Czarne Krypty Alagaddy

ocena: +4+x

Czarne Krypty Alagaddy

Zatruty Owoc, Skażone Nasiono Biblioteki1

Konspekt

W czasach, które już dawno zaginęły na kartach historii, Biblioteka Wędrowca była największym źródłem wiedzy wśród gałęzi i korzeni Drzewa. Wszelka wiedza, bez względu na to, czy była przyziemna czy szlachetna, przeraźliwa czy kochana, była nieszkodliwa czy przerażająca, była dostępna dla tych, którzy mieli siłę i jasność, by przeszukiwać jej korytarze.

Ale obrzydliwe zepsucie Alagaddy nie znało granic. Mistrz Umarłych2, 3 wbił sztylet w serce Biblioteki, pozostawiając ranę, która krwawi po dziś dzień i sprowadziła do przeklętego miasta mnóstwo dusz.

Wiedza

Cechy: Krypty Alagaddy wypełnione są splądrowanymi łupami z Biblioteki, każdym tomem i tekstem, który Książę Szubienicy i jego demony podstępnie ukradli. Można by opisać naturę tych tekstów jako związaną z "zakazaną wiedzą", co jest śmiesznym twierdzeniem — bo wiedza jest zakazana tylko dla tych, którzy nie są wystarczająco silni, aby ją wytrzymać.4, 5 Prawdą jest, że Ten, Który Został Powieszony zabrał tylko najpotężniejsze źródła wiedzy, sekrety, które napędzały poszukiwaczy do ich poszukiwania. Nature pożeraczki Yaldaboath i jej niszczycielskich aniołów. Szesnaście imion Szkarłatnego Króla. Straszne narodziny Wonder-Makera. Szeptane wyznania ostatniego Króla Nocnych Małp. Jak mucha do pająka, tajemnice ukryte w tych podziemiach zwabiły niezliczone dusze do sieci Alagaddy.

Natura: Natura Czarnych Krypt może być rozumiana jako wykręcone odbicie Biblioteki, jak przystało na coś, co wyrosło ze zepsutego nasienia. Podczas gdy Biblioteka jest altruistycznym źródłem wiedzy i oświecenia dostępnym dla każdego, kto zechce do niej wejść, Krypty Alagaddy są samolubnie i zamknięte dla prywatnej korzyści ich pana, przypominającego aroganckiego smoka siedzącego na swej zazdrośnie strzeżonej górze złota.

Historia i Powiązani: Podobno kiedyś, w czasach, gdy świat był młody, Władca Alagaddy był patronem Drzewa Wiedzy jak każdy inny.6, 7 Za sprawą magii lub podstępu znalazł się w centrum grupy, którą zwano wówczas "Dworem Króla" (choć nawet w dawnych czasach nikt nie wiedział, jak został ukoronowany). Dwór Króla szybko urósł do rangi największego bloku w Bibliotece, wypierając lub asymilując mniejsze. Ci z Dworu Króla zaczęli uważać Zakapturzonego za swojego suwerena, a nie za współopiekuna. Archiwiści zaczęli słuchać "rad" Dworu, gdy chodziło o ich obowiązki. Początkowo byli traktowani uprzywilejowanie, aż w końcu doszło do takiego punktu, w którym każdego ranka przychodzili na Dwór Króla, by wysłuchiwać ich instrukcji. W pewnym momencie grupa ta miała taką władzę, że mogła zabronić wstępu do Biblioteki każdemu, kogo uznała za niegodnego, a przypadkiem byli to zawsze ci, którzy kwestionowali ich niepokojący wpływ na nią.

Kres potędze Dworu Króla położyło splądrowanie Biblioteki. Niewielu odważyło się wspominać o tamtych czasach, ale mówi się, że płonęły całe półki, a atrament i krew płynęły w równych proporcjach. W końcu dziesiątki osób leżało martwych lub umierających, a połowa wszystkich tekstów z Biblioteki została wykradziona do Alagaddy wraz z Dworem.8

Podejście: Jeśli znalazłeś się w Alagaddzie, to jesteś już zgubiony. Zawróć i zachowaj to, co pozostało z twojej duszy. Targowanie się z dziurą w kształcie Boga jest jak rzucenie się w dziurę bez dna.

Ale jeśli musisz tam iść, mówi się, że łowcy snów z Oneirioi9 szepczą o rytuale, który musi być przestrzegany, o hołdach i ofiarach. Uklęknij na kolanach przed Tronem Boleści, a być może zostaniesz uznany za godnego wejścia do jego komnat. Ale jaką zapłatę można zaoferować komuś, kto trzyma pod kluczem wszystkie najgłębsze sekrety świata? I jak Żałobnik zareaguje na kogoś, kto nie zdołał go zadowolić?

