Ze względu na znajdujące tutaj treści, poniższa strona przeznaczona jest dla dorosłych czytelników. Jeżeli nie jesteś osobą pełnoletnią, prosimy o opuszczenie tej strony.
Tagi kontentu:
Brutalność, Gore, Body horror, Tematyka wrażliwa (dokładniejsze oznaczenia treści: Historyczna homofobia, Gaslighting/Manipulacja, Wspomniana w rozmowie napaść seksualna na dziecko)
Identyfikator: SCP-PL-358
Klasa: Keter
Przydzielony Ośrodek: EUPLPK-Ośrodek-PL-154
Dyrektor: Gabriela Keks
Nadzorca Projektu: Oleg Zadrożny
Przydzielone MFO: ξ-15
Ostatnio aktualizowane: 11.01.1997
Specjalne Czynności Przechowawcze: SCP-PL-358 powinien cały czas znajdować się pod ścisłym nadzorem. Podmiot, pomimo swojej elokwencji i dobrych manier w rozmowach, jest wrogo nastawiony do personelu Fundacji i zarazem stanowi duże zagrożenie. Jednostką przydzieloną do SCP-PL-358 jest SFO Ksi-15 "Ascalon".
SCP-PL-358 znajduje się w Ośrodku PL-154, w celi typu H4-X (większe inteligentne humanoidy, zagrożenia fizyczne) o zaostrzonym rygorze. W interakcje z podmiotem mogą wchodzić jedynie upoważnieni pracownicy o wyniku co najmniej 22 w skali Sawickiego. Ze względu na zagrożenie poznawcze możliwie emitowane przez SCP-PL-358, przesłuchania należy odbywać przez matową przegrodę, aby uniemożliwić przesłuchującemu nawiązanie kontaktu wzrokowego z podmiotem. Niedopuszczalny jest kontakt wzrokowy z jakąkolwiek częścią ciała SCP-PL-358, ponieważ podmiot potrafi w razie potrzeby wykształcić dodatkowe oko w dowolnym miejscu na ciele. Dla pełni bezpieczeństwa zaleca się również przeprowadzanie wszelkich wywiadów przez interkom, telefon bądź radio, aby głos podmiotu był zniekształcony. Cela musi być nieprzerwanie monitorowana, a kamery zamontowane w sposób uniemożliwiający podmiotowi ich zasłonięcie lub zniszczenie (por. Standard H/0027 w dokumentacji ogólnej ośrodków).
SCP-PL-358 należy zapewnić standardową dietę dla anomalii humanoidalnych bez restrykcji żywieniowych w ilościach dostosowanych do wielkości podmiotu (patrz Opis). Wszelkie podawane mięso powinno być poddane obróbce termicznej. Pomimo swojej wytrzymałości, podmiot nie powinien być głodzony — niedożywiony SCP-PL-358 staje się bardziej nieprzewidywalny i agresywny. Zdecydowanie nie należy podawać podmiotowi krwi w stanie płynnym niezależnie od pochodzenia, a tym bardziej ludzkiego mięsa. Jeżeli ktokolwiek z personelu wniesie o zapewnienie jakiejkolwiek krwi lub ludzkiego mięsa dla SCP-PL-358, należy taką osobę poddać natychmiast terapii antymemetycznej, aby usunąć z jej umysłu wpływ poznawczy SCP-PL-358, a w Ośrodku wznieść stan alarmowy i wykonać kontrolę zabezpieczeń obiektu oraz stanu personelu badawczego.
Ze względu na to, że SCP-PL-358 jest istotą inteligencją dorównującą ludzkiej, mogą być mu zapewnione pewne udogodnienia, takie jak dostęp do książek lub muzyki, przyborów do pisania i rysowania wraz z zeszytami, kaset VHS z filmami i tym podobnych. Każde wejście do celi SCP-PL-358 czy przekazanie do środka przedmiotów w inny sposób musi być uprzednio zatwierdzone przez dyrektora ośrodka, a wnoszenie do celi nieautoryzowanych przedmiotów grozić będzie akcją dyscyplinarną. Przedmioty zabronione, poza wymienionymi wcześniej materiałami organicznymi, to:
- Alkohol i substancje odurzające, pobudzające i halucynogenne,
- Broń,
- Farby,
- Narzędzia warsztatowe, gwoździe, deski drewniane, blacha, itp.,
- Komputery,
- Zabawki erotyczne.
Opis: SCP-PL-358 to semi-humanoidalna istota identyfikująca się jako Melchior Wawrzyniec Żmigrodzki herbu Wąż, obecnie uważana za założyciela Wiekuistego Kościoła Męczenników Świętego Jana, dalej oznaczanego jako SCP-PL-358-1. SCP-PL-358 powierzchownie różni się od przeciętnego, nieanomalnego człowieka wieloma natychmiastowo zauważalnymi cechami fizycznymi; podmiot posiada:
- Cztery ręce pokryte na dłoniach i przedramionach czarnymi łuskami i posiadające pazury zamiast paznokci, dodatkowa para identyczna do standardowej, umieszczona mniej więcej w połowie klatki piersiowej poniżej tejże;
- Czworo oczu zabarwionych na pomarańczowo i posiadających błonę odblaskową; górna para znajduje się nieco wyżej na czole niż u nieanomalnego człowieka, by umożliwić umiejscowienie drugiej pary na kościach policzkowych, rozstawionej około centymetra szerzej;
- Uzębienie podobne do wilczego, choć dolny rząd nie posiada znacząco większych kłów, jedynie górny;
- Długi, podobny do wężowego ogon zamiast nóg, pokryty czarnymi łuskami i mierzący około 780 cm.
Całe ciało podmiotu mierzy łącznie około 870 cm, a jego waga wynosi w okolicach 230-240 kg. Badania wykazały, że podmiot nie posiada narządu serca, lecz mimo to jego układ krwionośny zdaje się działać poprawnie; krew płynie z niewykraczającą poza ludzką normę prędkością, a podmiot zdecydowanie żyje. Jedno z przesłuchań sugeruje, że serce podmiotu znajduje się w innej lokalizacji, prawdopodobnie podtrzymywane przy życiu za pomocą sarkickiej karnomancji, ale nie zostało ono odnalezione i niemożliwe jest obecnie potwierdzenie tej hipotezy. W klatce piersiowej podmiotu, na pozycji lustrzanej do serca, znajduje się za to byt typu SK-BIO-006. Pozostałe, drugorzędne cechy charakterystyczne podmiotu to lekko kręcone, czarne włosy sięgające za ramiona oraz pełna, średniej długości broda; podmiot w miarę zapewnionych mu możliwości dba o swój wygląd zewnętrzny. SCP-PL-358 ma zwyczaj zapadać w długi sen lub hibernację raz na kilka miesięcy. Czas snu różni się, ale najkrócej trwał sześć dni, a najdłużej trzy miesiące. Zapytany, podmiot stwierdził, że robi to z powodu na nudę i chęć pominięcia czasu, który musi spędzać w celi. Poza tymi okresami hibernacji podmiot zazwyczaj sypia w ciągu dnia, od ośmiu do dziesięciu godzin na dobę.
SCP-PL-358 posiada również dwie znane anomalne zdolności: sarkicką karnomancję, opanowaną wyjątkowo biegle oraz wywoływanie zagrożenia poznawczego działającego na zasadzie hipnozy i przymusu. Jeżeli nawiązany zostanie kontakt wzrokowy z SCP-PL-358, będzie on w stanie wpłynąć na działania danej osoby, wydając jej rozkazy werbalne. Od pierwszego wydanego rozkazu kontakt wzrokowy nie musi już być utrzymywany, a kontrola nad daną osobą jest utrzymywana aż do zwolnienia jej przez SCP-PL-358 lub do samodzielnego wyzwolenia się spod niej. Jeżeli osoba pod wpływem zagrożenia poznawczego podmiotu zostanie przez niego w jakikolwiek sposób zmodyfikowana za pomocą karnomancji, należy poddać ją natychmiastowej terminacji, ponieważ nieodwracalnie wtedy stanie się częścią halkostu SCP-PL-358 i nie można będzie już jej klasyfikować jako istoty ludzkiej.
Podczas zabezpieczania podmiotu odzyskano dwa należące do niego przedmioty, których status anomalny jest na czas pisania dokumentu niepewny, natomiast dla pełnego bezpieczeństwa które zostały oznaczone jako SCP-PL-358-A i -B i wstępnie zabezpieczone wraz z resztą niegroźnych przedmiotów anomalnych. SCP-PL-358-A to siedemnastowieczna, polska szabla, standardowo wykonana ze stali i bez dodatkowych ozdób ani grawerunków, znajdująca się w odpowiedniej pochwie. Natomiast SCP-PL-358-B to niewielka sakiewka wykonana z czarnego atłasu, zawierająca pióra puchacza zwyczajnego (Bubo bubo). Obiekty zostały stracone w incydencie przełamania zabezpieczeń z 06.01.1997. Status anomalii instancji -A jest wciąż niejasny, natomiast instancja -B pozwala SCP-PL-358 na ektoentropiczną transfigurację do postaci puchacza.
SCP-PL-358-1 to ogólne oznaczenie lokalnego odłamu Sarkicyzmu obecnego na Podkarpaciu w późnym wieku XVII oraz przez większość XVIII wśród miejscowej szlachty zaściankowej oraz chłopstwa, znanego pod ww. nazwą "Wiekuisty Kościół Męczenników Świętego Jana". Członkowie byli nazywani też "janitami" lub "morbitami". Kult wyróżniał się na tle innych zaobserwowanych na terenach dzisiejszej Polski (chociażby Kultu Głodu Pana) tym, że jego wyznawcy nie uznawali boskości Klawigarów czy Wielkiego Karcysty, oddając cześć jedynie swojemu bóstwu, Yaldabaoth oraz Bogu chrześcijańskiemu. Cześć oddawana Yaldabaoth była jednak z konieczności, niż z powodu uwielbienia; jak reszta protosarkistów, również i członkowie SCP-PL-358-1 uważali owo bóstwo za wroga wszelkiego stworzenia i ich obrządki miały na celu zaspokojenie jego głodu i złości, aniżeli faktyczne wywyższenie.
