w stronę Agenta Mieczykowskiego, jednak ten wybiega na schody i blokuje drzwi zabranym świecznikiem. W drzwi wybijane są uderzenia, które wraz z czasem słabną, aż w końcu przestają. Natychmiast po tym Agent Mieczykowski biegnie po schodach i wychodzi z kościoła, unikając bycia na widoku którejkolwiek z instancji SCP-PL-329-1.)

(Słychać głośne krzyki pochodzące od instancji SCP-PL-329-1, które zmierzają w stronę kościoła. Agent Mieczykowski po obróceniu się widzi jak z wnętrza budynku wybucha duży płomień chwytający się jednej z wież. Odwraca wzrok i biegnie przez las.)

(Widać w oddali duży namiot wraz z samochodem terenowym. Agent Mieczykowski wbiega do niego i podbiega do Kontrolera Radiowego.)

Agent Mieczykowski: Szybko, przekaż im, że mamy kod czerwony!

(Kontroler Radiowy zakłada słuchawki i nachyla się do mikrofonu.)

Kontroler Radiowy: Tu Kontroler Radiowy Michał Polubowicz. Agent Mieczykowski zgłasza sytuację zagrożenia typu czerwonego. Wymagana natychmiastowa reakcja.

(Kontroler Radiowy przytakuje na przekazywane mu komunikaty.)

Kontroler Radiowy: Przygotowujemy się w takim razie do ewakuacji. Przyjąłem.

(Agent Mieczykowski pomaga Kontrolerowi Radiowemu zebrać sprzęt do pojazdu i odjeżdżają.)

«KONIEC NAGRANIA»

7 minut po nadaniu sygnału przez Kontrolera Radiowego z bazy dowodzącej badaniem SCP-PL-329 rozpoczęto Wydarzenie Höllenacht. W jego trakcie wieś Pogrzebiec została ostrzelona przez ostrzał artyleryjski sił militarnych Fundacji, którego zasięg objął eksplozją całą powierzchnię obiektu. Ze względu na konieczność podjętych działań, SCP-PL-329 zostało przeklasyfikowane na Zneutralizowane. Co więcej, w momencie zakończenia ostrzału, SCP-PL-329-Ω przestało bić i rozsypało się w pył. Protokoły Projektu Iron Deficiency obejmują od teraz pełną militarną kontrolę zlokalizowanych skupisk ludności sarkickich na terenach Rzeczypospolitej Polskiej.


[KONIEC PLIKU]

INFORMACJA OD KOMITETU DS. ETYKI

Zgodnie z decyzją Biura Administratora z dnia 30 marca 1976 roku, powołany został nowy organ wykonawczy, którego zadaniem jest osąd niemoralnie prowadzonych czynności badawczych przez pracowników Fundacji.

Historia SCP-PL-329 i całego Projektu Iron Deficiency zostały uznane za rażąco łamiące konwencje Fundacji i praw człowieka, w związku z czym do odpowiedzialności zostały pociągnięte wszystkie osoby powiązane z jego realizacją i krzywdami wyrządzonymi na ludności Nälkä.

ZABEZPIECZAĆ | PRZECHOWYWAĆ | CHRONIĆ


O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported