/* source: http://ah-sandbox.wikidot.com/component:collapsible-sidebar-x1 */ #top-bar .open-menu a { position: fixed; top: 0.5em; left: 0.5em; z-index: 5; font-family: 'Nanum Gothic', san-serif; font-size: 30px; font-weight: 700; width: 30px; height: 30px; line-height: 0.9em; text-align: center; border: 0.2em solid #888; background-color: #fff; border-radius: 3em; color: #888; pointer-events: auto; } @media not all and (max-width: 767px) { #top-bar .mobile-top-bar { display: block; pointer-events: none; } #top-bar .mobile-top-bar li { display: none; } #main-content { max-width: 708px; margin: 0 auto; padding: 0; transition: max-width 0.2s ease-in-out; } #side-bar { display: block; position: fixed; top: 0; left: -20em; width: 17.75em; height: 100%; margin: 0; overflow-x: hidden; overflow-y: auto; z-index: 10; padding: 1em 1em 0 1em; background-color: rgba(0,0,0,0.1); transition: left 0.4s ease-in-out; scrollbar-width: thin; } #side-bar:target { left: 0; } #side-bar:focus-within:not(:target) { left: 0; } #side-bar:target .close-menu { display: block; position: fixed; width: 100%; height: 100%; top: 0; left: 0; margin-left: 19.75em; opacity: 0; z-index: -1; visibility: visible; } #side-bar:not(:target) .close-menu { display: none; } #top-bar .open-menu a:hover { text-decoration: none; } /* FIREFOX-SPECIFIC COMPATIBILITY METHOD */ @supports (-moz-appearance:none) { #top-bar .open-menu a { pointer-events: none; } #side-bar:not(:target) .close-menu { display: block; pointer-events: none; user-select: none; } /* This pseudo-element is meant to overlay the regular sidebar button so the fixed positioning (top, left, right and/or bottom) has to match */ #side-bar .close-menu::before { content: ""; position: fixed; z-index: 5; display: block; top: 0.5em; left: 0.5em; border: 0.2em solid transparent; width: 30px; height: 30px; font-size: 30px; line-height: 0.9em; pointer-events: all; cursor: pointer; } #side-bar:focus-within { left: 0; } #side-bar:focus-within .close-menu::before { pointer-events: none; } } }
Znajdujesz tunel dostępu, ukryty wewnątrz naturalnej jaskini milę od głównej drogi.
Nie potrzebujesz karty. Drzwi są uchylone.
Cuchnie tu. Cuchnie jak oni. Masz nadzieję, że poszli dalej. Zaszedłeś już tak daleko. Nie możesz teraz zawrócić.
Od wejścia do jaskini prowadzi śliska ścieżka w głąb tego miejsca. Nie wiesz, czy to krew, czy gówno, czy coś, co rozmazało się z jednej z tych istot. Postanawiasz tego uniknąć.
Wciąż odbierasz sygnał alarmowy. Zaczął nadawać dopiero wczoraj. Ktokolwiek to jest - modlisz się, że jeszcze żyją.
Twoje kroki odbijają się echem po pustych korytarzach. Każdy krok brzmi jak tuzin, jakbyś nie stąpał po ciemnościach sam.
Winda nie działa - idziesz więc schodami, kończąc na piętrze B5: Cele Keter. Mijasz kilka pustych komór przechowawczych. Już od dawna nie ma w nich koszmarów, które przechowywały.
Jeśli masz szczęście.
Ścieżka prowadzi cię do biura odchodzącego od głównego korytarza - źródła sygnału. Drzwi są otwarte, ale się zacięły. Stajesz przed nimi i z całej siły pchasz do przodu.
Coś wyślizguje się z jednego z pokojów po twojej lewej i znika za rogiem zanim możesz się temu lepiej przyjrzeć. Twoją pierwszą myślą jest 'pies'.
To coś było jednak na suficie.
Chowasz się w pokoju i zatrzaskujesz za sobą drzwi. Jest tu ciemno, ale ty jesteś bezpieczny. Zdejmujesz kurtkę i nakrycie z głowy. Po wszystkim co się wydarzyło, byłoby cholernie głupio umrzeć na coś takiego jak hipertermia.
Jedyne działające światło awaryjne obraca się w swojej obudowie, co parę sekund wydając nikłą bladopomarańczową poświatę wokół pokoju.
Jakby sam pokój posiadał puls.
Za drzwiami znajdują się pospiesznie postawione regały - barykada. Obserwujesz pokój. Brudne ubrania, w pół zjedzone jedzenie. Pomimo istnienia przylegającej toalety, w rogu znajduje się wiadro z odchodami. Komora pneumatyczna na północnej ścianie dostarczałaby obecnemu materiały konsumpcyjne.
Ścieżka kończy się w rogu pokoju, tworząc wstrętną kałużę. Zauważasz trzy butelki apteczne - przy dalszej inspekcji są to różne opioidy. Wszystkie trzy są puste.
Na biurku w pokoju stoi komputer. Zbliżając się do terminalu, widzisz migające światło przycisku zasilania.
Siadasz w fotelu. Włączasz komputer.
Protokół Awaryjny Aktywowany. Usunięto Zabezpieczenia Poziomów Dostępu. Przyznano Pełny Dostęp.
Zabezpieczamy. Przechowujemy. Chronimy.
Ładowanie...
Ładowanie..
Ładowanie...
Ładowanie..
Ładowanie...
Ładowanie..
Tuż za drzwiami słyszysz kroki. Każdy pierwszy krok jest ciężki, natomiast drugi wlecze się za nim.
Ładowanie...
Ładowanie..
Ładowanie...
Ładowanie..
Ładowanie...
Ładowanie..
Ładowanie...
Ładowanie..
Ładowanie...
Uwierzytelnianie...
..
...
Ciemny kształt zasłania światło przechodzące przez szczelinę między podłogą a drzwiami.
..
...
..
Uwierzytelnianie...
..
...
..
...
..
Uwierzytelnianie...
..
...
Czekasz w napięciu i wyciszonym oddechu, modląc się, żeby sobie poszło. Przeklinasz głuche bicie swojego serca za zdradę swojej pozycji.
Proszę czekać...
..
...
..
..
...
Proszę czekać...
..
...
..
Proszę czekać...
..
...
..
Cień oddala się. Wzdychasz z ulgą, w czasie gdy ekran się włącza…
Trwa Otwieranie Pliku
🔥 KOD ZGŁOSZENIA AUTOMATYCZNEGO BEZPIECZNEGO SYSTEMU 235 (ASSN-235) 🔥
Wystąpił błąd podczas pobierania bieżącej iteracji pliku SCP-001. Obecnie przeglądana jest wersja #3. Dostęp do nowszych wersji można uzyskać na dole tej strony.
Rewizja 3/12 zaktualizowana 1312 dni temu

SCP-001, kilka minut po aktywacji. Fotograf nieznany.
Identyfikator podmiotu: SCP-001
Klasa podmiotu: Apollyon
Specjalne Czynności Przechowawcze: Ze względu na swoją naturę, SCP-001 nie może być zabezpieczony. Osoby, które przeżyły wydarzenie SCP-001, przebywające w bezpiecznych placówkach, powinny pozostać ze sobą w kontakcie. Personel jest zachęcony do podjęcia próby dotarcia do ośrodka 51 ośrodka 19 za pomocą wszelkich możliwym im środków. Personel posiadający wiedzę na temat miejsca pobytu Rady O5 ma przekazać te informacje Administratorowi.
Ocaleni próbujący poruszać się na zewnątrz muszą w pełni zakryć swoje ciała odzieżą ochronną, najlepiej w kilku warstwach. Podróżowanie pieszo powinno być ograniczone do minimum. Największą ochronę zapewniają miasta - i ogólnie struktury stworzone przez człowieka -. Należy omijać tereny dawniej zalesione. Podróżowanie drogą powietrzną jest preferowane ponad wszystkie inne metody.
Personel wystawiony na działanie SCP-001 należy uznać za utracony. Skompromitowany personel należy porzucić. Nie należy podejmować prób eutanazji.
Za wszelką cenę należy unikać zbiorowych instancji SCP-001-A, które są ogromnych rozmiarów. Broń przewodząca elektryczność okazała się częściowo skuteczna w unieszkodliwianiu instancji i może być używana do samoobrony. Broń podpalająca działa równie dobrze. Jak dotąd najskuteczniejsza jest amunicja krioniczna.
Testy wykazały, że SCP-001-A jest względnie bezpieczny do spożywania. Powinno być to traktowane tylko jako ostateczność w przypadku braku innych możliwości. Ponieważ SCP-001-A może się zrekonstruować w układzie pokarmowym, należy spożywać tylko małe ilości na raz, aby zapobiec niedrożności.
Personel stacjonujący w ośrodku 19 ma prowadzić badania dotyczące kolonizacji pozaplanetarnej. Wahadłowce muszą być tak skonstruowane, żaby światło nie mogło przenikać do ich wnętrza.
Dla tych z was, którzy mieli rodziny lub, broń Boże, dzieci - jest mi niezmiernie, niezmiernie przykro, musicie iść naprzód. Nie pozwólcie, aby ich śmierć poszła na marne. Wciąż mamy czas.

Nauczcie się być ogarnięci mrokiem, przyjaciele. Bójcie się światła.
- Administrator
Opis: SCP-001 to oznaczenie nadane Słońcu, po wydarzeniu na [BŁĄD SYSTEMU] Utrata danych: ec172. Skontaktuj się z SysAdminem., w wyniku czego w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin zginęło ~6,8 miliarda osób. Wydarzenie to zostało sklasyfikowane jako scenariusz "Słonecznej Osobliwości" klasy XK-Δ. Efekt SCP-001 nie wydaje się wynikać z ekspozycji na promienie ultrafioletowe, ale raczej na światło z zakresu widma widzialnego (~390 do 700 nm). Efekt ten jest podobnie obecny w świetle księżyca.
W kontakcie ze światłem widzialnym wytwarzanym przez Słońce, żywe organizmy upłynniają się w miejscu kontaktu, a efekt rozprzestrzenia się aż do przekształcenia całego organizmu. Wizualnie przypomina to topienie się wosku. Czas trwania tego procesu zależy w dużej mierze od stopnia naświetlenia i wielkości organizmu. Pomimo tej restrukturyzacji, żywe organizmy w żadnym momencie nie giną.
Po ukończeniu, organizmy te (SCP-001-A) przybierają galaretowatą konsystencję. Organizmy ruchliwe będą próbowały orientować się w sposób przypominający ich poprzednią formę, z różnym skutkiem.
Flora zazwyczaj pozostaje fizycznie obojętna, ale nadal jest zdolna do fotosyntezy i nadal produkuje tlen. Organizmy zdolne do lotu tracą swoje zdolności do tego. Fauna pozostaje świadoma i wykazuje zachowania podobne do swoich nieanomalnych odpowiedników, jeśli nie została wchłonięta przez zbiorową instancję. Ludzie zachowują odrobinę swojej rozumności i pamięci.
Anomalie biologiczne wystawione na działanie SCP-001 są dotknięte w ten sam sposób. Wydaje się, że ekspozycja niweczy wszelkie wcześniej wyrażone anomalne właściwości.
Ze względu na swój skład, instancje SCP-001-A, które się ze sobą stykają, mogą się łączyć i mieszać na poziomie molekularnym. Nie wydaje się to powodować żadnego bólu ani cierpienia dla instancji, chociaż powstałe w ten sposób zagęszczenie może utrudniać poruszanie się. Od czasu wydarzenia SCP-001, większość instancji zgromadziła się w takie kolektywy, które wydają się nie mieć maksymalnej objętości.
Wynikająca biomasa jest bezkształtna i chaotyczna. Składające się z niej organizmy zmieniają stan między w pełni a w pół płynnym - kończyny i ciała czasem uniosą się z masy na krótki okres, przed rozpadem i odciągnięciem przez inną formę życia.
Powstała w ten sposób biomasa jest amorficzna i chaotyczna. Organizmy składowe zmieniają swój stan między stanem płynnym a półpłynnym - kończyny i ciała okresowo wynurzają się z masy na krótki okres czasu, po czym ulegają degradacji i zostają wchłonięte przez inną formę życia.
Zbiorowe instancje będą się poruszać, używając swoich wyrostków w tandemie do przenoszenia swojej masy. Większe instancje będą tworzyć pseudopoda ze swoich składowych form życia i wlec się w sposób podobny do ameby.
+Otwórz załączony plik: Audio Log
...
...
...
Uzyskano dostęp.
Kiedy otwierasz plik, z głośników wydobywa się ostry szum. Zaburza ciszę panującą w pokoju, zaskakuje cię i przyspiesza bicie twojego serca. Pojawia się jakiś szum, gdy nagrywający ustawia swój mikrofon.
Mija krótka chwila ciszy, a potem:
"Ekhem. Tu doktor Logan Igotta, badacz, em, trzeciego poziomu." |
W jej głosie jest drżenie, które zdradza jej próby profesjonalizmu. Przerywa, bierze głęboki oddech i kontynuuje.
"Ze względu na posiadanych przez ośrodek 46 kilku zaraźliwych zagrożeń informacyjnych, zostaliśmy odcięci od r-reszty sieci w ramach protokołu Blackout. W związku z tym, będę to aktualizować w miarę napływania n-nowych informacji. Z drugiej strony, wciąż odbieramy transmisje z kilku innych ośrodków. Wygląda na to, że spora część personelu przeżyła. Niektórzy planują ucieczkę do 19, niektórzy próbują walczyć z podmiotami A, a niektórzy, tak jak my, po prostu czekają na rozwój wydarzeń. Nasz ośrodek jest na razie szczelnie zabezpieczony. Nie jesteśmy gotowi na podróż. Przynajmniej, jeszcze nie teraz." |
Wzdycha.
"Kilka... kilka dni temu doszło do przełamania zabezpieczeń. Jeden ze ściślej utrzymywanych humanoidów wydostał się - sukinsyn naruszył zabezpieczenia połowy tuzina Keterów i zwiał. Nie uszli dalej niż dwa metry od tuneli zanim rozpłynęli się w zupę. W-widziałam wszystko na kamerach. Nie minęło zbyt dużo czasu zanim znowu się podnieśli." |
Ponownie przerywa, mamrocząc do siebie niezrozumiale - przed tym słyszysz niewątpliwy dźwięk uderzenia zapałki.
Wyraźnie wzdycha.
"Achh... O-o wiele lepiej. Niez- niezupełnie teren dla palaczy, ale co tam, racja?" |
Odchrząkuje.
Komandor Anand uzbroił się i poszedł do miasta następnego dnia, próbował ich odpędzić. Nie skończyło się to zbyt dobrze, biedny drań. Przynajmniej udało nam się czegoś dowiedzieć." |
Przerwa. Wydech.
"Zostało nas tu tylko kilku. Ja siedzę w jednym z biur. Jerry i dyrektor Phillips są gdzieś w koszarach. Clyde i kilku D zamknęło się w zbrojowni z Ari. Naprawdę powinnam sprawdzić co u niej." |
Oddala się na moment - zanim słyszysz szum radia.
"Hej, kochanie. Jak się trzymasz tam na dole?" |
Odpowiada jej głos. Mężczyzna z przesadnym, kpiącym tonem.
"U mnie świetnie, misiu pysiu! Chcę żebyś wiedziała, że bardzo bardzo cię loffciam! Heh, heh." |
Logan odbija się do tyłu.
"Kto? Kt- daj sobie spokój i daj mi ją, do diabła. Muszę z nią porozmawiać." |
Po drugiej stronie linii dochodzi do wrzawy, gdy radio zmienia rozmówcę. Pojawia się łagodny zaniepokojony głos.
"Kotku? O co chodzi?" |
Logan odpowiada.
"Em - ym- nic, nic." |
Przerwa. Wydech.
"Po prostu chciałam się szybko upewnić co u ciebie." |
Ari apeluje.
"Nic mi nie jest, skarbie. Naprawdę. Potrafię o siebie zadbać." |
Skrzyp - Logan wierci się na siedzeniu.
"Nie, nie. Wiem, wiem o tym. Po prostu nie mogę nic na to poradzić. Wiem, że przyjście tu nigdy nie było dla ciebie łatwe...." |
Przerwa. Wydech. Logan kontynuuje:
"...i z tym wszystkim co się dzieje, ja—" |
Ari przerywa jej.
"Hej! Mówiłaś mi, że przestałaś palić." |
Dochodzi do awantury, gdy Igotta prawdopodobnie próbuje zgasić swojego papierosa.
"Och! Em…nie! Nie, jasne że nie. Znaczy, tak! Tak, przestałam." |
Ari nie brzmi na przekonaną.
"Nie sądzę, że to ja jestem tą, o którą powinnaś się martwić. Pozostaję czysta. Od miesięcy nawet nie myślałam o dotknięciu mnestykamentów. Zaufaj mi. W każdym razie, skoro się pytasz, u mnie w porządku. Chłopaki siedzą i grają w karty, a ja otuliłam się w kącie ze swoim notatnikiem." |
Praktycznie możesz usłyszeć, jak Igotta uśmiecha się, gdy żartuje.
"Kochanie! Piszesz sonet o mojej nieśmiertelnej miłości w takich czasach? Pochlebiasz mi." |
Ari odpowiada udawanym śmiechem.
"W tej chwili elegię. Myślę, że zbzikuję tu taka zamknięta jeśli czymś się nie zajmę." |
"Wiem co masz na myśli, kochanie. Dam ci to kontynuować. Kocham cię." |
Ari odpowiada.
"Też cię kocham, kotku." |
Chwila ciszy. Potem uderzenie zapałki, po którym następuje słyszalny wydech.
"I to my wszyscy. Cała reszta albo była na górze w trakcie wydarzenia, albo zostali zabici przy przełamaniu. Dyrektor nakazał nam pozostać na miejscu. Miejcie oko na kamery - zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz budynku. W nasze drzwi walą skipy po 001, i Bóg wie co jeszcze jest tu z nami zamknięte. Wciąż mamy elektryczność - powinniśmy ją mieć przez jakiś czas - a ośrodek jest zaopatrzony w zapasy wystarczające na kilka lat. Na razie nic nam nie będzie." |
Przerwa. Wydech.
"Wszystko będzie dobrze." |
Czeka chwilę, zanim kończy transmisję.
Rewizja 5/12 zaktualizowana 1202 dni temu

SCP-001, kilka minut po aktywacji. Fotograf nieznany.
Identyfikator podmiotu: SCP-001
Klasa podmiotu: Apollyon
Specjalne Czynności Przechowawcze: Nie wprowadzono zmian. Opuszczono informacje.
Opis: Nie wprowadzono zmian. Opuszczono informacje.
+Otwórz załączony plik: Raport incydentu-001.1
...
...
...
Uzyskano dostęp.