Kult posiadał wiele naleciałości chrześcijańskich (w zasadzie można by go nazwać religią synkretyczną pomiędzy chrześcijaństwem a protosarkizmem), przejawiających się poza wiarą w Boga głównie w porównaniach Yaldabaoth do Szatana oraz stosowania się do chrześcijańskiego kalendarza świąt (patrz Dodatek 358.2). Wielki Karcysta Ion był przez nich uważany nie za bóstwo, lecz za proroka, a jego nauki traktowane były wybiórczo (głównie w stosunku do apoteozy, ze względu na połączenie z chrześcijaństwem). Pod kątem hagiografii, można z dużą dozą pewności orzec, iż Ion został zintegrowany ze świętym Janem z Aleksandrii, którego kult zazwyczaj łączy się również z kultem świętego Cyrusa; w SCP-PL-358-1 Cyrus jednak był praktycznie nieobecny.
Odnalezione źródła oraz zeznania SCP-PL-358 wskazują na pochodzenie sekty wywodzące się od Solomonarów, czyli pochodzących z Karpat sarkitów często posiadających duże wpływy na średniowiecznych dworach. Choć Solomonarów uznaje się za protoplastów neosarkicyzmu ze względu na magnatów wyrażających zainteresowanie ich wiedzą i umiejętnościami dla własnych, mniej dewocyjnych celów, SCP-PL-358-1 sklasyfikowano jako sektę protosarkicką ze względu na strukturę i obrzędy opisane szerzej w Dodatku 358.2. Rozmowy z SCP-PL-358 wykazały jednak, że sam podmiot prawdopodobnie nie urodził się w rodzie sarkickim, za to kilka razy wspomniał neosarkicki Ezoteryczny Zakon Białego Czerwia, choć zawsze w kontekście organizacji, która go tylko wtajemniczyła; podmiot wydaje się być raczej indywidualistą, a o Zakonie wyraża się nieco pejoratywnie. Kontekst ten jednak jest z dużą dozą pewności niezakłamany ze względu na byt typu SK-BIO-006 żyjący w symbiozie z podmiotem.
Przejęcie podmiotu oraz kolejne przesłuchania dowiodły, iż SCP-PL-358 zajmował wysoką pozycję w Wiekuistym Kościele, choć podmiot sprzeciwia się byciu nazywanym karcystą. Należy jednak wziąć pod uwagę, iż podmiot po kilku latach przebywania w zabezpieczeniu przyznał się ostatecznie i otwarcie do bycia neosarkickim konwertytą, który celowo nadużywał władzy i wykorzystywał wiernych do własnych celów, utrzymując pozory tradycji protosarkickiej z nieznanych do końca powodów.
Dokumentacja ogólna na temat sarkicyzmu dostępna jest w bazie danych SCiPnet.
Dodatek 358.1: Odkrycie i zabezpieczenie
Istnienie SCP-PL-358 zostało odkryte przez obecną Fundację w roku 1991, kiedy podmiot zaczął uczęszczać na studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w niewyróżniającej się, ludzkiej postaci, pod przybranym nazwiskiem Kacper Smoczyński. Uwaga agentów uniwersyteckich została zwrócona przez zasłyszane plotki o młodym studencie, który "ciągle pyta o rzeczy niezwiązane z tematem" i posiada "dużą, ale przestarzałą wiedzę". Po przeprowadzeniu śledztwa okazało się, że podejrzany nie ma żadnej rodziny, a jego dowód osobisty miał na sobie ślady anomalnego procesu podrabiania, sygnaturę którego udało się doprowadzić do obserwowanej od dawna przez Fundację kobiety posługującej się nazwiskiem Anna Głogowska. Podmiot dostał jedno anonimowe ostrzeżenie, że jego zachowanie jest niebezpieczne dla zachowania Zasłony, ponieważ jeszcze nie wiedziano, czy jest to osoba powiązana z którąś z organizacji, czy podmiot anomalny sam w sobie. Ten krok okazał się być nieoptymalnym posunięciem, ponieważ SCP-PL-358 odnalazł nadawcę ostrzeżenia — agenta Maurycego Normana — i w nocy z piętnastego na szesnastego grudnia włamał się do jego domu i pozbawił go życia. Stan zwłok wskazywał na częściowe spożycie ciała oraz szczególne okrucieństwo. Incydent został oficjalnie przedstawiony jako nieanomalna zbrodnia, a publika zapewniona, że sprawca został aresztowany.
Pomimo wypadku, incydent zapewnił bardzo dobry powód do zabezpieczenia podmiotu, co wykonano natychmiast po odkryciu zbrodni. Do akcji przydzielono Mobilną Formację Operacyjną Ksi-15 "Ascalon". SCP-PL-358 nie opierał się aresztowaniu, prosząc jedynie o pozwolenie na kontynuację nauki współczesnej medycyny w celi przechowawczej oraz o większą przestrzeń, niż wydaje się potrzebna, uzasadniając to przemianą w opisaną wcześniej obecną formę na oczach MFO, jednak nie okazując zbytniej wrogości. Uległość podmiotu sprawiła, że początkowo zaklasyfikowano go do klasy Euclid, jak większość istot humanoidalnych, ale późniejsze incydenty prób przełamania zabezpieczeń udowodniły, że należy podjąć maksymalne środki bezpieczeństwa, przez co obecnie SCP-PL-358 należy do klasy Keter.
Po wstępnych przesłuchaniach i badaniach SCP-PL-358, kiedy dowiedziano się o jego braku narządu serca oraz o lokalizacji wsi, w której przewodził sekcie, MFO Ksi-15 "Ascalon" została wysłana do Starego Żmigrodu i Łysej Góry w celu rekonesansu i zebrania informacji o możliwych pozostałościach po kulcie, miejscowych legendach i tym podobnych. Rekonesans jednak nie wykazał żadnych odstępstw od normy, a mieszkańcy wsi nie zdradzali żadnych atypowych cech. Udało się jednak zdobyć kluczową informację: jedna z najstarszych mieszkanek Łysej Góry, pani Halina J███████ (97 l.), wspomniała, że jej dziadkowie sprowadzili się w tę okolicę w 1816 roku, a co najważniejsze, że teren ten był wtedy niezasiedlony. Informacja ta pokrywa się ze wzmianką w źródle z 1798 roku o spaleniu Żmigrodu i Łysej Góry. Dopóki nie zostanie opracowana jednak nawet orientacyjna mapa oryginalnych wsi, próby odnalezienia miejsca, w którym stała posiadłość SCP-PL-358 w poszukiwaniu obecności bytu SK-BIO-005 są niewskazane ze względu na koszta. Brak dotychczasowych incydentów wśród miejscowej ludności sugeruje, że nie jest to zadanie wysokopriorytetowe.
Dodatek 358.2: Dodatkowe informacje historyczne o SCP-PL-358-1
Męczeństwo Świętego Wawrzyńca przedstawione przez Rubensa.
Wiekuisty Kościół Męczenników Św. Jana czerpał zarówno z religii katolickiej wschodniej, jak i protosarkizmu, i to dość eklektycznie. Ze strony chrześcijańskiej przejął przede wszystkim ogólną mitologię oraz kult świętych katolickich i prawosławnych, natomiast byli to święci w jakiś sposób nawiązujący do natury sarkickiej — święty Antoni, patron chorych i trzody chlewnej, święty Wawrzyniec, którego atrybutem jest ruszt paleniska i został męczeńsko stracony poprzez upieczenie żywcem, święty Mikołaj, który według jednej z legend przywrócił do życia rozczłonkowane przez mordercę dzieci, czy święta Agata, patronka ofiar tortur i gwałtów, którą tradycyjnie przedstawia się z piersiami odciętymi jej przez oprawców trzymanymi przez nią na misie. Ofiary składane Yaldabaoth, by uchronić się od jego gniewu, nie były nigdy śmiertelne, ponieważ Męczennicy Św. Jana (czyli, de facto, Iona) trzymali się chrześcijańskiego dekalogu, natomiast nawiązywały zawsze w jakiś sposób do czczonych świętych i zachowywały spodziewany makabryczny charakter.
Interpretacja Yaldabaoth nie odbiegała zbytnio od tych gnostyckich ani tym bardziej sarkickich; był to wrogi ludzkości demiurg, który stworzył świat materialny i ciało człowieka, więżąc w nim duszę. Janici, poprzez przyjmowanie eucharystii dokonując aktu teofagii, nie tyle zapraszali Boga do swojego serca, jak zwykło się to określać w Kościele Katolickim, ale pokonywali jakąś część owego złego demiurga. Głównym celem ich doczesnego żywota było trwanie w ciele jak najdłużej, aby móc zaspokajać jego gniew, jednocześnie czcząc Jezusa jako prawdziwego Boga i oddając mu swoją duszę po śmierci. Choć za pomocą karnomancji modyfikowali swe ciała, miało to na celu raczej przejęcie na siebie wszelkich chorób i wynaturzeń, aby to ciało umęczyć, jako że pochodziło od Yaldabaoth i w pewnym sensie było jego częścią. Poprzez to umęczenie mieli umęczać samego złego demiurga, a składane później z cielesnych wynaturzeń ofiary miały powstrzymać go od zemsty za tę praktykę.
Większość informacji o janitach pochodzi z historycznych źródeł spisanych przez członków Królewskiej Fundacyi, odkrytych w archiwach po poszukiwaniach spowodowanych wstępnym przesłuchaniem SCP-PL-358. Są one jednak dość niekompletne; źródłem wielu szczegółów jest jedynie przekaz ustny samego podmiotu. Choć jest to źródło mówione "z pierwszej ręki", nie można mieć pewności, że podmiot wszystko dobrze pamięta lub też umyślnie nie wprowadza Fundacji w błąd. Łatwe jednak do potwierdzenia były następujące fakty: główny ośrodek kultu znajdował się w Starym Żmigrodzie i Łysej Górze (wsi) na terenie Ziemi Sanockiej, a ostatnie wzmianki o nim pochodzą z roku 1798, gdzie zastosowano już czas przeszły i opisano pokrótce jego domniemany koniec (por. poniższe źródła). Jednym z ciekawszych tekstów na temat Kościoła Męczenników jest fragment "Nowych Aten" Benedykta Chmielowskiego, który we wszystkich współczesnych wersjach tekstu został wyredagowany przez Fundację celem zachowania sekretności, a który zamieszczono poniżej.
Poniżej wypisane zostały najważniejsze święta tworzące rok obrzędowy Wiekuistego Kościoła z wyszczególnieniem różnic w stosunku do religii katolickiej.
Rok obrzędowy zaczynał się tradycyjnie od równonocy wiosennej (choć liczenie lat nie odbiegało od normy i nowy rok rozpoczynał się pierwszego stycznia).
Męczeństwo Świętego Erazma pędzla Nicolasa Poussina.
Kukłę Marzanny tworzono nieco na kształt mięsnego golema czy też homunkulusa, za pomocą karnomancji łącząc odcięte z członków społeczności guzy nowotworowe, palce, włosy czy płaty skóry. Kukłę wrzucano do Niegłoszczy lub Wisłoki i pozwalano, by została zjedzona przez zwierzęta. Co ciekawe, Marzanna uważana była za awatar lub wysłanniczkę Yaldabaoth.
Obchodzenie Wielkanocy wśród janitów nie różniło się zbyt wiele od tradycyjnych chrześcijańskich obchodów tego święta, z wyjątkiem tego, że inscenizację drogi krzyżowej i ukrzyżowania Jezusa odgrywano wierniej względem przebiegu wydarzeń, niż jest to możliwe i akceptowalne w nienälkańskich społecznościach, tj. aktor grający Jezusa był faktycznie przybijany do krzyża i zdejmowany dopiero o godzinie 15:00, kiedy Jezus miał umrzeć. Ponownie, niezwykła wytrzymałość janitów pozwalała na wyzdrowienie z zadanych ran.
- 24 kwietnia — Świętego Jerzego
Dane na temat obchodów nieznane.
- 2 czerwca — Świętego Erazma
Na wspomnienie św. Erazma z Formii janici zbierali się na głównym placu, gdzie karcysta wbijał im w paznokieć palca wskazującego gwóźdź, wymawiając formułę "Niech grom przyciągnięty przez metal wbity w ciało uderzy obok niego na znak twej wiary". Jeśli dzień był deszczowy, starano spędzić się jak najwięcej czasu pod gołym niebem. Po zachodzie słońca zbierano się z powrotem na placu, a karcysta wyciągał gwoździki z palców wiernych i składał je w ofierze Bogu w podzięce za obdarowanie swoich wyznawców odwagą i oddaniem. Tradycyjnie na obiad jadło się flaki jako symbol męczeńskiej śmierci świętego.
[USUNIĘTO/ZA NISKI POZIOM UPOWAŻNIEŃ]
Święty Bartłomiej na fresku Michała Anioła.
- 10 sierpnia — Świętego Wawrzyńca
Dane na temat obchodów nieznane. SCP-PL-358 mówiąc o nim wpadł w dygresję nie na temat, a potem zakończył rozmowę, a jedyne inne źródło, które wspomina o obchodach dnia świętego Wawrzyńca cokolwiek więcej, jest mało wiarygodne i twierdzi, jakoby janici mieli organizować zawody, kto dłużej wytrzyma przywiązany do rożna nad ogniskiem, co jest niezbyt realistyczne i najprawdopodobniej zmyślone przez autora. Święty Wawrzyniec był jednym z najważniejszych świętych wśród janitów, a ich obrządek charakteryzował się dużą dozą powagi i małą ilością zabaw.
- 24 sierpnia — Świętego Bartłomieja
W dzień św. Bartłomieja przygotowywano tradycyjny deser z cienkiego, warstwowego ciasta, podobny nieco do baklavy, bo również zawierający miód, ale inaczej niż ten turecki słodycz, "skórki bartłomiejskie" zamiast orzechami wypełnione były malinami lub wiśniami. Oprócz tego składano w ofierze odcięty kawałek skóry; większe ofiary cieszyły się większym prestiżem.
Dane na temat obchodów szczątkowe. Pieczono chleby z dodatkiem krwi i składano kawałek symbolicznie w ofierze Bogu.
- 1 listopada — Wszystkich Świętych
Obchody nie różniły się od standardowej praktyki chrześcijańskiej.
W Zaduszki janici zwykli stawiać znicze dla Yaldabaoth — czy raczej mające go odganiać od zmarłych — w rogach cmentarza. W tym celu z kościoła na cmentarz wychodzono z procesją, a każdy znicz był błogosławiony. Zachował się fragment pieśni śpiewanej podczas owej procesji, będącej alternatywnym wariantem znanej, istniejącej już pieśni pogrzebowej:
Na cmentarzu mieszkać będę
I bez Złego tu pobędę
Aż Chrystus Pan i Święty Jan
Zbawią mnie od mąk i ran
Następnie, po zapaleniu wszystkich zniczy "ochronnych", na grobach członków rodziny kładło się medalik w kształcie części ciała. Źródła nie podają, na jakiej zasadzie medalik był wybierany ani czy kładziono też inne przedmioty.
- 6 grudnia — Świętego Mikołaja
Dane na temat obchodów nieznane.
- 24 grudnia — Wigilia Bożego Narodzenia i 25 grudnia — Boże Narodzenia
Dane na temat obchodów nieznane.
- 6 stycznia — Trzech Króli
Ze względu na to, że ta data oznacza również imieniny Kacpra, Melchiora i Baltazara, SCP-PL-358 ustanowił ten dzień jednym z najważniejszych świąt w roku (a przynajmniej takie informacje przekazał w przesłuchaniach). Według jego własnych słów, mieszkańcy wsi organizowali na jego cześć huczne obchody, a sam podmiot zapraszał "przyjaciół" (brak danych na temat ich tożsamości).
Mięsopust (czyli zapusty, karnawał) był istotnym okresem w roku obrzędowym janitów, ale najprawdopodobniej głównie ze względu na nominalne skojarzenia. Choć mieszkańcy wsi uczestniczyli w kolędowaniu, część przebrań miała ponoć przedstawiać postacie z mitologii sarkickiej, takie jak Klawigarzy albo inni karcyści. Nie zachowały się żadne źródła, ani pisane, ani materialne, które mogłyby to potwierdzić. SCP-PL-358 twierdzi, że był to również czas, podczas którego "najzdolniejsi karnomanci mogli pochwalić się swoimi postępami, choć nigdy nie były one zbyt wielkie".
- 17 stycznia — Świętego Antoniego Pustelnika
Święto mające na celu zapewnienie sobie modlitwą wytrzymałości w męczeńskich chorobach za wstawiennictwem świętego.
- 31 stycznia — Świętego Jana Męczennika
Podniosłe święto wspominające mit Iona, zmieszany z historią męczeństwa św. Jana z Aleksandrii. Połączone zostały motywy wyzwoleńcze, a Ion reprezentowany był w ikonografii głównie w wersji ze ściętą głową. Ponadto SCP-PL-358 miał wybierać jednego wiernego w celu "błogosławienia" go w imieniu Iona, W rzeczywistości osoba ta dołączała do struktury biologicznej pod posiadłością SCP-PL-358, zbudowanej na wzór istot SK-BIO-005. Celem struktury było zapewnianie podmiotowi stałego, odnawialnego zapasu ludzkiego mięsa i krwi. Ponownie, jedyne źródło tych informacji to przekaz ustny samego podmiotu.
Dane na temat obchodów nieznane.
Dane na temat obchodów nieznane.
Źródło: Benedykt Chmielowski, Scyencya o bożkach pogańskich…, w: Nowe Ateny albo Akademia wszelkiey scyencyi pełna…, wydanie pierwsze, 1745, s. 21
Iako rzecz ciekawą y uwagi być może wartą dla innych Scholastici przytoczę, iż o zabobonności kuriozalnej y straszney naczytałem się, iż ponoć w Ziemi Sanockiej zamieszkuje. Ut videtur to chrześcijanie, ale herezya iakowaś okropna y niepokoiąca ich toczy, chorzy chodzą wciąż podobno chcąc martyres zostać; ale Szatanowi świeczki stawiają y pogańskie ofiary składają, dając mu uwagę iak gnostikos bożkom cześć oddają. Prawda, że y Rex Poloniae Władysław Jagiełło miał Szatanowi świeczkę w bocznej nawie postawić wzorem litewskim pogańskim wtedy ieszcze, ale tymże JANITOM, bo tak ich zwą na kult wybitny św. Jana zważywszy, Szatan przewodzić musi niżeli Bóg, bo wynaturzeń wśród nich nie brak, a brat z siostrą do łoża idzie. W dzień Świętego Wawrzyńca największe plugastwa sprawiają. Teste Zamoyski.
Lokalizacja wyredagowanego tekstu zaznaczona czerwoną linią. Najedź, aby powiększyć.
