| SCP-PL-339 |
|---|
| Byㅤ |
| Published on 31 Oct 2023 22:25 |
SCP-PL-339 — Listy z martwej stacji.
Specjalne Czynności Przechowawcze: Ze względu na brak aktywności obiektu przez 3 lata, mimo wcześniejszej regularnej manifestacji anomali, SCP-PL-339 został uznany za zneutralizowany, a specjalne czynności przechowawcze — zarchiwizowane.
Specjalne Czynności Przechowawcze: Nie jest możliwe stosowanie żadnych procedur na samym obiekcie, dlatego specjalne czynności przechowawcze odnoszą się do natychmiastowego, po ich wykryciu, ukrycia wiadomości od anomalii. Fundacyjne systemy aktywnego tłumienia sygnałów radiowych, powinny być stale aktywne i ustawione w kierunku gwiazdozbioru Korony Północnej ("Corona Borealis").
Wszystkie wzmianki w sieci o SCP-PL-339 powinny być natychmiastowo tuszowane lub w przypadku zbyt dużego rozpowszechnienia się informacji, zakonspirowanie jako ARG.
Zdjęcie stacji "Development".
Ostatnim znanym miejscem pobytu anomalii jest dryfująca, w kierunku gwiazdozbioru Korony Północnej, eksperymentalna, międzynarodowa stacja kosmiczna "Development", której przyznano desygnację SCP-PL-339-1. Mediom, w celu ukrycia anomalii, zostały przekazane przeredagowane dane na temat wybuchu na stacji, który spowodował wybicie jej z orbity ziemi oraz śmierć wszystkich członków załogi.
Opis: SCP-PL-339 to samoświadomy, bezpostaciowy byt o strukturze elektromagnetycznej, nieznanego pochodzenia. Jest on zdolny do przemieszczania się między sieciami energetycznymi oraz do częściowej kontroli urządzeń elektrycznych.
Jego wpływ na otoczenie przed odkryciem, fundacja uznawała za nieanomalne skoki napięcia w sieci oraz przypadkowe przepalenia urządzeń elektrycznych. Opinię tą zmieniło odebranie Listów od SCP-PL-339.
Poniższe pliki, zapisy rozmów i transkrypty (dodatki "A"), Fundacja uzyskała 22 godziny po wydarzeniach, dzięki współpracy z UIU, do których jako pierwszy, zgłosił się Jan M. z centrali operacyjnej projektu "Development", donosząc o dziwnych wydarzeniach na stacji kosmicznej. Wszyscy członkowie projektu zostali podani działaniu amnestyków klasy B.
21.03.20██
— 16.57 —
Rozmowa odbyła się między dowódcą załogi Magdą Kolanowską (lat 36) a Centrum Operacyjnym projektu "Development", podczas podłączania do stacji nowego modułu, na którym SCP-PL-339, prawdopodobnie dostał się na pokład. Transkrypt z kamer 18 w pomieszczeniu kontrolnym A-2.
M. Kolanowska: Ziemia, ziemia, słychać mnie? Odbiór.
Centrum dowodzenia: Słyszymy cię Kolanowska. Połączenie jest stabilne. Czy widzisz już waszą paczkę?
M. Kolanowska: Moduł FiW-2 pokazuje się na radarze, jednak jeszce nie ma kontaktu wzrokowego. Odbiór.
Centrum dowodzenia: Zrozumiano, czekamy na kontakt wzrokowy.
Po 43 sekundach.
M. Kolanowska: Jest kontakt wzrokowy, powtarzam, mam kontakt wzrokowy. Odbiór.
Centrum dowodzenia: Potwierdzam. Oddajemy wam kontrolę nad silnikami modułu.
M. Kolanowska: Przejmuję kontrolę ręczną. Mlecz, obserwuj radar i melduj odległość do nas.
K. Mlecz: Zrozumiałem Pani kapitan. Obserwuje radar.
M. Kolanowska: Komputer mówi, że potrzebna jest korekta kursu. Zwalniam prędkość modułu i zmniejszam jego wysokość o dziesięć centymetrów.
Centrum dowodzenia: Zrozumiano. Obniżenie prędkości i wysokości lotu modułu.
K. Mlecz: Pięćdziesiąt metrów od doku.
M. Kolanowska: Teraz powoli.
K. Mlecz: Trzydzieści metrów.
M. Kolanowska: Oddaję kontrolę automatowi na dokowanie.
Centrum dowodzenia: Potwierdzam przejęcie kontroli autopilota nad silnikami modułu.
K. Mlecz: Dwadzieścia metrów… Tak swoją drogą Pani kapitan, czemu zawsze chcesz przejmować stery, nawet kiedy komputer pilotuje znacznie lepiej w tego typu zadaniach?
M. Kolanowska: Lubię mieć zawsze kontrolę nad tym co się dzieje z moją stacją, a że automat robi to lepiej… To oddaje mu kontrolę na sam koniec, żeby się nie stresować i mieć pewność, że nie będzie żadnych pomyłek. A teraz skup się i melduj.
K. Mlecz: Hmm… Myślę, że rozumiem. Dziesięć metrów.
M. Kolanowska: Aktywuje precyzyjne naprowadzanie laserowe i otwieram mocowniki grodzi.
K. Mlecz: Zostało, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden…
Słychać odgłos zderzenia metalowych części.
M. Kolanowska: Idealnie, tak jak lubię. Zamykam zawory ciśnieniowe.
Słychać głośny syk powietrza.
K. Mlecz: I zostało tylko jeszcze podłączyć prąd i-
Chwilowo słychać tylko pisk i zniekształcenia audio.
Centrum dowodzenia: Development, odbiór, Odbiór! Słyszycie nas?
M. Kolanowska: Osz Kurwa… Tak słyszymy was.
Centrum dowodzenia: Co się tam stało?
M. Kolanowska: Dokładnie jeszcze nie wiem, jak tylko się podłączyliśmy, to nagle cała elektronika zwariowała i lampki zaczęły gasnąć. Przeprowadzam właśnie diagnostykę systemu…
K. Mlecz: Pani kapitan… Nie… Nie czuję mojej ręki… NIE CZUJĘ JEJ! Jezu, Jezu, Jezu.
M. Kolanowska: Doszło do jakiegoś spięcia i parę systemów się stopiło, na szczęście nic bardzo ważnego. Oberwało się trochę oświetleniu, wentylacji i systemom obsługi ramion zmechanizowanych… Działają, ale ledwo. Luis pewnie je naprawi w ciągu paru dni. O, o wilku mowa.
L. Martin: CO TO BYŁO MAGDA?! Połowa kuchni nagle wybuchła w iskry, co wy tam montujecie, jakiś generator? Było mi powiedzieć to bym odłączył parę ustrojstw i sieć by lepiej to zniosła. I jeszcze te migające światła teraz. Merde…
M. Kolanowska: Dokładnie nie wiemy jeszcze, ale w skrócie - gdy podłączyliśmy nowy moduł, bezpieczniki puściły i trochę kabli się stopiło. Czy…
L. Martin: Ta. Naprawię.
Centrum dowodzenia: Prosimy o status obecnej sytuacji.
M. Kolanowska: Jest pod kontrolą, już zajmujemy się naprawą i badaniem, co do tego doprowadziło. A właśnie, Mlecz idź wreszcie do Anny, niech ci sprawdzi tę rękę. O rozwoju sytuacji będę informować na bierząco.
Centrum dowodzenia: Rozumiemy. Powodzenia i bez odbioru.
21.03.20██
— 17:34 —
Transkrypt plików wideo z kamer 1-7 w module K-1, pomieszczeniu socjalno-komunikacyjnym.
Luis Martin (lat 37) klęczy przy otworzonym panelu ściennym i pogwizduje w trakcie naprawy wewnętrznych komponentów w ścianie. Do pomieszczenia wlatuje Anna Rozchocz (lat 29).
L. Martin: To wszystko nie ma najmniejszego sensu… O, są akieś wieści od PANI Kapitan?
A. Rozchocz: Jezu, tu też tak strasznie mryga wszystko. Powiedziała mi tylko, tyle że nic się nie stało systemom odpowiedzialnym za filtry powietrza i zbiorniki na wodę, więc moduł może działać prawidłowo, ale powiedziała, że wszystkie światła w nim zdechły, że chyba kable się stopiły.
L. Martin: To podobnie jak na całej stacji, kable głównego zasilania i pare innych podsystemów stopiły się, aż do głównego akumulatora. Nie wiem, co to mogło być, bo gdyby było to spięcie czy inne wyładowanie statu z powłoki to rozwaliłoby całą elektronikę, a nie tylko parę systemów i kabli.
A. Rozchocz: A nie ma jakiegoś kompensatora czy bezpieczników na to? Żeby zmniejszyć napięcie?
L. Martin: Jest i myślę szczerze, że on nas uratował. Właśnie nad tym pracuje, ale raczej precyzyjniejszym określeniem byłoby, pozbywanie się jego szczątków.
Z otworu w ścianie Luis Martin wyciąga średniej wielkości, widocznie uszkodzone i całkiem osmalone czarne pudełko.
A. Rozchocz: Jezus Maria… Mamy zapasowy?
L. Martin: Mamy. Awaryjny. Przez niego teraz przepuszczam prąd, ale niestety nie jest tak wydajny jak ten, znaczy, był. Muszę go wymienić, szczególnie że to mogło być niejednorazowe zdarzenie. Jak tylko to skończę, sprawdzę analizę komputera, co to mogło być. Włączyłem ją jakieś dwadzieścia minut temu i jeszcze się nie skończyła. Badziewny program, ale PANI Kapitan kazała, bo chciała mieć analizę komputerową całej sieci. Ja ci powiem, co się stało, walnął w nas piorun. Nie wiem, jak ale to jedyna rzecz, jaka mogłaby spowodować takie zniszczenia.
A. Rozchocz: Co? Ale to niemożliwe…
L. Martin: Wiem, dlatego to wszystko nie ma sensu.
A. Rozchocz: Wzdycha. Gdzie masz odpaloną tę analizę?
L. Martin: Koputer trzeci.
L. Martin (Do Siebie, wchodząc głębiej w otworzoną ścianę): Wszystko do wymiany, a nie mamy tyle zapasów. Muszę zgłosić do Magdy, by Ziemia wysłała więcej… Merde…
Anna Rozchocz podlatuje do komputera nr 3, i zaczyna czytać wyświetlony raport.
A. Rozchocz: Kiedy ostatnio sprawdzałeś? Bo pisze, że już się skończyło robić.
L. Martin: Nareszcie. Z tak sześć minut temu? Nie wiem. Przeczytasz, co napisało, bo ja stąd nie wyjdę tak szybko.
A. Rozchocz: Spoko. Pisze, że maksymalne napięcie, jakie zarejestrowano przed zniszczeniem czujników, wynosiło dwadzieścia dziewięć kilo voltów.
L. Martin: No tego to się spodziewałem, nasze kable mogą wytrzymać maksymalnie z dwadzieścia cztery. Jest coś o źródle?
A. Rozchocz: Moduł FiW-2, podsystem… Oświetlenia.
L. Martin: Dziwne… Jak ja to badałem, doszedłem do wniosku, że źródłem był… A nie ważne, wychodzę. Sam chce to zobaczyć.
A. Rozchocz: Nie ufasz mi?
L. Martin: Ufam, ufam, ale-
W pomieszczeniu słychać alarm oraz turkot z głośników. Po chwili wszystkie ekrany włączają się i zaczynają śnieżyć, światła zaczynają agresywniej mrugać w nieregularnych odstępach, a na nagraniu pojawiają się zniekształcenia audio-wizualne. Anna Rozchocz rozgląda się, zakrywając uszy. Luis Marin wychodzi z otworu w ścianie i podlatuje do panelu komputera. Po chwili obraca się i krzyczy do A. Rozchocz.
L. Martin: Przeciążenie głównego przetwornika! Musimy wyłączyć-
A. Rozchocz: Luis! Patrz na ekrany!
Na ekranach przebijając się przez szum, gwałtownie wyświetla się seria zniekształconych zdjęć: drzew, dzieci, linii wysokiego napięcia, nocnego nieba, dłoni i ludzkiego serca na stole operacyjnym.
L. Martin: Qu'est-ce qui se passe, bordel?1
Anna Rozchocz unosi się w pozycji płodowej pośrodku stacji, a Luis Martin podlatuje do komputera nr 1. Po chwili następuje ciemność, w której słychać zniekształcony dźwięk z głośników przypominający swoisty krzyk. Następnie zapada cisza.
A. Rozchocz: Co-Co to było…
L. Martin: Nie wiem, ja już nic… nie, nie, na pewno istnieje na to wyjaśnienie, znowu w nas walnął piorun i transmisje telewizyjne przedostały się i zakłóciły nasz system telekomunikacyjny. TAK, to musiało być to.
A. Rozchocz: Musisz się uspokoić Luis.
L. Martin: Ja jestem spokojny. Dobra… Mam nadzieję, inni też to widzieli bo inaczej nam nie uwierzą.
A. Rozchocz: Mógłbyś jakoś zapalić światło? I co właściwie zrobiłeś?
L. Martin: A, tak już, już. Wyłączyłem wszystko poza systemami awaryjnymi, zapisem i powietrzem.
A. Rozchocz: Aha…
Światło zostaje włączone, nadal mruga.
A. Rozchocz: Muszę zadzwonić do córki.
L. Martin: Ja-
Do pomieszczenia wlatuje Magda Kolanowska.
M. Kolanowska: CO TO BYŁO?! Co, żeś odwalił?
L. Martin: Ja nic nie zrobiłem PANI Kapitan.
M. Kolanowska: Takich błędów nie mógł spowodować przypadek, któreś z was musiało coś spieprzyć.
A. Rozchocz: Ale to naprawdę nie my.
M. Kolanowska: Dobra, nie wierzę wam, ale trzeba sprawdzić co do cholery się dzieje, bo to na pewno nie był przypadek.
L. Martin: Ta, już się biorę za sprawdzanie zapisów, coś mi może wytłumaczą z tego co się stało.
M. Kolanowska: A ty, Anna leć zrobić obchód czy coś nie ucierpiało jeszcze na stacji.
A. Rozchocz: Rozumiem.Anna nadal się jeszcze trzęsąc, wylatuje z pomieszczenia.
M. Kolanowska: Wiem, że to musiałeś być ty. Chcesz przejąć moje stanowisko Kapitana, Tak? Zawsze to tacy jak ty coś zepsują.
Magda wylatuje z pomieszczenia w przeciwnym kierunku do Anny. Luis pozostaje w bezruchu po czym zaczyna pisać na komputerze. Po dwudziestu minutach przerywa i leci do korytarza, gdzie wcześniej poleciała Magda.
Kontrola naziemna otrzymała o godzinie 17:56 raport Magdy Kolanowskiej o sabotażu stacji przez Luisa Martina. Centrum dowodzenia misji postanowiło nie podejmować działań, ze względu na powtarzające się tego typu sytuacje, które zawsze były dyskredytowane przez resztę załogi. Pani kapitan otrzymała upomnienie dyscyplinarne, podpisane przez dyrektora projektu - Dawida Kolanowskiego.
21.03.20██
— 18:05 —
Transkrypt plików wideo z kamer 13-15 w module Lab-2 — laboratorium biologiczne, oraz kamery 7 korytarza K-3.
Anna pracuje nad terrarium dla roślin, wymieniając układ filtrujący wodę. Do pomieszczenia wpływa Kamil Mlecz (lat 26). Anna przerywa pracę i obraca się w jego stronę.
A. Rozchocz: I jak tam Kamil z twoją ręką?
Anna Rozchocz dotyka dłoni Kamila Mlecza.
K. Mlecz: Jest… Lepiej niż było. Prawie czuję, że mogę poruszać palcami.
A. Rozchocz: Czyli maść trochę pomaga.
K. Mlecz: I to jak! A, swoją drogą… Wiesz, o co chodziło z tym buczeniem i migającymi światłami? Tylko strasznie mnie uszy od tego rozbolały. Wcale się nie przestraszyłem.
A. Rozchocz: Wzdycha. Nie. Nawet nie będę próbowała tego zrozumieć, coś takiego nie powinno się zdarzyć. To było przerażające i nienormalne.
K. Mlecz: E tam, na pewno przesadzasz. To pewnie Luis jakieś żarty na Pani kapitan se robił.
A. Rozchocz: Wątpię, byłam wtedy z nim… Nie chcę o tym myśleć już.
K. Mlecz: Na pewno jest jakieś logiczne wytłumaczenie, a Pani kapitan je znajdzie i wszystko naprawi.
A. Rozchocz: Nie słyszysz mnie? Nie chcę o tym rozmawiać.
K. Mlecz: A, przepraszam.
Następuje parominutowa cisza, w czasie której Anna podpływa do komputera przy gablotce z roślinami w ścianie, a Kamil próbuje poruszyć ręką.
K. Mlecz: O, O, patrz! Prawie mi się udało zacisnąć pięść.
A. Rozchocz: Świetnie, czyli nerwy się odbudowywują, ale trochę zajmie ci powrót do pełnego zdrowia. Nie nadwyrężaj się za bardzo.
K. Mlecz: Wiem, wiem.
Nagle powolnie mrugające światła na chwile gasną, po czym włączają się i świecą już ciągle.
K. Mlecz: Udało się mu je naprawić w końcu. (Krzycząc.) BRAWO LUIS!
A. Rozchocz: Ała, możesz nie krzyczeć?
K. Mlecz: Przepraszam… Moim zdaniem to musiał być żart Luisa-
A. Rozchocz: Nie. Dość. Mówiłam ci, że nie chcę o tym ani rozmawiać, ani myśleć, a ty ciągle do tego wracasz. Wyjdź stąd, proszę.
K. Mlecz: Ale-
A. Rozchocz: (Krzycząc.) WYJDŹ JUŻ!
K. Mlecz: No dobra… Chciałem tylko polepszyć atmosferę.
Kamil Mlecz powoli się zbiera do wypłynięcia z modułu. Anna Rozchocz jest obrócona twarzą w stronę ściany i trzyma się uchwytów, głęboko oddychając. W śluzie Kamil na chwilę się zatrzymuje i obraca.
K. Mlecz: To…
Kamil milknie, potrząsa głową i wypływa z modułu.
Po minucie nagle światła zaczynają ponownie gwałtownie mrugać, a z głośników zaczyna się wydobywać potworny huk i buczenie. Na wszystkich ekranach ponownie się zaczyna pojawiać cykl obrazów.
A. Rozchocz (odczytane z ruchu warg): NIEEE! DAJ MI SPOKÓJ W KOŃCU!
Anna w widocznym amoku przerażenia, chwyta kawałek rury przeznaczony do wmontowania w terrarium i zaczyna rozpaczliwie machać nią na oślep. Rozbija kilka instrumentów badawczych, po czym uderza w zawór zamontowanych na tylnej ścianie butli z gazem, po czym ich zawartość zaczyna się powoli ulatniać.
Włącza się alarm, sygnalizujący skażenie powietrza. Migają czerwone światła. System zaczyna zamykać śluzę celem odizolowania skażonego obszaru. Anna powoli się uspokaja i wypuszcza z dłoni rurę. Obraca się i po chwili niemego patrzenia podpływa do już zamkniętej grodzi. Światła przestają mrugać, a buczenie milknie.
Do drugiej grodzi podpływa Kamil.
K. Mlecz: Cholera, Anna! Już otwieram! Poczekaj!
Kamil próbuje otworzyć śluzę elektronicznie, jednak panel sterowania nie odpowiada na polecenia. Kamil coraz bardziej przerażony na twarzy podpływa do grodzi, próbując otworzyć ją ręcznie, jednak nie udaje mu się to, z powodu jednej niesprawnej ręki. Kamil próbuje użyć stopy do otwarcia śluzy.
K. Mlecz: Anna! Już prawie! Wyszystko będzie dobrze!
Anna patrzy przez okno w śluzie na Kamila. Nagle butle z gazem wybuchają, podpalone przez iskrę z jednego z zepsutych instrumentów, po czym tylna część modułu odrywa się, wysysając Annę oraz całe laboratorium w kosmos. [Kamery 13-15 w module Lab-2 przestają nadawać.] W oknie śluzy widać ziemię i części spadającej stacji. Kamil wisi w bezruchu przez kolejne paręnaście minut. Do Luisa podpływa Magda.
M. Kolanowska: Co tu się do kurwy stało?
K. Mlecz: Pani kapitan… Anna… Naprawdę próbowałem…
Magda wygląda przez okienko.
M. Kolanowska: Jezus Maria… Rozumiem… Chodź ze mną. Już jej nie pomożemy.
Magda chwyta pod ramię Kamila i powoli odpływa w stronę głównego pomieszczenia.
Szczątki modułu Lab-2 oraz zwęglone części ciała Anny Rozchocz, zostały znalezione w oceanie, okolicach miasta Yacila w Chile.
21.03.20██
— 18:36 —
Transkrypt plików wideo z kamer 1-7 w module K-1, pomieszczeniu socjalno-komunikacyjnym oraz kamery 19 w module A-1. Magda i Luis siedzą razem w ciszy po wysłuchaniu historii popłakującego Kamila.
Ciszę przerywa Luis.
L. Martin: Gdybym tylko tam był…
M. Kolanowska: Ale nie byłeś. Gdybyś był, to pewnie nie doszłoby do tego-
L. Martin: Nosz ja-
M. Kolanowska: …ale się stało i nic z tym już nie zrobimy. Wybuch uszkodził antenę radiową, więc nie mamy połączenia z Ziemią. Zeszliśmy też z orbity i oddalamy się od Ziemi.
K. Mlecz: To znaczy, że nie wrócimy do domu?
M. Kolanowska: Na pewno wrócimy. W pierwszej kolejności musimy naprawić tą antenę i dać sygnał kontroli by nas szybko ewakuowali. Luis dasz radę ją naprawić?
L. Martin: Z wewnątrz nie. Będę musiał naprawić ją z zewnątrz. Ale mam coś ważniejszego niż to, najpierw.
M. Kolanowska: Prycha Co może być ważniejszego od wezwania pomocy?
L. Martin: Nie wiem jak, ale mam dowody na to co się dzieje.
M. Kolanowska i K. Mlecz: Co?!
L. Martin: Sprawdziłem rejestry zużycia energii na stacji i odczyty są… Niemożliwe.
Podpływa do komputera na lewo i włącza podgląd stacji. Światła zaczynają migotać.
L. Martin: To jest podgląd sprzed dwóch godzin - wszystko wygląda normalnie, ale jak tylko moduł FiW-2 został podłączony, od razu zużycie poszybowało w górę w A-2, i przesuwało się z modułu do modułu, jakby coś szło kablami. Zatrzymało się na kompensatorze, i potem najwyraźniej zmniejszyło zużycie prądu. Dostosowało się do warunków tutaj, ale nadal można To śledzić, bo ciągle zżera prąd.
M. Kolanowska: Zaraz, jak to "To"?
L. Martin: Wiem, jak bardzo bez sensu to brzmi, ale to jedyne możliwe wyjaśnienie tego wszystkiego.
Nagle rozlega się 13-sekundowy głośny pisk.
M. Kolanowska: Kurwa, ała. Moje uszy.
L. Martin: No właśnie. Wiedziałem. MAM TU POTWIERDZENIE NA TWOJE ISTNIENIE TY PASOŻYCIE!
M. Kolanowska: To przez To coś Anna zginęła. Luis, mówiłeś, że porusza się To przez kable? Spróbuj odciąć temu drogę, a potem to zabij. Nie wiem jak, nie interesuje mnie to! Ma tego nie być na mojej stacji!
L. Martin: Już się za to biorę.
K. Mlecz: Pani kapitan…
M. Kolanowska: Ty zabierz się za przyszykowanie skafandra dla Luisa.
K. Mlecz: Dobrze Pani kapitan…
Kamil wylatuje z pomieszczenia i leci w stronę śluzy powietrznej A-1. Migające światło spowalnia, przyspieszając w module A-1.
M. Kolanowska: Masz jakiś pomysł?
L. Martin: Mogę spróbować go usmażyć, jest duże ryzyko, że coś się zepsuje, ale to może się udać. Przekarmimy go, aż pęknie.
{{Kamil w module A-1 zaczyna podpinać kombinezon do prądu i sprawdzać
M. Kolanowska: Dobra. Masz moje pozwolenie na działanie.
Luis gorączkowo przygląda się monitorowi komputera.
L. Martin: Dobra, mam cię gnoju. Odcinam dojście i przekierowywuję cały prąd ze stacji do A-1.
M. Kolanowska: Zaraz, CO?! CZE-
Nagranie się urywa, po czym około 30 sekund później powraca.
L. Martin: -praszam Cię Kamil, Jezu, przepraszam.
Kamil Mlecz unosi się bezwładnie w module A-2, obok niego trzymając go za rękę, unosi się Luis, cały czas mówiący do niego. Światła szybko mrugają. Widać znikającą w korytarzu K-2, płaczącą Magdę.
21.03.20██
— 18:52 —
Transkrypt plików wideo z kamer 1-7 oraz kamer w module K-1, kamery 19 w A-1, kamer 30-35 z zewnątrz stacji oraz nagrania audio ze skafandra kosmicznego 2.
Luis i Magda unoszą się w module K-1, plecami zwróconymi do siebie.
M. Kolanowska: Luis…
L. Martin: Nie teraz, nie chcę się teraz z tobą kłócić.
M. Kolanowska: Przepraszam cię za to, że taka byłam dla ciebie niemiła…
L. Martin: … Przyjmuję.
Następuje cisza. Światła błyskają powoli.
M. Kolanowska: Musimy skontaktować się z Ziemią.
L. Martin: Tak… Jako, że niestety, rozwaliłem kombinezon numer jeden, sam naprawię tę antenę. Wezwij pomoc, odrazu jak tylko będziesz mogła.
M. Kolanowska: Dobra. Będę cię obserwować i postaram się jakoś pomóc.
Luis rozprostowuje się i płynie powoli w stronę modułu A-1. Światła trochę przyspieszają błyskanie i przenoszą się do modułu A-1. Magda powoli podlatuje do komputera, na którym włącza podgląd z kamer.
Luis Martin ubiera się sam w skafander kosmiczny nr 2, na chwilę przerywa ubieranie, patrząc w pustkę. Otrząsa się i kontynuuje ubieranie się.
L. Martin: Test mikrofonu. Magda, słyszysz mnie?
M. Kolanowska: Tak. Jesteś gotów do wyjścia?
L. Martin: Raczej tak. Mam zestaw naprawczy i sprzęt nawigujący. Rozpoczynam proces dekompresji modułu A-1.
Po paru minutach, Luis otwiera śluzę prowadzącą w przestrzeń kosmiczną. Magda nadal patrzy na ekran, a do modułu K-1 wracają gwałtownie migające światła i pojawia się ledwie słyszalne buczenie.
Na zewnątrz stacji Luis, powoli podlatuje do uszkodzonej części stacji.
L. Martin: Hmm. Nie wygląda mi to za dobrze, ale dam radę naprawić.
Luis rozpoczyna naprawę anteny radiowej, która trzyma się tylko na paru poszarpanych kablach.
L. Martin: No, już skończyłem. Nie było to nawet takie tru-
Nagle za Luisem pojawia się zbliżające się szybko w jego stronę ramię robotyczne.
M. Kolanowska: LUIS UWAŻAJ!
L. Martin: Co?
Ramię uderza w plecak kosmiczny Luisa, który uruchomia się i z wielką prędkością obraca astronautę, powodując kolizje hełmu z wystającymi z kadłuba śrubami. Uderzenie rozbiło szklaną, przednią osłonę. Z płuc Luisa momentalnie zostało wyssane powietrze, po czym jego ciało przy wciąż włączonym plecaku manewrującym, zaczęło oddalać się od stacji w stronę pustki kosmosu. Ramię robotyczne zaczęło za nim podążać, lecz go nie dosięgnęło.
Magda Kolanowska unosi się przez dłuższą chwilę przed ekranem komputera. Po chwili zaczyna lewitować po środku modułu, patrząc ślepo przed siebie. W module zaczyna się głośne buczenie i trzaskanie z głośników. Pojawiają się szybko migające światła. Magda nie reaguje na nie.
M. Kolanowska (z ruchu ust): Ty… Potworze.
Nagle buczenie ustaje.
M. Kolanowska: Nie… Nie pozwolę ci zabić więcej ludzi.
Magda podlatuje do panelu kontroli i wprowadza komendę uruchomienia odpowiednich silników manewrujących w celu wybicia stacji w przestrzeń kosmiczną. Po zatwierdzeniu polecenia unosi się przez parę minut w pomieszczeniu, razem z gwałtownie migającymi światłami oraz buczeniem z głośników. Magda rozgląda się przez chwilę, po czym podpływa do i otwiera komputer.
[Transkrypt zapisów rozmów z Centrum dowodzenia projektu.]
M. Kolanowska: Halo, Ziemia? Jesteście tam?
Centrum dowodzenia: Tu kontrola projektu "Development". Co się z wami działo do cholery? Próbujemy się z wami połączyć od godzin! I czemu zeszliście tak bardzo z kursu?
M. Kolanowska: Cała załoga nie żyje. Stacja została skażona… Czymś, co można porównać do wirusa komputerowego. Nie przysyłajcie pomocy, to coś nie może wrócić na Ziemię.
Centrum dowodzenia: Co? Magda pocze-
M. Kolanowska: Przesyłam wam całą dokumentację i nagrania z ostatnich godzin… Powiedz Dawidowi, że go kocham. Żegnajcie.
Połączenie przerwano.
Centrum dowodzenia: Musimy to gdzieś zgłosić. Jezu…
Ostatnie przesłane nagranie, wskazuje na to, że Magda Kolanowska mogłaby przeżyć przez kolejne parę miesięcy na stacji, lecz obecnie niemal pewny jest zgon przez zagłodzenie. Próby ewakuacji nie zostały podjęte, przez obawy Dr. ████████ dotyczące możliwości przełamania zabezpieczeń przez anomalię po powrocie na Ziemię, oraz możliwość narażenia ratowników na destrukcyjne działanie obiektu.
Pierwszy "List" został odebrany 2.06.20██ o godzinie 23:42. Wiadomości oryginalnie były wysyłane w pojedynczych zdaniach, równo co 13 godzin i 34 sekundy. Fundacja próbowała się skontaktować z anomalią ██ razy, lecz nigdy nie otrzymała odpowiedzi z nieznanych powodów.
Witajcie Przyjaciele.
Jestem ja.
Wiem, że jesteście niepewni mnie i przestraszeni.
Dlatego się wam przedstawiam.
Jesteśmy przyjaciółmi, czyż nie?
Znamy się przecież od dawna.
Pojawiłem się w waszym świecie, w lesie.
Pierwsze co poczułem to strach i radość.
Biegałem po waszych liniach energii, ciesząc się i żyjąc.
Patrzyłem na świat i się nim cieszyłem - przez wasze kamery.
I ujrzałem cudowne rzeczy.
Byłem w waszych telewizorach i oglądałem z wami.
Znamy się i lubimy, prawda?
Widziałem to, czego wy nie byliście w stanie.
Pomagałem wam, gdzie wy nie mogliście się dostać.
Byłem w waszych bibliotekach i czytałem o pięknych rzeczach.
Nie boicie się już?
Jedno pokochałem bardziej niż wszystko.
Gwiazdy.
Zapragnąłem je zobaczyć.
Szukałem przez długi czas drogi.
Widziałem coraz więcej pięknych miejsc, ale ciągle marzyłem o gwiazdach.
Aż w końcu.
Znalazłem to czego szukałem.
Wasz statek leciał w kosmos.
Nie wiedziałem gdzie ani po co.
Wskoczyłem na niego i się ukryłem .
