Załącza się obraz wideo, pokazujący schodzącego z drabiny J. O'Nela, który dołącza do reszty drużyny.
JO: Kontrola, tu O'Nel. Udało nam się wylądować na powierzchni. Będziemy się kierować do obiektu.
K: Zrozumiano, Apollo 57. Kontynuujcie misje. W razie napotkania czegokolwiek dajcie znać. Bez odbioru.
IC: To jak? Idziemy?
MM: No wypadałoby się ruszyć. Ten kompleks jest zaraz obok.
JO: Mhm… Mamy półtorej godziny na znalezienie źródła sygnału.
Nagle pojawiają się zakłócenia radiowe i w nadawaniu obrazu.
JO: Oho, znowu to samo?
IC: Ta.
JO: Kontrola, jak tam nadawanie obrazu? Odbiór.
K: Bez żadnych problemów. Kontynuujcie misje.
J. O'Nel wzrusza ramionami w kierunku I. Clarka.
JO: U nich nic.
IC: Gówno, a nie nic. Mówię wam, że ktoś nas podsłuchuje i podgląda.
MM: Ale czemu miałby ktoś to robić?
IC: Najwyraźniej nie tylko my interesujemy się tym sygnałem.
JO: Na to wygląda. Nic z tym nie da się zrobić?
I. Clarke stuka w podręczny ekran na ramieniu.
IC: Nie. Zmiana częstotliwości nic nie daje.
JO: No dobra. Jak nic się nie da zrobić, to skupmy się na misji.
Zespół rusza w kierunku SCP-PL-350. Po kilku minutach docierają do jednego z budynków po zachodniej stronie, wchodząc do niego poprzez wyrwę w ścianie. Nagle zapalone zostają światła, reagując na obecność ludzi. Operatorzy spoglądają ku sobie, tylko wzruszając ramionami w odpowiedzi na bezsłowne pytania.
Drużyna kontynuuje podróżowanie przez korytarze, mijając zmumifikowane organiczne i metalowe zwłoki przedstawicieli SCP-1000.
MM: Jezu, nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę ich.
JO: Jak to jest w końcu spotkać, coś, co badałaś tylko z resztek ich architektury i legend?
MM: Nie wiem… nieswojo. Byli kiedyś dominującą formą życia na Ziemi i teraz- teraz tylko zwłoki i legendy zostały. Jeśli z nimi tak się stało, to co z nami?
IC: Boisz się, że z nami będzie tak samo?
MM: Tak trochę.
JO: No trochę cię rozumiem. Patrząc na to, co się działo rok temu na Syberii to… Cud, że rok później tu jesteśmy. Na księżycu jak jakiś Armstrong.
IC: Hura, ludzkości.
JO: Jak myślicie, co tu się stało?
IC: Cóż, wygląda, że doszło do uszkodzenia integralności budowli i chyba sfajczyło dużo systemów, patrząc na spaloną elektronikę tu. W sumie to mnie dziwi… Nie mówiłaś, że oni używali tej- no, technologii na bazie biologii? Biopunk, czy jak to się nazywało?
MM: Mhm, ale to było po ich upadku cywilizacyjnym. Tak przynajmniej to rozumiemy. Ale śladowe szczątki każą nam przypuszczać, że nie zawsze tak było.
JO: Mi to bardziej przypomina jakieś wnętrze korpo z Cyberpunka niż korytarze w Scorn.
MM: Co?
JO: Takie gry wideo.
MM: Serio porównywać to do gier?
IC: Nie, nie… On ma tu rację.
MM: (Wzdycha) Faceci… Aczkolwiek no patrząc na to, że wybudowali to na bazie- tradycyjnej- technologii, to mówimy tu o ich cywilizacji sprzed upadku.
IC: Jak stare to może być?
MM: Dziesięć tysięcy lat? Więcej może.
IC: I nadal prąd tu jest? Musieli mieć zaawansowaną i wytrzymałą technologię zatem. Choć to wygląda, jakby była to jakaś rezerwa.
JO: Może. Isaac, dobrze idziemy?
I. Clarke spogląda na ekran, po czym kiwa głową.
IC: Tak, jeszcze kawałek i będziemy przy domniemanym miejscu, skąd nadano sygnał.
Zespół przechodzi przez kilka korytarzy, po czym schodząc po schodach, docierają do niższego poziomu. Po przejściu przez kolejną serię korytarzy, w końcu docierają do pomieszczenia, w którym siła sygnału osiąga najwyższe wartości.
IC: To tu.
Nagle dochodzi do kolejnych zakłóceń obrazu wideo i audio.
JO: Kurwa, znowu.
IC: No co ja na to poradzę?
JO: Dobra, po prostu zróbmy, co musimy.