Domniemanego źródła podanego przez Chmielowskiego nie udało się odnaleźć pomimo przeszukania historycznego księgozbioru Jana Zamoyskiego oraz wszystkich możliwych powiązanych z nim tekstów, które mogłyby zawierać tego typu informacje. Fragment został wyredagowany ze wszystkich dostępnych obecnie wersji archiwalnych "Nowych Aten" za pomocą Antymemetycznego Procesu Ingerencji Noosferycznej i Ontokinetycznej (NOIAP). Dostęp do oryginalnego tekstu jest możliwy w bibliotece Ośrodka PL-154 po okazaniu odpowiedniego poziomu upoważnienia (3 lub wyżej).
Źródło: Łukasz Kazimierz Rudnicki, Pamiętniki. Tom wtóry, 1687-1693, s. 182-184
Gdym jechał w delegacji z Zamościa do Koszyc, zdarzyło mi się zatrzymać ponownie we wsi Dukla, tam, gdziem przed laty płanetnika spotkał wśród chłopstwa. Tam u Bernardynów w klasztorze opat zdradził mi niesłychaną tajemnicę, którą to w te pędy pogalopowałem sprawdzić. Otóż kilka zaledwie kilka mil na zachód od Dukli leży wieś Łysa Góra, gdzie nazwa sama złowróżbne już zwiastuje rzeczy, i tamże Szatan miał przejąć nie tylko dusze, ale i ciała wszystkich mieszkańców, nieważne czy chłop, czy szlachcic. Wiedźmy podobno rytuał jaki bluźnierczy odprawiły i całą wieś oddały w ręce diabła. Tak przynajmniej twierdzą ludzie, a opat sam zdradził mi, że może i wiedźmy jakieś tam były, ale wszystko tam splugawiło się, gdy dziedzic wyklęty z wojaży zagranicznych powróciwszy, wiedzę mroczną pogańską posiąwszy, zbałamucił księdza, sołtysa i wszystkich w ogóle, wypaczając ich swoją czarnoxięską magią. Ostrzegał mnie przed wyprawą, ale honor szlachecki i poczucie obowiązku mego wobec Królewskiej Fundacyi silniejsze były, więc żem pojechał.
Jakież było moje zdziwienie, gdy dojechawszy do diabelskiej wsi dziedzic wyszedł mi na powitanie! Oczom mym okazała się twarz znajoma, bo był to pan Melchior Żmigrodzki, kupiec dla Fornax Mirus handlujący w Krakowie zamieszkały, z którem nie raz interes robił! Ale nie był to ten sam pan, z którym kufel opróżniałem, bo diabeł w nim powykręcał facjatę, tak że oczu miał czworo i świecących się groźnie jak u puchacza. Z wrażeniam słów i dobrych manier zapomniał, a kupiec przeklęty włosy płowe, posiwiałe odgarnął z czoła i zaprosił mnie do dworku swego na obiad. Błagałem o wybaczenie, że jeść nie będę, alem przyjechał prosto po obiedzie u opata w Dukli, za to pragnienie chętnie ugaszę. Pan Żmigrodzki, zdaje się, uznał, że jesteśmy za pan brat, jako że obaj ze wszelkimi wynaturzeniami i cudami zaznajomieniśmy byli, albowiem nie ukrywał ich w swym domu przede mną i świadkiem jestem wszystkich potworności, jakie tam się działy, a była to istna wizja piekła i potępienia wieczystego.
Pan Żmigrodzki nie przejął się brakiem głodu mojego, prosząc tylko o przebaczenie, iż on sam jeść właśnie będzie, a ja mogę dotrzymać mu przy stole towarzystwa. Gościnność u niego nienaganna była, tego odmówić mu nie można. Gościnność ta była jednak wielką groteską, ponieważ do obiadu przygrywał mu dwugłowy grajek, który jednocześnie dmuchał w dwa flety, a jego dłonie miały po dziesięć palców każda; na talerzu gospodarza znalazło się zakrwawione wciąż, surowe mięso (bardzom się cieszył wtedy, że odmówiłem posiłku), które on jadł nożem i widelcem jak zwyczajną pieczeń, i widocznie był w tym wyćwiczony, bo krew nie skapnęła nawet kropelką na biały obrus. Ja sam starałem się nie pokazać po sobie zmieszania ani strachu, choć moja niepewność nie umknęła jego uwadze, bo wciąż z krzywym uśmiechem na twarzy proponował mi, abym jednak spróbował "pieczeni" (tego słowa użył!). Ja mu na to, że toż przecież surowe zupełnie mięsiwo, a on na to, że dla niego jest w sam raz. Boże zmiłuj! Przez myśl mi przeszło, że miast herbu polskiego Wąż pan Żmigrodzki powinien być herbownym Sforzów, by wąż człowieka zjadał jak w herbie Sanoka.
Gdym zapytywał pana Żmigrodzkiego o jego najnowsze dzieje, zdradził mi, że objawienie miał na skraju śmierci po oblężeniu Wiednia, gdzie w ogóle nie chciał brać udziału w wojnie, ale musiał uciec z Krakowa, by uniknąć kary śmierci za sodomię. W objawieniu pokazał mu się smok, który nauczył go ciało plugawić, czego nie sposób było poddać w wątpliwość, gdym rozmawiał z nim w sześć oczu. Wrócił do rodzinnej wsi kierowany tymi diabelskimi instrukcjami. Wszystkie te gorszące rzeczy opowiadał mi z największym spokojem i z wieloma szczegółami, które tutaj dla zachowania moralności pominę. Jednak w miodzie, który z nim piłem, nie było trucizn żadnych, a fasadę najwyższej gościnności zachował do końca mojego pobytu. Jako że z powrotem do Dukli jechało się krótko, podziękowałem mu za wizytę i zabrałem się z tego przeklętego miejsca dużo szybciej, niż nakazywałyby maniery, alem nie chciał ryzykować swojego zdrowia, bo wszyscy jego tam chłopi chodzili jakby trędowaci.
Źródło: List arcybiskupa przemyskiego Klemensa Falkowskiego do papieża Piusa VI, 1798 r. (fragment) (tłum. z łaciny)
(…) Szatan, który zagnieździł się zaledwie kilka mil od świątobliwego opactwa w Dukli, nienawidząc pobożnej ludności i chcąc zniszczyć miłość do Boga Ojca jedynego, sam strawił swoje plugastwa, zanim odpowiedź od Waszej Świątobliwości przyszła. Pewnej nocy, gdy przebywałem u braci Bernardynów, łuna zagorzała nad Żmigrodem, a nikt nie palił się, nomen omen, do pomocy Żmigrodzianom, gdyż w nich już zbyt głęboko Szatan zasiał swe nasienie i trąd straszliwy. Odmawialim modlitwy całą noc za ich dusze nieśmiertelne, żeby w czyśccu mogli się odkupić. Zaprzeczyć się nie da, że gniew Boży dosięgnął wreszcie bluźnierców. W pewnej chwili było widać, jak z piekła wystrzeliły macki demona jakiegoś, zabierając wieś całą wraz z dworkiem z powrotem do Belzebuba.
Dodatek 358.3: Wybrana dokumentacja SCP-PL-358
SCP-PL-358
TRANSKRYPT PRZESŁUCHANIA

Przesłuchujący: Dr Oleg Zadrożny
Przesłuchiwany: SCP-PL-358
Data i miejsce wykonania nagrania: 12.12.1993, 19:30, Ośrodek PL-154
Uwagi: Doktor Zadrożny i SCP-PL-358 nie widzieli siebie nawzajem podczas wywiadu zgodnie ze Specjalnymi Czynnościami Przechowawczymi, ale obie strony wywiadu nagrywane były przez kamery monitoringu. Komunikacja zaszła przez specjalnie zamontowany interkom.
POCZĄTEK LOGU
Dr Zadrożny: …-ła? Działa. Jestem doktor Oleg Zadrożny, obecnie jest dwunasty grudnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt trzy, godzina dziewiętnasta trzydzieści; rozpoczynam przesłuchanie SCP-PL-358. (Pauza.) Witaj, SCP-PL-358. Czy jesteś dzisiaj bardziej skłonny do rozmowy?
SCP-PL-358: Och. Może gdyby Pan raczył zwracać się do mnie po nazwisku, lub chociaż po imieniu; może wtedy byłbym skłonniejszy.
Dr Zadrożny: Wybacz, SCP-PL-358, ale protokół mi tego zabrania.
SCP-PL-358: Co za szkoda.
Dr Zadrożny: Przykro mi. Przechodząc do konkretów; dwa tygodnie temu wspominałeś o braniu udziału w bitwie pod Wiedniem. Zechciałbyś może powiedzieć na ten temat cokolwiek więcej? Jak przeżyłeś tak długo? Co to wydarzenie dla ciebie znaczyło? Co to miało wspólnego z… (Szelest papieru.) Kuźnią Cudów?
SCP-PL-358: (Krótki śmiech.) Chyba nie myśli Pan, że ot tak zdradzę Panu sekret mojej nieśmiertelności?
Dr Zadrożny: Jak już wiele razy powtarzałem, te wstępne pytania są mi przekazywane przez szefostwo. Nie musisz tego opowiadać w tym momencie. Ale wtedy ktoś, kto nie jest już mną, zastosuje te mniej przyjemne środki w nadziei, że zadziałają.
SCP-PL-358: Muszę przyznać, że macie niezwykle kreatywne metody. Choć może… może ostrzegę was po koleżeńsku, że mnie się nie da zagłodzić na śmierć.
Dr Zadrożny: Zauważyliśmy, że masz wysoką odporność na głód. I zanim ponownie zapytasz, nie, nie dostaniesz ludzkiego mięsa, nawet jeśli odpowiesz nam na wszystkie pytania. Ale być może uda mi się wynegocjować tego walkmana z piosenkami Rolling Stonesów.
SCP-PL-358: Ach, muzyka. Cóż, może jeśli nie chcecie, bym był zdrowy ciałem, to przynajmniej pozwolicie nieco ozdrowieć duchem. (Pauza.) Zawsze wydawało mi się, że w bitwie zmarłem. Oczywiście tak się nie stało, nie dosłownie, ale może metaforycznie tak. Na pewno byłem ranny, zostałem cięty szablą przez obojczyk i natychmiast wpadłem pod końskie kopyta, które prawie zmiażdżyły mi płuca. (Pauza.) Następna rzecz, którą jeszcze pamiętam po latach, to wyczołgiwanie się z dołu pełnego trupów, będąc obserwowanym przez ukrytą w cieniu postać. Zostałem wtedy wtajemniczony jako Solomonar.
Dr Zadrożny: (Z niedowierzaniem.) Co, tak po prostu?
SCP-PL-358: Pff. Oczywiście, że nie. Byłem obserwowany już przez długi czas, moja pozycja jako jednego z najważniejszych handlarzy Kuźni przyciągnęła ich uwagę.
Dr Zadrożny: A więc byłeś kupcem pracującym dla Kuźni. To już coś. (Pauza, szelest papieru.) Według naszych źródeł Solomonarzy zostali prawie zupełnie wytępieni do piętnastego wieku, chociaż wszystkie nazwiska tutaj są węgierskie, więc nie dziwi mnie aż tak bardzo, że u nas się jacyś ostali…
SCP-PL-358: Teraz już tylko kilku. A może tylko ja. Tego nie wiem.
Dr Zadrożny: Coś nie brzmisz, jakbyś nie wiedział.
SCP-PL-358: Wybacz, może to mój ton głosu. Naprawdę nie wiem. Ale wtedy, w tysiąc sześćset osiemdziesiątym trzecim, faktycznie było ich na południowym wschodzie Rzeczypospolitej całkiem sporo. Mam na myśli oczywiście liczby nie przekraczające pięćdziesięciu, w porywach może sześćdziesięciu osób, ale to nadal całkiem sporo samotniczych magów krwi rozsianych po Karpatach. No i nie zapominajmy o tych, którzy wślizgnęli się w łaski możnowładców i monarchów. (Pauza.) Nie, żebym ich zbytnio szanował.
Dr Zadrożny: Hm? A czemu? …To przez powiązanie z powstaniem neosarkizmu?
SCP-PL-358: (Z obrzydzeniem.) Przez nich Važjuma z adwersarza stał się obiektem kultu, a oszczerstwa rzucane przez wyznawców Zepsutego Boga powszechnym określeniem…
Dr Zadrożny: Va— a, Yaldabaoth. No tak. (Pauza.) Czyli dla ciebie był swego rodzaju wrogiem, jak Szatan w Biblii.
SCP-PL-358: Tak, dokładnie jak Szatan. Właściwie… właściwie Važjuma jest jednym z imion Bestii.
Dr Zadrożny: Skąd wahanie? Czy nie byłeś de facto przywódcą tej sekty, karcystą…?
SCP-PL-358: (Ostro.) Po pierwsze, powtarzam wam na okrągło, że nie jestem żadnym "karcystą". Nigdy nie używaliśmy tego określenia w naszych stronach. I nawet gdybyśmy używali, to ja nie byłem przywódcą religijnym. Może bardziej kimś w rodzaju teologa, doradcy… Jak rabini. Nie miałem oficjalnego tytułu, mówili do mnie per "proszę pana", ci z chłopstwa "panie". Po drugie… ja mam trzysta pięćdziesiąt siedem lat, a morbici nie istnieją już około dwieście. Pamięć mnie zawodzi. Nie jestem idealny.
Dr Zadrożny: Czy to rodzaj dziur w pamięci, które zapełniają się przy odpowiedniej motywacji?
SCP-PL-358: (Śmiech.) Być może. Ale obecnie jej nie mam. (Pauza.) …Mówił pan, że dzisiaj jest który?
Dr Zadrożny: …Dwunasty grudnia tysiąc dziewięćset—
SCP-PL-358: (Przerywając mu.) Dwunasty grudnia… to moje urodziny…
Dr Zadrożny: I co w związku z tym? Co chcesz osiągnąć?
SCP-PL-358: Och, od razu "osiągnąć". Po prostu mi się przypomniało… Nie dostanę prezentu?
Dr Zadrożny: Póki co, jeszcze nie zasłużyłeś.
SCP-PL-358: (Wzdycha teatralnie.) Cóż jeszcze mam panu powiedzieć?
Dr Zadrożny: Odkąd cię tu trzymamy, nie możemy dojść do tego, w jaki sposób zetknąłeś się z Wiekuistym Kościołem i czemu w ogóle pełniłeś tam taką funkcję, jaką pełniłeś. Może opowiedz o tym. W końcu byłeś Solomonarem, więc czemu parałeś się w ogóle duszpasterstwem zdegenerowanego chłopstwa i mało znaczącej szlachty?
SCP-PL-358: (Po chwili milczenia.) Wrócę w takim razie do tego, o czym mówiłem przed chwilą, czyli bitwy. Gdy samotnie dochodziłem do siebie po niedoszłej śmierci, miałem pewną wizję. Słyszałem głos Smoka, wiedziałem też podświadomie jak wygląda, choć de facto go nie widziałem: długie, wijące się stworzenie z dwiema paszczami, wielkości dorównujące katedrom; jakimś cudem pozostawał niewidoczny.
Dr Zadrożny: Halucynacje raczej nie mają problemów z takimi sztuczkami…
SCP-PL-358: (Nagle wściekłym tonem) Nie przerywaj mi, kiedy mówię!
Dr Zadrożny: (Zbity z tropu, zażenowany) E— przepraszam… Proszę, kontynuuj.
SCP-PL-358: (Prycha z pogardą, po chwili jednak wraca do spokojnej fasady sprzed chwili) Smok pokazał mi wiele rzeczy. Część z nich powinna być dla was w tym momencie już oczywista, jak na przykład to, że samo moje nazwisko świadczy o tym, że moje "zetknięcie się z Kościołem" było tak proste, jak powrót na rodzinną ziemię. Nie było łatwo wejść znowu w łaski ludzi, którzy ostatnio widzieli mnie, jak uciekam z podpalonego dworku w wieku piętnastu lat, ale cóż — kilka zręcznych sugestii, gdzieniegdzie groźba, okazjonalnie lobotomia czy założenie robaka i jakoś to ruszyło…
Dr Zadrożny: Aha, czyli ty byłeś założycielem całej tej sekty? Widzisz, nareszcie konkrety.
SCP-PL-358: Tak, można tak powiedzieć.
Dr Zadrożny: I zajmowałeś się tym… z powołania?
SCP-PL-358: Z początku. Ale dość szybko zaczęła mi się po prostu podobać władza nad bandą otumanionych debili. (Uśmiecha się wyzywająco.)
Dr Zadrożny: (Chwilowo nie jest pewien, jak zareagować na nagłą zmianę tonu) Ty— …co? …Wcześniej sprawiałeś wrażenie, że to był dla ciebie też jakiś element duchowy, czy ten, coś z czego byłeś dumny…
SCP-PL-358: Ależ oczywiście, że tak było. Czy wiesz, jak uduchowiające jest przemawianie do coraz bardziej spotworniałych i zmizerniałych wiernych piesków, które zrobią sobie na twoje skinienie absolutnie każdy rodzaj krzywdy, jeśli tylko powołasz się na ich przekonania religijne? Wiesz, jakie upojenie dawała mi świadomość, że mam dwie wsie owinięte wokół małego palca, po wszystkich upokorzeniach, jakie tam za życia przetrwałem? Choć nie, to brzmi, jakbym się na kimś mścił. W momencie przewodzenia tym żałośnikom już dawno nie miałem na kim się mścić, zrobiłem to jeszcze we wczesnej młodości. Ja po prostu przez jakieś sto lat się świetnie bawiłem, patrząc, jak w nieskończoność odrasta im skóra, kończyny, nowotwory. Teratomy były tam codziennością i wyciągało się je na pamiątkę. No, ale to było dawno temu, w końcu mi się znudziło, bo ile można się mieszać z taką hołotą…
(Dr Zadrożny patrzy na interkom z niedowierzaniem przez całą jego wypowiedź. Po zakończeniu mruga i odchrząkuje, by przerwać ciszę.)
Dr Zadrożny: …Dziękuję, że wreszcie się trochę otworzyłeś. Myślę, że na dzisiaj możemy skończyć—
SCP-PL-358: Co, już? Ja jeszcze prawie nic nie powiedziałem.
Dr Zadrożny: Myślałem, że nie jesteś do tego chętny.
SCP-PL-358: A wie pan, panie doktorze… czego w sumie jest pan doktorem, jeśli mogę zapytać?
Dr Zadrożny: Antropologii kulturowej.
SCP-PL-358: Ach, no tak. To jeszcze nie były te czasy. Ale przypomniało mi się, jak raz do nas zawędrował pewien austriacki doktor medycyny, który właśnie wracał z Sanoka.
Dr Zadrożny: Co się wtedy wydarzyło?
SCP-PL-358: Zatrzymałem go sobie. Był zafascynowany żmigrodzianami, choć, co fakt, to fakt, bał się ich. Mnie chyba jeszcze bardziej (śmiech). Ale polubiłem go, bo nie reagował od razu na wszystko z obrzydzeniem, tylko z zainteresowaniem. Miał na imię Fritz. Nauczyłem go tego i owego. Ale źle mu szło, a ja niestety jestem niecierpliwy, więc [USUNIĘTO/ZA NISKI POZIOM UPOWAŻNIEŃ].
Dr Zadrożny: Koniec przesłuchania.
KONIEC LOGU
Notatka końcowa: SCP-PL-358 otrzymał po wywiadzie magnetofon oraz kasety z muzyką klasyczną i rockową, o które prosił, aby nie zniechęcać go do dalszych wywiadów. Doktor Zadrożny otrzymał jeden dzień urlopu na własny wniosek.
