Identyfikator podmiotu: SCP-001
Klasa podmiotu: Keter Bezpieczne
Specjalne Czynności Przechowawcze: Po niedawnym dochodzeniu Dr. Roberta Montauk ustalono, że niewymagane są żadne działania w celu zabezpieczenia SCP-001. Obiekt czynnie samo zabezpiecza się, a wszelka ingerencja Fundacji mogłaby nieodwracalnie uszkodzić lub wpłynąć na jego zabezpieczenie.
Nikt z personelu Fundacji nie może zajmować się żadnymi nowymi sprawami powiązanymi z SCP-001, z wyjątkiem wcześniej przechowywanych przez Fundację anomalii.
Opis: SCP-001 jest bytem potocznie nazywanym Szkarłatnym Królem. SCP-001 obecnie znajduje się równocześnie w wielu alternatywnych wymiarach i jest niezdolny do wejścia do głównej rzeczywistości. Jednakże uważa się, że wielokrotnie próbował wejść do niego przez okres kilku tysięcy mniej niż 300 lat. Fizyczne, psychiczne i koncepcyjne właściwości SCP-001 są nieznane Fundacji; niemniej jednak stale wywiera silny wpływ na wiele osób i wydarzeń wewnątrz głównego wymiaru.
Uważa się, że istnienie SCP-001 stanowi trwający, ale nieaktywny Scenariusz "Krzyżowej Wymiany" Klasy Tashkent.1 Kiedy SCP-001 uda się przedostać do głównej osi czasu, nastąpi nieodwracalna zmiana rzeczywistości. Zabezpieczenie SCP-001 jest najwyższym priorytetem jest aczkolwiek niepotrzebne. Wszelkie próby zmiany klasyfikacji SCP-001 lub jego klasy podmiotu będą skutkować w natychmiastowym wydaleniem z Rady O5.
Nawiązania do SCP-001 w sztuce i ustnych tradycjach pojawiają się w wielu różnych ludzkich i nieludzkich kulturach w całym wszechświecie, a także w społecznościach niemających kontaktu z żadnymi innymi kulturami. SCP-001 jest przedstawiany jako czerwone stworzenie ogromnych rozmiarów, noszące złotą koronę lub inne nakrycie głowy świadczące o godności królewskiej. Aczkolwiek imiona przypisywane SCP-001 różnią się, gdzie większość z nich zawiera dwa elementy: słowo oznaczające pewną formę tytułu królewskiego i słowem znaczącym kolor czerwony. Kultury, które nie znają konceptu koloru czerwonego, postępują zgodnie ze wzorem nazewnictwa, uniwersalnie używają analogicznego koloru, który odpowiada konceptowi koloru czerwonego.
Większość personelu, poza tymi pracującymi z anomaliami powiązanymi z SCP-001, nie posiadają żadnej wiedzy na temat bytu. Jako część czynności przechowawczych SCP-2317, personel Poziomu 42 ma być poinformowany, że SCP-2317 jest tak naprawdę SCP-001. Rzeczywista prawdziwość tego faktu jest nieznana, choć takowa hipoteza uzyskała silne poparcie u wielu członków Rady. Jednakże wielowymiarowa natura SCP-001 powoduje, że prawdopodobieństwo, aby SCP-2317 był czymś więcej, niż pojedynczym aspektem SCP-001 jest mało prawdopodobne.
Nieznane jest, kiedy dokonano odkrycia SCP-001. Utrata wielu archiwów dotyczących początków Fundacji w "Wyjącym Zamachu" z 1889 roku zapobiegły pełnej rekonstrukcji wydarzeń, aczkolwiek w następstwie przeprowadzono dochodzenie wobec [USUNIĘTO]. Na przestrzeni lat istniało wiele różnych organizacji poświęconych przywołaniu SCP-001 do podstawowej rzeczywistości. Najnowszą z nich była "Dzieci Szkarłatnego Króla", zlikwidowana podczas wspólnej operacji GOC-SCP w styczniu 2018 roku. Jej dawny przywódca, Dipesh Spivak, znajduje się obecnie w areszcie Fundacji jako PoI-3172.
Aktualizacja 06.01.2018: SCP-001 w ostatnich czasach był głównym tematem obszernych dochodzeń prowadzonych przez Dr. Roberta Montauk, Kierownika Projektów SCP-001, SCP-231 i SCP-2317, a także twórcy Procedury 110-Montauk.
Opierając się na wynikach tych dochodzeń, SCP-001 został przeklasyfikowany na Bezpieczne po przegłosowaniu tego przez Radę O5. Na prośbę dawnej O5-13 poniżej znajduje się wiele dokumentów powiązanych z tym śledztwem, w celu przedstawienia kontekstu i dalszych informacji dotyczących tej teorii. Zostały one zebrane, skategoryzowane i załączone osobiście przez dawną O5-13 za zgodą O5-01, w celu dostarczenia kontekstu do tej rewaluacji.
Dokument 1: Poniżej znajduje przesłuchanie pomiędzy Dr. Robertem Montauk i PoI-3172.
Data: 01.04.2018
Przesłuchujący: Dr Robert Montauk.
Przesłuchiwany: PoI-3172
Miejsce: Ośrodek 713, Pomieszczenie do Przesłuchań 2
<Początek Logu>
PoI-3172: Znowu, Dr. Montauk? Nie rozumiem, czego wy ode mnie chcecie.
Dr Montauk: Również witaj, Dipesh. Przykro mi, że znowu muszę to zrobić. Będąc szczerym, też uważam to za głupie. To, czego chcemy od ciebie to odpowiedzi.
PoI-3172: To już— tygodnie, miesiące? Przytaszczyliście mnie tutaj, do jednego z waszych pokojów do przesłuchań i zadajecie mi nieskończenie wiele pytań. Ty lub jeden z twoich pachołków.
Dr Montauk: Przykro mi, że mogłeś się poczuć nieprzyjemnie. Nie było to w mojej intencji, jednak ciężko jest mieć wszystko na oku. Czy strażnicy potraktowali cię w jakiś sposób źle?
PoI-3172: Nie. Nie, niezbyt. Nie mam zbytnio jak narzekać. Tylko te ich oczy. Wyglądają tak martwo, tak chłodno.
Dr Montauk: Gdybyś chciał to mógłbym przeorganizować personel i obsadzić ci kogoś innego do ochrony. Na tę chwilę mamy braki kadrowe, a wielu naszych najlepszych ludzi wyjechało. No i jest papierkowa robota i niekończący się nadzór. Były też pewne problemy z— cóż, nie musisz tego wiedzieć.
PoI-3172: Jesteś inny, niż się spodziewałem.
Dr Montauk: Myślałeś, że Fundacja będzie inna?
PoI-3172: Nie. Myślałem, że ty będziesz inny.
Dr Montauk: Słyszałeś o mnie?
PoI-3172: Bardziej o tym, czego dokonałeś. O Procedurze 110-Montauk i cóż… ludzie w moich kręgach robili w swoim czasie wiele okrutnych rzeczy, ale to—
Dr Montauk: Jedynie zrobiłem to, co było konieczne, panie Spivak. Jako badacz Fundacji i ktoś, kto nie chce widzieć swoich ukochanych, jak giną.
PoI-3172: Tak. To takie fundacyjne, czyż nie? Wszystko, co robi jest usprawiedliwiane przez to, co jest konieczne. Widzicie świat, ludzi chodzących po nim, którzy żyją swoim życiem dotkniętym przez jedynie całkowite, powszechne prawa społeczeństwa i fizyki. A wszystko musi być połączone z tymi prawami, a to, co leży poza nimi zabezpieczone. To wszystko jest takie proste.
Dr Montauk: Nie mówiłbyś tak, gdybyś tutaj pracował.
PoI-3172: Część z nas nazwała cię złym. Chyba nie do końca tak jest.
Dr Montauk: To miłe z twojej strony, że to mówisz. I żeby być uczciwym wobec ciebie to ci powiem, że też sądzę, że jesteś inny, niż się spodziewałem. Szczególnie przez twoją reputację.
PoI-3172: Często mi mówiono, że jestem trudną osobą do dogadania się. Że jestem zbyt "tajemniczy". Jeden nawet nazwał mnie "beztroskim".
Dr Montauk: Nie sądzę, żebym nazwał cię "beztroskim". Może twój umysł błądzi w chmurach, ale zdajesz się być tym zaciekle zadowolonym. Choć muszę przyznać, że nie jesteś tak zadowolony, jak niektórzy urojeni kultyści, z którymi miałem do czynienia. Chyba powinienem być za to wdzięczny.
PoI-3172: Postaram się tego nie odebrać za obrazę. Jednak jest to tym, czego nie rozumiem. Twoja procedura. 110-Montauk. Nie jest—
Dr Montauk: Obawiam się, że nie mogę o tym mówić. Możemy przejść do następnej sprawy. Nie ma co tracić czasu. Proszę powiedz mi, jakie zamiary miały Dzieci Szkarłatnego Króla.
PoI-3172: Dzieci są martwe. Nie ma zbytnio co opowiadać ci o nich.
Dr Montauk: Ale ja z wielką chęcią bym o nich posłuchał.
PoI-3172: No to można powiedzieć, że naszym "zamiarem" było uratowanie świata.
Dr Montauk: I jak planowaliście tego dokonać?
PoI-3172: Oczywiście, że poprzez wpuszczenie Szkarłatnego Króla do tej rzeczywistości. Ale ty już to wiesz.
Dr Montauk: Ale jak uratowalibyście tym świat?
PoI-3172: Doktorze, czy to naprawdę jest konieczne? Zabrałeś jego córki wiele lat temu i w większości skończyło się to ich śmiercią. Zniszczyłeś naszą organizację i jestem pewien, że wiesz wszystko o tym, jak to przebiegało. Wielbiliśmy Króla, udając, że był Szatanem czy jakimś innym starożytnym bożkiem zła. Nasz wewnętrzny cykl wierzył w zgorszenie jako ostateczne, święte działanie. Zawiedliśmy, a wy i Palacze Ksiąg zniszczyliście nas i sprawa ucichła.
Dr Montauk: Zdajesz się być okropnie spokojny, opisując zniszczenie twojej życiowej pracy.
PoI-3172: A co innego mogę zrobić? Wiem, jak to się kończy. Może zawsze to wiedziałem.
Dr Montauk: Dlaczego odnosisz się do Globalnej Koalicji Okultystycznej jako "Palaczy Ksiąg"? Czy ty i twoja organizacja byliście powiązani z Ręką Węża?
PoI-3172: To— to skomplikowane.
Dr Montauk: To bardzo proste pytanie.
PoI-3172: Ale odpowiedź nie jest już taka prosta. Ale nadal… tak, byliśmy powiązani z Ręką Węża. Większość z nas należała do nich swego czasu. Jeżeli ich spytasz o to, to się nas wyprą. Nie są takimi potworami, jak my. Otóż mają pewne moralne zasady. Ich celem jest szukanie cudów, a że nie widzieli żadnych w Królu zupełnie się nas wyrzekli. Ale gdzieś tam głęboko wiedzą, że nas potrzebują.
Dr Montauk: Potrzebują was? Do czego?
PoI-3172: Z tego samego powodu, z jakiego pozwolili nam żyć. Najechaliśmy na bibliotekę, walczyliśmy z nimi, ścieraliśmy się z nimi. Mieli na nas dużo brudów, więcej niż wy macie. Tyle że nigdy nie skończyli swojego zadania. Byli tak samo źli na swój sposób jak wy, Dozorcy. To samo szufladkowanie, te same pojedyncze cele. Ich istnienie nie jest oparte na niczym stałym. Pusty czas historii, nic więcej. Zgadza się, pojawili się w tym samym czasie, co wy. Jesteście bardziej podobni, niż sobie zdajecie sprawę z tego.
Dr Montauk: To niemożliwe. Dokumentacja Ręki Węża wskazuje, że istniała na długo przed Fundacją w każdej jej posta—
PoI-3172: Nie, nie, nie rozumiesz. Zgadza się, Biblioteka od zawsze tam była, ale nie Ręka. Ręka była czymś nowym, jak zresztą wy wszyscy. Myślisz, że ktokolwiek przejmował się dawniej cudami? Nikt nie przejmował się nimi. Za to obchodziło ich jedzenie, rodzina i krew.
Dr Montauk: Co to ma znaczyć?
PoI-3172: To znaczy, że… ah, nie zrozumiałbyś. Za to Ręka już tak. Sądzę, że Palacze Ksiąg też zrozumieliby na swój sposób. Jednak Ręka się boi. Próbują nas wymazać, zapomnieć. Widzisz, jesteśmy tym, czym powinni być, ale nigdy nie będą.
Dr Montauk: Słuchaj Dipesh, starałem się dogodzić ci, ale musimy iść na pewien kompromis. Mówisz oklepanymi, tajemniczymi zagadkami, a ja chcę kilku konkretnych odpowiedzi.
PoI-3172: Nie mogę ci powiedzieć wszystkiego. Nie potraktowałbyś odpowiednio informacji. Potraktowałbyś je jako naukowy fakt, coś, co musi zostać połknięte, zrozumiane i rozpatrzone w szerszym kontekście.
Dr Montauk: I co w tym złego?
PoI-3172: Dlaczego to robicie, doktorze? Dlaczego znowu to roztrząsacie?
Dr Montauk: Nie powinienem był ci tego mówić, ale… achh, jebać to. Mam tego dosyć. Pracowałem przy SCP-001 przez dwie dekady. Byłem kierownikiem projektu przez prawie 9 lat, po tym jak zaproponowałem Procedurę. Nie wiem. Jestem zmęczony. Gdziekolwiek się odwrócę, tam widzę Szkarłatnego Króla, ale nic o nim nie ma sensu. Jakiś diabeł z wielkimi rogami? Nieprzenikniony bóg krwi? Wszystko jest takie małe, takie oczywiste. Fundacja zmieniła się przez ostatnią dekadę. Stawiliśmy czoła koncepcyjnym demonom, wrogim mieszkańcom gatunków literackich, siedmiokrotnym niszczycielom, z których te wszystkie są o wiele gorsze, niż jakieś prastare bóstwo ofiar. Ale gdzieś tam za tym wszystkim widzę ten uśmiech w ogniu. Ten strach, ten pradawny strach, który stale jest. I pomimo tego, że widzę znacznie mniej proste okropieństwa i znacznie bardziej subtelne, które próbują każdego dnia zniszczyć świat. Po prostu chcę zrozumieć, tak mi się zdaję. Oderwać warstwy, opowieści od sprzecznych opowieści i odkryć, kim tak naprawdę jest.
PoI-3172: Jesteś strasznie szczery.
Dr Montauk: Będąc szczerym, mam to już w dupie. Zadanie to przekazuję tobie. Rzeczy, które musisz zrobić, żale… cóż, jestem zbyt wysoko postawiony, żeby ktokolwiek na mnie podniósł rękę, a wbiegłem już w zbyt wiele ślepych zaułków, żeby w tym momencie przejmować się jakimś protokołami. Po prostu powiedz mi coś, Dipesh. Cokolwiek.
PoI-3172: Okej. Zrozum, lubię cię, Montauk. Gdzieś tam musisz być zimnokrwistym skurwysynem, inaczej nie wymyśliłbyś— cóż. Kim jestem, żeby cię oceniać? Powiem ci gdzie zacząć.
Dr Montauk: Zamieniam się w słuch.
PoI-3172: Są trzy rzeczy, żeby zrozumieć Szkarłatnego Król. Trzy prawa, które po ułożeniu razem tworzą kompletny obraz. Jedno to prawo krwi, drugie prawo betonu i trzecie to prawo wycia.
Dr Montauk: Trzy prawa? Król je ustanowił dla swoich wyznawców czy zostały mu narzucone?
PoI-3172: I to i to. Pierwsze to było jego prawo. Drugie było kogoś innego. A trzecie, cóż, dowiesz o trzecim, kiedy rozgryziesz pierwsze dwa.
Dr Montauk: Bardzo tajemniczo.
PoI-3172: To wszystko, co ci mogę teraz powiedzieć. Musisz się tego nauczyć w odpowiedni sposób.
Dr Montauk: To naprawdę wszystko, co masz do powiedzenia?
PoI-3172: Tak.
Przerwa na kilka sekund.
Dr Montauk: W porządku, Dipesh. Dobrze się z tobą rozmawiało, jak zawsze.
<Koniec Logu>
Dokument 2: Poniżej znajduje się fragment z życiorysu Jacka Hearsta, który zbiegł z Dzieci Szkarłatnego Króla. Hearst był manipulatorem rzeczywistości wysokiego poziomu, zdolnym do wchodzenia w ciała ludzi z przeszłości i doświadczania przeżywanych przez nich myśli i emocji. Poniżej znajduje się opis tego, co Hearst nazwał "Bitwą pod Ghemelleth", rzekomą potyczką pomiędzy SCP-001 i swoimi wyznawcami przeciwko grupie określanej jako "Dzieci Urn". Hearst najwidoczniej przeżył bitwę z perspektywy piechura armii SCP-001. Wspomnienia te zostały spisane na krótko przed jego śmiercią w 1976 roku. Były one jednymi z pierwszych dokumentów, do których Dr Montauk zajrzał podczas swojego śledztwa.
Twierdza była monumentalna, zbudowana z kamienia wulkanicznego i poszarpanego żelaza oraz zlokalizowana w ogromnej górze. Każdy pomiar, każdy kąt był dokładnie wyliczony, aby chwalić ideologię Króla. Stalowe lamele i pręty zdawały się wysuwać w przypadkowych kierunkach, jednak gdyby spojrzało się na budowle w całości, widać było symetrię. Było to idealne przedstawienie kosmicznego porządku, wyrażone w nieskończonych siódemkach.
Nie pamiętam tego dokładnie, jednakże fragmenty i urywki scen przychodzą mi do głowy. Zdaje mi się, że byliśmy niewolnikami. Zostaliśmy zabrani z bardzo dalekiej krainy. Arystokracja gapiła się na nas okrutnymi spojrzeniami, jednak Króla to nie obchodziło. Nagrodził nas, tak więc my byliśmy narzędziami jego panowania. Kiedy wieś wymagała sprawiedliwości Króla, stępowaliśmy do niej z krwią i żelazem. Wieśniacy bali się nas, co wydawało się dla mnie słuszne. Jednakże, kiedy przybyła horda z ogniem i spaleniem oraz ich wyciem o wolność, wieśniacy nadal bali się nas tak, jak powinni. Nie sądzę, żeby był to lęk przed ich mistrzem, ale raczej przed anarchią. Nie wiedzieli, którą ścieżkę wybrać. Ostatecznie większość z nich zdradziła nas. Wielu z nich zostały odebrane córki przed naszego mistrza do pradawnych rytuałów, krwawych rytuałów oraz tajemnych rytuałów.
Jednak to my staliśmy na murach obronnych, lojalni co do ostatniego, a nasze serca tryskały ze szczęścia przez słuszność tego wszystkiego. Nadal nie jestem pewien, co się tam się stało — wszystko było tak chaotyczne i wypełnione czerwonym dymem — jednak mogłem poczuć żądzę krwi mojego gospodarza. Staliśmy, patrzyliśmy i czekaliśmy. Odgłosy gruzu i eksplozji były słyszalne na całej górze, po czym zaczęła się ostatnia bitwa.
Wtedy wydarzyło się coś dziwnego. Mój gospodarz nagle poczuł strach, po czym on i ja znaleźliśmy się gdzieś indziej. Niebo nie było czerwone, lecz czarne. Nie byłem niewolnikiem, ale częścią zwerbowanej hołoty. Chłopi patrzyli na nas z góry. Oni wszyscy głodowali. Wznieśli swoje ręce, błagali, żebrali, modlili się. Wiatr był ich mistrzem, a on krzyczał na nich. Horda nachodziła, jednak i ona również przymierała głodem.
Następnie obraz ponownie zabłysł, a ja znowu byłem w ciele mojego gospodarza służącego szkarłatnemu. Zawył gniewny głos Króla. Hołota z jego armii rzuciła się do bram, ale nie otworzyła ich. Znowu do tyłu poleciały nasze powlekane płomieniami i piskami strzały. Jednak horda była niezrażona. W moim umyśle nie widziałem niczego poza ogniem Króla. Wyciągnąłem mój miecz. Wszyscy wyciągnęliśmy nasze miecze. Wszyscy pobiegliśmy do boju.
I wtedy, jak gdyby nigdy nic, obraz się znowu zmienił. Nie było żadnych wałów obronnych tylko mroczne niebo, wiatr i jeszcze bardziej rozwścieczone samotne niebo. Plebejusze błagali, nomadzi śmiali się, wiwatowali i płakali. Wykrzyczeli: "Wiatr już więcej nie będzie szalał!"
Obie scenerie zmieniały się z jednej na drugą. Czerwony fort wykrwawiał się na czarne pola. Myślałem nad tym przez dłuższy czas, ale wydaje mi się, że to była ta sama bitwa widziana z dwóch różnych perspektyw. Albo przynajmniej wspomnienia z dwóch różnych bitw. Całość była dziwna; nie było to jak większość moich podróży. Było jak ledwo pamiętana kakofonia jak dwie myśli rozrywające siebie nawzajem. Było wspomnienie pokazujące, co naprawdę się wydarzyło na tym poczerniałym pustkowiu. A także to, które zostało stworzone, żeby być tym prawdziwym, narzucone przez czas na prawdę.
Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, było zostanie przeciętym przez miecz nomady, wzniesienie do góry wątłej urny, wyrwanie z zamku siedmiu narzeczonych — lub wyrwanie ich z pola i zabrane jako łup wojenny przez jakieś ponure plemię na jakimś zagubionym stepie? Pamiętam, jak Król krzyczał, skręcał i miotał się, gdy był pieczętowany.
I wtedy zginąłem, po czym obudziłem się ponownie z rytuału. Przez chwilę zastanawiałem się, czy ktoś inny stworzył Króla i przesłał jego wizerunek do przeszłości. Ale nie sądzę, żeby to była prawda. Wymagałoby to ogromnej mocy; poza tym, nigdy nie było to całkowite kłamstwo. W tym nikczemnym wietrze było coś, co przypomniało mi o niektórych pradawnych rytuałach.
Wtedy właśnie uznałem, że opuszczę Dzieci. Odszedłem tej nocy bez słowa. Nie zatrzymywali mnie; zapewne zrozumieli, że nie jest to warte ich wysiłku. Byli tak pewni powodzenia swojej misji. Jednakże nie chciałem już w tym mieć jakiegokolwiek udziału. Rzeczy, jakie ujrzałem, były oparte na prawie krwi i mogę się jedynie modlić, żeby nigdy się nie spełniły.
Dokument 3: Poniżej znajduje się log wszystkich znanych prób zmuszenia SCP-001 do wejścia do podstawowej rzeczywistości przez anomalne organizacje, od czasu zabezpieczenia SCP-231.
Data | Organizacja | Opis Próby | Wynik |
---|---|---|---|
01.03.09 | Tymczasowe Dzieci Szkarłatnego Króla | Przeprowadzona została próba przywołania bytu poprzez rozmazywanie krwi, a następnie zniszczenia gruzu pozyskanego z rozbiórki kompleksu mieszkalnego Cochran Gardens w St. Louis, Missouri. Uważa się, że Dzieci Szkarłatnego Króla na przestrzeni kilku lat celowo manipulowały władzami stanowymi do zburzenia owego budynku i odłam ten kontynuował swoją pracę, kiedy początkowe Dzieci rozpadły się. | Próba została zatrzymana przez najazd Fundacji. |
12.05.12 | Czerwona Straż | Organizacja najwyraźniej używała krwi, kości i płynu rdzeniowego wielu zwierząt, połączonym z rytualnym śpiewem do stworzenia portalu do SCP-001. Wokół miejsca przeprowadzenia rytuału umieszczono dużą ilość logo Fundacji SCP wyrzeźbionych w kościach w charakterze obronnym; loga te były lekko niepoprawnie wystrugane. | Próba nie została wykryta przez jakąkolwiek organizację i była bardzo bliska udania się. Jednakże wygląda na to, że krytyczny błąd w przeprowadzeniu rytuału poskutkował w ogromnej eksplozji, która zabiła wszystkich zebranych członków Straży. Nadal pozostaje niejasne, dlaczego Straż pragnęła najwyraźniej skorzystać z ochrony Fundacji podczas ich ceremonii. |
02.07.14 | Globalna Koalicja Okultystyczna | Nieznane. | Nieznane, jednak się nie powiodła. Zapisy GOC dotyczące tego incydentu zaginęły, za wyjątkiem "Operacji Historyczna Granica" z opisem misji "Pogorszenie napięcia czasu historycznego, w celu znalezienia i zniszczenia znaczących zagrożeń okultystycznych". Uważa się, że wielu operatorów GOC zostało zabitych podczas tej próby. |
01.01.17 | Armia Nowego Świtu | Próba zakładała rytualne spalenie kilku kalendarzy zgodnych z kalendarzem gregoriańskim, podczas gdy członkowie organizacji wznosili przesiąknięte krwią kalendarze zgodne z systemem juliańskim, irańskim i perskim słonecznym do podobizny SCP-001. | Próba została powstrzymana przez członków Ręki Węża. Wszystkie materiały zostały przejęte przez nich i zabrane do Biblioteki Wędrowca. |
17.09.17 | Ręka Węża | W większości nieznane; szczegóły są niejasne, jednak uważa się, że polegała na bardzo wybiórczym niszczeniu poszczególnych ksiąg w Bibliotece Wędrowca. | Próba została udaremniona przez schizmę w organizacji. Wynikające z tego straty poważnie uszkodziły Bibliotekę. |
Dokument 4: Poniżej znajduje się przesłuchanie pomiędzy Dr. Robertem Montauk i PoI-3172.
Data: 14.04.2018
Przesłuchujący: Dr Robert Montauk
Przesłuchiwany: PoI-3172
Miejsce: Ośrodek 713, Pomieszczenie do Przesłuchań 2
<Początek Logu>
PoI-3172: Witaj ponownie, Robercie.
Dr Montauk: Witaj, Dipesh. Spojrzałem na te twoje prawa. Obawiam się, że nie stałem się dzięki temu mądrzejszy.
PoI-3172: Dojdziesz jeszcze do tego. Co znalazłeś?
Dr Montauk: "Prawo krwi" było wspominane kilka razy w paru miejscach, ale nie mogłem znaleźć żadnych konkretnych informacji o nim.
PoI-3172: Obawiam się, że nie znajdziesz.
Dr Montauk: Było tylko jedno jedyne źródło, które było użyteczne — opis czegoś nazywanego Bitwą pod Ghemelleth, napisane przez zbiega z Dzieci.
PoI-3172: Ach, Hearst. Tak. Kiedyś czytałem jego życiorys. Jedyny prawdziwy świadek zapieczętowania Króla, aczkolwiek mało wiarygodny.
Dr Montauk: Jakim cudem-
PoI-3172: Och, strasznie ubarwił to. Nie odszedł od tak; na krótko przed jego odejściem, natknąłem się w jego rzeczach na jakiś wczesny szkic. Byłem wtedy młody i pamiętam, jak z pasją kłócił się po swojej wizji. Powiedział, że my wszyscy źle zrozumieliśmy Króla. Że nie był demonem czy innym monarchą, ale był głosem na wietrze. Kiedy byłem już starszy, zrozumiałem w końcu, zaskoczony byłem tym, jak bliski był do jego pełnego zrozumienia. Po prostu… niezbyt z tym trafił.
Dr Montauk: Powinienem się domyśleć, że był kłamcą.
PoI-3172: Nie do końca był kłamcą; po prostu był nieco zagubiony. Masz na to tylko moje słowa, doktorze, którym Fundacja jasno dała do zrozumienia, że nie ufa.
Dr Montauk: Nie ma żadnego powodu, żeby ci nie ufać. Co masz do stracenia? Zdajesz się być jakoś chętny do pokazania mi prawdy.
PoI-3172: Zgadza się. Co do tego, mam pytanie, jeżeli mogę je w ogóle zadać.
Dr Montauk: Proszę bardzo. Im dłużej będziesz mówił, tym większe prawdopodobieństwo, że piśniesz coś, czego nie powinieneś mi powiedzieć.
PoI-3172: Wiesz dlaczego tak naprawdę Procedura 110-Montauk działa?
Cisza przez kilka sekund.
Dr Montauk: Wybacz, Dipesh. Ale nie mogę z tobą o tym rozmawiać.
PoI-3172: W porządku. W każdym razie znam odpowiedź. Powiedz mi, czy… straciłeś kogoś bliskiego?
Dr Montauk: Nie wiem, o co ci chodzi.
PoI-3172: Przepraszam, jeżeli przypominam ci jakieś bolesne wspomnienia. Wiesz, widziałem też archiwa Fundacji. Wtedy to było konieczne, żeby sprawdzić, co robiliście jego córkom. Wiem, że twój brat-
Dr Montauk: Zamknij się. To przesłuchanie nie jest o moich prywatnych sprawach.
PoI-3172: Przykro mi, doktorze. Nie chciałem-
Dr Montauk: Czym do diabła jest to "prawo krwi"?
PoI-3172: Czy nie jest to oczywiste? Jest to sposób, w jaki rządził Szkarłatny Król. Istniał porządek, jednak poprzez narzucenie żelaznej woli pospólstwu, poprzez armię niewolników i poprzez szlachtę wychowaną, żeby być okrutną. Rzeczywistość świata jego czasów w jego rogu globu.
Dr Montauk: Co to ma do Sz- do natury SCP-001? Czym są inne prawa?
PoI-3172: Sugeruję ci zajrzeć do drugie-
Dr Montauk: Nie mam czasu na granie w twoje gierki. Powiedz mi teraz, PoI-3172 albo zostaniesz zabrany do celi.
PoI-3172: Och, Dr. Montauk. Przykro mi. Musisz samemu odszukać prawa betonu. To wszystko jest-
Dr Montauk: To koniec tego przesłuchania.
<Koniec Logu>
Dokument 5: Poniżej znajduje się strona z raportu Agenta de Beauvoir z 1891 roku o zniknięciu archiwów Fundacji po Wyjącym Zamachu z 1889 roku. Raport zaginął krótko po poddaniu terminacji de Beauvoira w 1895 roku, wraz z wieloma innymi dokumentami z bazy danych Fundacji. Strona ta została pozyskana w nieznany sposób przez Dr. Montauk; nie znaleziono żadnych innych materiałów z utraconych wtedy danych.
Podsumowując, utracone dokumenty są bardzo obszerne, obejmując szeroko pojęte dane dotyczące wczesnej historii Fundacji. Warto zwrócić uwagę na to, że wiele dokumentów powiązanych z SCP-001 zniknęło. Jednakże moje śledztwo dostarczyło mi dużej ilości informacji i sądzę, że mogę powiedzieć z całą pewnością, że zapis historyczny, jaki znajduje się w "Wszechstronnej Historii" autorstwa Scrantona, pozostaje zasadniczo nienaruszony, aczkolwiek z pewnymi zmianami, które opiszę poniżej.
Praca Scrantona twierdzi, że Fundacja została założona w 1824 roku, jako połączenie trzynastu światowych organizacji z konkretnym powołaniem w zapobiegniu świadomości anomalnych aktywności. Najbardziej znaczącymi z nich były: Fundacja Bezpiecznego Przechowywania Nienauralności, Devan-e Jaaduyih, Zjednoczone Placówki Departamentu Niewyjaśnionych Spraw, Rada Pięciu Nadzorców i Komitet ds. Paranormalnej Etyki. Scranton mówi nam dalej, że było to przeprowadzone w odpowiedzi na zagrożenie stwarzane przez SCP-001 oraz to, że wczesna Fundacja miała do odegrania bardzo ważną rolę w zabezpieczeniu anomalii.
Jednakże, dokumenty, jakie mam przed sobą inaczej przedstawiają cały obraz wydarzeń. Wygląda na to, że Fundacja wcale nie została założona w odpowiedzi na SCP-001. W rzeczy samej, nie znalazłem żadnych wzmianek o obecności SCP-001 przed 1826 rokiem. Okazuje się, że bardzo nagłaśniany atak SCP-173 w Nowym Jorku był wstępnym czynnikiem, który spowodował powstanie Fundacji. Wciąż niewyjaśnione przełamanie zabezpieczeń przez SCP-173 jest, jak przypuszczam, powodem zmian w zapisie; zażenowanie Scrantona przez
Dokument 6: Poniżej znajduje się tabela sporządzona przez Dr. Montauk. Przedstawia ona serię przeszłych głosowań przez Radę O5, powiązanych z incydentami prawdopodobnie lub z pewnością związanych z SCP-001.
Data Głosowania | Opis Głosowania | Incydent Powiązany z SCP-001 |
---|---|---|
09.07.1844 | Głosowanie, aby oficjalnie ujednolicić dokumentacje w całej Fundacji SCP. Zatwierdzono z wynikiem 13-0. | Na zewnątrz Ośrodka 001 słyszane były hymny dedykowane SCP-001. |
01.02.1857 | Głosowanie, aby ujednolicić czynności przechowawcze dla SCP-001. Zatwierdzono z wynikiem 12-1. | Wszyscy członkowie Rady O5 zgłosili w swoich snach widzenie płaczącego, niezidentyfikowanego mężczyzny o pochodzeniu południowoazjatyckim. |
09.11.1895 | Głosowanie, aby poddać terminacji Agenta de Beauvoira. Zatwierdzono z wynikiem 6-5; 2 osoby wstrzymały się. | Pojawienie się dużej ilości kartek papieru z napisanym krwią słowem "SCP-001" w sypialni każdego z członków Rady O5. Jak się później okazało, krew należała do Agenta de Beauvoira i nieznanego gatunku drobiu. |
10.10.1902 | Głosowanie, aby wprowadzić system Ośrodków. Zatwierdzono z wynikiem 10-2; 1 osoba wstrzymała się. | W Północnej Ameryce odnotowano nagłe i niewytłumaczone pożary lasów; mieszkańcy zgłaszali widzenie "smoka z ognia", a na nocnym niebie nad tym miejscem pojawiła się "rogata korona". Odkryto, że podobne pożary zaczęły się pojawiać w 2007 roku w miejscu, gdzie powstanie przyszły Ośrodek 19. |
23.01.1922 | Głosowanie wobec czynności przechowawczych dla SCP-2317. Zatwierdzono z wynikiem 4-3; 6 osób wstrzymało się. | Niedaleko Strefy Przechowawczej 179 pojawiły się pęknięcia w ziemi. Przez 7 minut wydobywał się z nich czerwony dym, zanim otwory nagle się zamknęły. |
08.02.2011 | Głosowanie, aby złączyć zakresy projektów SCP-001, SCP-231 i SCP-2317. Zatwierdzono z wynikiem 10-2; 1 osoba wstrzymała się. | Na zewnątrz Ośrodka 001 słyszane były hymny dedykowane SCP-001, jednak tym razem były przeplatane przez odgłosy śmiechu. |
31.03.2018 | Głosowanie, aby przeklasyfikować klasę podmiotu SCP-2317. Zatwierdzono z wynikiem 9-4. | Na zewnątrz Strefy Przechowawczej 179 otworzyło się wiele szczelin międzywymiarowych. Wyrwy te naprzemiennie były otwarte albo do Wszechświata Kappa-Erikesh, albo do innego nieznanego wymiaru. Wspomniany wymiar charakteryzował się obecnością dużej ilości czerwonego dymu i dźwiękami niezliczonych krzyczących ludzkich głosów. |
Dokument 7: Poniżej znajduje się fragment z eseju politycznego z 1972 roku zatytułowanej "Manifest dla Starego Porządku" autorstwa członkini Dzieci Szkarłatnego Króla, Ariadne Cartwright. Dzieło Cartwright zostało znalezione jedynie w nieopublikowanych kopiach wśród anomalnych kręgów i organizacji powiązanych z SCP-001. Fragmenty takie jak ten zostały pozyskane przez Dr. Montauk podczas jego śledztwa.
Grzech nowoczesności jest istotny do zrozumienia. To nie tak, że gloryfikujemy przednowoczesność. Cierpienie było bardzo prawdziwe i wielce istniejące. Nie wolno nam wpaść pułapkę widzenia przeszłości jako szeregu pięknych Arkadii, pełnej tańca wokół słupów majowych i pasterzy żyjących w przyjemnej anarchii.
Przeszłość była brutalna, ale była także prawdziwa. To nie była tak naprawdę "przednowoczesność"; zaledwie tylko tak ją scharakteryzowali historycy. Są wierni swojej teorii o modernizacji i nie potrafią dostrzec innego sposobu rozwoju, niż pojedynczy ruch w stronę cywilizacji współczesnego zachodu, podczas gdy inne sposoby życia postrzegane są jako zatrzymane w jakimś wyimaginowanym miejscu w linii czasu. To wszystko nonsens. Ludzie przeszłości byli zdolni do postrzegania świata takiego, jakim jest. Ci z nas, którzy dołączyli do szeregów Króla, są w stanie ujrzeć całą prawdę; że jest coś bardzo, bardzo nie tak w świecie, w którym żyjemy. Nasze budynki są wykonane z wapniejącego, łuszczącego się betonu, a my każdego dnia kierujemy się do miejsc pracy i życia stworzonych wyłącznie w celu utrzymania tego systemu.
Nie ma żadnego innego sposobu na życie. Socjalizm, anarchizm, syndykalizm — to nic więcej jak tylko skonstruowane brednie, wątłe myśli pomniejszych ludzi próbujących narzucić swoje przestarzałe uprzedzenia otaczającemu ich światu. Nie, jest tylko jeden inny sposób na życie. Aby obalić prawo betonu, trzeba wznieść prawo krwi.
Musimy nauczyć się, czym jest umieranie. Aby być zniewolonym — naprawdę i brutalnie zniewolonym bez miłosierdzia bądź skrupułów ze strony naszych władców. Musimy nauczyć się, jak to jest być zebranym w stronę pojedynczego celu, a także wiedzieć i w pełni rozumieć nasz brak mocy sprawczej. Musimy być wdzięczni światu bogów i ciemności, odrzuconych przez rasę głupców. Musimy zabić nowoczesność i przednowoczesność z ich wszystkimi analizami i urągliwymi obserwacjami. Jest tylko jedna zasada; zasada chaosu. Za ludzkość! Za życie! Za Szkarłatnego Króla!
Dokument 8: Poniżej znajduje przesłuchanie pomiędzy Dr. Robertem Montauk i PoI-3172.
Data: 29.04.2018
Przesłuchujący: Dr Robert Montauk
Przesłuchiwany: PoI-3172
Miejsce: Ośrodek 713, Pomieszczenie do Przesłuchań 2
<Początek Logu>
Dr Montauk: Witaj, Dipesh..
PoI-3172: Witam, Dr. Montauk. Mam nadzieję, że to nasze ostatnie spotkanie…
Dr Montauk: Przepraszam za moje nieprofesjonalne zachowanie. Poruszyłeś… drażliwy temat.
PoI-3172: Zapewne tak. Będę starał się hamować z tym w przyszłości.
Dr Montauk: Możemy zacząć?
PoI-3172: Tym razem doktorze mam pytanie do ciebie.
Dr Montauk: Doprawdy? Mam nadzieję, że nie będzie tak okropne, jak twoje poprzednie.
PoI-3172: Cóż. Co wiesz o początkach Szkarłatnego Króla?
Dr Montauk: Jest wiele teorii. Stworzenie z otchłani, jakiś szamoczący się, prastary byt, mieszkaniec Alagaddy…
PoI-3172: Wszystkie są… nie powiem, że są kłamstwami, ale teksty się zmieniły, wiedza się zmieniła, przeszłość sama w sobie się zmieniła przez to, co nadeszło potem.
Dr Montauk: Król zmienił przeszłość?
PoI-3172: Nie, jego przeszłość się zmieniła dla niego. A teraz ty mi coś powiedz. W końcu mieliśmy iść na kompromis.
Dr Montauk: Nie na tym to miało—
PoI-3172: Dlaczego zatwierdziłeś procedurę Montauk?
Jest przerwa na kilka sekund, kiedy Dr Montauk gapi się na PoI-3172.
PoI-3172: Przepraszam, jeżeli cię obraziłem.
Dr Montauk: Myślałem, że wyraziłem się jasno, że powinno cię to gówno obchodzić.
PoI-3172: Słuchaj, bo nie rozumiem tego, ona nie powinna działać. Nie w sposób, w jakim Fundacja—
Dr Montauk: To nie jest tematem tej rozmowy.
PoI-3172: Co się stało z Jacobem, doktorze? Co się stało z twoim bratem?
Dr Montauk: To przesłuchanie nie—
PoI-3172: Och, w porządku, w porządku. Przykro mi. Nie próbuję cię skrzywdzić, doktorze, naprawdę. Po prostu chcę zrozumieć. To po prostu- ona nie powinno działać. Dziecko powinno się narodzić.
Przerwa na kilka sekund.
Dr Montauk: Byłem… byłem wściekły, kiedy ją zaplanowałem. To było nieprofesjonalne.
PoI-3172: Czy ty myślałeś, że to my zabraliśmy Jacoba?
Dr Montauk: Cóż, a co innego miałem sobie wtedy pomyśleć? Zaczynam szukać informacji o was, dokonuję odkrycia za odkryciem, po czym on znika— słuchaj, to nie jest ważne.
PoI-3172: W porządku, w porządku. Przepraszam, że zapytałem, ale czy możemy się zgodzić, że ta decyzja nie została podjęta naukowo? Że została podjęta w chwili furii, gniewu i nienawiści?
Dr Montauk: Ja nie- dziewczyna, nie chodziło m o-
PoI-3172: Ale zrobiłeś to, doktorze. Słuchaj, przepraszam, nie chcę otwierać starych ran-
Dr Montauk: No to dlaczego to robisz?
PoI-3172: Ponieważ chcę to zrozumieć. A właśnie mi się to chyba udało.
Dr Montauk: Jak?
PoI-3172: Ty… Nie wiem od czego zacząć. Pozwolę sobie wrócić do początku. Nie sądzę, żeby twój departament był dosyć aktywny w ostatnich kilku miesiącach, na pewno nie po próbie otworzenia przejścia przez Rękę, co nie? Twoja procedura powstrzymuje dziewczynę od urodzenia, nomadowie ciągle walczą w swojej niekończącej się wojnie, włócznie są bezpiecznie zamknięte przez Palaczy Ksiąg, a Pożeracz- cóż, chyba nie da zbyt wiele już zrobić z Pożeraczem, prawda?
Dr Montauk: SCP-2317 nie jest SCP-001.
PoI-3172: Nie był SCP-001. Ale sęk w tym, że wmawiałeś każdemu, że nim jest. Technicznie musisz myśleć, że nim jest, jeżeli dobrze rozumiem hierarchię Fundacji. W każdym razie, masz tylko 4 poziom.
Dr Montauk: Nie rozumiem.
PoI-3172: W każdej kulturze, w każdym mieście, plemieniu i cywilizacji spotkałeś się z ideą Szkarłatnego Króla. Zawsze taki sam: cesarz w czerwieni z płonącą koroną i etos zakorzeniony w archaicznym strachu i kobiecej seksualności. On zawsze jest taki sam: potwór, który pożera wszystko i jest okropny, ale tak zrozumiały. Wielka zła rzecz w mroku, pełna gwałtu, ognia i starych rytuałów krwi. Nigdy nie miałeś dziwnego wrażenia, że to jest odpowiedzialne za tym wszystkim? Sam mi przecież powiedziałeś, że stawiliście czoła potworom znacznie potężniejszym i subtelniejszym. Jednakże zawsze, ale to zawsze jest ten utrzymujący się strach i wiedza o tej ukrytej, ale zarazem tak prostej rzeczy, która stoi za tym wszystkim.
Dr Montauk: Wiesz, że dziwnie się przez to czuję. Sam ci to przecież powiedziałem, jednak przestałem także nadawać sens naszemu światu. Anomalie nie grają na zasadach człowieka. Jestem za stary, żebym bawił się w przedefiniowanie wszechświata.
PoI-3172: Jednak rzeczą, której nie pamiętasz albo nie wiesz jest to, że nie była to jedyna przeszłość. Szkarłatny Król był kiedyś czymś zupełnie innym. Nie był monarchą i nie zawsze był czerwony. Był szeptem na wietrze, który pilnował hołotę przy pracy, która wpatrywała się w niebo ze strachem przed jego sprawiedliwym głodem. Był tą urodzoną wiedzą o świecie bogów i demonów, który odrzucił ludzkie pośrednictwo i istniał poza nami. Był chłodnym głodem, który nie miał rytmu i powodu, ale nadprzyrodzoną, zimną apatię ponad nami . A dając mu niewiele wiary, mógł być także Pożeraczem. Jest stworzeniem prawdy.
Dr Montauk: Masz na myśli- przemienił się? Z jednego rodzaju bóstwa do innego?
PoI-3172: Szkarłatny Król nie jest bóstwem, doktorze. Szkarłatny Król jest ideą.
Dr Montauk: C- co? Ale on jest prawdziwy- fizyczny! Widzieliśmy-
PoI-3172: Nie mogę ci nic więcej powiedzieć. Jeszcze nie. Czy znalazłeś coś na temat prawa betonu?
Dr Montauk: …Nie. Niezbyt. Odkryłem, że zdaje się być niepokojąca współzależność pomiędzy aktywnością wyznawców Króla, a pewnymi decyzjami podjętymi przez Radę.
PoI-3172: Rozumiem.
Dr Montauk: Nie było zbytnio niczego więcej. Trop poprowadził mnie do paru utraconych dokumentów, jednak jedyne co znalazłem, to ślepy zaułek. Dokument o początkach Fundacji i jakiś wywód na temat współczesności jakiegoś chorego na umyśle starego Dziecka.
PoI-3172: Przypuszczam, że mówisz o Cartwright? To by miało sens.
Dr Montauk: Jesteś irytującą osobą, wiedziałeś o tym? Dlaczego po prostu nie powiesz mi tego wprost?
PoI-3172: Jestem twoim więźniem. Zniszczyłeś moją pracę życia. Dlaczego miałbym ci pomagać?
Dr Montauk: Bo jesteś znudzony. Bo myślisz, że nic już nie ma znaczenia. I dlatego, że kochasz mnie męczyć.
PoI-3172: To nie prawda.
Dr Montauk: Szkarłatny Król jest ideą? Co to ma do cholery znaczyć?
PoI-3172: Jesteś coraz bliżej, doktorze. Bliżej prawdy. Widzę to w tobie. Zrozumiesz, a wtedy zrozumiesz i mnie. Dlaczego zrobiłem to, co zrobiłem. Dlaczego jestem- byłem- członkiem Dzieci. Wiem, że jesteś ciekawy.
Dr Montauk: Wydajesz się być dziwnie przystosowanym do bycia wyznawcą Szatana.
PoI-3172: Uważaj, doktorze. Prawo wycia może cię złapać.
Dr Montauk: Znowu tajemniczy jak zwykle, Spivak. W porządku. Do następnego razu.
PoI-3172: Do widzenia, doktorze.
<Koniec Logu>
Dokument 9: Poniżej znajduje się przetłumaczony fragment z bengalskiej pracy Lāla Rājā z 1953 roku. Dzieło zostało przez pewien czas utracone i ponownie odkryte przez Dr. Montauk podczas jego śledztwa.
A kiedy brytyjskie rządy trwały, coś zaczęło się stopniowo pojawiać wraz z nimi. Z początku cień; czerwony byt, jednak nie był całkowity. Nie był nawet w kawałkach. To było coś, co stopniowo podkradało się powoli i niezauważalnie. Poznało cienie naszego kraju, myszy krwawiącej na polu ryżowym, po czym zaczęło przybierać postać.
Nie miało umysłu. Nie na początku. Nie było jeszcze na tyle prawdziwe, żeby jakiś mieć. Było zestawem obrazów. Był krwistoczerwonym kawałkiem skóry wyciętym z serca jakiegoś chrześcijańskiego demona, który został nałożony na starożytnego hinduistycznego maga rytuałów. Jednakże po tym został skategoryzowany, spisany i opisany z dokładną terminologią naukową. Nie lubiło tego. Sprawy magii, technologii i imperium, które nigdy nie miały się razem połączyć, zaczęły naginać naturę świata.
Podczas gdy Europa coraz bardziej i bardziej do nas przychodziła, a my uczyliśmy się być "ucywilizowani", nasza religia także zaczęła się zmieniać. Anantashesha nie była starożytnym i kapryśnym bogiem w postaci olbrzymiego węża — była mureną naukowo niezwykłego rozmiaru, zdolną do produkcji amnezjaków3 i powodującą efekty zagrożenia poznawczego. Nauczyliśmy się, że jesteśmy Hindusami, że zawsze byliśmy Hindusami, a nasze wszystkie różne i zmieszane wyznania były odmianami pojedynczego ideału, gdyż Brytyjczykom nie podobał się inny sposób życia, który nie mógł zostać zaklasyfikowany, wytłumaczony lub zabity jak motyl przybity do tablicy.
Jednak pod tą warstwa była wściekłość. Wołanie o autentyczność, o rzeczywistość, nawet kiedy coraz bardziej i bardziej wypowiadaliśmy się w ich języku i kategoriach, nawet w naszej walce z nimi. To leży w naszej literaturze, u Tagore'a i innych; to leży w naszej addzie,4 w naszych żmudnych pracach jako urzędnicy. Niekończące się napięcie pomiędzy starym a nowym, pomiędzy nowoczesnością a przednowoczesnością. A w tych liniach uskoków, w tym wołaniu o gniew i wściekłość, w naszej nienawiści do starego i nienawiści do nowego, wyrosła mieszanka posłuszna wyłącznie tylko prawu wycia. Wyrosło Lāla Rājā.
Ponieważ czym jest jak nie wołaniem po zapomniane wieki? Jest brytyjskim biedakiem patrzącym się w czerwone niebo, bengalską wdową łkającą z ogoloną głową, azteckim kapłanem wyrywającym kolejne serce. Jest tym wszystkim, co zostało przekształcone, jak to robi nowoczesność ze wszystkim, kierując ku zniszczeniu. Jest oporem, wściekłością, nienawiścią do wszystkiego, co kiedyś było, a teraz jest.
To, czym byliśmy, było pełne dobra i zła i reszty zmieszanej razem. Szczęście, piękno świata, problemy, bóle serca i rzeczywistość tego wszystkiego. Aczkolwiek teraz straciliśmy prawie wszystko przez maszyny — poza naszym gniewem. To wszystko, co pozostało. I wtedy przychodzi Król. Wycie zniszczonych, zapomnianych i uciśnionych. Jego jedynym celem jest niszczyć, gwałcić, okaleczać, zniewalać i uśmiechać się uśmiechem Króla, którego wrogowie opłakują przed nim.
Nie może istnieć tam, gdzie nie ma nowoczesności, ponieważ cały jego sens jest nadawany mu przez nowoczesność. Jest bogiem krwi, bogiem kręgosłupa, kości i ścięgien, który ma przypomnieć mieszkańcom tego świata, że to nie jest dobre. To okrutne i nienawistne, ale to jest dobre, to jest właściwe. Nowoczesność jest grzechem, a on jest korektą, żebyśmy mogli żyć znowu tak, jak musimy: wychłodzeni, głodni, głodujący i bardzo, bardzo przerażeni.
Dokument 10: Poniższa notatka została znaleziona w kwaterze osobistej Dr. Montauk. Uważa się, że została napisana na krótko po tym, jak Dr Montauk odkrył Lāla Rājā.
SCP-001 jest konceptualnym bytem stworzonym poprzez granice między nowoczesnością i przednowoczesnością.
Szkarłatny Król jest bytem krwi, kości i ścięgien. Jego rządy są po prostu sprawiedliwością mroku.
SCP-001 jest stworzeniem cesarzem fizycznym bytem manifestującym się w postaci konceptu
Przychodzi w strachu i z mieczem ociekającym gniewem i ogniem
SCP-001 pochodzi ze starożytnego Turkmenistanu. Uważa się, że początkowo był bóstwem Scytów, które
Jechali z piorunami w ich podkowach i z łukami na plecach, śmiejąc się, gdyż zgładzili
SCP-001 jest naukowym zjawiskiem. Zostanie zaklasyfikowane. Zostanie zabezpieczone opisane. Zostanie zrozumiane jako anomalny byt, jak każda inna an
jednak on istnieje w pęknięciach, uskokach. Żywi się na opisach. żywi się na nauce, na obiektywnych regułach i walorach. Siedem łańcuchów! Siedem narzeczonych! Siedem pieczęci dla Szkarłatne
Nazywam się Robert Montauk, Badacz Poziomu 4, Kierownik Projektu SCP-001. Jestem badaczem. Narzucam swoją nienaruszalną, mechaniczną wolę. To ja mam kontrolę. Mam władzę. Mam władzę.
Jestem drżącym tworem patrzącym do góry na mroczne i zachmurzone niego, bojąc się Wszechmogącego Boga. jestem wolny. jestem przykuty jestem doktorem jestem dziecięciem
Dokument 11: Dnia 22.05.2018 roku, na ścianie komory przechowawczej PoI-3172 pojawiło się duże pęknięcie. Wyrwa zdawała się być otwarta do innego wymiaru. Można było dostrzec dużą ilość czerwonego dymu wylatującą z niej, a także usłyszeć niezliczone ilości ludzkich krzyków z wnętrza.
Personel Fundacji okazał się być niezdolny do wejścia do komory przechowawczej PoI-3172. Poinformował personel, że pozwoli tylko wejść Dr. Montauk do swojej celi i nie będzie rozmawiał z nikim innym. Po krótkiej dyskusji, Dr. Montauk udzielono pozwolenie na wejście do komory przechowawczej, w celu przesłuchania PoI-3172. Poniżej znajduje się log z przesłuchania.
Data: 22.05.2018
Przesłuchujący: Dr Robert Montauk
Przesłuchiwany: PoI-3172
Miejsce: Ośrodek 713, Komora Przechowawcza dla Humanoidów 77
<Początek Logu>
Dr Montauk wchodzi do komory i podchodzi do PoI-3172. PoI-3172 stoi przed poszarpanym pęknięciem na dalszej ścianie. Z wyrwy widoczne jest czerwone światło i wyłaniający się z niej dym.
Dr Montauk: Witaj, Dipesh.
PoI-3172: Witaj, doktorze.
Dr Montauk: Zawsze formalny do końca, czyż nie? Czy mogę cię spytać co… to jest?
PoI-3172: W większości wołanie o uwagę. Chciałem cię znowu zobaczyć, a wszystkie moje prośby były odrzucane. Minęło parę tygodni, doktorze.
Dr Montauk: Nie miałem… Nie miałem o co cię spytać.
PoI-3172: Tak też myślałem. Wydedukowałeś prawdę, co nie?
Dr Montauk: Może. Tak.
Pęknięcie lekko się zmniejsza.
Dr Montauk: Czy- to właśnie-
PoI-3172: Rośnie i zmniejsza się w zależności od sytuacji. Różne działania mają różne znaczenia, a zatem też i różne efekty. Wszystko zależy od kontekstu. Inne Dzieci nigdy tego nie dostały, jednak- z resztą, nigdy nic nie dostały. Myśleli, że wszyscy byliśmy wyznawcami diabła, kierując się krzywdzeniem. Tylko ja zrozumiałem ten sens.
Dr Montauk: Trochę mi zajęło zrozumienie tego.
PoI-3172: Nie sądziłem, że ci się uda.
Dr Montauk: Po prostu powiedz mi- Procedura ma nawet znaczenie? Czy to co robimy, czy to jest nawet ważne?
PoI-3172: Żeby zapobiec urodzeniu, musi to być coś okropnego, coś złego wyrażonego w bólu, gniewie i szale. Dlatego to działa. Nigdy nie była to twoja szczera próba sformułowania naukowej procedury: to była po prostu czysta, naturalna nienawiść owinięta w fasadę obiektywności. Myślałeś, że Król odebrał ci brata, więc zdecydowałeś się zadać cios Królowi. Oczywiście ci się nie udało, a to, co codziennie robisz tej biednej dziewczynie jest odrobinę czymś więcej, niż zwykłym okrucieństwem. Jest efektywnym okrucieństwem. Szczegóły nie są ważne, ale intencje, tylko to się liczy.
Dr Montauk: Powinienem… Powinienem to zatrzymać. Nie chciałem-
PoI-3172: A potem co? Fundacja tego nie zrozumie. Nigdy nie zrozumieją prawa wycia.
Dr Montauk: Jeżeli wytłumaczę-
PoI-3172: Nie potrafią sobie tego wyobrazić. To jest poza ich koncepcją rzeczywistości, ale ty możesz, więc powiedz mi, Doktorze. Wiesz dlaczego Szkarłatny Król istnieje?
Dr Montauk: Ponieważ współczesność i przedwspół-
PoI-3172: Nie. Ponieważ Fundacja SCP istnieje. Współczesność pomogła go ukształtować, doprecyzowała kontury jego gniewu, jednak to było wtedy, kiedy współczesność zaczęła wpływać na jego królestwo, przez co zaczął się krystalizować. Współczesność w postaci ciebie. Twój los był pierwszy. Przyszliście, żeby zamykać, klasyfikować, usuwać wszystko, co nie pasuje do waszej filozofii oświeconej racjonalności. Wszystko musi być zrozumiane, rozpatrzone w szerszym kontekście, przekształcone z wróżek i bogów w proste, rozumne bryły logiki i sensu. To odrażające. Nigdy nie mogło to trwać w wieczność. Coś musiało się pojawić. Coś musiało powstać w przeciwności.
Dr Montauk: …Byliśmy pierwsi? Naprawdę? Wiem, że Beauvoir- czy to wszystko naprawdę to nasza wina?
PoI-3172: Zależy. Czy to twoja wina, jeżeli nie wiesz, że to robisz?
Dr Montauk: Nie wiem.
PoI-3172: Ja też.
Dr Montauk: Ceremonie. Wszystkie są przeprowadzane, żeby utrzymać kontrast.
PoI-3172: Król nie może istnieć bez tego napięcia. Potrzebowaliśmy tych symboli współczesności, tych gołych szarych obrazów, żeby stworzyć wyrwę. To był idealny plan.
Dr Montauk: Ale zawiodłeś.
PoI-3172: Tak.
Jest przerwa na kilka sekund.
Dr Montauk: Fundacja została utworzona w latach 20. XIX wieku. Została stworzona, żeby chronić świat z cienia, poprzez zbieranie odważnych mężczyzn i kobiet. Żeby zabezpieczać. Przechowywać. Chronić. To jest nasz cel. Jest zaleta w normalności, którą myślę, że nie widzisz. Świat może zostać zrozumiany. Prawda, powód, racjonalność. Oświecenie. To są nasze podwaliny; są tym, co pozwala nam widzieć, co jest obiektywne.
PoI-3172: Naprawdę w to wierzysz?
Dr Montauk: Muszę.
PoI-3172: Jesteś naukowcem. Powinieneś wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak szukanie obiektywnej prawdy w jakiejkolwiek dziedzinie nauki. Zawsze jest miejsce na wątpliwości i zawsze jest miejsce na błędy.
Dr Montauk: Ale to jest po prostu ludzkość. Możemy mieć skażone umysły niezdolne do pełnej interpretacji, jednak to co widzimy jest stałe i prawdziwe. Pod tym wszystkim, prawa, fundamenty-
PoI-3172: Fundament jest określany przez cyfrę siedem. Siedem łańcuchów, siedem narzeczonych, siedem pieczęci, siedem, siedem, siedem… moje całe życie było określone przez tę cyfrę. Torturuje mnie. Nieskończone siedmiokątne kształty tańczą za moimi oczami. Nie wolno nam żyć. Nie wolno nam być ludźmi. To jest luksus współczesności, pomimo jej chłodu i skrzypiących ran- aby móc być w stanie pełną osobą. Siedem, siedem, siedem. Siedem dziewczyn zabranych przez najeźdźców w chłodzie, gdy demon wiatru wył i wył. A więc Szkarłatny Król musiał mieć siedem narzeczonych.
Dr Montauk: Współczesność nie jest zawsze chłodna. Jest mniej brutalna niż niewolnictwo.
PoI-3172: Ale po co? Czy jest to jedyny cel? Zwykły brak brutalności? Jaki jest cel posiadania dla samego siebie spokoju i życzliwości, abyś mógł się uśmiechać latami, zanim padniesz martwy do pustego grobu? Potwierdzanie samemu sobie dla skończonego siebie. Nigdy tego nie robiłem. Dorastałem próbując. Chciałem być jak oni, jak ty, ale system patrzył się na mnie z góry z pogardą. Może to nie jest chłód, doktorze. Chłód zdaje się także być obiektywny. Nie może nim być, ponieważ nie ma żadnej obiektywności. Jest po prostu krzyczenie, obłęd i potrzeba celu.
Dr Montauk: Czy ty naprawdę myślisz, że nic nie jest prawdziwe?
PoI-3172: Istnieje prawda, ale nigdy nie jest… ostateczna. Nie ma ostatecznej rzeczywistości, doktorze. Nie ma ogółu. Nie ma stałego sposobu, według którego kręci się świat. Jest tylko to, co z niego zrobimy. Gliniane rzeczy, które zlepiamy razem i prymitywnie wyrabiamy z niej.
Dr Montauk: Cała ta introspekcja…
Pęknięcie na ścianie powiększa się. Słyszalne stają się krzyki.
Dr Montauk: Kto z nim tam jest?
PoI-3172: Kto wie? Jego siedem narzeczonych, lojalni nomadzi, starożytne sługi i więcej kreacji z przerwy między rzeczywistościami. Sam już nie wiem. Wszystko się kiedyś rozpadnie. Wszystko, co widzę to płomienie. Nie widzę świata albo bogów czy też króli. Nie widzę nic, poza płomieniami. Co jeszcze tam jest? To wszystko? Materiał i fizyczność to wszystko banał i fałszerstwo. Widzę tylko uśmiech mojego Króla; wyrzeźbiony z płonącego i wątłego materiału. A to znak, że boli. Tak bardzo to boli za moimi oczami. Płonie i jest pożerane i nigdy, przenigdy nie zostanie skończone.
Dr Montauk: Dlaczego w takim razie nie przestaniesz go czcić?
PoI-3172: Byłem słaby. Urodziłem się w chłodzie i ciemności. Chciałem sprawdzić w młodości moje siły w pisaniu. Próbowałem moich zdolności w wielu rzeczach: targowaniu, głodzeniu się, utrzymywaniu się z bazaru w Kalkucie. Jak wielu z nas walczyło, żeby żyć, podczas gdy wy Zachodni obrastaliście w tłuszcz na naszej zapomnianej majętności. Dorastałem zły. Nie było żadnego znaczenia, żadnego celu, w kraju stworzonym do łupienia. Próbowałem bogów, jednak oni milczeli. Próbowałem rozumu i ateizmu, jednak było to puste i nierealne. Gdyż zawsze tak z nimi było. Ponieważ-
Dr Montauk: Nie mów tego.
PoI-3172: Musisz to usłyszeć.
Dr Montauk: Nie- nie chcę-
PoI-3172: Nie Robercie, posłuchaj. Po prostu posłuchaj. Wiesz teraz czym jest Szkarłatny Król. Jest tworem kłębiących się anomalii z wielu różnych czasów z całego świata. Jest pamięcią świata, który jest utracony, przedwspółczesnego świata, który manifestuje się w postaci nienawiści do nowoczesności, nowości, humanizmu i uśmiechającego się chłodu, które zaznaczają nasze dni za dniami istnienia. Wykute z idealnej równowagi nierozwiązywalnych anomalii i naszych niszczących umysłów. Jest bytem stworzonym z tego przytłaczającego i nieuniknionego napięcia wycia za starym światem, kiedy stawiamy czoła chłodu, szarości i bezcelowej nowości. Jest zemsta za naszą upadłą przeszłość. Jest ideą starożytności w świecie, który je odrzuca i ulega.
Dr Montauk: Jest napięciem pomiędzy współczesnością i przedwspółczesnością, która pojawiła się.
PoI-3172: Tak. Jest podziałem pomiędzy dwoma nierozwiązanymi światami. I w końcu może tylko je zniszczyć. A to jest właściwe.
Jest kolejna przerwa na kilka sekund.
Dr Montauk: Co teraz zrobimy?
PoI-3172: Zastrzel mnie, pozwól im wziąć moje ciało i wróć do swojego życia. Nie będzie teraz tak długo trwało. Przyjście Króla jest nieubłagalne. Będziecie próbować coś z tym zrobić, żeby to zatrzymać, ale to nic nie da. Fundacja ma zbyt wiele do stracenia, zbyt wiele opiera się na zachowaniu swojego etosu. Pokryją świat szarym betonem i z prochów wyłoni się Król, a Dzieci nawet nie będą musiały kiwnąć palcem.
Dr Montauk: Nie wierzę ci.
PoI-3172: Wierz, w co tylko chcesz. Chodź, doktorze. Myślę, że to już czas.
Dr Montauk wyciąga swoją broń i celuje w PoI-3172.
Dr Montauk: Po prostu- słuchaj, po prostu powiedz mi jeszcze jedną rzecz. Czy to wy zabraliście Jacoba?
PoI-3172: Nie. Nie mieliśmy nawet pojęcia kim b-
Dr Montauk poddaje PoI-3712 terminacji. Pęknięcie znika.
<Koniec Logu>
Dokument 12: Poniżej znajduje się zapis z Głosowania Rady O5 #4985.
Głosowanie Rady #4985 "Zatwierdzić propozycje Dr. Roberta Montauk wobec Procedur Operacyjnych Fundacji dla udoskonalenia zabezpieczenia SCP-001." Zaproponowane przez O5-13 w dniu 30.05.2018 roku.
Za | Przeciw | Wstrzymano |
---|---|---|
O5-2 | O5-1 | O5-4 |
O5-6 | O5-3 | O5-5 |
O5-7 | O5-8 | |
O5-10 | O5-9 | |
O5-13 | O5-11 | |
O5-12 |
Propozycja odrzucona.
Oświadczenie O5-1: Śledztwo Dr. Montauk było jak najbardziej pouczające. Z pewnością wynieśli poważne przestrogi wobec tego, jak Fundacja działała przez najbliższe lata. Jednakże jesteśmy zdania, że jego propozycja posuwa już się za daleko.
Etosem Fundacji jest zrozumienie. Postmodernistyczne poglądy o omylności obiektywnej, uniwersalnej prawdy są bardzo zgodne w akademickich kręgach, jednak to Fundacja zawsze dbała o praktyczność, bazując swoje analizy na naukach ścisłych i niekwestionowanej prawdzie. Zmienianie naszych intencji i modus operandi jest po prostu absurdalną propozycją. Naszym obowiązkiem jest i zawsze będzie umieranie w ciemności, żeby chronić tych żyjących w świetle. Jeżeli zaczniemy odrzucać i zmieniać idee tego, czym jest światło i mrok, ryzykujemy zejściem w tyranię, niespójność i utratą całkowicie naszej misji. Tak się nie może stać. Nie możemy pozwolić sobie na nonszalanckie przedefiniowywanie tego, czym jest istota Fundacji.
Dziękujemy Dr. Montaukowi za jego pracę i za jego radą przeklasyfikujemy SCP-001 na Bezpieczne. Przechowywanie SCP-001 nie jest już tak trudne, jak kiedyś, pomimo potencjalnego zagrożenia, jakie stanowi obiekt; jeżeli informacje Montauka są poprawne, to wygląda na to, że Fundacja powinna po prostu przyjąć bardziej liberalne podejście wobec zabezpieczenia SCP-001. Oczekujemy w przyszłości bardziej produktywnych kontaktów z naszą najstarszą anomalią.
Patrzyłem z ukrycia, jak ich buldożery przyjechały. Głowna ziemia była stracona na drzewach, tak powiedzieli. Wyrywali, cieli ich korzenie, zabrali je, żeby przerobić je na stoły, krzesła i inne monotonne przedmioty. Wtem po tygodniach i miesiącach, spłaszczyli je. Wylali na resztę beton. Zostało wyskrobane i ukształtowane, pocięte na drobne kwadraciki, ustawione dokładnie i poprawnym szyku.
Ściany rosły. Wielkie ściany z betonu. Okna, ich pomiary były dokładnie wyliczone. Ciąg ujednoliconych cegieł dla pozostałych części. Ekipa budowlana, robotnicy i cała reszta pracowała wydajnie i precyzyjnie przez dłuższy czas; uzupełniali szczegóły, umeblowanie i precyzowali abstrakcyjne tapety, a także wszystko inne, co poszło do stworzenia placówki.
W końcu to się skończyło. Jedno pojedyncze, nowe drzewo zostało zasadzone na środku centralnego dziedzińca; aczkolwiek nie z żadnego poczucia kaprysu lub uciechy, ale po to, żeby dać tym w środku małe poczucie natury, rzeczywistości pośrodku szarości. Żeby utrzymać ich zdrowych na umysłach i po nic więcej. Dokładnie nakazane pozwolenie dla poprawienia ludzkiego zdrowia psychicznego, zanim znajdą sposób, żeby to wszystko całkowicie cofnąć.
Patrzyłem i myślałem o tym wszystkim, co oni- co my- zrobiliśmy. Myślałem o świecie, jakim chcieli. Myślałem o ich tchórzliwości. Wiedziałem, co było dobre i co było złe, a nie widziałem żadnego z tych w nich. Myślałem o ludziach pustych zrobionych ze słomy, posklejanych grubą pastą i sprzedawanych w setkach, tysiącach identycznych sposobów w tysiącach identycznych sklepów. Myślałem o tym, co straciliśmy. I zawyłem.
W nocy, dzień przed wielkim otwarciem ośrodka, wykopałem nasiono drzewa i je podmieniłem. Zastąpiłem je nasionem wyhodowanym przeze mnie. Nad Ośrodkiem 231 powstanie rzecz z krwi, kości i ścięgien. Drzewo, które ocieka, spogląda i karmi się. Będzie ociekać dziwnym ogniem, a ten płomień będzie zarówno palił i ogrzewał w równym stopniu, a wtedy spojrzą do góry i będą żałować, że nie posłuchali się, kiedy mieli szansę.
Wiem, że ta ścieżka jest zła, ale przynajmniej jakaś.
Z myślą i modlitwami,
Robert Montauk, Dziecię Szkarłatnego Króla.