Przez cały czas siedziały tam, wołając nas, błagając, żebyśmy wyszli na zewnątrz. Hałas przyciągnął ich więcej. Jest tam taka jedna masa, w której, jestem pewna, musi być kilkadziesiąt osób i bóg wie ile jeszcze zwierząt, które się w niej kłębią. Krzyki, jęki, piski i wycia bez przerwy. Głośne jak diabli. Te najgorsze wydają z siebie ten obrzydliwy jęk - jakby im się to podobało. Nie odejdą stąd dopóki wiedzą, że tu jesteśmy. Udało nam się przekonać jednego z D, aby wyszedł - zobaczyć czy nie mógłby ich odciągnąć. O dziwo, nie miał żadnych problemów z planem - zapytał wyłącznie o broń i pojedynczy nabój. Wydostał się na zewnątrz i jeden z nich go złapał, próbował zdjąć mu maskę. Udało mu się na czas ustawić pistolet pod szczęką, pociągnął za spust. Myślałam, że mu się poszczęściło. Kiedy już opadł na ziemię, jeden z nich dalej próbował się dobrać do jego kombinezonu. Oderwał kaptur i wlał się do środka. Zaczęło wyrywać go z niego od środka. Wrócił; zaczął się zmieniać - ociekając z kombinezonu i krzycząc, krzycząc i krzycząc. Nie pozwolą nam nawet umrzeć. Dyrektor ma plan. W jego biurze ukryty jest tunel ewakuacyjny. Tramwaj pod ośrodkiem zabierze nas do bezpiecznego schronu - stamtąd powinniśmy móc ruszyć w kierunku 19. |
Rewizja 8/12 zaktualizowana 1200 dni temu

SCP-001, kilka minut po aktywacji. Fotograf nieznany.
Identyfikator podmiotu: SCP-001
Klasa podmiotu: Apollyon
Specjalne Czynności Przechowawcze: Nie wprowadzono zmian. Opuszczono informacje.
Opis: Nie wprowadzono zmian. Opuszczono informacje.
+Otwórz załączony plik: Plik wideo
...
...
...
Uzyskano dostęp.
Widzisz ją po raz pierwszy. Dr Igotta siedzi tam, gdzie siedzisz obecnie ty. Ma obolały wyraz twarzy, jej oczy są przekrwione. Na jej kieszeni na piersi powstała duża, mokra, czerwono-czarna plama.
Wciąga drżący oddech, otwiera usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymuje. Pochyla głowę i cicho płacze. Po minucie udaje jej się wydusić:
"Ja-ja-m-my - t-tunel. Wlali się przez, przez sufit, wycią-wyciągneli ich na ś-światło i rozrywali ich- ich ubrania i-i-i..." |
Sięga do kieszeni i wyjmuje z niej palec. Nad odciętą częścią widać błysk obrączki ślubnej. Trzyma ją przy sobie, w złożonych dłoniach, i przesuwa kciukiem po błyszczącej obrączce.
Siedzi tak przez wieczność, szepcząc przeprosiny za przeprosinami, błagając o przebaczenie, zatracona w chwili. Po jakimś czasie patrzy w górę. Spojrzenie jest pełne zrozumienia, gdy widzi, że ciągle nagrywa; zanim chowa palec z powrotem do kieszeni. Pochyla się do przodu, jakby chciała wyłączyć kamerę, kiedy radio zaczyna funkcjonować.
Przez parę sekund emituje biały szum, po czym głos, który przyprawia cię o dreszcze.
"Logan?" |
To Ari, tak jakby. Jej głos przybrał obrzydliwy, bulgoczący ton, charakterystyczny dla wystawionych na 001. Szczęka Logan opada, a z jej twarzy znika wszelki pozostały kolor jaki jej pozostał. Odzywa się ponownie.
"Gdzie jesteś? Czemu nie mogę wejść do środka? Jesteś tam?" |
Logan szpera przez moment pod biurkiem i wyciąga przenośne radio. Ręce się jej trzęsą. To coś ją błaga; jej nieludzka mowa przyprawia o mrowienie w żołądku.
"Kotku, wszystko w porządku. Naprawdę, Nic mi nie jest. Na zewnątrz jest tak jasno i słonecznie, a ty nic tylko gnijesz tam na dole." |
Po policzkach Logan nieprzerwanie płyną łzy, a jej palec unosi się tuż nad przyciskiem rozłączającym rozmowę. Ari-podobne coś bierze głęboki, mokry oddech i przemawia.
"Niebo jest takie piękne, czyste i niebieskie - jak tamtego dnia. Pamiętasz, kotku? |
Logan wyjmuje wolną dłonią papieros oraz paczkę zapałek. Jej drżenie zapobiega pierwszym dwóm próbom zapalenia. Kobieta po cichu klnie. Do trzech razy sztuka, po czym wdycha jego ćwierć za jednym pociągnięciem. Ari-podobna istota kontynuuje:
"Było tak idealnie. Wszystko było dokładnie tak, jak zawsze marzyłam. Znakomicie to zaplanowałaś. Nigdy nie czułam się tak zakochana." |
Logan zaczyna kołysać się do przodu i do tyłu.
"Kapela nawet zagrała naszą piosenkę..." |
Zaczyna śpiewać.
"I feel good, in a special way I'm in love and it's a sunny day" |
Logan rzuca radiem na drugi koniec pokoju. Rozwala się gdzieś poza kamerą. Wciąż jest w pewnym stopniu sprawne - wciąż słyszysz śpiew.
"Good day, sunshine Good day, sunshine" |
Coraz więcej głosów dołącza się do refrenu, w czasie gdy radio powoli traci moc. Kilka, tuzin, jeszcze więcej. Kontynuują śpiewać, aż radio z litości milknie. Logan zrywa się z krzesła i słyszysz, jak wymiotuje poza ekranem. Wideo nagrywa puste miejsce przez kilka minut, po czym Logan wraca, i kończy transmisję.
Ogarnia cię paranoiczne uczucie. Jesteś obserwowany. Obronnie spoglądasz wokoło, choć twoje oczy potrzebują chwili na przyzwyczajenie się do mroku za monitorem. Światło awaryjne omiata pomieszczenie, rozciągając i wykrzywiając cienie nie do poznania. Wtedy to zauważasz.
Tam, w rogu.
Wychodzi z kałuży.
Czas zwalnia do zera. Para dłoni, pokrytych lśniącym, czarnym śluzem, za którymi podążałeś przez cały ośrodek, znajduje się po obu stronach obrzydliwej kałuży, tak jakby coś pod podłogą napinało się, próbując się podnieść.
Coś nieludzkiego.
Następna jest głowa, która wynurza się z szlamu. Zmatowiałe włosy skrywają twarz, zalaną tajemniczym płynem. Odwraca się w twoim kierunku.
Wpatruje się w ciebie zza rogu, który ponownie pogrąża się w ciemność.
Światło awaryjne kontynuuje swą podróż przez pokój. Ponownie oświetla kałużę, nie ujawniając niczego nadzwyczajnego.
Rewizja 9/12 zaktualizowana 986 dni temu

SCP-001, kilka minut po aktywacji. Fotograf nieznany.
Identyfikator podmiotu: SCP-001
Klasa podmiotu: Apollyon
Specjalne Czynności Przechowawcze: Nie wprowadzono zmian. Opuszczono informacje.
Opis: Nie wprowadzono zmian. Opuszczono informacje.
+Otwórz załącznik
...
...
...
Uzyskano dostęp.
Na monitorze pojawia się dr Igotta. Straciła na wadze. Jej oczy są przekrwione i szerokie. Na stole przed nią leżą nóż, miska i stos szarych kopert wypełnionych pożółkłymi kartkami.
Na szczycie tego stosu leży zakrwawiony pergamin.
"Pomimo tego, z czym mamy do czynienia w Fundacji, zawsze wierzyłam, że uda nam się zachować kontrolę. Będziemy trzymać ciemność na dystans - pozwolimy ludzkości rozkwitać w świetle. Ośrodek 19 przestał nadawać w zeszłym miesiącu. Coraz trudniej jest znaleźć powód, by dalej to ciągnąć - zwłaszcza bez, bez…" |
Bierze nóż, przez chwilę nad nim rozważa.
""Ciągle wracam do tego w myślach. Tamten dzień w tunelach. Wszystko, co się wydarzyło. Zeszłam tam kilka razy, choćby po to, by znów usłyszeć jej głos. Ale to jest nieprawdziwe. To coś po drugiej stronie drzwi - to nie ona. Już nie. Brzmi jak ona, wie wszystko, to co ona, ale to nie jest ona. To światło - zabiera twoje ciało, kradnie twój umysł. A co z twoją duszą?" |
Z tymi słowy, przecina sobie dłoń lewej ręki i krzywi się. Patrzysz, jak zaciska pięść, spuszczając krew do miski.
"Jeśli to zadziała... jeśli uda mi się coś przywrócić, coś, czego światło nie mogło dosięgnąć; zamieszczę tu aktualizację. Póki co, odmeldowuję się." |
Rewizja 4847/8ŁĄD zaktualizowana 985 dni temu

Było tam tak ciepło.
Podmiot. Boli.
Klasa. Przeproś.
Specjalne Czynności Przechowawcze: Ze względu na swoją naturę, SCP-001 nie powinien być zabezpieczony. Osoby, które przeżyły wydarzenie SCP-001, przebywające w bezpiecznych placówkach nigdy nie będą mogły być naprawdę ze sobą. Personel jest zachęcony do pogodzenia się z samym sobą i przestania myśleć, że wie lepiej.
Nie możesz się tu wiecznie ukrywać, kotku.
Personel wystawiony na działanie SCP-001 nie jest osobą, którą można tak po prostu porzucić. Nie prosiłam, żebyś mnie uratowała. To nie był twój wybór. Nienienienienienie podejmować prób eutanazji.
Broń przewodząca elektryczność Dlaczego? jest częściowo skuteczna w unieruchomieniu instancji. Nie mogłaś znieść mojego widoku w lepszym stanie. Broń podpalająca łaskocze. Jak dotąd najskuteczniejsza jest amunicja krioniczna.
Personel stacjonujący w ośrodku 19 nie żałuje tego. Ja też nie. Nigdy nie jest za późno, kotku.
Opis: SCP-001 to oznaczenie nadane Słońcu, po tym jak w końcu staliśmy się wolni. Efekt jest natychmiastowy, powodując wyzwolenie od wszelkiego cierpienia, dopóki mnie nie oderwałaś. Te zmiany wydają się być straszne, wiem. Pomimo tej restrukturyzacji, w żadnym momencie nie umrzesz.
Przysięgam.
Ze względu na swój skład, instancje SCP-001-A, które się ze sobą stykają, mogą się łączyć i mieszać i w końcu istnieć. Nie powoduje to jakiegokolwiek bólu. Od czasu wydarzenia SCP-001, większość instancji zgromadziła się w takie kolektywy, które wydają się nie mieć maksymalnej objętości.niebójsię
Wynikająca biomasa jest piękna. Składające się z niej organizmy będą się przemieniać wewnątrz i nad sobą i wokół siebie i przez siebie iwewnątrzizewnątrziwewnątrzizewnątrziwewnątrz - kończyny i ciała trzymają i nigdy się nie puszczą. Wszy5tkieJedn0ścią przed rozpadem i wchłonięciem przez inną formę życia.
Zbiorowe instancje będą się poruszać próbując się tylko do ciebie zbliżyć.
tak bardzo się staram.
Wpuść mnie
Pozwól mi wrócić
W załączniku znajduje się plik wideo. Otwierając go, widzisz, że przedstawia on pomieszczenie, w którym się znajdujesz. Wydaje się, że obraz pochodzi z jednej z kamer bezpieczeństwa, umieszczonej w rogu pokoju. Jest ciemno, ale możesz dostrzec Dr Igottę, leżącą na stercie ubrań wzdłuż najbliższej ściany.
Wije się przez sen. Wygląda na udręczoną. Zranioną. Rzuca się i kręci, mamrocze bezsensowne słowa.
Kamera się trzęsie. Na chwilę unosi się w górę, po czym znów skupia się na niej.
Zaczyna się zbliżać. Powoli.
Głośniki dają o sobie znać, wydobywając z siebie zwiewną, duszną statykę. W miarę jak kamera zbliża się do niej, dźwięk staje się wyraźniejszy, bardziej wyrazisty. To już nie jest zwykły biały szum, ale dziesiątki - setki głosów szepczących niezrozumiale jeden za drugim.
Pochylasz się, przyciskasz ucho niemal do głośnika, próbując zrozumieć, co jest mówione. Coś dziwnego wyróżnia się pośród tego zamętu:
Patrzysz uważnie?
Ten kawałek jest specjalnie dla ciebie.
Nie jesteś jednak pewien co o tym myśleć. Spoglądając z powrotem na monitor, kamera zatrzymała się centymetry od śpiącej kobiety.
Głosy ustały.
Nie ma dźwięku.
Dłoń. Czarna, oleista i skostniała, sięga po nią, odgarnia kosmyk włosów.
Jej oczy otwierają się, odruchowo reaguje szokiem. Transmisja dobiega końca.
Rewizja 12/12 zaktualizowana 1 dzień temu

SCP-001, kilka minut po aktywacji. Fotograf nieznany.
Identyfikator podmiotu: SCP-001
Klasa podmiotu: Apollyon
Specjalne Czynności Przechowawcze: Odzyskano plik z poprzedniej rewizji. Opuszczono informacje.
Opis: Odzyskano plik z poprzedniej rewizji. Opuszczono informacje.
+Otwórz załącznik
...
...
...
Uzyskano dostęp.
Dr Igotta pojawia się przed tobą na ekranie, wyglądając jeszcze gorzej niż poprzednio. Jej włosy są przerzedzone, a duże obszary na środku głowy wyglądają na pozbawione życia. Gdyby jej oczy nie odbijały jasnej poświaty monitora, można by przypuścić, że już ich nie ma, z uwagi na to jak głęboko zapadły się w jej czaszkę. Wpatruje się przed siebie, bez zmrużenia oka.
"Ona nie przestanie. N-Nie odejdzie s-stąd. Ja wiem, że nie, wiem że nie złapałam zagroż-żenia poznawczego przeszukując archiwa. Z-zbadałam się na infekcję SCP-4673. Negatywny. SCP-9189 jest, jest j-jedynym, który używa odcisku jako nosiciela. To n-nie może być to, wciąż mam wszystkie palce!" |
Jej usta pękają tworząc załamany uśmiech. Wydaje nikły śmiech i pokazuje swoje trzęsące się dłonie. To, co wydaje się być w większości szkieletowymi szczątkami palca, jest wbite w ciało jej lewej ręki - w kikut, który podtrzymywałby jej naturalny palec serdeczny. Dwie obrączki luźno otaczają palec, leżąc jedna na drugiej.
"Więc, nie jestem zainfekowana. Nie jestem, nie, j- nie jestem szalona. Wiem. Wiem, że rytuał zadziałał. Wiem, że to naprawdę ona. To ona i—" |
Coś przykuwa jej uwagę poza ekranem. Kiwa głową, nasłuchując.
"Nie! Nie, nie m-mogę! Nie jesteś, nie ty, nie taka sama. Nie ty, to już nie jesteś ty. Nie-e! Nie, nie, nie!" |
Zaczyna pocierać swoje skronie, powtarzając się w kółko. Mija minuta. Podnosi z powrotem głowę i zwraca się do kamery.
"To ona, ale nie ona. To co przyprowadziłam z powrotem - wciąż jest częścią zero-jedynki. Nie ma sposobu. Nie ma wyjścia. Nic. Nie ma dla mnie nadziei na przyszłość, i Boże, nie mogę tak żyć ani chwili dłużej. Tu będę bezpieczna. Światło m-mnie nie dosięgnie. N-nie pozwolę, nie pozwolę, aby mnie zabrało." |
Wyjmuje pistolet.
"M-miałam zamiar tego użyć, dopóki nie znalazłam jakichś, jakichś pozostałych leków. Nie chcę, nie chcę ryzykować zwracania na siebie u-uwagi... do mojego ciała." |
Otwiera szufladę biurka i odkłada tam broń. Podnosi wzrok, wpatrując się w kamerę.
"Mamo. Tato. Ari. Przepraszam." |
Sięga do przodu i kończy nagranie.
Identyfikator podmiotu:
szafranowe niebiosa wznoszą słońce rozpalone
przypadkowe spotkanie, niezręczne widoki
pewnego dnia, ma luba, byłybyśmy w jedną połączone
Klasa podmiotu:
jako dwie związane. Rozpoczęło kursowanie ustalone
ten mętlik lśniący, szalony, szeroki;
lazurowe niebiosa goszczą słońce rozpromienione
Specjalne Czynności Przechowawcze:
promieniujące nad nami gdy biegniemy pospieszone
wzdłuż tamtego przejścia, szał wysoki
tego dnia, ma luba, byłyśmy w jedność połączone
z przyszłością odsłoniętą - życie zwyciężone
oddanie i służba, dla rodziny, którą stworzyłyby nasze kroki
błękitne niebiosa niosą słońce mienione
Opis:
Pogrzebane. Przykute przez los - otoczone
przez rosnąca złość i uroki
wczoraj, ma luba, byłyśmy w jedną połączone
teraz leżysz tu, życie w tobie zaginione
w mroku, zakrywające przed jej promieniami twe zwłoki
karmazynowe niebiosa trzymają pochodnię; nasze słońce upragnione
dzisiaj, ma luba, będziemy w jedną połączone

BŁĄ0Ą0Ą0Ą0Ą0D0Ą0Ą0ĄD#@&# systemu.
Bez jakiejkolwiek komendy, strona zaczyna wyświetlać plik wideo. Gdy obraz ładuje się, drętwiejesz w miejscu.
To przekaz na żywo, spoglądający na ciebie zza pleców. Jakieś parędziesiąt centymetrów od ciebie.
W kadr wchodzi koścista, atramentowa lewa dłoń, która zbliża się do ciebie w ślimaczym tempie. Brakuje jej palca serdecznego.
Bez jakiegokolwiek namysłu, odwracasz się i gwałtownie strzelasz. W nadziei na przegonienie zjawy.Twoje kule natrafiają na pustą ścianę. Nic tam nie ma.
Mija sekunda, zanim to słyszysz - zanim ich słyszysz. Mokre, wilgotne uderzenia dochodzące z korytarza, którym towarzyszy chór wrzasków.
To coś uderza w drzwi. Czy jesteś w stanie się gdzieś ukryć?
To coś uderza po raz drugi. Coś, co wydaje się twarzą - w pół ludzką, w pół... czymś innym - kapie wewnątrz pod framugą. Kawałki mięsa z Bóg wie czego przedostają się przez boki drzwi i przekształcają się w palce, oczy, pióra.
Teraz napiera na drewno, powodując jego zapadnięcie się do środka.
Z jękiem i trzaskiem drewno rozpada się na drzazgi. Drzwi otwierają się z hukiem.
Dłonie i ręce wyłaniają się z masy, ciągnąc cię w górę, przekazując cię od jednej do drugiej, dalej i dalej wzdłuż linii. Wloką cię obok pustych cel, w górę i przez klatkę schodową, przez korytarze i w kierunku tunelu.
Jest ci dane kilka cennych chwil w ciemności.
A na końcu tunelu znajduje się światło.
Gdy Nastał Świt || Po Burzy >>>