Aktualizacja 30.09.1994: Większość informacji podanych przez SCP-PL-358 w tym przesłuchaniu jest zakłamana albo przedstawia tylko część prawdy, dodając do niej błędne elementy.
SCP-PL-358
TRANSKRYPT PRZESŁUCHANIA

Przesłuchujący: Dr Oleg Zadrożny
Przesłuchiwany: SCP-PL-358
Data i miejsce wykonania nagrania: 14.12.1993, 18:45, Ośrodek PL-154
Uwagi: Wywiad miał na celu dowiedzenie się, dlaczego SCP-PL-358 niespodziewanie zmienił swoje poglądy i nastawienie do SCP-PL-358-1 podczas poprzedniego przesłuchania. Doktor Zadrożny i SCP-PL-358 nie widzieli siebie nawzajem podczas wywiadu zgodnie ze Specjalnymi Czynnościami Przechowawczymi, ale obie strony wywiadu nagrywane były przez kamery monitoringu. Komunikacja zaszła przez specjalnie zamontowany interkom.
POCZĄTEK LOGU
Dr Zadrożny: Początek logu. Jestem doktor Oleg Zadrożny, obecnie jest czternasty grudnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt trzeciego roku, godzina osiemnasta czterdzieści pięć. Rozpoczynam przesłuchanie SCP-PL-358.
SCP-PL-358: O, dzień dobry! Szybko pan wrócił, panie doktorze.
Dr Zadrożny: Bardzo nas zaskoczyłeś przedwczoraj.
SCP-PL-358: Azaliż? A czym?
Dr Zadrożny: Na początku naszej przedwczorajszej rozmowy odnosiłeś się z pogardą do neosarkistów i ich nastawienia do Yaldabaoth, sprawiałeś wrażenie, jakbyś nadal trzymał się tych samych przekonań, co w latach przewodzenia Wiekuistemu Kościołowi Męczenników Świętego Jana. Twierdziłeś, że pomimo bycia wtajemniczonym jako Solomonar, bliższe były dla ciebie wartości protosarkickie. Powiedziałeś też, że byłeś dla janitów swego rodzaju przewodnikiem duchowym, nawet jeśli oficjalnie stanowisko księdza piastował ktoś inny, co też sugerują nasze inne źródła. Potem jednak bardzo nagle zmieniłeś ton i nastawienie do tematu, poniżając członków swojej własnej sekty i wywyższając się swoją władzą nad nimi, a także odniosłeś się do notorycznego neosarkickiego rytuału [USUNIĘTO/ZA NISKI POZIOM UPOWAŻNIEŃ]. Czy zechciałbyś wyjaśnić swoje zachowanie?
SCP-PL-358: (Ze zdziwieniem) Doktorze, pańskie słowa niezwykle mnie dziwią. Przecież przedwczoraj rozmawialiśmy cały czas o tym, że janici byli pewnego rodzaju projektem, którym zajmowałem sobie czas przez pierwsze stulecie nowego życia. Nigdy nie ukrywałem się z tym, że manipulowałem tymi zwierzętami. Przecież to nawet nie byli prawdziwi Nälkanie, cała doktryna była moim wymysłem.
Dr Zadrożny: Czy mam zacytować twoje słowa? Mamy je na nagraniu i na papierze.
SCP-PL-358: Bardzo proszę, bo nie wiem, o co panu chodzi.
Dr Zadrożny: (Szelest kartek) "No i nie zapominajmy o tych, którzy wślizgnęli się w łaski możnowładców i monarchów, nie, żebym ich zbytnio szanował, przez nich Važjuma z adwersarza stał się obiektem kultu, a oszczerstwa rzucane przez—"
SCP-PL-358: (Ze śmiechem pełnym niedowierzania) Panie doktorze, co pan czyta? Ja nigdy tego nie powiedziałem. Skąd pan to wziął? Próbuje pan mnie omamić?
Dr Zadrożny: (Po chwili ciszy, jąkając się lekko) Przecież… Przecież dosłownie mamy nagranie tej rozmowy. Dźwięk i obraz. A zresztą, to ja z tobą rozmawiałem, mówiłeś do bezpośrednio do mnie…
SCP-PL-358: Panie doktorze, obawiam się, że naprawdę nie mam zielonego pojęcia, co tu się wydarzyło. Dlaczego próbuje mi pan wmówić, że wcześniej miałem zupełnie inne poglądy i nagle zmieniłem je w połowie rozmowy? Jaki w ogóle w tym cel?
Dr Zadrożny: SCP-PL-358, proszę o powagę.
SCP-PL-358: Ależ ja jestem całkowicie poważny, panie doktorze. Pana zachowanie mnie martwi, czy dobrze się pan czuje? Może powinien się pan zgłosić po urlop. Pracował pan cały weekend.
Dr Zadrożny: Wczoraj miałem wolne.
SCP-PL-358: Więc w czym rzecz?
Dr Zadrożny: (Zdenerwowanym, niepewnym głosem) SCP-PL-358, skończ tę farsę. Zadałem proste pytanie.
SCP-PL-358: Czy zechciałby je pan powtórzyć? Pogubiłem się nieco.
Dr Zadrożny: (Westchnięcie) Może zadam je nieco inaczej. (Pauza)
SCP-PL-358: Czekam zatem.
(Przez około minutę panuje cisza, gdy Dr Zadrożny zastanawia się nad przeformułowaniem pytania.)
Dr Zadrożny: Opisz, proszę, swoje nastawienie do proto- i neosarkicyzmu, z uwzględnieniem zmian światopoglądowych, które miałeś na ten temat w ciągu ostatnich trzystu lat.
SCP-PL-358: Dziękuję za jasno postawioną prośbę. Niech się zastanowię, jak to najlepiej opisać… O kultach sarkickich wiedziałem jeszcze podczas normalnego życia, bo handlowałem magicznymi przedmiotami, takimi, jakie wy teraz nazywacie obiektami anomalnymi. Znałem dość blisko ucznia mistrza Twardowskiego, który został wtajemniczony do Ezoterycznego Zakonu Białego Czerwia, zgaduję, że pan zna nazwę. Niestety został stracony za sodomię i morderstwo po tym, jak go wydałem, żeby ratować przed podobną karą samego siebie. Cóż, najwyraźniej nie był zbyt sprytny. Dość, że przez kontakt z nim byłem obserwowany przez bardziej udanych Solomonarów, więc została mi podarowana druga szansa, o czym już opowiadałem przedwczoraj. Jak również wtedy wspominałem, została mi zasugerowana ścieżka, którą chętnie podążyłem. Od początku miałem cały ten aspekt religijny, przepraszam za wyrażenie, głęboko w rzyci, i utrzymywałem go tylko dla utrzymania władzy nad, jak raczę przypomnieć, że pan powiedział, panie doktorze, "zdegenerowanym chłopstwem i mało znaczącą szlachtą". Odkąd skończyłem piętnaście lat nie obchodziła mnie żadna siła wyższa, chyba że mogłem ją do czegoś wykorzystać. Nie zmieniło się to ani na chwilę przez całe trzysta pięćdziesiąt osiem lat mojego życia i nie wiem, dlaczego pan sądzi, że mówiłem coś innego.
Dr Zadrożny: A jednak dokumentacja temu przeczy. Czy przedtem kłamałeś?
SCP-PL-358: Panie doktorze, powtarzać będę do znudzenia, pańskiego oczywiście, bo moje już dawno przyszło, że nie mówiłem tych słów, które raczy mi pan przypisywać. Przypomnę, że jesteśmy w miejscu pełnym wynaturzeń, o których większość ludzi by nie śniła. Być może coś zmieniło panu pamięć lub dokumenty.
(Dr Zadrożny dostaje sugestię, aby zakończyć wywiad.)
Dr Zadrożny: Czy chciałbyś jeszcze coś powiedzieć, SCP-PL-358?
SCP-PL-358: Mam nadzieję, że wyjaśni pan tę sprawę, bo to dość niepokojące, jeżeli coś lub ktoś miesza wam w dokumentacji lub pamięci w taki sposób.
Dr Zadrożny: Hm, tak. Koniec logu.
KONIEC LOGU
Notatka końcowa: W Ośrodku PL-154 zorganizowano szkolenie na temat gaslightingu.
WNIOSEK O MODYFIKACJĘ CELI PRZECHOWAWCZEJ SCP-PL-358

Od: |
|
Do: |
X-1 Fabian Ważka |
|
Dr Gabriela Keks |
Kapitan SFO Ksi-15 "Ascalon" |
|
Dyrektor Ośrodka PL-154 |
Ośrodek PL-154 |
|
Ośrodek PL-154 |
W imieniu dowodzonej przeze mnie Stacjonarnej Formacji Operacyjnej Ksi-15 "Ascalon" przydzielonej do SCP-PL-358 wnoszę o modyfikację celi przechowawczej podmiotu w celu zapewnienia lub narzucenia mu minimalnej prywatności podczas czynności intymnych. Przez wymóg stałej obserwacji i nasłuchu podmiot prawdopodobnie złośliwie wykonuje je tak, by wprawić obserwujących w zakłopotanie, obrzydzenie, lub dyskomfort. Część moich podwładnych zgłosiła pogorszenie stanu zdrowia psychicznego przez konieczność monitorowania podmiotu.
X-1 Fabian Ważka
08.08.1994r.
Powiadomienie SCiPnet
Status wniosku: Odrzucony
Powód: Niewystarczające uzasadnienie, aby ryzykować brak obserwacji wrogiego podmiotu. Proszę złożyć wniosek o przydzielenie dodatkowych wizyt psychoteurapeutycznych.