Obserwacje i Historie

Podczas gdy wiele historii wkracza do Alagaddy, niewiele z niej ucieka. Rozkoszowanie się jej ukrytymi przyjemnościami jest dobre i przyjemne, ale kiedy jagnię staje się niesforne, wilki atakują. Choć krążyło wiele plotek i szeptów o petentach do Czarnych Krypt, tylko trzem osobom udało się do nich dostać.

Czwarty Kapłan Astralnych Mórz (niech jego imię żyje tylko w najczarniejszych sercach) zdradził swój gatunek i ofiarował umierające krzyki całego swojego świata, na zawsze zachowane w jednej, niepowtarzalnej chwili.

Mówi się, że tajemniczy Rycerz Kwiatów uklęknął przed Monarchą Masek i wypowiedział jego imię, by móc wejść do skarbca. Należy się zastanowić, czy jakakolwiek nagroda może być warta takiej ceny, ale mówi się, że Rycerz został wysłany w drogę z wiedzą, której szukał. Można przynajmniej wyrazić szacunek dla Rycerza za cenę, którą sam poniósł.

Anartystka Rachel Nguyen w porównaniu z nimi nie zaoferowała niczego, co dorównywałoby splendorowi prawdziwego imienia lub całego świata, ale zamiast tego podarowała obraz, podobno ukończony przez niejakiego Francisco Goyę w ostatnich dniach jego życia. Historia ta nie wykazuje większych odchyleń między kolejnymi opowieściami, co sugeruje, że jest w niej jakieś ziarno prawdy. Nie wiadomo, czego Alagadda chciałaby od tego obrazu, choć wiadomo, że Nguyen ma pewne wpływy w niektórych kręgach Are We Cool Yet?, co może sugerować ponury podtekst tego ruchu artystycznego.

Wątpliwości

O ile przytłaczająca większość źródeł na temat splądrowania Biblioteki jest zgodna co do opisywanych wydarzeń, to istnieje kilka opowieści, które twierdzą inaczej. Gdyby nie to, że są to najczęściej najstarsze relacje, niewiele prawd można by było z nimi wiązać.

Relacje te przedstawiają zupełnie inny obraz wydarzeń, określając je nie jako Worek, lecz Rozdarcie. W celu ochrony wszystkich, którzy mieszkają w jej salach, Biblioteka pozwoliła, by jej najbardziej niebezpieczne księgi zostały zabrane do Alagaddy, do odosobnionego miejsca dla tych, którzy zniszczyliby się w pogoni za wiedzą.

Wiele opowieści, którymi dzielą się kruki, opowiada podobną historię (bez wątpienia mroczniejszą) o tym, który poświęcił się w pogoni za mroczną wiedzą. Ale patrzenie na te anegdoty i wyciąganie z nich wniosków byłoby raczej pochopne dla każdego poszukiwacza prawdy. Jednak przywodzi mi to na myśl historię, którą słyszałem wśród półek niezliczone wieki temu.

Pewnego razu w Bibliotece żył Czarujący Czarnoksiężnik,10, 11 skory do żartów i szybko zdobywający przyjaciół. Pewnego dnia wpadł na pomysł, by wykraść kopię Dziennika Archiwistów, listę wszystkich prawdziwych imion wszystkich posiadaczy Kart Bibliotecznych. Kradzież tak prywatnych informacji oznaczałaby skazanie się na los gorszy niż śmierć, ale Czarującemu Czarnoksiężnikowi zawsze brakowało zdrowego rozsądku. Kazał komuś odwrócić uwagę Archiwistów przy recepcji, robiąc zamieszanie po drugiej stronie Wielkiej Sali, a następnie wszedł do środka, by odebrać swoją nietrafioną nagrodę. Oczywiście, jego plan się nie powiódł.

Jak głosi historia, zdarzyło mu się spojrzeć na pierwsze imię na liście, imię, które, z racji pozycji, byłoby jednym z pierwszych posiadaczy Kart Bibliotecznych po jej powstaniu. Jedno spojrzenie na prawdziwe imię wystarczyło, by całkowicie go zdruzgotać i pozostawić śliniącą się plamę na podłodze, którą Archiwiści znaleźli.

Niestety, na tym opowieść się kończy, ponieważ mężczyzna ten podobno po dziś dzień służy w milczeniu jako Przewodnik, nie do odróżnienia od innych. Jeśli jednak ta historia była prawdziwa, jeśli Król Wisielec zachował swój dostęp i był jedynie narzędziem, przez które Biblioteka postanowiła działać… być może wiemy o tych salach mniej, niż sądziliśmy.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported