Skrzydła
ocena: -1+x

Minęło już trochę czasu od kiedy po raz ostatni widziałem dzieciaki.

Ten pierdolony kutas Jerry… przynajmniej smaży się teraz w piekle, bez tego bólu. Powinienem był strzelić mu w jaja zamiast w głowę.

Od wyroku skazującego minęły już trzy lata. Mimo to, dwa tygodnie temu koleś pracujący dla tak zwanej "Fundacji" zapytał mnie czy nie chcę wziąć udziału w jakiś badaniach.

Zapytałem co będę z tego miał, a on powiedział że po miesiącu mogę być wolny. Oczywiście zaakceptowałbym taką ofertę, zrobiłbym wszystko żeby wydostać się z tej gównianej celi.

Cokolwiek Ci naukowcy-dupki mi wstrzyknęli, boli.

Zza szklanej szyby przyglądali mi się jak się wykrwawiałem. Krwawiłem i krwawiłem, ale nie pozwolono mi umrzeć. Ci ludzie w białych płaszczach, dalej mnie obserwowali.

W końcu, krwawienie ustało. Pozwolili mi odpocząć, przynajmniej na chwilę, zanim wstrzyknęli mi coś innego…

… kiedy się obudziłem, siedziałem już w przezroczystym pudle, nad jakimś szybem. Cholera jasna - to dna daleko.

Usłyszałem jak przez mikrofon ktoś każe mi się "skoncentrować" na wyhodowaniu skrzydeł. Jak do kurwy nędzy mam to niby zrobić? Oczywiście powiedziałem im żeby się pierdolili. Dali mi 15 minut, i zobaczyłem zegar zaczynający je odliczać. Nie wiedziałem co mogłoby się stać gdyby doszedł do końca, ale nie chciałem się dowiedzieć.

Poczułem konwulsje, moje ciało się trzęsło jakby coś próbowało wydostać się z moich pleców. Przez chwilę pomyślałem o tym co mi wstrzyknęli i… może ja jestem w stanie wyhodować skrzydła.

Resztą mojej woli zmusiłem swoje ciało do stworzenia tych "skrzydeł". Ciągnęło się to w nieskończoność, wymuszanie tych bolesnych odłamków z moich pleców.

I urosły. Brzydkie, nieowłosione, błoniaste jak u nietoperza, ale skrzydła to skrzydła. A zegar dawał mi jeszcze dwie minuty.

Siłą otwarłem pokrywę pudła. Dzięki Bogu nie była zamknięta ani zbrojona ani nic.

Rozpostarłem skrzydła i zacząłem lecieć. Praktycznie spadłem na samym początku, ale szybko załapałem co i jak.

Gdy podlatywałem już do powierzchni, pomyślałem znowu o dzieciakach. Mogłem znowu je zobaczyć!

Zobaczyłem paru naukowców w tych ich brzydkich, pomarańczowych strojach i jakiś wojskowych w czerni, jak za mną podążają. Nie mogą mnie już złapać!

Już prawie wolny, już prawie-

FRAGMENT: Dziennik Analizy Poeksperymentalnej 016-08 - 02.04.████
"D-11621 został zainfekowany przez SCP-016 dnia ██.██.████, i przetrwał praktycznie całkowite wykrwawienie organizmu. D-11621 został umieszczony w akrylowym pudle zawieszonym nad szybem kopalnianym, oraz wydano mu polecenie, aby skupił się na wyhodowaniu skrzydeł, dając mu 15 minut do czasu zdetonowania bomby. Gdy obiektowi pozostały dwie minuty, zaobserwowano iż D-11621 udało się wyhodować w pełni uformowany zestaw skrzydeł, podobnych do skrzydeł nietoperza. Używając ich, D-11621 był w stanie uciec z szybu i lecieć nad Obszarem Testowym ██. Obiekt został zlikwidowany poprzez wystrzał ze strzelby Mossberg 500. Autopsja wykazała skrzydła zakotwiczone w kościach łopatek, z mięśniami połączonymi z łopatkami i mięśniami grzbietu. Badanie genetyczne D-11621 jest w toku, mając na celu sprawdzenie czy podłoże genetyczne ma wpływ na działanie i efekty mutacji 016 - Dr E. K. Sze

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported