Była to zaledwie chwila, lecz dla Andrzeja Ujdowskiego czas jazdy windą zdawał się dłużyć w nieskończoność; sekundy w minuty, minuty w godziny, godziny zaś w doby. Stał w milczeniu spoglądając przed siebie na drzwi windy, mijającej kolejne piętra. Obok niego natomiast znajdował się ochroniarz, była to standardowa procedura w sytuacji w jakiej znajdował się Andrzej. Panel obok drzwi wskazywał piętro -10, znajdował się tam również czytnik na specjalną kartę umożliwiającą dojście na to piętro, posiadał ją właśnie ochroniarz jadący z Andrzejem. Na prawo od panelu wisiał przyczepiony taśmą plakat firmowy. Ten ówże plakat przedstawiał logo Hunter Industries na samej górze, na środku natomiast znajdował się ubrany na sportowo biegacz. Sam plakat przypominał o firmowym biegu z którego zdobyte środki miały być przekazane na wybrany przez pracowników cel charytatywny. Bieg ten ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
Plakat na sekundę rozkojarzył Andrzeja, który jednak natychmiastowo oprzytomniał. Przypomniał sobie cel w jakim jedzie na piętro -10. Była to porażka. Niestety nie tylko osobista lecz całego zespołu. Wydarzenia z rana ciągle odgrywały się w jego głowie, był pewien że jest w stanie je niemalże znowu widzieć przed sobą. Całe lata pracy jego zespołu zrujnowane. Zacisnął pięść w ręku dalej patrząc prosto przed siebie.
Zespół Andrzeja pracował nad nowym zbiornikiem mającym znacznie zwiększyć ilość pobieranej energii EZAW od "dostawców". Początkowe schematy, prototypy. W końcu mogli przeprowadzić testy na "dostawcach". Z początku dostali pozwolenie tylko na byty demoniczne klasy E oraz D. Wszystko działało perfekcyjnie, jak w zegarku. Po dalszych prośbach zespół uzyskał pozwolenie na przetestowaniu prototypu na ważniejszym demonie. Byt demoniczny klasy C.
Przez pierwsze 15 minut wszystko przebiegało pod kontrolą. 16 minuta, krzyki demona stają się coraz głośniejsze i słychać w nich agonię, przez jaką przechodzi kreatura. Znacznie większą niż przyjęte normy zadawania bólu demonom. Liczniki ukazują albo niemożliwe wartości, albo wręcz minusowe. Panika. Demon zostaje całkowicie unicestwiony wraz z prototypem i członkiem zespołu który znajdował się najbliżej zbiornika.
Andrzej jako przywódca zespołu postanowił, iż przyjmie winę za porażkę na siebie, oraz sam przekaże wiadomość wyżej. Hmm. "Wyżej". Andrzej z niewyjaśnionych przyczyn bał się nawet wypowiadać w myślach imię zarządczyni Hunter Industries. O wielu rzeczach wewnątrz firmy mówi się otwarcie, jednak temat Amandy Hunter jest zazwyczaj pomijany bądź wspominany szczątkowo. Mało kto poza zarządcami zespołów ją widział, nie mówiąc o rozmowie.
Amanda Hunter zajmowała się wewnętrznymi sprawami Hunter Industries, kiedy to jej brat, Adam Hunter zajmował się kontraktami z innymi grupami. Był frontem firmy, w czasie gdy Amanda, odizolowana od wszystkich i wszystkiego, zamknięta w podziemiach siedziby, była niczym jej serce. Sercem o którym nikt nie chciał rozmawiać. Andrzej nigdy wcześniej nie widział swojej pracodawczyni i w przeciwieństwie do brata, Amanda nie ukazywała się na broszurach firmowych czy filmach instruktażowych. Mało kiedy również opuszczała swoje piętro, co mogłaby wyjaśnić jedna z niewielu pewnych informacji jakie wiedział o niej Andrzej. Z niewiadomego powodu ciało Amandy Hunter jest niemalże całkowicie sparaliżowane. Jak zatem zarządza firmą w takim stanie? Andrzej nie wiedział, wyobrażał sobie w zasadzie kobiecą wersję Adama Huntera na wózku, jak Stephen Hawking.
— Piętro: -10 — Powiedział delikatny damski głos w windzie, wybijając Andrzeja z paraliżujących myśli.
Przed jego oczami ukazało się ciemne, gigantyczne pomieszczenie. Tuż przed nim znajdowała się metalowa platforma, przez której kraty mógł spojrzeć w dół. Widział niemalże dla niego nieskończoną przepaść. Zaczął iść po tej platformie, była ona oświetlona delikatnymi światełkami na bokach. Widział w odległości jakichś 200 metrów przed sobą, maszynę, oraz chyba jakąś postać przed nią. Oglądając się na boki mógł zobaczyć prototypy tajemniczych maszyn stworzonych przez firmę na przestrzeni ostatnich lat, znajdowały się one na wysokich wysuwających się z ciemności w dole filarach.