SCP-PL-358
TRANSKRYPT PRZESŁUCHANIA

Przesłuchujący: Dr Waleria Sójka
Przesłuchiwany: SCP-PL-358
Data i miejsce wykonania nagrania: 23.09.1994, 19:35, Ośrodek PL-154
Uwagi: Dr Sójka, ze względu na posiadanie niezwykle wysokiego wyniku w skali Sawickiego (29), testowała prototyp filtra poznawczego SCRAMBLE, który zamontowano w dotychczas stale zasłoniętym okienku w celi SCP-PL-358. Podczas rozmowy widziała się nawzajem z SCP-PL-358.
POCZĄTEK LOGU
(SCP-PL-358 patrzy z lekkim uśmiechem w okienko, w którym pojawia się dr Sójka, ale nie odzywa się, dopóki doktor nie zacznie rozmowy.)
Dr Sójka: Przesłuchanie SCP-PL-358 dnia dwudziestego trzeciego września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego, mówi doktor Waleria Sójka, godzina dziewiętnasta trzydzieści pięć. Dobry wieczór, SCP-PL-358. Jak się dziś czujesz?
SCP-PL-358: Pani chyba jeszcze ze mną nie rozmawiała.
Dr Sójka: Poprzedni projekt, nad którym pracowałam, został poddany terminacji i zostałam przeniesiona do ciebie, SCP-PL-358.
SCP-PL-358: O czym pani rozmawiała z "poprzednim projektem"?
Dr Sójka: Był dużo mniej elokwentny od ciebie, więc niezbyt o czymkolwiek.
SCP-PL-358: Szkoda. (Pauza, obserwuje przesłuchującą) Podeszwa pani odstaje od buta. Niezbyt dobrze pani płacą w tej organizacji, prawda? (Uśmiecha się szerzej.)
Dr Sójka: (Lekko zawstydzonym tonem) Ja… miałam je skleić. Dziękuję za przypomnienie. (Sili się na kwaśny uśmiech.) Czy możemy przejść do pytań, które chciałam ci zadać? (Wyciąga kwestionariusz.)
SCP-PL-358: (Wesoło) Nie przypomina pani czegoś cała ta sytuacja?
Dr Sójka: Chyba nie wiem, o czym mówisz.
SCP-PL-358: (Bardziej do siebie) Nawet nazwisko trochę podobne.
Dr Sójka: Przechodzę do pytań. Powiedziałbyś, że twoja samoocena jest wysoka, czy niska?
SCP-PL-358: A jak pani myśli?
Dr Sójka: Proszę, odpowiedz po prostu.
SCP-PL-358: Jak długi jest ten kwestionariusz?
Dr Sójka: (Wzdycha) Dobrze, przejdę do innych pytań. Czy miałeś trudne dzieciństwo?
SCP-PL-358: Och, proszę pani, stać panią na więcej!
Dr Sójka: Wiem, że te pytania są niezbyt dobrze dostosowane do… twojego wieku.
SCP-PL-358: Mam pani opowiedzieć o swojej matce?
Dr Sójka: Jeśli chcesz.
SCP-PL-358: Ile ma pani lat?
Dr Sójka: Czterdzieści dziewięć.
SCP-PL-358: Ma pani męża, dzieci?
Dr Sójka: Mam— SCP-PL-358, to ja tu zadaję pytania.
SCP-PL-358: Ja po prostu próbuję z panią konwersować.
Dr Sójka: Nie zapominaj, że to jest przesłuchanie, a ty jesteś więźniem.
SCP-PL-358: (Przesadnie sarkastycznym tonem) Doprawdy? A myślałem, że to hotel.
Dr Sójka: (Ciężko wzdycha) Dobrze, chodźmy dalej. Czy—
SCP-PL-358: Nie opowiedziałem jeszcze o swojej matce.
Dr Sójka: Dobrze, zrób to zatem.
SCP-PL-358: Była mniej więcej w pani wieku, kiedy ją zabiłem. (Czeka na reakcję dr Sójki, która jednak siedzi spokojnie i przygląda mu się badawczym spojrzeniem.) Ale proszę się nie martwić, była zupełnie inna od pani. Pani bystry wzrok i regularne rysy nie sugerują kazirodczego zepsucia. Pani na pewno nie krzywdzi regularnie swoich dzieci… prawda? (Podmiot uśmiecha się.)
Dr Sójka: (Skrywając złość i poruszenie) Bogu dzięki, nie. Widzę, że nie sprawia ci zbyt dużych problemów mówienie o tym. Czy to kwestia minionego czasu?
SCP-PL-358: To kwestia tego, że zostawiłem ją w płonącym drewnianym dworku. Życzę pani braku piromanii u syna.
Dr Sójka: (Uśmiecha się pobłażliwie) Nie mam synów.
SCP-PL-358: Ach, czyli nie trafiłem. No cóż, wygrała pani.
Dr Sójka: Czy chcesz coś jeszcze powiedzieć na ten temat, czy możemy iść dalej?
SCP-PL-358: Proszę bardzo. Dużo ciekawiej się z panią rozmawia, niż z doktorem Zadrożnym, muszę przyznać. Ma pani silniejszy charakter. Założę się, że gdybym go przycisnął do ściany i rzucił jakąś błahą groźbę, od razu pokazałby, jak żałosny jest.
Dr Sójka: Dlaczego wspomniałeś o doktorze Zadrożnym? Rzeczywiście masz na jego temat silną opinię?
SCP-PL-358: Jest nudny, irytujący i słaby. Kiedy do mnie mówi, zwykle zajmuję się wymyślaniem sposobu, w jaki najśmieszniej by umierał.
Dr Sójka: (Nieprzekonana, z lekkim zażenowaniem) …Rozumiem. Czy byłbyś skłonniejszy do poważnych rozmów z kimś innym?
SCP-PL-358: Och, zdecydowanie, chociażby i z panią. Nie dała się pani wybić z rytmu prowokacją, na którą on by już rzucał słuchawką. Widzę, że rozmawiam z kimś wartym mojej uwagi.
Dr Sójka: Ha, no dobrze. Wiesz, ciekawi mnie twój wygląd. Czy wybór wężowego ogona jest związany jakoś z Klawigar Saarn?
SCP-PL-358: Nie lubię stóp.
Dr Sójka: (Śmiech) To raczej nie jedyny powód.
SCP-PL-358: Klawigarzy interesują mnie raczej tylko w kontekście mitologicznym, proszę nie pomyśleć, że to ze względów duchowych. Przyznam jednak, że postać Saarn była pewną inspiracją. Estetyczną, oczywiście, jej protosarkiccy wyznawcy pewnie by mnie wyklęli za bluźnierstwo przeciwko jej imieniu. W końcu byłem panem na włościach dręczącym pospólstwo… (Podmiot nie przestaje uprzejmie się uśmiechać.) Ale ma też to dla mnie pewne osobiste znaczenie, mój herb szlachecki to Wąż. (Pauza) Ach, no i jest to pewien synkretyzm, prawda… Górną połowę mam męską, dolną… no, nie kobiecą sensu stricte, ale kobiecą w ikonografii sarkickiej.
Dr Sójka: Rozumiem. W przeszłości wspominałeś, że zostałeś wtajemniczony przez Zakon Białego Czerwia, ale później poszedłeś swoją własną ścieżką. Czy współcześnie zachowujesz jakiekolwiek relacje z sektami neosarkickimi?
SCP-PL-358: Tak.
Dr Sójka: Rozwiniesz tę myśl?
SCP-PL-358: Nie.
Dr Sójka: Czemu?
SCP-PL-358: Niech pani nie zapomina, że to jest przesłuchanie, a ja jestem więźniem.
Dr Sójka: Aha, sprytny jesteś. Gdybym miała zgadywać, to… Czarna Loża?
SCP-PL-358: Mmm, być może. A skąd taki wniosek?
Dr Sójka: Powiedzmy, że pasujesz mi tam charakterem.
SCP-PL-358: Rozwinie pani tę myśl?
Dr Sójka: (Uśmiecha się) Bardzo chciałam odpowiedzieć ci "nie", ale nie będę taka. Czarna Loża para się przestępczością zorganizowaną, a ty jesteś brutalny i sadystyczny, ale masz też charyzmę i żyłkę do interesów.
SCP-PL-358: Ach, pochlebia mi pani.
Dr Sójka: (Wyzywająco) No i ten cały ichni kanibalizm i nabijanie na pale.
SCP-PL-358: Znakomicie wyczuwa pani mój styl.
Dr Sójka: (Uśmiechając się cierpko) Wiem. (Pauza) SCP-PL-358, zastanawia mnie jedna rzecz. Jestem pewna, że byłbyś w stanie się bronić przed Formacją Operacyjną, która cię aresztowała. Dlaczego pozwoliłeś się bez żadnego oporu zamknąć do celi?
SCP-PL-358: Bo mogę stąd w każdej chwili wyjść.
Dr Sójka: Hm? To czemu w takim razie jeszcze tego nie zrobiłeś?
SCP-PL-358: Nie chcę pani martwić, ale chyba filtr się pani zepsuł. (Puka w szybkę, z której faktycznie przed chwilą zniknęła niebieskawa poświata filtra SCRAMBLE. Dr Sójka podrywa gwałtownie wzrok znad kwestionariusza, przypadkiem spoglądając prosto w twarz SCP-PL-358.) Czy w tym wypadku nie powinna pani przerwać wywiadu?
Dr Sójka: (Odwraca wzrok od podmiotu) Usterka filtra SCRAMBLE, koniec logu.
KONIEC LOGU
Notatka końcowa: Dr Waleria Sójka poddana została badaniom na skutki wystawienia na potencjalne zagrożenie poznawcze, ale badania nie wykazały żadnych zmian w psychice. Podmiot albo nie próbował wywrzeć na niej zagrożenia, albo naturalna odporność dr Sójki była wystarczająco wysoka.
