Wystawa "Toy 07/11"

19.01.2007 r. — "Głębia obrazu"

Praca autorstwa ShMiTa, obraz 11″ x 77″, farby olejne na płótnie. Obraz przedstawiał nadmorski klif widziany z perspektywy osoby stojącej na jego zboczu, wraz ze zbliżaniem się do niego obserwatora, pogłębiał się efekt paralaksy, fale wydawały się uderzać o skały, rozpryskując się na tysiące białych kropel, kontrastujących ze zbitą, czarną masą skał. W odległości ok. 1,5 m od dzieła obserwator doznawał nagłego przypływu emocji, głównie melancholii, a także słyszał szum morza, a czasami skrzek mew w oddali. Po przekroczeniu odległości 0,5 m od obrazu obserwator, z punktu widzenia osób bardziej oddalonych, tracił przytomność i instynktownie kroczył w kierunku obrazu, po czym "przechodził na jego drugą stronę", żeby podobnie jak autor tego niezwykłego dzieła — rzucić się w przepaść. Praca została bezpowrotnie zniszczona za pomocą ostrego narzędzia, kiedy znajdywała się w galerii sztuki w Poznaniu. Straty wyceniono na ponad 50 milionów dolarów, nie wliczając w to kosztów remontu galerii zalanej morską wodą. Sprawca zostawił na obrazie napis: "Jestem Toy."

4.10.2008 r. — "Nieskończona Żądza"

Praca autorstwa Ms. Paint, rzeźba odlana z brązu. Rzeźba była dokładnym odwzorowaniem autorki w skali 2:1 i stanowiła część prywatnej kolekcji anonimowego kolekcjonera z Gdańska. Rzeźba bez przerwy generowała ciepło, łamiąc przy tym zasady termodynamiki, wymagając systemu stałego chłodzenia, bez którego uległaby samoczynnemu roztopieniu, a także była w stanie poruszać się i mówić, mimikując charakter najbliższego obserwatora. Wykazywała w ten sposób pewien stopień inteligencji, będąc w stanie prowadzić i inicjować dyskusje z odwiedzającymi posiadłość kolekcjonera. Rankiem feralnego dnia większą część figurki znaleziono ustawioną w replice gilotyny, z brakującą głową, która znajdowała się wtedy wewnątrz jelita grubego kolekcjonera, z czego zdał sobie on sprawę dopiero podczas najbliższej wizyty w ubikacji. Straty wyceniono na około 350 milionów dolarów oraz jeden zwieracz. Sprawca zostawił po sobie ulotkę lokalnej pizzerii, na której widniał napis: "I jestem zwykłym Toyem."

07.07.2009 r. — "Sicut in terris, et quoque in caelis"

Praca autorstwa Pioggia Dorata, interaktywna instalacja artystyczna. Na dzieło składał się pokój 5 m x 6 m w Warszawskiej galerii sztuki. Pomieszczenie wypełnione było kłębami pary wodną oraz oświetlone niebieskim światłem. Za pomocą znajdującego się w środku czytnika fal mózgowych, odwiedzający mogli porozumiewać się z cząsteczkami pary wodnej, które traktowały ich jak bóstwa, oddając cześć, modląc się oraz składając ofiary w ich intencji, jednocześnie żywiąc się ich martwym naskórkiem oraz włosami z nóg. Instalacja została czasowo zamknięta, po tym, gdy rano, przy otwieraniu wystawy, okazało się, że pokój został zdewastowany. Z sufitu zwisał przemysłowy odkurzacz do tapicerek, który całą noc był podłączony do gniazdka elektrycznego piętro wyżej i włączony. Szczątki cywilizacji mieszkającej w pomieszczeniu znaleziono na filtrze wewnątrz odkurzacza. Nieliczni, którzy przetrwali wessanie przez odkurzacz, cofnęli się w rozwoju do poziomu zwykłej pary wodnej. Starty wyceniono na 500 milionów dolarów oraz setki lat kultury. Sprawca pozostawił na podłodze napis za pomocą keczupu w saszetkach z McDonalda, ułożonych w zdanie: "Niszczę cudze prace"

10.05.2010 r. — "XKAAXJLJJA;IWKBAVA"

Projekt autorstwa JOI3HKDKGQPO, transmisja radiowa, w której każdego dnia wypowiadane jest jedno słowo, składające się wyłącznie z losowych liter. Wypowiedziane na antenie słowa stawały się prawdziwymi ideami, przedmiotami, zwierzętami lub osobami i zamieszczane były następnie na stronie internetowej projektu, wraz ze zdjęciami i opisem. Autor/ka pewnego dnia, bez ostrzeżenia zaprzestał/a nadawanie programu i ponownie go wznowił/a po tygodniu, tym razem jednak składał się z 24-godzinnego bloku reklamowego leków na choroby grzybicze miejsc intymnych w formie maści. Kontakt z autorem/ką został od tamtej pory utracony. Straty spowodowane zakończeniem projektu zwrócą się, jeśli transmisja będzie kontynuowana przez najbliższe 25 lat. Strona internetowa projektu przestała istnieć, wpisanie jej domeny w przeglądarkę, powoduje przekierowanie użytkownika na stronę kontaktową Polskiej Policji i automatyczne kliknięcie przycisku "Tweetnij" znajdującego się na dole strony. W Tweecie, automatycznie opublikowanym na profilu użytkownika, oprócz łącza do strony Policji, znajdują się również słowa: "Bo sam nic nie umiem."

18.03.2011 r. — "Tańcem Wielbić boga"

Happening autorstwa Joachima Zvergieszkiewicza. Autor przebrał 30 ludzkich szkieletów w ornamenty typowe dla najpopularniejszych w tamtym czasie religii oraz kultów, a następnie wytresował je w tańcu synchronicznym do piosenki "Na szczycie" autorstwa GrubSona. Występy odbywały się w każdy czwartek w kawiarni należącej do brata autora i cieszyły się sporą popularnością wśród jej klientów. Pod koniec ostatniego z występów, szkielety nagle przestały tańczyć, a zamiast tego rzuciły się na nic niepodejrzewających klientów oraz samego artystę, zabijając większą część na miejscu, a każdego z nich obdzierając ze skóry, potem wyrywając mięśnie oraz narządy wewnętrzne, żeby na koniec włączyć pozostały szkielet w szeregi swojej trupy tanecznej. Całość tego zdarzenia zarejestrowało kilka kamer należących do widowni, a także kamery ochrony kawiarni. Starty wyceniono na 50 dusz oraz 2 miliardy dolarów, uwzględniając spadek obrotów lokalu. Przed rozpadnięciem się na pojedyncze kości i starciem na proch, grupa taneczna szkieletów przez 5 minut powtarzała jedno zdanie za pomocą języka migowego: "I jestem z tego znany."

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Uznanie autorstwa — na tych samych warunkach 3.0 unported