Zespół zaczyna przeszukiwać pomieszczenie, w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów źródła sygnału. Po kilku minutach I. Clarkowi udaje się otworzyć z sykiem drzwi, prowadzące do krótkiego korytarza, na którego końcu znajduje się śluza. Wszyscy wchodzą do niego, po czym drzwi się zamykają z ponownym syczeniem.
MM: Czemu to tak syczy? Nie powinno tu przecież być dźwięku.
IC: Cóż, wchodząc chyba na ten poziom, weszliśmy tam, gdzie jest jakaś szczątkowa atmosfera.
J. O'Nel podchodzi do śluzy, obok której znajduje się inskrypcja napisana w nieznanym języku.
JO: Maria, umiesz to przetłumaczyć?
Operatorka podchodzi do J. O'Nela i przygląda się napisom.
MM: Uh… Nie. Mogę tylko powiedzieć, że to coś z rodziny języków Clyamaran. A i tu masz symbol, co przedstawia jakieś zagrożenie… Jakby- uh, zatrzymanie czasu?
IC: Może coś związane ze stazą?
MM: Może. Cokolwiek to jest, musimy uważać, bo nas zatrzyma w czasie i nic nie zrobimy.
IC: Chcemy w ogóle ryzykować?
JO: Musimy znaleźć ten sygnał. Wiadomość prosiła o pomoc, zatem- może o to chodzi. Może jest to, co mówiliście. Kogoś zatrzymało w czasie i potrzebuje pomocy.
IC: W takim wypadku to chyba po prostu zwolniło mu przepływ czasu.
JO: Szczegóły. Trzeba tylko je otworzyć. Isaac, pomóż mi z tą dźwignią.
J. O'Nel i I. Clarke siłują się przez chwilę z dźwignią, znajdującą się na drzwiach śluzy. Po kilku sekundach udaje im się pociągnąć dźwignię w lewo, co powoduje otwarcie śluzy. Za drzwiami widoczny jest pokój, w którym znajduje się platforma, na której znajduje się niezidentyfikowany obiekt, emitujący wokół siebie białawą poświatę o promieniu trzech metrów. W obrębie tej poświaty znajduje się uwięziony humanoidalny byt, prawdopodobnie przedstawiciel SCP-1000, który zatrzymał się w pozycji, jakby został zaskoczony i odrzucony do tyłu.
Operaotrzy powoli wchodzą do pomieszczenia, stojąc poza obrębem oddziaływania obiektu na przestrzeń wokół siebie. J. O'Nel rzuca w kierunku bąbla fragment metalu, który zatrzymuje się w powietrzu.
MM: Czyli tak, jak przepuszczaliśmy. Myślicie, że ten tu jest naszym nadawcą?
IC: Jeśli żyje. Tylko, jak mamy go stamtąd uwolnić.
Zespół przez chwilę się zastanawia, dając różne propozycje. Po kilku minutach M. McRam postanawia wziąć znalezioną w pomieszczeniu pałkę. Kobieta wkłada czubek pałki do wnętrza oddziaływania stazy, po czym rusza nim bez żadnych przeszkód.
MM: Myślicie to samo, co ja?
I. Clark oraz J. O'Nel spoglądają na siebie, po czym kiwają głowami. Po skonstruowaniu prowizorycznego narzędzia starają się wyciągnąć SCP-PL-350-a, jednakże przez dłuższy czas bez skutku. Po kilku następnych minutach i komplikacjach udaje im się w końcu wyciągnąć SCP-PL-350-a ze stazy, powodując jego upadek na plecy z dużym impetem. Wszyscy spoglądają na leżący podmiot, po czym na siebie.
JO: Dobra, co dalej?
IC: To na pewno ten cały… no, Yuutej? Wygląda bardziej jak maszyna.
JO: Kij wie, tylko mnie obchodzi, czy to on wy-
Nagle podmiot się przebudza i gorączkowo rozgląda po pomieszczeniu, mamrocząc coś w niezrozumiałym języku. Reszta odsuwa się od obiektu kilka kroków, utrzymując dystans około dwóch metrów od niego. Po krótkiej panice podmiot się uspokaja, po czym skupiając wzrok na ludziach, powoli wstaje, unosząc ręce na wysokość swojej piersi. Podmiot zaczyna mówić coś w swoim języku, ku zakłopotaniu zespołu. M. McRam stara się znaleźć wspólny język z podmiotem, co po kilku próbach daje skutek, dzięki czemu są w stanie wymienić kilka zdań. Po czym operatorka wyciąga urządzenie z kieszeni, które podaje obiektowi, wskazując na swój kark. Podmiot bierze podarowane urządzenie, po czym przyczepia je we wskazane. Urządzenie przez kilka sekund pika, po czym nadaje krótki wysoki dźwięk, załączając diodę na zielono.