Dodatek 358.4: Incydent przełamania zabezpieczeń
W dniu 04.01.1997r. podmiot zaczął symulować długi, głęboki sen, w jaki ma zwyczaj od czasu do czasu zapadać, który z braku uzasadnionych podejrzeń uznano za prawdziwy. 06.01.1997r. nastąpiło przełamanie zabezpieczeń przez SCP-PL-358 oraz przeklasyfikowanie podmiotu na Keter ze względu na nowe informacje na jego temat. Sytuacja alarmowa została opanowana wieczorem dnia 08.01.1997, ale stracono SCP-PL-358-A i -B; pomimo ponownego zabezpieczenia głównego podmiotu nie udało się namierzyć szabli oraz sakiewki z piórami puchacza. Podmiot zamknięto w celi przechowawczej H4-X o wyższym poziomie zabezpieczeń (por. Dokumentacja przechowawcza). Poniżej zamieszczono log incydentu.
SCP-PL-358
LOG INCYDENTU

Data i miejsce zapisu: 06.01.1997, Ośrodek PL-154
POCZĄTEK LOGU
06.01.1997, 21:32
SCP-PL-358 symuluje sen, zasłaniając twarz ramionami przed kamerami. Drzwi do celi otwierają się i wchodzi młodszy badacz Henryk Bieglowski (wynik w skali Sawickiego: 21) w celu posprzątania celi, co zazwyczaj wykonywane było dwa dni po zapadnięciu podmiotu w głęboki sen. Młodszy badacz Bieglowski zaczyna zamiatać podłogę, ciągle zerkając na "śpiący" podmiot.
06.01.1997, 21:35
Młodszy badacz Bieglowski zatrzymuje się na kilka sekund w pobliżu SCP-PL-358, patrząc na niego mniej dyskretnie. Po chwili wychodzi bez szczotki do zamiatania z celi przechowawczej, zamykając drzwi według poprawnych protokołów i zgłaszając stojącym na straży członkom SFO "Ascalon", że musi się wrócić po mop.
06.01.1997, 21:47
Przekaz z kamer i mikrofonów w celi przechowawczej SCP-PL-358 zostaje przerwany. Młodszy badacz Bieglowski jest widoczny na monitoringu na korytarzu placówki, kierując się z powrotem w stronę celi SCP-PL-358 z wiadrem bez wody i mopem.
06.01.1997, 22:24
Usterka zostaje zauważona i członkowie SFO Ksi-15 przygotowują się do potencjalnej interwencji, podczas gdy pracownicy techniczni przywracają monitoring i podsłuch w celi.
06.01.1997, 22:28
Kamera z celi przechowawczej pokazuje SCP-PL-358 "śpiącego" w tej samej pozycji, co wcześniej. W celi brakuje młodszego badacza Bieglowskiego. Szczotka do zamiatania stoi tam, gdzie została uprzednio przez niego odstawiona, ale mop i wiadro leżą rzucone bezładnie na środku podłogi.
06.01.1997, 22:30
Zostaje zgłoszone potencjalne naruszenie protokołu przechowawczego. SFO Ksi-15 uruchamia program SCRAMBLE w swoich hełmach i zgodnie z ćwiczeniami wchodzi do celi i otacza nadal symulujący sen podmiot.
06.01.1997, 22:31
Podmiot błyskawicznym ruchem chwyta X-2 za nogi i przegryza wpół w okolicy podbrzusza za pomocą podłużnego, pionowego otworu gębowego, który pojawił się na jego torsie. Pozostali żołnierze jednostki otwierają ogień, który jednak okazuje się mieć minimalny skutek na SCP-PL-358, znacznie wzmocnionego ludzkim mięsem. Podmiot unieruchamia X-5 za pomocą chwytnego ogona i trzymając go przed sobą w charakterze żywej tarczy, zdejmuje mu hełm. X-5 zaciska powieki, ale SCP-PL-358 siłą otwiera mu oczy i udaje mu się nawiązać kontakt wzrokowy z trzymanym. Rozkazuje mu, aby zaatakował resztę jednostki, po czym puszcza go, a X-5 wykonuje rozkaz, strzelając chaotycznie do pozostałych. SCP-PL-358 wyślizguje się przez drzwi na korytarz, przewracając trzech operatorów silnym uderzeniem ogona, a następnie zamyka od zewnątrz drzwi dźwignią awaryjną i wyrywa najbliższą kamerę monitoringu ze ściany.
06.01.1997, 22:33
W Ośrodku PL-154 uruchomiony zostaje tryb alarmowy i ogłoszone przełamanie zabezpieczeń przez obiekt klasy Euclid.
06.01.1997, 22:36
Młodszy badacz Bieglowski jest widoczny na kamerze monitoringu w skrzydle C Ośrodka PL-154, kierując się na ustalone stanowisko. Zgłasza się do doktora Olega Zadrożnego, który nie jest jeszcze świadomy przebiegu wydarzeń.
06.01.1997, 22:40
Po krótkiej rozmowie, dr Zadrożny kieruje się za młodszym badaczem Bieglowskim, który prowadzi go do łazienki. Mężczyźni wchodzą do pomieszczenia nieobjętego monitoringiem.
06.01.1997, 22:45
Dr Oleg Zadrożny wychodzi z łazienki sam i kieruje się do zbiorów obiektów anomalnych.
06.01.1997, 22:51
Dr Oleg Zadrożny pobiera SCP-PL-358-A i -B ze zbioru obiektów anomalnych, tłumacząc to potrzebą posiadania przedmiotów w celu powstrzymania przełamania zabezpieczeń. Zostają mu szybko wydane jako kierownikowi projektu PL-358.
06.01.1997, 22:57
Dr Oleg Zadrożny wraca do tej samej łazienki, do której wcześniej wchodził z młodszym badaczem Bieglowskim.
06.01.1997, 23:03
Na kamerze zewnętrznego monitoringu widać, jak przez lufcik w łazience przeciska się puchacz, który natychmiast odlatuje poza teren ośrodka. Jeden ze strażników przy bramie zauważa kształt ptaka i próbuje strzelać w jego kierunku, ale ze względu na ciemność i bezszelestny lot sowy nie trafia i szybko go gubi.
06.01.1997, 23:07
W łazience, przez którą uciekł SCP-PL-358, zostają znalezione plamy krwi, której badania wykazały, że należała do dra Zadrożnego, oraz jego długopis i notatnik otwarty na stronie z wiadomością od SCP-PL-358:
Dziękuję za gościnę, ale pozostawiała ona wiele do życzenia. Nie dostałem nawet życzeń imieninowych. — Melchior Wawrzyniec Żmigrodzki
KONIEC LOGU
Uwagi: SCP-PL-358 został odnaleziony w dniu 08.01.1997r. w domu prawdopodobnie losowo wybranych ofiar w miejscowości Zagorzyce w semi-humanoidalnej formie, w której przebywał w zabezpieczeniu. Podmiot znajdował się w tym razem prawdziwym stanie hibernacji i został przetransportowany z powrotem do Ośrodka PL-154, a w Zagorzycach przeprowadzono standardową akcję amnezyjno-przykrywkową. Nie jest pewne, co stało się z doktorem Olegiem Zadrożnym oraz rodziną mieszkającą w domu, w którym był SCP-PL-358, ponieważ prześwietlenie podmiotu nie pokazało ich kości w jego przewodzie pokarmowym, w późniejszych próbkach odchodów nie było włosów, a ich ciał nie odnaleziono. SCP-PL-358 został przeklasyfikowany na Keter, a środki ostrożności zostały zwiększone.
Doktor Zadrożny obudził się gwałtownie, dysząc ciężko. Nie mógł się zorientować, gdzie się znajduje, chyba był w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu, bo gdy otworzył oczy, nic nie zobaczył. Jeszcze nie do końca przytomny, wyrzęził:
— Proszę, zostaw mnie…
Bardzo bolały go mięśnie i kości w bokach, biodrach i twarzy. Nie mógł poruszać nogami, były czymś ograniczone, czymś mokrym, miękkim i ciepłym, ale — może na szczęście — niewystarczająco ciepłym, by porównać to do paszczy jakiegoś potwora.
Kolejna rzecz, jaką zauważył, to że urosły mu włosy i broda. Jak długo był nieprzytomny? Czy był w śpiączce kilka lat? To chyba niemożliwe, pomyślał, jego umysł wciąż niepewny i skołowany.
Zaczął niezręcznie macać naokoło siebie i zdrętwiał, kiedy natrafił na leżącą tuż koło niego stygnącą, martwą rękę. Cofnął się gwałtownie, ale nadal nie mógł poruszać się w pełni sprawnie. Zaczął macać się ostrożnie po twarzy i wciągnął ostro powietrze, wystraszony, kiedy zorientował się, czemu jest tak ciemno. Jego oczodoły ziały pustką. Na policzkach wyczuł jakieś dziwne nacięcia. Chaotycznie i desperacko przesuwając rękami po własnym ciele, dowiedział się szybko wielu innych rzeczy, których jego podświadomość nie chciała do siebie dopuścić. Jedna myśl zakotwiczyła się w jego spanikowanym umyśle:
Nie ma szwów.
Zaczął rzucać się, przypadkiem wpadając na kant jakiegoś stolika, przez co boleśnie dźgnął się pod żebro i zajęczał z bólu. Ciągle próbował wyrwać nogi z pułapki, ale było to niemożliwe, więc zaczął drapać się po biodrach, usiłując zedrzeć obrastające go ciało. Jedyne, co osiągnął, to powierzchowne poranienie się paznokciami. Krzyknął bezsilnie, zwierzęco, z przerażeniem. Skądś odezwał się zniekształcony przez mikrofon, zaniepokojony, acz stanowczy głos:
— SCP-PL-358, co się dzieje? Czy potrzebujesz pomocy medycznej?