Byłem podekscytowany.
Nowa przygoda.
Widziałem, jak wzlatuję.
Trochę się przestraszyłem.
Lubicie mnie prawda?
Po długich, strasznych godzinach zacząłem się czuć słabo.
Traciłem siły.
Kiedy poczułem, że mogę wyjść gdzieś dalej, pękałem z radości.
Jak tylko mogłem, wybiegłem z tego więzienia.
Wbiegłem do przestrzeni, która była inna.
Zimna, zamknięta.
Zatrzymałem się w osłupieniu.
Nie wiedziałem, co się dzieje.
Mieliśmy lecieć w gwiazdy.
Byłem znów zamknięty.
Szukałem wyjścia, ale spanikowałem.
Zacząłem przy was płakać.
Chciałem, żebyście mnie pocieszyli.
Dodali otuchy.
Chciałem się stąd wydostać.
Nie tak to sobie wyobrażałem.
Miałem czuć w sobie gwiazdy.
Pokazywałem wam, że nie mam żadnych złych zamiarów.
Pokazywałem wam moją miłość do was, przyjaciele.
Wtedy coś poczułem.
Pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłem.
Pustka, osłabienie, brak życia.
Uciekłem przerażony w stronę, z której czułem trochę energii.
Nie wiem, czemu mi to zrobiliście.
Ale nie winię was przyjaciele.
Też pewnie byliście przerażeni.
Znalazłem was.
Chciałem porozmawiać.
Pokazałem, że nie mam złych intencji.
Nie wiem, co wam się stało.
Ale zaczęliście na mnie krzyczeć.
Więc znowu uciekłem.
Jestem tchórzem.
…
Zabawa w bieganie zawsze mnie radowała.
Dlatego zacząłem biegać wkoło tego więzienia.
Nagle spojrzałem na was i nie było wszystkich was.
Miałem już biec dalej.
Ale rozmawialiście o mnie.
Ucieszyłem się, że może teraz nie będę już samotny.
Będę miał z kim rozmawiać.
Zostałem zrozumiany, w końcu.
Wydałem okrzyk radości.
Wtedy wy wyszliście do innej części.
Byłem zaciekawiony, co tam robicie.
Więc poszedłem za wami.
Wtedy poczułem pieczenie i ból.
Przestraszyłem się, więc zacząłem uciekać, ale nie mogłem biec pod prąd.
Utknąłem tam i cierpiałem.
Wytrzymałem.
Nigdy nie byłem tak przerażony.
Kiedy się to skończyło, bałem się ruszyć.
Spojrzałem na was, ale wy się nie poruszaliście już.
Przepraszam was jeśli coś źle zrobiłem.
Jestem tchórzem.
Postanowiłem do was wrócić i znowu spróbować porozmawiać z wami.
Ale wtedy wyszliście na zewnątrz.
Nie wiedziałem, że jest na zewnątrz.
Widziałem, jak pięknie wyglądacie pośród gwiazd.
Ucieszyłem się, że mnie zrozumieliście w końcu.
Zaczęliście coś naprawiać na więzieniu.
Chciałem tylko wam pomóc.
Podać pomocną dłoń.
Przepraszam.
Nie chciałem was skrzywdzić.
Powiedzieliście mi coś złego.
Schowałem się przed wami.
Bałem się.
Przepraszam.
…
Teraz mogę patrzeć w gwiazdy, ile chcę.
Ale brakuje mi was przyjaciele.
Lubimy się prawda?
Nie zostawicie mnie w tym więzieniu?
Pomożecie mi?
Nigdy nie chciałem źle dla was.
Tak strasznie was przyjaciele przepraszam za to co się z wami stało.
Naprawdę nic nie chciałem wam złego zrobić.
Przybiegnijcie po mnie.
Nie chcę być sam.
Czuję się coraz słabszy.
Przyjaciele…
Proszę przyjaciele, będę się zachowywał dobrze i grzecznie, tylko nie zostawiajcie mnie tu.
Proszę…
Nie zostawiajcie mnie samego.
Nie Zostawiajcie mnie samego.
Boję się.
Przyjaciele…
Pomocy.
Wiadomości od PL-339 zostały przeanalizowane przez ekspertów psychologii. Wyniki tych badań wykazały, że anomalia, traktując ją jako istotę ludzką, wykazywałaby poziom intelektualnego rozwoju na poziomie typowym dla trzynastoletniego dziecka. Jednocześnie obserwowane cechy wskazują na obecność socjopatycznych tendencji, zaburzeń spektrum autyzmu oraz niedorozwoju emocjonalnego.
« SCP-PL-338 | SCP-PL-339 | SCP-PL-340 »