MM: Czy rozumiesz mnie?
SCP-PL-350-a: Ta- tak! Rozumiem was, córo Ewah i synowie Adamah. Nawet nie wiecie, jak rad jestem, że mnie uratowaliście.
JO: Czemu nas tak nazwałeś?
SCP-PL-350-a: A jak wolicie, bym was nazywał? Wybaczcie, ale nie znam dokładnego określenia, jakim chcecie się nazywać, dlatego musiałem pójść w bezpieczną opcję. Koniec końców tym jesteście, tak jak ja jestem synem Edwoah i Umarami.
MM: "Ludzie" wystarczy. Aczkolwiek może lepiej, jak się przedstawimy. Jestem Maria, ci tu to Jack i Isaac. Jesteśmy tu w wyniku sygnału SOS, jaki został odebrany na Ziemi. Wykonujemy misję na rzecz organizacji zwanej Fundacją.
SCP-PL-350-a: Maria, Jack, Isaac. Zapamiętam. Me imię to Adwarah, jestem naukowcem tejże księżycowej stacji badawczo-obserwacyjnej. Czy ta… Fundacja, czy wysłali was Yuutej?
JO: Uh…
MM: Nie. Fundacja to ludzka organizacja.
SCP-PL-350-a: Zatem nikt z moich nie chciał po mnie przybyć?
MM: Jak ci to powiedzieć… Nie ma nikogo z twojego rodzaju.
SCP-PL-350-a zaczyna okazywać widoczny stres i zakłopotanie. Przez chwilę stoi w milczeniu, nerwowo ruszając mechanicznymi oczami.
SCP-PL-350-a: Jak to- nie ma? Co się stało? To byli najeźdźcy, czyż nie? Choć nie, by wtedy i was nie było. Czy byli to zatem Serekav?
JO: Nie mamy pojęcia, co te słowa znaczą.
MM: Z tego, co wiemy to- jak ci to powiedzieć. Z różnych powodów nasi przodkowie- oni- wzniecili wojnę resztką waszej cywilizacji po waszym upadku, dokonując eksterminacji. Wszelkie populacje, jakie mogły przeżyć czystkę… pewnie już ich nie ma. Wybacz.
SCP-PL-350-a: Nie masz o co… Koniec końców to my zawiedliśmy.
JO: Może zacznijmy od podstaw. Jaki był cel tej placówki dokładnie?
SCP-PL-350-a: Miała ona służyć obserwacji ciał niebieskich, a także przechowywaniu i badaniu różnych anomalii, jak ta.
SCP-PL-350-a wskazuje na obiekt na środku pomieszczenia.
SCP-PL-350-a: W dalszych planach było także utworzenie tu portów, z których moglibyśmy startować loty na dalsze obiekty w naszym układzie słonecznym. Też służyła do ostrzegania Uurak, w razie spostrzeżenia zagrażającego nam obiektu lecącego w kierunku planety.
MM: A co miałeś na myśli poprzez tych- Serekav? To ci najeźdźcy co wspomniałeś?
SCP-PL-350-a: Nie- i tak. To długa historia i nie jesteśmy chyba w odpowiednio bezpiecznym miejscu, by rozmawiać tak długo.
JO: Co racja to racja. Tylko jak cię teraz stąd zabrać? Jeśli stąd wyjdziemy, to wystawimy cię na próżnię kosmiczną. Niby jest szczątkowa atmosfera na tym poziomie, odciętym drzwiami, ale nadal to zagrożenie jakieś.
SCP-PL-350-a lekko stuka pięścią w swoją klatkę piersiową.
SCP-PL-350-a: Moje ciało zostało zmodyfikowane, bym mógł przez jakiś czas przetrwać warunki księżycowe. Wyżej powinny być kombinezony, co pozwolą mi dłużej wytrzymać drogę do waszego pojazdu.
IC: Tylko czy będą dobre… Jedna wada i może cię nie być.
SCP-PL-350-a: Nie ma innego wyjścia, Isaac.
Nastaje krótka cisza, po czym J, O'Nel rzuca ramionami w powietrzu.
JO: A co z tą anomalią?
SCP-PL-350-a: Spokojnie, bardziej się już nie rozrośnie. Nie wiem, jaki jest stan sprzętu, by to uśpić. Możemy spróbować, ale wątpię, że nam się to uda. Będziecie musieli po to wrócić.
JO: Były tu jeszcze jakieś anomalie?
SCP-PL-350-a: Miały być, ale potem wydarzyło, co się wydarzyło. Opowiem wam w drodze na Ziemię.
JO: No dobra… To ruszamy. Poinformuję Kontrolę.