Z każdym kolejnym krokiem Andrzej miał ochotę zawrócić do windy i uciec, jak najdalej z tego chłodnego, ciemnego miejsca. Jednak coś mu kazało iść do przodu. Podchodząc bliżej widział że postać przed maszyną wisi bezwiednie, zawieszona na kilku świecących błękitnych linach. Postać ta była ubrana w czarny z białymi akcentami, lekko postrzępiony przy brzegach długi do kolan płaszcz, jej włosy były niepoukładane, dzikie oraz czarne z białym pasmem. Włosy z przodu były przesunięte na lewą stronę kompletnie zasłaniając tą część twarzy, ciągnęły się mniej więcej do piersi.
Przed Andrzejem znajdowała się właśnie Amanda Hunter. Słysząc kroki bliżej otworzyła oczy, a raczej jedno, widoczne lewe oko którego nie zasłaniały włosy. Świeciło ono lekką białą poświatą, w środku zaś znajdowała się spirala. Andrzej spojrzał w nie, poczuł nagły paraliż. Zatrzymał się. Chciał uciekać lecz nie mógł, chciał wyskoczyć za barierkę platformy lecz nie mógł. Amanda Hunter poruszyła się na błękitnych sznurkach, zeszła na samą platformę, jednak nie zmieniając pozycji głowy. Stale przeszywała wzrokiem duszę swojego pracownika. Jej ruchy były niezwykle nienaturalne, ciągnięta przez sznurki poruszała się jak marionetka, jej ciało wisiało na nich bezwiednie, zmuszane do ruchu poprzez ich ciągnięcie za pomocą przyrządów na górze pomieszczenia.
Andrzej Ujdowski?
Andrzej usłyszał kobiecy głos, jednakże usta Amandy się nie poruszały. Samo zdanie zaś odbijało mu się w głowie echem. Chciał się złapać za głowę jednakże paraliż dalej trzymał go w miejscu.
— T-tak — zdołał zaledwie wyrzucić jedno zdanie.
Amanda przekręciła głowę w lewo o 45 stopni.
Ah, zarządca projektu Hecate.
Ponownie usłyszał głos Andrzej. Przełknął ślinę po czym odpowiedział — zgadza się. Chciałem przekazać wiadomości… — Zatrzymał się na chwilę. Czy musi to robić? Czy na pewno chce przekazać te wiadomości? Nie lepiej będzie skoczyć z barierki, skończyć swój żywot i nie musieć odpowiadać więcej na pyta- — wiadomości w kwestii testu z użyciem bytu demonicznego klasy C — dokończył, jakby ktoś go przymusił do przerwania swoje myśli.
Eksperyment się nie udał. Demon został unicestwiony, prototyp zniszczony. Anita Dębowska. Wysoce wydajna pracownica firmy. Zginęła w wypadku spowodowanym przez twoją nieodpowiedzialność.
Amanda podeszła bliżej wyprostowując głowę do normalnej pozycji. Uniosła rękę ciągniętą na sznurkach i wskazała otwartą dłonią na Andrzeja.
Widziałam twoje myśli, twoje odczucia tak jak teraz widzę ciebie. Obwinianie się nie przyniesie żadnych efektów. To była twoja nauczka. Owszem, nie jest to efekt jakiego oczekiwaliśmy, jednak musimy przeć do przodu w imię nauki.
Głos Amandy brzmiał dziwnie kojąco dla Andrzeja. Dalej czując się sparaliżowanym w miejscu poczuł stabilizację bicia swojego serca, oddech stawał się równiejszy. Pomimo tego iż był absolutnie przerażony, czuł się bezpiecznie.
Co nie oznacza, że nie mam zamiaru wyciągnąć z tego żadnych konsekwencji. Straty poniesione w tym incydencie będą pokryte z wypłat całego zespołu. Więc liczę że jeśli będzie następny test z prototypem, będzie on skuteczny. Inaczej mamy jeszcze inne metody karania pracowników.
Wydawało się Andrzejowi że na twarzy Amandy pojawił się prawie niewidoczny uśmiech.
— Tak… Tak, tak… Zdecydowanie… Gwarantuje swoim własnym życiem, następny test będzie działał… Obędzie się też bez ofiar… Zdecydowanie… — odpowiedział łamiącym głosem.
Jesteś wolny. Wróć na górę, gdy będziecie mieli gotowy prototyp zgłoś to do mnie.
— Ależ oczywiście… Tak… Dziękuję b-b-bardzo. — Andrzej zaczął się powoli cofać, czując że odzyskał władze w nogach.
Amanda uniosła się na linach około metr ponad ziemię i rozłożyła lekko ręce.
Tym razem jednak, osobiście będę nadzorować test.
Mrugnęła okiem, Andrzej poczuł jednocześnie spory ból, jak i również miał odczycie jakby coś opuściło jego umysł. Zaczął kierować się w stronę windy, łapiąc się za głowę z bólu. Czuł zawroty głowy oraz nudności.
— Panie Andrzeju, wszystko w porządku? — zapytał ochroniarz kiedy Andrzej wszedł do windy.
— Tak, tak wszystko jest pod kontrolą — odpowiedział Andrzej po czym osunął się po ścianie windy i stracił przytomność.